#Maja
Ledwo wracasz do
mieszkania, a do twojego telefonu dobija się złakniona informacji Kowalczyk.
Nie masz większej ochoty, pomimo naprawdę dobrego humoru zdawać jej
szczegółowej relacji z waszego spotkania przez kolejną godzinę, więc obiecujesz
jej jutro pogaduszki w przerwie na lunch. Jakimś cudem udaje ci się ją co do
tego przekonać i bierzesz się za delikatne uprzątnięcie stołu, który był niemal
w całości zaśmiecony różnego rodzaju projektami i tym podobnymi rzeczami
potrzebnymi do pracy. Po odnalezieniu stołu zajmujesz się przyrządzeniem
kolacji. Nie kryjesz swojego zaskoczenia, gdy słyszysz dźwięk oznajmujący, że
jakiś osobnik stoi u twoich drzwi składając ci niezapowiedzianą wizytę. Nie
mając pomysły kto to może być wędrujesz ku drzwiom w których po chwili widzisz
przyjaciółkę.
-Nie wytrzymałabym do
jutra.-rzuca na wejście z szerokim uśmiechem Kowalczyk po czym przechodzicie w
głąb mieszkania. Ty powracasz do przygotowania posiłku, a twoja przyjaciółka
siada na kuchennym blacie bacznie cię obserwując, oczywiście uprzednio pytając
czy aby nie potrzebujesz pomocy.
-Wiesz, że ciekawość
to pierwszy stopień do piekła?-uśmiechasz się do Igi krojąc warzywa
-Obiecałaś mi
powiedzieć, więc słucham.-rzuca spoglądając na ciebie- Czy w Kubiaczku wreszcie
obudził się zew przyszłego tatusia czy raczej bez zmian?
-Myślę, że w naszej
dwójce obudził się chyba ten zew.-odpowiadasz jej ze spokojem
-Lepiej późno niż
wcale.-burczy z całą pewnością mając przed oczami sytuacje sprzed zaledwie trzech
tygodni.
-Nie powiem, że mu
wybaczyłam, bo to inna sprawa, ale chcąc nie chcąc będziemy mieli dziecko i
będziemy za nie obydwoje tak samo odpowiedzialni i czy nam się uda czy nie, ono
sprawi, że będziemy się oglądać przez następne kilkanaście lat, więc musimy
dojść jakkolwiek do porozumienia. Ono potrzebuje dwójki rodziców, a do tego to
co było między nami..-zatrzymujesz się szukając odpowiedniego słowa
-Wciąż go kochasz
prawda? Z resztą o co ja pytam, obydwoje dalej się kochacie.-kończy z ciebie
przyjaciółka- Majuś, ja dalej mam ochotę go rozszarpać za to co ci zrobił, ale
sądzę podobnie jak ty, musicie dojść do porozumienia nie tylko dla tego
maleństwa, które za kilka miesięcy pojawi się na świecie, ale też dla siebie. I
mimo wszystko, trzymam kciuki żeby wam się udało.-unosi delikatnie ku górze
kąciki ust
-No dobra Kowalczyk,
dość o mnie.-mówisz- Rozmawiałaś z mamą?-pytasz
-Tak.-kiwa głową
wzdychając- Po rozmowie z nią jestem troszkę spokojniejsza. Umówiła mnie do
znajomego specjalisty na wizytę i wedle jej matczynego instynktu ta diagnoza to
błąd. Chciałabym by to była prawda.-spogląda na ciebie dość smutno
-Och Iguś, zobaczysz,
że za jakiś czas po domu będzie ci się
plątać gromadka małych Łasków.-uśmiechasz się ciepło w jej kierunku- Z resztą
myślę, że temu maleństwu przydałoby się jakieś towarzystwo w niewielkim
odstępie wiekowym.-puszczasz jej oczko
-Wiesz, że nie marzę
o niczym innym.-uśmiecha się w twoim kierunku
-Zobaczysz Kowalczyk,
jeszcze przyjdzie dzień w którym obydwie będziemy spacerować po parku z
maluchami.-mówisz z uśmiechem na twarzy, co udziela się także i twojej
przyjaciółce. Konsumujecie przyrządzaną przez ciebie kolację po czym
przenosicie się na salonową kanapę i jak to w obecnym czasie bywało temat
waszej rozmowy zszedł na twój rosnący brzuszek.
