#Iga:
Nie mógł wiedzieć. Nie mogłaś tak po prostu powiedzieć mu,
że zostanie ojcem. Przecież ten facet przed kilkoma tygodniami wyrwał ci serce
z klatki piersiowej, zdeptał je i rzucił nim w siną dal. Ale przecież ma do
tego prawo. Gdyby nie on, nie nosiłabyś pod sercem nikogo. To Łasko powtarzał
ci ciągle, że w końcu wam się uda. Tylko, że największym problemem było to, iż
cała ta sytuacja nie sprzyjała takim wyjaśnieniom. Nie potrafiłaś zbudować
jednego prostego zdania, a co dopiero mówić o wyjaśnianiu facetowi, że za sześć
miesięcy z hakiem będzie zmieniał pieluchy dwóm małym szkrabom. Przecież to
zbyt wiele.
- Ubranka są dla dziecka Majki. - odparłaś, modląc się, aby
te kilkanaście sekund przez jakie w twojej głowie toczyła się zacięta bitwa nie
były dla niego wyznacznikiem kłamstwa. Głupio z twojej strony, a wręcz bardzo,
tchórz z ciebie i tyle.
- Tak długo się nad tym zastanawiałaś? Iga... jesteś w
ciąży? - zapytał i nie mogłaś nie zauważyć ogników w jego oczach. Odpowiedź na
pytanie jakoś nie chciała przejść przez twoje gardło. Ciekawe dlaczego.
- Michał, to nie jest odpowiedni moment, żeby rozmawiać o
takich rzeczach... - westchnęłaś, ale dobrze wiedziałaś, że on już znał
odpowiedź. Spędził z tobą zbyt wiele czasu, by mieć trudności z rozgryzieniem
twojej logiki. Przegrana sprawa.
- Więc chodź. Gdziekolwiek. Tylko proszę cię, porozmawiaj ze
mną i powiedz mi prawdę... - zaczął błagalnym tonem. Przygryzłaś wargę, ciągle
się wahając. I co, powtórka z rozrywki? Pójdziesz z nim, uwierzysz mu, wybaczysz,
a za jakiś czas znów wrócisz do punktu wyjścia? Sama nie wiedziałaś co robić.
Ale przecież nie mogłaś stać tam wiecznie. Musiałaś w końcu podjąć jakąś
racjonalną decyzję.
- No dobra. Powiesz swoje i dasz mi spokój. - powiedziałaś w
końcu.
- Kawa? - zaproponował będąc chyba równie zdenerwowany co
ty.
- Nie mogę pić kawy... - wyrwało ci się. Sekundę później
biłaś się w czoło. Co za głupota, nie mogłaś trzymać języka za zębami i się
pilnować. Prawie że wręczyłaś mu list gratulacyjny z powodu przyjścia na świat
dziecka.
- Iga, jesteś w ciąży i nie ściemniaj, nie jestem aż taki
głupi. Chyba mam prawo wiedzieć. - odrzekł, bacznie się w ciebie wpatrując.
Jasny gwint, a ty ciągle myślałaś, że głupota jest jego domeną. Przecież łatwiej byłoby napisać sprawozdanie
z dziesięciu spotkań w firmie niż powiedzieć mu prawdę. Czy on na pewno na nią
zasługuje?
- Nie jesteś? A myślałam, że właśnie tak jest. -
odpowiedziałaś z przekąsem. - Słuchaj, albo chcesz rozmawiać, albo wypytywać
mnie na środku przejścia w galerii handlowej. Wybieraj. - mruknęłaś z
niezadowoleniem. Niech chociaż się postara, przecież nie powiesz mu, że jesteś
w ciąży w takiej atmosferze. W końcu ruszyliście się z miejsca i skierowaliście
do galeriowej kawiarni. Torba z ubrankami ciążyła ci jak głaz, a po zdjęciu
płaszcza w lokalu wydawało ci się, że twój lekko zaokrąglony brzuszek urósł dwa
razy od rana. Tak jakby wszystko wołało "halo, Łasko, przekaz do Łasko:
ojciec dwójki dzieci, za sześć miesięcy rozwiązanie, podać dalej".
