sobota, 22 listopada 2014

#Czterdzieści.



#Maja

  Wizyta u Igi zrobiła zdecydowanie dobrze wam obydwu. Widziałaś, że możliwość wygadania się bliskiej osobie sprawiła, że Idze spadł pewien ciężar z serca, a do tego mogłyście się spotkać po dłuższym czasie i szczerze porozmawiać. Sama mogłaś choć przez chwilę odejść od wątpliwości jakie zaczęły cię ogarniać ostatnimi dniami. Wszystko to przez kłótnie z Michałem. Zaczęłaś się zastanawiać, czy gdyby nie ciąża wciąż bylibyście razem? Ganiłaś się za to myślenie, ale nijak  nie potrafiłaś odgonić od siebie tych przypuszczeń. Może kiedyś twardo trzymałaś się zdania, że żaden papierek nic, a nic nie zmienia, tak teraz chyba powoli zaczynałaś nabierać przekonania, że to pewien sposób zapewnienie o swoich uczuciach i swego rodzaju zabezpieczenia. Owszem, był dla ciebie wyjątkowo ważny, ale ostatnimi dniami zdecydowanie nadszarpnął twojego zaufania. Momentami miałaś poczucie, że jedyne co was trzyma to wasza nienarodzona córka, co przecież było absolutną bzdurą. Chyba jak typowa kobieta wspierana przez rozhulane hormony zaczęłaś pragnąć spełnić jedną z podstawowych żądz płci żeńskiej jakim był ten głupi papierek czy też pewna biżuteria na serdecznym palcu. Ale oczywiście byłaś Mają Wójcik i nie mówiłaś głośno i zbyt chętnie o swoich uczuciach i wszelakich marzeniach.

 -Mam nadzieję, że planujesz wrócić na kolację.-słyszysz matczyny głos w słuchawce

 -Spokojnie, ktoś musi zjeść za czterech.-śmiejesz się- Już jadę.-odpowiadasz rodzicielce

 -Pośpiesz się bo będziesz jeść zimne.-dodaje kobieta, a po chwili kończycie rozmowę. Nie wzruszona jej słowami, bez zbędnego pośpiechu wracasz do rodzinnego domu. Gasisz silnik, zbierasz swoją torebkę i wędrujesz ku domu w którym panuje wyjątkowy mrok. Przez te egipskie ciemności o mały włos nie przeoczasz pewnej istotnej rzeczy, na drzwiach wejściowych wisi mała karteczka.

Wiem, że pewnie jesteś zmęczona, ale błagam, nie zepsuje mi tego i podążaj za kolejnymi listem.

W jednej chwili rozpoznajesz charakterystyczne pismo i uśmiechasz się sama do siebie. Postanowił odkupić swoje winy przez bliżej nieznaną ci zabawę. Byłaś zbyt ciekawa tego, co czeka cię dalej by nie dać mu tej satysfakcji i podjąć rękawicy. Niewiele myśląc wchodzisz do środka domu i na wejściu zapiera ci dech w piersiach. Spora liczba aromatycznych świec oświetlała drogę ku schodom, którą zdobiło nie co innego jak płatki czerwonych róż. Wtedy natrafiłaś na kolejną wskazówkę.

Tak myślałem, że nie odpuścisz ;) Idź na górę, proszę.

Wykonując polecenie udałaś się ścieżką wskazaną przez płatki kwiatów, która doprowadziła cię do twojego pokoju. Otworzyłaś drzwi pokoju i niemal natychmiast dostrzegłaś kolejną kartkę.

Po swojej lewej zobaczysz dwa pudełka. Czerwone otwórz teraz, niebieskie po wykonaniu zadania z tego pierwszego.

Nie pozostaje ci nic innego jak posłuszne wykonanie polecenia szatyna. Otwierasz pakunek i twoim oczom ukazują się różnorakie przybory toaletowe oraz liścik.

Nie śpiesz się, masz czas do 19:00. Łazienka jest Twoja, nikt Ci nie będzie w końcu przeszkadzał. Po kąpieli, otwórz proszę niebieskie pudełko, koniecznie w szlafroku J

Jak też napisał tak też było, łazienka była do twojej dyspozycji. Także i tam panował niesamowity nastrój, a wanna gotowa była by do niej wskoczyć, co też za chwilę uczyniłaś. Po aromatycznej kąpieli udałaś się by otworzyć kolejne pudełko. W środku ujrzałaś piękną, czerwoną sukienkę z idealnie dobranymi dodatkami oraz kolejny liścik.