-Wyglądasz kwitnąco moja
droga, ciąża ci służy.-uśmiecha się do ciebie przyjaciółka
-Przyznam, że i czuję
się nie najgorzej, no może gdyby nie kilogramy i wilczy apetyt to byłoby
idealnie.-chichoczesz wodząc dłonią po brzuszku
-Jak myślisz, to ona
czy ona?
-Och nie wiem, nie
mam preferencji, ważne by było zdrowe.-odpowiadasz jej
-A tatuś nie ma
preferencji?
-Nie wiem, nie
rozmawialiśmy na ten temat tak dokładnie, ale sądzę, że jak każdy facet
chciałby syna.-wzruszasz ramionami
-Czyli nie poprosiłaś
go o to by poszedł jutro z tobą?-pyta przyglądając ci się
-Nie, no może nie
wprost.-kręcisz głową
-Wiesz, że to tylko
facet i prawdopodobnie nie zrozumie aluzji?-mówi Kowalczyk- Poszłabym z tobą,
ale obiecałam Łasko, że spędzę z nim trochę czasu.
-W porządku, poradzę
sobie.-odpowiadasz wymuszając nieco uśmiech.
Tak się zagadałyście, że nie wiedzieć kiedy na zegarku
wybija godzina dwudziesta trzecia. Przyjaciółka kilka minut po tejże godzinie
opuszcza twoje lokum, a tobie nie pozostaje wtedy nic jak udać się w krainę
snu, co też po chwili czynisz. Rano standardowo budzisz się przed budzikiem i
jak zwykle jesteś gotowa do pracy sporo przed czasem. Stojąc przed łazienkowym
lustrem stwierdzasz, że maleństwo w twoim brzuchu daje co raz bardziej o sobie
znać bo dostrzegasz wyraźny zarys brzuszka pod koszulą, choć z całą pewnością
mogło to wyglądać jak zwykłe, dodatkowe kilogramy. Musisz przyznać, że mimo
wszystko przyszłe macierzyństwo pomimo faktu iż dalej delikatnie cię przeraża, tak szczerze mówiąc czujesz się podekscytowana. Myślałaś, że nie dasz się
wciągnąć w ten szał przyszłych matek, ale niestety poległaś. W wolnych chwilach
przeglądałaś wszelkie gazety, informacje znalezione na Internecie czy też
suszyłaś głowę własnej matce na temat wszelkich nowinek i przydatnych
informacji tejże dziedzinie. Nawet
siedząc w pracy i projektując pomieszczenia oczami wyobraźni widziałaś mały
pokoik w pastelowych barwach z piękną, białą kołyską pośrodku. Przez to
wszystko nie wiesz nawet kiedy mijają ci godziny w pracy oznajmujące jej koniec
i jednocześnie zwiastujące wizytę u pani doktor. Po kilku minutach drogi
meldujesz się w recepcji po czym zmierzasz pod wskazany gabinet. Czujesz
delikatne ukłucie zazdrości, gdy widzisz kobiety w ciąży ze swoimi partnerami.
Przez hormony stałaś się zdecydowanie zbyt wrażliwa na takie rzeczy, bo kiedyś
z całą pewnością wcale, a wcale by cię to nie ruszyło. Siedziałaś cierpliwie w
poczekalni oczekując na swoją kolej. Zupełnie znudzona czekaniem przejrzałaś
już chyba wszystkie poradniki leżące na stoliku nieopodal, zdążyłaś przejrzeć
na telefonie wszystkie zalegające maile i odpisać Idze na wiadomość. Z całą
pewnością siedziałabyś tak dalej, gdyby nie jeden istotny fakt. W pierwszej
chwili nie przejął cię za bardzo fakt, że chwilę temu ktoś wszedł do poczekalni,
jednak gdy kątem oka dostrzegłaś znajomą posturę niemal natychmiast odwróciłaś wzrok
w tamtym kierunku. Przez chwilę myślałaś, że masz przywidzenia. Jednak nie było
nic bardziej mylnego. Jak się okazało, ktoś tu zrozumiał aluzję.
