środa, 26 sierpnia 2015

#Sześćdziesiąt pięć.

#Iga:
Milczenie ze strony Majki trwało zbyt długo, a może po prostu tak ci się wydawało, bo obok siebie miałaś Łasko, który z rozdziawionymi ustami wpatrywał się to w ciebie, to w Maję, a to na rzekomą byłą Kubiaka. Która stety niestety nie pozostała wam dłużna i zaprezentowała się w pełnej okrasie, unosząc jedną brew do góry.
- Eeeee... - pierwszy oprzytomniał atakujący. - O matko, już sześć do dziesięciu, o ja nie mogę, przegrywamy! - starał się jakkolwiek odwrócić uwagę zaciekawionych kibiców oraz gościa głównego siedzącego przed wami.
- Miło, że wpadłaś, naprawdę. - ku twojemu zdziwieniu odezwała się przyjaciółka. Jej sarkastyczny uśmieszek i wyjątkowo ironiczny ton sprawił, że czarnowłosa już nabierała tchu, żeby powiedzieć coś równie miłego Majce.
-... Ale proszę pani, mi się wydaje, że skądś panią znam, czy jest może kasjerką w McDonaldzie? Aaaa, konsumentem tylko. Widać. Więc bardzo panią proszę o odwrócenie się, bo jak mówiłem już wcześniej, nadal mi pani przeszkadza w oglądaniu arcyważnego spotkania. Z góry dziękuję. - wciął się Michał. W normalnej sytuacji zrugałabyś go, ale tak cię rozbawiły jego słowa, że siłą tłumiłaś śmiech. Tak samo Majka, ale ona raczej się z nim nie kryła.
Kobieta odwróciła się, obrzucając jeszcze was pogardliwym wzrokiem. Byłaś pewna, że gdyby nie okoliczności meczu, doszłoby do rękoczynów w wykonaniu Wójcik vel Kubiak i jego byłej. Na szczęście sytuacja trochę się uspokoiła i dalej oglądaliście, a raczej dopiero zaczęliście oglądanie meczu. Jednak cały czas spoglądałaś ukradkiem na Maję, a nawet raz przyłapałaś ją na patrzeniu spode łba na nowego wroga Łasko. Ten wzrok miał prawdopodobnie ją zabić, albo przynajmniej podpalić jej kruczoczarne włosy. Za które przyjaciółka na pewno by ją chętnie wytargała z hali.
Ku waszemu zdziwieniu, Łasko okazał się prorokiem. Według jego słów, nasza drużyna przegrała pierwszego seta do dwudziestu trzech. Wszyscy mieli nietęgie miny, ale twój mąż zgrabnie uspokajał towarzystwo, ciągle powtarzając:
- Kochani, nie bójcie żaby, trzy kolejne sety dla nas!
Nie mieliście innego wyboru, jak mu uwierzyć i dalej kibicować. Prawdę powiedziawszy to zdzieranie gardła i rytmiczne klaskanie nawet ci się podobało. Gdzie jest ten twój antysportowy gen? Chyba został sprawnie stłumiony przez siatkarza, który siedział obok ciebie i właśnie pokazywał serduszko do Kubiaka. Niestety przyjmujący nie miał czasu, by spojrzeć na swojego przyjaciela, co sprawiło, że Łasko zapowiedział pogadankę na temat braku interakcji z kibicami.
Kolejne dwa sety rozegrali na swoją korzyść polscy siatkarze, a ty zaczynałaś zastanawiać się, czy twój mąż nie jest aby na pewno wróżbitą. Niejeden posądziłby go o kontakty z czarną magią.
- Aaaaaa nie mówiłem?! Jeszcze jeden, jeszcze jeden i otwieram szampana! - wykrzyczał. Niestety w tej jednej jedynej chwili, kiedy zrobiło się cicho i siatkarz znów stał się obiektem zainteresowania. Bo przecież on nie potrafi usiedzieć w spokoju i bez ogłaszania całemu światu swoich zapędów alkoholowych.
- Jak tam? - zapytałaś w przerwie Majkę. Spojrzała na ciebie i pokręciła głową. Dobrze wiedziała o co pytasz.
- Daj spokój, znalazła się gwiazda światowego formatu. Myślisz, że po co tu przyszła? Narobić szumu, jak zwykle. - odparła nie siląc się na ściszanie głosu.
Nie dane wam były dłuższe rozmowy, bo zaraz zaczynał się czwarty set, który mógł o wszystkim zadecydować. Skłamałabyś mówiąc, że nie targały tobą emocje. Krzyczałaś jak szalona, nie straszne ci było zapalenie gardła. Czas leciał tak szybko, akcja za akcją. 24 do 22, zagrywka Walleca. Tak głośno nie gwizdałaś nigdy! Przyjęcie, wystawa do Wlazłego i tak! Udało się! Polska mistrzem świata!
- TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK! Kto nie skacze ten z Brazylii, hop hop hop! Kanary spakowane do klatki i paszoł won skąd przyleciały! Brawo Misiu, kochanie, tak cię uczyłem! - takie oto okrzyki można było posłuchać w sektorze G.
Wszystko działo się za szybko, ceremonia wręczenia pucharu, piękna oprawa i łzy szczęścia naszych siatkarzy. I Łasko. Łasko rozbeczał się jak dziecko, twierdząc, że to takie wzruszające i że zaraz będzie mógł dotknąć Mistrza Świata. Typowy Michał!
W końcu udało się wam dopchać się do Kubiaka. Maja już biegła w jego objęcia, ale nagle spod twojego ramienia wyrwał się Łasko i odepchnął brunetkę od szatyna. Sam rzucił się na niego, wrzeszcząc i śmiejąc się na raz. Wywróciłaś oczami i spojrzałaś przepraszająco na Maję.
- Misiek, wyglądasz jak Miss Świata! Przepraszam... MISTRZ świata!
- Gratulacje, Kubiak. Należało się wam. - pogratulowałaś koledze. - A ty, Łasko. Zabierasz swoją dupę i wracamy do hotelu. - złapałaś go za ramię i pociągnęłaś w stronę wyjścia. Pomimo marudzenia szedł za tobą, ale w pewnej chwili obróciłaś się i... szłaś sama. Miałaś wrażenie, że zgłupiałaś, ale siatkarza nigdzie nie było. A przecież dość łatwo go wypatrzyć z tym wzrostem.
Chcąc nie chcąc, wróciłaś na halę, gdzie spotkałaś Majkę, która już ją opuszczała.
- Widziałaś Łasko?
- Nie, odkąd go wytargałaś za ramię. Nie mów, że go zgubiłaś... - zaczęła się śmiać.
- Matko, gdzie on polazł. - westchnęłaś.
- Sprawdź koło szatni naszych, pewnie tam leży i jako dywan dla Kubiaka robi. - obie się roześmiałyście. - Leć, a ja poczekam, może spotkam tą czarną celebrytkę. - prychnęła.
Wróciłaś do środka Spodka i wedle jej polecenia szukałaś szatni. Byłaś bliska zawału, kiedy w oddali korytarza zobaczyłaś Łasko z szampanem, rozlewającego już trunek do dwunastu plastikowych kubków, w otoczeniu całej reprezentacji.
Akurat podniósł wzrok i cię dojrzał. Pomachał jedynie i wyszczerzył się, dając ci do zrozumienia, że jest okej, jest w swoim świecie, odejdź i zachowuj się jakbyś nie miała męża. Dwa razy powtarzać nie musiał. Wróciłaś do Majki, ale jej nigdzie nie znalazłaś. Uznałaś, że siatkarz jest dorosły i chyba sobie poradzi, a raczej wróci do hotelu o własnych siłach. W akompaniamencie trąbek pojedynczych kibiców opuszczających katowicki Spodek udałaś się do hotelu. Po krótkim nocnym spacerze, bo godzina zbliżała się do dwudziestej czwartej, znalazłaś się w środku. Już stałaś pod drzwiami waszego apartamentu, kiedy uświadomiłaś sobie, że Łasko ma ze sobą klucz. Wzięłaś kilka głębokich oddechów, policzyłaś do dziesięciu i zaśmiałaś się sama do siebie .To było do przewidzenia.
Mając nadzieję, że przyjaciółka dotarła do miejsca noclegu i jest u siebie, ruszyłaś w stronę jej pokoju. Zapukałaś i ku twojej radości drzwi ustąpiły.
- O, Kowalczyk, bardzo dobrze, że jesteś! - przywitała cię i wysłuchała historii o kluczu w spodniach Michała.
- Dobra dobra, niech oni sobie tam siedzą, trzymaj to - podała ci łyżkę - I to- podała ci pudełko z lodami. Spojrzałaś na nią pytająco. Ona sama również trzymała taki zestaw.
- Od teraz do powrotu jesteś Kowalczyk, a ja jestem Wójcik, jak za dawnych czasów. Będziemy jeść lody i wyrzucać światu jego błędy. Ja zacznę. Imię błędu pierwszego zaczyna się na M i kończy na A, synonimy: idiotka, kretynka...
Ta noc będzie długa, oj bardzo długa.



