#Maja
Wizyta u Igi zrobiła
zdecydowanie dobrze wam obydwu. Widziałaś, że możliwość wygadania się bliskiej
osobie sprawiła, że Idze spadł pewien ciężar z serca, a do tego mogłyście się
spotkać po dłuższym czasie i szczerze porozmawiać. Sama mogłaś choć przez chwilę
odejść od wątpliwości jakie zaczęły cię ogarniać ostatnimi dniami. Wszystko to
przez kłótnie z Michałem. Zaczęłaś się zastanawiać, czy gdyby nie ciąża wciąż
bylibyście razem? Ganiłaś się za to myślenie, ale nijak nie potrafiłaś odgonić od siebie tych
przypuszczeń. Może kiedyś twardo trzymałaś się zdania, że żaden papierek nic, a
nic nie zmienia, tak teraz chyba powoli zaczynałaś nabierać przekonania, że to
pewien sposób zapewnienie o swoich uczuciach i swego rodzaju zabezpieczenia. Owszem,
był dla ciebie wyjątkowo ważny, ale ostatnimi dniami zdecydowanie nadszarpnął
twojego zaufania. Momentami miałaś poczucie, że jedyne co was trzyma to wasza
nienarodzona córka, co przecież było absolutną bzdurą. Chyba jak typowa kobieta
wspierana przez rozhulane hormony zaczęłaś pragnąć spełnić jedną z podstawowych
żądz płci żeńskiej jakim był ten głupi papierek czy też pewna biżuteria na
serdecznym palcu. Ale oczywiście byłaś Mają Wójcik i nie mówiłaś głośno i zbyt
chętnie o swoich uczuciach i wszelakich marzeniach.
-Mam nadzieję, że
planujesz wrócić na kolację.-słyszysz matczyny głos w słuchawce
-Spokojnie, ktoś musi
zjeść za czterech.-śmiejesz się- Już jadę.-odpowiadasz rodzicielce
-Pośpiesz się bo
będziesz jeść zimne.-dodaje kobieta, a po chwili kończycie rozmowę. Nie
wzruszona jej słowami, bez zbędnego pośpiechu wracasz do rodzinnego domu.
Gasisz silnik, zbierasz swoją torebkę i wędrujesz ku domu w którym panuje
wyjątkowy mrok. Przez te egipskie ciemności o mały włos nie przeoczasz pewnej
istotnej rzeczy, na drzwiach wejściowych wisi mała karteczka.
Wiem,
że pewnie jesteś zmęczona, ale błagam, nie zepsuje mi tego i podążaj za kolejnymi
listem.
W jednej chwili rozpoznajesz charakterystyczne pismo i
uśmiechasz się sama do siebie. Postanowił odkupić swoje winy przez bliżej
nieznaną ci zabawę. Byłaś zbyt ciekawa tego, co czeka cię dalej by nie dać mu
tej satysfakcji i podjąć rękawicy. Niewiele myśląc wchodzisz do środka domu i
na wejściu zapiera ci dech w piersiach. Spora liczba aromatycznych świec
oświetlała drogę ku schodom, którą zdobiło nie co innego jak płatki czerwonych
róż. Wtedy natrafiłaś na kolejną wskazówkę.
Tak
myślałem, że nie odpuścisz ;) Idź na górę, proszę.
Wykonując polecenie udałaś się ścieżką wskazaną przez płatki
kwiatów, która doprowadziła cię do twojego pokoju. Otworzyłaś drzwi pokoju i
niemal natychmiast dostrzegłaś kolejną kartkę.
Po
swojej lewej zobaczysz dwa pudełka. Czerwone otwórz teraz, niebieskie po
wykonaniu zadania z tego pierwszego.
Nie pozostaje ci nic innego jak posłuszne wykonanie
polecenia szatyna. Otwierasz pakunek i twoim oczom ukazują się różnorakie
przybory toaletowe oraz liścik.
Nie
śpiesz się, masz czas do 19:00. Łazienka jest Twoja, nikt Ci nie będzie w końcu
przeszkadzał. Po kąpieli, otwórz proszę niebieskie pudełko, koniecznie w
szlafroku J
Jak też napisał tak też było, łazienka była do twojej
dyspozycji. Także i tam panował niesamowity nastrój, a wanna gotowa była by do
niej wskoczyć, co też za chwilę uczyniłaś. Po aromatycznej kąpieli udałaś się
by otworzyć kolejne pudełko. W środku ujrzałaś piękną, czerwoną sukienkę z
idealnie dobranymi dodatkami oraz kolejny liścik.
