niedziela, 2 listopada 2014

#Trzydzieści osiem.

#Maja

  Tak jak i obiecałaś, ku uciesze Michała wreszcie zmieniłaś swoje samotne lokum na mieszkanie szatyna, które od teraz było waszym wspólnym. Starałaś się też nie siedzieć w pracy więcej, aniżeli powinnaś, a i musisz przyznać, że on również całkiem nieźle wywiązywał się ze swoich postanowień. Generalnie rzecz biorąc obydwoje wzorowo wywiązywaliście się z waszego kompromisu.

 -Długo się będziesz tak na mnie przyglądał?-pytasz, gdy widzisz jego wzrok utkwiony w twojej osobie, gdy przygotowujesz się rano do pracy

 -Mhm.-mruczy jeszcze nieco zaspany

 -Nie martw się kochanie, dzisiaj nie planuję siedzieć do wieczora. Nie będziesz musiał stawiać do pionu całej mojej firmy.

 -Czy ty mi coś insynuujesz moja droga?

 -Skąd.-uśmiechasz się po czym cmokasz go w policzek i opuszczasz mieszkanie. W pracy jak zwykle urwanie głowy, choć ciebie ono nie dotyczy w tak wielkim stopniu bo nie zostajesz obrzucona całą masą pracy jak to bywało dotychczas. Teraz dostajesz jakąś jedną dziesiątą tego, co wykonywałaś kiedyś i musisz przyznać, że było ci to bardzo na rękę. Tym bardziej, że nie miałaś najlepszego dnia. A już na pewno nie poprawiła go wizyta osoby, której nie miałaś ochoty widzieć.

 -Nie wiem czy kojarzysz fakty, ale Iga już tu nie pracuje.-mówisz chłodno, gdy widzisz go w progu

 -Chcę porozmawiać.-mówi wzdychając

 -Nie ze mną powinieneś rozmawiać Michał.-kręcisz głową

 -Wiesz.. gdzie ona jest?

 -Wiem tyle, co ty.-odpowiadasz mu chłodno

 -Maja proszę cię, powiedz mi chociaż co się z nią dzieje.-mówi niemal błagalnym tonem głosu

 -Przykro mi, ale ja naprawdę nie mam zielonego pojęcia gdzie ona jest, a już tym bardziej co z nią, chociaż nie podejrzewam, że jest jej do śmiechu.-mówisz z przekąsem- Z resztą nawet gdybym cokolwiek wiedziała to sądzisz, że powiedziałabym ci?

 -Rozumiem.-kiwa głową ze zrozumieniem- Gdybyś miała z nią kontakt to powiedz jej..

 -Nawet jeśli, to nie zamierzam być pośrednikiem.-przerywasz mu- Przepraszam cię, ale mam jeszcze trochę, a i nie mam nastroju na rozmowy.- po tych słowach bez słowa opuszcza twój gabinet.  Nie bardzo potrafisz się skupić na pracy. Nie tylko dlatego, że rozmowa z Łasko, jeśli można to tak nazwać cię ruszyła, ale i nie czułaś się dziś zbytnio na siłach. A już tym bardziej z nóg zwalił cię widok osoby, którą zobaczyłaś w drodze do łazienki.

 -Kogo ja widzę.-słyszysz jej paskudny głos ze sztucznym uśmiechem przylepionym na twarzy

 -Powiedziałabym to samo.-odpowiadasz z przekąsem

 -Komuś się chyba przytyło.-wtrąca

 -I wzajemnie.-wymuszasz uśmiech- Tylko, że ja jestem w ciąży, a pani.. no właśnie.

 -Proszę sobie oszczędzić te uwagi bo chyba będzie musiała ich pani wymyślić zdecydowanie więcej bo niestety będziemy współpracować.-szczerzy się

 -Słucham?-nie wierzysz w to co słyszysz

 -Pani Moniko, zapraszam.-wtrąca szef, po czym brunetka znika z twojego pola widzenia, a ty jeszcze przez dłuższa chwilę stoisz w kompletnym osłupieniu. To zdecydowanie pogorszyło twój i tak już okropnie beznadziejny dzień.

