#Iga:
Milczenie ze strony Majki trwało zbyt długo, a może po
prostu tak ci się wydawało, bo obok siebie miałaś Łasko, który z rozdziawionymi
ustami wpatrywał się to w ciebie, to w Maję, a to na rzekomą byłą Kubiaka.
Która stety niestety nie pozostała wam dłużna i zaprezentowała się w pełnej
okrasie, unosząc jedną brew do góry.
- Eeeee... - pierwszy oprzytomniał atakujący. - O matko, już
sześć do dziesięciu, o ja nie mogę, przegrywamy! - starał się jakkolwiek
odwrócić uwagę zaciekawionych kibiców oraz gościa głównego siedzącego przed
wami.
- Miło, że wpadłaś, naprawdę. - ku twojemu zdziwieniu
odezwała się przyjaciółka. Jej sarkastyczny uśmieszek i wyjątkowo ironiczny ton
sprawił, że czarnowłosa już nabierała tchu, żeby powiedzieć coś równie miłego
Majce.
-... Ale proszę pani, mi się wydaje, że skądś panią znam,
czy jest może kasjerką w McDonaldzie? Aaaa, konsumentem tylko. Widać. Więc
bardzo panią proszę o odwrócenie się, bo jak mówiłem już wcześniej, nadal mi
pani przeszkadza w oglądaniu arcyważnego spotkania. Z góry dziękuję. - wciął
się Michał. W normalnej sytuacji zrugałabyś go, ale tak cię rozbawiły jego
słowa, że siłą tłumiłaś śmiech. Tak samo Majka, ale ona raczej się z nim nie
kryła.
Kobieta odwróciła się, obrzucając jeszcze was pogardliwym
wzrokiem. Byłaś pewna, że gdyby nie okoliczności meczu, doszłoby do rękoczynów
w wykonaniu Wójcik vel Kubiak i jego byłej. Na szczęście sytuacja trochę się
uspokoiła i dalej oglądaliście, a raczej dopiero zaczęliście oglądanie meczu.
Jednak cały czas spoglądałaś ukradkiem na Maję, a nawet raz przyłapałaś ją na
patrzeniu spode łba na nowego wroga Łasko. Ten wzrok miał prawdopodobnie ją
zabić, albo przynajmniej podpalić jej kruczoczarne włosy. Za które przyjaciółka
na pewno by ją chętnie wytargała z hali.
Ku waszemu zdziwieniu, Łasko okazał się prorokiem. Według
jego słów, nasza drużyna przegrała pierwszego seta do dwudziestu trzech.
Wszyscy mieli nietęgie miny, ale twój mąż zgrabnie uspokajał towarzystwo,
ciągle powtarzając:
- Kochani, nie bójcie żaby, trzy kolejne sety dla nas!
Nie mieliście innego wyboru, jak mu uwierzyć i dalej
kibicować. Prawdę powiedziawszy to zdzieranie gardła i rytmiczne klaskanie
nawet ci się podobało. Gdzie jest ten twój antysportowy gen? Chyba został
sprawnie stłumiony przez siatkarza, który siedział obok ciebie i właśnie pokazywał
serduszko do Kubiaka. Niestety przyjmujący nie miał czasu, by spojrzeć na
swojego przyjaciela, co sprawiło, że Łasko zapowiedział pogadankę na temat
braku interakcji z kibicami.
Kolejne dwa sety rozegrali na swoją korzyść polscy
siatkarze, a ty zaczynałaś zastanawiać się, czy twój mąż nie jest aby na pewno
wróżbitą. Niejeden posądziłby go o kontakty z czarną magią.
- Aaaaaa nie mówiłem?! Jeszcze jeden, jeszcze jeden i
otwieram szampana! - wykrzyczał. Niestety w tej jednej jedynej chwili, kiedy
zrobiło się cicho i siatkarz znów stał się obiektem zainteresowania. Bo
przecież on nie potrafi usiedzieć w spokoju i bez ogłaszania całemu światu
swoich zapędów alkoholowych.