Wiesz
co masz z tym zrobić. O 19:00 wyjdź przed dom.
Nie wiedziałaś jak to zrobił, ale kreacja leżała na tobie
idealnie, nawet pomimo widocznego ciążowego brzucha. Po piętnastu minutach
byłaś absolutnie gotowa na kolejne atrakcje tego wieczoru.
-Pani Maja
Wójcik?-słyszysz głos mężczyzny, gdy tylko wychodzisz przed dom, na co ty
kiwasz twierdząco głową- Zapraszam.
Mogłaś się tego spodziewać. Po jakichś dziesięciu minutach
jazdy kierowca zatrzymuje się, informując cię iż jesteście u celu. Wysiadasz z
auta i ogarniasz wzrokiem miejsce, w jakim się znalazłaś. Po chwili rekonesansu
cię olśniewa. Stoisz pod jedną z twoich ulubionych wrocławskich restauracji ulokowanej
w przepięknej, odrestaurowanej kamienicy. Nie wierzysz w to, co się dzieje, tym
bardziej, gdy po chwili twoim oczom ukazuje się nie kto inny jak Kubiak we
własnej osobie i to nie w byle jakim wydaniu.
-Oszalałeś.-komentujesz
-Wiem.-kiwa głową-
Ale to przez ciebie.
Po chwili siedzicie w środku lokalu i konsumujecie
absolutnie przepyszne dania. Co jak co, ale doskonale wiedział jak cię
przekupić.
-Skąd wiedziałeś?
-Wiedziałem
co?-spogląda w twoim kierunku
-Że to moja ulubiona
restauracja. Nie mów, że to przypadek, bo ci nie uwierzę.
-Mam swoje
źródła.-uśmiecha się nieprzerwanie wlepiając w ciebie wzrok
-Obstawiam, że to
była konspiracja z moją mamą.-kręcisz głową- Ale to i tak nie zmienia faktu, że
wciąż jestem na ciebie zła.
On nie odpowiada absolutnie nic, tylko uśmiecha się do
ciebie najpiękniej jak potrafi po czy ku twoim zaskoczeniu prosi cię do tańca.
Jego bliskość, ciepło i woń perfum uderzająca do nozdrzy powoduje mieszankę
wybuchową, której nijak nie potrafisz się oprzeć. Niestety, a może i stety miał
w sobie coś takiego, co sprawiało, że za żadne skarby nie umiałaś się długo na
niego gniewać, a już na pewno nie po takiej niespodziance. Bo musiałaś
stwierdzić, że to mu się udało.
-Pięknie wyglądasz.-mruczy
ci do ucha
-Nie powiem, ktoś tu
miał dobry gust jeśli chodzi o kreację na ten wieczór.-odpowiadasz mu
-Myślę, że w każdej
innej wyglądałabyś równie zabójczo.
-Ty już lepiej mi nie
słódź.-ganisz go
-Muszę się jakoś
wkupić w łaski, tak?-śmieje się
-No dobra, w sekrecie
powiem ci, że mnie tak trochę bardzo kupiłeś tą kolacją niespodzianką.-mówisz-
Możesz tak robić częściej.
-Dla ciebie
wszystko.-uśmiecha się po czym składa krótki pocałunek na twoich ustach- Wybacz
mi, że jestem taki kretynem.
-Wybaczam, bo zbyt
mocno cię kocham „kretynie” żeby długo się na ciebie gniewać.-chichoczesz
-Uff, ulżyło
mi.-dodaje- A jeśli chodzi o niespodzianki to jeszcze nie koniec…-dodaje dość
tajemniczo rozbudzając w tobie całą masę podejrzeń. Oczywiście był nieustępliwy
i nie zamierzał dać za wygraną i nie pisnął ani słówkiem choć próbowałaś na
wszelkie sposoby zmusić go do mówienia. Skapitulowałaś widząc, że to nie
przynosi żadnych skutków. Przynajmniej do momentu aż opuściliście restaurację, a
twój ukochany kazał ci zamknąć oczy, co też zrobiłaś. Kusiło cię żeby otworzyć
oczy, ale byłaś zbyt dobrze pilnowana. Po kilku minutach podróży wysiedliście z
auta i prowadza przez silną, męska dłoń zachodziłaś w głowę, co też za chwilę
cię czeka.
