#Maja
Ciepły czerwcowy
dzień. Promienie słoneczne wpadają do pokoju
oświetlając twoją twarz. Pod ich wpływem mrużysz powieki gdy tylko
otwierasz oczy. Mruczysz pod nosem i przecierasz dłońmi zaspaną twarz. Wzdychasz ciężko siadając na skraju łóżka po
czym zasuwasz roletę spod której wydostał się promień światła. Krzywisz się
,gdy tylko wstajesz. Dociera do twojej skroni pulsujący ból głowy. Był to
zdecydowanie efekt wczorajszego świętowania zdania końcowych egzaminów na
studiach. Wędrujesz ku kuchni i mając odruch wymiotny na widok znajdującego się
w lodówce jedzenia upijasz łapczywie szklankę wody po czym bierzesz odpowiednie
środki wspomagające ją w walce z kacem. Gdy stoisz przed łazienkowym lustrem
widnieje na twojej twarzy wyraźny grymas. Wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Brązowe włosy są w opłakanym stanie wystając każdy w inną stronę, twarz masz
pobladłą, a pod oczami wyraźne sińce.
-Znowu przesadziłaś
Wójcik.-mówisz do siebie kręcąc głową.
Bierzesz długą, aromatyczną kąpiel dającą choć w małym
stopniu ulgę swojemu ciału przy pękającej głowie. Dopiero późnym popołudniem
jesteś w na tyle przyzwoitym stanie by gdziekolwiek wyjść. Zmieniając różową
piżamę w owce na krótkie szorty i pierwszy lepszy top wędrujesz ku sklepowi.
Nawet na kacu przyciągasz uwagę mężczyzn. Ale kiedy tak nie było? Mogłabyś być
ubrana w worek na śmieci, a z pewnością nie jeden odwróciłby wzrok na twój
widok. Bo jak nie spojrzeć na brunetkę o idealnych rysach twarzy, o dużych i
pełnych niebieskich oczach i niemalże idealnej figurze, a także niemiłosiernie
długich nogach w odcieniu pięknego brązu tudzież machoniu? Z pewnością na brak
zainteresowania ze strony płci przeciwnej narzekać nie mogłaś. Jednak mało cię
to interesowało. Pod tym jakże pięknym opakowaniem kryła się dość powściągliwa
w wyrażaniu swoich uczuć, pewna siebie i doskonale wiedząca czego chce jakże
charakterna kobieta. Istna femme
fatale. Dłuższa znajomość? Nie, to
zdecydowanie nie było dla ciebie. Nie chciałaś, ale też chyba nie umiałaś żyć z
kimś innym. Zdecydowanie o wiele bardziej wolałaś krótkie, niezobowiązujące
znajomości i pełne kolorytu życie studenckie. Nie zastanawiałaś się nad tym co
będzie. Żyłaś chwilą nie zważając na konsekwencje. Zupełna beztroska.
-Hej mała! -rzuca
piskliwy głosik gdy tylko podnosi słuchawkę
-Hej
bizneswoman.-odpowiadasz
-Czyżby kogoś tu
bolała głowa? -chichocze słysząc zmarnowany głos przyjaciółki
-Skąd ten
pomysł.-prychasz ze śmiechem
-Dobra,
dobra.-odpowiada- Jakie plany ma świeżo upieczona studentka architektury?
-Na razie
odpoczywam.-mówisz obojętnie- A potem złożę gdzieś papiery, może się wbiję na
jakiś staż gdziekolwiek. A jak nie to McDonald’s wita.-chichoczesz
-McDonald? Ależ ty
ambitna Majeczko!-rzuca ze śmiechem- Och, a ja miałam już tak plany.
-Lepiej mów jakie!
-Myślę ,że to temat
do przedyskutowania przy dobrym winie i okazja by się spotkać.
-Uściślij kochana.
-Masz teraz tyle
wolnego, więc widzę cię jutro u siebie.-mówi
-Iguś, na cholerę ty
się wynosiłaś do tego Jastrzębia?
-Nie marudź mi tu,
tylko migiem wyzbywasz się kaca mordercy i jutro zbierasz ten swój zgrabny
tyłek i szybciutko mkniesz do mnie tym swoim cackiem.
-Ale Igaaaaaaaaa!
-Do jutra słońce!-
rzuca wesoło po czym odkłada słuchawkę.