 -Dobrze się czujesz?-wyrywa cię zatroskany głos Przemka, waszego recepcjonisty

 -Nie.-kręcisz głową, po czym znikasz za drzwiami łazienki. Delikatnie przemywasz twarz i opierasz się o zlew. Delikatnie kręci ci się w głowie przez co nie jesteś w stanie ruszyć się z miejsca. W jednej chwili przychodzi co do głowy to, że Michał miał chyba jednak rację. Nie powinnaś się tak forsować, bo najwidoczniej teraz oto miałaś tego opłakane skutki. Nie miałaś pojęcia ile spędziłaś w łazience, ale wystarczająco długo by większość twoich współpracowników opuściła firmę na przerwę. W dalszym ciągu nie czułaś się na siłach by wrócić do pracy, ale nie kręciło ci się chociaż w głowie.

 -Maja.-po chwili widzisz zdyszanego szatyna wpadającego do środka- Co się stało?

 -Co tu robisz?-dziwisz się jego widokiem po czym gromisz wzrokiem Przemka z którym z całą pewnością Michał był w zmowie.

 -Jesteś strasznie blada.-krzywi się

 -Bo słabo się czuję, tylko tyle.

 -Tylko?-powtarza- Na dzisiaj skończyłaś pracę.

 -Michaaał.-jęczysz

 -Bez żadnego ale.-mówi stanowczo, a ty nie masz najmniejszej ochoty się mu sprzeciwiać choć normalnie pewnie byś to zrobiła. Nie miałaś po prostu siły na słowną sprzeczkę i faktycznie, jedyne o czym marzyłaś w tej chwili to wydostanie się z pracy. Na dobrą sprawę nie pamiętasz nawet drogi powrotnej do domu ani tego jak się tam dostałaś. Budzisz się zupełnie zdezorientowana by po chwili zdać sobie sprawę, że jesteś w waszym mieszkaniu, a obok ciebie siedzi Michał czytający jakąś książkę. Na twój widok delikatnie odrywa wzrok od lektury po czym przenosi go na ciebie.

 -Długo spałam?-pytasz lekko zachrypniętym głosem

 -Ze trzy godziny.-odpowiada ze spokojem w głosie- Jak się czujesz?-pyta po chwili

 -Już lepiej.-kiwasz głową- Przepraszam.-wzdychasz

 -Ale za co?-spogląda na ciebie

 -Miałeś rację, nie powinnam tyle siedzieć w pracy.

 -Nie sądziłem, że tego dożyje.-śmieje się- Jutro jak już będzie lepiej śmigasz do lekarza i ładnie prosisz o zwolnienie.

 -Ale..

 -Żadnego ale.-przerywa ci cmokając cię w usta- Pamiętaj, że chodzi już nie tylko o ciebie, ale i o tego małego szkraba, który za trzy miesiące z hakiem wprowadzi rewolucje w naszym życiu.

 -Nie możesz się już doczekać, co?

 -Nie powiem, że nie, nawet pomimo faktu, że w dalszym ciągu trochę przeraża mnie wizja nocnego wstawania, zmieniania pieluch i tym podobnych naprawdę chcę by już był marzec.-unosi kąciki ust ku górze

 -Ty chociaż nie musisz rodzić, reszta w porównaniu z tym to będzie pikuś.

 -To jest ten moment w którym wychodzi z ciebie feministka, a ja powinienem to zignorować.-śmieje się po czym cię obejmuje- I proszę cię, nie rób mi tego nigdy więcej. Jak Przemek do mnie zadzwonił myślałem, że dostanę zawału ze strachu.

 -Za bardzo się przejmujesz Michał.

 -Ty na moim miejscu zrobiłabyś to samo.

