sobota, 15 listopada 2014

#Trzydzieści dziewięć.

#Iga:
Dziś będzie inaczej. Musi być. Masz zamiar mówić "jest okej, czuję się dobrze". I wszyscy ci uwierzą. Nie będziesz musiała napotykać ich bezradnego wzroku. Kajać się z ich wieczną litością i współczuciem. Nie potrzebowałaś tego. Z każdym dniem coraz bardziej cię to dołowało i denerwowało, aniżeli pomagało, czy podnosiło na duchu. Ale kolejny raz się pomyliłaś. Myślałaś, że będziesz potrafić potakiwać, uśmiechać się i udawać, że nic się nie stało. Zwiedziona głupim instynktem miałaś wrażenie, iż stworzysz nową Igę Kowalczyk, bez przeszłości. Minęło kilka dni, a ty jak ostatnia głupia myślałaś, że potrzeba jedynie chęci, by zażegnać przeszywający ból i tęsknotę. Postąpiłaś jak mało wiedzące o życiu dziecko. Złe rzeczy ciągną się za nami, powoli nas osaczają. Dzisiaj chyba z tysiąc razy odpowiedziałaś "czuję się dobrze, naprawdę". Ale co z tego, skoro ludzie pytając "jak się masz" nie oczekują od ciebie odpowiedzi. Oni już ją znają i to tak dobrze, jak ty. Wpadłaś w sidła własnych uczuć.
Dobrze wiedziałaś, że taki stan rzeczy nie potrwa długo i Majka w końcu tu przyjedzie. Kto jak kto, ale Wójcik nie potrzebowała specjalnych metod szpiegowskich. Na pewno domyślała się, gdzie cię szukać. I tak też się stało, znalazła. Myślałaś, że z serca spadła ci lawina kamieni, kiedy zobaczyłaś jej osobę w drzwiach pokoju. Przez chwilę miałaś wrażenie, że to wszystko ci się śni, ale już chwilę później słowa leciały z twoich ust jak niespokojny górski potok. Nic nie zatajałaś. Powiedziałaś jej całą prawdę, łącznie z twoją ciążą. Byłaś pewna, że nie ma innego wyjścia. Tylko ona mogła zrozumieć cię w stu procentach i złagodzić jakoś twój ból. Nie pomyliłaś się, po tym jak wypłakałaś już jej całą historię twojego życia, poczułaś się zdecydowanie lepiej. Ku twojej radości przyjaciółka zdecydowała, że zostanie do jutrzejszego poranka, więc miałyście cały wieczór i noc na dalsze rozmowy. Przy niej czułaś się swobodnie, niczego nie ukrywałaś.
- Ja naprawdę chciałam zacząć od nowa, Maja. Od kilku dni miałam w planach cały czas się uśmiechać i udawać, że jest okej. Ale to nie jest wcale takie proste. Próbowałam, ciągle mówiłam, że wszystko w porządku, czuję się dobrze, lecz co z tego? Co mi po kłamstwach, kiedy nie mogę normalnie funkcjonować? Łasko to dupek, kretyn i wszystko co najgorsze i mogę wymieniać takie określenia przez kolejne godziny. Tylko wiesz co? Kocham go. I może mi przejdzie, może kiedyś zdam sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełniłam. Jednak nie potrafię tak nagle powiedzieć sobie: dobrze, Kowalczyk, a teraz wymażesz wszystkie wspomnienia związane z Michałem, przestaniesz cokolwiek do niego czuć i zajmiesz się sobą. Nie potrafię zasnąć w nocy, a co dopiero takie rzeczy. - kończysz jednym tchem i zwijasz się w kłębek na sofie.