#Maja

  Ostatnia faza turnieju rozgrywanego w Polsce minęła w naprawdę ekspresowym tempie. A szła tym bardziej po myśli kibiców jak i zawodników. Po fenomenalnej grze w półfinale pokonali reprezentantów Niemiec, a w wielkim finale przyszło im zmierzyć się z wielką Brazylią, którą w tym turnieju już pokonali. Z całą pewnością zapamiętałabyś więcej z tego fenomenalnego widowiska, jednak pewna czarnowłosa osoba skutecznie utrudniała ci skupienie się na meczu. Oczywiście towarzysz Łasko robił wszystko co w jego mocy by odwrócić twoją uwagę od nieporządnego obiektu, jednak na nic się to zdało. Szczerze nienawidziłaś tej baby i gdybyś tylko miała sposobność,  z dziką rozkoszą wytargałabyś ją za kudły. Była ostatnią osobą, jaką miałaś ochotę widzieć w tym pięknym dla siatkówki, jak i twojego męża dniu. Bowiem wedle proroctw Łasko, który obstawiał na to swój cały dobytek, zostali oni Mistrzami Świata. Na hali wybuchła euforia, której i ty dałaś się porwać. Widząc wyjącego jak dziecko Łasko, sama z trudem panowałaś nad wzruszeniem. Nie potrafiłaś opisać tego, co czułaś, gdy widziałaś swojego ukochanego na najwyższym stopniu podium z wymarzonym złotym medalem na szyi. Nie mogłaś się doczekać by go wyściskać. Oczywiście na tą czynność musiałaś chwilę poczekać, gdyż ubiegł cię Łasko, wpadając w objęcia twojego wielce uradowanego małżonka. Dopiero, gdy Iga użyła siły i odkleiła swojego ślubnego od Kubiaka mogłaś go wyściskać. Nie potrafiłaś wyrazić w słowach tego, jak bardzo byłaś z niego dumna. Przez dłuższą chwilę po prostu staliście, chłonąc swoją bliskość.

 -No to wracamy wreszcie do domu.-rzuca całując cię w czubek głowy

 -Chyba raczej pakujemy twoje graty w pudła i wywozisz nas do Arabów.-chichoczesz, a jak to zwykle bywało, ta chwila nie mogła trwać w nieskończoność. Cała masa dziennikarzy pragnęła mieć wywiad ze świeżo upieczonym Mistrzem Świata, więc nie pozostało wam nic innego jak się pożegnać. Udałaś się w kierunku wyjścia, jednak kątem oka dostrzegłaś brunetkę, która wydawała się na kogoś czekać. Uznałaś, iż będzie to odpowiednia chwila na małą pogawędkę. Po drodze wpadłaś jeszcze na Igę, która usilnie poszukiwała duszy towarzystwa Łasko. Nie przeszkodziło ci to jednak w zrealizowaniu swojego planu.

