#Maja
Jak też się spodziewałaś ich pięć minut potrwało
zdecydowanie dłużej. Za ten czas zdążyłaś przejrzeć ponad setkę zdjęć,
skorzystać z uroków ogromnej wanny znajdującej się w łazience, a także zdać
krótką relację swojemu bratu ,który dobijał się do ciebie od paru dobrych
godzin. Musiałaś przyznać ,że pomimo faktu, że był od ciebie blisko dwa lata
młodszy i czasem niesamowicie działał ci na nerwy to mieliście ze sobą naprawdę
dobre stosunki. Prócz tego, że był twoim bratem to traktowałaś go jak przyjaciela,
rozumieliście się doskonale i wiedziałaś, że zawsze możesz na niego liczyć, co
działało obustronnie. Bywały chwile ,że miałaś wrażenie, że to on był starzy bo
potrafił mieć chłodną głowę w naprawdę ekstremalnych sytuacjach, czego tobie dość
często brakowało.
-A co to za
pogaduszki? Mam być zazdrosny?-obejmuje cię od tyłu, gdy kończysz rozmowę
-Tajemnica.-odpowiadasz
-Masz przede mną
tajemnice? Chyba się pogniewamy.
-Przypomnę ci ,że to
ty wyszedłeś na rzekome pięć minut i spiskujesz z Łasko.-mówisz
-My spiskujemy? A
skąd!
-W takim razie, gdzie
tyle byłeś?-pytasz
-Kolega Łasko
potrzebował małej porady.-mówi wyraźnie zakłopotany
-W czym?-mrużysz oczy
-Wszystko byś chciała
wiedzieć, ciekawość to pierwszy stopień do piekła kochanie.-szczerzy się.
-Co za różnica, dla
mnie i tak nie ma już ratunku.-chichoczesz- A to wszystko przez pewnego blisko
dwumetrowego szatyna.
-Nie znam
gościa.-kręci głową z udawaną powagą- Ale musi być z niego straszny drań.
-To fakt, okropnie
zdemoralizowany.-kiwasz głową ledwo hamując się przed wybuchnięciem ze śmiechu.
-Weź tu nie bądź
zdemoralizowany człowieku.-mówi z uśmiechem spoglądając prosto w twoje oczy. Patrząc na niego zdecydowanie wiedziałaś, że
to właśnie on był twoją osobista definicją szczęścia w tym momencie. Nie było
takiej rzeczy ani osoby na świecie prócz niego na której widok na twojej twarzy
od razu malowałby się najszczerszy z możliwych uśmiechów. Na samą myśl o jego
osobie ogarniało cię przyjemne uczucie ciepła. I to było chyba wystarczającym
powodem do tego by śmiało twierdzić, że odwieczna singielka wreszcie się
ustatkowała i diametralnie zmieniła swoje poglądy na sprawy damsko-męskie. I to
za sprawą nie mniej charakternego faceta niż ona sama. Kuriozum. A jednak się
sprawdziło.
-Tak w ogóle to
przegrałem zakład z Łasko.-rzuca rano gdy leżycie beztrosko na łóżku
-Jaki znowu?-dziwisz
się
-Założyliśmy się, że..-urywa- Że się nie zakocham. Nie powiem, troszkę mi pokrzyżowałaś plany
wygrania.
-Zawsze jeszcze
możesz wygrać.-odpowiadasz z uśmieszkiem
-Nigdy w życiu!-rzuca
niemal natychmiast- Dam mu tą satysfakcję, niech się cieszy póki może.
-Pewien jesteś? Myślę, że to był dość korzystny zakład.-ciągniesz
-Tak samo jak jestem
pewien tego, że jak jeszcze raz mnie o to spytasz to już nie będzie tak
śmiesznie.-szczerzy się
-Grozisz mi
Kubiak?-spoglądasz na niego wyczekująco
-Tak Wójcik, grożę
ci.-odpowiada z szerokim uśmiechem
-W takim razie mój
adwokat skontaktuje się z twoim.-mówisz z ogromną powagą wymalowaną na twarzy i
już masz wstać z łóżka, gdy jednym zwinnym ruchem ręki szatyn ci to uniemożliwia
i w jednej sekundzie znajduje się na tobą z szerokim uśmiechem wymalowanym na
twarzy.