- Jak tam? - zapytałaś w przerwie Majkę. Spojrzała na ciebie
i pokręciła głową. Dobrze wiedziała o co pytasz.
- Daj spokój, znalazła się gwiazda światowego formatu.
Myślisz, że po co tu przyszła? Narobić szumu, jak zwykle. - odparła nie siląc
się na ściszanie głosu.
Nie dane wam były dłuższe rozmowy, bo zaraz zaczynał się
czwarty set, który mógł o wszystkim zadecydować. Skłamałabyś mówiąc, że nie
targały tobą emocje. Krzyczałaś jak szalona, nie straszne ci było zapalenie
gardła. Czas leciał tak szybko, akcja za akcją. 24 do 22, zagrywka Walleca. Tak
głośno nie gwizdałaś nigdy! Przyjęcie, wystawa do Wlazłego i tak! Udało się!
Polska mistrzem świata!
- TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK! Kto nie skacze ten z Brazylii,
hop hop hop! Kanary spakowane do klatki i paszoł won skąd przyleciały! Brawo
Misiu, kochanie, tak cię uczyłem! - takie oto okrzyki można było posłuchać w
sektorze G.
Wszystko działo się za szybko, ceremonia wręczenia pucharu,
piękna oprawa i łzy szczęścia naszych siatkarzy. I Łasko. Łasko rozbeczał się
jak dziecko, twierdząc, że to takie wzruszające i że zaraz będzie mógł dotknąć
Mistrza Świata. Typowy Michał!
W końcu udało się wam dopchać się do Kubiaka. Maja już
biegła w jego objęcia, ale nagle spod twojego ramienia wyrwał się Łasko i
odepchnął brunetkę od szatyna. Sam rzucił się na niego, wrzeszcząc i śmiejąc
się na raz. Wywróciłaś oczami i spojrzałaś przepraszająco na Maję.
- Misiek, wyglądasz jak Miss Świata! Przepraszam... MISTRZ
świata!
- Gratulacje, Kubiak. Należało się wam. - pogratulowałaś
koledze. - A ty, Łasko. Zabierasz swoją dupę i wracamy do hotelu. - złapałaś go
za ramię i pociągnęłaś w stronę wyjścia. Pomimo marudzenia szedł za tobą, ale w
pewnej chwili obróciłaś się i... szłaś sama. Miałaś wrażenie, że zgłupiałaś,
ale siatkarza nigdzie nie było. A przecież dość łatwo go wypatrzyć z tym
wzrostem.
Chcąc nie chcąc, wróciłaś na halę, gdzie spotkałaś Majkę,
która już ją opuszczała.
- Widziałaś Łasko?
- Nie, odkąd go wytargałaś za ramię. Nie mów, że go
zgubiłaś... - zaczęła się śmiać.
- Matko, gdzie on polazł. - westchnęłaś.
- Sprawdź koło szatni naszych, pewnie tam leży i jako dywan
dla Kubiaka robi. - obie się roześmiałyście. - Leć, a ja poczekam, może spotkam
tą czarną celebrytkę. - prychnęła.
Wróciłaś do środka Spodka i wedle jej polecenia szukałaś
szatni. Byłaś bliska zawału, kiedy w oddali korytarza zobaczyłaś Łasko z
szampanem, rozlewającego już trunek do dwunastu plastikowych kubków, w
otoczeniu całej reprezentacji.
Akurat podniósł wzrok i cię dojrzał. Pomachał jedynie i
wyszczerzył się, dając ci do zrozumienia, że jest okej, jest w swoim świecie,
odejdź i zachowuj się jakbyś nie miała męża. Dwa razy powtarzać nie musiał.