-Michał?-nie kryjesz
zaskoczenie
-Może i jestem
facetem, ale potrafię po dłuższej chwili zrozumieć aluzję.-rzuca z delikatnym
uśmiechem- Z resztą ponoć to wizyta z serii pielgrzymek całych rodzin, mogłem
to przegapić?-uśmiecha się do ciebie, a ty jedynie kiwasz głową i nieśmiało odwzajemniasz
jego gest. Nie mija chwila, jak wreszcie następuje twoja kolej. Pani doktor
wita was pogodnym uśmiechem nie kryjąc zadowolenia z faktu iż pojawiliście się
we dwoje. Po chwili rozmowy wreszcie zaprasza cię na fotel.
-Och, proszę się nie
krępować, też mam męża i dokładnie pamiętam nasze pierwsze usg i te emocje.
Śmiało można trzymać się za ręce.-rzuca ze śmiechem kobieta po czym nakazuje ci
odkryć brzuch co posłusznie robisz. Spoglądasz kątem oka na Michała stojącego tuż
obok i widzisz, że ci się przygląda. Nie musiał nic mówić byś wiedziała o co
miał ochotę cię zapytać. Kiwasz jedynie delikatnie głową, a po chwili czujesz
jego dłoń zaciskającą się na twojej. Nie mija chwila, a na ekranie można
dostrzec małą fasolkę, będącą waszą pociechą. Gdy patrzysz na szatyna widzisz
jak z zaciekawieniem przygląda się pracy pani doktor, a po chwili jak gdyby
czując twój wzrok na sobie spogląda na ciebie i uśmiecha się dość nieśmiało, co
jest absolutnie urocze.
-Z maleństwem
wszystko w jak najlepszym porządku.-rzuca pani doktor po dłuższej chwili- To
jak, chcecie państwo wiedzieć co to będzie?-spogląda na was na co wy niemal w
jednej chwili kiwacie głowami- Dziś nie mam już żadnych wątpliwości.-uśmiecha
się- Tata będzie chyba średnio zadowolony bo będziecie mieć córkę.-mówi
kobieta. Po chwili dalszego badania włącza odpowiednią aparaturę i możecie
posłuchać bicia serduszka waszej córki. Ściskasz mocniej dłoń Michała bo nie wiedzieć
czemu, ale absolutnie rozczula cię ta chwila. Widzisz, że i przyszłemu tacie
udziela się to wszystko bo stoi jak urzeczony z uśmiechem. Po kilku minutach
badanie dobiega końca. Po chwili rozmowy z lekarką o bieżących sprawach takich
jak witaminy, odżywanie czy zbliżające się wielkimi krokami zwolnienie z pracy
kończycie wizytę po czym opuszczacie obydwoje gabinet.
-Skąd
wiedziałeś?-pytasz go, gdy opuszczacie przychodnię
-Wiedziałem co?-mruży
oczy
-Gdzie chodzę do
lekarza, tego ci akurat nie powiedziałam.-zauważasz
-Nie powiem, w tym
trochę pomogła mi.. Iga.-rzuca i przez chwilę żadne z was nic nie mówi,
spoglądacie jedynie na siebie chyba nie bardzo wiedząc co powiedzieć- Jesteś
samochodem?
-Nie, odstawiłam go
wczoraj do mechanika bo znowu odmówił posłuszeństwa.-wzdychasz
-Chodź, odwiozę
cię.-proponuje ci, na co przystajesz. W przypływie chwili, zamiast po prostu
się z nim pożegnać i grzecznie podziękować za podwiezienie zaskakujesz jego i
siebie samą proponując mu by wszedł.
-Zaproponowałabym ci
coś mocniejszego, ale tak jakoś nie piję ostatnimi czasy.-mówisz z uśmiechem
-Przepraszam, to moja
wina.-rzuca żartobliwe na co ty wybuchasz cichym śmiechem doskonale czując na
sobie jego przenikliwe, błękitne spojrzenie. Może i zachowywaliście się
chwilami jak zakochane nastolatki, ale w tej chwili patrzenie na niego bez
żadnych słów i zbędnych emocji było dla ciebie dość przyjemną rzeczą. Po chwili
dość przyjemnej ciszy czujesz coś niesamowitego, coś czego nie czułaś
dotychczas. Uśmiechasz się sama do siebie i kładziesz rękę na brzuchu.
-Coś się…-nie
pozwalasz mu dokończyć tylko bierzesz jego dłoń i kładziesz ją na brzuchu. Po
chwili widzisz jak na jego twarzy jawi się nie tylko ekscytacja, ale i uśmiech.
