#Maja
Jak się też
spodziewałaś, twoja wizyta w szpitalu na dziesięciu dniach nie zakończyła i
spędziłaś tam łącznie szesnaście dób. Twój organizm potrzebował więcej czasu
aniżeli przewidywali lekarze, by się zregenerować po tym szaleństwie. Jednakże
przez ten czas na specjalną nudę narzekać nie mogłaś. Kubiak siedział u ciebie
długim godzinami niemal każdego dnia, momentami miałaś wręcz dosyć jego
obecności, to chyba przez hormony. Do tego na zmianę pojawiała się Iga czy twoi
rodzice, a także twój kochany młodszy brat wpadł z wizytą. Rozrywek aż nadto.
Kiedy nadszedł wspaniały dzień wypisu opuściłaś swoją szpitalną salę jak na
skrzydłach. Oczywiście twój entuzjazm ostudził przewrażliwiony pan Kubiak
chuchający na zimne i przywołujący cię do porządku. Nie wiedziałaś jak
wytrzymasz z nim kolejne miesiące, ale chwalmy niebiosa bo nie zostało ich już
tak wiele. Swoją drogą przy tej wizycie w szpitalu zdążyłaś już znacznie
powiększyć swój pakunek z przodu i przypominałaś teraz już ciężarówkę. W
zasadzie tak i też się czułaś.
-Mam dla ciebie
niespodziankę.-uśmiecha się tajemniczo, gdy otwiera drzwi waszego mieszkania
-To znaczy?-pytasz
zaciekawiona
-Zamknij oczy.-mówi,
a ty posłusznie wykonujesz jego prośbę, a po chwili prowadzi cię po mieszkaniu-
Pamiętasz jak narzekałaś, że nigdy mnie nie ma i nie mamy czasu żeby
przygotować nasze mieszkanie na nowego członka rodziny?
-Pamiętam.-przytakujesz
-Teraz możesz
otworzyć oczy.-mówi, a ty natychmiast to robisz i zapiera ci wręcz dech w
piersiach. Przez chwilę wydaje ci się, że pomyliłaś mieszkania, ale to naprawdę
było to wasze lokum. A ty właśnie stałaś w cudownym dziecięcym pokoiku.
Dokładnie takim jaki zaprojektowałaś już jakiś czas temu. Popatrzyłaś na
szatyna z głębokim niedowierzaniem.
-Kiedy to zrobiłeś?
Przecież miałeś treningi, mecze, do tego siedziałeś u mnie non stop!-wyliczasz
-Z małą pomocą kolegi
Łasko, po paru nocnych eskapadach jakoś nam się udało.-odpowiada- Swoją drogą
mam nadzieję, że nie obiecałaś bratu zostania chrzestnym bo za pomoc Łasko się
już mianował.-śmieje się
-Chociaż mnie
wkurzasz to jesteś najcudowniejszym facetem na świecie, wiesz?-pytasz tuląc się
do niego na tyle ile pozwala ci twój ciążowy brzuch
-Coś tam mi się obiło
o uszy.-całuje cię w czubek głowy po czym daje ci się nacieszyć widokiem pokoju
waszej córki, a sam znika w kuchni. Naprawdę nie mogłaś wyjść z podziwu bo ten
pokoik wyglądam perfekcyjnie. Przechadzając się po nim oczami wyobraźni
widziałaś w nim waszą pociechę i nie potrafiłaś się nie uśmiechnąć. Najgorsze
było już przecież za wami, teraz mogło i powinno być lepiej.
-Co ze świętami?
Przecież są lada chwila, a przez te moje szpitalne eskapady nic nie
ustaliliśmy.-przytomniejesz, gdy spoglądasz na kalendarz
-Wyganiasz mnie na
święta do rodziców?-spogląda na ciebie przez ramie
-Nawet jeśli bym
chciała to byś mnie nie posłuchał.-kręcisz głową- Pytam poważnie.
-Co ma być?
Nic.-wzrusza ramionami- Ty masz izolatkę do marca i specjalny dozór.