-Wiesz, że uwielbiam
się z tobą drażnić?
-Nie wątpię.-odpierasz- A teraz mnie puść wielkoludzie bo się spóźnimy na śniadanie.
-Zawsze możemy zjeść
coś na mieście.-szczerzy się
-Nie ma mowy, wybij
to sobie z głowy!-rzucasz natychmiast doskonale wiedząc co też chodzi mu po
głowie. Niestety miałaś tego pecha, że nie dość, że był większy i zdecydowanie
silniejszy, to niestety to on znajdował się nad tobą i nijak nie mogłaś mu się
wywinąć. Właśnie wtedy jak na zawołanie do waszego pokoju wparował be pukania
nie kto inny jak sam Łasko we własnej osobie.
-Ja pierdzielę Łasko,
nie nauczyli cię tam we Włoszech pukać?!-wyrzuca z siebie szatyn
-Udam, że nic nie
widziałem.-zakrywa sobie oczy dłońmi nie zapominając o swoim charakterystycznym
śmiechu- Dzieciaczki wy moje, chciałem tylko spytać czy idziecie na śniadanko, ale widzę macie ciekawsze zajęcia.
-Musisz się chyba
bardzo nudzić skoro tak często nas odwiedzasz.
-Coś mi sugerujesz
przyjacielu?-marszczy brwi
-Nic, a nic.-wzrusza
ramionami z uśmiechem- Zaraz przyjdziemy.-wypycha go niemal siłą z pokoju.
-Tylko pamiętajcie,
ja wujkiem jeszcze być nie chcę!-rzuca na odchodne na co ty wybuchasz śmiechem.
Korzystając wtedy z chwili nieuwagi Michała wskakujesz do łazienki co
zdecydowanie nie spotyka się z jego aprobatą. W ekspresowym tempie doprowadzasz się do ładu i po jakichś dziesięciu
minutach zjawiacie się na śniadaniu. Masz nieodparte wrażenie, że czegoś nie
wiecie, a bynajmniej ty bo zdecydowanie zastanawiały cię te tajemnicze
spojrzenia wymieniane między panami, czy też szepty twojej przyjaciółki z jej
lubym. Nie zaprzątając tym sobie głowy tuż po posiłku korzystając z atrakcji
jakie oferuje wyspa wraz ze swoimi kompanami próbujecie swoich sił w
nurkowaniu. Robiłaś to po raz pierwszy i musiałaś przyznać, że było to naprawdę
ciekawe i fajne doświadczenie. Widoki wyspy zapierały dech w piersiach, ale te
podwodne również nie odbiegały swoją urodą od tych ziemskich. Po dwóch
godzinach zabawy w wodzie do południa wylegiwaliście się na maderskiej plaży
łapiąc promienie słoneczne, które i tak zdecydowanie widocznie zostawiły ślad
na całej waszej czwórce. Po zjedzonym obiedzie przystąpiliście do drobnego
zwiedzania. Mimowolnie podzieliście się na dwa obozy- żeński oraz męski. Nawet
nie wiedzieć kiedy panowie zniknęli z waszego pola widzenia. Nie tylko w ich
zachowaniu dostrzegałaś coś dziwnego. Również i Iga zachowywała się dość tajemniczo, co nie uszło twojej uwadze. Na wszelkie twoje pytania odpowiadała dość krótko
i mało treściwo. W jednej chwili zaczęłaś zastanawiać się co też takiego ta
trójka musiała knuć i za nic na świecie nic nie przychodziło ci do głowy. Twoją
czujność tym bardziej wzmógł fakt, że przyjaciółka wyraźnie starała się cię
zgubić. W tym momencie byłaś już dość zaniepokojona jej zachowaniem.
-Od samego rana
jesteście we troje jacyś tacy tajemniczy, dowiem się o co chodzi?-pytasz
blondynkę
-My? Tajemniczy? Coś
ci się musiało przywidzieć.-wzrusza beznamiętnie ramionami
-W takim razie co to
za sekrety?