Zamówiłaś sobie owocową herbatę i usiadłaś, nie mając
zamiaru zaczynać rozmowy jako pierwsza. Matko, teraz to dopiero przydałaby się
Majka i jej porady. Upiłaś łyk gorącego napoju i spojrzałaś na towarzysza
wyczekująco. To, co cię poraziło to fakt, że od waszego ostatniego spotkania
nic się nie zmieniło i wciąż wyglądał przystojnie. Jego karmelowe oczy nigdy
nie były tak magiczne, jak właśnie teraz. I nigdy nie miałaś tak wielkiej
ochoty by wtulić się w jego tors, jak w tej piekielnej chwili. Ale halo,
przecież jeszcze kilka dni temu chciałaś faceta ciężko pobić i spalić na
stosie. Odrzuciłaś szybko od siebie te myśli i czekałaś aż w końcu się odezwie.
- Chyba na początku powinienem cię przeprosić... ta sprawa z
rozwodem... - zaczął niepewnie.
- Sprawa, której nie było, powinieneś dodać. - uzupełniłaś
uśmiechając się sztucznie.
- Niezupełnie. - powiedział i wyjął z kieszeni świstek
papieru. Podał ci go, a ty szybko przeczytałaś wydrukowane słowa. Wpatrywałaś
się w pismo potwierdzające rozwód Mileny i Michała. A jednak. Pofatygował się i
poleciał do Włoch, by rozwiązać swoje małżeństwo.
- Szkoda, że nie tak późno. - oddałaś mu papier.
- Zrozum, że to nie była moja wina... To z jej winy ciągle
odraczano sprawy. - odpowiedział.
- Twoja wina, bo mi o tym nie powiedziałeś, tylko perfidnie
skłamałeś. Przecież zrozumiałabym. Aż tak złą byłam dziewczyną, byś bał się
wyjawić mi prawdę? A co powiesz o jej dziecku, a raczej waszym? Do tego też
masz świstek papieru? - obrzuciłaś go pytaniami, czując jak gniew przejmuje cię
doszczętnie.
- To nie tak. Zrozum, Iga, bałem się, że nie będziesz
chciała bawić się w związek na poważnie z żonatym facetem. Nie chciałem cię w
to mieszać. Ile mogłem ci mówić, że rozwód będzie i ile razy miałem dodawać, że
niestety się nie odbył? Chciałem, żebyś była szczęśliwa u mojego boku, a nie w
ciągłej myśli o tym, że wciąż mam żonę. A to dziecko nie jest moje, to tylko
celowe zagranie Mileny. Nie zrobiłbym ci czegoś takiego i przykro mi, że w to
uwierzyłaś. - miałaś ochotę teleportować się kilka tygodni wstecz, aby nie musieć
przeżywać tej rozmowy. Kompletnie nie wiedziałaś jak się do tego wszystkiego
odnosić.
- Michał, ale postaw się na moim miejscu! Okłamałeś mnie, a
do tego wizytę złożyła mi twoja obecna wtedy żona chwaląc się wielkim ciążowym
brzuchem. Jak miałam zareagować? I jak mam ci teraz wierzyć? Skąd mam wiedzieć,
że mnie nie okłamujesz "dla mojego dobra"? - dawałaś mu wyraźnie do
zrozumienia, że nie zmiękniesz od razu.
- Nigdy nie przespałem się z Mileną za twoimi plecami, nigdy
nie widywałem się z nią poza sprawami w sądzie. Zrobię wszystko by ci to
potwierdzić. Kocham cię, Iguś. Jestem najgłupszym mężczyzną na całym świecie,
bo dałem wkopać się w tak głupią sprawę jak małżeństwo z Mileną, ale teraz
musisz mi uwierzyć. Kocham cię jak wariat i
nie zrobiłbym ci takiego świństwa. Nie zdradziłem cię. Musisz mi
wierzyć. - gdzieś w głębi siebie czułaś, że mówi prawdę. Ale co ci po tym,
przecież do tego wszystkiego nie doszłoby, gdyby nie jego kłamstwo.