-Otwórz
oczy.-słyszysz po dłuższej chwili, co wykonujesz niemal natychmiast. Byliście w
twoim domu, a dokładniej w ogrodzie. Pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego,
gdyby nie fakt iż ogród tak jak i dom, oświetlony był masą świec, a dookoła było
pełno różnorakich kwiatów w czerwonym kolorze. Dopiero po chwili dostrzegłaś
napis stworzony z płatków róż znajdujący się niemal przed tobą. Przez chwilę
zachodziłaś w głowę, co mógł znaczyć napis „Tak?”,
dopóki nie zabrałaś głosu.
-Tak?-pytasz bo
wiesz, że Michał stoi, a przynajmniej znajduje się za tobą
-Maja.-wypowiada
twoje imię z nutą podenerwowania, a ty się odwracasz. Otwierasz usta w geście
kompletnego szoku. Czujesz jak w pod twoimi powiekami gromadzą się łzy, a na twarzy
jawi się uśmiech. Nie wierzysz w to, co właśnie widzisz. Kręcisz głową z
niedowierzaniem. Przez moment wydaje ci się, że śnisz, ale to naprawdę się
dzieje. Facet, którego kochasz właśnie klęczy przed tobą na jednym kolanie.
-Wiem, że zanim się
poznaliśmy raczej żadne z nas nie myślało o związku na dłuższą metę, nie mówię
już o założeniu rodziny czy małżeństwie bo to było absolutną abstrakcją. Ale to
się zmieniło, kiedy cię spotkałem. Byłaś właśnie tą jedyną, na którą czekałem i
dzięki, której dojrzałem do pewnych rzeczy w swoim życiu. Dzięki Tobie stałem
się o wiele lepszym człowiekiem i poznałem znaczenie słowa miłość.-bierze głęboki wdech- Kocham cię, najbardziej na świecie
Maja i nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia. Wiem, że jestem trudny i czasem
zachowuję się jak idiota, ale to nie zmienia faktu, że jesteś dla mnie
najważniejszą osobą na świecie. Wiem, że mogłem i pewnie dałem ci wątpliwości
ku temu, czy aby nie jesteśmy razem bo będziemy mieli dziecko. Ale tak nie
jest, uwierz mi. Może nie jesteśmy ze sobą niewiadomo jak długo, ale trochę już
razem przeszliśmy i za parę miesięcy zostaniemy rodzicami, będziemy rodziną.
Chcę razem z tobą patrzeć jak nasza córka rośnie, jak się zmienia. Chcę dzielić
z tobą swoje smutki i radości. Chcę być tak ogromnym wsparciem dla ciebie,
takim jakim jesteś dla mnie ty. Chcę się z tobą zestarzeć, bo tylko ty dajesz
mi szczęście i swoją miłość przez co jestem najszczęśliwszym facetem na
świecie. I spraw mi tą przyjemność i zostań moją żoną.-kończy swój monolog
patrząc prosto w twoje oczy, a ty czujesz jak po policzku spływa ci pojedyncza
łza. Klękasz tuż przed nim gładzisz swoją dłonią jego zarośnięty policzek.
-Przecież znasz moją
odpowiedź Michał.-uśmiechasz się- Wkurzasz mnie czasem do granic możliwości,
ale chcę żebyś to robił dalej, przez następne kilkadziesiąt lat.-odpowiadasz na
jego monolog widząc tym samym jak na jego twarzy rysuje się wyraźna ulga. Już
po chwili na twoim palcu tkwi piękny pierścionek, a ty sama toniesz w objęciach
swojego ukochanego. W życiu byś się tego nie spodziewała, a teraz skryte marzenie
stało się absolutną rzeczywistością. Byłaś w tym momencie najszczęśliwszą osobą
na świecie i nic ani nikt nie mógł tego zmienić.
Mam nadzieję, że się zgodziłaś, bo mój wspaniały ZIĘĆ naprawdę się postarał!~ Mama
Czekam
jutro na relację z niespodzianki, mam nadzieję, że powiedziałaś TAK!!~ Iga
To
kiedy wesele?~Mateusz
Jeśli
nie powiedziałaś tak to Twoja matka Cię wydziedziczy i wcale nie żartuję.~ Tata
Uśmiechasz się jeszcze szerzej, choć tak naprawdę powinnaś
go zamordować za to, że w tym spisku tkwili wszyscy wasi najbliżsi. Ale czy to
teraz było ważne? Skądże. Teraz chciałaś, by ta chwila i sielanka trwała
wiecznie!
#Iga:
Nadszedł ponury listopad, pełen deszczu i ogólnej chandry.
