sobota, 28 czerwca 2014

#Dwadzieścia jeden.


#Iga                    

Kolejny dzień uraczył was iście wakacyjną pogodą. Niebo miało piękny, głęboki odcień, a słońce nie szczędziło swojego ciepła i przyjemnie ogrzewało wyspę. Niestety, były to wasze ostatnie dwadzieścia cztery godziny na portugalskiej ziemi. Upragnione wakacje dobiegały końca, a powrót do Polski wiązał się z szykującymi się zmianami w twoim życiu. Razem z Majką postanowiłyście o wyprowadzce z wspólnego lokum. Wasi mężczyźni z chęcią przyjęli wiadomość o możliwości przyjęcia was w swoje progi, także na brak atrakcji narzekać nie będziecie mogły. Miałaś z Wójcik o tyle dobry kontakt, że nie bałaś się o jakikolwiek ubytek na waszej wieloletniej przyjaźni. Oprócz pracy miałyście milion innych możliwości do spotkań, więc mogłaś być spokojna. Oczywiście również siatkarze nie zaprzepaściliby okazji do schadzek, także nadchodzące miesiące, a może nawet lata zapowiadały się bardzo towarzysko. Byłaś naprawdę szczęśliwa i zadowolona z sytuacji, w jakiej znajdowałaś się aktualnie. Oprócz Mai, która zawsze była przy tobie miałaś jeszcze Michała, któremu ufałaś w stu procentach i nie wyobrażałaś już sobie życia bez niego. Do tego ten wyjazd jeszcze bardziej umocnił wasze uczucie, a co więcej skłonił cię do notorycznego myślenia na temat przyszłości. Z nieba spadła ci brunetka, która w okolicach południa zaproponowała ci ostatni spacer brzegiem morza. Przystałaś na jej propozycję i już kilka minut później kroczyłyście po mokrym piasku, prowadząc leniwą pogawędkę. Co jak co, ale nie miałaś zamiaru naciskać w związku z poprzednim wieczorem. Uznałaś po prostu, że jeśli jest to warte twojej uwagi, przyjaciółka prędzej czy później sama się wygada. Należała się jej prywatność i tego samego oczekiwałaś względem siebie. Nie miałyście już po dwanaście lat i każda z was miała swoje życie. Co nie znaczyło, że przestałyście sobie mówić o wszystkim. Wręcz przeciwnie, po prostu wiedziałaś, że czasem potrzeba przetrawić pewne rzeczy samemu, zanim komuś się o tym powie. Cokolwiek miałoby się wydarzyć pomiędzy nimi dnia wczorajszego, nie miałaś zamiaru nalegać o opowieści.

- No i jak tam radzi sobie moja ulubiona para? - pierwsza zagadnęła Maja i posłała ci swój olśniewający uśmiech. Wzruszyłaś ramionami.

- Wciąż tak samo nudni i wciąż w tym samym miejscu. - odparłaś, śmiejąc się.

- Problemy w raju? - również wybuchła śmiechem. - Czyżby pan Łasko coś przeskrobał?

- Skąd. Po prostu chyba objawia się u mnie syndrom typowej kobiety. I chyba troszeczkę za szybko zaczęłam myśleć o przyszłości. - powiedziałaś.

- Na przyszłość nigdy nie jest za wcześnie, kochana. Ale fakt, masz na nazwisko Kowalczyk i jesteś w gorącej wodzie kąpana. - dała ci kuksańca w bok. - Iguś, osobą, która powinna wiedzieć o twoich dalekosiężnych planach jest niejaki twój wybranek. Powinnaś mu powiedzieć co też wam zaplanowałaś.

- Nic nie planowałam! A poza tym, nie chcę wyjść na...

- Na błagającą o oświadczyny? Daj spokój, to facet, połowy z tego co powiesz nie zrozumie i będzie się nad tym głowił kolejne parę dni. Po prostu usiądź z nim i powiedz "sorry, Misiek, ale śpieszy mi się do ślubu" i tyle.

- Przestań się ze mnie nabijać, Wójcik! Zobaczymy kto tu pierwszy stanie przed ołtarzem, bo coś czuję, że to nie będę ja. - puszczasz jej oczko.

- Jeszcze czego. Tak szybko nazwiska zmieniać nie chcę...

- Ale i tak gratuluję pierwszego prawdziwego związku. Nie sądziłam, że będzie mi to dane oglądać. - szczerzysz się.

- Nic nie mów, ja też się tego nie spodziewałam. Ale wiesz co? To jest takie...

- Przejmujące? Tak, zdecydowanie. - kończysz za nią.

- Tak! Ja chyba zwariowałam, albo zamieniam się w ciebie. Chociaż nie, mi ślub jeszcze nie w głowie. - pokazała ci język.

- Ej, ej, koleżanko! Nie rozpędzaj się. - kolejne minuty spędziłyście na wzajemnym dogryzaniu, więc śmiechu było co nie miara. Kiedy wróciłyście do hotelu panowie siedzieli na dole, w restauracji i na wasz widok zdecydowanie się ożywili. Godziny mijały jak minuty, a minuty jak sekundy i pozostałe godziny minęły wam szybko. Wręcz za szybko, zważając na zbliżający się koniec wakacji. Wieczorem jak zwykle się podzieliliście, bowiem Maja z Kubiakiem wybrali się do jakiegoś klubu, a wy jak ostatni frajerzy zostaliście i długo zastanawialiście się nad tym, gdzie pójść. W końcu siłą wyciągnęłaś siatkarza na miasto, gdzie ukochany przez godzinę musiał znosić twój zachwyt na widok sklepów z ciuchami. Przechadzając się niekończącymi się uliczkami natknęliście się na... sklep z sukniami ślubnymi. Na widok śnieżnobiałych cudeniek oczy rozszerzyły ci się z zachwytu.

- Matko, ona jest piękne. Jak myślisz, jak im powiem, żeby ją zatrzymali na czas nieokreślony to się zgodzą? - zapytałaś żartobliwie Michała, który zrobił skwaszoną minę.

- Wolałbym cię w tej. - wskazuje na inną, na co ty ze zdumienia unosisz brwi.

- Chcieć to ty sobie możesz. - wystawiasz mu język.

- Za to ja widzę, że ktoś tu chciałby założyć taką suknię. - szepnął ci do ucha.

- Jestem kobietą! Moje trzy podstawowe żądze to ślub, buty i torebki! - wypaliłaś, składając mu całusa na policzku.

- Nie zwódź mnie, dobrze wiem, co ci ostatnio po głowie chodzi, słonko. - złapał cię za nadgarstki i przyciągnął do siebie, zmuszając do spojrzenia mu w oczy.

- Daj spokój. - mruczysz i przewracasz oczami. Skubany, szybko się domyślił.

- Nie poproszę cię o rękę dziś, ale masz moje zapewnienie, że kiedyś to zrobię. - mówi, a ty go uciszasz.

- Oj Michał, przecież wiem. Po prostu ostatnio mam jakieś myślące dni i zastanawiam się nad naszą przyszłością. - mówisz i opierasz głowę o jego tors.

- Ja też. - odpowiada Michał.

- I co takiego wymyśliłeś dla nas?

- Chciałbym mieć syna, który kiedyś będzie siatkarzem. - mówi śmiertelnie poważnie, na co ty uderzasz się w czoło.

- Czy ty wszędzie musisz wpychać tą siatkówkę? Będzie córeczka i zostanie baletnicą. Ty nie masz nic do gadania! - przekomarzacie się nawzajem całą drogę. W nocy zasypiasz od razu. Nie planujesz, nie zastanawiasz się. Co ma być to będzie, a jednego byłaś pewna. Miałaś obok siebie odpowiednią osobę i to z nią chcesz spędzić resztę życia.