Wiesz co masz z tym zrobić. O 19:00 wyjdź przed dom.

Nie wiedziałaś jak to zrobił, ale kreacja leżała na tobie idealnie, nawet pomimo widocznego ciążowego brzucha. Po piętnastu minutach byłaś absolutnie gotowa na kolejne atrakcje tego wieczoru.

 -Pani Maja Wójcik?-słyszysz głos mężczyzny, gdy tylko wychodzisz przed dom, na co ty kiwasz twierdząco głową- Zapraszam.

Mogłaś się tego spodziewać. Po jakichś dziesięciu minutach jazdy kierowca zatrzymuje się, informując cię iż jesteście u celu. Wysiadasz z auta i ogarniasz wzrokiem miejsce, w jakim się znalazłaś. Po chwili rekonesansu cię olśniewa. Stoisz pod jedną z twoich ulubionych wrocławskich restauracji ulokowanej w przepięknej, odrestaurowanej kamienicy. Nie wierzysz w to, co się dzieje, tym bardziej, gdy po chwili twoim oczom ukazuje się nie kto inny jak Kubiak we własnej osobie i to nie w byle jakim wydaniu.

 -Oszalałeś.-komentujesz

 -Wiem.-kiwa głową- Ale to przez ciebie.

Po chwili siedzicie w środku lokalu i konsumujecie absolutnie przepyszne dania. Co jak co, ale doskonale wiedział jak cię przekupić.

 -Skąd wiedziałeś?

 -Wiedziałem co?-spogląda w twoim kierunku

 -Że to moja ulubiona restauracja. Nie mów, że to przypadek, bo ci nie uwierzę.

 -Mam swoje źródła.-uśmiecha się nieprzerwanie wlepiając w ciebie wzrok

 -Obstawiam, że to była konspiracja z moją mamą.-kręcisz głową- Ale to i tak nie zmienia faktu, że wciąż jestem na ciebie zła.

On nie odpowiada absolutnie nic, tylko uśmiecha się do ciebie najpiękniej jak potrafi po czy ku twoim zaskoczeniu prosi cię do tańca. Jego bliskość, ciepło i woń perfum uderzająca do nozdrzy powoduje mieszankę wybuchową, której nijak nie potrafisz się oprzeć. Niestety, a może i stety miał w sobie coś takiego, co sprawiało, że za żadne skarby nie umiałaś się długo na niego gniewać, a już na pewno nie po takiej niespodziance. Bo musiałaś stwierdzić, że to mu się udało.

 -Pięknie wyglądasz.-mruczy ci do ucha

 -Nie powiem, ktoś tu miał dobry gust jeśli chodzi o kreację na ten wieczór.-odpowiadasz mu

 -Myślę, że w każdej innej wyglądałabyś równie zabójczo.

 -Ty już lepiej mi nie słódź.-ganisz go

 -Muszę się jakoś wkupić w łaski, tak?-śmieje się

 -No dobra, w sekrecie powiem ci, że mnie tak trochę bardzo kupiłeś tą kolacją niespodzianką.-mówisz- Możesz tak robić częściej.

 -Dla ciebie wszystko.-uśmiecha się po czym składa krótki pocałunek na twoich ustach- Wybacz mi, że jestem taki kretynem.

 -Wybaczam, bo zbyt mocno cię kocham „kretynie” żeby długo się na ciebie gniewać.-chichoczesz

 -Uff, ulżyło mi.-dodaje- A jeśli chodzi o niespodzianki to jeszcze nie koniec…-dodaje dość tajemniczo rozbudzając w tobie całą masę podejrzeń. Oczywiście był nieustępliwy i nie zamierzał dać za wygraną i nie pisnął ani słówkiem choć próbowałaś na wszelkie sposoby zmusić go do mówienia. Skapitulowałaś widząc, że to nie przynosi żadnych skutków. Przynajmniej do momentu aż opuściliście restaurację, a twój ukochany kazał ci zamknąć oczy, co też zrobiłaś. Kusiło cię żeby otworzyć oczy, ale byłaś zbyt dobrze pilnowana. Po kilku minutach podróży wysiedliście z auta i prowadza przez silną, męska dłoń zachodziłaś w głowę, co też za chwilę cię czeka.