- Kochana, ale nikt nie oczekuje od ciebie, żebyś nagle była szczęśliwa. Wszyscy doskonale rozumiemy w jakiej sytuacji się znajdujesz. Pamiętasz, jakich świństw narobił mi Kubiak? A jakoś minęło trochę czasu, powoli się ułożyło i jest okej. Nie mówię, że nagle zrobił się nie wiadomo jaki dobry i wspaniały, bo wciąż działa mi na nerwy. - westchnęła, a ty delikatnie uśmiechnęłaś się, widząc w głowie obraz Kubiaka włóczęgi. - Nie licz, że wszystko nagle się ułoży, bo tak nie będzie. Zmiany przychodzą szybko, ale nasz organizm musi się do nich przyzwyczaić i nie trwa to dwie minuty. Boże, mówię jak jakiś psycholog. - parsknęła śmiechem.
- Najlepszy psycholog na całym świecie. - odpowiadasz z uśmiechem. - Jak tam twoje maleństwo? Z tego co widzę rośnie w rekordowym tempie. Czyżby ukochane dżinsy okazały się za małe? - spoglądasz na nią z rozbawieniem. Jakoś tak zrobiło ci się cieplej na sercu podczas jej wizyty.
- Śmiej się śmiej, pogadamy za jakiś czas. - odparła wskazując na twój jak na razie niezauważalny brzuszek. - Nawet się nie obejrzysz, kiedy będziesz musiała wyskoczyć na małe zakupy odzieżowe. W sumie to jak już najdzie cię taka ochota, to daj znać starej ciotce Wójcik, bo i nam przydałyby się małe zakupowe szaleństwa. - nie sposób było się nie uśmiechać podczas takiej rozmowy z taką osobą. Przez te kilka godzin spędzone z Majką czułaś się, jakby wszystko wróciło do normy.
- Oczywiście, że dam znać. Potrzebuję jakiegoś doradcy w tych sprawach, to oczywiste.
- Iguś, ale wiesz, że jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa, no nie? - zapytała po chwili ciszy.
- Jaka? - odparłaś.
- On musi wiedzieć. Wyrządzisz dużą krzywdę dzieciom, nie mówiąc nic Michałowi. Jakkolwiek to boli, musisz to zrobić, Iga. - westchnęłaś słysząc te słowa. Spodziewałaś się tego. I Maja miała rację. Pewnego dnia, w niedalekiej przyszłości, wręcz za kilka dni, będziesz musiała zdobyć się na rozmowę z Michałem. Ale jak? Pojechać do Jastrzębia, wejść do waszego wspólnego mieszkania i tak po prostu zacząć rozmowę?
- Wiem. Ale nie mam pojęcia jak to zrobić. - odpowiedziałaś.
- Na razie poczekaj jakiś tydzień. Spróbuję ogarnąć w jakiej jest sytuacji, a potem coś wymyślimy. Bo wiesz... on bywa u nas dość często. Żeby nie powiedzieć ZA często. I on ciągle mnie nęka, pyta o to gdzie jesteś. Wiesz... ja myślę, że on już wie gdzie cię szukać. To nie jest takie trudne, a on głupi nie jest. Mam przeczucie, że... wiem, że tego nie chcesz... ale on pewnie niedługo się tutaj pojawi. - spojrzała ci głęboko w oczy. - I to jest ta szansa na rozmowę. Wiem, wiem, boli. Ale wy musicie porozmawiać. - dodała po chwili.
- Wiesz, Maja... ja wciąż łudzę się, że to wszystko nieprawda... Że ona wcale nie jest z  nim w ciąży... że wcale nie jest jego żoną... - mruknęłaś cicho. Poczułaś łzy napływające do twoich oczu. Kilkakrotnie zamrugałaś, próbując je powstrzymać.