- Myślę, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby to
wszystko ogarnąć. - mruknęłaś.
- Czasu? Iga, siedzisz tu trzeci tydzień. Nie mogę bez
ciebie żyć, nic mi nie idzie, czuję się jak skończony dupek, po tym co
zrobiłem, ale nie możesz dłużej mnie ignorować. Zasługuję na najgorsze
cierpienia, lecz chcę najpierw przeżyć całe moje życie z tobą. Możesz mnie
nienawidzić przez lata, ale jeśli po tych latach wrócimy do siebie, to ja to
przetrwam. Kocham cię. - każde jego słowo składało do kupy twoje złamane serce.
Ale tak łatwo się poddać?
- Nie mogę ci nic obiecać, Michał.
- Powiedz tylko, że jesteś w ciąży i kiedyś mi wybaczysz. -
powiedział, patrząc na ciebie z wyczekiwaniem.
- Zastanowię się. Potrzebuję czasu, tak jak mówiłam. -
specjalnie nie potwierdziłaś ciąży. Zołza z ciebie.
- Iga, jesteś w ciąży, ja to wiem.
- Niby skąd? - zapytałaś niewinnie.
- Nie jestem głupi, powtarzam. Nie chcesz mi powiedzieć, ale
jesteś. Za ile miesięcy będę tatą? - zapytał, a ty nagle wyobraziłaś sobie
Łasko ze stertą pieluch. Cudownie.
- Zapytaj Milenę. - fuknęłaś i wypiłaś do końca herbatę. -
Muszę lecieć, mam parę spraw do załatwienia. - zgarnęłaś płaszcz z wieszaka.
Michał wyglądał jakbyś strzeliła go w pysk i oznajmiła mu, że od jutra śpi na
kanapie.
- Iga, odpowiedz mi... - teraz to już miał minę zbitego psa.
Nie odpowiedziałaś nic, a tylko ubrałaś się i zapłaciłaś za swoją część
zamówienia, skutecznie utrudniając mu płacenie za całość. Już miałaś wyjść z
lokalu, kiedy siatkarz złapał cię za rękę.
- Iga, ja muszę wiedzieć. - powiedział zupełnie poważnie.
Był tak blisko ciebie, że przez chwilę miałaś wrażenie, że nic się nie
wydarzyło, a zaraz się pocałujecie. Nie mówiąc już o tym, że na to ostatnie
miałaś cholerną ochotę. Ale skapitulowałaś, mogłaś wywiesić białą flagę. Nie
potrafiłaś już dłużej tego ciągnąć.
- Tak. Sześć. Mogę już iść? - odpowiedziałaś.
- O Boże... powiedz, że chłopiec.. - mruknął rozmarzony,
chyba niedowierzając w to co się dzieje.
- Nie wiem! I się tak nie ciesz, bo jak zechcę, to będziesz
płacił podwójne alimenty.
- Podwójne? - podrapał się po głowie. - Nie mów, że szykują
się nam bliźniaki... - zaniemówił.
- Bingo sherlocku. A teraz pozwól, że pójdę. -
odpowiedziałaś i wyrwałaś się z jego uścisku.
- Jeszcze cię odwiedzę. Zobaczysz. Będę cię odwiedzał, aż mi
wybaczysz. I zobaczysz, że za sześć miesięcy będziemy razem z naszymi dwoma
szkrabami. KOCHAM CIĘ, IGA! - wykrzyczał na całe centrum handlowe. Nie
odwróciłaś się ani razu, idąc w kierunku parkingu. Wiedziałaś za to jedno -
czeka cię intensywne sześć miesięcy.