 -O proszę, kogo ja tu widzę.-rzuca kobieta

 -Mogłabym powiedzieć to samo.-odpowiadasz z przekąsem -Dobrze się bawisz?

 -To już nie można przyjść na mecz i pokibicować?

 -Z tego co wiem, to nie jesteś wielką fanką sportu.-mierzysz ją wzrokiem

 -Naiwna jesteś jeśli wierzysz mu w każde słowo.-prycha

 -To chyba moja sprawa.

 -Nie wnikam kim dla niego aktualnie jesteś, bo to mnie zupełnie nie obchodzi.-mówi kobieta- Ale mam dla ciebie dobrą radę.

 -Nie potrzebuję rad osoby, która już dawno nie jest nikim ważnym w życiu Michała.

 -Dawno?-powtarza- To zależy czy jakiś rok to dla ciebie taka zupełne przeszłość.

 -Słucham?-pytasz

 -Tak naprawdę rozstaliśmy się dopiero rok, może nieco ponad dwanaście miesięcy temu.-kompletnie cię zaskakuje tą odpowiedzią- Uwierz mi, nigdy nie planowałam zrobić ci jakiejkolwiek przykrości czy odbić ci Michała.

 -Dlaczego miałabym ci wierzyć?

 -Znam go od piaskownicy, czyli zdecydowanie dłużej aniżeli ty.-argumentuje- Z resztą byliśmy razem przez dziesięć lat. Jeszcze jakiś powód?

 -W takim razie co też masz mi do powiedzenia?-podnosisz nieco ton głosu

 -Rozstaliśmy się po tym jak..-przełyka głośno ślinę- Straciłam dziecko. W tym czasie prawdopodobnie się poznaliście. Mimo to po pewnym czasie odnowiliśmy kontakty, kilka razy spotkaliśmy się towarzysko. Miałam nadzieję, że jeszcze uda nam się odbudować to co nas łączyło. Nie miałam zielonego pojęcia, że się z tobą spotykał.-opowiada, a ty nie planujesz nawet jej przerywać- To, że kogoś miał, dowiedziałam się, gdy przyjechał po Mistrzostwach Europy do Wałcza podwójnie znokautowany. Nie zareagował najlepiej na wieść o ciąży, mam rację? To dlatego, że gdy spodziewałam się naszego dziecka wyobrażał sobie jak wspaniałym ojcem będzie, cieszył się na samą myśl o tym, aż tu pewnego dnia te marzenia zostały brutalnie przekreślone. Naprawdę go to dotknęło, na same słowo „dziecko” dostawał dreszczy. Zmienił się, nie do porównania. Między innymi dlatego się rozstaliśmy. Wtedy, jesienią, spotkaliśmy się, przypadkowo. Nie powiedział mi, że byłaś w ciąży, tylko, że nie jest za dobrze. Powiedziałam mu, że jeżeli naprawdę jesteś dla niego ważna, to powinien wrócić i na kolanach cię błagać o przebaczenie bo byłaś dla niego szansą na lepsze jutro. Wtedy też oficjalnie doszliśmy do wniosku, że nie będziemy już próbować wrócić dawnych relacji. Kiedy wróciliście do siebie, powiedział, że gdybym potrzebowała pomocy, to mi pomoże. No i jak się domyślasz, dzięki niemu znalazłam się w Jastrzębiu i dostałam pracę, jak się okazało, twoje obowiązki. Gdybym naprawdę chciała go odzyskać i ci dopiec, zrobiłabym to już dawno temu, więc doceń moją dobroć i lepiej posłuchaj rady.-mówi kończąc wywód- Pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, nie ma takiej możliwości. Możliwe, że czasem pewne wyjątki się zdarzają, ale pamiętaj. On jest tylko i aż facetem i jeśli nie powiedział ci tego wszystkiego, to nie licz, że będzie ci mówił i mówi o wszystkim. Nie wierz wszystkim jego słowom. Jak widać, chyba nie warto.-dodaje po czym zostawia cię w kompletnym osłupieniu po środku hali. Przytomniejesz dopiero w chwili, gdy ochroniarz pyta się, czy aby na pewno dobrze się czujesz i nie potrzebujesz pomocy. Jesteś wściekła. Szczerze mówiąc, masz ochotę wydrapać mu oczy za to, że cię okłamał. Czułaś się potwornie. Zdradzona, oszukana. Miałaś ochotę się rozpłakać, zupełnie jak małe dziecko. W drodze powrotnej do hotelu zakupiłaś kryzysowy zestaw lodów i wina, który rozpieczętowałaś tuż po przekroczeniu progu twojego pokoju. Nie długo było ci dane użalać się nad twoją beznadziejną sytuacją. Jak na zawołanie u twoich drzwi pojawiła się Iga, którą jej wspaniały małżonek pozbawił dostępu do pokoju. Oczywiście niemal na wstępie opowiedziałaś jej wszystko to, czego się dowiedziałaś.

