piątek, 17 stycznia 2014

Prolog.

#Maja

    Ciepły czerwcowy dzień. Promienie słoneczne wpadają do pokoju  oświetlając twoją twarz. Pod ich wpływem mrużysz powieki gdy tylko otwierasz oczy. Mruczysz pod nosem i przecierasz dłońmi zaspaną twarz.  Wzdychasz ciężko siadając na skraju łóżka po czym zasuwasz roletę spod której wydostał się promień światła. Krzywisz się ,gdy tylko wstajesz. Dociera do twojej skroni pulsujący ból głowy. Był to zdecydowanie efekt wczorajszego świętowania zdania końcowych egzaminów na studiach. Wędrujesz ku kuchni i mając odruch wymiotny na widok znajdującego się w lodówce jedzenia upijasz łapczywie szklankę wody po czym bierzesz odpowiednie środki wspomagające ją w walce z kacem. Gdy stoisz przed łazienkowym lustrem widnieje na twojej twarzy wyraźny grymas. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Brązowe włosy są w opłakanym stanie wystając każdy w inną stronę, twarz masz pobladłą, a pod oczami wyraźne sińce.
  -Znowu przesadziłaś Wójcik.-mówisz do siebie kręcąc głową.
Bierzesz długą, aromatyczną kąpiel dającą choć w małym stopniu ulgę swojemu ciału przy pękającej głowie. Dopiero późnym popołudniem jesteś w na tyle przyzwoitym stanie by gdziekolwiek wyjść. Zmieniając różową piżamę w owce na krótkie szorty i pierwszy lepszy top wędrujesz ku sklepowi. Nawet na kacu przyciągasz uwagę mężczyzn. Ale kiedy tak nie było? Mogłabyś być ubrana w worek na śmieci, a z pewnością nie jeden odwróciłby wzrok na twój widok. Bo jak nie spojrzeć na brunetkę o idealnych rysach twarzy, o dużych i pełnych niebieskich oczach i niemalże idealnej figurze, a także niemiłosiernie długich nogach w odcieniu pięknego brązu tudzież machoniu? Z pewnością na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej narzekać nie mogłaś. Jednak mało cię to interesowało. Pod tym jakże pięknym opakowaniem kryła się dość powściągliwa w wyrażaniu swoich uczuć, pewna siebie i doskonale wiedząca czego chce jakże charakterna kobieta.  Istna femme fatale.  Dłuższa znajomość? Nie, to zdecydowanie nie było dla ciebie. Nie chciałaś, ale też chyba nie umiałaś żyć z kimś innym. Zdecydowanie o wiele bardziej wolałaś krótkie, niezobowiązujące znajomości i pełne kolorytu życie studenckie. Nie zastanawiałaś się nad tym co będzie. Żyłaś chwilą nie zważając na konsekwencje. Zupełna beztroska.
  -Hej mała! -rzuca piskliwy głosik gdy tylko podnosi słuchawkę
  -Hej bizneswoman.-odpowiadasz
  -Czyżby kogoś tu bolała głowa? -chichocze słysząc zmarnowany głos przyjaciółki
  -Skąd ten pomysł.-prychasz ze śmiechem
  -Dobra, dobra.-odpowiada- Jakie plany ma świeżo upieczona studentka architektury?
 -Na razie odpoczywam.-mówisz obojętnie- A potem złożę gdzieś papiery, może się wbiję na jakiś staż gdziekolwiek. A jak nie to McDonald’s wita.-chichoczesz
  -McDonald? Ależ ty ambitna Majeczko!-rzuca ze śmiechem- Och, a ja miałam już tak plany.
  -Lepiej mów jakie!
  -Myślę ,że to temat do przedyskutowania przy dobrym winie i okazja by się spotkać.
  -Uściślij kochana.
  -Masz teraz tyle wolnego, więc widzę cię jutro u siebie.-mówi
  -Iguś, na cholerę ty się wynosiłaś do tego Jastrzębia?