 -Pewnie tak.-gładzisz dłonią jego policzek czując pod opuszkami palców jego kilkudniowy zarost. Po przyrządzanym przez twojego ukochanemu posiłku opowiadasz mu o ekscesach dnia dzisiejszego, na wieść o twojej nowej koleżance z pracy o mało nie krztusi się przeżuwaną zawartością w ustach. Jest w nie mniejszym szoku niż ty, a także nie mniej zniesmaczony zaistniałą sytuacją. W tej sytuacji tym bardziej wręcz wymusza na tobie nieco szybszy urlop, a nie ukrywasz, że to byłoby ci w tej chwili bardzo na rękę. Ogółem kolejne dni biegły w dość spokojnym tempie. No może gdyby nie fakt pewnego natrętnego pasożyta wpadającego do was co najmniej Ra dziennie i suszącego ci głowę o jakieś wieści o Idze. Miałaś serdecznie dość jego wizyt, ale nie mówiłaś tego głośno bo wiedziałaś, że gdy wy mieliście kryzys, Kubiak występował w podobnej roli. O Idze wciąż wiedziałaś tyle co nic, co zdecydowanie co raz bardziej cię martwiło. Abstrahując od sprawy niedoszłych państwa Łasko wraz z Michałem wreszcie na poważnie zaczęliście wdrażać w życie plan zostania rodziną. Jako, że dostałaś kategoryczny zakaz pracy od pani doktor oraz nakaz odpoczywania i oszczędzania się, zajęłaś się ważniejszym sprawami. Mając kupę wolnego czasu w przypływie chwili zabrałaś się za urządzanie pokoju dla waszej pociechy. Musiałaś przyznać, że byłaś zdecydowanie zadowolona z efektu finalnego twojej pracy. Nawet przyszłemu tatusiowi przypadł on do gustu, więc nie pozostało wam nic innego jak zająć się jego wykonaniem.

 -Iga się dalej nie odzywa?-pyta szatyn, gdy spędzacie dość leniwie wieczór

 -No właśnie nie.-wzdychasz

 -Łasko mi już żyć nie daje.-przewraca oczami- Żebym ja cokolwiek jeszcze wiedział, a tak suszy mi głowę pięćset razy na dzień i wypytuje co robić.

 -Zakładam, że ty robiłeś to samo nie tak dawno temu.-chichoczesz

 -Na pewno nie aż tak.-kręci głową

 -Dziwne, że mnie nie napastuje już więcej.-mówisz, a dostrzegając minę Kubiaka dodajesz- Co mu nagadałeś?

 -A kto powiedział, że nagadałem?

 -I kogo próbujesz oszukać Misiu.

 -No dobra.-kapituluje- Dałem mu delikatnie do zrozumienia, że nie możesz się teraz denerwować i musisz odpoczywać i że lepiej będzie jak da ci spokój.

 -Oszczędziłeś mi stękania Łasko nad głową mój bohaterze, jak ja mam ci się odwdzięczyć?

 -Myślę, że coś się znajdzie.-uśmiecha się zawadiacko po czym czule cię całuje, a ty nie masz najmniejszej ochoty by go powstrzymywać. Tradycyjnie już w takich chwilach wyczuciem czasu okazuje się osoba dobijająca się do ciebie przez telefon, a także niedługo po tym dzwonek do drzwi za którymi z całą pewnością stał Łasko. Zostawiasz Michała z zupełnie niespodziewanym gościem w postaci atakującego, a sama znikasz w czeluściach mieszkania i odbierasz telefon mając nadzieję, że to Iga. Myliłaś się, bo dzwoniła twoja mama, choć i rozmowa ta miała związek z przyjaciółką.

 -Mam dla ciebie wieści skarbie.-rzuca twoja mama

 -Wiesz gdzie jest Iga, prawda?

 -Owszem.-przytakuje- Obiecałam, że za wszelką cenę się dowiem gdzie się podziewa no i słowa dotrzymałam.

 -Mamo, nie trzymaj mnie dłużej w niepewności i mów gdzie ona jest. Pamiętaj, że nie można mi się denerwować.

-Teraz to o tym pamiętasz hmm?