#Maja
Kiedy otwierasz oczy
następnego dnia przez chwilę nie wierzysz w to, co stało się wczoraj. Wydaje
ci, że ten piękny wieczór był tylko wymysłem twojej wyobraźni. Ale to było zbyt
realne, jak na sen. W przypływie chwili spoglądasz na swoją dłoń. Uśmiechasz
się szeroko, gdy widzisz na niej cudowny pierścionek, a także na samo
wspomnienie tego, co wykombinował Michał. Musiałaś mu przyznać, że przeszedł
absolutnie samego siebie. Ale chyba obydwoje dorośliście to poważniejszych
kroków, chciałoby się powiedzieć lepiej późno niż wcale, ale kiedyś ta chwila
nastać musiała. Bądź, co bądź, za trzy miesiące z delikatnym haczkiem będziecie
rodzicami, najwyższa pora by ogarnąć swoje życie.
-Od prawie doby nie
widziałam nigdzie tutaj moich rodziców, co z nimi zrobiłeś?-pytasz, gdy jecie
śniadanie
-Ja nic.-odpowiada
-Ale…-ciągniesz
-Twoja mama
stwierdziła, że dawno nigdzie we dwoje z twoim tatą nie wyjeżdżali i zarządziła
im krótkie wczasy.
-Do kiedy?
-Chyba do końca
tygodnia.-odpowiada spokojnie popijając kawę
-A ty do kiedy masz
wyjściowe, bo o ile dobrze pamiętam to masz niedługo dość ważny mecz.
-Już masz mnie
dość?-spogląda w twoim kierunku z absolutnie uroczym uśmiechem wymalowanym na
twarzy
-Ciebie
nigdy.-również odpowiadasz mu uśmiechem tocząc z nim bitwę na spojrzenia, którą
jak zwykle przegrywasz z kretesem
-A tak na poważnie to
wieczorem muszę wracać. Do kiedy planujesz tu zostać?
-W sumie to nie
wiem.-wzruszasz ramionami- W piątek mam wizytę, a chciałabym jeszcze trochę
pobyć z Igą dopóki jeszcze nie zabarykadowałeś mnie w domu.
-Dobra, masz moje
błogosławieństwo do środy, inaczej sam tu po ciebie wpadnę.-cmoka cię w czoło-
A jak z Igą?-zmienia temat
-Jakoś się trzyma,
chociaż wiadomo jak może wyglądać jej stan emocjonalny po czymś
takim.-wzdychasz- Szkoda mi jej, okropnie.
-Mi szkoda, że mój
najlepszy kumpel jest takim kretynem, ale myślę, że on sądził podobnie jak my
mieliśmy małe problemy. A teraz patrz jak skończyliśmy.-śmieje się
-Coś przez to insynuujesz
mam rozumieć?
-A i owszem. Wiem, że
Łasko zachował się jak kretyn i powinien dostać w pysk za to, ale oni się za
bardzo kochają żeby bez siebie żyć.-odpowiada
-Nie poznaję cię
normalnie.-śmiejesz się- Skąd ten filozof w tobie?
-Kochanie, po prostu
jestem całkiem poważnym człowiekiem. Pora się ogarnąć, za chwilę będziemy
rodzicami, a do tego nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o
to.-mówi ujmując twoją dłoń na której widnieje pierścionek zaręczynowy.
-Tym bardziej jestem
zdania, że cię ktoś podmienił.-śmiejesz się z trudem wierząc w to, co przed
chwilą usłyszałaś. Ale ta zmiana zaszła nie tylko w Michale, ale i w tobie.
Kiedyś na słowo ślub czy dziecko reagowałaś jak diabeł na
święconą wodę, a teraz? Teraz szeroko się uśmiechałaś na samą myśl o tych
sprawach.