-Michał..-wywracasz
oczami
-Nasi rodzice
wpadną.-dodaje po chwili- Nasze matki zgodnie stwierdziły, że nie powinnaś
nigdzie jeździć, z resztą jestem tego samego zdania, a że nasze wspaniałe
rodzeństwo woli świętować w towarzystwie teściów.-wzrusza ramionami
-Czy ty musisz
planować dosłownie wszystko bez mojej wiedzy?!
-Skarbie, złość
piękności szkodzi!-rzuca żartobliwie, ale po chwili widząc twoją minę podchodzi
do ciebie i zamyka cię w swoich objęcia ciach drażniąc cię swoim zarostem
-Myślę, że zasłużyłeś
na rózgę Kubiak, byłeś bardzo niegrzecznym chłopcem.-patrzysz prosto w jego
błękitne oczy
-Myślę, że obydwoje
zasłużyliśmy na cały stos.-całuje cię czule- A teraz proszę mi się tu nie
wygłupiać i nie bałamucić kucharza, nie planuję przeprowadzek ani remontów
przed świętami.-uśmiecha się absolutnie cudownie po czym powtórnie wraca do
gotowania. Tobie nie pozostaje nic innego jak błąkanie się po mieszkaniu.
Przebierasz się w coś o wiele bardziej wygodnego, z racji aktualnie powiększ
ego rozmiaru nakładasz niegdyś przy dużą na siebie bluzę Michała absolutnie
przesiąkniętą jego zapachem, która w obecnym stanie jest jedynie nieco
przydługa przy rękawach. Ucinasz sobie przy okazji telefoniczną pogawędkę z
przyjaciółką, która zajmuje ci jak zwykle dłuższą chwilę. Wtedy także pojawia
się niezłomny przyszły tatuś, który skutecznie utrudnia ci rozmowę przez
telefon w wyniku czego kończysz ją. Przy kolacji zajmujecie się zupełnie
przyziemnymi sprawami związanymi ze świętami jak prezenty dla najbliższych czy
samo strojenie choinki i tym podobne. Obydwoje podchwyciliście temat bo
gadaliście jak najęci snując różne propozycje z których w wyniku burzy mózgów
wybraliście te najlepsze. Resztę wieczoru spędziliście okrutnie leniwie klejąc
się do siebie na kanapie niczym zakochane nastolatki. Cóż poradzić, że tak
właśnie momentami się czuliście?
Dni mijały szybko,
czasem chyba zbyt szybko, nawet pomimo faktu, że siedziałaś w domu i miałaś aż
nadto wolnego czasu. A to zajęłaś się przystrajaniem domu, a to robieniem
pierniczków, a to organizowaniem prezentów dla najbliższych i w zasadzie nie
było czasu na nudę. Niedługo potem miałaś do dyspozycji Michała dwadzieścia
cztery na dobę bo zakończył na ten rok rozgrywki i uprzykrzał ci życie siedząc
z tobą w domu. Oczywiście siedzenie było pojęciem względnym bo skoro tobie nie
pozwalał nigdzie się ruszać, biegał jak chłopiec na posyłki po całym
Jastrzębiu. Sam się o to prosił, prawda?
-Gdzie wygnałaś
Kubiaka?-pyta Iga, gdy wchodzi do środka
-Lata po mieście.
-Naprawdę?-pyta będąc
w szoku
-Skoro ja mam być jak
księżniczka zamknięta w wieży to niech trochę pobiega, dobrze mu to zrobi.
-Oni z nami niedługo
zwariują.-śmieje się Kowalczyk
-Nie wiem kto
pierwszy zwariuję u nas, ja czy on. Stawiam chyba na siebie.-chichoczesz
-Oj nie narzekaj, też
bym chciała żeby Łasko tak wokół mnie skakał.
-Poczekaj jeszcze
chwilę, nasłucha się opowieści Michała to zacznie.-odpowiadasz rozbawiona-
Swoją drogą widzę, że ktoś tu się nam rozrósł!