-Ale się wierci.-dodaje
-Po kimś musi to
mieć.-odpowiadasz mu z uśmiechem
-Wolałbym żeby nie
poszła z charakterem we mnie.
-Najlepiej jakby
wdała się w dziadków w tym przypadku.-odpowiadasz ze śmiechem czując jak
atmosfera między wami poniekąd powraca do normy, bo nie czujesz już tak wielkiego
skrępowania w jego obecności, a wręcz przeciwnie. Czujesz się co raz to
swobodniej i widzisz, że działa to w obydwie strony. Bo nawet wasze rozmowy zaczynają
się co raz bardziej kleić, co cię cieszyło. Dlaczego? Bo chyba zmierzaliście w
dobrym kierunku.
Waszą rozmowę
przerwało wam pukanie do drzwi. Nie bardzo wiedząc kto to może być zmierzasz ku
drzwiom do których ktoś dobijał się, co raz to bardziej. Gdy je otwierasz wręcz
zamierasz bo widzisz w nich swojego znienawidzonego szefa.
-Panno Wójcik, jak
zwykle piękna.-rzuca zalotnie, a tobie niemal natychmiast zbiera się na
wymioty- Co pani na wspaniały wieczór we dwoje?
-Nie wiem czy panu
już wspomniałam, ale nie jestem zainteresowana.-odpowiadasz chłodno
-Czyżby?-robi krok w
twoją stronę- Samotna, atrakcyjna kobieta i równie samotny, niczego sobie
mężczyzna. Och panno Wójcik, proszę nie zgrywać niedostępnej.-mówi, a ty
wyczuwasz od niego woń brandy i momentalnie się krzywisz. Odpychasz go, choć
mało skutecznie bo nieudolnie stara się do ciebie dobrać.
-Masz pięć sekund
gnoju by ją zostawić.-odzywa się nagle głos Kubiaka z którego możesz śmiało
wyczytać, że jest wściekły.
-Kogoś to ja
widzę!-prycha- Pan mi grozi?
-Owszem.-warczy
-Jestem
przerażony.-chichocze- Z resztą nie ośmieliłbyś się kolego.
Nie mija minuta, a twój napastnik trzyma się za nos i z
podkulonym ogonem, chwiejnym krokiem opuszcza mieszkanie. Ty dalej stoisz jak sparaliżowana
tam gdzie stałaś przed kilkoma minutami starając się uspokoić. Niebieskooki jak
gdyby wyczuwając sytuację pojawia się obok ciebie i nie zdąża wypowiedzieć
słowa, a ty przytulasz się niego. Tak dawno tego nie robiłaś, że pewnie z
trudem było mu łapać oddech bo tak bardzo potrzebowałaś w tym momencie jego
bliskości.
-Boże Michał.. gdyby
ciebie tutaj nie było to ja..-mówisz z trudem powstrzymując łzy
-Już, ciicho.-mówi
spokojnym tonem głosu- Ale na szczęście byłem.
-Dziękuję.-mówisz
cicho łamiącym się głosem
-Szczerze mówiąc mam
ochotę go zabić za to co zrobił, sukinsyn.-mówi okropnie zły po czym wzdycha-
Hej, z tego co dzisiaj się dowiedziałem nie można ci się denerwować.-mówi
czując twoje roztelepanie- Myślę, że wystarczy ci atrakcji na ten dzień,
powinnaś się położyć.-dodaje, a ty wcale nie masz ochoty by opuszczać jego
ramiona, co niestety po chwili się dzieje. Zwijasz się w mały kłębek ciężko
oddychając na łóżku, a on jak gdyby nigdy nic siada tuż obok ciebie i ruchem
swojej dłoni stara się cię uspokoić. Nie potrafisz myśleć, co mogłoby się stać
gdyby jego tu nie było. Nawet nie chcesz o tym myśleć. Po prostu przez dłuższą
chwilę leżysz patrząc w ciemności na niego. Dopiero po chwili coś karze ci się
podnieść, co z całą pewnością go zaskakuje nie bardziej niż to, że znowu się do
niego przytulasz. Po prostu. Potrzebujesz go. I to nie tylko teraz. Nie na
dzień czy dwa. Potrzebujesz jego obecności obok cały czas. Dwadzieścia cztery
na dobę. Siedem dni w tygodniu. Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku.
