piątek, 20 czerwca 2014

#Dwadzieścia.

#Maja
Jak też się spodziewałaś ich pięć minut potrwało zdecydowanie dłużej. Za ten czas zdążyłaś przejrzeć ponad setkę zdjęć, skorzystać z uroków ogromnej wanny znajdującej się w łazience, a także zdać krótką relację swojemu bratu ,który dobijał się do ciebie od paru dobrych godzin. Musiałaś przyznać ,że pomimo faktu, że był od ciebie blisko dwa lata młodszy i czasem niesamowicie działał ci na nerwy to mieliście ze sobą naprawdę dobre stosunki. Prócz tego, że był twoim bratem to traktowałaś go jak przyjaciela, rozumieliście się doskonale i wiedziałaś, że zawsze możesz na niego liczyć, co działało obustronnie. Bywały chwile ,że miałaś wrażenie, że to on był starzy bo potrafił mieć chłodną głowę w naprawdę ekstremalnych sytuacjach, czego tobie dość często brakowało.
 -A co to za pogaduszki? Mam być zazdrosny?-obejmuje cię od tyłu, gdy kończysz rozmowę
 -Tajemnica.-odpowiadasz
 -Masz przede mną tajemnice? Chyba się pogniewamy.
 -Przypomnę ci ,że to ty wyszedłeś na rzekome pięć minut i spiskujesz z Łasko.-mówisz
 -My spiskujemy? A skąd!
 -W takim razie, gdzie tyle byłeś?-pytasz
 -Kolega Łasko potrzebował małej porady.-mówi wyraźnie zakłopotany
 -W czym?-mrużysz oczy
 -Wszystko byś chciała wiedzieć, ciekawość to pierwszy stopień do piekła kochanie.-szczerzy się.
 -Co za różnica, dla mnie i tak nie ma już ratunku.-chichoczesz- A to wszystko przez pewnego blisko dwumetrowego szatyna.
 -Nie znam gościa.-kręci głową z udawaną powagą- Ale musi być z niego straszny drań.
 -To fakt, okropnie zdemoralizowany.-kiwasz głową ledwo hamując się przed wybuchnięciem ze śmiechu.
 -Weź tu nie bądź zdemoralizowany człowieku.-mówi z uśmiechem spoglądając prosto w twoje oczy.  Patrząc na niego zdecydowanie wiedziałaś, że to właśnie on był twoją osobista definicją szczęścia w tym momencie. Nie było takiej rzeczy ani osoby na świecie prócz niego na której widok na twojej twarzy od razu malowałby się najszczerszy z możliwych uśmiechów. Na samą myśl o jego osobie ogarniało cię przyjemne uczucie ciepła. I to było chyba wystarczającym powodem do tego by śmiało twierdzić, że odwieczna singielka wreszcie się ustatkowała i diametralnie zmieniła swoje poglądy na sprawy damsko-męskie. I to za sprawą nie mniej charakternego faceta niż ona sama. Kuriozum. A jednak się sprawdziło.
 -Tak w ogóle to przegrałem zakład z Łasko.-rzuca rano gdy leżycie beztrosko na łóżku
 -Jaki znowu?-dziwisz się
 -Założyliśmy się, że..-urywa- Że się nie zakocham. Nie powiem, troszkę mi pokrzyżowałaś plany wygrania.
 -Zawsze jeszcze możesz wygrać.-odpowiadasz z uśmieszkiem
 -Nigdy w życiu!-rzuca niemal natychmiast- Dam mu tą satysfakcję, niech się cieszy póki może.
 -Pewien jesteś? Myślę, że to był dość korzystny zakład.-ciągniesz
 -Tak samo jak jestem pewien tego, że jak jeszcze raz mnie o to spytasz to już nie będzie tak śmiesznie.-szczerzy się
 -Grozisz mi Kubiak?-spoglądasz na niego wyczekująco
