Wpadasz do mieszkania i nerwowo łapiesz się za klatkę
piersiową. Napotykasz spojrzenie przyjaciółki, która już wstała i spogląda na
ciebie ze zdziwieniem.
- Wszystko okej? - pyta, lustrując wzrokiem twoją dziwną
postawę.
- Nie pytaj. Prawie zginęłam. - odpowiadasz, starając się
jakkolwiek uspokoić. W końcu zwykle twoje wyprawy do piekarni nie kończą się
bliskim zawałem. Nieczęsto lądujesz w ramionach wybawicieli z opresji. Z
resztą... nieczęsto znajdujesz się w takim zestawieniu z jakimkolwiek facetem.
- Serio? - Maja unosi brew do góry. - Ale żyjesz. -
stwierdza po chwili, unosząc lekko kąciki ust ku górze. Miało to na celu próbę
rozładowania tej gęstej atmosfery, ale przyniosło odwrotny skutek. Widząc twoje
miażdżące spojrzenie od razu się reflektuje. - Przepraszam. Co się stało?
- Przechodziłam przez pasy i jakiś wariat prawie na mnie
wjechał.. Gdyby nie ten mężczyzna..
- Jaki mężczyzna? - dziewczyna natychmiast ożywia się.
- Maja, błagam cię! Ja tu przeżyłam zawał, a ty tylko o
jednym! - karcisz przyjaciółkę i z wyrzutem piorunujesz ją spojrzeniem.
- Oj Iguś, spokojnie, nic się nie stało, żyjesz! - łapie cię
za ramiona i przytula. - Już w porządku. Chodź, zrobię ci herbaty. - próbuje
cię udobruchać i w końcu jej się to udaje. Siedzicie w kuchni przy hebanowym
stole, pijąc gorący napój. Może i Maja jest dość specyficzną osobą, ale nie
wyobrażasz sobie życia bez niej. Zagaduje cię błahostkami, byleby tylko
odciągnąć twoje myśli od przykrego doświadczenia. W końcu jednak nie wytrzymuje
i zalewa cię potokiem pytań.
- Ale chociaż przystojny był ten mężczyzna, który cię
uratował? - uśmiecha się nikle. Mimowolnie robisz to samo, a twoje policzki
oblewa szkarłatny rumieniec. Próbujesz zbić ją z tropu, ale na marne. W końcu
to Maja Wójcik. Ona nie ustępuje.
- No nie mów, że tak po prostu stamtąd zwiałaś! Nie
podziękowałaś mu? Nie posłałaś mu swojego zabójczego uśmiechu numer jeden? -
ciągnie temat, czerpiąc uciechę z twojego zawstydzenia. W tym towarzystwie to
ona była znawczynią facetów. Ty zwykle omijałaś jakichkolwiek adoratorów, bojąc
się okazywania uczuć. Tak, z tym zawsze miałaś problem.
- Maja, to nie tak.. - zaczynasz próbę walki z dociekliwą
przyjaciółką.
- Czyli ci się
spodobał. - mówi całkiem poważnie, a po chwili wybucha śmiechem. - Hej, moja
droga, tylko się nie denerwuj! Muszę się za ciebie wziąć, bo z tego co widzę,
to nadal nie potrafisz sobie radzić z płcią męską. Spokojnie, spokojnie, tylko
tu zamieszkam, a znajdziesz sobie kogoś. Mówię ci! - pełna energii rzuca się na
ciebie i śmieje się w głos. - W końcu dwie panny z Wrocławia muszą jakoś
rozruszać tą wątłą mieścinę!
Po kilkugodzinnej dalszej wymianie poglądów i naśmiewania
się z błahostek, Majce udaje się poprawić ci humor. Niestety przychodzi czas,
kiedy dziewczyna musi wracać. Z radością oznajmia, że pojawi się z bagażami na
początku nowego tygodnia i zostawia cię samą.
Pozostajesz w Jastrzębiu w samotności, którą powinnaś się
nacieszyć. Bowiem od poniedziałku tą pustkę w twoim mieszkaniu wypełniać będzie
wyjątkowo postrzelony magnes na mężczyzn.
Mija kilka dni, jak dla ciebie takich samych,
ograniczających się do pracowitych godzin w firmie i spędzania czasu na
przeglądaniu nowości filmowych. Wciąż rozpamiętywałaś niemiły wypadek na
pasach, ciągle mając przed oczami szatyna. Czy on ci się spodobał? To możliwe?