Niech cię szlag.-rzucasz w myślach. Wcale nie masz ochoty
tłuc się ponad dwóch godzin do jej zakichanego Jastrzębia. Wolałabyś o wiele
bardziej leniwić się przed ekranem telewizora w swoim przytulnym mieszkaniu na
wrocławskich przedmieściach. Wcale nie uśmiechał ci się pomysł przyjaciółki.
Szczerze powiedziawszy wcale nie chciałaś tam jechać i zaczęłaś już szukać
wymówki by jakoś się wywinąć. Sumienie nie pozwoliło ci jednak tego zrobić. To
była jedyna osoba ,która cierpliwie znosiła twoje wszelkie marudzenia i różnego
rodzaju wybryki. Jako jedyna znała każdy szczegół twojego życia, nawet ten
najwstydliwszy. To ona znała cię całe życie i była dla ciebie jak starsza
siostra. Nie mogłaś jej zawieść. Dlatego następnego dnia nucąc pod nosem
kawałek Imagine Dragons lecący akurat w radiu gnałaś autostradą A4 w kierunku
Jastrzębia-Zdroju.
Będąc już praktycznie u celu przeżyłaś niemały zawał serca.
Jadąc nieco więcej niż prędkość dozwolona na znakach ni stąd nie zowąd na drogę
wyskoczył ci czarny, sportowy samochód przed którym ledwo zdążyłaś wyhamować.
Gdy samochód się zatrzymuje parę metrów dalej masz ochotę szczerze opieprzyć
osobę siedzącą za kółkiem, która z pewnością wedle twoich domysłów była
kobietą. Jakież jest twoje zaskoczenie ,gdy spod zniżającej się przyciemnianej
szyby auta ukazuje ci się twarz mężczyzny.
-Dziękuję za to ,że
o mały włos mnie pan nie zabił. Miły początek dnia.-warczysz w kierunku
mężczyzny ,który unosi brwi do góry.
Wywracasz oczami. Jesteś pewna ,że z pewnością jak każdy facet przygląda
się twojej dość urodziwej twarzy.
-Przepraszam, nie
zauważyłem pani.-wzrusza ramionami szatyn
-Następnym razem
niech pan uważa bo ktoś może nie mieć tyle oleju w głowie i nie
wyhamować.-rzucasz gorzko- Do jazdy trzeba czasem użyć tego narządu w głowie.
-Dobrze ,że jest
pani tak wspaniałym kierowcą i zdążyła zareagować.-prycha
-Chociaż ja jedna w
tym towarzystwie.
-I przepraszam ,że
raczyłem naruszyć majestat.-uśmiecha się ironicznie
-Niech się pan
lepiej zajmie swoim.-rzucasz gniewnie mierząc go spojrzeniem po czym wciskasz
pedał gazu i odjeżdżasz czym prędzej.
W twojej głowie przewija się co najmniej milion niemiłych
epitetów określających tego faceta. Aż
się w tobie gotuje na samo przypomnienie o tej jego bezczelności i parszywym
uśmieszku na twarzy. Czy jesteś wściekła? Chyba to mało powiedziane. Ten
incydent zdecydowanie naruszył twoją harmonię dnia. A wydawało ci się ,że to
będzie całkiem przyjemny dzień.
-Majek, co się
stało?-rzuca niemal na wejście gdy cię widzi
-Jakiś dupek mi
zajechał drogę, o mały włos ,a nieźle bym w niego przypieprzyła.-odpowiadasz-
Nie chcę o tym gadać.-machasz na odczepne ręką- Lepiej mów co to za
propozycja!-rzucasz ochoczo rozsiadając się wygodnie na kanapie. Nie
wytrzymujesz jednak zbyt długo w jednej pozycji bo za chwilę czym prędzej
przechadzasz się po nowym gniazdku przyjaciółki zaglądając niemal w każdy kąt.
-Generalnie to masz
boskie to mieszkanie Iguś.-rzucasz uśmiechnięta- A teraz o propozycji
proszę.-upijasz łyk wina i spoglądasz z zaciekawieniem w kierunku swojej
przyjaciółki wyczekując na wyjaśnienie tej intrygującej ją kwestii.
Upijasz łyk wina, zastanawiając się, jak zaprezentować
propozycję Mai, żeby podchwycić jej zainteresowanie. Znasz ją... od piaskownicy?