 -Tak Wójcik, grożę ci.-odpowiada z szerokim uśmiechem
 -W takim razie mój adwokat skontaktuje się z twoim.-mówisz z ogromną powagą wymalowaną na twarzy i już masz wstać z łóżka, gdy jednym zwinnym ruchem ręki szatyn ci to uniemożliwia i w jednej sekundzie znajduje się na tobą z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
 -Wiesz, że uwielbiam się z tobą drażnić?
 -Nie wątpię.-odpierasz- A teraz mnie puść wielkoludzie bo się spóźnimy na śniadanie.
 -Zawsze możemy zjeść coś na mieście.-szczerzy się
 -Nie ma mowy, wybij to sobie z głowy!-rzucasz natychmiast doskonale wiedząc co też chodzi mu po głowie. Niestety miałaś tego pecha, że nie dość, że był większy i zdecydowanie silniejszy, to niestety to on znajdował się nad tobą i nijak nie mogłaś mu się wywinąć. Właśnie wtedy jak na zawołanie do waszego pokoju wparował be pukania nie kto inny jak sam Łasko we własnej osobie.
 -Ja pierdzielę Łasko, nie nauczyli cię tam we Włoszech pukać?!-wyrzuca z siebie szatyn
 -Udam, że nic nie widziałem.-zakrywa sobie oczy dłońmi nie zapominając o swoim charakterystycznym śmiechu- Dzieciaczki wy moje, chciałem tylko spytać czy idziecie na śniadanko, ale widzę macie ciekawsze zajęcia.
 -Musisz się chyba bardzo nudzić skoro tak często nas odwiedzasz.
 -Coś mi sugerujesz przyjacielu?-marszczy brwi
 -Nic, a nic.-wzrusza ramionami z uśmiechem- Zaraz przyjdziemy.-wypycha go niemal siłą z pokoju.
 -Tylko pamiętajcie, ja wujkiem jeszcze być nie chcę!-rzuca na odchodne na co ty wybuchasz śmiechem. Korzystając wtedy z chwili nieuwagi Michała wskakujesz do łazienki co zdecydowanie nie spotyka się z jego aprobatą. W ekspresowym tempie doprowadzasz się do ładu i po jakichś dziesięciu minutach zjawiacie się na śniadaniu. Masz nieodparte wrażenie, że czegoś nie wiecie, a bynajmniej ty bo zdecydowanie zastanawiały cię te tajemnicze spojrzenia wymieniane między panami, czy też szepty twojej przyjaciółki z jej lubym. Nie zaprzątając tym sobie głowy tuż po posiłku korzystając z atrakcji jakie oferuje wyspa wraz ze swoimi kompanami próbujecie swoich sił w nurkowaniu. Robiłaś to po raz pierwszy i musiałaś przyznać, że było to naprawdę ciekawe i fajne doświadczenie. Widoki wyspy zapierały dech w piersiach, ale te podwodne również nie odbiegały swoją urodą od tych ziemskich. Po dwóch godzinach zabawy w wodzie do południa wylegiwaliście się na maderskiej plaży łapiąc promienie słoneczne, które i tak zdecydowanie widocznie zostawiły ślad na całej waszej czwórce. Po zjedzonym obiedzie przystąpiliście do drobnego zwiedzania. Mimowolnie podzieliście się na dwa obozy- żeński oraz męski. Nawet nie wiedzieć kiedy panowie zniknęli z waszego pola widzenia. Nie tylko w ich zachowaniu dostrzegałaś coś dziwnego. Również i Iga zachowywała się dość tajemniczo, co nie uszło twojej uwadze. Na wszelkie twoje pytania odpowiadała dość krótko i mało treściwo. W jednej chwili zaczęłaś zastanawiać się co też takiego ta trójka musiała knuć i za nic na świecie nic nie przychodziło ci do głowy. Twoją czujność tym bardziej wzmógł fakt, że przyjaciółka wyraźnie starała się cię zgubić. W tym momencie byłaś już dość zaniepokojona jej zachowaniem.