Przecież widziałaś go przez kilka sekund, po chwili uciekłaś z tego miejsca,
będąc sparaliżowana wrażeniem, jakie na tobie wywarł..
W poniedziałek rano twoje wieczne rozpamiętywanie przerywa
pojawienie się brunetki. Gotowa na rozpoczęcie kariery i życie pod jednym
dachem z tobą, przywozi ze sobą masę bagażów, na których widok rozszerzasz oczy
ze zdumienia.
- Co się tak dziwisz? To tylko najpotrzebniejsze rzeczy. -
mówi, kiedy razem próbujecie upchać to w każdym możliwym kącie. W końcu znużone
tym zajęciem siadacie w salonie, delektując się ciastem upieczonym przez
ciebie.
- To o której jutro zmierzamy ku pracy? - pyta Majka,
oglądając ramki ze zdjęciami, rozstawione na kominku.
- O ósmej. - odpowiadasz, a widząc dezaprobatę w oczach
dziewczyny, uśmiechasz się. - Spokojnie, przyzwyczaisz się. Tylko mi tam wstydu
nie narób!
- Skądże, jakbym śmiała, szefowo! - mruga do ciebie. - Boże,
co to za zdjęcie! Nie dość, że miałam tu plus dziesięć kilogramów, to jeszcze..
ktoś tu był rudy! - wybucha śmiechem, patrząc na dwie młode dziewczyny
uśmiechające się do obiektywu. Rudowłosa
unosi kciuk do góry, obejmując wysoką brunetkę.
Dołączasz do naśmiewania się z tego dość niekorzystnego
ujęcia, czując, że mieszkanie z Mają będzie miłym umileniem i wspaniałą
przygodą. We dwie z pewnością nie będziecie się nudzić. Wracacie do starych
czasów, kiedy to byłyście papużkami nierozłączkami.
Zmęczone dniem pełnym wrażeń, idziecie spać. W końcu
nazajutrz czeka was praca. Jesteś ciekawa, jak poradzi sobie świeżo upieczona
absolwentka studiów. Znając jej silną wolę, zadziwi wszystkich pracowników.
Następnego dnia, przed godziną ósmą wyruszacie w podróż.
Wysiadacie na firmowym parkingu i kierujecie się do szklanych drzwi. Po wejściu
instruujesz przyjaciółkę i oprowadzasz ją po poszczególnych pomieszczeniach.
- Powodzenia. Tylko pamiętaj! Grzecznie i bez wybryków.
Wiesz, gdzie mnie szukać. - machasz jej na pożegnanie.
- Dobrze, dobrze, pani bizneswoman. - odpowiada z uśmiechem
i z gracją udaje się do swojego biura. Zapowiada się całkiem dobrze.
#Maja
Gdy przyjaciółka opuszcza pomieszczanie rozglądasz się.
Niemal od razu zauważasz w wystroju rękę Igi. Jasne i całkiem przytulne
pomieszczenie w minimalistycznym stylu całkowicie przypadło ci do gustu. Byłaś
całkowicie pewna ,że będzie ci się tu przyjemnie pracować. Siadasz na wygodnym,
obrotowym krześle i obracasz się beztrosko wokół własnej osi. Tę chwilę przerywa ci
stojąca w drzwiach z wyraźnym rozbawienie wypisanym krucha blondynka.
Spoglądasz na nią wyczekująco.
-Tu jest lista
zleceń przydzielonych pani od pani Kowalczyk.
-W porządku.-przytakujesz jej po czym
przejmujesz od niej stertę papierów. Doskonale widzisz jej ciekawski wzrok na
sobie. – Coś jeszcze ..?
-Jestem Alicja.-uśmiecha się pogodnie
-W takim razie, coś jeszcze Alu?
-Nie, miłej pracy.-unosi kąciki ust ku górze
po czym znika za drzwiami.
Natychmiast pochłaniasz się w pracy. Z pewnością twoja
przyjaciółka dając ci te cztery projekty była przekonana ,że jako świeżo
upieczonej studentce zajmie ci to całe wieki. Nic bardziej mylnego. W zasadzie do przerwy na lunch miałaś wszystko
gotowe. Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić wędrujesz ku poczekalni, w której operuje nie tak dawno
poznana Ala.