Wróciłaś do Majki, ale jej nigdzie nie znalazłaś. Uznałaś, że siatkarz jest
dorosły i chyba sobie poradzi, a raczej wróci do hotelu o własnych siłach. W
akompaniamencie trąbek pojedynczych kibiców opuszczających katowicki Spodek
udałaś się do hotelu. Po krótkim nocnym spacerze, bo godzina zbliżała się do
dwudziestej czwartej, znalazłaś się w środku. Już stałaś pod drzwiami waszego
apartamentu, kiedy uświadomiłaś sobie, że Łasko ma ze sobą klucz. Wzięłaś kilka
głębokich oddechów, policzyłaś do dziesięciu i zaśmiałaś się sama do siebie .To
było do przewidzenia.
Mając nadzieję, że przyjaciółka dotarła do miejsca noclegu i
jest u siebie, ruszyłaś w stronę jej pokoju. Zapukałaś i ku twojej radości
drzwi ustąpiły.
- O, Kowalczyk, bardzo dobrze, że jesteś! - przywitała cię i
wysłuchała historii o kluczu w spodniach Michała.
- Dobra dobra, niech oni sobie tam siedzą, trzymaj to -
podała ci łyżkę - I to- podała ci pudełko z lodami. Spojrzałaś na nią pytająco.
Ona sama również trzymała taki zestaw.
- Od teraz do powrotu jesteś Kowalczyk, a ja jestem Wójcik,
jak za dawnych czasów. Będziemy jeść lody i wyrzucać światu jego błędy. Ja
zacznę. Imię błędu pierwszego zaczyna się na M i kończy na A, synonimy:
idiotka, kretynka...
Ta noc będzie długa, oj bardzo długa.
#Maja
Ostatnia faza
turnieju rozgrywanego w Polsce minęła w naprawdę ekspresowym tempie. A szła tym
bardziej po myśli kibiców jak i zawodników. Po fenomenalnej grze w półfinale
pokonali reprezentantów Niemiec, a w wielkim finale przyszło im zmierzyć się z
wielką Brazylią, którą w tym turnieju już pokonali. Z całą pewnością
zapamiętałabyś więcej z tego fenomenalnego widowiska, jednak pewna czarnowłosa
osoba skutecznie utrudniała ci skupienie się na meczu. Oczywiście towarzysz
Łasko robił wszystko co w jego mocy by odwrócić twoją uwagę od nieporządnego
obiektu, jednak na nic się to zdało. Szczerze nienawidziłaś tej baby i gdybyś
tylko miała sposobność, z dziką rozkoszą
wytargałabyś ją za kudły. Była ostatnią osobą, jaką miałaś ochotę widzieć w tym
pięknym dla siatkówki, jak i twojego męża dniu. Bowiem wedle proroctw Łasko,
który obstawiał na to swój cały dobytek, zostali oni Mistrzami Świata. Na hali
wybuchła euforia, której i ty dałaś się porwać. Widząc wyjącego jak dziecko
Łasko, sama z trudem panowałaś nad wzruszeniem. Nie potrafiłaś opisać tego, co
czułaś, gdy widziałaś swojego ukochanego na najwyższym stopniu podium z
wymarzonym złotym medalem na szyi. Nie mogłaś się doczekać by go wyściskać.
Oczywiście na tą czynność musiałaś chwilę poczekać, gdyż ubiegł cię Łasko,
wpadając w objęcia twojego wielce uradowanego małżonka. Dopiero, gdy Iga użyła
siły i odkleiła swojego ślubnego od Kubiaka mogłaś go wyściskać. Nie potrafiłaś
wyrazić w słowach tego, jak bardzo byłaś z niego dumna. Przez dłuższą chwilę po
prostu staliście, chłonąc swoją bliskość.
-No to wracamy
wreszcie do domu.-rzuca całując cię w czubek głowy
-Chyba raczej
pakujemy twoje graty w pudła i wywozisz nas do Arabów.-chichoczesz, a jak to
zwykle bywało, ta chwila nie mogła trwać w nieskończoność. Cała masa
dziennikarzy pragnęła mieć wywiad ze świeżo upieczonym Mistrzem Świata, więc
nie pozostało wam nic innego jak się pożegnać. Udałaś się w kierunku wyjścia,
jednak kątem oka dostrzegłaś brunetkę, która wydawała się na kogoś czekać.