 -Od samego rana jesteście we troje jacyś tacy tajemniczy, dowiem się o co chodzi?-pytasz blondynkę
 -My? Tajemniczy? Coś ci się musiało przywidzieć.-wzrusza beznamiętnie ramionami
 -W takim razie co to za sekrety?
 -Majek daj spokój, jakie sekrety? Chyba za długo siedziałaś na słońcu kochana.-uśmiecha się- Wstąpimy na drinka? Mam ochotę na to ich słynne malibu.-puszcza ci oczko, a ty nie mając lepszego pomysłu na zagospodarowanie tegoż czasu przystajesz na jej propozycję. Nie mając większej ochoty na wszelkie szaleństwa ciągniesz się za przyjaciółką niczym cień. Kiedyś nie trzeba było długo cię namawiać, a teraz? Teraz zdecydowanie nie emocjonowały cię takie ekscesy. Po tym męczącym dniu miałaś jedynie ochotę na to by znaleźć się w łóżku i porządnie wyspać. W jednej chwili jednak o mały włos nie dostajesz zawału. Ktoś swoimi dłońmi przesłania ci widok. Niemal natychmiast rozpoznajesz do kogo one należą, zdecydowanie zdradził go zapach jego perfum docierający do twoich nozdrzy. Nie miałaś zielonego pojęcia gdzie on cię prowadził, ale byłaś nie mniej podekscytowana co przerażona jego pomysłem. W jednej chwili wreszcie doszło do ciebie co tak misternie przed tobą ukrywali. Omal nie zaśmiałaś się w głos z siebie samej. Dokładnie dwadzieścia pięć lat temu na świat w jednym z wrocławskich szpitali przyszła jedna z najbardziej upartych i charakternych osób świata. Tak, zapomniałaś o własnych urodzinach.
  -Jednak nie postradałam zmysłów i dobrze zauważyłam, że coś knujecie.-śmiejesz się
 -Już się bałam, że odkryjesz nasze plany.-odpowiada ci przyjaciółka- Kto jak kto, ale ty doskonale potrafiłaś ze mnie wyciągać różne rzeczy, dlatego tym bardziej czuję się dumna z siebie samej, że nie pisnęłam ani słowem.
 -Jesteście niemożliwi, wiecie?
 -Ty też, jak można zapomnieć o własnych urodzinach?-pyta ze śmiechem Michał otaczając cię ramieniem- Wszystkiego najlepszego mała.-mruczy ci do ucha po czym składa szybki pocałunek na twoich ustach. Musiałaś przyznać, że w życiu nie spodziewałaś się, że zrobią ci taką niespodziankę. Byłaś im niesamowicie wdzięczna za to co zrobili, bo pomimo wąskiego grona świętujących, musiałaś zaliczyć te urodziny do jednych z najlepszych. Po odśpiewaniu ci sto lat w którym wodzirejami byli panowie i zjedzeniu symbolicznego tortu przyszła część na zabawę.
 -Mam coś dla ciebie.
 -Jeszcze?-pytasz zdziwiona
 -Tak, ale musimy trochę się przejść.-mówi po czym pociąga cię za sobą i zmierzacie w bliżej nieznanym ci kierunku. Ciekawość niesamowicie cię zżerała od środka. Byłaś cholernie ciekawa co też jeszcze wymyślił twój ukochany. Znając jego, to mogło być dosłownie wszystko.  Gdy wreszcie się zatrzymujecie zamierasz absolutnie oczarowana tym co przygotował. Czy to..? Nie, nie mogło to być to, co przeszło ci przez myśl.  Zdecydowanie nie.