 -A może ona nie mówi prawdy?-pyta dopiero po chwili przyjaciółka

 -Chciałabym.-odpowiadasz cicho- Ale Iga, wszystko się zgadza. Absolutnie wszystko, skąd mogłaby wiedzieć o tym wszystkim? Ten pierdolony idiota musiał się z nią widzieć.

 -Może warto porozmawiać?

 -Naprawdę, rozmawiać?-pytasz zdenerwowana- Mam ochotę go zabić, gołymi rękami.

 -Pamiętaj w każdym bądź razie, że masz córkę, okej?-chichocze, lecz po chwili widząc brak entuzjazmu z twojej strony poważnieje- Sądzisz, że byłby do tego zdolny?

 -Nie wiem już w co mam wierzyć, Iga.-mówisz drżącym głosem- Co jeśli naprawdę tak było? Jeśli mnie przez miesiące okłamywał?

 -Jeśli tak było, jest największym gnojem na świecie.-mówi ze stoickim spokojem- A jeśli jest naprawdę takim debilem, to obiecuję ci, że na sucho mu tu nie ujdzie. Niech go tylko dopadnę…-mówi wyraźnie zła- Nikt nie ma prawa krzywdzić mojej najwspanialszej przyjaciółki, nawet jakiś tam mistrz globu.

 -Wiedziałam, że tak będzie, że to długo nie wytrzyma.-mówisz czując łzy pod powiekami- Dlaczego się łudziłam, że będzie inaczej?

 -Majuś, nie płacz, on nie jest wart żadnej twojej łzy.-przytula cię- Jesteś piękną i silną kobietą, masz wspaniałą córkę, a do tego mnie, poradzimy sobie z tym. To tylko chwilowy kryzys, zobaczysz.

 -Jak ja mam z nim teraz wyjechać?-pytasz cicho- Jak?

 -Nie wiem, ale przede wszystkim musisz z nim porozmawiać, wtedy się zastanowimy nad wszelkimi wariantami.-uśmiecha się smutno.

  Nazajutrz żadne z was nie jest ani w nastroju ani w formie do wszelakich podróży. Łasko wygląda jak przejechany przez tramwaj i potrącony przez zawodnika MMA, ty byłaś kompletnie rozbita, a Iga najwyraźniej odczuwała skutki nadużycia kryzysowego zestawu. Nie mogłaś jednak siedzieć bezczynnie i czekać do jutra, na wyjazd. Musiałaś stąd jak najszybciej zniknąć. Skorzystałaś więc z okazji, gdy twój kochany braciszek wracał w kierunku Wrocławia oczywiście po wczorajszej obecności na meczu. Michałowi wysłałaś jedynie suchą wiadomość, iż wracasz do domu. Nie miałaś większej ochoty by się z nim widzieć. Na pewno nie dziś. Tak, więc wróciłaś samotnie do domu, ówcześnie odbierając Polę od rodziców Michała. Mieszkanie było okupowane przez całą masę kartonów, a wszelakie półki świeciły pustkami. Zamiast pakować wszelakie pozostałości, skupiłaś swoją uwagę na córce. Dopiero nazajutrz, bez większego entuzjazmu wrzuciłaś do pudeł kilka rzeczy. Nie mogłaś sobie znaleźć miejsca. A już tym bardziej, gdy usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi i jego głos. Oczywiście Pola pognała w kierunku ojca jak szalona nie wypuszczając go przez następne minuty z objęć.