Uznałaś, iż będzie to odpowiednia chwila na małą pogawędkę. Po drodze wpadłaś
jeszcze na Igę, która usilnie poszukiwała duszy towarzystwa Łasko. Nie
przeszkodziło ci to jednak w zrealizowaniu swojego planu.
-O proszę, kogo ja tu
widzę.-rzuca kobieta
-Mogłabym powiedzieć
to samo.-odpowiadasz z przekąsem -Dobrze się bawisz?
-To już nie można
przyjść na mecz i pokibicować?
-Z tego co wiem, to
nie jesteś wielką fanką sportu.-mierzysz ją wzrokiem
-Naiwna jesteś jeśli
wierzysz mu w każde słowo.-prycha
-To chyba moja
sprawa.
-Nie wnikam kim dla
niego aktualnie jesteś, bo to mnie zupełnie nie obchodzi.-mówi kobieta- Ale mam
dla ciebie dobrą radę.
-Nie potrzebuję rad
osoby, która już dawno nie jest nikim ważnym w życiu Michała.
-Dawno?-powtarza- To
zależy czy jakiś rok to dla ciebie taka zupełne przeszłość.
-Słucham?-pytasz
-Tak naprawdę
rozstaliśmy się dopiero rok, może nieco ponad dwanaście miesięcy temu.-kompletnie
cię zaskakuje tą odpowiedzią- Uwierz mi, nigdy nie planowałam zrobić ci
jakiejkolwiek przykrości czy odbić ci Michała.
-Dlaczego miałabym ci
wierzyć?
-Znam go od
piaskownicy, czyli zdecydowanie dłużej aniżeli ty.-argumentuje- Z resztą byliśmy
razem przez dziesięć lat. Jeszcze jakiś powód?
-W takim razie co też
masz mi do powiedzenia?-podnosisz nieco ton głosu
-Rozstaliśmy się po
tym jak..-przełyka głośno ślinę- Straciłam dziecko. W tym czasie prawdopodobnie
się poznaliście. Mimo to po pewnym czasie odnowiliśmy kontakty, kilka razy
spotkaliśmy się towarzysko. Miałam nadzieję, że jeszcze uda nam się odbudować
to co nas łączyło. Nie miałam zielonego pojęcia, że się z tobą
spotykał.-opowiada, a ty nie planujesz nawet jej przerywać- To, że kogoś miał,
dowiedziałam się, gdy przyjechał po Mistrzostwach Europy do Wałcza podwójnie
znokautowany. Nie zareagował najlepiej na wieść o ciąży, mam rację? To dlatego,
że gdy spodziewałam się naszego dziecka wyobrażał sobie jak wspaniałym ojcem
będzie, cieszył się na samą myśl o tym, aż tu pewnego dnia te marzenia zostały
brutalnie przekreślone. Naprawdę go to dotknęło, na same słowo „dziecko” dostawał dreszczy. Zmienił się,
nie do porównania. Między innymi dlatego się rozstaliśmy. Wtedy, jesienią,
spotkaliśmy się, przypadkowo. Nie powiedział mi, że byłaś w ciąży, tylko, że
nie jest za dobrze. Powiedziałam mu, że jeżeli naprawdę jesteś dla niego ważna,
to powinien wrócić i na kolanach cię błagać o przebaczenie bo byłaś dla niego
szansą na lepsze jutro. Wtedy też oficjalnie doszliśmy do wniosku, że nie
będziemy już próbować wrócić dawnych relacji. Kiedy wróciliście do siebie,
powiedział, że gdybym potrzebowała pomocy, to mi pomoże. No i jak się
domyślasz, dzięki niemu znalazłam się w Jastrzębiu i dostałam pracę, jak się
okazało, twoje obowiązki. Gdybym naprawdę chciała go odzyskać i ci dopiec,
zrobiłabym to już dawno temu, więc doceń moją dobroć i lepiej posłuchaj
rady.-mówi kończąc wywód- Pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, nie ma
takiej możliwości. Możliwe, że czasem pewne wyjątki się zdarzają, ale pamiętaj.