 -Michał mówi tak samo. Znając życie pewnie spiskujecie za moim plecami, zgadłam?

 -Czego pytasz swojej starej matki, spytaj swojego mężczyzny.-zbywa cię- Ale nie powiem, lepszego zięcia nie mogłam mieć.-śmieje się twoja mama

 -Mamo proszę cię, mów!-ponaglasz ją

 -No już dobrze, dobrze.-poważnieje- Nie pytałam mamy Igi bo nie byłam do końca pewna czy jest wtajemniczona, ale przypadkiem spotkałam Oliwię. Nie powiem, zdziwił mnie jej widok bo o tej porze roku zazwyczaj nie wpada do Wrocławia. Co prawda może nie powiedziała mi tego wprost bo nie była z pewnością przekonana, co do tego czy ja wiem coś więcej aniżeli powinnam, ale na jakieś dziewięćdziesiąt dziewięć procent Iga jest teraz we Wrocławiu.

 -Jesteś pewna?

 -Gdybym nie była, nie dzwoniłabym i nie mówiłabym ci tego. Przecież nie można ci się denerwować.-chichocze

 -Ale co powiedziała dokładnie?

 -Mniej więcej cytuję musiałam przyjechać i pomóc pewnej delikatnej duszyczce w kilku sprawach. Może i jestem już w średnim wieku, ale potrafię zrozumieć aluzję.

 -Mamo, jesteś najlepsza!-mówisz piskliwym głosem- Teraz nie zostaje nic, jak tylko się przekonać, czy aby nie zwiała.-mówisz, a kątem oka dostrzegasz ruch w przedpokoju. Kończysz rozmowę z rodzicielką po czym opuszczasz sypialnie. Widzisz, że Łasko spogląda na ciebie wzrokiem pełnym nadziei, ale ty nie potrafisz mu jej dać. Nie po tym co zrobił twojej najlepszej przyjaciółce. Kręcisz delikatnie głową, co ewidentnie go dobija. Dlaczego to zrobiłaś? Bo chciałaś najpierw sama dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodziło, a przede wszystkim zobaczyć się z Igą. Byłaś jej po prostu to winna. Przecież była dla ciebie jak siostra. A siostry wskoczyłby dla siebie w ogień i ty w tej chwili poniekąd się tak właśnie czułaś. Jakbyś wskakiwała w prawdziwy żar, samo centrum tego wszystkiego.