- Może powinnaś go wysłuchać? Ja nie mówię, że macie do siebie wracać. Ale po tym czasie, na spokojnie i bez stresu wszystko nabierze trochę innych barw? Doskonale cię rozumiem, bo sama unikałam Kubiaka jak ognia. Ale potem się przekonałam, że jedynym wyjściem jest rozmowa. Szczera rozmowa we dwoje, żadnych pośredników, wysłanników i tym podobnych. Spróbuj, kochana. W razie czego zawsze mogę tu wpaść i zrobić z nim porządek. - mrugnęła do ciebie.  - A na pewno pamiętasz, że trenowałam karate i parę chwytów się zna. - Obiecaj mi tylko, że jak tu się zjawi to go nie pogonisz miotłą i nie spalisz na stosie. - dodała, łapiąc cię za rękę.
- Spróbuję. - przygryzłaś dolną wargę i pokiwałaś głową.
Przyjaciółka u boku i życie ci nie straszne. Schody zaczęły się dopiero, jak z bólem serca musiałaś ją pożegnać.
- Ja też dziś się zbieram, czas wrócić do Rzeszowa. - powiedziała Oliwia podczas obiadu. - Iga, zostajesz tutaj, chcesz jechać do mnie, czy może...? - zapytała.
- Na razie zostanę tutaj. Nie wracam do Jastrzębia... - odpowiedziałaś na jej pytanie, domyślając się co kryło się pod trzecią opcją. Późnym popołudniem pożegnałaś siostrę i zostałaś w rodzinnym domu tylko z rodzicami. Po wepchaniu w siebie ostatniego kawałka domowej szarlotki, udałaś się jak co wieczór do swojego tymczasowego pokoju. Wydarzenia z dwóch ostatnich dni jeszcze do ciebie nie dotarły i musiałaś sobie to wszystko jakoś porozkładać w głowie. Nie mogłaś jednak oprzeć się chęci włączenia telefonu. Napotkałaś jeszcze więcej smsów, niż kilka dni temu.
Zupełnie niechcący, prawie że w amoku kliknęłaś zieloną słuchawkę przy imieniu Łasko. I zupełnie nie wiedziałaś co począć, bo ledwo usłyszałaś pierwszy sygnał, w słuchawce odezwał się siatkarz. Zapewne czekał na ten telefon jak na zbawienie.
- Iga? - usłyszałaś pełen niedowierzania głos. Nie odpowiedziałaś. Siedziałaś jak sparaliżowana z telefonem przy uchu.
- Iga, wiem, że tam jesteś. Kocham cię, kocham cię jak wariat i nie potrafię bez ciebie żyć. Nic mi nie wychodzi, nie radzę sobie z niczym. Potrzebuję cię bardziej niż ktokolwiek. Po co mi siatkówka, skoro nie mam ciebie? Domyślam się, że przebywasz we Wrocławiu. I zrobię wszystko, żeby się z tobą spotkać. Poruszę wszechświat, jeśli będzie trzeba. Obiecuję ci, że wszystko ci wyjaśnię. Bez względu na to, co zrobisz potem. Po prostu musisz znać prawdę. Kocham cię, Iguś, dzięki tobie moje życie nabrało barw. Nikt nigdy mi cię nie zastąpi. Kocham cię bardziej niż mogłem kiedykolwiek obiecać. I chcę, żebyś zapamiętała to na zawsze.
Naprawdę nie wiesz jak zareagować. Serce po raz setny pęka ci na miliony kawałeczków. A on się nie rozłącza, czeka w agonii, mając nadzieję, że usłyszy choćby jedno słowo od ciebie, twój oddech, westchnienie, płacz, śmiech, cokolwiek.
Ale nie usłyszy. Rozłączasz się. I czujesz, jak łamiesz mu serce.