On jest tylko i aż facetem i jeśli nie powiedział ci tego wszystkiego, to nie
licz, że będzie ci mówił i mówi o wszystkim. Nie wierz wszystkim jego słowom.
Jak widać, chyba nie warto.-dodaje po czym zostawia cię w kompletnym osłupieniu
po środku hali. Przytomniejesz dopiero w chwili, gdy ochroniarz pyta się, czy
aby na pewno dobrze się czujesz i nie potrzebujesz pomocy. Jesteś wściekła.
Szczerze mówiąc, masz ochotę wydrapać mu oczy za to, że cię okłamał. Czułaś się
potwornie. Zdradzona, oszukana. Miałaś ochotę się rozpłakać, zupełnie jak małe
dziecko. W drodze powrotnej do hotelu zakupiłaś kryzysowy zestaw lodów i wina,
który rozpieczętowałaś tuż po przekroczeniu progu twojego pokoju. Nie długo
było ci dane użalać się nad twoją beznadziejną sytuacją. Jak na zawołanie u
twoich drzwi pojawiła się Iga, którą jej wspaniały małżonek pozbawił dostępu do
pokoju. Oczywiście niemal na wstępie opowiedziałaś jej wszystko to, czego się
dowiedziałaś.
-A może ona nie mówi
prawdy?-pyta dopiero po chwili przyjaciółka
-Chciałabym.-odpowiadasz cicho- Ale Iga,
wszystko się zgadza. Absolutnie wszystko, skąd mogłaby wiedzieć o tym
wszystkim? Ten pierdolony idiota musiał się z nią widzieć.
-Może warto porozmawiać?
-Naprawdę,
rozmawiać?-pytasz zdenerwowana- Mam ochotę go zabić, gołymi rękami.
-Pamiętaj w każdym
bądź razie, że masz córkę, okej?-chichocze, lecz po chwili widząc brak
entuzjazmu z twojej strony poważnieje- Sądzisz, że byłby do tego zdolny?
-Nie wiem już w co
mam wierzyć, Iga.-mówisz drżącym głosem- Co jeśli naprawdę tak było? Jeśli mnie
przez miesiące okłamywał?
-Jeśli tak było, jest
największym gnojem na świecie.-mówi ze stoickim spokojem- A jeśli jest naprawdę
takim debilem, to obiecuję ci, że na sucho mu tu nie ujdzie. Niech go tylko
dopadnę…-mówi wyraźnie zła- Nikt nie ma prawa krzywdzić mojej najwspanialszej
przyjaciółki, nawet jakiś tam mistrz globu.
-Wiedziałam, że tak
będzie, że to długo nie wytrzyma.-mówisz czując łzy pod powiekami- Dlaczego się
łudziłam, że będzie inaczej?
-Majuś, nie płacz, on
nie jest wart żadnej twojej łzy.-przytula cię- Jesteś piękną i silną kobietą,
masz wspaniałą córkę, a do tego mnie, poradzimy sobie z tym. To tylko chwilowy
kryzys, zobaczysz.
-Jak ja mam z nim
teraz wyjechać?-pytasz cicho- Jak?
-Nie wiem, ale przede
wszystkim musisz z nim porozmawiać, wtedy się zastanowimy nad wszelkimi
wariantami.-uśmiecha się smutno.
Nazajutrz żadne z
was nie jest ani w nastroju ani w formie do wszelakich podróży. Łasko wygląda
jak przejechany przez tramwaj i potrącony przez zawodnika MMA, ty byłaś
kompletnie rozbita, a Iga najwyraźniej odczuwała skutki nadużycia kryzysowego
zestawu. Nie mogłaś jednak siedzieć bezczynnie i czekać do jutra, na wyjazd.