Zaczęłaś poważnie zastanawiać się nad powrotem do Jastrzębia, w twoim dawnym
mieszkaniu, które dzieliłaś z Majką aktualnie nie przebywał żaden lokator. We
Wrocławiu miałaś wrażenie, że zbyt wiele rzeczy ci umyka. Za dużo czasu
spędzałaś na praktycznie niczym. Tylko ty i twoje zranione serce. Oczywiście,
rodzina pomagała ci jak mogła. Ale ile można było siedzieć na karku matki i
ojca. Podczas gdy zastanawiałaś się nad tym, co mogłabyś robić w Jastrzębiu,
ktoś zadzwonił do drzwi. Jako, że było przed południem i wszyscy domownicy
zalegali w pracy, musiałaś stoczyć się na dół i otworzyć niespodziewanemu
gościowi. Przez chwilę serce szybciej ci zabiło, bo byłaś pewna, że to Łasko w
końcu się pofatygował i przyjechał próbować odkupić swoje winy. Lecz myliłaś
się, w drzwiach zastałaś niejakiego... Kubiaka. O mało co oczy nie wylazły ci z
orbit na jego widok.
- Tak, tak. Wiem, że prędzej spodziewałabyś się komornika,
niż mnie. Możesz wygłosić mi całą swoją ulubioną litanię "dlaczego tak
bardzo nie lubię Kubiaka", a jak już skończysz to mam do ciebie interes. -
ogłosił, wyglądając na bardzo zadowolonego ze swojej mowy. Uniosłaś brwi i
rozejrzałaś się wokół.
- Jeśli zaraz wyskoczy skądś Łasko z wielkim transparentem
wyznającym mi miłość, to spłoniesz w piekle o wiele szybciej niż się
spodziewasz. - ostrzegłaś go, na co on uniósł ręce do góry.
- Nic mi nie wiadomo o jego planach. To jak, wpuścisz mnie?
Chodzi o Majkę. - dodał konspiracyjnym szeptem, a ty od razu zmiękłaś. Dobra, w
sprawach Wójcik nie ma żartów i nawet obecność twojego ulubionego siatkarza
jakoś będziesz musiała znieść. Ostatecznie zaprosiłaś go do salonu, gotowa na
wszystko.
- Więc... no wiesz, że Majka ma ten swój charakterek i
pewnie będzie chciała mnie wypatroszyć i powiesić na drzwiach jako ostrzeżenie,
ale... - zaczął niepewnym tonem.
- Do rzeczy, Kubiak, do rzeczy. - mruknęłaś, zastanawiając
się jakim cudem taki człowiek może się podobać twojej przyjaciółce.
- No dobra, chcę dziś wieczorem oświadczyć się Majce. -
chyba sam nie dowierzał w to co mówi, ale spojrzał na ciebie wyczekująco.
Zaskoczył cię, nie ma co. Prędzej spodziewałabyś się po nim, że wstąpi do
zakonu, aniżeli poprosi Wójcik o rękę. Porobiło się, sama nie wiedziałaś co mu
odpowiedzieć. - Myślisz, że powie tak? - zapytał.
- O matko, nie spodziewałabym się takich ekscesów po tobie.
Naprawdę, jestem pod wrażeniem. A Majka? Może i jest trochę... charakterna, ale
co jak co, oświadczyny przyjmie. Jeszcze zobaczysz, że będzie ryczała ze
szczęścia. - odezwałaś się w końcu. Kubiak sprawiał wrażenie podniesionego na
duchu i niemal od razu zerwał się z kanapy.
- Dobra, tego potrzebowałem. Ty ją znasz chyba najlepiej, a
wolałem nie wyskakiwać z takimi pytaniami do jej matki, bo nigdy nie wiadomo.
- Tylko zaaranżuj to jakoś, wiesz, że ona nie lubi
przereklamowanych scenek rodem z brazylijskiej telenoweli. - przypomniałaś mu.
- Spokojnie, mam już taki plan, że tego to się ona po mnie
nie spodziewała. Powiedziałbym ci, ale wy baby czytacie sobie w myślach i
jeszcze Maja za szybko by się o tym dowiedziała. Znając was jutro będzie
wisiała trzy godziny na telefonie opowiadając ci ze szczegółami o dzisiejszym
wieczorze. - wywrócił oczyma i skierował się do wyjścia.
- Rozumiem, że potrzebowałeś tylko mojego zdania na temat
twojego szalonego pomysłu, tak? - zapytałaś z rozbawieniem.