#Maja
Stoisz przez dłuższą chwilę w głębokim szoku i jednocześnie nie kryjąc zaskoczenia niespodzianką jaką uraczył cię twój ukochany. Musisz przyznać ,że nie spodziewałabyś się po nim takich rzeczy. Po raz kolejny cię zaskoczył i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I miałaś ogromną ochotę by zaskakiwał cię tak jeszcze przez długi okres.
 -Nic nie powiesz?-pyta po dłuższej chwili
 -Co mam powiedzieć?-odpowiadasz spoglądając na niego- Nie spodziewałam się ,że wyjdzie z ciebie taki romantyk Miśku.
 -Jeszcze paru rzeczy o mnie nie wiesz słońce.-szczerzy się
 -Ale chętnie się ich dowiem.-spoglądasz na niego z szerokim uśmiechem po czym w geście podzięki oplatasz jego szyję dłońmi po czym składasz czuły pocałunek na jego ustach, co spotyka się z jego aprobatą.  Byłaś kobietą, więc widok kolacji przy świecach z ukochanym zupełnie cię kupił.  Mogłaś śmiało stwierdzić, że to były jedne z najlepszych, jak nie najlepsze urodziny w twoim życiu. Marzyłaś by każdy kolejny wspólnie spędzony wieczór tak właśnie się kończył. By tak między wami było już zawsze. Nie miałaś pojęcia co ten facet  tobą robił, ale sprawił, że stałaś się kompletnie inną osobą. Sprawił, że uśmiechałaś się każdego dnia na samą myśl o nim. Sprawił, że z co raz większą odwagą patrzyłaś na przyszłość, waszą wspólną przyszłość. Choć cały czas uczyłaś się być z drugą osobą, to mogłaś z pełną odpowiedzialnością mogłaś powiedzieć, że Michał był tym na którego czekałaś. A wspólnie spędzony tydzień na portugalskiej ziemi, który właśnie dobiegał końca zdecydowanie cię utwierdzał w tym przekonaniu.
Korzystając z ostatnich godzin na słonecznej Maderze razem z Igą wybrałyście na mały spacer z babskimi pogaduszkami w tle. Byłyście dla siebie jak siostry i nie ważne na jaki temat byście nie rozmawiały, zawsze było wesoło. I choć lata mijały, wy się zmieniałyście to wasza przyjaźń trwała dalej. Nie byłyście już nastolatkami, byłyście już dorosłymi kobietami będącymi wydawać się mogło blisko ustatkowania. Miałyście swoich ukochanych, lada dzień miałyście zacząć nowe rozdziały w swoim życiu jakim była wyprowadzka ze wspólnego babskiego mieszkania i zaczęcia pisania nowej karty wraz ze swoimi mężczyznami. Jednego jednak byłaś pewna. Gdzie by was życie nie poniosło, ile kilometrów by was nie dzieliło to zawsze będziecie blisko. A już na pewno zrobicie wszystko by tak właśnie było.
 -Ten tydzień minął zdecydowanie za szybko.-rzuca niebieskooki oplatając cię w tali gdy stoicie na balkonie podziwiając Maderę skąpaną w mroku.
 -Przydałby się tak z jeszcze jeden albo kilka.-śmiejesz się opierając głowę o jego tors
 -Przed mistrzostwami Europy jeszcze cię gdzieś porwę, tym razem bez szpiegów.-odpowiada ze śmiechem
 -Czyżby ci nie odpowiadało towarzystwo Łasków Misiu?
 -Kogo?-pyta rozbawiony
 -To co słyszałeś, idę o zakład, że długo im nie zajmie.
 -Ja jestem ciekaw jak oni na nas mówią.-szczerzy się
 -Myślę ,że równie ciekawie panie Kubiak.-odwracasz się do niego- Dziękuję.
 -Ale za co?-dziwi się
 -Za to, że dzięki tobie miałam jedne z najlepszych urodzin w życiu, cudowne wakacje i po prostu za to, że jesteś.-odpowiadasz mu spoglądając prosto w jego błękitne oczy
 -A to dopiero początek.-unosi kąciki ust ku górze- W życiu bym się nie spodziewał, że zakocham się po uszy i to w babie, która na dzień dobry powiedziała mi, że jestem beznadziejnym kierowcą.
 -A ja w beznadziejnym kierowcy, który na początku było cholernym kretynem.-mówisz z udawaną powagą ledwo hamując śmiech
 -Gdybym za tobą tak nie szalał to bym się obraził, wiesz o tym?-spogląda na ciebie
 -A szalejesz?
 -Okropnie.-odpowiada cicho po czym przechodzi do o wiele przyjemniejszych czynności.
Pomimo tego, że ta noc nie należała do zbytnio przespanych to rano dość sprawnie spakowaliście resztę swoich rzeczy i zeszliście na śniadanie na którym spotkaliście już swoich towarzyszy. Tuż po skonsumowaniu posiłku w wyśmienitych humorach opuszczaliście miejsce swojego pobytu. Pomimo faktu, że żal wam było wyjeżdżać to szczerze powiedziawszy nie mogłaś się doczekać powrotu, z resztą chyba nie tylko ty. Podróż powrotna minęłam wam dość szybko i bezproblemowo. Tym razem twój ukochany był o wiele bardziej rozmowny, co zdecydowanie zajęło ci czas podróży. Panowie podrzucili was do waszego mieszkania po czym zamiast się rozpakowywać, zaczęłyście wielką akcje pakowania. Chcąc nie chcąc pudeł wyszło jakby wyprowadzała się dziesięcioosobowa rodzina, a nie jedna osoba. Zupełnie zadowolona ze swoich poczynań widząc, że twoja przyjaciółka również dokończyła dzieła zabrałaś się za otworzenie wina i oficjalnie rozpoczął się jeden z ostatnich wspólnie spędzonych wieczorów pod jednym dachem. Odtąd obydwie rozpoczynałyście inny etap swojego życia, etap prowadzący ku ustatkowaniu.
 -Będzie mi tego brakować.-rzuca nieco smutno Iga
 -To, że nie będziemy razem mieszkać moja droga, nie znaczy, że nie będziemy się widywać. Spodziewaj się moich wizyt w rezydencji Łasko kilka razy w tygodniu.-śmiejesz się
 -Wiem to, ale jednak mamy swoje drugie połówki, nim się obejrzymy założymy rodziny. Będzie mi brakować tych beztroskich wieczorów w czasie, których na przemian śmiałyśmy się i płakałyśmy kpiąc sobie od czas do czasu z beznadziejności rasy męskiej.-wzdycha
 -To kiedyś musiało nadejść.-mówisz upijając łyk wina- Ale obiecuję ci jedno, tak szybko mi nie uciekniesz Kowalczyk! Choćby Łasko zachciał grać w Korei czy gdzieś to będziesz mnie mieć na ogonie.-śmiejesz się
 -W to nie wątpię kochana, no i vice versa.-śmieje się Iga- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, nie sądziłam, że kiedyś dożyję chwili w której Maja Wójcik będzie mówiła o ustatkowaniu.
 -Grunt to mieć przyjaciół.-chichoczesz- No dobra, ja przyznaję, że chwilami myślałam, że skończę jako stara panna bawiąc twoje dzieci.
 -W takim razie toast za tych naszych wspaniałych mężczyzn, za naszą piękną przyjaźń i za przyszłość!-rzuca po czym stukacie się lampkami wypełnionymi czerwoną cieczą i wypijacie do dna. Musisz przyznać, że gdy leżałaś w łóżku spoglądając przez okno na księżyc będący wysoko na niebie i rozmyślałaś o tym co cię, a raczej was za niedługo czeka to nie potrafiłaś się nie uśmiechać. Byłaś niesamowicie ciekawa co przyniesie przyszłość.
 -Chyba będzie nam potrzebne większe mieszkanie.-komentuje ze śmiechem Kubiak widząc twoje pakunki
 -Nie przesadzaj, to tylko parę drobnych rzeczy.
 -Parę? Drobnych?-chichocze
 -Mam się rozmyślić?-mierzysz go wzrokiem
 -A sądzisz, że bym ci pozwolił?
 -I tak zaraz wyjeżdżasz.-wzruszasz ramionami
 -Kobiety.-kręci głową ze śmiechem- Może i wyjeżdżam, ale zapewniam cię, że będę wpadał i nie chcę widzieć cię nigdzie indziej niż u siebie.
 -Pewny jesteś?
 -Tak samo jak tego, że Łasko jeszcze smacznie śpi i ma sklerozę.-śmieje się- A tak poważnie to tak, tak samo jak tego, że chcę się codziennie budzić i widzieć cię obok.-całuje cię w czubek głowy-Przekonałem cię?
 -Powiedzmy.
 -Powiedzmy?-spogląda na ciebie- Ktoś tu jest zdemoralizowany.
 -No ciekawo które z nas bardziej.-wytykasz język w jego kierunku- A teraz lepiej się ode mnie odsuń, bo ponoć chciałeś żeby ktoś się do ciebie przeprowadził.
Studzi jego zapał i w mgnieniu oka wszelkie kartony spowijające wasze wspólne jeszcze mieszkanie z Igą znikają w mgnieniu oka. Po wyniesieniu ostatniego kartonu przez szatyna jeszcze raz idziesz do mieszkania, po raz ostatni błąkasz się po wspólnych czterech ścianach sprawdzając czy aby na pewno wszystko wzięłaś i jednocześnie przywołujesz wszystkie wspomnienia jakie wiążą się z tym miejscem. Z ogromnym sentymentem do tego miejsca zamykasz drzwi po raz ostatni, zamykając tym samym pewien etap w swoim życiu, a także dając początek nowemu.
~*~ 