#Iga:
Tak jak myślałaś, tego dnia wrażeń nie brakowało. Michał
wyglądał na bardzo zadowolonego z faktu, iż udało mu się wyciągnąć cię na halę
i zmusić do wysiłku fizycznego. Chcąc nie chcąc, żyłaś ze sportowcem, którego
jedyną dewizą życiową była żółto-niebieska piłka i kawałek siatki. Co więcej,
widząc cię w dresach i sportowym obuwiu sprawiał wrażenie wyjątkowo
szczęśliwego. Nic nie mogłaś poradzić, że widok ucieszonego siatkarza
mimowolnie poprawiał ci humor.
- Czuję się jak na w-fie w liceum. - mruknęłaś do Łasko,
który był w swoim żywiole.
- Zobaczysz, jak stąd wyjdziesz będziesz dorównywać umiejętnościami
paniom z Orlenligi. - zaśmiał się i posłał w twoim kierunku piłkę, która miała
chyba zamiar cię zabić, albo w najlepszym wypadku pokiereszować twarz.
Oczywiście nie odbiłaś jej, bo jedyne o czym myślałaś w tamtej chwili, to unik
przed tym żółto-niebieskim złem. Przez chwilę w twojej głowie kołowała się
pewna niezbyt przychylna myśl i naprawdę walczyłaś z samą sobą, by jej nie
powiedzieć na głos. W końcu była żona Łasko jest siatkarką. Z pewnością jej nie
musiał namawiać na sportowe harce. No i na pewno nie czuła się przy nim, jak
kurdupel. Tak, momentami naprawdę zastanawiałaś się, co też ten facet w tobie
widzi. Zwykła, pospolita kobieta. Nie grzeszyłaś urodą, ani wzrostem, a twoja
figura pozostawiała wiele do życzenia. Oprócz tego byłaś wyjątkowo nudna i
wiecznie zapracowana. Na co ten biedny Łasko się rzucił?
- Halo, ziemia do pani Kowalczyk! - pomachał ci z drugiego
końca sali. Wyrwałaś się z zamyślenia i spojrzałaś na uśmiechniętego siatkarza.
Miałaś cholerne szczęście, że trafił ci się taki mężczyzna. U jego boku twoja
samoocena drastycznie rosła, a twoja wrodzona nieśmiałość uciekała w niepamięć.
Kochałaś go i miałaś nadzieję, że to nigdy nie ulegnie zmianie. Po raz kolejny
zatopiłaś się w myślach, a wyrwała cię dopiero piłka przelatująca ze świstem
milimetr za twoim uchem. Zmrużyłaś gniewnie oczy w kierunku Łasko i podniosłaś
ją.
- Zobaczymy, czy jeszcze coś potrafię.- zaśmiałaś się i
podrzuciłaś ją i uderzyłaś otwartą dłonią. Ku twojemu zdziwieniu przeleciała
gładko nad siatką i wylądowała tuż przed atakującym. Bądź co bądź wyglądał na
równie zadziwionego, co ty.
- Tego to się nie spodziewałem! - odrzekł i wprawił piłkę w
ruch. Obserwowałaś jak leci w twoim kierunku i niewiele się zastanawiając,
ustawiłaś się do przyjęcia. Może i nie było to niewiadomo jak perfekcyjne
odbicie, ale w każdym bądź razie, nie wyleciała w trybuny, ani nie poszybowała
w sam środek siatki. Michał wyglądał na iście uradowanego i przez kolejne
półtorej godziny zmuszał cię do ciągłego prezentowania swoich umiejętności.
- Kochanie, stwierdzam, że wraz z uczuciem wyssałaś ze mnie
siatkarskie umiejętności. To dlatego tak słabo szło mi w ostatnim meczu. -
parsknął śmiechem, a ty korzystając z jego nieuwagi rzuciłaś w niego piłką.
Naprawdę ładnie odbiła się od jego barku. - A to za co? - zapytał zmieszany.