Korzystając z
wolnego czasu postanowiliście się wybrać na drobną misję, jaką było powolne
uzupełnianie dziecięcej wyprawki. Ty już od dłuższego czasu przechadzałaś się
po sklepach robiąc dokładną listę tego, co z całą pewnością się przyda lub też
będzie zbędne przy tego typu zakupach. Nie kryłaś się z tym, że za tobą
chodziły cudowne, małe dziecięce śpioszki w różnorakich odcieniach różu. Jednak
nie spodziewałaś się, że tą sprawą aż w takim stopniu przejmie się i twój
ukochany. Chyba w życiu nie widziałaś go tak chętnego do zakupów. Wiedziałaś,
że jego ekscytacja jak każdego faceta za długo nie potrwa, więc musiałaś
wykorzystać ten stan rzeczy do maksimum. Z całą pewnością za pieniądze jakie
wydaliście na różnorakie dziecięce przybory i za jakie przyjdzie wam niebawem
zapłacić moglibyście kupić niezły samochód, ale w tym momencie to przejmowało
was akurat najmniej.
-Nie sądziłem, że
zakupy mogą być aż tak przejmujące.-komentuje, gdy wychodzicie z ostatniego
sklepu jaki chcieliście odwiedzić
-Uważaj bo jeszcze
się uzależnisz.-chichoczesz
-Nie, raczej mi to
nie grozi.-odpowiada ze śmiechem
-Ale mimo to cieszę
się, że i tobie się udzieliło to szaleństwo.
-Kiedyś musiało to
nastać.-odpowiada otaczając cię ramieniem- Głodna?
-Głupio
pytasz!-śmiejesz się- Tu za rogiem jest fajna kawiarnia.
W drodze do kawiarni
gawędzicie o mniej istotnych sprawach, ale twój rozmówca w pewnej chwili
przerywa konwersację intensywnie wpatrując się przed siebie. Przez chwilę nie
masz zielonego pojęcia o co chodzi, ale kiedy podążasz za jego wzrokiem
dostrzegasz to, co tak przykuło jego uwagę, a może raczej kto. Dostrzegasz
swoją przyjaciółkę siedzącą naprzeciwko… Łasko, a do tego nie dało się nie
zauważyć iż trzymali się za ręce.
-Chodź, oni muszą
porozmawiać, a świadkowie im raczej nie potrzebni. No może za parę
miesięcy.-mówi, a ty jedynie kiwasz twierdząco głową i obieracie zupełnie inny
kierunek. Nie da się jednak ukryć iż ciekawość naprawdę zżera cię od środka i
najchętniej lada moment pognałabyś do Igi by wypytać ją o najdrobniejsze
szczegóły.
-Powiedziałeś mu,
gdzie jest Iga?-wypalasz
-Wiem, że jest coś
takiego jak męska solidarność, ale nie.-kręci głową- Wiedział jedynie, że jadę
do Wrocławia z misją, aczkolwiek jej celem byłaś ty.
-W sumie nie trudno
było domyślić się, gdzie jest.-kiwasz głową- Myślisz, że doszli do
porozumienia?
-Nie mam pojęcia, nie
wyglądali raczej jakby ktoś zaraz miał zginąć.-wzrusza ramionami
-Miejmy nadzieję, że
kryzys zażegnany bo akurat czasu nie mają zbyt wiele.
-Co masz na
myśli?-spogląda na ciebie zaciekawiony
-Iga jest w
ciąży.-odpowiadasz niemal natychmiast
-Naprawdę?-nie kryje
zaskoczenia- A tak rozpaczali.
-Taa, jak już ciąża
to z rozmachem i to bliźniacza.
-No to
wygrali.-śmieje się.
Resztę popołudnie spędzacie dość spokojnie i bez większych
ekscesów w swoim towarzystwie. Wieczorem przyszedł czas na pożegnanie bo Michał
jak to on, praca wzywała. Oczywiście musiałaś mu obiecać, że w środę pojawisz
się już w domu oraz to, że prędko kolejnych takich wypraw raczej nie planujesz.