Joan: Witam iście wakacyjnie! <3 Małe opóźnienie, ale wczorajszy dzień był dla nas dość intensywny i dopiero dziś znalazłyśmy chwilkę, by wstawić kolejny rozdział. Mam nadzieję, że każda z was zdała z klasy do klasy. :D Ja na oceny nie narzekam, jestem zadowolona z ostatniego roku szkolnego i ze spokojem patrzę w szkolną przyszłość. :P Niestety, wczoraj nasi siatkarze nie popisali się dobrą grą i przegraliśmy spotkanie z Iranem. :( Wierzę, że to tylko chwilowe załamanie i już jutro będzie lepiej. Dokładnie za tydzień wybieram się na Ergo, by kibicować na żywo, także oczekuję dobrego widowiska w wykonaniu naszych reprezentantów. :) Może z kimś się zobaczę? :D W każdym bądź razie, polecam niezdecydowanym zakupić bilety, bo wygląda na to, że pierwszy raz od długiego czasu gdańska hala będzie świecić pustkami. :( Wracając do rozdziału, to mamy tutaj pełen popis uczuciowy obu par, także cieszcie się tym, póki możecie. :P Koniec mojego paplania. Miłych wakacji wszystkim czytelniczkom! ♥
wingspiker: Witam po raz pierwszy w te wakacje! Opóźnienia były, ale zrozumcie, trzeba było poświętować delikatnie rzecz biorąc dobre świadectwo, które udało się wywalczyć. Dziś ode mnie będzie baaaardzo krótko gdyż kochana mama krzyczy mi nad uchem i zagania do pakowania gdyż ponieważ jutro wyruszam na podbój Włoch! Żałuję, że nie obejrzę jutrzejszego meczu, ale będę mocno ściskać kciuki za naszych panów i za ich o wiele lepszą grę bo nie oszukujmy się, to co pokazali wczoraj pozostawia wiele do życzenia.. U naszych par miłość kwitnie, czegoż chcieć więcej? :)  Ja zmykam się pakować, następny odautorski będzie już wprost ze słonecznej Italii! Arrivederci! :D


Zapraszamy do komentowania i oceniania rozdziałów, dla was chwilka, a nam daje to ogrom motywacji i radości. :) 

piątek, 20 czerwca 2014

#Dwadzieścia.