 -Hej, co jest?-pyta kiedy unikasz jego pocałunku odwracając wzrok

 -Dobrze się bawiłeś?

 -Co, o czym ty mówisz?-pyta nie wiedząc o czym mówisz

 -Przez cały czas mnie oszukiwałeś.-cedzisz przez usta- Nie rozstałeś się z nią ponad dwa lata temu jak mówiłeś. Nie zdradziła cię.

 -Maja..

 -Zamknij się.-przerywasz mu- Jesteś największym gnojem na świecie!

 -Proszę cię, uspokój się.

 -Nie!-warczysz- Ufałam ci, a ty mnie perfidnie okłamywałeś, przez te wszystkie miesiące. Co jeszcze masz mi do powiedzenia? Może jakaś kolejna była, która okaże się nie być wcale taką byłą? Może jakaś kolejna ciąża? Słucham!-niemal krzyczysz- I nie pieprz, że chciałeś mi powiedzieć, bo nie chciałeś. Spotykałeś się z nią za moimi plecami. Wiesz jak ja się teraz czuje? Jak kompletna idiotka. Jak niepotrzebny śmieć…

 -Nie mów tak.

 -A jak mam mówić Michał?!-nie wytrzymujesz i czujesz łzy płynące po policzku- Nic. Właśnie tyle znaczą twoje pierdolone obietnice. Tyle samo, co ja dla ciebie.-nie dajesz mu dokończyć i zamykasz się w sypialni. Zwijasz się w kłębek i łkasz cicho słysząc przekleństwa wyrzucane z jego ust i dźwięk uderzenia w stół. Nie tak to miało wyglądać…

~*~ 

Joan: Witajcie po prawie dwumiesięcznej przerwie! Weny jeszcze trochę mamy, planów na Łasków i Kubiaków również, więc apelujemy o powrót do czytania i pozostania z nami jeszcze chwilkę. :) Założyłyśmy sobie, że historię doprowadzimy do końca bez względu na wszystko, ale co to za pisanie dla samych siebie, prawda? Zapraszamy i prosimy o waszą obecność! :) 

wingspiker: Powracamy po dość dłuuuugim niebycie tutaj. Nawet nie macie pojęcia jak okropnie się stęskniłyśmy za losami Kubiaków i Łasków. Nie chodziło tu raczej o wenę, bo tu zawsze udaje się coś nam napisać. Bardziej zabolało nas to, że z dnia na dzień czytelnicy zaginęli... Podejmujemy więc akcję reanimacyjną tej historii, naprawdę chcemy dowieść ją do końca i prosimy, wręcz błagamy nie zostawiajcie nas! Nie bądźcie obojętni na tą historię bo uwierzcie, jeszcze nie raz Was zaskoczy. Dlatego apelujemy bądźcie z nami, naprawdę nam zależy na tej historii! 


wtorek, 4 sierpnia 2015

Uwaga, uwaga!



Dzisiaj zwracamy się do was z małym ogłoszeniem, a raczej chcemy się was poradzić. Z ciężkim sercem przyszło nam patrzenie jak nasz kochany duet podupada, z przyczyn nie do końca od nas zależnych. Pojawiamy się, więc z pytaniem. Czy byłyby osoby gotowe do czytania jego "reanimacyjnej" wersji? Byłby to teoretycznie nowy blog, jednak w praktyce historia bazowałaby na poprzednich losach. Spokojnie mogłyby pojawić się nowe osoby; wszelakie wspominki dot. wcześniejszych poczynań byłyby oczywiście przez nas omówione. No i duet nie byłby tak długą historią jak ta, która nam kolokwialnie mówiąc "upadła".

Prosimy o wszelkie opinie!
wingspiker i Joan ♥