  -Nie marudź mi tu, tylko migiem wyzbywasz się kaca mordercy i jutro zbierasz ten swój zgrabny tyłek i szybciutko mkniesz do mnie tym swoim cackiem.
  -Ale Igaaaaaaaaa!
  -Do jutra słońce!- rzuca wesoło po czym odkłada słuchawkę.
Niech cię szlag.-rzucasz w myślach. Wcale nie masz ochoty tłuc się ponad dwóch godzin do jej zakichanego Jastrzębia. Wolałabyś o wiele bardziej leniwić się przed ekranem telewizora w swoim przytulnym mieszkaniu na wrocławskich przedmieściach. Wcale nie uśmiechał ci się pomysł przyjaciółki. Szczerze powiedziawszy wcale nie chciałaś tam jechać i zaczęłaś już szukać wymówki by jakoś się wywinąć. Sumienie nie pozwoliło ci jednak tego zrobić. To była jedyna osoba ,która cierpliwie znosiła twoje wszelkie marudzenia i różnego rodzaju wybryki. Jako jedyna znała każdy szczegół twojego życia, nawet ten najwstydliwszy. To ona znała cię całe życie i była dla ciebie jak starsza siostra. Nie mogłaś jej zawieść. Dlatego następnego dnia nucąc pod nosem kawałek Imagine Dragons lecący akurat w radiu gnałaś autostradą A4 w kierunku Jastrzębia-Zdroju.
Będąc już praktycznie u celu przeżyłaś niemały zawał serca. Jadąc nieco więcej niż prędkość dozwolona na znakach ni stąd nie zowąd na drogę wyskoczył ci czarny, sportowy samochód przed którym ledwo zdążyłaś wyhamować. Gdy samochód się zatrzymuje parę metrów dalej masz ochotę szczerze opieprzyć osobę siedzącą za kółkiem, która z pewnością wedle twoich domysłów była kobietą. Jakież jest twoje zaskoczenie ,gdy spod zniżającej się przyciemnianej szyby auta ukazuje ci się twarz mężczyzny.
  -Dziękuję za to ,że o mały włos mnie pan nie zabił. Miły początek dnia.-warczysz w kierunku mężczyzny ,który unosi brwi do góry.  Wywracasz oczami. Jesteś pewna ,że z pewnością jak każdy facet przygląda się twojej dość urodziwej twarzy.
  -Przepraszam, nie zauważyłem pani.-wzrusza ramionami szatyn
  -Następnym razem niech pan uważa bo ktoś może nie mieć tyle oleju w głowie i nie wyhamować.-rzucasz gorzko- Do jazdy trzeba czasem użyć tego narządu w głowie.
  -Dobrze ,że jest pani tak wspaniałym kierowcą i zdążyła zareagować.-prycha
 -Chociaż ja jedna w tym towarzystwie.
  -I przepraszam ,że raczyłem naruszyć majestat.-uśmiecha się ironicznie
  -Niech się pan lepiej zajmie swoim.-rzucasz gniewnie mierząc go spojrzeniem po czym wciskasz pedał gazu i odjeżdżasz czym prędzej.
W twojej głowie przewija się co najmniej milion niemiłych epitetów określających tego faceta.  Aż się w tobie gotuje na samo przypomnienie o tej jego bezczelności i parszywym uśmieszku na twarzy. Czy jesteś wściekła? Chyba to mało powiedziane. Ten incydent zdecydowanie naruszył twoją harmonię dnia. A wydawało ci się ,że to będzie całkiem przyjemny dzień.
 -Majek, co się stało?-rzuca niemal na wejście gdy cię widzi
 -Jakiś dupek mi zajechał drogę, o mały włos ,a nieźle bym w niego przypieprzyła.-odpowiadasz- Nie chcę o tym gadać.-machasz na odczepne ręką- Lepiej mów co to za propozycja!-rzucasz ochoczo rozsiadając się wygodnie na kanapie. Nie wytrzymujesz jednak zbyt długo w jednej pozycji bo za chwilę czym prędzej przechadzasz się po nowym gniazdku przyjaciółki zaglądając niemal w każdy kąt.