#Maja
Jak też się spodziewałaś ich pięć minut potrwało zdecydowanie dłużej. Za ten czas zdążyłaś przejrzeć ponad setkę zdjęć, skorzystać z uroków ogromnej wanny znajdującej się w łazience, a także zdać krótką relację swojemu bratu ,który dobijał się do ciebie od paru dobrych godzin. Musiałaś przyznać ,że pomimo faktu, że był od ciebie blisko dwa lata młodszy i czasem niesamowicie działał ci na nerwy to mieliście ze sobą naprawdę dobre stosunki. Prócz tego, że był twoim bratem to traktowałaś go jak przyjaciela, rozumieliście się doskonale i wiedziałaś, że zawsze możesz na niego liczyć, co działało obustronnie. Bywały chwile ,że miałaś wrażenie, że to on był starzy bo potrafił mieć chłodną głowę w naprawdę ekstremalnych sytuacjach, czego tobie dość często brakowało.
 -A co to za pogaduszki? Mam być zazdrosny?-obejmuje cię od tyłu, gdy kończysz rozmowę
 -Tajemnica.-odpowiadasz
 -Masz przede mną tajemnice? Chyba się pogniewamy.
 -Przypomnę ci ,że to ty wyszedłeś na rzekome pięć minut i spiskujesz z Łasko.-mówisz
 -My spiskujemy? A skąd!
 -W takim razie, gdzie tyle byłeś?-pytasz
 -Kolega Łasko potrzebował małej porady.-mówi wyraźnie zakłopotany
 -W czym?-mrużysz oczy
 -Wszystko byś chciała wiedzieć, ciekawość to pierwszy stopień do piekła kochanie.-szczerzy się.
 -Co za różnica, dla mnie i tak nie ma już ratunku.-chichoczesz- A to wszystko przez pewnego blisko dwumetrowego szatyna.
 -Nie znam gościa.-kręci głową z udawaną powagą- Ale musi być z niego straszny drań.
 -To fakt, okropnie zdemoralizowany.-kiwasz głową ledwo hamując się przed wybuchnięciem ze śmiechu.
 -Weź tu nie bądź zdemoralizowany człowieku.-mówi z uśmiechem spoglądając prosto w twoje oczy.  Patrząc na niego zdecydowanie wiedziałaś, że to właśnie on był twoją osobista definicją szczęścia w tym momencie. Nie było takiej rzeczy ani osoby na świecie prócz niego na której widok na twojej twarzy od razu malowałby się najszczerszy z możliwych uśmiechów. Na samą myśl o jego osobie ogarniało cię przyjemne uczucie ciepła. I to było chyba wystarczającym powodem do tego by śmiało twierdzić, że odwieczna singielka wreszcie się ustatkowała i diametralnie zmieniła swoje poglądy na sprawy damsko-męskie. I to za sprawą nie mniej charakternego faceta niż ona sama. Kuriozum. A jednak się sprawdziło.
 -Tak w ogóle to przegrałem zakład z Łasko.-rzuca rano gdy leżycie beztrosko na łóżku
 -Jaki znowu?-dziwisz się
 -Założyliśmy się, że..-urywa- Że się nie zakocham. Nie powiem, troszkę mi pokrzyżowałaś plany wygrania.
 -Zawsze jeszcze możesz wygrać.-odpowiadasz z uśmieszkiem
 -Nigdy w życiu!-rzuca niemal natychmiast- Dam mu tą satysfakcję, niech się cieszy póki może.
 -Pewien jesteś? Myślę, że to był dość korzystny zakład.-ciągniesz
 -Tak samo jak jestem pewien tego, że jak jeszcze raz mnie o to spytasz to już nie będzie tak śmiesznie.-szczerzy się
 -Grozisz mi Kubiak?-spoglądasz na niego wyczekująco
 -Tak Wójcik, grożę ci.-odpowiada z szerokim uśmiechem
 -W takim razie mój adwokat skontaktuje się z twoim.-mówisz z ogromną powagą wymalowaną na twarzy i już masz wstać z łóżka, gdy jednym zwinnym ruchem ręki szatyn ci to uniemożliwia i w jednej sekundzie znajduje się na tobą z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
 -Wiesz, że uwielbiam się z tobą drażnić?
 -Nie wątpię.-odpierasz- A teraz mnie puść wielkoludzie bo się spóźnimy na śniadanie.
 -Zawsze możemy zjeść coś na mieście.-szczerzy się
 -Nie ma mowy, wybij to sobie z głowy!-rzucasz natychmiast doskonale wiedząc co też chodzi mu po głowie. Niestety miałaś tego pecha, że nie dość, że był większy i zdecydowanie silniejszy, to niestety to on znajdował się nad tobą i nijak nie mogłaś mu się wywinąć. Właśnie wtedy jak na zawołanie do waszego pokoju wparował be pukania nie kto inny jak sam Łasko we własnej osobie.
 -Ja pierdzielę Łasko, nie nauczyli cię tam we Włoszech pukać?!-wyrzuca z siebie szatyn
 -Udam, że nic nie widziałem.-zakrywa sobie oczy dłońmi nie zapominając o swoim charakterystycznym śmiechu- Dzieciaczki wy moje, chciałem tylko spytać czy idziecie na śniadanko, ale widzę macie ciekawsze zajęcia.
 -Musisz się chyba bardzo nudzić skoro tak często nas odwiedzasz.
 -Coś mi sugerujesz przyjacielu?-marszczy brwi
 -Nic, a nic.-wzrusza ramionami z uśmiechem- Zaraz przyjdziemy.-wypycha go niemal siłą z pokoju.
 -Tylko pamiętajcie, ja wujkiem jeszcze być nie chcę!-rzuca na odchodne na co ty wybuchasz śmiechem. Korzystając wtedy z chwili nieuwagi Michała wskakujesz do łazienki co zdecydowanie nie spotyka się z jego aprobatą. W ekspresowym tempie doprowadzasz się do ładu i po jakichś dziesięciu minutach zjawiacie się na śniadaniu. Masz nieodparte wrażenie, że czegoś nie wiecie, a bynajmniej ty bo zdecydowanie zastanawiały cię te tajemnicze spojrzenia wymieniane między panami, czy też szepty twojej przyjaciółki z jej lubym. Nie zaprzątając tym sobie głowy tuż po posiłku korzystając z atrakcji jakie oferuje wyspa wraz ze swoimi kompanami próbujecie swoich sił w nurkowaniu. Robiłaś to po raz pierwszy i musiałaś przyznać, że było to naprawdę ciekawe i fajne doświadczenie. Widoki wyspy zapierały dech w piersiach, ale te podwodne również nie odbiegały swoją urodą od tych ziemskich. Po dwóch godzinach zabawy w wodzie do południa wylegiwaliście się na maderskiej plaży łapiąc promienie słoneczne, które i tak zdecydowanie widocznie zostawiły ślad na całej waszej czwórce. Po zjedzonym obiedzie przystąpiliście do drobnego zwiedzania. Mimowolnie podzieliście się na dwa obozy- żeński oraz męski. Nawet nie wiedzieć kiedy panowie zniknęli z waszego pola widzenia. Nie tylko w ich zachowaniu dostrzegałaś coś dziwnego. Również i Iga zachowywała się dość tajemniczo, co nie uszło twojej uwadze. Na wszelkie twoje pytania odpowiadała dość krótko i mało treściwo. W jednej chwili zaczęłaś zastanawiać się co też takiego ta trójka musiała knuć i za nic na świecie nic nie przychodziło ci do głowy. Twoją czujność tym bardziej wzmógł fakt, że przyjaciółka wyraźnie starała się cię zgubić. W tym momencie byłaś już dość zaniepokojona jej zachowaniem.
 -Od samego rana jesteście we troje jacyś tacy tajemniczy, dowiem się o co chodzi?-pytasz blondynkę
 -My? Tajemniczy? Coś ci się musiało przywidzieć.-wzrusza beznamiętnie ramionami
 -W takim razie co to za sekrety?
 -Majek daj spokój, jakie sekrety? Chyba za długo siedziałaś na słońcu kochana.-uśmiecha się- Wstąpimy na drinka? Mam ochotę na to ich słynne malibu.-puszcza ci oczko, a ty nie mając lepszego pomysłu na zagospodarowanie tegoż czasu przystajesz na jej propozycję. Nie mając większej ochoty na wszelkie szaleństwa ciągniesz się za przyjaciółką niczym cień. Kiedyś nie trzeba było długo cię namawiać, a teraz? Teraz zdecydowanie nie emocjonowały cię takie ekscesy. Po tym męczącym dniu miałaś jedynie ochotę na to by znaleźć się w łóżku i porządnie wyspać. W jednej chwili jednak o mały włos nie dostajesz zawału. Ktoś swoimi dłońmi przesłania ci widok. Niemal natychmiast rozpoznajesz do kogo one należą, zdecydowanie zdradził go zapach jego perfum docierający do twoich nozdrzy. Nie miałaś zielonego pojęcia gdzie on cię prowadził, ale byłaś nie mniej podekscytowana co przerażona jego pomysłem. W jednej chwili wreszcie doszło do ciebie co tak misternie przed tobą ukrywali. Omal nie zaśmiałaś się w głos z siebie samej. Dokładnie dwadzieścia pięć lat temu na świat w jednym z wrocławskich szpitali przyszła jedna z najbardziej upartych i charakternych osób świata. Tak, zapomniałaś o własnych urodzinach.
  -Jednak nie postradałam zmysłów i dobrze zauważyłam, że coś knujecie.-śmiejesz się
 -Już się bałam, że odkryjesz nasze plany.-odpowiada ci przyjaciółka- Kto jak kto, ale ty doskonale potrafiłaś ze mnie wyciągać różne rzeczy, dlatego tym bardziej czuję się dumna z siebie samej, że nie pisnęłam ani słowem.
 -Jesteście niemożliwi, wiecie?
 -Ty też, jak można zapomnieć o własnych urodzinach?-pyta ze śmiechem Michał otaczając cię ramieniem- Wszystkiego najlepszego mała.-mruczy ci do ucha po czym składa szybki pocałunek na twoich ustach. Musiałaś przyznać, że w życiu nie spodziewałaś się, że zrobią ci taką niespodziankę. Byłaś im niesamowicie wdzięczna za to co zrobili, bo pomimo wąskiego grona świętujących, musiałaś zaliczyć te urodziny do jednych z najlepszych. Po odśpiewaniu ci sto lat w którym wodzirejami byli panowie i zjedzeniu symbolicznego tortu przyszła część na zabawę.
 -Mam coś dla ciebie.
 -Jeszcze?-pytasz zdziwiona
 -Tak, ale musimy trochę się przejść.-mówi po czym pociąga cię za sobą i zmierzacie w bliżej nieznanym ci kierunku. Ciekawość niesamowicie cię zżerała od środka. Byłaś cholernie ciekawa co też jeszcze wymyślił twój ukochany. Znając jego, to mogło być dosłownie wszystko.  Gdy wreszcie się zatrzymujecie zamierasz absolutnie oczarowana tym co przygotował. Czy to..? Nie, nie mogło to być to, co przeszło ci przez myśl.  Zdecydowanie nie.