- Za brak wiary we własną kobietę! - odpowiedziałaś bardzo
dumna z siebie. W końcu Michał uznał, że wymęczył cię już wystarczająco i
niczym rasowy trener zarządził koniec treningu. W duchu cieszyłaś się, że nikt
oprócz ukochanego cię nie widzi. Wyglądałaś jak siedem nieszczęść i siatkarz
musiał cię bardzo kochać, skoro na twój widok nie uciekł w popłochu. Doczłapaliście
się do mieszkania, kiedy zegar wybijał już dwudziestą pierwszą. Jedyne o czym
marzyłaś w tamtej chwili to gorąca kąpiel, więc szybko zamknęłaś się w łazience
i przez blisko półgodziny leżałaś w pachnącej, ciepłej wodzie. Modliłaś się,
żeby jutro nie odczuwać zbyt wielkich skutków dzisiejszej gry w postaci
zakwasów. W końcu wypełzłaś ze swojego wielbionego pomieszczenia i z
westchnieniem zaobserwowałaś, że ukochany siedzi przed telewizorem oglądając
mecz... siatkówki oczywiście.
- Zboczenie zawodowe? - prychnęłaś i usadowiłaś się obok
niego.
- Dobrze powiedziane. - uśmiechnął się.
- Wariat z ciebie, najpierw wycisk z drużyną, a potem
jeszcze chciało ci się pomęczyć mnie. - odezwałaś się po kilku minutach
wpatrywania w dwie drużyny usiłujące wygrać aktualnego seta.
- Nie mów, że było źle. Po tylu miesiącach ze mną w końcu
uaktywnił się u ciebie siatkarski zew. Jestem dumny. - odparł z dumą w głosie.
- Z Mileną chyba było trochę łatwiej w tych sprawach, co? -
zagadnęłaś mimo woli, dokładnie obserwując jego reakcję. Zmarszczył czoło i
spojrzał na ciebie ze zdziwieniem.
- Zazdrośnica z ciebie, Iguś. - uśmiechnął się blado i
miałaś przez chwilę nieoparte wrażenie, że coś go gryzie. - Ale to naprawdę
sprawa, którą już nie powinnaś się przejmować. Było, minęło, zamknięty
rozdział. - dodał i rzucił ci pilota. - Lecę pod prysznic, a ty za dużo nie
myśl przez ten czas.
- Zabronisz mi? - rzuciłaś w niego poduszką i zaczęłaś
przewijać telewizyjne kanały. Żaden z nich cię nie zaciekawił i z radością
ponownie przywitałaś ukochanego. Reszta wieczoru minęła bez rewelacji i zanim
się obejrzałaś, nastał poranek, a co się z tym wiąże, praca! Twoje modlitwy nie
zostały wysłuchane i chodziłaś prawie że połamana. Z niechęcią zwlekłaś się z
łóżka i zaciągnęłaś swoje zwłoki do łazienki. Wyszykowałaś się i pomalowałaś, a
śniadanie jak zwykle pochłonęłaś w biegu.
- Wczoraj na kacu, dziś połamana, co ty ze mną robisz,
kochany. - powiedziałaś do Łasko na pożegnanie i pocałowałaś go w usta.
Niechętnie wypuścił cię ze swoich
ramion, ale niestety, praca wzywała. Punktualnie o ósmej zameldowałaś się w
firmie, gdzie od razu na wejściu zaczepił cię szef.
- O, pani Kowalczyk, czekałem na panią. - zagadnął cię tuż
przy drzwiach do twojego biura.
- Słucham. - odparłaś. Nie żeby coś, ale nie bardzo pałałaś
do niego sympatią. Wydawał ci się bezczelnym bufonem, który lubował się w
młodych, ładnych kobietach.
- Chciałem tylko pogratulować pani. To dzięki pańskim kontaktom
w naszej firmie pojawiła się pani Wójcik. Uważam ją za naprawdę rzetelną
pracownicę. - oświadczył, a ty uniosłaś brew.
- Ach tak. Dziękuję. - mruknęłaś i zaczęłaś się zastanawiać,
czy ten człowiek nie miał jakichś nieciekawych planów z Wójcik w roli głównej.