- Nie rozumiesz. Wolałem sprawdzić twoją reakcję. Skoro się
zdziwiłaś to oznacza, że Majka padnie z wrażenia. A do tego już wiem, że na
pewno się zgodzi. No i widzisz, w końcu się na coś przydałaś! - ostatnie zdanie
dodał już po otworzeniu drzwi wyjściowych.
- Restauracja La
Folie na Placu Solnym, jej ulubiona tutaj! Nie spieprz tego, Kubiak, bo się z
tobą policzę! - dodałaś na koniec. A co, niech chociaż jedno wypali i
restauracja będzie odpowiednia.
- Dzięki. Boże, nie sądziłem, że kiedyś będę musiał ci
dziękować... Michał, co ty narobiłeś. - powiedział sam do siebie, kierując się
w stronę swojego samochodu.
- KRZYŻYK NA DROGĘ! - zawołałaś i zamknęłaś drzwi.
A więc to tak... Kubiak pomimo swojego upiornego charakteru
i wyjątkowej głupoty postanowił w końcu zrobić coś odpowiedniego. Nie ma co,
przyjaciółka na pewno będzie wniebowzięta. Zwłaszcza, że ostatnio jej absztyfikant
dał jej sporo powodów do złości.
I stało się to, o czym mówiłaś jeszcze nie dawno do Mai.
Wyszło na to, że Kubiaki pobiorą się szybciej niż ty i Łasko. A to ostatnie to
już na pewno nie nadejdzie. O jakim ślubie mówić, kiedy twój niedawny facet
wciąż jest w związku małżeńskim z Mileną?! Do tego to domniemane dziecko. Sama
nie wiedziałaś komu wierzyć. Przecież to wszystko było takie absurdalne.
Skłamałabyś mówiąc, że nie chciałabyś, aby wszystko wróciło do starej normy.
Wciąż zależało ci na Michale, ale co mogłaś zrobić w tej sytuacji. To nie ty
powinnaś tutaj tracić zdrowie na zamartwianiu, tylko on. Jednak co z tego,
skoro najwyraźniej nie paliło się mu, by cokolwiek zrobić w tej sprawie... A
może odpuścił? Może uznał, że popełnił głupotę, a ty już pewnie nigdy mu tego
nie wybaczysz?
Wybaczyłabyś. Może i zarzekałaś się, że go nienawidzisz. Nie
raz powiedziałaś, że nie chcesz już go znać. Zranił cię, okropnie. Złamał ci
serce, sprawił, że jesteś tu, a nie w Jastrzębiu razem z nim. Ale nie da się
tak po prostu rzec "nie kocham już go". "Nie zależy mi na
nim". Zbyt wiele czasu spędziłaś w jego ramionach.
Tego dnia wybrałaś się na zakupy. Pierwszy raz skusiłaś się
na wejście do sklepu dziecięcego w jednej z pobliskich galerii. Praktycznie
przepadłaś w jego czeluściach. Nie znałaś nawet płci swoich dzieci, a już kupiłaś
kilkanaście ubranek. Wyszłaś obładowana torbami i w zdecydowanie dobrym
humorze. Zaczęło udzielać ci się hormonowe szaleństwo i już nie mogłaś doczekać
się aż będziesz mogła założyć te ubranka na twoje małe szkraby. Wychodząc w
pełni zamyślona nie zauważyłaś wysokiej postaci i centralnie na nią wpadłaś.
- Boże, przepraszam... - zaczęłaś, ale gdy zobaczyłaś z kim
to przyszło ci się spotkać, zamarłaś.
- Iga? - zapytał... Łasko. Tak, tak, tak, nie kto inny, jak
Michał Łasko. Nogi wrosły ci w ziemię, a ciało sparaliżowało się do granic
możliwości.
- Co ty tu robisz? - wreszcie odzyskałaś mowę. Obrzuciłaś go
zimnym spojrzeniem.
- Byłem u ciebie w domu... ale cię nie zastałem, więc
wybrałem się tutaj, licząc, że cię spotkam i... no nie pomyliłem się. -
powiedział, uważnie ci się przyglądając. Oddałabyś wszystko, żeby ta sytuacja
nie wyglądała tak, jak wygląda.
- Michał, ale ja naprawdę nie mam ci nic do powiedzenia... -
mruknęłaś.