 -Otwórz oczy.-słyszysz po dłuższej chwili, co wykonujesz niemal natychmiast. Byliście w twoim domu, a dokładniej w ogrodzie. Pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt iż ogród tak jak i dom, oświetlony był masą świec, a dookoła było pełno różnorakich kwiatów w czerwonym kolorze. Dopiero po chwili dostrzegłaś napis stworzony z płatków róż znajdujący się niemal przed tobą. Przez chwilę zachodziłaś w głowę, co mógł znaczyć napis „Tak?”, dopóki nie zabrałaś głosu.

 -Tak?-pytasz bo wiesz, że Michał stoi, a przynajmniej znajduje się za tobą

 -Maja.-wypowiada twoje imię z nutą podenerwowania, a ty się odwracasz. Otwierasz usta w geście kompletnego szoku. Czujesz jak w pod twoimi powiekami gromadzą się łzy, a na twarzy jawi się uśmiech. Nie wierzysz w to, co właśnie widzisz. Kręcisz głową z niedowierzaniem. Przez moment wydaje ci się, że śnisz, ale to naprawdę się dzieje. Facet, którego kochasz właśnie klęczy przed tobą na jednym kolanie.

 -Wiem, że zanim się poznaliśmy raczej żadne z nas nie myślało o związku na dłuższą metę, nie mówię już o założeniu rodziny czy małżeństwie bo to było absolutną abstrakcją. Ale to się zmieniło, kiedy cię spotkałem. Byłaś właśnie tą jedyną, na którą czekałem i dzięki, której dojrzałem do pewnych rzeczy w swoim życiu. Dzięki Tobie stałem się o wiele lepszym człowiekiem i poznałem znaczenie słowa miłość.-bierze głęboki wdech- Kocham cię, najbardziej na świecie Maja i nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia. Wiem, że jestem trudny i czasem zachowuję się jak idiota, ale to nie zmienia faktu, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Wiem, że mogłem i pewnie dałem ci wątpliwości ku temu, czy aby nie jesteśmy razem bo będziemy mieli dziecko. Ale tak nie jest, uwierz mi. Może nie jesteśmy ze sobą niewiadomo jak długo, ale trochę już razem przeszliśmy i za parę miesięcy zostaniemy rodzicami, będziemy rodziną. Chcę razem z tobą patrzeć jak nasza córka rośnie, jak się zmienia. Chcę dzielić z tobą swoje smutki i radości. Chcę być tak ogromnym wsparciem dla ciebie, takim jakim jesteś dla mnie ty. Chcę się z tobą zestarzeć, bo tylko ty dajesz mi szczęście i swoją miłość przez co jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. I spraw mi tą przyjemność i zostań moją żoną.-kończy swój monolog patrząc prosto w twoje oczy, a ty czujesz jak po policzku spływa ci pojedyncza łza. Klękasz tuż przed nim gładzisz swoją dłonią jego zarośnięty policzek.

 -Przecież znasz moją odpowiedź Michał.-uśmiechasz się- Wkurzasz mnie czasem do granic możliwości, ale chcę żebyś to robił dalej, przez następne kilkadziesiąt lat.-odpowiadasz na jego monolog widząc tym samym jak na jego twarzy rysuje się wyraźna ulga. Już po chwili na twoim palcu tkwi piękny pierścionek, a ty sama toniesz w objęciach swojego ukochanego. W życiu byś się tego nie spodziewała, a teraz skryte marzenie stało się absolutną rzeczywistością. Byłaś w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie i nic ani nikt nie mógł tego zmienić.


Mam nadzieję, że się zgodziłaś, bo mój wspaniały ZIĘĆ naprawdę się postarał!~ Mama

Czekam jutro na relację z niespodzianki, mam nadzieję, że powiedziałaś TAK!!~ Iga

To kiedy wesele?~Mateusz

Jeśli nie powiedziałaś tak to Twoja matka Cię wydziedziczy i wcale nie żartuję.~ Tata


  Uśmiechasz się jeszcze szerzej, choć tak naprawdę powinnaś go zamordować za to, że w tym spisku tkwili wszyscy wasi najbliżsi. Ale czy to teraz było ważne? Skądże. Teraz chciałaś, by ta chwila i sielanka trwała wiecznie!