Tak samo, jak on złamał tobie.


#Maja

  Długo biłaś się z własnymi myślami. Okropnie kusiła cię wizja spotkania z przyjaciółką, tym bardziej, że nie wiedziałaś ile jeszcze potrwa jej pobyt we Wrocławiu. Musiałaś się z nią zobaczyć, za bardzo się o nią martwiłaś by czekać aż sama wreszcie zdecyduje się odezwać bo doskonale wiedziałaś, że to prędko nie nastąpi. W tym wszystkim nie pomagał ci zdecydowanie fakt iż ostatnio nie było wam po drodze z Kubiakiem. Smaczku tym bardziej dodawała jego była panosząca się po Jastrzębiu i skutecznie uprzykrzająca wam życie, a już na pewno tobie. To zdecydowanie odbiło się na waszej relacji, bo ostatnie dni spędziliście wśród głuchej ciszy z drugiej strony. Ty byłaś na niego zła bo dawał się jej omamić, a on był wkurzony bo przestałaś się do niego odzywać. Jednymi słowy nie wiedziałaś, czy śmiać się czy płakać.

 -Jak długo to jeszcze potrwa?- pyta wyraźnie znużony całą tą sytuacją

 -Nie wiem, na przykład do czasu aż przestaniesz być tak głupi.

 -Przesadzasz.-wywraca oczami

 -Ja przesadzam?- podnosisz głos- To ty jak ostatni kretyn zostałeś chłopcem na posyłki swojej byłej i dajesz jej się wykorzystywać. Byłam w stanie zrozumieć jeden raz, ale to się powtarza. A do tego tobie to chyba wcale nie przeszkadza!

 -Nie musisz być zazdrosna jeśli o to ci chodzi.

 -Wy faceci jednak rozwojowo zatrzymujecie się na etapie podstawówki. Chwała Bogu, że to będzie dziewczynka!- rzucasz po czym bez słowa wychodzisz z domu. Masz serdecznie dość całej tej sytuacji i najchętniej byś od tego wszystkiego odpoczęła. I wtedy właśnie przychodzi szaleńcza myśl. W jednej sekundzie chwytasz za telefon i dzwonisz do matki. Oznajmiasz jej iż jutro planujesz odwiedzić rodzinny Wrocław, co pomimo początkowego zdziwienia, spotyka się z wyraźnym zadowoleniem twojej rodzicielki. Przez dłuższą chwilę jeszcze spacerujesz ulicami Jastrzębia. Do mieszkania wracasz, gdy na dworze zaczyna robić się ciemno, a twój nos wygląda jak własność Rudolfa Czerwononosego. Jak się domyślałaś, w mieszkaniu panuje absolutna cisza, gdyż szatyn w obecnej chwili wylewał siódme poty przed jutrzejszym meczem. Doskonale wiedziałaś, że zdecydowanie nie poprze idei twojego samotnego wyjazdu do Wrocławia, a już tym bardziej tego, że nie będzie cię na meczu. Szczerze powiedziawszy miałaś gdzieś jego reakcję. Musiałaś od niego odpocząć bo czułaś się lekko przytłoczona.

  Standardowo po powrocie z treningu i pochłonięciu absolutnej tony jedzenie próbował się jakkolwiek wkupić w twoje łaski. Jednak ty nie zamierzałaś mu odpuszczać. Kompletnie unikałaś jakiejkolwiek formy kontaktu cielesnego z tym osobnikiem, co zdecydowanie go deprymowało.

 -Jadę jutro do Wrocławia.-rzucasz oschle

 -Chyba oszalałaś.- kręci głową, na co ty wzrusza jedynie ramionami i wstajesz. Nie masz ani siły ani ochoty na żadne słowne przepychanki z Kubiakiem, więc drepczesz do łazienki po czym do sypialni. Kiedy otwierasz oczy nazajutrz widzisz, że druga część łóżka należąca do niebieskookiego jest pusta, co z pewnością świadczy iż jest grubo po dziewiątej, a ów osobnik jest na treningu. Bez zbędnego pośpiechu konsumujesz śniadanie, doprowadzasz się do wyjściowego stanu po czym wyruszasz na drobny spacer i zakupy. Niepostrzeżenie, kiedy wrzucasz zakupy do samochodu po drugiej stronie ulicy dostrzegasz dobrze sobie znanego mężczyznę oraz niestety, równie dobrze znaną sylwetkę kobiety. Nie jesteś w stanie usłyszeć o czym rozmawiają, ale ślepy dostrzegłby, że szatynka jest zdenerwowana i dość bliska płaczu. Z zachowania Michała ciężko ci cokolwiek wnioskować. Po kilku minutach o mało nie eksplodujesz ze złości, gdy czarnowłosa ni stąd, ni zowąd przytula się do szatyna, a ten choć jest wyraźnie zaskoczony to nie odtrąca jej. Tym sposobem niemiłosiernie zła wsiadasz do samochodu i wracasz do domu. Rozpakowujesz zakupy po czym wyjmujesz walizkę i wrzucasz do niej swoje rzeczy. Gdy ją dopinasz w mieszkaniu rozlega się dźwięk otwieranego zamka, a po chwili słychać kroki w przedpokoju.