-I to jak!-prycha-
Zaczynam się bać jak będę wyglądać w szóstym miesiącu, jak wieloryb?
-Nie wiem, ale na
pewno będziesz się tak czuć. Wiem co mówię.-klepiesz się po brzuchu
-Przestań, wyglądasz
świetnie. Chciałabym wyglądać jak ty, gdyby nie brzuch nie byłoby po tobie nic
widać kochana.
-Tak, teraz mogę bez
wahania wymieniać się z moim kochanym tatusiem odzieżą, ten sam
rozmiar!-śmiejesz się
-Wiesz, trzeba szukać
pozytywów.-odpowiada z uśmiechem- Słyszałam od Michała, że na święta wpadają
rodzice? A jak z Sylwestrem, wypuści cię gdziekolwiek strażnik Teksasu?
-Tak wpadają, czyli
szykuje się masowa produkcja jedzenia dla pułku wojska, które będziemy dojadać
dziesięć lat.-mówisz- Coś tam wspominał, że Dima nas zaprosił, aczkolwiek nie wiem
czy dostanę przepustkę, chyba, że się będę dobrze sprawować.-chichoczesz
-Łasko też tak
oszaleje?
-Myślę, że po nich
można się spodziewać absolutnie wszystkiego, tym bardziej, że te dwa gagatki
wymieniają się zbyt często uwagami na nasz temat.-rzucasz- Z resztą skoro
Kubiak już wariuje to ja się zaczynam bać jak Pola się urodzi. Wtedy trzeba
będzie już na pewno szukać miejsca w wariatkowie.
-Ach ci nasi
mężczyźni, marny ich los.-kwituje przyjaciółka.
Tak to już bywa, że gdy się spotkacie gadacie jak najęte
przez kilka godzin, a tak i było tym razem. Przez to nie zauważyłaś nawet, że wysłany kilka
godzin temu po drobne zakupy Kubiak zaginął w akcji. W tym wypadku byłaś niemal
pewna, że knuli coś z Łasko, no i się nie myliłaś bo za chwilę wpadli obydwaj
do waszego mieszkania wyraźnie zadowoleni. Nie miałyście zielonego pojęcia o co
im chodziło, a wyciągnięcie z nich czegoś w obecności drugiego współtowarzysza graniczyło
z cudem, a więc skapitulowałyście, przynajmniej do czasu aż pozostaniecie z
nimi sam na sam. Panowie przejęli inicjatywę spotkania i to oni tym razem
gadali jak przekupy, a już jak któryś zaczął temat ojcostwa i tym podobnych to
zaczęły się dyskusje. Te trwałyby kolejne dziesięć lat gdyby nie wezwanie od
rodziców Igi, więc państwo Łasko opuścili wasze skromne progi o wiele wcześniej
aniżeli atakujący z całą pewnością przewidywał. Wtedy zaczęłaś przesłuchanie
aczkolwiek delikwent był bardzo uparty, bardziej niż zwykle i nie pisnął ani
słowa. Nie pozostało ci nic innego jak życie ze zżerającą od środka ciekawością.
-A teraz mam bardzo
poważne pytanie panie Kubiak.-rzucasz w kierunku szatyna, gdy ten beznamiętnie
przerzuca strony gazety
-Słucham panią pani
Kubiak.-mówi odkładając gazetę
-Nie nazywam się tak
gamoniu.-szturchasz go- A poza tym nie powiedziałeś mi wciąż co też sobie
życzysz pod choinkę.
-Mówiłaś, że
zasłużyłem wyłącznie na rózgę.-uśmiecha się zalotnie
-Niech stracę, rózgę
wręczę kiedy indziej.-szeroko się uśmiechasz- A więc?
-Dostałem już
prezent, a nawet dwa. Najlepsze na świecie.-mówi zupełnie poważnie
-Samochód i dobry
kontrakt?
-Nie okropna
babo.-śmieje się
-Okropna?-mierzysz go
wzrokiem
-Zapomniałem, że
jesteś w ciąży i masz milion zmian humoru na minutę.-kiwa głową- Wracając do
sprawy, wiesz co dostałem?