Iga

Nie mogłaś uwierzyć w fakt, że tak gładko pójdzie wam zorganizowanie niespodzianki urodzinowej dla Majki. Wprost przepełniało cię zadziwienie. Nie sądziłaś, że przyjaciółka zapomni o dniu swoich dwudziestych piątych urodzinach. Najwyraźniej Kubiak tak zaprzątał jej głowę, że przestała zwracać uwagę na daty. Od kilku dni tylko zacierałaś ręce, by tylko móc sprawić jej radość. Do tego miałaś dwóch kompanów w tym zamieszaniu. Jeden głupszy od drugiego, ale cóż począć, że przyszło ci pracować z męskim towarzystwem? Mimo to musiałaś przyznać, że spisali się na medal, a szczególnie Łasko, który odwiedził pokój Mai i Michała chyba tysiąc razy. Dziwiłaś się, że przyjaciółka nic nie podejrzewała, a i Kubiak trzymał język za zębami. Co prawda Wójcik zadawała wam kilka podejrzliwych pytań podczas posiłków, ale udało się wam ją zbyć. W końcu nadszedł planowany przez długi czas wieczór, kiedy to jak gdyby nigdy nic zaciągnęłaś ją na drinka do klubu. Nie potrafiłaś hamować śmiechu, kiedy to pewien osobnik zakrył jej oczy. Dodatkowo jej zadziwienie było totalnie rozbrajające. Czas to zapisać, Maja Wójcik zapomniała o własnych urodzinach! Które bądź co bądź, zaplanowane przez was okazały się świetnym pomysłem.  Odśpiewaliście gromkie sto lat, co niestety nie było miodem dla twoich uszu, bowiem siatkarze pomimo swej zaskakującej sprawności fizycznej, daru do śpiewania nie posiadali. Oczywiście nie zabrakło tortu, który wyglądał smakowicie i taki się okazał. Potem oczywiście niewiadomo skąd na stole znalazł się alkohol. No tak, niewiadomo skąd! Przecież to było do przewidzenia, że panowie bez procentów bawić się nie mogą. Jednak wspomnienie ogromnego kaca, jaki zafundował im niedawny wieczór z trunkami chyba zasiadł im w pamięci. Przystali jedynie na symboliczną lampkę wina, co wy przyjęłyście z niemałym szokiem. Domyślałaś się, że lada chwila Kubiak zabierze Maję, więc skorzystałaś z okazji, póki brunetka jeszcze była obok.

- Wszystkiego najlepszego, Majuś! - rzuciłaś się jej na szyję. - Ty już dobrze wiesz, czego ci życzę. Abyś była szczęśliwa, spełniona, wiecznie zakochana, a w przyszłości niech po twoim domu biega gromadka małych Michałów. - zaśmiałaś się, a twoje życzenie nie umknęło uwadze ukochanego przyjaciółki.

- Koleżanko, ty tam nic nam nie planuj! Już ja nie mówię, że nam się nie śpieszy, ale niektórzy to już by mogli wesele wyprawiać, bo potańczyłoby się trochę. - spojrzał wymownie na Łasko, który natomiast spojrzał na ciebie. No tak, Kubiak i Wójcik byli od was młodsi. Jeśli komuś powinno się spieszyć do ślubu to tylko i wyłącznie wam. Skwitowaliście to wszyscy śmiechem. Przez jeszcze jakiś czas uczciliście dzień urodzin przyjaciółki, a potem tak jak przewidywałaś, zakochani wybrali się na spacer. Tobie pozostało towarzystwo Łasko, co nie znaczy, że ci to nie odpowiadało. Wręcz przeciwnie, w jego obecności nigdy nie czułaś się źle. Właściwie to po chwili wybraliście się w podróż do hotelu.

- Może jej się teraz oświadczy... - szepnęłaś do siatkarza, który przewrócił oczami.

- Czy oni wiedzą, że mają w tobie największą fankę, a zarazem największego szpiega, kochanie? - parsknął śmiechem, na co ty udałaś obrażoną.

- O mój drogi, to mój obowiązek! Muszę ich pilnować, a w szczególności Majkę, bo jeszcze się rozmyśli i kolejne pięć lat spędzi na dwumiesięcznych związkach bez zobowiązań. - tłumaczysz mu, a on wciąż patrzy na ciebie z rozbawieniem. - No przecież z tymi oświadczynami to tylko tak sobie palnęłam, no nie męcz mnie już tym spojrzeniem. - wzdychasz z politowaniem.

- Oj już się nie tłumacz, tak tylko chciałem podgrzać atmosferę. - pokazuje ci język i obejmuje cię ramieniem.

- Ty już lepiej tej atmosfery nie podgrzewaj, bo ostatnio z Kubiakiem trochę ją tutaj przegrzaliście i na drugi dzień tak miło już nie było. Tak ci tylko przypominam, Misiu. - wypominasz mu jego libację z przyjacielem.

- Czy będziesz mi to wypominać do końca życia? Tylko troszeczkę przedobrzyliśmy. Odrobinkę! - wzbrania się, na co ty wybuchasz śmiechem. Nie kontynuujecie już tej dyskusji, a wieczór spędzacie w wyjątkowo dobrych humorach. Oboje po cichu zastanawiacie się co też dla Mai przygotował sam jej wybranek, jednak po jakimś czasie po prostu o tym zapominacie, będąc kompletnie zajęci sobą nawzajem. Refleksja naszła cię dopiero przed zaśnięciem, kiedy to wielkolud leżący obok ciebie już cicho pochrapywał. Wykluczyłaś opcję oświadczyn, bo może i był to zabawny pomysł, ale kompletnie nie pasujący do tej pary. Zdecydowanie byłoby to za szybko jak na nich. Natomiast spokoju nie dawał ci żart Michała o tobie i Łasko. Nigdy nie  spieszyło ci się przed ołtarz. Masz dobrą pracę, świetnych przyjaciół, niczego ci nie brakuje. Jednak zawsze marzyłaś o ustatkowaniu, gromadce dzieci i spokojnym życiu. Kochałaś Michała i po cichu liczyłaś, że wasze uczucie nie ulegnie zmianie do końca. Czułaś, po prostu kobieca intuicja podpowiadała ci, że powinnaś z nim porozmawiać. Chciałabyś powiedzieć mu o tym, czego oczekujesz i jakie masz plany. A do tego, chyba nadeszła chwila by dać upust ciężarowi na twoim sercu i wygadać się mu o sprawie, jaka męczy cię od lat. O fakcie, który zrujnował całe twoje dzieciństwo i do tej pory nawiedza cię w koszmarach. Życie nie od zawsze tak dobrze ci się układało. 

~*~ 
wingspiker: Witam Was w ten ostatni szkolny weekend! Oceny wystawione, aby przeżyć te kilka dni i wreszcie upragnione wakacje! Żyć nie umierać po prostu. Nie będę się dzisiaj rozwodzić bo jestem mało życiowa gdyż wczoraj pół grania na plaży, dzisiaj pół dnia w Rzeszowie no i min. stąd nieco późniejsza godzina publikacji. Nasi bohaterowie dalej wakacjują, zaczyna się powolutku coś dziać, jednymi słowy nudy nie będzie :P Nie przedłużając, uciekam na mecz #goPoland 
Miłego weekendu!
Joan: Witam moje drogie!:) Dziś troszkę późno, ale dopiero wróciłam z wyjazdu. Mogę wam powiedzieć, że był bardzo udany i aż trochę żal, tak szybko się skończył. :C Nie napiszę nic sensownego, bo uroki spania od 3 do 8 mają swoje konsekwencje. Jednak mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział wam się spodoba, mimo, że moja część ma w to słaby wkład. :( Od razu mówię, że niedługo wszystko się wyjaśni z tym dzieciństwem Igi. Muszę troszkę was potrzymać w niepewności. :P Także ode mnie to tyle, lecę przed telewizor, bo za kilka minut mecz! Niech ten wieczór będzie obfitował w piękną grę naszych siatkarzy :) Miłego weekendu od zaspanej Joan! :D <3 

niedziela, 15 czerwca 2014

#Dziewiętnaście.