 -Ty chyba żartujesz.

 -Nie.- odpowiadasz stanowczo- A ty jak następnym razem zechcesz obściskiwać się z byłą to chociaż nie rób tego publicznie bo ktoś może to przypadkiem zobaczyć.-warczysz niemiłosiernie zła, lecz nie możesz go wyminąć bo ci na to zdecydowanie nie pozwala

 -Dlaczego nie dasz mi wytłumaczyć? Czy zawsze jak się pokłócimy będziesz uciekać?- pyta patrząc prosto na ciebie

 -Dwa dni odpoczynku od siebie dobrze nam zrobi.- mówisz w jego kierunku wytrzymując zaciętą bitwę na spojrzenia- Muszę zobaczyć się z Igą.

 -A co z nami?

 -Spytaj Moniki.- mówisz ironicznie po czym po prostu wychodzisz. Oczywiście jeśli myślałaś, że uda ci się spokojnie odjechać to się grubo myliłaś. Nie zdążasz dojść do samochodu, a u twojego boku materializuje się szatyn.

 -Nie chcę się tak z tobą rozstawać.- mówi wyraźnie skruszony

 -Po prostu skończ tą farsę ze swoją byłą bo powoli zaczynam się w tym wszystkim gubić. A z tobą jest chyba nie lepiej.- wzdychasz- Jak wrócę to o tym pogadamy.

  Gdy patrzyłaś na jego zbolałą minę przez chwilę naprawdę było ci go szkoda. Jednymi słowy zmiękło ci delikatnie serce, ale to dlatego, że darzyłaś go naprawdę silnym uczuciem. Właśnie dlatego nie protestowałaś, gdy cię przytulił i złożył ciepły pocałunek na czubku głowy oczywiście przy tym karząc jechać bezpiecznie. Stosując się do jego prośby do rodzinnego miasta docierasz po dwóch godzinach jazdy. Ledwo wpadasz do domu, a już dopada cię mama, która mocno cię ściska po czym przechodzi do oględzin. Obydwoje, zgodnie z twoim ojcem stwierdzają, że ciąża ci służy oraz, że wyglądasz absolutnie kwitnąco. Po krótkiej rozmowie z rodzicami od mamy dostajesz numer telefonu do siostry Igi. Bierzesz głęboki wdech po czym wybierasz numer na klawiaturze telefonu. Po drugim sygnale słyszysz znajomy głos Oliwii z którą zaczynasz rozmowę. Dopiero po chwili przechodzisz do konkretów, a ona ku twojemu zdziwieniu bez większego oporu wyjawia ci iż Iga jest wciąż we Wrocławiu. Trochę się obawiałaś pytać ją o spotkanie z przyjaciółką, ale o dziwo sama ci to zaproponowała. Twierdziła, że ta rozmowa jej na pewno pomoże bo potrzebuje w tej chwili wsparcie bliskich osób. Zgodziłaś się na postawione przez Oliwię warunki i tym sposobem miałaś spotkać się z Igą nazajutrz. Wieczór ten spędzasz z rodzicami na rozmowie, kątem oka obserwując poczynania jastrzębskiej drużyny w telewizji. Gdy otwierasz oczy nazajutrz jest grubo po dziewiątej, a w domu jedynie krząta się twoja mama. Nie bardzo masz ochotę na maraton odwiedzinowy u rodziny, najchętniej odwiedziłabyś swojego młodszego braciszka, jednak wraz ze swoją małżonką mieszkał aktualnie w Poznaniu i nie prędko wybierał się w rodzinne strony. Tym właśnie sposobem spędziłyście z mamą dość leniwie przedpołudnie, a już po czternastej udałaś się w kierunku celu twojej podróży do Wrocławia. Po kilku głębszych wdechach i wydechach zaparkowałaś koło rodzinnego domu Kowalczyków. Pewnym krokiem dotarłaś ku drzwiom. Wcisnęłaś dzwonek i odczekałaś kilka sekund, aż drzwi się otworzyły. Powitała cię mama Igi, która nie omieszkała wyrazić zachwytu twoim wyglądem oraz spytać o twoje samopoczucie. Niedługo potem pojawiła się Oliwia, która również stwierdziła, że świetnie wyglądasz, a po chwili zaprowadziła cię w kierunku salonu.