Musiałaś stąd jak najszybciej zniknąć. Skorzystałaś więc z okazji, gdy twój
kochany braciszek wracał w kierunku Wrocławia oczywiście po wczorajszej
obecności na meczu. Michałowi wysłałaś jedynie suchą wiadomość, iż wracasz do
domu. Nie miałaś większej ochoty by się z nim widzieć. Na pewno nie dziś. Tak,
więc wróciłaś samotnie do domu, ówcześnie odbierając Polę od rodziców Michała.
Mieszkanie było okupowane przez całą masę kartonów, a wszelakie półki świeciły
pustkami. Zamiast pakować wszelakie pozostałości, skupiłaś swoją uwagę na
córce. Dopiero nazajutrz, bez większego entuzjazmu wrzuciłaś do pudeł kilka
rzeczy. Nie mogłaś sobie znaleźć miejsca. A już tym bardziej, gdy usłyszałaś
dźwięk otwieranych drzwi i jego głos. Oczywiście Pola pognała w kierunku ojca
jak szalona nie wypuszczając go przez następne minuty z objęć.
-Hej, co jest?-pyta
kiedy unikasz jego pocałunku odwracając wzrok
-Dobrze się bawiłeś?
-Co, o czym ty mówisz?-pyta
nie wiedząc o czym mówisz
-Przez cały czas mnie
oszukiwałeś.-cedzisz przez usta- Nie rozstałeś się z nią ponad dwa lata temu
jak mówiłeś. Nie zdradziła cię.
-Maja..
-Zamknij
się.-przerywasz mu- Jesteś największym gnojem na świecie!
-Proszę cię, uspokój
się.
-Nie!-warczysz-
Ufałam ci, a ty mnie perfidnie okłamywałeś, przez te wszystkie miesiące. Co
jeszcze masz mi do powiedzenia? Może jakaś kolejna była, która okaże się nie
być wcale taką byłą? Może jakaś kolejna ciąża? Słucham!-niemal krzyczysz- I nie
pieprz, że chciałeś mi powiedzieć, bo nie chciałeś. Spotykałeś się z nią za
moimi plecami. Wiesz jak ja się teraz czuje? Jak kompletna idiotka. Jak
niepotrzebny śmieć…
-Nie mów tak.
-A jak mam mówić
Michał?!-nie wytrzymujesz i czujesz łzy płynące po policzku- Nic. Właśnie tyle
znaczą twoje pierdolone obietnice. Tyle samo, co ja dla ciebie.-nie dajesz mu
dokończyć i zamykasz się w sypialni. Zwijasz się w kłębek i łkasz cicho słysząc
przekleństwa wyrzucane z jego ust i dźwięk uderzenia w stół. Nie tak to miało
wyglądać…
~*~
Joan: Witajcie po prawie dwumiesięcznej przerwie! Weny jeszcze trochę mamy, planów na Łasków i Kubiaków również, więc apelujemy o powrót do czytania i pozostania z nami jeszcze chwilkę. :) Założyłyśmy sobie, że historię doprowadzimy do końca bez względu na wszystko, ale co to za pisanie dla samych siebie, prawda? Zapraszamy i prosimy o waszą obecność! :)
wingspiker: Powracamy po dość dłuuuugim niebycie tutaj. Nawet nie macie pojęcia jak okropnie się stęskniłyśmy za losami Kubiaków i Łasków. Nie chodziło tu raczej o wenę, bo tu zawsze udaje się coś nam napisać. Bardziej zabolało nas to, że z dnia na dzień czytelnicy zaginęli... Podejmujemy więc akcję reanimacyjną tej historii, naprawdę chcemy dowieść ją do końca i prosimy, wręcz błagamy nie zostawiajcie nas! Nie bądźcie obojętni na tą historię bo uwierzcie, jeszcze nie raz Was zaskoczy. Dlatego apelujemy bądźcie z nami, naprawdę nam zależy na tej historii!