#Iga:
Nadszedł ponury listopad, pełen deszczu i ogólnej chandry. Zaczęłaś poważnie zastanawiać się nad powrotem do Jastrzębia, w twoim dawnym mieszkaniu, które dzieliłaś z Majką aktualnie nie przebywał żaden lokator. We Wrocławiu miałaś wrażenie, że zbyt wiele rzeczy ci umyka. Za dużo czasu spędzałaś na praktycznie niczym. Tylko ty i twoje zranione serce. Oczywiście, rodzina pomagała ci jak mogła. Ale ile można było siedzieć na karku matki i ojca. Podczas gdy zastanawiałaś się nad tym, co mogłabyś robić w Jastrzębiu, ktoś zadzwonił do drzwi. Jako, że było przed południem i wszyscy domownicy zalegali w pracy, musiałaś stoczyć się na dół i otworzyć niespodziewanemu gościowi. Przez chwilę serce szybciej ci zabiło, bo byłaś pewna, że to Łasko w końcu się pofatygował i przyjechał próbować odkupić swoje winy. Lecz myliłaś się, w drzwiach zastałaś niejakiego... Kubiaka. O mało co oczy nie wylazły ci z orbit na jego widok.
- Tak, tak. Wiem, że prędzej spodziewałabyś się komornika, niż mnie. Możesz wygłosić mi całą swoją ulubioną litanię "dlaczego tak bardzo nie lubię Kubiaka", a jak już skończysz to mam do ciebie interes. - ogłosił, wyglądając na bardzo zadowolonego ze swojej mowy. Uniosłaś brwi i rozejrzałaś się wokół.
- Jeśli zaraz wyskoczy skądś Łasko z wielkim transparentem wyznającym mi miłość, to spłoniesz w piekle o wiele szybciej niż się spodziewasz. - ostrzegłaś go, na co on uniósł ręce do góry.
- Nic mi nie wiadomo o jego planach. To jak, wpuścisz mnie? Chodzi o Majkę. - dodał konspiracyjnym szeptem, a ty od razu zmiękłaś. Dobra, w sprawach Wójcik nie ma żartów i nawet obecność twojego ulubionego siatkarza jakoś będziesz musiała znieść. Ostatecznie zaprosiłaś go do salonu, gotowa na wszystko.
- Więc... no wiesz, że Majka ma ten swój charakterek i pewnie będzie chciała mnie wypatroszyć i powiesić na drzwiach jako ostrzeżenie, ale... - zaczął niepewnym tonem.
- Do rzeczy, Kubiak, do rzeczy. - mruknęłaś, zastanawiając się jakim cudem taki człowiek może się podobać twojej przyjaciółce.
- No dobra, chcę dziś wieczorem oświadczyć się Majce. - chyba sam nie dowierzał w to co mówi, ale spojrzał na ciebie wyczekująco. Zaskoczył cię, nie ma co. Prędzej spodziewałabyś się po nim, że wstąpi do zakonu, aniżeli poprosi Wójcik o rękę. Porobiło się, sama nie wiedziałaś co mu odpowiedzieć. - Myślisz, że powie tak? - zapytał.
- O matko, nie spodziewałabym się takich ekscesów po tobie. Naprawdę, jestem pod wrażeniem. A Majka? Może i jest trochę... charakterna, ale co jak co, oświadczyny przyjmie. Jeszcze zobaczysz, że będzie ryczała ze szczęścia. - odezwałaś się w końcu. Kubiak sprawiał wrażenie podniesionego na duchu i niemal od razu zerwał się z kanapy.
- Dobra, tego potrzebowałem. Ty ją znasz chyba najlepiej, a wolałem nie wyskakiwać z takimi pytaniami do jej matki, bo nigdy nie wiadomo.
- Tylko zaaranżuj to jakoś, wiesz, że ona nie lubi przereklamowanych scenek rodem z brazylijskiej telenoweli. - przypomniałaś mu.
- Spokojnie, mam już taki plan, że tego to się ona po mnie nie spodziewała. Powiedziałbym ci, ale wy baby czytacie sobie w myślach i jeszcze Maja za szybko by się o tym dowiedziała. Znając was jutro będzie wisiała trzy godziny na telefonie opowiadając ci ze szczegółami o dzisiejszym wieczorze. - wywrócił oczyma i skierował się do wyjścia.
- Rozumiem, że potrzebowałeś tylko mojego zdania na temat twojego szalonego pomysłu, tak? - zapytałaś z rozbawieniem.
- Nie rozumiesz. Wolałem sprawdzić twoją reakcję. Skoro się zdziwiłaś to oznacza, że Majka padnie z wrażenia. A do tego już wiem, że na pewno się zgodzi. No i widzisz, w końcu się na coś przydałaś! - ostatnie zdanie dodał już po otworzeniu drzwi wyjściowych.
 - Restauracja La Folie na Placu Solnym, jej ulubiona tutaj! Nie spieprz tego, Kubiak, bo się z tobą policzę! - dodałaś na koniec. A co, niech chociaż jedno wypali i restauracja będzie odpowiednia.
- Dzięki. Boże, nie sądziłem, że kiedyś będę musiał ci dziękować... Michał, co ty narobiłeś. - powiedział sam do siebie, kierując się w stronę swojego samochodu.
- KRZYŻYK NA DROGĘ! - zawołałaś i zamknęłaś drzwi.
A więc to tak... Kubiak pomimo swojego upiornego charakteru i wyjątkowej głupoty postanowił w końcu zrobić coś odpowiedniego. Nie ma co, przyjaciółka na pewno będzie wniebowzięta. Zwłaszcza, że ostatnio jej absztyfikant dał jej sporo powodów do złości.
I stało się to, o czym mówiłaś jeszcze nie dawno do Mai. Wyszło na to, że Kubiaki pobiorą się szybciej niż ty i Łasko. A to ostatnie to już na pewno nie nadejdzie. O jakim ślubie mówić, kiedy twój niedawny facet wciąż jest w związku małżeńskim z Mileną?! Do tego to domniemane dziecko. Sama nie wiedziałaś komu wierzyć. Przecież to wszystko było takie absurdalne. Skłamałabyś mówiąc, że nie chciałabyś, aby wszystko wróciło do starej normy. Wciąż zależało ci na Michale, ale co mogłaś zrobić w tej sytuacji. To nie ty powinnaś tutaj tracić zdrowie na zamartwianiu, tylko on. Jednak co z tego, skoro najwyraźniej nie paliło się mu, by cokolwiek zrobić w tej sprawie... A może odpuścił? Może uznał, że popełnił głupotę, a ty już pewnie nigdy mu tego nie wybaczysz?
Wybaczyłabyś. Może i zarzekałaś się, że go nienawidzisz. Nie raz powiedziałaś, że nie chcesz już go znać. Zranił cię, okropnie. Złamał ci serce, sprawił, że jesteś tu, a nie w Jastrzębiu razem z nim. Ale nie da się tak po prostu rzec "nie kocham już go". "Nie zależy mi na nim". Zbyt wiele czasu spędziłaś w jego ramionach.
Tego dnia wybrałaś się na zakupy. Pierwszy raz skusiłaś się na wejście do sklepu dziecięcego w jednej z pobliskich galerii. Praktycznie przepadłaś w jego czeluściach. Nie znałaś nawet płci swoich dzieci, a już kupiłaś kilkanaście ubranek. Wyszłaś obładowana torbami i w zdecydowanie dobrym humorze. Zaczęło udzielać ci się hormonowe szaleństwo i już nie mogłaś doczekać się aż będziesz mogła założyć te ubranka na twoje małe szkraby. Wychodząc w pełni zamyślona nie zauważyłaś wysokiej postaci i centralnie na nią wpadłaś.
- Boże, przepraszam... - zaczęłaś, ale gdy zobaczyłaś z kim to przyszło ci się spotkać, zamarłaś.
- Iga? - zapytał... Łasko. Tak, tak, tak, nie kto inny, jak Michał Łasko. Nogi wrosły ci w ziemię, a ciało sparaliżowało się do granic możliwości.
- Co ty tu robisz? - wreszcie odzyskałaś mowę. Obrzuciłaś go zimnym spojrzeniem.
- Byłem u ciebie w domu... ale cię nie zastałem, więc wybrałem się tutaj, licząc, że cię spotkam i... no nie pomyliłem się. - powiedział, uważnie ci się przyglądając. Oddałabyś wszystko, żeby ta sytuacja nie wyglądała tak, jak wygląda.
- Michał, ale ja naprawdę nie mam ci nic do powiedzenia... - mruknęłaś.
- Ale ja chciałbym ci wiele powiedzieć, Iga... wyjaśnić... - powiedział niepewnie. Jego wzrok przykuła twoja pękata torba pełna ciuszków dla malutkich dzieci. Nim zdążyłaś jakkolwiek zareagować, zrozumiał więcej niż ci się wydawało. Spojrzał z szokiem to na ciebie, to na tą reklamówkę, to z powrotem na ciebie i na torbę...