-Czy Iga, to znaczy
pani Kowalczyk już wyszła?-pytasz
-Nie, jest u
siebie.-uśmiecha się po czym gestem ręki wskazuje odpowiedni gabinet. Kiwasz w
podzięce głową po czym kierujesz pod wskazane drzwi. Dość niepewnie pukasz, by
po chwili wejść do środka i ujrzeć pochłoniętą na pracy przyjaciółkę.
-Bo w pracoholizm popadniesz.-rzucasz zajmując
miejsce naprzeciwko niej
-Dobrze ,że tobie to nie grozi.-odgryza się-
Jak tam idzie praca?
-W zasadzie to już
skończyłam.-wzrusza beznamiętnie ramionami
-Skończyłaś?-dziwi się
-Dałaś mi jedynie do poprawienia cztery marne
projekciki ,które poprawiłby w pięć minut student pierwsze
roku.-odpowiadasz jej
-W
porządku.-przytakuje- Skoro takaś wyrywna Majeczko, to przejmiesz za mnie
klienta z piętnastej.
-Klienta?-unosisz
brew ku górze
-Pierwsza zasada, nie
spoufalamy się z klientami.-karci ci próbując ukryć rozbawienie
-Przecież nic nie
mówię.-chichocze- Oczywiście pani Kowalczyk, jesteśmy w końcu
profesjonalistkami.
-W rzeczy samej panno
Wójcik.-uśmiecha się- A teraz, idziemy coś zjeść. Umieram z głodu!
Nie mija kilka minut, a siedzicie w dość przytulnej i
klimatycznej kawiarni nieopodal waszego miejsca pracy delektując się aromatyczną kawą i wyśmienitą bezą. Iga
raczy cię szczegółową opowieścią o tym jak żyje jej się w Jastrzębiu, nie
omieszka wspomnieć o kretynach na drodze.
-Spodobał ci się.-upijasz łyk kawy
-Kto?-marszczy brwi
-No chyba nie kierowca.-parskasz śmiechem- Pan wybawca.
-Błagam cię, nie pamiętam nawet jak on
dokładnie wyglądał to jak tu mówić o podobaniu?
-Za długo cię znam
bym dała się tak łatwo zbyć moja droga.-odpierasz- Tego rumieńca nie ukryjesz.
-Istnieje duże
prawdopodobieństwo ,że już go więcej nie zobaczę, więc skończmy temat.-wzdycha
-Coś czuję ,że go
jeszcze spotkasz.-chichoczesz nie zważając na mordercze spojrzenie
przyjaciółki.
Przerwa na lunch mija nadspodziewanie szybko. Tuż przed czternastą
z powrotem jesteście w firmie. Obydwie
zagłębiacie się w pracy. Dopiero po jakimś czasie wpadacie na siebie gdy udajecie
się do aneksu kuchennego by zaparzyć sobie herbaty. Wymieniacie kilka zdań po
czym dobiega was rozmowa z poczekalni.
-No nie wierzę…-rzucasz
w kierunku przyjaciółki gdy spoglądasz w kierunku wyraźnie rozanielonej Alicji
rozmawiającej z dwoma, dość rosłymi mężczyznami
-Co znowu?-pyta
zaniepokojona twoją reakcją przyjaciółka
-To ten
facet.-warczysz zaciskając usta w cienką linię
-Jaki znowu facet?
-Ten kretyn przez
którego ostatnio o mały włos nie straciłam życia.-odpowiadasz z wyraźną goryczą
w głosie- A tobie co?-mrużysz oczy widząc niemrawy uśmiech i rumieniec na
twarzy przyjaciółki, która stoi jak wryta.
-Nie, nic takiego.-duka
-Ty się rumienisz!-zauważasz
-Zajmij się lepiej
swoim klientem!-chichocze odwracając twoją uwagę
-Ty chyba sobie
żartujesz.-gromisz ją wzrokiem
-A wyglądam?-szczerzy się- Do roboty
Majeczko!-klepie cię po ramieniu po czym, czym prędzej przemyka niezauważona do
swojego gabinetu. Wywracasz tylko oczami. Nie wierzysz w to ,że ci to zrobiła.