-Zamieniam się w
słuch mój wspaniały mężczyzno.
-Tak lepiej.-szczerzy
się- Mam najcudowniejszą na świecie narzeczoną, a do tego za niedługo będę miał
najcudowniejszą na świecie córkę.-mówi- Nie ma i nie będzie lepszego prezentu.
-Ja za to dostałam od
ciebie wkurzającego, nadopiekuńczego,
wybuchowego, nieco szalonego, niewyżytego, kucharza, chłopca na posyłki,
wykwalifikowaną opiekę całodobową, najwspanialszą przytulankę na świecie z
kilkudniowym zarostem, niepoprawnego romantyka, cudownego narzeczonego,
beznadziejnego kierowcę, najbardziej przewrażliwionego
przyszłego tatusia i najwspanialszego mężczyznę na świecie w jednym.-mówisz
nieprzerwanie tonąc w jego spojrzeniu- A do tego dostałam ekstra bonus w
postaci przeobrażenia w wieloryba.-klepiesz się po brzuchu ze śmiechem
-Boże, a kiedyś śmiałem
się z Igi i Łasko, że są tacy cukierkowi, a teraz sam stałem się nie
lepszy.-kręci głową obejmując cię
-Ludzie się
zmieniają.
-Nie.-kręci głową- To
miłość.
-Tobie chyba już
psychiatra nie pomoże.-śmiejesz się- Dawny Kubiak by tego w życiu nie
powiedział.
-Bo tamten jeszcze
nie był świadomy faktu, że kocha cię do szaleństwa i nie wyobraża sobie bez
ciebie życia.-całuje cię najczulej jak potrafi, a ty czujesz się w swoim
własnym, osobistym niebie. Czy ta chwila mogła trwać wiecznie? Zapłaciłabyś
każde pieniądze za taką możliwość, aczkolwiek nie musiałaś. Bo trwała.
#Iga:
Odwiedziłaś Majkę w szpitalu i musiałaś przyznać, że jej po
prostu nie da przemówić się do rozsądku. Dostała chyba pięćdziesiąte
ostrzeżenie od lekarza o zaprzestaniu jakichkolwiek szaleństw, ale co poradzić,
jak dziewczyna przejawia objawy ADHD? A tak poważnie, to cieszyłaś się, że nic
się nie stało ani jej, ani dziecku. Kto jak kto, ale Maja zasłużyła na małego
szkraba. Pomijając już fakt, iż całkiem niedawno zarzekała się, że ślub i
dzieci to nie dla niej. Jak widać, ludzie się zmieniają.
- Kiedy masz ostatni mecz przed świętami? - zagadnęłaś Łasko
podczas śniadania.
- Jutro. - odpowiedział, dziwiąc się, że pytasz go o tak
przyziemną rzecz, jak siatkówka. - A co?
- A to zawsze musi coś być? Tak tylko pytam. Jakby nie
patrzeć za ponad tydzień święta. - powiedziałaś.
- Które spędzimy...
- Wigilia we Wrocławiu. I nie przyjmuję odmówień. -
przerwałaś mu szybko. Uśmiechnął się kpiąco.
- Dobrze, pani Kowalczyk. Za to od potem na trzy dni do
Włoch. - odparł tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- A Sylwester... - zaczęłaś.
- Na Sylwestra mamy zaproszenie. - odpowiedział tajemniczo.
- I nic mi nie mówiłeś? Czy ja wszystko muszę od ciebie
wyciągać siłą? - żachnęłaś się.
- Mam ci przypomnieć o tym, że trochę długo ze sobą nie
rozmawialiśmy i wyleciało mi z głowy?
- No dobra. Nic nie mówię. To gdzie się bawimy?
- U jednego z kolegów z drużyny. Spokojnie, Michał z Majką
również są zaproszeni. - dodał, widząc twoją minę. - Mówię ci, będzie super,
czas poznać ludzi, z którymi pracuję.