#Iga:
To wcale nie było takie proste, jak się wydawało. Wciąż czułaś się niczym potrącona przez zgraję rozwścieczonych zwierząt. Przecież nie tak łatwo pogodzić się ze swoim wyjątkowo niespecjalnym losem. Bądź co bądź, miałaś zamiar spędzić miłe popołudnie. I to wcale nie miało być próbą ucieczki z domu rodzinnego, gdzie panowała grobowa atmosfera. Czułaś się tam, jakby ktoś umarł. A przecież to tylko połowa twojego serca pożegnała się z życiem.
- Opowiadaj, jak u ciebie. Podobno pracujesz w jednej z najbardziej wpływowych i dochodowych firm na Śląsku. - Karol od razu przejął inicjatywę.
- Właściwie to pracowałam. Ostatnio się stamtąd zwolniłam. Miałam wrażenie, że ciąży na mnie zbyt wielka presja. A do tego przesiedziałam tam praktycznie dwa lata swojego życia. - wzruszyłaś ramionami.
- No tak, bo przecież nazwisko Kowalczyk równa się pracoholizm. - zaśmiał się. - Oj Iga, już myślałem, że kompletnie przepadniesz w tym całym Jastrzębiu. Straciłem ostatnie nadzieje, że przyjdzie mi cię zobaczyć właśnie tutaj.
- Hej, bo ty po prostu nie umiesz na mnie trafić! W ostatnim czasie pojawiałam się tu dosyć często.. - zrugałaś go, ale również się uśmiechnęłaś. Taki był twój przyjaciel z liceum, nie potrafiłaś być na niego zła dłużej niż przez dwie minuty. Jeszcze kilka lat temu siedzieliście razem w ławce.
- Często? Dwa razy na rok, czy aż trzy? - parsknął śmiechem, kiedy dotarliście do małej kawiarni w centrum. Spojrzałaś na niego z politowaniem, nie odpowiadając. Zajęliście miejsce na końcu pomieszczenia i złożyliście zamówienie.
- Słyszałem, że ci się nieźle powodzi. - zaczął niby mimochodem, ale ty już wiedziałaś do czego zmierza sprawa. Może i Łasko nie należał do najsławniejszych siatkarzy na świecie, ale informacje o kobietach sportowców obiegają Internet i gazety w rekordowym tempie. Nie miałaś wątpliwości, że i kolega z Wrocławia się ich dopatrzył.
- Zależy co rozumiesz przez słowo "nieźle". - odpowiedziałaś wymijająco, upijając łyk malinowej herbaty, jaką sobie zamówiłaś. Z tego co wiedziałaś, a było tego niewiele, nie powinnaś pić kawy.
- Nie udawaj głupiej, przecież oboje wiemy, że taka nie jesteś. W każdym bądź razie gratuluję i czekam na zaproszenie na ślub. - wyszczerzył się, na co miałaś ochotę go kopnąć. Ślub? Prędzej chrzciny, kochany kolego.
- Kochany, masz nieaktualne informacje. Trochę się ostatnio pozmieniało. - powiedziałaś cicho, wpatrując się wszędzie, byle nie w zielone oczy towarzysza.
- Naprawdę? Ale chyba obyło się bez większych akcji, co? Bo wiesz... zawszę mogę faceta znaleźć i wymierzyć mu sprawiedliwość. - posłał ci pocieszający uśmiech.
- Myślę, że jeszcze się przydasz. - puściłaś mu oczko. Jak na dżentelmena przystało, wyczuł delikatny temat i więcej nie zasypywał cię pytaniami o siatkarza. Byłaś mu za to stokrotnie wdzięczna. Praktycznie przepadliście na wspominaniu licealnych czasów. Tak to już jest, że szkoła średnia obfituje w najwięcej zabawnych wspomnień. Humor radykalnie ci się poprawił i przez jakiś czas czułaś się jak dawniej. Nie obyło się bez przypominania ci twoich cudownych wybryków. Co jak co, ale jedna z najlepszych uczennic w klasie również miała swoje za uszami. Bywały takie momenty, że wręcz chciałabyś teleportować się do tych starych czasów i usiąść w szkolnej ławce. Wtedy wszystko było takie banalnie proste. Największy twój problem tamtego okresu? Zapewne było to coś w rodzaju nieodrobionej pracy domowej z matematyki, albo sprawdzian z chemii. A teraz? Aktualnie to po prostu szkoda gadać.
- Od teraz masz nakaz częstszego odzywania się do starych znajomych! Pamiętaj, że zawsze możesz napisać, zadzwonić, cokolwiek. Może i jestem facetem, ale pewne sprawy ogarniam. Naprawdę. - dodał z normalnym już u niego uśmiechem. Nie było tematu, rozmowy, chwili, kiedy to Karol by się nie uśmiechał.
- Dzięki, było naprawdę miło trochę powspominać. - odparłaś, a ku twojemu zdziwieniu kolega objął cię ramieniem. Nie wiedząc co począć w tej delikatnie mówiąc dziwnej sytuacji, odwzajemniłaś uścisk.
- Uważaj na siebie, żebyś się tam nie zgubiła w tej śląskiej metropolii! - dodał na odchodne, a ty pokazałaś mu język.
- Odezwał się szlachcic z dolnośląskiego! - zripostowałaś i oboje odeszliście w swoje strony. Zrobiło ci się naprawdę ciepło na sercu mogąc porozmawiać z kimś z zewnątrz, z osobą, która niegdyś była ci tak bliska. W końcu zakres twoich rozmówców ograniczał się do mamy, siostry i Majki, która była najatrakcyjniejszym obiektem w tej hierarchii. Jednak wciąż nie mogłaś zdobyć się na telefon do niej. Tak wiele chciałaś jej powiedzieć, tyle chciałaś jej wykrzyczeć, wypłakać. Ale fakt, że mogła przez to jeszcze bardziej się denerwować skutecznie odciągał cię od wykonania do niej telefonu.
Dotarłaś do domu wczesnym wieczorem. Przywitałaś się z rodziną i przez chwilę posiedziałaś z nimi w salonie. Potem przeniosłaś się do swojego pokoju, gdzie po raz pierwszy od przyjazdu zdobyłaś się na włączenie telefonu. Twoim oczom ukazało się kilkadziesiąt nieodebranych połączeń, prawie sto. Do tego masa wiadomości głosowych. Sama nie miałaś pojęcia co cię podkusiło do odsłuchania jednej z nich. Najnowszej, z dokładnie kilkunastu minut przed.
Spójrz w niebo i pomyśl, że ja pod tym samym niebem co ty,  żyję, śpię i śnię o tobie, Iguś. I nigdy nie przestanę cię kochać. Nigdy nie przestanę o ciebie walczyć.  