 -Generalnie to masz boskie to mieszkanie Iguś.-rzucasz uśmiechnięta- A teraz o propozycji proszę.-upijasz łyk wina i spoglądasz z zaciekawieniem w kierunku swojej przyjaciółki wyczekując na wyjaśnienie tej intrygującej ją kwestii.

#Iga


Upijasz łyk wina, zastanawiając się, jak zaprezentować propozycję Mai, żeby podchwycić jej zainteresowanie. Znasz ją... od piaskownicy? W każdym bądź razie, pamiętasz ją od zawsze. Od małego miałaś przy sobie brunetkę. W czasach dzieciństwa razem wymyślałyście głupawe zabawy, spędzając w swoim towarzystwie praktycznie całe dnie. Jako nastolatki razem pakowałyście się w kłopoty, kosztując dorosłego życia, jak wam się wydawało. Pierwsza jedynka, pierwsza uwaga, pierwszy papieros, pierwszy alkohol, chłopak, czy kłótnia z jedną z klasowych zołz - nie było rzeczy, o której o sobie nie wiedziałyście. Wstępując w iście dorosłe życie razem szukałyście swojego miejsca w świecie. I Maja zapewne do dziś na ciebie klnie, wyklinając ci wywiezienie własnego tyłka aż do Jastrzębia, zapyziałego miasteczka na końcu świata, można rzec. Z letargu wyrywa cię przyjaciółka, zawzięcie chrząkająca.
- Iguś, cholero. Nie trzymaj mnie już dłużej w niepewności. - niecierpliwi się, będąc zauważalnie zaciekawiona twoją propozycją. Uśmiechasz się nikle i w końcu zabierasz głos.
- Majeczko, moja najukochańsza. Co byś powiedziała na pracę w mojej firmie? - walisz prosto z mostu, wiedząc, że jeszcze jedna chwila owijania w bawełnę, a w gorącej wodzie kąpana brunetka dostanie szału. Słysząc twoje słowa, rozszerza oczy ze zdumienia i przez chwilę się nie odzywa.
- Głupia jesteś. - mówi w końcu. - Przecież musiałabym opuścić nasz ukochany Wrocek, przenieść się do tego zapyziałego, małego, dziurawego, szarego...
- Ej, ej, koleżanko! - grozisz jej palcem, wiedząc, że tylko marudzi. W głębi siebie bardzo chce odpowiedzieć ci od razu, że jutro będzie z walizami. Znasz ją lepiej, niż ona sama siebie zna.
- A z resztą, pewnie w takiej firmie pracują sami tędzy panowie, w garniturku, pod krawatem, na wdechu. Zero jakiejkolwiek przyjemności z siedzenia za biurkiem. - wzdycha. Rzucasz jej spojrzenie i kręcisz głową.
- Nic się nie zmieniłaś, kochana. - upijasz kolejny łyk alkoholu. - Praca jest idealnie stworzona dla nas, bo będziesz siedziała na moim dziale. Wraz ze mną, a to chyba jakiś plus. Poza tym jestem współudziałowcem w tej firmie, więc możesz być pewna, że korona ci z głowy nie spadnie. Ale skoro nie chcesz, to nic po mojej gadaninie. - specjalnie dodajesz to ostatnie zdanie, które wyjątkowo poruszyło dziewczynę.
- Dobra, dobra, spokojnie. Muszę się zastanowić. - odpowiada i zapada cisza. Masz ochotę wyrwać jej ten kieliszek i wykrzyczeć, że wiesz i tak, że już dawno podjęła decyzję, ale celowo czekasz aż w końcu skończy swoje marudzenie. Bądź co bądź, brakowało ci jej osoby.
- Droga Igo Kowalczyk, mieszkanko tego jakże pięknego miasta, przystaję na twą jakże wzniosłą propozycję. - mówi, próbując zachować powagę po drugiej już lampce wina. W pokoju rozbrzmiewa echo waszego wspólnego śmiechu, a ty w końcu rzucasz się na szyję przyjaciółki, prawie wylewając szkarłatny płyn na nieskazitelne obicie kanapy.
- Wiedziałam, że się zgodzisz, łajzo! - piszczysz jej do ucha. - Tęskniłam za tobą, Majuś. - mówisz już poważnie, rzucając w nią poduszką.
- Ja za tobą też, ruda. - wyszczerza się, powodując słowotok w twoim wydaniu.
- Hej, hej, hej, moja panno! Jakbyś nie widziała, mam blond włosy! Miałaś puścić w niepamięć mój dawny kolor włosów! Przestań się ze mnie naśmiewać, jestem starsza i od poniedziałku będę twoją szefową! - wypominasz jej, na co jeszcze bardziej się śmiejecie.
- No to co, pani bizneswoman, toast za ponowne wspólne mieszkanie? - obie rozpoczynacie kolejną przygodę swojego życia. Od teraz, razem macie pokonywać trudności świata i wspierać się nawzajem. Już nie będziecie się widywać raz na miesiąc. Znów będziecie spędzać ze sobą długie godziny, znów będziecie raczyć się wspólnymi zakupami, imprezami. Znów będzie pięknie.
Kilka lampek wina później, znużone wspominaniem dawnych wybryków i śmiejąc się z własnej głupoty, zasypiacie jak siedzicie. Dopiero nad ranem budzisz się i zauważasz stan rzeczy. Uznajesz, że z okazji przyjazdu Majki dobrze by było uzupełnić lodówkę na śniadanie i szybko wskakujesz pod prysznic, by po chwili pędzić do pobliskiej piekarni. Idziesz chodnikiem i skręcasz na pasy. Mija sekunda, a słyszysz pisk opon. Mija ułamek kolejnej, a widzisz auto jadące wprost na ciebie. Nie ruszyłabyś się z miejsca, sparaliżowana stałabyś tam dalej, gdyby ktoś nie zepchnął cię na chodnik. Z pewnością upadłabyś, tracąc równowagę, jednak ktoś łapie cię w odpowiedniej chwili. Męskie ramiona zamykają cię w uścisku. Nie otwierasz zamkniętych oczu,  cała się trzęsiesz i boisz zrobić jakikolwiek ruch.
- Spokojnie, nic ci się nie stało. Spokojnie. - otwierasz zaciśnięte powieki. Napotykasz blask piwnych oczu, wpatrujących się uważnie w twoje zielone tęczówki. 
~*~
wingspiker: Witam Was na moim, w zasadzie naszym absolutnym debiucie! Może i z powodzeniem piszemy solo nasze opowiadania, ale jako duet dopiero raczkujemy. Także wszelkie usterki, błędy i tym podobne potraktujcie z przymrużeniem oka :) Przy tym rozdziale pracowało nam się niesamowicie przyjemnie i szczerze powiedziawszy nie mogę się doczekać dalszych losów Mai, Igi i dwóch Michałów! Pomysłów jest milion, teraz tylko je zrealizować. Zapewniam Was w naszym imieniu, nie będziecie się nudzić bo będzie tu absolutna mieszanka wybuchowa! Ściskam <3