Uznałaś, że pogadasz z nią później. Czas w pracy minął ci bardzo szybko, z
resztą jak zwykle. Tego dnia Majka miała spotkać się z Kubiakiem, więc nie
bardzo miałyście czas po pracy, by pogadać. Popołudnie spędziłaś na mieście,
gdzie udało ci się wypatrzyć ładną sukienkę na ślub jej brata. Wieczorem
również byłaś sama, bo Łasko miał odnowę biologiczną. Pękając z ciekawości,
wybrałaś numer do Wójcik. Liczyłaś na jakąś małą relację z ich spotkania, ale
niestety niewiele się dowiedziałaś. Wpadłaś za to na głupi pomysł odwiedzin
przyjaciółki i tak też zrobiłaś. No dobra, byłaś bardzo ciekawska, ale w końcu
to twoja przyjaciółka od małego szczyla. Musiałaś być na bieżąco!
Z pogaduszek wróciłaś późnym wieczorem i właściwie kolejny
dzień również przebiegł spokojnie i bez większych wrażeń. Popołudniem
wybraliście się z ukochanym do kina. Dawno nie odwiedzałaś tego miejsca i od
razu przyjęłaś propozycję wybrania się właśnie tam. Po wyjątkowo udanym seansie
wracaliście piechotą do mieszkania.
- Iguś? - odezwał się Łasko po chwili.
- Hm? - odparłaś.
- Masz zamiar wybrać się do tego lekarza we Wrocławiu? -
zapytał. Spodziewałaś się, że o tym nie zapomni.
- Mam. - powiedziałaś cicho.
- To chyba dobry moment, by to zrobić, nie uważasz? - zadał
kolejne pytanie, a ty niechętnie mu przytaknęłaś. Tak czy siak, bałaś się tego,
co dostaniesz w odpowiedzi od lekarza.
- Pójdę do niego... ale po ślubie Mateusza. - dodałaś,
wymyślając na bieżąco.
- Obiecaj.
- Obiecuję. - mruknęłaś. Siatkarz objął cię ramieniem i
cmoknął w czoło.
- Damy radę. - powiedział po kilku minutach. No tak. Kto,
jeśli nie my? Cieszyłaś się, że masz go u boku. Wszystko wydawało się
łatwiejsze, idąc za rękę z dwumetrowym facetem. Przy jego wzroście nawet wasze
problemy kurczyły się ze strachu. Był ci cholernie bliski i kochałaś go całym
sercem.
~*~
wingspiker: Witam Was moje drogie w tym jakże pięknym dniu! Piękna pogoda za oknem, a do tego nasz zespół w półfinale Mistrzostw Świata, czego chcieć więcej? Np. finału? Ostatnio w sobotę w Łodzi przeżywałam na hali mecz z Iranem, a jutro to samo robić będę w katowickim Spodku! Żyć nie umierać! Jeśli chodzi rozdział to jak już wspominałam wcześniej, wszystko zmierza ku dobremu, Michał i Maja co raz to bardziej się przełamują, jednymi słowy jest co raz to lepiej! ;) Kubi bohater, uratował ukochaną przez nachalnym szefem i ostudził zdecydowanie jego zapał względem Wójcik.
Także jutro #goPoland! Miłego weekendu kochane!
Także jutro #goPoland! Miłego weekendu kochane!
Joan: Cześć wam! :) Sportowe emocje za nami, milion zawałów i palpitacji zaliczony :D Nie wyobrazam sobie, co będzie działo się jutro! Na osłodę siatkarskiego tygodnia leci do was nowy rozdział. Co mogę powiedzieć, wszystko zmierza ku dobremu. Jak widzicie Iga ma w Łasko oparcie, ale zobaczymy, co wydarzy się dalej. Naprawdę nie mówię już nic więcej :P Mam nadzieję, że się podoba. Kibicujcie jutro ładnie! Miłego weekendu! <3
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńRelacje Kubiak-Majka idą ku dobremu,c o bardzo mnie cieszy :) Wreszcie zachowują się jak dorośli, a nie jak rozkapryszone dzieciaki. W dodatku ta akcja z szefem... On nie odpuści i boję się o Wójcik ;/ Na szczęście ma swojego faceta przy sobie ^^
OdpowiedzUsuńIgła z Łasko są kochani. jak nie impreza, to hala. Michał mnie rozwala :D ooo jak sie zrymowało! :D Mam nadzieję, że przeczucia matki Igi się sprawdzą i jednak będą duże szanse na małego Łasko :3
Pozdrawiam ;*
super;)
OdpowiedzUsuńBędzie dziś nowy? :)
OdpowiedzUsuńKubiak bohater!
OdpowiedzUsuń