Już jej wygarniesz jak spotkacie się wieczorem w mieszkaniu.
Bierzesz głęboki wdech i ruszasz pewnym krokiem ku dwóm mężczyznom.
Przylepiasz do twarzy uśmiech i zatrzymujesz się koło nich.
-A to jest właśnie…-duka
Alicja wyraźnie onieśmielona ich towarzystwem
-Maja Wójcik.-uśmiechasz się trzepocząc
rzęsami w kierunku dwóch jakże rosłych mężczyzn i podając im rękę
-My się chyba
znamy.-rzuca szatyn lustrując ją wzrokiem z uśmieszkiem na twarzy
-Nie zabił pan
nikogo po drodze?-pytasz z ironią
-Jakoś ostatnio
żadnej szatynce nie zajechałem drogi, dziękuję.-odpowiada ze stoickim spokojem
-Dobra stary, ja
poczekam ,a ty idź to załatw.-wtrąca ten drugi po czym zajmuje miejsce na sofie
i chwyta w dłonie leżące na stoliku czasopismo.
Gestem dłoni zapraszasz szatyna do środka swojego gabinetu.
Zajmuje miejsce naprzeciwko ciebie wyraźnie ci się przyglądając.
-Więc może wyzna mi
pan jak się pan nazywa? Ja już się przedstawiłam.-rzucasz
-Gdzie moje
maniery.-mówi z wyraźną ironią w głosie- Michał. Michał Kubiak.-mówi jak gdyby
od niechcenia zszokowany tym ,że o to zapytałaś, a ty przez chwilę zastanawiasz
się czy aby nie jest on jakimś tutejszym celebry tą ,którego powinnaś znać.
-Więc co pana tutaj
sprowadza, panie Kubiak?-splatasz dłonie- Raczej nie ubezpieczyciel?
-Jak na osobę pracującą z ludźmi nie jest pani
zbyt uprzejma.
-Jak na faceta, nie
prowadzi pan zbyt dobrze.-rzucasz kąśliwą uwagę w jego kierunku widząc jego
zwężające się źrenice. Trafiłaś chyba w czuły punkt bo widzisz ,że nieźle się
wkurzył. Jednak takiej reakcji się nie spodziewałaś. Wzrusza beznamiętnie ramionami
delikatnie potrząsając głową nieprzerwanie wbijając w twoją osobę błękitne
tęczówki.
Nie dość ,że denerwuje cię swoim jakże wysokim mniemaniem i
tą przesadną pewnością siebie, do tego jak gdyby nigdy nic wlepia w ciebie to
beznamiętne spojrzenie, pozbawione wszelakich emocji. Typowa męska gierka.
Znasz wielu takich, którzy próbowali wyprowadzić cię z równowagi. Jesteś jednak
zbyt dobra w te klocki, by dać się złamać. By dać się zwieść byle komu, a już
na pewno nie jemu.
Jednego byłaś pewna. Igę czekała wieczorem ostra reprymenda.
~*~
Joan: A więc rozdział pierwszy za nami. :) Będzie ciekawie, możemy was zapewnić. Siatkarze z pewnością jeszcze narobią tu bałaganu. :P Powiem wam, że świetnie pisze mi się w duecie. Także do następnego!:)
wingspiker: Tak oto dobrnęłyśmy do pierwszej odsłony. Jak już prawidłowo zauważyłyście, nasi bohaterowie poznali się w dość ciekawych okolicznościach i zapewniam was, tu wydarzy się naprawdę wiele bo spotkały się osoby o naprawdę różnych charakterach co z pewnością widać już po tym rozdziale. ( Np. Kubiak!) Przyznam ,że rozdział napisany w rekordowym czasie, co oddaje jak przyjemnie jest mi pisać wraz z Joan! :) Ściskam!
wingspiker: Tak oto dobrnęłyśmy do pierwszej odsłony. Jak już prawidłowo zauważyłyście, nasi bohaterowie poznali się w dość ciekawych okolicznościach i zapewniam was, tu wydarzy się naprawdę wiele bo spotkały się osoby o naprawdę różnych charakterach co z pewnością widać już po tym rozdziale. ( Np. Kubiak!) Przyznam ,że rozdział napisany w rekordowym czasie, co oddaje jak przyjemnie jest mi pisać wraz z Joan! :) Ściskam!