Iga

Nie mogłaś uwierzyć w fakt, że tak gładko pójdzie wam zorganizowanie niespodzianki urodzinowej dla Majki. Wprost przepełniało cię zadziwienie. Nie sądziłaś, że przyjaciółka zapomni o dniu swoich dwudziestych piątych urodzinach. Najwyraźniej Kubiak tak zaprzątał jej głowę, że przestała zwracać uwagę na daty. Od kilku dni tylko zacierałaś ręce, by tylko móc sprawić jej radość. Do tego miałaś dwóch kompanów w tym zamieszaniu. Jeden głupszy od drugiego, ale cóż począć, że przyszło ci pracować z męskim towarzystwem? Mimo to musiałaś przyznać, że spisali się na medal, a szczególnie Łasko, który odwiedził pokój Mai i Michała chyba tysiąc razy. Dziwiłaś się, że przyjaciółka nic nie podejrzewała, a i Kubiak trzymał język za zębami. Co prawda Wójcik zadawała wam kilka podejrzliwych pytań podczas posiłków, ale udało się wam ją zbyć. W końcu nadszedł planowany przez długi czas wieczór, kiedy to jak gdyby nigdy nic zaciągnęłaś ją na drinka do klubu. Nie potrafiłaś hamować śmiechu, kiedy to pewien osobnik zakrył jej oczy. Dodatkowo jej zadziwienie było totalnie rozbrajające. Czas to zapisać, Maja Wójcik zapomniała o własnych urodzinach! Które bądź co bądź, zaplanowane przez was okazały się świetnym pomysłem.  Odśpiewaliście gromkie sto lat, co niestety nie było miodem dla twoich uszu, bowiem siatkarze pomimo swej zaskakującej sprawności fizycznej, daru do śpiewania nie posiadali. Oczywiście nie zabrakło tortu, który wyglądał smakowicie i taki się okazał. Potem oczywiście niewiadomo skąd na stole znalazł się alkohol. No tak, niewiadomo skąd! Przecież to było do przewidzenia, że panowie bez procentów bawić się nie mogą. Jednak wspomnienie ogromnego kaca, jaki zafundował im niedawny wieczór z trunkami chyba zasiadł im w pamięci. Przystali jedynie na symboliczną lampkę wina, co wy przyjęłyście z niemałym szokiem. Domyślałaś się, że lada chwila Kubiak zabierze Maję, więc skorzystałaś z okazji, póki brunetka jeszcze była obok.

- Wszystkiego najlepszego, Majuś! - rzuciłaś się jej na szyję. - Ty już dobrze wiesz, czego ci życzę. Abyś była szczęśliwa, spełniona, wiecznie zakochana, a w przyszłości niech po twoim domu biega gromadka małych Michałów. - zaśmiałaś się, a twoje życzenie nie umknęło uwadze ukochanego przyjaciółki.

- Koleżanko, ty tam nic nam nie planuj! Już ja nie mówię, że nam się nie śpieszy, ale niektórzy to już by mogli wesele wyprawiać, bo potańczyłoby się trochę. - spojrzał wymownie na Łasko, który natomiast spojrzał na ciebie. No tak, Kubiak i Wójcik byli od was młodsi. Jeśli komuś powinno się spieszyć do ślubu to tylko i wyłącznie wam. Skwitowaliście to wszyscy śmiechem. Przez jeszcze jakiś czas uczciliście dzień urodzin przyjaciółki, a potem tak jak przewidywałaś, zakochani wybrali się na spacer. Tobie pozostało towarzystwo Łasko, co nie znaczy, że ci to nie odpowiadało. Wręcz przeciwnie, w jego obecności nigdy nie czułaś się źle. Właściwie to po chwili wybraliście się w podróż do hotelu.

- Może jej się teraz oświadczy... - szepnęłaś do siatkarza, który przewrócił oczami.

- Czy oni wiedzą, że mają w tobie największą fankę, a zarazem największego szpiega, kochanie? - parsknął śmiechem, na co ty udałaś obrażoną.

- O mój drogi, to mój obowiązek! Muszę ich pilnować, a w szczególności Majkę, bo jeszcze się rozmyśli i kolejne pięć lat spędzi na dwumiesięcznych związkach bez zobowiązań. - tłumaczysz mu, a on wciąż patrzy na ciebie z rozbawieniem. - No przecież z tymi oświadczynami to tylko tak sobie palnęłam, no nie męcz mnie już tym spojrzeniem. - wzdychasz z politowaniem.

- Oj już się nie tłumacz, tak tylko chciałem podgrzać atmosferę. - pokazuje ci język i obejmuje cię ramieniem.

- Ty już lepiej tej atmosfery nie podgrzewaj, bo ostatnio z Kubiakiem trochę ją tutaj przegrzaliście i na drugi dzień tak miło już nie było. Tak ci tylko przypominam, Misiu. - wypominasz mu jego libację z przyjacielem.