#Iga

Miniony dzień cała wasza czwórka mogła zaliczyć do naprawdę udanych. Pomimo, iż był to dopiero pierwszy zalążek waszego upragnionego pobytu na wyspie, już mieliście za sobą ciekawe przeżycia. Dnia kolejnego zostaliście zbudzeni przez słoneczne promyki wkradające się do waszej sypialni przez firanki. Zdecydowanie wolałaś taką pobudkę, niż denerwujący dźwięk budzika o godzinie szóstej trzydzieści w dzień roboczy. Oczywiście miałaś ciężki orzech do zgryzienia, bo każda próba jakiekolwiek  zerwania siatkarza z łóżka kończyła się fiaskiem. Kto by pomyślał, że ci sportowcy to takie leniuchy? W końcu jednak po usilnych  próbach udało ci się go doprowadzić do stuprocentowego stanu świadomości. Po śniadaniu i przelotnym spotkaniu z Wójcik i Kubiakiem wybraliście się nad wodę. Musiałaś przyznać, że w perspektywie świetnie spędzonych dni nie przeszkadzała ci nawet osoba ukochanego przyjaciółki. Można wręcz rzec, że w jakimś malutkim procencie go tolerowałaś. Jak na wprawione turystki przystało, na plaży nie odmówiłyście sobie korzystania z uroków grzejącego słońca i opalałyście się nad oceanem. Wasze towarzystwo stanowczo odrzuciło propozycję wylegiwania się obok was. Mowa tutaj oczywiście o dwóch Michałach, którzy nie zwlekając i nie oglądając się na partnerki pognali ku wodzie. Wy natomiast skwitowałyście to jedynie wspólnym westchnieniem i stwierdzeniem "jak dzieci". Atakujący nie byłby sobą, gdyby po paru minutach nie wrócił i  nie wywlókł cię do wody prawie że siłą. Co też miałaś począć w takiej sytuacji, jak nie skorzystać z chwili beztroskiego chlapania się w oceanie? Poddałaś się i chwilę potem już piszczałaś w ramionach Łasko, w którego zamiarze była chyba próba podtopienia cię. Nie minęło kilka minut, a dołączyli do was kompani podróży, zwana przez was pieszczotliwie dzieciaczkami. Nie byli wam dłużni i okrzyknęli twojego faceta tatą. Radości było co niemiara. Dopiero po paru godzinach znudziło wam się plażowanie. Maja i Michał stwierdzili, że pójdą pozwiedzać szerzej miasto, a wy wybraliście się na długi spacer brzegiem oceanu.

- Jak już wrócimy do Polski, to nie ma na co czekać, wprowadzasz się do mnie, Iguś. - oznajmia ci siatkarz, uprzednio łapiąc cię za rękę.

- Tak od razu to nie, chciałabym spędzić z Mają taki babski wieczór. No wiesz... ostatni pod jednym dachem. - odpowiadasz  i posyłasz mu uśmiech. - Do czego to doszło, żebym miała w planach mieszkanie z dwumetrowym, wyjątkowo leniwym i szalenie zazdrosnym siatkarzem? - pokazujesz mu język.

- Kochanie, nie chcę cię straszyć, ale idziemy niebezpiecznie blisko wody i byłoby bardzo przykro, gdybyś nagle się w niej znalazła. - odwzajemnia uśmiech i znienacka łaskocze cię, na co ty zanosisz się piskiem i wskakujesz w jego ramiona.

- Nawet nie próbuj, bo będziesz dla nas codziennie gotował! I zmywał! I prał! Odkurzał! I wszystko, co złe. - wymyślasz, a po chwili dajesz mu buziaka. - A teraz możesz tak mnie nieść do hotelu. - śmiejesz się. Ze smutkiem zauważasz, że czas mija wam zbyt szybko i kiedy znaleźliście się pod hotelem było już grubo po siedemnastej. Szybko się odświeżyliście i zeszliście na dół, w celu zjedzenia obiadokolacji, jaką serwowała wam tamtejsza restauracja. Oczywiście zastaliście już tam wygłodniałych Kubiaczków, którzy pałaszowali już ich porcje. Po posiłku, który okazał się naprawdę smacznym, rozpoczęliście rozmowę z towarzyszami.

- Jakie plany na wieczór? - pytasz ich i ze zdziwieniem obserwujesz jak Kubiak ze śmiechem zerka na Łasko. Przenosisz wzrok na Maję, która była równie zaciekawiona ich zachowaniem, co ty. Patrzysz pytająco na Michała.

- Bo nasz drogi przyjaciel niedługo opuści  nas i pojedzie trenować w Spale, więc mieliśmy taki mały zamiar... - zaczyna atakujący, a ty już domyślasz się do czego zmierza.

- Nietrudno się domyślić, co wam po głowie chodzi. - komentujesz. - Szykuje się libacja. - dopowiadasz, widząc pytający  wzrok przyjaciółki.

- Jaka tam libacja, wyolbrzymiasz. - marudzi Kubiak. - Jeden wieczorek przy piwku jeszcze nikomu nie zaszkodził.

- W  takim razie nic tu po nas, Iga. Zostawiamy tych dwóch piwożłopów i idziemy na miasto. Wiesz jakie cuda można tu kupić? A ci dwaj niech tu się kiszą. - mówi Maja i z rozbawieniem wskazuje na Michałów. Przystajesz na jej propozycję.

- O 22 widzę cię z powrotem, Iguś. -  oznajmia ci Łasko, na co ty zanosisz się śmiechem.

- Ty Wójcik też żebyś się nigdzie nie pałętała o tej godzinie! Minuta po dwudziestej drugiej i uliczny patrol zostanie wszczęty. - dodaje ukochany Mai. Obie nie odpowiadacie i tylko machacie im na pożegnanie. Mimo wieczoru wszystko tętni życiem, a wy jesteście w swoim żywiole przechadzając się między niekończącymi się uliczkami pełnymi miejscowych atrakcji. Świetnie się bawicie przymierzając różnokolorowe sukienki i kapelusze. Dopiero krótko przed dwudziestą drugą wracacie obładowane różnościami do hotelu.

- Kowalczyk, mogę cię o coś zapytać? - zagaduje cię przyjaciółka podczas drogi powrotnej.

- Jasne, o co chodzi? - pytasz w odpowiedzi.

- Rozmawiałaś z Michałem na temat... to znaczy... czy powiedziałaś mu o swoim dzieciństwie? - wydusza z siebie, a ty czujesz jak twoje plecy oblewa zimny pot. Rumienisz się i odwracasz wzrok.

- Maja, naprawdę myślę, że to nie jest dobry pomysł, by mu o tym mówić.  A przynajmniej nie teraz. - ucinasz, wpatrując się w chodnik.

- Ale wiesz, że powinnaś?

- Wiem, tylko uwierz mi, dotąd nie było okazji, a... a teraz po prostu jest za fajnie, by to psuć. To nie jest temat o jakim lubię mówić, wiesz o tym. - odpowiadasz i na tym kończy się ta rozmowa, bo znajdujecie się pod waszym wakacyjnym miejscem pobytu, a waszych uszu dobiegają jakieś okrzyki. Jak na zawołanie w jednej chwili je rozpoznajecie. No tak, spoglądacie w górę, a tam dostrzegacie dwóch delikwentów machających wam z hotelowego balkonu.