-Majek daj spokój,
jakie sekrety? Chyba za długo siedziałaś na słońcu kochana.-uśmiecha się-
Wstąpimy na drinka? Mam ochotę na to ich słynne malibu.-puszcza ci oczko, a ty
nie mając lepszego pomysłu na zagospodarowanie tegoż czasu przystajesz na jej
propozycję. Nie mając większej ochoty na wszelkie szaleństwa ciągniesz się za przyjaciółką
niczym cień. Kiedyś nie trzeba było długo cię namawiać, a teraz? Teraz
zdecydowanie nie emocjonowały cię takie ekscesy. Po tym męczącym dniu miałaś
jedynie ochotę na to by znaleźć się w łóżku i porządnie wyspać. W jednej chwili
jednak o mały włos nie dostajesz zawału. Ktoś swoimi dłońmi przesłania ci
widok. Niemal natychmiast rozpoznajesz do kogo one należą, zdecydowanie
zdradził go zapach jego perfum docierający do twoich nozdrzy. Nie miałaś
zielonego pojęcia gdzie on cię prowadził, ale byłaś nie mniej podekscytowana co
przerażona jego pomysłem. W jednej chwili wreszcie doszło do ciebie co tak
misternie przed tobą ukrywali. Omal nie zaśmiałaś się w głos z siebie samej.
Dokładnie dwadzieścia pięć lat temu na świat w jednym z wrocławskich szpitali
przyszła jedna z najbardziej upartych i charakternych osób świata. Tak,
zapomniałaś o własnych urodzinach.
-Jednak nie
postradałam zmysłów i dobrze zauważyłam, że coś knujecie.-śmiejesz się
-Już się bałam, że
odkryjesz nasze plany.-odpowiada ci przyjaciółka- Kto jak kto, ale ty doskonale
potrafiłaś ze mnie wyciągać różne rzeczy, dlatego tym bardziej czuję się dumna
z siebie samej, że nie pisnęłam ani słowem.
-Jesteście
niemożliwi, wiecie?
-Ty też, jak można
zapomnieć o własnych urodzinach?-pyta ze śmiechem Michał otaczając cię
ramieniem- Wszystkiego najlepszego mała.-mruczy ci do ucha po czym składa
szybki pocałunek na twoich ustach. Musiałaś przyznać, że w życiu nie
spodziewałaś się, że zrobią ci taką niespodziankę. Byłaś im niesamowicie
wdzięczna za to co zrobili, bo pomimo wąskiego grona świętujących, musiałaś
zaliczyć te urodziny do jednych z najlepszych. Po odśpiewaniu ci sto lat w
którym wodzirejami byli panowie i zjedzeniu symbolicznego tortu przyszła część
na zabawę.
-Mam coś dla ciebie.
-Jeszcze?-pytasz
zdziwiona
-Tak, ale musimy
trochę się przejść.-mówi po czym pociąga cię za sobą i zmierzacie w bliżej
nieznanym ci kierunku. Ciekawość niesamowicie cię zżerała od środka. Byłaś
cholernie ciekawa co też jeszcze wymyślił twój ukochany. Znając jego, to mogło
być dosłownie wszystko. Gdy wreszcie się
zatrzymujecie zamierasz absolutnie oczarowana tym co przygotował. Czy to..? Nie, nie mogło to być to, co przeszło ci przez
myśl. Zdecydowanie nie.