- Czy będziesz mi to wypominać do końca życia? Tylko troszeczkę przedobrzyliśmy. Odrobinkę! - wzbrania się, na co ty wybuchasz śmiechem. Nie kontynuujecie już tej dyskusji, a wieczór spędzacie w wyjątkowo dobrych humorach. Oboje po cichu zastanawiacie się co też dla Mai przygotował sam jej wybranek, jednak po jakimś czasie po prostu o tym zapominacie, będąc kompletnie zajęci sobą nawzajem. Refleksja naszła cię dopiero przed zaśnięciem, kiedy to wielkolud leżący obok ciebie już cicho pochrapywał. Wykluczyłaś opcję oświadczyn, bo może i był to zabawny pomysł, ale kompletnie nie pasujący do tej pary. Zdecydowanie byłoby to za szybko jak na nich. Natomiast spokoju nie dawał ci żart Michała o tobie i Łasko. Nigdy nie  spieszyło ci się przed ołtarz. Masz dobrą pracę, świetnych przyjaciół, niczego ci nie brakuje. Jednak zawsze marzyłaś o ustatkowaniu, gromadce dzieci i spokojnym życiu. Kochałaś Michała i po cichu liczyłaś, że wasze uczucie nie ulegnie zmianie do końca. Czułaś, po prostu kobieca intuicja podpowiadała ci, że powinnaś z nim porozmawiać. Chciałabyś powiedzieć mu o tym, czego oczekujesz i jakie masz plany. A do tego, chyba nadeszła chwila by dać upust ciężarowi na twoim sercu i wygadać się mu o sprawie, jaka męczy cię od lat. O fakcie, który zrujnował całe twoje dzieciństwo i do tej pory nawiedza cię w koszmarach. Życie nie od zawsze tak dobrze ci się układało. 

~*~ 
wingspiker: Witam Was w ten ostatni szkolny weekend! Oceny wystawione, aby przeżyć te kilka dni i wreszcie upragnione wakacje! Żyć nie umierać po prostu. Nie będę się dzisiaj rozwodzić bo jestem mało życiowa gdyż wczoraj pół grania na plaży, dzisiaj pół dnia w Rzeszowie no i min. stąd nieco późniejsza godzina publikacji. Nasi bohaterowie dalej wakacjują, zaczyna się powolutku coś dziać, jednymi słowy nudy nie będzie :P Nie przedłużając, uciekam na mecz #goPoland 
Miłego weekendu!
Joan: Witam moje drogie!:) Dziś troszkę późno, ale dopiero wróciłam z wyjazdu. Mogę wam powiedzieć, że był bardzo udany i aż trochę żal, tak szybko się skończył. :C Nie napiszę nic sensownego, bo uroki spania od 3 do 8 mają swoje konsekwencje. Jednak mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział wam się spodoba, mimo, że moja część ma w to słaby wkład. :( Od razu mówię, że niedługo wszystko się wyjaśni z tym dzieciństwem Igi. Muszę troszkę was potrzymać w niepewności. :P Także ode mnie to tyle, lecę przed telewizor, bo za kilka minut mecz! Niech ten wieczór będzie obfitował w piękną grę naszych siatkarzy :) Miłego weekendu od zaspanej Joan! :D <3 

3 komentarze:

  1. cześć i czołem XD kluski z rosołem (to pomińcie XD)
    powinnam się na Was obrazić - przerwać perspektywę Majki w takim momencie?! - no wiecie, to powinno być karalne XD :)
    a co do sekretu Igi to ja mam pewne podejrzenia, zgaduje, że okażą się dobre, ale nic nie będę zdradzać, bo może inne czytelniczki jeszcze się nie domyśliły, a nie chce im psuć niespodzianki :)
    bardzo mi się ten rozdział spodobał :) uwielbiam Was duet <3
    czekam na cd i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurcze, w takim momencie przerywać... Chyba umrę z ciekawości przez ten tydzień ;( rozdział jak zawsze doskonały! Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ja zaręczyny na kilometr wyczuwam.
    I wiecie co, dziewczyny? Jestem na TAK :D
    Jeśli moje przypuszczenia się sprawdza, to proszę, niech Majka się zgodzi :D.Natomiast w drugim obozie Iga jakby powoli czeka na zaręczyny, tylko czy Michał to zauważy?
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń