piątek, 21 lutego 2014

#Cztery.

#Maja

 Nie otrzymujesz od niej jednak żadnej odpowiedzi. Widzisz jedynie jak po chwili wybucha płaczem, a ty niemal natychmiast ją przytulasz. Cicho szlocha ci w ramię, a ty jak prawdziwa przyjaciółka nieprzerwanie ją obejmujesz i szepczesz słowa na uspokojenie. Tkwicie tak przez dłuższą chwilę. Do mieszkania docieracie w okolicach trzeciej nad ranem.
  -Dowiem się co się stało?-mówisz spokojnie siadając obok przyjaciółki na kanapie
  -Wydawał się być naprawdę świetnym facetem, naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało, zaproponował mi ,że mnie odprowadzi. Poszedł zapłacić do baru za drinki i wtedy to zobaczyłam.
 -Co takiego?-dociekałaś
 -Zdjęcie kobiety.-pociąga żałośnie nosem
 -Jeju Iga, a może to było zdjęcie jego matki albo siostry?
 -Na pewno nie.-odpowiada stanowczo- Młoda, ładna brunetka.
 -Iguś, tak mi przykro.-mówisz współczując Kowalczyk i otaczając ją ramieniem
 -Mi też Majuś. Chyba za szybko uwierzyłam.-chlipie
 -Przecież to nie koniec świata. Jesteś młoda, ładna, inteligenta. Wiesz ilu facetów chciałoby mieć taką kobietę jak ty?
 -Chyba mówisz o sobie. To na twój widok faceci się ślinią, nie mój.
 -Dlaczego masz tak niską samoocenę? Naprawdę nie widzisz jak na ciebie patrzą?-dopytujesz- Owszem, może i mam powodzenie, ale jak na tym wychodzę? Dalej jestem sama i nie potrafię się zaangażować. Ty po prostu nie spotkałaś jeszcze tego odpowiedniego. Tego jak to się mówi, księcia z bajki.
 -Cieszę się ,że tu jesteś.-próbuje się uśmiechać
 -Jesteś dla mnie jak siostra i dobrze o tym wiesz i nie pozwolę cię skrzywdzić żadnemu pajacowi bo w porównaniu ze mną jesteś bardzo delikatna.
 -Co ja bym bez ciebie zrobiła?
 -Zapłakałabyś się na śmierć na tej kanapie.-śmiejesz się- A teraz idziemy spać rudzielcu, ty musisz się przespać z tematem, a ja mam jutro, a właściwie dzisiaj spotkanie.
 -Spotkanie?-pyta
 -Z pracy moja droga!-chichoczesz
 -Z Kubiakiem?-dopytuje
 -Dokładnie.-odpowiadasz beznamiętnie
 -A właśnie, może chociaż tobie się udał ten wieczór w towarzystwie pana siatkarza?
 -Siatkarza?-mrużysz oczy z niedowierzaniem
 -A nie powiedział ci co robi?-cicho się śmieje- Marny jego los.
 -To tłumaczy jego nieprzeciętny wzrost.-wzruszasz ramionami
 -Spodobał ci się.
 -Nie.-przeczysz
 -Ale to nie było pytanie. To było stwierdzenie.-odpiera- Widziałam jak z nim tańczyłaś i on cię pożerał wzrokiem.
 -Jak większość.-wywracasz oczami po czym znikasz w czeluściach łazienki. W ekspresowym tempie bierzesz prysznic i wskakujesz pod kołdrę. Niemal natychmiast odpływasz w krainę snu. Gdy otwierasz oczy jeszcze tego samego dnia jest grubo po dwunastej. Od razu zrywasz się niemal na równe nogi. Nakładasz na siebie delikatnie rozkloszowaną spódniczkę w pastelowym kolorze idealnie podkreślającą twoje długi nogi, do tego biały top. Delikatnie podkreślasz oczy, a włosy pozostawiasz rozpuszczone pozwalając opadać im na ramiona. Gdy pojawiasz się w kuchni zastajesz tam Igę, wcale nie przypominającej tej sprzed zaledwie kilku godzin. Jak gdyby nigdy nic sączy kawę zagryzając to kanapką z twarogiem. Wita cię uśmiechem po czym gestem ręki nakazuje ci się częstować. W zasadzie śniadanie wygląda jak co dzień. Rozmawiacie o zupełnie nieistotnych rzeczach od czasu do czasu wymieniając uwagi dotyczące jakichś projektów.  Rozbeczana blondynka poszła w niepamięć. Pani bizneswoman wróciła na dobre.  Po poranku, czy też przedpołudniu spędzonym w swoim towarzystwie udajesz się w kierunku ulicy jedenastego listopada. Niemal punktualnie zjawiasz się na miejscu. Szatyn wita cię promiennym uśmiechem po czym zaprasza do środka. Od razu zabierasz się do roboty.
 -I naprawdę chce pan, panie Kubiak cokolwiek tu zmieniać?-dziwisz się widząc naprawdę nieźle urządzone mieszkanie- Przecież mieszkanie jest naprawdę fajnie urządzone.
 -Po prostu powiedzmy ,że potrzebuję małej zmiany.-rzuca beznamiętnie nieprzerwanie obdarzając cię świdrującym, lazurowym spojrzeniem na widok ,którego mimowolnie serce przyśpiesza rytmu. Za cholerę nie wiesz co to takiego w nim tak na ciebie działa. Jednak z każdą kolejną chwilą masz co raz bardziej ochotę z nim się zabawić. Zabawić po swojemu, tym bardziej ,że widzisz ,że uwodzi cię na każdym kroku. Kształtuje się w tobie coś w rodzaju pożądania. Zdecydowanie pragniesz jego zainteresowania i chyba nie tylko tego. 
  Widząc ,że on od samego początku realizuje swój plan flirtowania z tobą na każdy możliwy sposób, postanawiasz włączyć się do gry. Kiedy tylko możesz dotykasz go, ocierasz się o niego. Czy to dopracowując szczegóły projektu, czy pokazując mu swoje poprawki. Atmosfera zdecydowanie się zagęściła i znacznie naelektryzowała. Ciekawa byłaś jak długo będziesz toczyć tą gierkę.
 -Znowu zaczynamy?-pyta uwodzicielskim tonem głosu stając tuż za tobą
 -My?
 -Nie tylko ty jesteś dobra w te klocki moja droga.
 -Czyżby?-przygryzasz delikatnie wargę
 -Muszę przyznać ,że sam mam ochotę przygryźć tą wargę.-mruczy ci przyjemnie do ucha powtórnie wywołując dreszcze na całym twoim ciele
 -Jestem w pracy panie Kubiak, proszę mnie tu nie demoralizować.-karcisz go
 -Na to już chyba za późno.-chichocze zakładając kosmyk twoich niesfornych włosów za ucho- Zdecydowanie za późno.-mówi ciszej, a ty czujesz jego dłonie na biodrach
 -Ja nie żartuję.
 -Ja również.-szepcze ci do ucha po czym delikatnie przygryza ucho na co ty tylko cicho pojękujesz. W tej chwili musisz stwierdzić ,że zdecydowanie na ciebie działa. Zdecydowanie wiedział jak cię przemóc. I co gorsza, wychodziło mu to cholernie dobrze.
 -Z każdą nowo-poznaną kobietą tak sobie postępujesz?
 -Tylko z tymi od których nie mogę oderwać wzroku.
 -Czuję się zaszczycona.-mówisz z ironią- Ale nie wydaje mi się by to był dobry pomysł.-rzucasz chłodno stając do niego twarzą- W sprawie projektu proszę dzwonić, ewentualnie wpaść w poniedziałek po trzynastej.-mówisz całkiem obojętnie po czym starasz się go wyminąć. Tak jak się spodziewałaś on ci na to nie pozwala. Nie mija chwila, a stoisz przybita do ściany pod naporem jego ciała. Widzisz jak się łobuziacko uśmiecha i opiera swoją głowę o twoją.
 -Myślę ,że chcemy tego samego.-szczerzy się
 -Skąd pewność ,że i ja chce?-przechylasz głowę na bok
 -Przygryzasz wargę.-rzuca, a ty znów się na tym przyłapujesz- Dwa, oblizujesz właśnie usta. Trzy, masz przyśpieszony oddech. Mam mówić dalej?
 -Myślę ,że wystarczy.-mruczysz oczekując na jego ruch. W tej chwili nie mógł być inny. Zachłannie wpija się w twoje usta. Czujesz jego ogromne dłonie wodzące pod swoją bluzkąwzdłuż całej linii kręgosłupa. Czujesz jego pożądanie. Czujesz jak napiera na ciebie całym ciałem. I co teraz zrobisz? Nic. Zupełnie nic. Bo masz na niego wielką ochotę. Masz ochotę nieco się zabawić, a widzisz ,że i on jest chętny na ten układ.


#Iga
Bolało. Jakkolwiek można by to wytłumaczyć, tak tylko jedno słowo do tego pasowało. Dotknęło cię to w jakiś sposób. I może nie w pełni dlatego, że coś do niego poczułaś, tylko dlatego, iż historia znów się powtórzyła. Jak zwykle wszelakie próby przełamania swoich granic kończyły się tak samo. Zależało ci. Cholernie pragnęłaś poczuć chociaż raz to przyjemne wrażenie, że ktoś cię kocha, komuś na tobie zależy.
Na próżno. Wszystko na próżno. 
- Czy ja wyglądam na odpychającą facetów? - pytasz znienacka Majkę przy śniadaniu, kompletnie zbijając ją tym z tropu.
- Iga... - zaczyna, jednak zdecydowanie jej przerywasz.
- Czy ja mam na czole wypisane: "wpadnij, daj nadzieję, wypadnij"? - zalewasz ją kolejnymi, zwykle podobnymi do siebie pytaniami. Wszystkie sprowadzały się do jednego. - Czy ja jestem aż tak brzydka? 
- Kowalczyk, cholero jedna, przestań mnie denerwować! Spójrz w lustro. Drugiej takiej kochanej farbowanej blondyny nie znajdziesz. - odpowiada ci w swoim stylu, uśmiechając się zawadiacko. - Oj no nie patrz tak na mnie! Mogłabyś mieć każdego i dobrze o tym wiesz. 
- Niezupełnie, dotąd trafiałam na samych frajerów. - mówisz zrezygnowana, maltretując widelcem sałatkę.
- Bo pokazujesz, że ci zależy, Iga. Przestań. Niech im zależy na tobie! Niech oni się o ciebie zabijają! Rób tak, jak robię ja. - puszcza ci oczko. Unosisz kąciki ust w delikatnym uśmiechu i zbierasz się do wyjścia do pracy. 
- Tylko tam spokojnie z tym Kubiakiem! - mówisz na wychodne, na co przyjaciółka reaguje bardzo żywiołowo.
- Nas łączą tylko...
- Interesy, tak, tak. - machasz jej na pożegnanie i wychodzisz z mieszkania. 
Z gracją otwierasz drzwi do swojego ukochanego samochodu i równie dobrze, jak na blondynkę za kółkiem, w dodatku z dziesięciocentymetrowymi szpilkami - wyjeżdżasz z parkingu. Wybijasz paznokciami rytm twojej ukochanej piosenki Imagine Dragons, kiedy stoisz w typowym dla roboczego poranka ulicznym korku. A może Majka miała rację? Może naprawdę za bardzo angażujesz się w to wszystko? Myśli nie dawały ci spokoju. Historia zatacza koło, wracają stare czasy. Ty - jak zwykle zagubiona w świecie własnych uczuć, Maja wiecznie otoczona gronem nieobchodzących ją wielbicieli, próbująca poprawić twoją beznadziejną sytuację. Typowe.
W końcu ruszasz z miejsca, a gdy znajdujesz się już pod firmą rozwiewasz wszystkie swoje wątpliwości i pytania. Nie będziesz się przejmować. Nie będziesz robić nic na siłę. Jesteś tego warta? Jeśli tak, to samo przyjdzie.
Wkroczyłaś do przestronnego holu i zostałaś ochoczo powitana przez garstkę stażystów stojących przy wejściu. Twojego boku natychmiast uczepiła się asystentka Alicja, skrupulatnie informując cię o zaplanowanych na dziś spotkaniach i projektach.
- Oprócz tego dziś o 14 masz klienta, który niemalże szantażem wymusił na mnie wciśnięcie go w twój dzisiejszy rozkład. - kończy i poprawia okulary spoczywające na jej nosie. 
- Dziękuję. Powiadom mnie, jeśli dostaniemy jakiś odzew od tej niemieckiej firmy, z którą mamy podjąć współpracę. Będę u siebie. - obracasz się i idziesz szerokim korytarzem do dębowych drzwi prowadzących do twojego obszernego królestwa. Wchodzisz do środka i usadawiasz się na wygodnym krześle, by zabrać się do pracy. Dziś czeka cię kolejny ciężki dzień, pełen klientów, papierów i innych ewenementów. 
 Kilka minut później, kiedy to pojawiasz się na przestronnym korytarzu spotykasz Wójcik, która szybkim krokiem przemierza jego długość. Machasz jej i łapiesz ją w biegu.
-  Witam panią kierownik! Cóż to się stało, że wychyliłaś nosa ze swojej komnaty? - świdruje cię spojrzeniem niebieskich tęczówek, by po chwili wybuchnąć śmiechem. 
- Przerwa moja droga, przerwa! Za to widzę, że ty nie próżnujesz. - odpowiadasz jej z uśmiechem. 
- W rzeczy samej, Kowalczyk. Właśnie biegnę po ten projekt dla Kubiaka i zbieram się do jego apartamentu. - wykrzywia się i kładzie ci rękę na ramieniu. - Do zobaczenia wieczorem! - odwraca się i ginie w jednych z drewnianych drzwi.
Uśmiechasz się sama do siebie, będąc niezmiernie zadowolona z faktu, iż przydzieliłaś Majce tego siatkarza. Może będziesz matką jej pierwszego prawdziwego związku? Czas pokaże. 
Po szybkim posileniu się i pogawędce z Alicją, wracasz do swoich czterech ścian. W oczekiwaniu na zapowiedzianego klienta przeglądasz zaległe umowy i zlecenia koczujące na twoim biurku. Czas mija ci bardzo szybko i wreszcie rozlega się pukanie, na które szybko odpowiadasz.
- Proszę. - mówiąc to nie podnosisz wzroku z jednej z wielu faktur. Robisz to dopiero, kiedy osobnik siada na krześle przed tobą i uparcie chrząka.
- Przeprasza... - nie kończysz, będąc zupełnie zdziwiona widokiem osoby wpatrującej się w ciebie z uśmiechem. - Co ty tu robisz? - marszczysz brwi, z niezadowoleniem przechylając głowę.
- Przyszedłem na spotkanie z panią Igą Kowalczyk, dyrektorem na wydziale architektury wnętrz. - odpowiada bez ogródek. - Z panią, która ostatnio mi uciekła. 
- Ta pani uznała, że ta furtka jest już zamknięta. - odgryzasz się, uśmiechając się kwaśno. Co on sobie wyobraża? Po co tu przylazł? Znów chce namącić ci w głowie? 
- Zobaczyłaś zdjęcie. - stwierdza, bujając się na krześle, czym doprowadza cię do istnej histerii. 
- Po co tu przyszedłeś? - pytasz, patrząc na niego z istną wściekłością. Gdyby twój wzrok miał możliwość lasera, Michał już dawno byłby kupką popiołu.
- Przyszedłem tu, aby wyprowadzić cię z błędu. - mówi bez wahań. Zadziwia cię jego bezpośredniość i spokój. Najwyraźniej ma dużo cierpliwości do obrażonych księżniczek. - Nie mam żony. - dodaje, dobijając cię kompletnie.
- Gratuluję. - kiwasz głową z udawanym uznaniem, próbując zakryć to okropne zakłopotanie, jakim właśnie pokryła się twoja świadomość.
- Źle zinterpretowałaś to zdjęcie, moja droga. - potęguje twój wstyd, świadomie wywołując rumieniec na twoich policzkach. 
- Nie mam czasu na pogawędki. Mam masę pracy. Jeśli to wszystko, co chciałeś mi przekazać, to możesz już iść. Naprawdę, mój czas jest ograniczony. - mówisz rzeczowym tonem, jak na panią kierownik przystało. Oczywiście unikasz jego wzroku, bo przecież już doszczętnie cię zawstydził. - Nie masz tam żadnego meczu, treningu, czy czegoś? - dodajesz, widząc, że nie rusza się z miejsca.
- A właśnie! Dziękuję za przypomnienie, bo bym zapomniał. Proszę. - wyciąga z kieszeni dwa zwitki papieru i wyciąga je ku tobie. - Jeśli Iga Kowalczyk nie ma dla mnie czasu w pracy, to może znajdzie go wtedy. - uśmiecha się buńczucznie i wstaje. Puszcza ci oczko i jak gdyby nigdy nic - wychodzi z pomieszczenia. Zerkasz na dane ci... dwa bilety na mecz. Uderzasz otwartą dłonią w czoło i wzdychasz głośno. Cały poranny plan niezależności poszedł się... 
Serce znów zaczyna ci szybciej bić.



wingspiker: Witam! Aktualnie przebywam w Zakopanem śmigając na nartach, także od razu dziękuję za dodanie epizodu mojej niezawodnej i wspaniałej współpiszącej Joan! <3 Jak też i obiecałam, tak też macie zalążek czy też początek tej jakże elektryzującej pary jaką stanowią niepodważalnie Maja i Michał. Jest ogień, ale to dopiero skromne początki, uprzedzam! :D Jak to się mówi, trafił swój na swego. Do następnego! I pozdrawiam z Zakopanego kochane! 
Joan: Witajcie kochani! Rozdział napisany dużo wcześniej i dodany automatycznie, bowiem Karolina właśnie obija tyłek na nartach, a ja pływam w stosach notatek, zadań i innych ciekawych rzeczy:) Jak widzicie Michał nie daje spokoju Idze, parę rzeczy się wyjaśniło. Mam nadzieję, że moją parę też lubicie:P Do zobaczenia za tydzień! <3 Pozdrawiam z wiecznie zimnego Pomorza!

piątek, 14 lutego 2014

#Trzy.

#Iga
Zabawa trwała w najlepsze, na parkiecie spędziłaś dobre pół nocy. Majka, jak to ona, pojawiała się co jakiś czas w twoim otoczeniu, parę razy szepnęła ci kilka słów na ucho, lecz większą część czasu z pewnością poświęcała na małą selekcję. W końcu w jej życiu nic się nie zmieniło, wciąż przyciągała facetów niczym magnes. A ty nadal zazdrościłaś jej tej pewności siebie, lekkości i żadnego zamartwiania się błahostkami. Byłyście po prostu dwoma przeciwieństwami, które w połączeniu dawały cudowną przyjaźń, jednak osobno tworzyły dwie kompletnie różne osobowości. Oczywiście twojego boku ciągle pilnował Michał. Chociaż raz nie zastanawiałaś się nad tym, jak to jest bawić się z naprawdę ciekawym facetem, obserwując takowe duety taneczne z boku. Tym razem doświadczyłaś tego na własnej skórze, a partnerem w szaleńczym pląsaniu po parkiecie nie był podstarzały wujaszek, czy brat po kilku piwach. Tak, ty - Iga Kowalczyk zrobiłaś pierwsze kroki w kierunku przełamania swojej nieśmiałości w sprawach damsko-męskich. Brakowało tylko owacji na stojąco.
Korzystając z okazji, wraz z kompanem zabawy sporo porozmawialiście, odpoczywając przy barze, dzięki czemu dowiedziałaś się wielu ciekawych informacji i odpowiedzi na nurtujące pytania. Siatkarz. To tłumaczyło jego piekielnie wysoki wzrost i umięśnioną budowę ciała. Poza tym doznałaś także olśnienia w sprawie jego kolegi, adoratora Mai. Bowiem ten pan również był sportowcem i grali razem w jednym klubie. W twojej wyobraźni od razu kluczyły słowa, które z pewnością wypowiedziałaby w tej sytuacji przyjaciółka: "Żeby tylko nie zaproponował ci randki na hali". Chociaż w sumie to w jakimś stopniu dotyczyło to także jej. Ten szatyn z pewnością nie był jej taki obojętny.
- A może w końcu ty powiesz mi coś o sobie, co? - wiedziałaś, że w końcu rozmowa będzie musiała zejść na twoje tory. Uśmiechnęłaś się lekko, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Czy w twoim życiu działo się coś o tyle ciekawego, by o tym opowiadać? Ot tak, zwykłe życie, ani zbytnio wesołe, ani bardzo smutne.
- Pracuję w firmie zajmującej się architekturą wnętrz i tak właściwie poza tym to w moim życiu nie ma nic szczególnego. - odpowiadasz w końcu, klecąc jakąkolwiek wypowiedź.
- Ostatnio z Michałem byliśmy w jednej takiej firmie tutaj. - podchwyca temat pracy, chyba wyczuwając twoje skrępowanie.
- Taaak, wiem. W mojej. - mówisz, na co on unosi brwi do góry. - Tak, widziałam was. A to chyba nie trudne, z takim wzrostem niewidzialni nie będziecie. - śmiejesz się cicho.
- I nie mogłaś zagadać tam do mnie? Z półgodziny stałem w tej poczekalni i zanudzałem się na śmierć! No pani bizneswoman, ktoś tu mnie chyba nie lubi. - świdruje cię spojrzeniem, świadomie balansując na krawędzi twojego zdrowego rozsądku i wrodzonej nieśmiałości. Przejrzał cię! Czy naprawdę jesteś tak łatwa do rozpracowania?
- Wolałam nie przeszkadzać ci w tym jakże przejmującym zajęciu, jakim było przeglądanie ulotek. - posłałaś mu wyszczerz, na co on odpowiedział tym samym.
-Z pewnością. Jest już trochę późno. To co, ostatni taniec i się zwijamy? - kiwasz twierdząco głową i dajesz się ponieść tanecznej fantazji. Po chwili wpada na ciebie ciemnowłosa, która bardzo żywiołowo reaguje na twoją obecność.
- No proszę, kogo ja tu widzę, Iguś! Jeszcze nie zgonujemy? - krzyczy pośród wszechobecnego huku.
- A ty jeszcze nie pląsasz w objęciach faceta? No pani Wójcik, dzisiejsza impreza chyba będzie zaliczona jako przegrana! - odpowiadasz jej, na co ona grozi ci palcem.
- Poczekaj, moja droga, poczekaj! - krzyczy i znika w tłumie. Ty natomiast zbierasz się do wyjścia, bo długie imprezy są dla ciebie kompletną katorgą. Nogi odmawiały ci już posłuszeństwa, dlatego miałaś zamiar zebrać swoją dupę w troki i powłóczyć się do domu. Michał zadeklarował, że cię odprowadzi, na co musisz przyznać, ucieszyłaś się.
Czekasz na niego przy barze, kiedy on płaci za wszelakie drinki i inne trunki. Obserwujesz jego ruchy, kiedy wyciąga portfel z tylnej kieszeni dżinsów. A gdy go otwiera i twój wzrok zatrzymuje się na zdjęciu pięknej, młodej brunetki, czujesz jak gdyby twoje serce zostało brutalnie zgniecione. No tak, ta brama jest już zamknięta, Iga. Wymykasz się niepostrzeżenie z klubu i uprzednio zrzucając okropne szpilki pędzisz w kierunku swojego bloku. Na boso.
Skąd te łzy? Płaczesz? Naprawdę? Z takiego głupiego powodu twoje policzki pokrywa mokra ciecz? Jak widać. Za szybko uwierzyłaś, że miłość jest możliwa. Znów.

#Maja
  Uśmiechasz się sama do siebie widząc przyjaciółkę z wyraźnym rumieńcem na twarzy, zmierzającą na parkiet w towarzystwie faceta o którym nie mogła ostatnimi dniami zapomnieć. Zostałaś sama, bez towarzystwa, aczkolwiek nie należałaś do osób ,które zaczęłyby z tego powodu panikować. Jednak zamiast ruszyć od razu na parkiet w poszukiwaniu towarzyszy do zabawy siadasz przy barze i sącząc drinka podziwiasz zupełnie speszoną przyjaciółkę tańczącą z przystojnym szatynem. Szczerze mówiąc bawił cię ten widok.
 -Czyżby ktoś tu nie miał towarzystwa?-daje się usłyszeć lekko zachrypnięty męski głos pośród głośnej muzyki
 -I vice versa.-odpowiadasz beznamiętnie gdy siada obok ciebie
 -Nie wyglądasz na specjalnie zawiedzioną tym faktem.-zauważa
 -Przeszliśmy na ‘ty’?-spogląda na niego wyczekująco
 -Z tego co wiem tutaj nie jestem twoim klientem, więc czy zwracanie się per pan, per pani ma sens?-pyta obdarzając cię zawadiackim uśmiechem
 -W zasadzie to się nie znamy.-odpowiadasz mu sącząc drinka
 -No to chyba mamy okazję ku temu.-szczerzy się.
Przed dobre dziesięć minut gadał jak najęty. W zasadzie nie bardzo wiesz o czym bo głośna muzyka go skutecznie zagłuszała. Jednego jednak byłaś pewna. Uwodził cię. Nie tylko słowami, ale też gestami. Tymi uroczymi uśmieszkami czy tym lazurowym spojrzeniem. Mogłaś się założyć ,że nie jednej od razu zmiękłyby kolana. Jednak ty nie należałaś do tych ‘łatwych’. Byłaś zdecydowanie twardą sztuką i wiedziałaś czego chcesz. A w tejże chwili szatyn nie był na szczycie tej listy, aczkolwiek nie mogłaś zaprzeczyć jednej rzeczy. Nie mogłaś przeczyć temu ,że jego zaloty były ci zupełnie obojętne. Z pewnością był facetem niemal idealnym, ale ty nie należałaś na tą chwilę do kobiet szukających kogoś na dłuższą metę. Nie myślałaś o tym bym się ustatkować, choć twoja matka co rusz prawiła ci kazania, że czas myśleć o założeniu rodziny i tym podobnych. Ty na tą chwilę chciałaś się po prostu dobrze bawić i korzystać z życia, a nie bawić się w bycie kurą domową i zmienianie pieluch. Nie myślałaś o tym nawet w dalszej perspektywie, bo nie sądziłaś ,że istnieje facet na tym świecie ,który byłby w stanie zmienić twój światopogląd, zwłaszcza na relacje damsko-męskie. Po prostu taka już byłaś. Chodzący ideał o zapędach feministki.
 -Można?-wyrywa cię z zamyśleń głos szatyna usilnie starającego się wzbudzić twoje zainteresowanie, gdy tylko na sali rozbrzmiewa nieco wolniejszy kawałek- Spokojnie, Łasko się dobrze zajmie twoją przyjaciółką, zapewniam cię.-szczerzy się widząc ,że w dalszym ciągu ich obserwujesz. Dość niechętnie podnosisz swoje zgrabne cztery litery z barowego siedziska i zmierzasz za niebieskookim na parkiet.
 -Stoisz zdecydowanie za daleko.-rzuca zalotnie po czym jednym ruchem przyciąga cię do siebie tak ,że czujesz jego oddech na sobie, a do nozdrzy uderza zapach jego perfum.
 -Jest pan bardzo śmiały panie Kubiak.-rzucasz
 -A pani niezbyt rozmowna panno Wójcik.-uśmiecha się w absolutnie uroczy sposób.
Po chwili kołyszecie się w rytmie piosenki . Masz to szczęście ,że twój partner do tańca ni jest tak wysoki jak jego kolega i dzięki szpilkom i swojemu całkiem nieprzeciętnemu wzrostowi możesz opierać głowę o jego silne ramie, wcale nie musząc znosić świdrującego lazurowego spojrzenia. Jednak jego wielkie dłonie delikatnie wodzące po twoich plecach zdecydowanie przyprawiały cię o dreszcze na całym ciele. 
 -Wydaje mi się ,ale chyba trzymasz ręce zbyt nisko Kubiak.-mówisz mu do ucha, jednak w odpowiedzi widzisz tylko jego zalotny uśmiecha
 -A może tak?-mruczy ci do ucha, na co automatycznie przez twoje ciało przechodzi fala ciepła po czym czujesz jego ręce wodzące jeszcze niżej
 -Nie bardzo podoba mi się ta opcja.-odpowiadasz stanowczo, choć buzujący we krwi alkohol wcale nie uławia ci bycia stanowczą
 -A mnie owszem.-odpowiada wyraźnie usatysfakcjonowany.
Te zaledwie kilka minut w jego objęciach wydawało ci się być całą wiecznością. Gdy piosenka dobiega końca wzrokiem poszukujesz gdzieś na parkiecie przyjaciółki, jednak na próżno. Nie zrażasz się tym. Dość szybko odnajdujesz doskonałe towarzystwo do dalszej zabawy. Doskonale jednak widzisz wzrok szatyna utkwiony na twojej osobie. Z resztą nie tylko jego jednego, w zasięgu wzroku dostrzegałaś co najmniej trzech amatorów śliniących się na twój widok. Najbardziej jednak odczuwałaś zainteresowanie ze strony Kubiaka. Co zamierzałaś z tym zrobić? Jak to ty, zamierzałaś się z nim podroczyć. Kto jak kto, ale ty potrafiłaś do robić jak nikt inny.
  Zatracałaś się w muzyce włączając w to wszelakie seksowne ruchy i bliższe tańce z płcią przeciwną, a co najważniejsze nie spoglądałaś nawet w jego kierunku. I choć byłaś cholernie ciekawa jego reakcji wcale, a wcale nie zamierzałaś spoglądać za siebie. Po prostu się świetnie bawiłaś.
  -Czy ty się ze mną droczysz?-słyszysz w pewnej chwili niski głos tuż przy swoim uchu
  -Ja? Skąd!-udajesz zaskoczoną jego reakcją
 -Doskonale wiem co robisz.-mruczy ci przyjemnie do ucha-I muszę przyznać, jesteś w tym cholernie dobra.
 -Praktyka czyni mistrza panie Kubiak.
 -W rzeczy samej panno Wójcik.-odpowiada po czym jednym zwinnym ruchem sprawia ,że stoisz z nim niemal twarzą w twarz- Pani stanowczość, pewność siebie i charakterek w połączeniu z nienagannym wyglądem sprawiają ,że mam ochotę poznać panią zdecydowanie lepiej.
 -Och, czyżby to była jakaś niemoralna propozycja?-pytasz
 -Skąd ten pomysł?-uśmiecha się- Nie wiem jak pani to robi, że tak na mnie działa, ale absolutnie to kupuje.
 -A skąd ta pewność, że chce by pan to kupował?-unosisz brew
 -Chociażby stąd ,że tam stało co najmniej pięciu chętnych na jakiś szybki numerek, trzech śliniło się na sam widok, a co najmniej drugie tyle z miłą chęcią by teraz zamieniło się ze mną miejscami. A w tej chwili stoisz jakieś dwadzieścia milimetrów ode mnie i przygryzasz wargę. Coś jeszcze?
Kto by pomyślał ,że twoja taktyka działania zostanie tak szybko rozpracowana? Kto by pomyślał ,że ktokolwiek będzie w stanie cię rozgryźć, bo przecież nie udawało się to nawet twojej najlepszej przyjaciółce. Jedno było jednak pewne. Trafiłaś na godnego przeciwnika.
 -Iga?-mówisz sama do siebie gdy widzisz przyjaciółkę zmierzającą pospiesznie do wyjścia. Pospiesznie rzucasz swojemu towarzyszowi urocze ‘do jutra’ i pomimo jego protestów  jak na skrzydłach wylatujesz z klubu. Widząc przyjaciółkę w oddali nie reagującą na twoje nawoływania ściągasz z nóg szpilki, które chwytasz w dłonie i gnasz w jej kierunku.
  -Iga cholera! Wołam cię i wołam, nie łaska się odezwać?-mówisz ledwo zipiąc, jednak widząc jej łzy natychmiast przytomniejesz- Co ten dupek ci zrobił?!


~*~

Joan: Witajcie:) Kolejny urywek leci do was! Mam nadzieję, że aż źle nie jest i da się to czytać. Jeśli kiedyś będziecie zastanawiać się nad pisaniem duetu, to strasznie wam to polecam! Jest to naprawdę świetne przeżycie i cieszę się, że mogę pisać z Caro. <3 Życzę wam miłego weekendu, bo mój już się trochę popsuł:C Do następnego! <3
wingspiker: Cześć i czołem! Witam jak co piątek cieplutko! Tak jak i przypuszczałyście na linii Maja-Michał iskrzy! Ale jak już wspominałam wcześniej, to będzie mieszanka wybuchowa. Tak jak Joan wspomniał, tak i ja gorąco polecam pisanie duetów! Rozdziały piszę się normalnie same, gdzie na swoje inne potrafię męczyć po kilka godzin, tak tu niecała godzina i jest gotowy. Miłego weekendu kochane <3

sobota, 8 lutego 2014

#Dwa.

#Maja

 Z pewnością gdyby wzrok mógł zabijać ktoś by z waszej dwójki padł martwy. Widziałaś na sobie przeszywające spojrzenie błękitnych tęczówek i ten wyraźnie wymuszony, ironiczny uśmiech. Dopiero po chwili zauważyłaś ,że ten nieszczery uśmiech zamienił się w cichy śmiech. Musiałaś przyznać ,że pomimo swojej gburowatości jego osoby, uśmiech miał wyjątkowo piękny.
 -No więc?-przerywasz chwilę ciszy
 -No więc słyszałem ,że znajdę tu całkiem dobrych architektów  wnętrz.
 -Dobrze pan słyszał, panie Kubiak.-odpowiadasz beznamiętnie
 -W takim razie chyba na pani nieszczęście jeszcze się spotkamy.-unosi delikatnie kąciki ust ku górze
 -Jakoś będę musiała to przeżyć.-odpowiadasz z przekąsem, na co odpowiada ci cichym śmiechem. Po chwili zabiera się za wszelakie szczegóły swojego zlecenia. Wszystko skrzętnie notujesz nie chcąc przeoczyć jakiegoś szczegółu. Gdy podnosisz w pewnej chwili wzrok widzisz wlepione w swoją osobą lazurowe oczy. Udając niezbyt wzruszoną jego zalotami powtórnie wbijasz wzrok w swoje notatki.
Musiałaś przyznać ,że jak na faceta był całkiem dobrze ogarnięty i doskonale wiedział jak chce by wyglądało jego lokum. Zazwyczaj gdy pojawiał się osobnik płci męskiej dobre dwie godziny zajmowało ci same rozpisanie samego zarysu projektu, a tu po zaledwie pół godziny miałaś gotowy zarys.
 -Jest pan niezwykle konkretny panie Kubiak.-rzucasz z aprobatą podając mu konspekt
 -A pani niezwykle rzetelna.-odpowiada z nieprzerwanym uśmiechem na twarzy analizując twoje zapiski- Więc sobota?-przechyla głowę na bok w oczekiwaniu na twoją odpowiedź
 -Jak to się mówi, klient nasz pan.
 -I gdzie podziała się ta niemiła kobieta?
 -Czeka na odpowiedni moment.-odpowiadasz mu uszczypliwie- Więc czternasta trzydzieści, ulica jedenastego listopada dwadzieścia b?-upewniasz się co do szczegółów sobotniego spotkania  z szatynem, na co on kiwa twierdząco głową- Coś jeszcze panie Kubiak?
 -Serio pani mówiła?-wyrzuca
 -Ale o czym?-mrużysz oczy
 -Naprawdę jestem fatalnym kierowcą?-docieka
 -Na pocieszenie dodam ,że widziałam gorszych.-uśmiechasz się
 -Au, zabolało.-udaje smutnego ,lecz po chwili na jego twarzy powtórnie się jawi uśmiech- W każdym bądź razie, przepraszam za tamto zdarzenie.
 -Przeprosiny przyjęte.
 -Ot tak?-mruży oczy
 -A dlaczego by nie?-wzruszasz ramionami
 -Po prostu z doświadczenia wiem ,że z kobietami nie ma łatwo. Zwłaszcza jeśli chodzi o przeprosiny.
 -Czyżby pan coś sugerował, panie Kubiak?-mówisz z udawaną powagą- Miałabym oczekiwać odszkodowania za zszargane nerwy czy bukietu kwiatów ,a może tego i tego?-chichoczesz cicho
 -To grząski grunt ,więc się wycofam.-śmieje się- Ale jakaś kawa zawsze.-szczerzy się
 -Pomyślę.-odpowiadasz mu po czym podajesz mu rękę na pożegnanie. Zdecydowanie zaskakujesz go swoją obojętnością i tym gestem. Unosi brwi w geście zaskoczenia ,lecz po chwili jak prawdziwy gentleman ujmuje twoją dłoń.
 -Czyli nie mówi pani nie?-rzuca wychodząc z łobuzerskim uśmiechem na co ty, wywracasz oczami i posyłasz mu żałosne spojrzenie. Uśmiecha się jeszcze szerzej po czym jeszcze raz rzuca pełne radości ‘do zobaczenia w sobotę’ by po chwili wraz ze swoim kolegą opuścić waszą firmę.
Spoglądasz na zegarek na którym widnieje za pięć piąta. Zbierasz pozostałe projekty i wszelkie papiery po czym żegnasz się z Alicją i opuszczasz budynek. Wsiadasz do swojego ukochanego audi i odpalasz silnik. Po kilku minutach podróży i cichym podśpiewywaniu hitów lecących w radiu docierasz na miejsce. Gdy wchodzisz do mieszkania zastajesz w nim przyjaciółkę krzątającą się po kuchni. Wrzucasz swoje rzeczy do zajmowanego przez siebie pokoju po czym wędrujesz ku kuchni. Siadasz na kuchennym blacie i spoglądasz wyczekująco w kierunku przyjaciółki. Dopiero po dłuższej chwili dostrzega w ogóle twoją obecność.
  -No co?-pyta widząc twoją kwaśną minę
 -Jesteś okropna.-rzucasz naburmuszona
 -Ja wiem ,że nie jestem Magdą Gessler, ale aż tak źle chyba nie gotuje?-chichocze
 -Ty wiesz o czym ja mówię.
 -No chyba się nie pozbijaliście?-uśmiecha
 -Mnie to nie bawi.-warczysz
 -A mnie owszem.-śmieje się blondynka- Majeczko, złość piękność szkodzi.
 -To było głupie z twojej strony.
 -Dobra, dobra.-pokazuje ci język- Niezły z niego przystojniak, co?
 -Może.-wzrusza ramionami
 -Może?-robi wielkie oczy- Jest w twoim typie.
 -Za bardzo wyszczekany.
 -Zupełnie jak ktoś kogo znam.-chichocze po czym wraca do krojenia warzyw.
Wywracasz tylko oczami po czym zeskakujesz z blatu i pomagasz przyjaciółce w przygotowaniu posiłku. Czy on był w twoim typie? A w czyim by nie był? Można by było rzec ideał faceta. Wysoki, dobrze zbudowany szatyn o wspaniałym uśmiechu i obłędnie niebieskich oczach. Nie jedna zmiękłaby na jego widok.  A jak działał na ciebie? Nie rzucił cię specjalnie na kolana, do tego wkurzała cię jego okropna bezpośredniość, a jednocześnie intrygowała przesadna pewność siebie. W zasadzie nie wiedziałaś co o tym myśleć. Co myśleć o tym osobniku.


#Iga


- Dobra, dobra, koniec o mnie, ale może ty mi masz coś do powiedzenia? - twoje rozmyślania podczas posiłku przerywa głos brunetki. Unosisz lewą brew i skupiasz wzrok na talerzu, byleby tylko nie napotkać rentgenowskiego spojrzenia Mai.
- A co byś chciała ode mnie usłyszeć? - zadajesz pytanie i starasz się jakoś wybrnąć z kłopotliwej dla ciebie sytuacji. Po pracy pewna siebie Iga Kowalczyk zamieniała się w skromną i wstydliwą szarą myszkę. Nie bez powodu ludzie ciągle dziwili się, jakim cudem dogadujesz się z Majką. Ale przecież przeciwieństwa się przyciągają, prawda?
- Ty mnie kiedyś do nerwicy doprowadzisz, Kowalczyk. No przecież nie pytam o to, ilu klientów dzisiaj przewinęło się przez twój gabinet. Co z cudownym wybawicielem? Nadal ci się śni po nocach? - uśmiecha się pod nosem. Oddałabyś wszystko, byle ukryć ten cholerny rumieniec zdobiący twoje policzki właśnie w tej chwili. Zdradzał wszystko, przyjaciółka od razu wiedziała, że nie wyszedł z twojej głowy.
- No mów, widzę, że coś jest na rzeczy. - ponagla cię, wyglądając na dość zainteresowaną. Ale czy kiedykolwiek Mai Wójcik umknął jakikolwiek szczegół z twojego życia? Nie. I tak tym razem również być nie mogło.
- Bo wiesz.. Ten twój klient nie przyszedł sam.. - zaczynasz niemrawo.
- W sumie to widziałam jakąś rosłą tyczkę w holu, ale co w związku z nim? - brunetka przez chwilę nie potrafi poskładać faktów, lecz ułamek sekundy później otwiera oczy ze zdumienia nad tym, co przyszło jej na myśl. - Nie mów, że to ten!
- Właściwie to chciałabym tak powiedzieć, ale.. nie mogę. - uśmiechasz się nieśmiało.
- No pięknie. Spotkałaś faceta, o którym nie możesz przestać myśleć i zamiast zrobić cokolwiek w jego kierunku, to ty wiejesz do swojego biura i znikasz pod stertą faktur i innych papierów. Pięknie. - kiwa głową z dezaprobatą. - Już ja się za ciebie wezmę, sieroto. W piątek idziemy na imprezę. Nie! Żadnego sprzeciwu. - grozi ci palcem. Wzdychasz i zabierasz się do ogarniania kuchni po posiłku. Czy naprawdę Majka musiała ci zrobić kazanie, żebyś zrozumiała jaką niezdarą jesteś? Prawdopodobnie przegapiłaś ostatnią szansę, jaką dał ci ten gość z góry.
A teraz cierp niezdaro, jak ci się podejść nie chciało.
Mijają kolejne dnie, przepełnione pracą i wiecznym marudzeniem Majki na temat śliniących się na jej widok facetów w firmie. Każdego wieczoru usilnie przypomina ci, że w piątek wieczorem rozpocznie akcję "Facet dla Igi Kowalczyk". Chyba czas zacząć się bać.
Oczywiście czas leciał jak szalony, nie mając dla ciebie litości. Bardzo szybko nadszedł początek weekendu i nieszczęsny wieczór. Założyłaś obcisłą małą czarną z współgrającymi szpilkami i zrobiłaś delikatny makijaż. Długie blond włosy lekko podkręciłaś i pozwoliłaś im swobodnie spływać na plecy falami. Maja jak zwykle wyglądała jak milion dolarów, co z pewnością nie umknie uwadze męskiego grona imprezowiczów.
Wchodzisz w jej towarzystwie do głośnego lokum, przepychając się do baru. Tam zamawiacie dwa kieliszki jakiegoś trunku.
- Pamiętaj. Dziś nie masz barier, bawisz się do upadłego, Iguś. - przepełniona humorem przyjaciółka żwawo wskakuje na parkiet, wciągając cię tam ze sobą. Bawicie się wyśmienicie, dopóki twoim oczom nie ukazuje się para dwóch wyrośniętych facetów. Szturchasz Majkę i odciągasz ją na ubocze rozszalałego tłumu.
- Poznajesz tych dwóch? - wskazujesz jej dwóch delikwentów, na co ona rozdziawia usta ze zdziwienia.
- O cholera. Żeby mnie tylko ten Kubiak nie podpatrzył, bo potem.. - nie zdąży skończyć zdania, kiedy owy pan materializuje się tuż obok was.
- Co pan się tak gapi, panie Kubiak? Kobiety pan nie widział? - Wójcik już rozpoczyna swoją wredną grę, usiłując nie pokazywać, że chętnie zniknęłaby w tłumie z nim u boku. Zaraz pojawia się drugi, na co pięknie reagujesz rumieniąc się.
- A my się chyba znamy, co? - posyła ci zniewalający uśmiech, na którego widok uginają ci się kolana. - No Kubi, chyba sobie dasz radę. Ja muszę porwać tą piękną panią na parkiet. - nie potrafisz się nie uśmiechnąć. Zerkasz na Majkę, która bezgłośnie wypowiada słowa "IDŹ".
W końcu dajesz za wygraną i po chwili zostajesz wprost zaniesiona w sam środek tańczącego ludu. Nie przeszkadza ci nic. W końcu buzujące we krwi procenty dają ci poczucie odwagi. Parkiet jest dosłownie wasz, nigdy nie wierzyłaś, że facet może tak się ruszać. A kiedy DJ zapodaje wolną piosenkę, jego ręce oplatają twoją talię. Halo, Iga? Co ty robisz w ramionach faceta? W twoim mózgu pomimo alkoholu zapala się czerwona lampka.
- Ale my się nie znamy, proszę pana. - wołasz do niego, bujając się w rytm muzyki.
- Michał. - odpowiada z uśmiechem i okręca cię wokół twojej osi. Śmiejesz się.
- Iga. - mówisz mimowolnie.
- Trzeci raz już się spotykamy, niezły zbieg okoliczności, co? - spogląda w twoje zielone tęczówki. Już czujesz napływające rumieńce. Ale kto by się tym przejmował, prawda?
- Jeszcze ci nie podziękowałam za uratowanie mnie tamtego poranka.
- Nie musisz. Nie masz za co. - mruga do ciebie, co po raz kolejny sprawia, że twoje serce dosłownie mięknie.
Co ten facet z tobą robi? Przecież normalnie już dawno byś uciekła, pesząc się obecnością mężczyzny. A teraz? Teraz nie ma barier.

~*~
wingspiker: Kolejny rozdział napisany w rekordowym czasie, co może z pewnością świadczyć o tym jak wspaniale mi się tu wpisze wraz z Joan. I przyznaję ,że jestem zadowolona ze swojej części i wbrew narzekaniom mojej współpiszącej jej część również jest dobra :P Akcja nabiera rumieńców. Jeden i drugi Michał czaruje nasze panie. Kubi w ofensywie i zapewniam ,że w życiu Mai trochę namiesza pomimo ,że obydwoje są okropnie charakterni.
Miłego weekendu!

Joan: Wybaczcie, że dzisiaj moja część jest taka słaba. :C Miałam wczoraj połowinki i wszystkie kończyny odmawiają mi posłuszeństwa. Wiem, że to marne wytłumaczenie. W każdym bądź razie, już coś się dzieje:D 

Łasko wkracza do akcji! 
Życzę wam miłego weekendu! :)