Iga
Nie mogłaś uwierzyć w fakt, że tak gładko pójdzie wam
zorganizowanie niespodzianki urodzinowej dla Majki. Wprost przepełniało cię
zadziwienie. Nie sądziłaś, że przyjaciółka zapomni o dniu swoich dwudziestych
piątych urodzinach. Najwyraźniej Kubiak tak zaprzątał jej głowę, że przestała
zwracać uwagę na daty. Od kilku dni tylko zacierałaś ręce, by tylko móc sprawić
jej radość. Do tego miałaś dwóch kompanów w tym zamieszaniu. Jeden głupszy od
drugiego, ale cóż począć, że przyszło ci pracować z męskim towarzystwem? Mimo
to musiałaś przyznać, że spisali się na medal, a szczególnie Łasko, który
odwiedził pokój Mai i Michała chyba tysiąc razy. Dziwiłaś się, że przyjaciółka
nic nie podejrzewała, a i Kubiak trzymał język za zębami. Co prawda Wójcik
zadawała wam kilka podejrzliwych pytań podczas posiłków, ale udało się wam ją
zbyć. W końcu nadszedł planowany przez długi czas wieczór, kiedy to jak gdyby nigdy nic zaciągnęłaś ją na drinka do klubu. Nie potrafiłaś
hamować śmiechu, kiedy to pewien osobnik zakrył jej oczy. Dodatkowo jej zadziwienie było totalnie rozbrajające. Czas to zapisać, Maja Wójcik zapomniała o własnych urodzinach! Które bądź co bądź, zaplanowane przez was okazały się świetnym pomysłem. Odśpiewaliście gromkie sto lat, co niestety nie
było miodem dla twoich uszu, bowiem siatkarze pomimo swej zaskakującej
sprawności fizycznej, daru do śpiewania nie posiadali. Oczywiście nie zabrakło
tortu, który wyglądał smakowicie i taki się okazał. Potem oczywiście niewiadomo
skąd na stole znalazł się alkohol. No tak, niewiadomo skąd! Przecież to było do
przewidzenia, że panowie bez procentów bawić się nie mogą. Jednak wspomnienie
ogromnego kaca, jaki zafundował im niedawny wieczór z trunkami chyba zasiadł im
w pamięci. Przystali jedynie na symboliczną lampkę wina, co wy przyjęłyście z
niemałym szokiem. Domyślałaś się, że lada chwila Kubiak zabierze Maję, więc
skorzystałaś z okazji, póki brunetka jeszcze była obok.
- Wszystkiego najlepszego, Majuś! - rzuciłaś się jej na
szyję. - Ty już dobrze wiesz, czego ci życzę. Abyś była szczęśliwa, spełniona,
wiecznie zakochana, a w przyszłości niech po twoim domu biega gromadka małych
Michałów. - zaśmiałaś się, a twoje życzenie nie umknęło uwadze ukochanego
przyjaciółki.
- Koleżanko, ty tam nic nam nie planuj! Już ja nie mówię, że
nam się nie śpieszy, ale niektórzy to już by mogli wesele wyprawiać, bo potańczyłoby
się trochę. - spojrzał wymownie na Łasko, który natomiast spojrzał na ciebie.
No tak, Kubiak i Wójcik byli od was młodsi. Jeśli komuś powinno się spieszyć do
ślubu to tylko i wyłącznie wam. Skwitowaliście to wszyscy śmiechem. Przez jeszcze jakiś czas uczciliście dzień urodzin przyjaciółki, a potem tak jak przewidywałaś,
zakochani wybrali się na spacer. Tobie pozostało towarzystwo Łasko, co nie
znaczy, że ci to nie odpowiadało. Wręcz przeciwnie, w jego obecności nigdy nie
czułaś się źle. Właściwie to po chwili wybraliście się w podróż do hotelu.
- Może jej się teraz oświadczy... - szepnęłaś do siatkarza,
który przewrócił oczami.
- Czy oni wiedzą, że mają w tobie największą fankę, a
zarazem największego szpiega, kochanie? - parsknął śmiechem, na co ty udałaś
obrażoną.
- O mój drogi, to mój obowiązek! Muszę ich pilnować, a w
szczególności Majkę, bo jeszcze się rozmyśli i kolejne pięć lat spędzi na
dwumiesięcznych związkach bez zobowiązań. - tłumaczysz mu, a on wciąż patrzy na
ciebie z rozbawieniem. - No przecież z tymi oświadczynami to tylko tak sobie
palnęłam, no nie męcz mnie już tym spojrzeniem. - wzdychasz z politowaniem.
- Oj już się nie tłumacz, tak tylko chciałem podgrzać
atmosferę. - pokazuje ci język i obejmuje cię ramieniem.
- Ty już lepiej tej atmosfery nie podgrzewaj, bo ostatnio z
Kubiakiem trochę ją tutaj przegrzaliście i na drugi dzień tak miło już nie
było. Tak ci tylko przypominam, Misiu. - wypominasz mu jego libację z przyjacielem.
- Czy będziesz mi to wypominać do końca życia? Tylko
troszeczkę przedobrzyliśmy. Odrobinkę! - wzbrania się, na co ty wybuchasz
śmiechem. Nie kontynuujecie już tej dyskusji, a wieczór spędzacie w wyjątkowo
dobrych humorach. Oboje po cichu zastanawiacie się co też dla Mai przygotował
sam jej wybranek, jednak po jakimś czasie po prostu o tym zapominacie, będąc
kompletnie zajęci sobą nawzajem. Refleksja naszła cię dopiero przed zaśnięciem,
kiedy to wielkolud leżący obok ciebie już cicho pochrapywał. Wykluczyłaś opcję
oświadczyn, bo może i był to zabawny pomysł, ale kompletnie nie pasujący do tej
pary. Zdecydowanie byłoby to za szybko jak na nich. Natomiast spokoju nie dawał
ci żart Michała o tobie i Łasko. Nigdy nie
spieszyło ci się przed ołtarz. Masz dobrą pracę, świetnych przyjaciół,
niczego ci nie brakuje. Jednak zawsze marzyłaś o ustatkowaniu, gromadce dzieci
i spokojnym życiu. Kochałaś Michała i po cichu liczyłaś, że wasze uczucie nie
ulegnie zmianie do końca. Czułaś, po prostu kobieca intuicja podpowiadała ci,
że powinnaś z nim porozmawiać. Chciałabyś powiedzieć mu o tym, czego oczekujesz
i jakie masz plany. A do tego, chyba nadeszła chwila by dać upust ciężarowi na
twoim sercu i wygadać się mu o sprawie, jaka męczy cię od lat. O fakcie, który
zrujnował całe twoje dzieciństwo i do tej pory nawiedza cię w koszmarach. Życie
nie od zawsze tak dobrze ci się układało.
~*~
wingspiker: Witam Was w ten ostatni szkolny weekend! Oceny wystawione, aby przeżyć te kilka dni i wreszcie upragnione wakacje! Żyć nie umierać po prostu. Nie będę się dzisiaj rozwodzić bo jestem mało życiowa gdyż wczoraj pół grania na plaży, dzisiaj pół dnia w Rzeszowie no i min. stąd nieco późniejsza godzina publikacji. Nasi bohaterowie dalej wakacjują, zaczyna się powolutku coś dziać, jednymi słowy nudy nie będzie :P Nie przedłużając, uciekam na mecz #goPoland
Miłego weekendu!
Miłego weekendu!
Joan: Witam moje drogie!:) Dziś troszkę późno, ale dopiero wróciłam z wyjazdu. Mogę wam powiedzieć, że był bardzo udany i aż trochę żal, tak szybko się skończył. :C Nie napiszę nic sensownego, bo uroki spania od 3 do 8 mają swoje konsekwencje. Jednak mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział wam się spodoba, mimo, że moja część ma w to słaby wkład. :( Od razu mówię, że niedługo wszystko się wyjaśni z tym dzieciństwem Igi. Muszę troszkę was potrzymać w niepewności. :P Także ode mnie to tyle, lecę przed telewizor, bo za kilka minut mecz! Niech ten wieczór będzie obfitował w piękną grę naszych siatkarzy :) Miłego weekendu od zaspanej Joan! :D <3
cześć i czołem XD kluski z rosołem (to pomińcie XD)
OdpowiedzUsuńpowinnam się na Was obrazić - przerwać perspektywę Majki w takim momencie?! - no wiecie, to powinno być karalne XD :)
a co do sekretu Igi to ja mam pewne podejrzenia, zgaduje, że okażą się dobre, ale nic nie będę zdradzać, bo może inne czytelniczki jeszcze się nie domyśliły, a nie chce im psuć niespodzianki :)
bardzo mi się ten rozdział spodobał :) uwielbiam Was duet <3
czekam na cd i pozdrawiam :*
No kurcze, w takim momencie przerywać... Chyba umrę z ciekawości przez ten tydzień ;( rozdział jak zawsze doskonały! Buziaki ;**
OdpowiedzUsuńOj ja zaręczyny na kilometr wyczuwam.
OdpowiedzUsuńI wiecie co, dziewczyny? Jestem na TAK :D
Jeśli moje przypuszczenia się sprawdza, to proszę, niech Majka się zgodzi :D.Natomiast w drugim obozie Iga jakby powoli czeka na zaręczyny, tylko czy Michał to zauważy?
Całuje :-*