- Naprawdę jesteś świadomy tego, że idziesz na imprezę z
kobietą w ciąży? - zaśmiałaś się.
- W razie czego usadzi się was razem z Mają. - puścił ci
oczko. Parsknęłaś śmiechem. - To co, idziemy? - zapytał po chwili.
- Jasne, nie będę zołzą. A poza tym przyda nam się trochę
rozrywki. - uśmiechnęła się ciepło.
- Wiesz co, to mieszkanie wygląda zupełnie inaczej jak tu
jesteś. I wszystko jest takie... prostsze. Kocham cię, zołzo. - cmoknął cię w
czoło i wstał od stołu. - Czas na trening.
- Dlaczego zawsze, kiedy zaczyna być tak fajnie, tworzy się
taka piękna atmosfera miłości, zaraz z korytarza wylecą gołębie, a ktoś rzuci
płatkami róż, ty mówisz, że masz trening? - zmarkotniałaś. - Chwała ci Panie,
że jeszcze tylko jutro i będę już miała faceta przez 24 godziny na dobę.
- Teraz tak mówisz, a potem będziesz marudzić, że ci
przeszkadzam! - odpowiedział roześmiany, wkładając buty.
- Wcale nie! - również wstałaś i podeszłaś do niego. -
Matko, serio wyglądam obok ciebie jak kurdupel. - dodałaś, spoglądając na wasze
odbicie w lustrze.
- Trzeba było rosnąć, a teraz widzisz jak to się skończyło.
- objął cię ramieniem. - No dobra, nie jest tak źle, nie mam zastrzeżeń.
Przeżyjesz jakoś te dwie godziny, czy mam cię podwieźć do Mai do szpitala?
- Dam radę, pojadę do niej później. Idź ty, bo się spóźnisz
i cię wyrzucą. Chociaż w sumie... perspektywa posiadania faceta, który prawie
zawsze jest w domu wygląda kusząco. To co, kochanie, zostajesz? - przytuliłaś
się do niego. - Ja cię tak koooocham...
- Kubiak miał rację. Jeszcze jeden dzień, a trzeba będzie
was obie wysłać do ośrodka zamkniętego. - westchnął. - Spadam. - pocałował cię
i wyszedł z mieszkania. No dobra, Kowalczyk, czas wymyślić sobie jakieś ciekawe
zajęcie, co by nie umrzeć z nudy.
Nigdy nie zastanawiałaś się, jak to jest być w ciąży. Gdzieś
tam wiedziałaś, że pewnego dnia zostaniesz matką, nie uciekałaś przed tym,
chciałaś tego. Lecz nigdy nie myślałaś, co może czuć kobieta, która nosi pod
sercem swoje dziecko. W twoim przypadku aż dwójkę. Twój brzuch już nie był
płaski, a wyraźnie zaokrąglony i powiększony. Coraz częściej miewałaś wahania
nastrojów i dziwne myśli. A za pięć minut byłaś tylko do kochania i całowania.
Dobrze, że nie mieszkaliście wraz z Kubiakami, bo siatkarze postradaliby
zmysły, mając pod opieką dwie ciężarne kobiety.
Nie miałaś żadnego pomysłu na sobotnie przedpołudnie, więc
skończyłaś przed telewizorem, skacząc po kanałach. W tym roku czekały cię
naprawdę piękne święta, spędzone i we Wrocławiu, i we Włoszech. Naprawdę
lubiłaś rodzinę Michała, więc nie mogłaś doczekać się dwudziestego piątego
grudnia. Co z tego, że jeszcze kilka dni temu traktowałaś Łasko jak największe
zło. Przecież jesteś w ciąży i masz pełne prawo do wahań!
Tak spędziłaś dwie bite godziny, zajęta oglądaniem jakiegoś
mało interesującego filmu. Zwlekłaś się z kanapy dopiero, jak przybył
atakujący. Ze zdumieniem zauważyłaś, że naniósł do korytarza trochę.. śniegu.