 -Iguś, masz gościa.-rzuca ciepło w kierunku siostry, a ta niema natychmiast się odwraca w twoim kierunku. Widzisz cień uśmiechu na jej twarzy.

 -Mój boże, Maja!-mówi cicho piskliwym głosem, a ty siadasz obok niej i przez chwilę przytulacie się do siebie bez słowa.- Przepraszam.- mówi łamiącym się głosem- Nie chciałam cię w to mieszać.

 -Iga głuptasie, jesteśmy jak siostry, przecież możesz i powinnaś mi wszystko mówić i to, że jestem w ciąży to żadne wytłumaczenie.

 -Musiałam wyjechać, nie mogłam inaczej…- wzdycha głęboko

 -Rozumiem cię, naprawdę. Nie musisz mi się tłumaczyć, wiem, że potrzebowałaś zmienić otoczenie, zostawić to daleko za sobą i uciec od tego wszystkiego. Musiałaś pobyć sama ze sobą.- mówisz patrząc na przyjaciółkę

 -Ja nie wiem co mam robić..

 -Bo to jest jeszcze świeże i zbyt mało czasu upłynęło.

 -Było tak idealnie, a tu nagle wszystko się tak spieprzyło.-chlipie pociągając nosem- Byłam taka głupia.

 -Z miłości robi się głupie rzeczy, ja sama się o tym dość boleśnie przekonałam.- wzdychasz-Zachował się jak dupek i o mało co nie wydrapałam mu ostatnio za to oczu bo to co zrobił jest absolutnie nie wybaczalne, w życiu nie pomyślałabym, że aż tak skrzywdzi. Nie zasługujesz na to by tak przez niego cierpieć, to on powinien płakać, że stracił przez własną głupotę taką cudowną kobietę, a nie ty. Jesteś piękna, młoda, inteligenta, na jednym kretynie świat się nie kończy.

 -Chyba jednak kończy.- mówi cicho

 -Iga, wiem, że to teraz ciężko ci pojąć, ale musisz stanąć na nogi jakkolwiek bo im dłużej będziesz to rozpamiętywała tym trudniej będzie ci się tego wyzbyć.

 -Nawet jak jakoś mi się to uda to przez następne kilka miesięcy będę o tym boleśnie sobie przypominać, a potem przez kolejne lata.-pociąga nosem

 -O czym mówisz?- dziwisz się nie bardzo wiedząc o czym mówi przyjaciółka

 -Maja.. ja.. jestem.. w ciąży.- wybucha głośnym i niepohamowanym płaczem, a ty jesteś w absolutnym szoku. Przez chwilę nie potrafisz wydusić z siebie ani słowa. Nie spodziewałaś się tego. To była zdecydowanie ostatnia rzecz o jakiej byś w ogóle pomyślała, o ile byś pomyślała.

 -W ciąży?- powtarzasz wciąż będąc w lekkim szoku

 -Żeby było gorzej w bliźniaczej.- chlipie

 -Nie zamierzasz mu powiedzieć, prawda?- pytasz

 -Nie, na pewno nie teraz.- kręci głową- Ma inne zajęcia jak żona czy ich dziecko.