- Majuś, jesteś jak narkotyk, dziś  potrzebny mi twój dotyk!- na dźwięk tej pseudo piosenki śpiewanej przez Kubiaka twoja towarzyszka zamiera. Nie zdąża nic odpowiedzieć, bo Łasko również zapragnął podzielić się z wami swoim talentem.

- Iguś, Iguś, kocham cię! Kiedy przyjdziesz, pocałuję cię! - sama nie wiesz, czy się śmiać, czy iść mu nawymyślać. Zerkasz na Maję, która groziła już palcem swojemu adoratorowi.

- Jeśli kochasz, to nie żałuj, tylko przytul i pocałuj! - dostała w odpowiedzi od niego.

- O nie, jak ja go dorwę! - i tak oto wyruszyłyście w pogoń do pokoju 312, gdzie libację  urządziło sobie dwóch Michałów. Noc zapowiada się świetnie, a skacowany poranek już w ogóle.


#Maja
Korzystając z możliwości spędzenia trochę czasu we dwie niemal natychmiast zostawiłyście swoich ukochanych i pognałyście w miasto. Nie było chyba butiku do którego byście nie weszły nawet na krótszą chwilę. Jak typowe kobiety, kiedy już wpadłyście w szał zakupowy dość trudno było was z niego wydostać. Trzeba było jednak znaleźć umiar, wystarczyło ,że wakacje delikatnie mówiąc zmniejszyły wasze zasoby finansowe na które ciężko pracowałyście w firmie wykonując najróżniejsze zlecenia. Pomimo późnego wieczoru to miasteczko tętniło życiem, w zasadzie można by rzec ,że to był dopiero początek długiej zabawy. Kiedyś z pewnością tryb nocnych zabaw zdecydowanie by ci odpowiadał, ale teraz? Teraz wydaje się ,że nie byłaś już tą samą osobą. I co raz bardziej skłaniałaś się ku słowom przyjaciółki. Związek z pewnym blisko dwu metrowym szatynem zdecydowanie działał na twoją korzyść ,a do tego sprawił ,że stałaś się inną osobą. Musiałaś przyznać ,że ta zmiana wyszła ci na dobre. Bo zdecydowanie bardziej lubiłaś spokojne wieczory od hulaszczego trybu życia. Można by rzec ,że powoli zaczynałaś dojrzewać do ustatkowania się, aczkolwiek nie oszukujmy się, do tego droga była jeszcze dość daleka. Na chwilę obecną cieszyłaś się aktualnym stanem rzeczy.
 -Jestem ciekawa jak tam nasi imprezowicze.-rzuca Iga w drodze powrotnej
 -Idę o zakład ,że jutro nie będą za bardzo życiowi.-chichoczesz.
W drodze powrotnej mijacie całą masę turystów wyraźnie korzystających z uroków nocnej części miasteczka. Aż bałaś się tego co zastaniecie na miejscu, a raczej stanu waszych ukochanych bo niemal pewny był fakt ,że sobie nie szczędzili. Z resztą, wy również korzystając z czasu spędzonego w babskim gronie nie szczędziłyście ani wydanych pieniędzy ani wstąpienia do interesującego was sklepu.  Przy okazji porozmawiałyście na mniej lub bardziej interesujące i prywatne tematy. Swoją drogą nie wyobrażałaś sobie ,że za jakiś czas będziecie się widywać jedynie w pracy i od czasu do czasu popołudniami. Iga była dla ciebie siostra i zdecydowanie przywykłaś do jej obecności każdego dnia. Musiałaś jednak liczyć się z tym ,że nadejdzie ta chwila ,że znajdziecie swoje drugie połówki i być może wylądujecie tysiące kilometrów od siebie. Taka była kolej rzeczy.
 -No nie wierzę.-słyszysz głos przyjaciółki gdy znajdujecie się już niemal przed waszym miejscem wypoczynku w akompaniamencie pewnych męskich okrzyków. Wtedy dociera do ciebie kto jest sprawcą tych ,że wrzasków. Słysząc głupawe teksty obydwu Michałów nie wiesz w zasadzie czy masz się śmiać czy płakać. W jednej chwili masz ochotę zamordować Kubiakiem wzrokiem, ale z drugiej zupełnie bawi ci jego zachowanie. Na nic zdało się grożeniem palcem. W trybie ekspresowym pognałyście w kierunku zajmowanego przez nich lokum, które było pokojem Igi i jej ukochanego. Pomimo sporej ilości ładunków w zaledwie minutę znajdujcie się w miejscu bytowania waszych drugich połówek.
 -Kulturalnie po jednym piwku co?-pyta widocznie zła Kowalczyk
 -Oj kochanie, tak się tylko mówi.-broni się Łasko- Kolega Kubiak zaraz wyjeżdża, no trzeba było się jakoś pożegnać z kumplem.
 -Jak wy się tak będziecie żegnać za każdym razem to chyba będzie bez pożegnań następnym razem.-dodajesz mierząc wzrokiem szczerzącego się do ciebie szatyna
 -Złość piękności szkodzi, nie złość się już!-dodaje radośnie w twoim kierunku i gdy stara się cię objąć odchodzisz na bezpieczną odległość.
 -Imprezę uważam za skończoną!-ogłasza wszem i obec Iga i w jednej chwili wyciąga za sobą z pokoju wyraźnie niezadowolonego z obrotu spraw Łasko.  Na nic zdały się usilne protesty obydwu panów, bo postawiłyście twardo na swoim. Przez dłuższą chwilę stałaś mierząc Kubiaka zabójczym spojrzeniem nie bardzo wiedząc co z nim zrobić. Stwierdziłaś jednak ,że widniejący na horyzoncie kac morderca będzie zdecydowanie najgorszą z możliwych kar i dobrą nauczką. Bo kiedy wyszłaś po zaledwie kilku minutach z łazienki spał jak zabity rozwalony na łóżku. Nazajutrz jak też się spodziewałaś w samotności musiałaś się udać na śniadanie, bo twój ukochany delikatnie mówiąc zalegał w łóżku. Jak się okazało, twoja przyjaciółka również przybyła samotnie.
 -Umieranko?
 -Proszę cię, nic nie mów.-śmieje się Kowalczyk
 -Z wiekiem co raz gorzej u nich.-odpowiadasz
 -Chyba pora się przyzwyczajać.-uśmiecha się blondynka po czym przechodzicie do śniadania. Nie zamierzacie nawet ruszać obydwu Michałów bo chcąc nie chcąc nie wyglądali najlepiej po wczorajszej libacji i nie nadawali się za bardzo do życia. Korzystając z okazji wybrałyście się obydwie na spacer po okolicy i małe zwiedzanie. Poczułaś się jak zupełnie za dawnych czasów, kiedy co roku wyjeżdżałyście w najróżniejsze zakątki świata i korzystałyście z uroków życia. Miałaś jednak dziwne wrażenie ,że te czasy minęły bezpowrotnie. Teraz byłyście już zupełnie inne. Nie byłyście studentkami bujającymi wiecznie w obłokach. Teraz poświęcałyście się swojej pracy i również realizowałyście się w szczęśliwych związkach. Można by rzec ,że wyrosłyście z pewnych rzeczy.
 -Ukarzemy ich jakoś?-pyta Iga
 -Myślę ,że kac to wystarczająca kara i nauczka.-odpowiadasz
 -Kochana, nie poznaję cię.-kręci z uśmiechem głową- Kubiak ma naprawdę zbawienny wpływ na ciebie.
 -Może i coś w tym jest.-uśmiechasz się- Ale w twoim przypadku również widzę wpływy niejakiego pana Łasko.
 -Nie przesadzaj.
 -Już się nie rumienisz za każdym razem na jego widok i nie zapominasz język w ustach.-odpowiadasz- No i do tego wyraźnie chodzisz codziennie uśmiechnięta, a nie zmarnowana jak ci się to zdarzało jakiś czas temu.
 -Chcesz mi coś zasugerować Majeczko?-marszczy brwi
 -Tylko tyle ,że wam kibicuję i czekam na zaproszenie na weselicho.-szczerzysz się
 -A ja kibicuję wam, pomimo faktu ,że twój ukochany nie przypadł mi za bardzo do gustu.
 -Ale jakimś cudem jeszcze się nie pozabijaliście.-zauważasz
 -Bo wy nas powstrzymujecie.-śmieje się ,a ty musisz przyznać jedno. Już dawno nie widziałaś swojej przyjaciółki tak szczęśliwej. Emitowała wręcz pozytywną energią w promieniu kilku metrów. Nie pamiętasz nawet by była tak szczęśliwa po zdaniu wzorowo końcowych egzaminów na studiach czy zdania prawa jazdy za pierwszym podejściem. Wiedziałaś ,że jej powód do uśmiechu był jeden i nosił imię i nazwisko pewnego ponad dwu metrowego siatkarza. Z resztą, także i twój powód do szczęścia był siatkarzem, który teraz z całą pewnością męczył się ze skutkami dnia poprzedniego.
 -Żyjecie jakoś?-pyta Iga gdy spotykacie ich na obiedzie, wyglądających o niebo lepiej aniżeli rano w stanie jakim ostatnio ich widziałyście.
 -Nie krzycz.-krzywi się szatyn
 -Zostanie alkoholikami wam nie grozi.-chichoczesz widząc ziarnowego ukochanego u swego boku.
 -To nie jest śmieszne.-odpowiada- Łasko, więcej z tobą nie pije.
 -Ty ze mną? Ja z tobą!-prycha
 -Chyba do następnej okazji.-wtrącasz ze śmiechem
 -Na całe szczęście szybko ich nie będzie.-wzdycha Kubiak
 -A chcesz się założyć?-pyta atakujący na co Iga wyraźnie mierzy go spojrzeniem i ucina temat. Pomimo delikatnego zmielenia panów, wybieracie się na przechadzkę wśród pięknych widoków. Nie mogłaś przegapić takiej okazji i wzięłaś się za uwiecznianie tych jakże pięknych widoków. Musiałaś przyznać ,że fotografia była twoim małym hobby i dość przyjemnym zajęciem. Na twoim komputerze tkwiły setki, jak nie tysiące zdjęć sięgających pamięcią jeszcze waszych czasów liceum i szalonych wypraw bez rodziców. Może nie byłaś w tym nie wiedzieć jak dobra, aczkolwiek naprawdę sprawiało ci to przyjemność. Korzystając z okazji fotografowałaś nie tylko piękne widoki, ale też pomęczyłaś trochę swoich współtowarzyszy.
 -Te paparazzi, oddaj mi to.-mówi niebieskooki
 -Bo?
 -Cały czas ty robisz wszystkim i wszystkiemu zdjęcia, to pora zapozować.-szczerzy się i dość sprawnie odbiera ci z rąk przedmiot sporu i przechodzi do działania. Radochy miał co nie miara, co i po czasie również tobie się udzieliło. Dzień ten kończycie miłym akcentem, podziwiając przepiękny zachód słońca.
 -Pamiętasz ,że po powrocie się przeprowadzasz, prawda?-pyta gdy ty przeglądasz zdjęcia z dnia dzisiejszego na ekranie swojego komputera.
 -Do mieszkania na Marszałkowskiej?-odpowiadasz nie patrząc na niego
 -Nie denerwuj mnie mała.-mówi niskim tonem głosu pojawiając się tuż za tobą.
 -Och panie Kubiak, jak to ktoś dzisiaj powiedział, złość piękności szkodzi.
 -Także proszę mnie nie denerwować panno Wójcik.-mruczy ci przyjemnie do ucha
 -A co jeśli spróbuję?-przygryzasz wargę
 -Co wtedy?  Wtedy się pogniewamy.-odpowiada ci ,a ty czujesz po chwili ciepłe pocałunki wzdłuż szyi ,którym absolutnie się poddajesz. Nie mija chwila, a czujesz je na swoich ustach, a jego dłonie wywołują przyjemne dreszcze na całym twoim ciele błądząc po twoich plecach.
 -Michaaaaaał!-wpada nagle do waszego pokoju nie kto inny jak Łasko bez żadnej, najmniejszej zapowiedzi. Wybuchasz cichym śmiechem ,gdy niebieskooki rzuca siarczyste przekleństwo pod nosem skierowane ku swojemu przyjacielowi.-Zajęty jesteś?
 -Ty to masz wyczucie czasu Łasko!-wywraca oczami
 -Wybaczcie ,że przerwałem jakże przyjemne czynności, ale muszę ci go podkraść na pięć minut moja droga.-puszcza ci oczko
 -A bierz go, właśnie przeszkadzał mi w przeglądaniu zdjęć.-chichoczesz ,a w odpowiedzi dostajesz tylko piorunujący wzrok Michała ,który po chwili zamienił się w kręcenie głową ze śmiechem. Po ponad dwudziestu minutach nieobecności tych dwóch osobników zaczęłaś się zastanawiać co też się święci. Bo gdyby tak nie było, nie znikali by na osobności we dwóch. Miałaś dziwne przeczucie ,że to miało związek z wami dwiema i w zasadzie chyba mylić się nie mogłaś.