Serce ci po prostu pękło. Zbyt wiele. 

~*~
wingspiker: Witam kochane, troszkę obsuwy, ale tak się złożyło, że Święto Zmarłych wypadło w weekend i chcąc, nie chcąc wybyłam do rodziny i wróciłam dopiero dzisiaj, dość niedawno. Za oknem zimno i ponuro, aż się nie chce wychodzić z domu, tym bardziej jak się tydzień przesiedziało pod kocem bo się miało grypę :P U naszych bohaterów troszkę akcji, Kubiaki jak widzicie uwielbiają się sprzeczać, ale co poradzić, takie charakterki. Maja co raz poważniej myśli o planach odnalezienia Igi i kto wie, co z tego wyniknie. Generalnie się dzieje, mam nadzieję, że w natłoku codziennych zajęć znajdziecie chwilę na komentarz :) Miłego tygodnia!
Joan: Cześć kochane! Dzisiejszy dzień jest paskudny, okropny i wszystko, co najgorsze. Jakoś tak sennie, zimno i ponuro. :C Za to mam nadzieję, że najnowszy rozdział chociaż troszkę polepszy wam ten listopadowy wieczór. :) Mnie czeka cholernie zabiegany tydzień, prawdopodobnie najgorszy w tym roku. :| Wierzę, że wy nie będziecie musiały się tak męczyć i w ramach wolnego czasu skomentujecie dzisiejszą część. :P Pamiętajcie, że jeszcze tylko trochę i święta i masa wolnego! Trzymajmy się tej myśli. :) Miłego tygodnia! <3

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam czytać to opowiadanie. Wręcz "pochłaniam" nowe rozdziały ;) Mam nadzieję, że Majka pojedzie do Igi i w końcu szczerze porozmawiają. Już z niecierpliwością czekam na kolejny, by dowiedzieć się co będzie dalej :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zawsze. Do następnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna bardzo dobra część;) kiedy coś nowego? ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze ;) czytam bloga od dawna niestety nie mam możliwość komentowania w moim telefonie... a z racji dłuższego wolnego weszłam sobie na komputer i piszę dziś ze jestem i każdego tygodnia czekam na następny rozdział :) pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam na tego bloga dosyć niespodziewanie. Ba. Przeglądałam facebookowe fanpage i trafiłam na stronę na której był podany link do tego bloga. Nazwa była intrygująca, prolog również. Postacie także. Z racji tego że długi weekend to postanowiłam że będę czytać. Co mi szkodzi? Powiem jedno. Piszesz niesamowicie. Przedstawiasz problemy różnych ludzi na świecie. Nie jestem w stanie napisać nic więcej, po prostu czekam na więcej. No i nie kończ tego szybko, bo już czuję niedosyt!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy coś nowego ? :)

    OdpowiedzUsuń