 -Iguś, czego byś nie zrobiła to wiedz, że ja zawsze ci pomogę. Zawsze i musisz o tym pamiętać.- łapiesz ją za dłoń

 -Cieszę się, że tu jesteś.- próbuje uśmiechać się przez łzy- Co ja bym bez ciebie zrobiła.- ociera dłonią mokre od łez policzki- A co u ciebie? Bo widzę przedni bagaż się rozrósł.

 -Jakoś leci, jestem na zwolnieniu, wariuję w domu, wariuję przez Kubiaka, który doprowadza mnie do granic wytrzymałości i generalnie chcę już marzec bo mała daje mi się mocno we znaki.- kładziesz dłoń na swoim brzuszku- Hej, wszystko będzie jeszcze dobrze, zobaczysz. Szkoda twoich łez.- mówisz widząc jej zaszklone oczy

 -Boże Maja, dlaczego mi się tu musiało przytrafić?- szlocha- Dlaczego nie mogłam znaleźć po prostu cudownego faceta, zostać jego żoną i urodzić mu dziecko? Dlaczego ja mam całe życie pod górkę?

 W tym momencie wiedziałaś, że to będzie trudny wieczór, nie tylko dla Igi, ale i dla ciebie samej. To był swego rodzaju test dla ciebie jako przyjaciółki. Musiałaś przecież stanąć na wysokości zadania, byłaś jej to winna. I za cel postawiłaś sobie wyciągnięcie jej z tego dołka. Nawet pomimo informacji jaką zwaliła cię wręcz z nóg. Byłyście jak siostry, a te przecież wskoczą za sobą w ogień. I tak było w tym wypadku, teraz to ty musiałaś wskoczyć w ogień za Igą i wydostać ją z zadymionego pomieszczenia na świeże powietrze. Choć może w tym momencie nie bardzo wiedziałaś jak to uczynić, to coś podświadomie cię pchało do jakiejkolwiek formy działania. Po prostu. 

~*~
Joan: Cześć i czołem! Wracamy po małej przerwie spowodowanej natłokiem naszych obowiązków. Obie chodzimy do szkoły, obie trenujemy, więc nasz czas wolny... w sumie to go nie ma. :P Mnie dziś natchnęło i w końcu napisałam rozdział treściwej długości. Mam nadzieję, że za tydzień też doznam nagłego przypływu weny twórczej. No nic, lecę pod ciepły kocyk, bo ostatnie wahania pogodowe skutecznie utrudniają mi życie poprzez ciągłe przeziębienia. :C Miłego weekendu kochane!

wingspiker: Witamy po małej przerwie! Mamy cichą nadzieję, że ktoś zatęsknił za losami Łasków i Kubiaków jak ich pieszczotliwie nazywamy ;) Musicie nam wybaczyć, ale szkoła i inne obowiązki skutecznie ukracają nam czas wolny do zupełnego minimum.  U naszych bohaterów się dzieje, ale jak wiecie u nas na nudę narzekać nie można. I zapewniam Was, że to nie koniec emocji i wszelkich zwrotów akcji. Trzymajcie się, miłego wieczoru!

3 komentarze:

  1. no no oj dzieje sie dzieje :/
    biedne dziewczyny, zasluguja na to co najlepsze, a tu ... kicha :/
    rozdzial super :)
    czekam na cd ;3
    przepraszam, ze dzis tak krotko, ale musze leciec uczyc sie bo jutro czeka mnie sprawdzian z 50 geografii ;_; a jest to przedmiot, ktory idzie mi jak krew z nosa ;_; i hate it -.-
    pozdrawiam i zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo dobre Iga robi, musi być nieustepliwa ,a niech się pomęczy jeszcze trochę! Niech ma za swoje Łasko ;/ Kubiaki są cudowne i jesli ich rozdzielicie to nie recze za siebie, chociaż wiem ,ze oni nie są łatwi

    OdpowiedzUsuń