- Ale ja chciałbym ci wiele powiedzieć, Iga... wyjaśnić... -
powiedział niepewnie. Jego wzrok przykuła twoja pękata torba pełna ciuszków dla
malutkich dzieci. Nim zdążyłaś jakkolwiek zareagować, zrozumiał więcej niż ci
się wydawało. Spojrzał z szokiem to na ciebie, to na tą reklamówkę, to z
powrotem na ciebie i na torbę...
- Iga... Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał z
niedowierzaniem. Nie, Michał nie chcę. Nie chcę w ogóle tutaj być. I kompletnie
nie wiem co ci odpowiedzieć.
~*~
wingspiker: Dwoimy się i troimy żeby pojawić się z czymś nowym dla Was, często wykorzystując cały swój i tak ograniczony czas wolny, więc proszę, skoro już dopytujecie nas kiedy będzie coś kolejnego, to pozostawcie po sobie jakiś ślad, bo nie publikujmy tego tylko i wyłącznie dla siebie, ale dla Was. A powoli zaczynamy mieć wątpliwości, czy jest w tym dalszy sens... A jak widzicie akcja nabiera, co raz poważniejszych rumieńców.
Joan: Cześć kochane! Trochę mi przykro, bo wiecie co? My przychodzimy do was z sercem na ręce, poświęcamy swój ograniczony do minimum wolny czas, a wy co? Niby wchodzicie, a komentarzy z każdym rozdziałem coraz mniej. Rozumiem, że wy też nie macie nie wiadomo ile czasu, ale myślę, że na choćby kilka słów znajdziecie chwilę. To bardzo motywuje, a niestety w ostatnim czasie tego zdecydowanie brak. Komentujcie, opiniujcie, mówcie co jest okej, a co nie, cokolwiek! Miłego weekendu. :)
Cudowne jak zwykle ;) czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wszystko jest świetne :) Rozdział fantastyczny. Ciekawi mnie jak potoczy się rozmowa Igi i Michała. Super, że Majka się zgodziła. Nie spodziewałam się, że Kubiak zorganizuje tak świetne zaręczyny.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że baaardzo rzadko komentuje, ale nie mam za bardzo czasu, ale teraz postaram się poprawić :)
Pozdrawiam ;*
Tak, nareszcie Kubiak poszedł po rozum do głowy, czekałam na jego kolejny krok i warto było. Co do drugiego Michała, to masz to na co zasłużył, jestem ciekawa jak potoczy się jego dalsza rozmowa z Igą. Pozdrawiam i czekam na kolejne :-* Ada
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej! Pozdrawiam<3 k.
OdpowiedzUsuńwspaniale <3
OdpowiedzUsuń~Donia
ja sledze cały czas bardzo mi się podoba;) M.
OdpowiedzUsuńweszcie już nie mogłam się doczekać kiedy łasko się dowie;) Czekam na ciąg dalszy bo potraficie wciągnąć człowieka w historię jak nie przymierzając sam King
OdpowiedzUsuńBoże kocham Wasze opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńPiszę pierwszy raz komentarz.
OdpowiedzUsuńWiec tak, baardzo, ale to bardzoo podoba mi się wasz blog i oczywiście będę zawsze odwiedzała, a co do dzisiejszego rozdziału to jedno *wow*.
Świetny pomysł z zaręczynami ^^ sama bym tak chciała *-* mam nadzieje, ze u Kubiaków juz nie będzie jakichkolwiek rozstań itp. Happyend mile widziany :D
A u Igi mam nadzieje, ze się wszystko naprawi i wrócą do siebie :)
Dużo weny kochaniutkie :*
Pozdrawiam :)
Jaki cudowny rozdział! A Kubiaków to już normalnie ubóstwiam, i te piękne zaręczyny, cudownie. Tylko pozostaje czekać na więcej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zareaguje Łasko. :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać jak potoczą się losy Łasków! A z Kubiego taki romantyk! Jesteście świetne!
OdpowiedzUsuńDo następnego,
Kinga
aaaaaaaa......................zajebiste ~czarna
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest świetne, trzymajcie tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńW końcu! Czekałam na jedno i na drugie, a tu taka niespodzianka! :D Teraz tylko mam nadzieję, że Iga da się wytłumaczyć Michałowi i wrócą razem do Jastrzębia ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwinięcie się akcji!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem tego że między wami jest taka zgodność, i opowiadanie wygląda tak jak wygląda. Czekam na następne wątki :))
Pozdrawiam M.
O ho, ho! Robi się ciekawie :) kiedy coś nowego?
OdpowiedzUsuń