Wtedy obudził w nim się instynkt nadopiekuńczego przyszłego tatuśka
rozprawiającego się, że za nieco ponad dziewięćdziesiąt dni zostaniesz matką i
musisz się trochę bardziej oszczędzać. Zupełnie przyzwyczajona do jego
nadmiernej troski nie ciągniesz tematu rzeki bo wdając się z nim w polemikę
standardowo poniosłabyś klęskę, nakazujesz mu ostrożnie jechać dodając w
żartach iż za chwilę zostanie ojcem i musi się troszkę hamować, co skomentował
tylko kręceniem głowy i śmiechem. Korzystając z samotności postanowiłaś wybrać
się z wizytą do przyjaciółki, także po to by dowiedzieć się kilku nowinek jeśli
chodzi o jej relacje z Łasko. Już na początku zauważyłaś, że Iga była jakaś
dziwnie nieswoja. Widziałaś doskonale, że coś ją trapi.
-Wszystko w porządku?-pytasz
-Tak. Nie. Nie
wiem.-wyrzuca z siebie wzdychając
-Wiesz, że możesz mi
powiedzieć.
-Widziałam się z
Michałem.-odpowiada, a tu nawet nie starasz się kryć zaskoczenia, co dość
szybko dostrzega Kowalczyk- Wiedziałaś?
-O tym, że jest we
Wrocławiu? Nie, ani ja ani Michał o tym nie wiedzieliśmy.-kręcisz głową- Po
prostu.. widzieliśmy was w kawiarni.
-A co
widzieliście?-dopytuje
-No wiesz, trzymaliście
się za ręce..-odpowiadasz zakłopotana
-Nie pogodziliśmy
się.-odpowiada, a jej oczy momentalnie robią się jak ze szkła
-Iguś,
spokojnie.-ściskasz jej dłoń- Co by się nie działo, damy radę. Cała nasza
obecna tu piątka.-uśmiechasz się, a także i na ustach przyjaciółki dostrzegasz
cień uśmiechu.
Czasem może i
tęskniłaś za czasami kiedy byłyście nastolatkami i waszym największym problemem
był dobór szminki czy obuwia, ale teraz obydwie byłyście już dorosłymi kobietami,
które za jakąś chwile miały zostać matkami. Ale tak jak i wtedy byłyście razem,
nie ważne jaki byłby to problem. I byłaś pewna, że i tym razem sobie
poradzicie. Skoro takie charakterki jak ty i Kubiak potrafiliście znaleźć wspólny
język i dojść do porozumienia, co lepsze swobodnie dyskutować i ekscytować się
przyszłym rodzicielstwem to byłaś przekonana, że tym bardziej Iga i Michał
dojdą do porozumienia. A przynajmniej muszą, bo z całą pewnością czekają na to
dwa maleństwa, które za pół roku połączą ich chcąc, nie chcąc na sporą część
ich życia. Wy daliście radę, teraz pora na nich.
~*~
Joan: Cześć! No i widzicie, postarałyście się z komentarzami i od razu nam się milej dodaje ten rozdział. :) Oczywiście nadal namawiamy was do komentowania, bo bardzo nas to motywuje! Co do rozdziału to jak widzicie Łasko tak szybko się nie podda. :) A Iga tak szybko mu nie wybaczy. Wybuchowo, prawie jak jutro na twitterze po meczu Skra-Resovia. :P Przesyłam gorące uściski, bo za oknem zima! <3
wingspiker: Hej kochane! Chciałyśmy Was lekko zmotywować do działania, ale w życiu nie spodziewałyśmy się, że nastąpi to w aż takiej ilości! Przesyłamy Wam ogromne, wirtualne uściski za tą wzmożoną aktywność i mamy ogromną nadzieję, że to nie był tylko jednorazowy zryw :) Za oknem iście zimowa aura, z domu wychodzić się nie chce, nauki cała masa, jedynym pocieszającym faktem jest to, że zaraz święta i sporo wolnego. Także oby do grudni, potem już zleci. Co do rozdziału, standardowo się troszkę dzieje, to chyba nasza dewiza. Jak nie u Kubiaków, to u Łasków i tak w koło :P Do następnego!