- Iga... Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał z niedowierzaniem. Nie, Michał nie chcę. Nie chcę w ogóle tutaj być. I kompletnie nie wiem co ci odpowiedzieć. 
~*~
wingspiker: Dwoimy się i troimy żeby pojawić się z czymś nowym dla Was, często wykorzystując cały swój i tak ograniczony czas wolny, więc proszę, skoro już dopytujecie nas kiedy będzie coś kolejnego, to pozostawcie po sobie jakiś ślad, bo nie publikujmy tego tylko i wyłącznie dla siebie, ale dla Was. A powoli zaczynamy mieć wątpliwości, czy jest w tym dalszy sens... A jak widzicie akcja nabiera, co raz poważniejszych rumieńców.
Joan: Cześć kochane! Trochę mi przykro, bo wiecie co? My przychodzimy do was z sercem na ręce, poświęcamy swój ograniczony do minimum wolny czas, a wy co? Niby wchodzicie, a komentarzy z każdym rozdziałem coraz mniej. Rozumiem, że wy też nie macie nie wiadomo ile czasu, ale myślę, że na choćby kilka słów znajdziecie chwilę. To bardzo motywuje, a niestety w ostatnim czasie tego zdecydowanie brak. Komentujcie, opiniujcie, mówcie co jest okej, a co nie, cokolwiek! Miłego weekendu. :)