Joan: Cóż by rzec. Witajcie!:) Witajcie na naszym dueciku, który mnie niesamowicie raduje i daje wielkiego kopa do dalszego pisania. Dziękuję mojej najlepszej na świecie Karolinie za to, że będę mogła z nią tutaj wspólnie snuć dalsze losy Igi i Mai. :D Miłego weekendu i do napisania! <3

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam, na szybko, ale chyba wszystko ogarnęłam.
    Mecz oglądałam. Wygraliśmy z Ruskimi... YaY. I jesteśmy dalej. Co za piękny koniec pierwszej fazy grupowej.
    Opowiadanie zaskakujące, a ten wybawiciel czyżby jeden z Michałów? Łasko? A Kubi pewnie zajechał drogę drugiej z bohaterek.
    Zostaję, pamiętajcie o mnie dziewczyny i oczywiście zapraszam do siebie :)

    http://siatkarski-zaklad.blogspot.com/
    http://swiatlowtunelu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywistą sprawą jest moja obecność tutaj! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuję, że będzie ciekawie! Szczególnie, że bohaterki poznały swoich Michałów w takich okolicznościach. Bo zakładam, że to Kubiak zajechał drogę Mai, a Łasko uratował życie Idze. Ja będę tu na pewno, od samego początku do samego końca :)

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ciekawie i postaram się przybywać na czas z komentarzami : )
    Okoliczności poznania dziewczyn z siatkarzami są cokolwiek traumatyczne, ale mam nadzieję że z czasem będzie tylko lepiej!
    Pozdrawiam, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. suuuuuuuuuuuper no nie no nie wierze moje dwie ulubione blogerki i to jeszcze w duecie nie wierze! super prolog kiedy cdn?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się genialnie i jakbyś (wingspiker) dalej informowac mnie o nowych rozdziałach to będę szczęśliwa. Domyślam się mniej więcej, jak moze się potoczyć to opowiadania. uwielbiam mieszkanki wybuchowe, a takową na pewno będzie Majka&Kubiak. A jakiż to wspaniały rycerz uratował Igę? No oczywiście drugi Michał :) Już sie nie mogę doczekac dalszych wydarzeń.
    Pozdrawiam ;*
    [faith-hope-volleyball.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Maja end Kubiak to będzie para!
    Genialny początek!! :)

    OdpowiedzUsuń