W każdym bądź razie, pamiętasz ją od zawsze. Od małego miałaś przy sobie
brunetkę. W czasach dzieciństwa razem wymyślałyście głupawe zabawy, spędzając w
swoim towarzystwie praktycznie całe dnie. Jako nastolatki razem pakowałyście
się w kłopoty, kosztując dorosłego życia, jak wam się wydawało. Pierwsza
jedynka, pierwsza uwaga, pierwszy papieros, pierwszy alkohol, chłopak, czy
kłótnia z jedną z klasowych zołz - nie było rzeczy, o której o sobie nie
wiedziałyście. Wstępując w iście dorosłe życie razem szukałyście swojego
miejsca w świecie. I Maja zapewne do dziś na ciebie klnie, wyklinając ci
wywiezienie własnego tyłka aż do Jastrzębia, zapyziałego miasteczka na końcu
świata, można rzec. Z letargu wyrywa cię przyjaciółka, zawzięcie chrząkająca.
- Iguś, cholero. Nie trzymaj mnie już dłużej w niepewności.
- niecierpliwi się, będąc zauważalnie zaciekawiona twoją propozycją. Uśmiechasz
się nikle i w końcu zabierasz głos.
- Majeczko, moja najukochańsza. Co byś powiedziała na pracę
w mojej firmie? - walisz prosto z mostu, wiedząc, że jeszcze jedna chwila
owijania w bawełnę, a w gorącej wodzie kąpana brunetka dostanie szału. Słysząc
twoje słowa, rozszerza oczy ze zdumienia i przez chwilę się nie odzywa.
- Głupia jesteś. - mówi w końcu. - Przecież musiałabym
opuścić nasz ukochany Wrocek, przenieść się do tego zapyziałego, małego,
dziurawego, szarego...
- Ej, ej, koleżanko! - grozisz jej palcem, wiedząc, że tylko
marudzi. W głębi siebie bardzo chce odpowiedzieć ci od razu, że jutro będzie z
walizami. Znasz ją lepiej, niż ona sama siebie zna.
- A z resztą, pewnie w takiej firmie pracują sami tędzy
panowie, w garniturku, pod krawatem, na wdechu. Zero jakiejkolwiek przyjemności
z siedzenia za biurkiem. - wzdycha. Rzucasz jej spojrzenie i kręcisz głową.
- Nic się nie zmieniłaś, kochana. - upijasz kolejny łyk
alkoholu. - Praca jest idealnie stworzona dla nas, bo będziesz siedziała na
moim dziale. Wraz ze mną, a to chyba jakiś plus. Poza tym jestem
współudziałowcem w tej firmie, więc możesz być pewna, że korona ci z głowy nie
spadnie. Ale skoro nie chcesz, to nic po mojej gadaninie. - specjalnie dodajesz
to ostatnie zdanie, które wyjątkowo poruszyło dziewczynę.
- Dobra, dobra, spokojnie. Muszę się zastanowić. - odpowiada
i zapada cisza. Masz ochotę wyrwać jej ten kieliszek i wykrzyczeć, że wiesz i
tak, że już dawno podjęła decyzję, ale celowo czekasz aż w końcu skończy swoje
marudzenie. Bądź co bądź, brakowało ci jej osoby.
- Droga Igo Kowalczyk, mieszkanko tego jakże pięknego
miasta, przystaję na twą jakże wzniosłą propozycję. - mówi, próbując zachować
powagę po drugiej już lampce wina. W pokoju rozbrzmiewa echo waszego wspólnego
śmiechu, a ty w końcu rzucasz się na szyję przyjaciółki, prawie wylewając
szkarłatny płyn na nieskazitelne obicie kanapy.
- Wiedziałam, że się zgodzisz, łajzo! - piszczysz jej do
ucha. - Tęskniłam za tobą, Majuś. - mówisz już poważnie, rzucając w nią
poduszką.
- Ja za tobą też, ruda. - wyszczerza się, powodując słowotok
w twoim wydaniu.
- Hej, hej, hej, moja panno! Jakbyś nie widziała, mam blond
włosy! Miałaś puścić w niepamięć mój dawny kolor włosów! Przestań się ze mnie
naśmiewać, jestem starsza i od poniedziałku będę twoją szefową! - wypominasz
jej, na co jeszcze bardziej się śmiejecie.
- No to co, pani bizneswoman, toast za ponowne wspólne
mieszkanie? - obie rozpoczynacie kolejną przygodę swojego życia. Od teraz,
razem macie pokonywać trudności świata i wspierać się nawzajem. Już nie
będziecie się widywać raz na miesiąc. Znów będziecie spędzać ze sobą długie
godziny, znów będziecie raczyć się wspólnymi zakupami, imprezami. Znów będzie
pięknie.