~*~
Joan: Witajcie kochane! :) Dziś spotykamy się z dwudniowym opóźnieniem, ale myślę, że jakoś to przeżyłyście. :P Dzisiejszy rozdział jest bardzo ciekawy i z tego co pamiętam, to bardzo miło się nam go pisało. Także powinien się wam spodobać. :) Zaczyna być dość interesująco u obu par i spokojnie, jeszcze wiele się tutaj wydarzy. :D No nic, dziś nie mam czym was zanudzać, bo czeka na mnie pakowanie na jutrzejszy wyjazd. Wracam w piątek, więc na 100% dwudziestka zostanie dodana bez opóźnień. Miłego tygodnia! Pamiętajcie, że jeszcze tylko 12 dni i upragnione wakacje!:D Do następnego. <3

wingspiker: Witam Was kochane w to niedzielne popołudnie! Do wakacji już bliżej jak dalej, pogoda co prawda nas nie rozpieszcza, ale miejmy nadzieję, że ulegnie poprawie bo osobiście mam dość tych chłodów i deszczów. Przepraszam Was za te opóźnienia, biorę winę na siebie gdyż od czwartku przebywałam poza domem bo byłam na turnieju i wróciłam dopiero wczoraj późnym wieczorem. Co do rozdziału nasi bohaterowie wakacjują, miłość kwitnie, jednymi słowy sielneczki ciąg dalszy. Nie bójcie się, z pewnością te z Was, które nas znają, a w szczególności mnie, wiedzą doskonale, że całe opowiadanie nie będzie jedną wielką sielanką :P Więcej jednak nie zdradzę. Życzę Wam miłej niedzieli, zakończonej zwycięstwem naszych orzełków :) Do piątku ♥


Jeśli już jesteście i czytacie - zostawcie po sobie ślad w postaci nawet krótkiego komentarza. Dla Was to tylko parę sekund, a nawet nie wiecie, jak bardzo nas to motywuje! :)