17 komentarzy:

  1. Cudowne jak zwykle ;) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem wszystko jest świetne :) Rozdział fantastyczny. Ciekawi mnie jak potoczy się rozmowa Igi i Michała. Super, że Majka się zgodziła. Nie spodziewałam się, że Kubiak zorganizuje tak świetne zaręczyny.
    Przepraszam, że baaardzo rzadko komentuje, ale nie mam za bardzo czasu, ale teraz postaram się poprawić :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, nareszcie Kubiak poszedł po rozum do głowy, czekałam na jego kolejny krok i warto było. Co do drugiego Michała, to masz to na co zasłużył, jestem ciekawa jak potoczy się jego dalsza rozmowa z Igą. Pozdrawiam i czekam na kolejne :-* Ada

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz ciekawiej! Pozdrawiam<3 k.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja sledze cały czas bardzo mi się podoba;) M.

    OdpowiedzUsuń
  6. weszcie już nie mogłam się doczekać kiedy łasko się dowie;) Czekam na ciąg dalszy bo potraficie wciągnąć człowieka w historię jak nie przymierzając sam King

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże kocham Wasze opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszę pierwszy raz komentarz.
    Wiec tak, baardzo, ale to bardzoo podoba mi się wasz blog i oczywiście będę zawsze odwiedzała, a co do dzisiejszego rozdziału to jedno *wow*.
    Świetny pomysł z zaręczynami ^^ sama bym tak chciała *-* mam nadzieje, ze u Kubiaków juz nie będzie jakichkolwiek rozstań itp. Happyend mile widziany :D
    A u Igi mam nadzieje, ze się wszystko naprawi i wrócą do siebie :)
    Dużo weny kochaniutkie :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki cudowny rozdział! A Kubiaków to już normalnie ubóstwiam, i te piękne zaręczyny, cudownie. Tylko pozostaje czekać na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe jak zareaguje Łasko. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nie mogę się doczekać jak potoczą się losy Łasków! A z Kubiego taki romantyk! Jesteście świetne!
    Do następnego,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  12. aaaaaaaa......................zajebiste ~czarna

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie jest świetne, trzymajcie tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu! Czekałam na jedno i na drugie, a tu taka niespodzianka! :D Teraz tylko mam nadzieję, że Iga da się wytłumaczyć Michałowi i wrócą razem do Jastrzębia ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na rozwinięcie się akcji!
    Jestem pod wrażeniem tego że między wami jest taka zgodność, i opowiadanie wygląda tak jak wygląda. Czekam na następne wątki :))

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  16. O ho, ho! Robi się ciekawie :) kiedy coś nowego?

    OdpowiedzUsuń