- Ładnie się zapowiadają święta. - powiedział, wskazując na
okno. Dopiero teraz spostrzegłaś, że całe Jastrzębie zrobiło się białe od prószącego
śniegu. Nie miałaś pojęcia, jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłaś.
- Wyczuwam dzisiaj zimowy, wieczorny spacer. - odparłaś.
- Może byłoby to romantyczne, gdyby nie fakt, że na zewnątrz
jest jakieś minus trzydzieści. - odpowiedział ze skwaszoną miną.
- Musisz wywietrzyć mózg przed jutrzejszym meczem, kochanie.
- zaśmiałaś się.
- Swoją drogą, wpadasz na niego, czy wolisz kisić się w
domu? - zagadnął.
- Mocno ci zależy? -
zapytałaś bez entuzjazmu.
- Jak cholera.
- No dobra, niech ci będzie. To prezent świąteczny. -
wyszczerzyłaś się. - Co powiesz na jakieś wspólne leniuchowanie?
Ukochany przyjął twoją propozycję z wielkim entuzjazmem i
chwilę później leżeliście wtuleni na sofie. Mogłaś tak spędzić nawet całe
popołudnie, nie ma nic lepszego niż ciepłe ramiona mężczyzny. Nie ma
cudowniejszej chwili niż śnieg i mróz za oknem, a ty bezpieczna i kochana w
uścisku siatkarza. Pięknie, prawda?
- Brakowało mi tego. - wymruczał Michał pomiędzy setką
pocałunków.
- Nie mam zielonego pojęcia jakim cudem przeżyłeś tyle dni
beze mnie. - szepnęłaś.
- Wciąż miałem nadzieję. A jak widać, dobrze zrobiłem, że
wierzyłem w twój powrót. - przejechał dłonią po twoim policzku. Matko, mogłabyś
umrzeć, teraz, w tej chwili. Umrzeć z miłości.
- Powiedziałabym, że cię kocham, ale mówiłam to już tyle
razy, że momentami to brzmi już nudno. Mój kochany, wierny siatkarzyna. - zaśmiałaś
się i wpiłaś w jego usta. I nieważne, że masz go czasami dość. Ważne, że
właśnie w tej chwili jest tutaj, obok ciebie.
~*~
wingspiker: Przepraszamy za drobną obsuwę, ale musicie wybaczyć, zbliżają się wielkimi krokami święta i mamy roboty po same uszy. A to sprzątnie, a to gotowanie i tak w koło. Oby do środy! Rozdział również klimatyczny, święta na horyzoncie, sielanka, czego chcieć więcej? Przyznam, że takie rozdziały pisze się z wielką przyjemnością, tylko takie by się przydały co? Wiecie, dreszczyk emocji być musi, ale od razu uspokajam. Na chwilę obecną nie przewidujemy komplikacji :P Może coś kiedyś, niebawem...
Kochane! Z tej racji, że to ostatni rozdział przed świętami pragnę Wam życzyć wesołych, spokojnych, spędzonych w rodzinnej atmosferze świąt Bożego Narodzenia! Hojnego Mikołaja, gwiazdki z nieba, pogody ducha i wszystkiego co najlepsze! Trzymajcie się cieplutko <3
Joan: Idealny rozdział na idealną noc dla was. :D Wybaczcie, ale jako iż jesteśmy płci żeńskiej, a kobieta = robota, mamy trochę do zrobienia przed świętami. :) Jak powiedziała wingspiker, na jakiś czas odpuścimy wam szaleństwa i zawieruchy u Łasków i Kubiaków. :D Co nie znaczy, że przez pół roku będziemy was katować cukierkowymi rozdziałami. :P Co to to nie! Mam nadzieję, że wam się podoba! <3
Kochane, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę wam samych dobrych prezentów, gorącej zimowej miłości, dużo słodyczy i wypoczynku. <3 Nie jedzcie dużo, bo nie pójdzie w cycki! <3
Kochane, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę wam samych dobrych prezentów, gorącej zimowej miłości, dużo słodyczy i wypoczynku. <3 Nie jedzcie dużo, bo nie pójdzie w cycki! <3