Kilka lampek wina później, znużone wspominaniem dawnych
wybryków i śmiejąc się z własnej głupoty, zasypiacie jak siedzicie. Dopiero nad
ranem budzisz się i zauważasz stan rzeczy. Uznajesz, że z okazji przyjazdu
Majki dobrze by było uzupełnić lodówkę na śniadanie i szybko wskakujesz pod
prysznic, by po chwili pędzić do pobliskiej piekarni. Idziesz chodnikiem i
skręcasz na pasy. Mija sekunda, a słyszysz pisk opon. Mija ułamek kolejnej, a widzisz
auto jadące wprost na ciebie. Nie ruszyłabyś się z miejsca, sparaliżowana
stałabyś tam dalej, gdyby ktoś nie zepchnął cię na chodnik. Z pewnością
upadłabyś, tracąc równowagę, jednak ktoś łapie cię w odpowiedniej chwili.
Męskie ramiona zamykają cię w uścisku. Nie otwierasz zamkniętych oczu, cała się trzęsiesz i boisz zrobić jakikolwiek
ruch.
- Spokojnie, nic ci się nie stało. Spokojnie. - otwierasz
zaciśnięte powieki. Napotykasz blask piwnych oczu, wpatrujących się uważnie w
twoje zielone tęczówki.
~*~
wingspiker: Witam Was na moim, w zasadzie naszym absolutnym debiucie! Może i z powodzeniem piszemy solo nasze opowiadania, ale jako duet dopiero raczkujemy. Także wszelkie usterki, błędy i tym podobne potraktujcie z przymrużeniem oka :) Przy tym rozdziale pracowało nam się niesamowicie przyjemnie i szczerze powiedziawszy nie mogę się doczekać dalszych losów Mai, Igi i dwóch Michałów! Pomysłów jest milion, teraz tylko je zrealizować. Zapewniam Was w naszym imieniu, nie będziecie się nudzić bo będzie tu absolutna mieszanka wybuchowa! Ściskam <3
Joan: Cóż by rzec. Witajcie!:) Witajcie na naszym dueciku, który mnie niesamowicie raduje i daje wielkiego kopa do dalszego pisania. Dziękuję mojej najlepszej na świecie Karolinie za to, że będę mogła z nią tutaj wspólnie snuć dalsze losy Igi i Mai. :D Miłego weekendu i do napisania! <3
Przeczytałam, na szybko, ale chyba wszystko ogarnęłam.
OdpowiedzUsuńMecz oglądałam. Wygraliśmy z Ruskimi... YaY. I jesteśmy dalej. Co za piękny koniec pierwszej fazy grupowej.
Opowiadanie zaskakujące, a ten wybawiciel czyżby jeden z Michałów? Łasko? A Kubi pewnie zajechał drogę drugiej z bohaterek.
Zostaję, pamiętajcie o mnie dziewczyny i oczywiście zapraszam do siebie :)
http://siatkarski-zaklad.blogspot.com/
http://swiatlowtunelu.blogspot.com
oczywistą sprawą jest moja obecność tutaj! ♥
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będzie ciekawie! Szczególnie, że bohaterki poznały swoich Michałów w takich okolicznościach. Bo zakładam, że to Kubiak zajechał drogę Mai, a Łasko uratował życie Idze. Ja będę tu na pewno, od samego początku do samego końca :)
OdpowiedzUsuńCałuję :*
Zapowiada się ciekawie i postaram się przybywać na czas z komentarzami : )
OdpowiedzUsuńOkoliczności poznania dziewczyn z siatkarzami są cokolwiek traumatyczne, ale mam nadzieję że z czasem będzie tylko lepiej!
Pozdrawiam, S. :*
suuuuuuuuuuuper no nie no nie wierze moje dwie ulubione blogerki i to jeszcze w duecie nie wierze! super prolog kiedy cdn?
OdpowiedzUsuńZapowiada się genialnie i jakbyś (wingspiker) dalej informowac mnie o nowych rozdziałach to będę szczęśliwa. Domyślam się mniej więcej, jak moze się potoczyć to opowiadania. uwielbiam mieszkanki wybuchowe, a takową na pewno będzie Majka&Kubiak. A jakiż to wspaniały rycerz uratował Igę? No oczywiście drugi Michał :) Już sie nie mogę doczekac dalszych wydarzeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
[faith-hope-volleyball.blogspot.com]
Maja end Kubiak to będzie para!
OdpowiedzUsuńGenialny początek!! :)