wtorek, 5 maja 2015

#Sześćdziesiąt.



#Maja

   Sama nie jesteś do końca pewna jak przeżyliście te trzy dni w Turcji. Wasze spazmatyczne śmiechy z wymysłów Łasko przerywały co najwyżej osoby z obsługi pytające czy wszystko w porządku. Byłaś pełna podziwu dla narzeczonego Kowalczyk. Nie miałaś zielonego pojęcia skąd on brał te wszystkie pomysły, ale podziwiałaś Igę, że jeszcze nie zawinęła go w dywan i nie odesłała do Polski.

 -W tym momencie cieszę się, że jutro zwiedzamy Ankarę. Nie wiem czy wytrzymałabym kolejną dawkę złotych sentencji Łasko.

 -Nie przesadzaj.-odpowiada rozbawiony Kubiak przeglądając coś w telefonie

 -Nie przesadzam, aczkolwiek widzę, że ty bawisz się wyśmienicie. Pamiętaj, nie uduś się tylko ze śmiechu przypadkiem, masz rodzinę na wykarmieniu.

 -Odrobina rozrywki jeszcze nikomu nie zaszkodziła kochanie.-szczerzy się- Ale jestem pełen podziwu dla twojej przyjaciółki, ja na jej miejscu bym go chyba zamknął w szafie albo co najmniej ukradł skarpety.

 -Gdybyś ty coś takiego zrobił to bym się chyba z tobą rozwiodła i nie żartuję. Dom wariatów.-kręcisz głową niedowierzając temu wszystkiemu.

Ten dzień postanowiliście spożytkować na leniuchowanie nad wodą. Oczywiście Łasko był niezawodny i dumnie paradował w koszulce z napisem „kapitan vodka” i oczywiście w śnieżnobiałych skarpetkach. Kubiak jak zwykle siedział obok ciebie podśmiewając się z przyjaciela, a Iga bezskutecznie starała się udawać, że wcale nie zna głównego autora zamieszania. Po kilku dniach pobytu w kurorcie Łasko był zarazem największą gwiazdą i atrakcją w jednym. Ludzie nie dość, że wytykali go już palcami to podchodzili i robili sobie z nim zdjęcia, z czego był wyraźnie zainteresowany. Nie zapominał także o swoim jaskrawożółtym atrybucie, który dumnie prezentował na fotografiach.

 -Widzicie Polaczki cebulaczki? Tylko mnie w tym kurorcie rozpoznają, powinniście się cieszyć, że dane wam jest spędzać czas z taką personą jak ja.-rzekł dumny Łasko, który powrócił z sesji zdjęciowej z jakąś niemiecką rodziną

 -Dzięki temu na górze za to, że wymyślił coś takiego jak szpital psychiatryczny.-wymamrotała pod nosem Iga

 -Jaki psychiatryk, Iguś, co ty gadasz!-prycha- Ja po prostu się utożsamiam z krajem lat dziecinnych.

 -Te Mickiewicz, fani cię wołają.-wtrąca rozbawiony Kubiak widzą małą grupkę ludzi spoglądającą w kierunku atakującego

 -Przestałbyś go nakręcać.-gani twojego małżonka Iga

 -Wywieź go do Ankary to się zamknie.-odpowiada niewzruszony czytając jakąś gazetę- Najlepiej podróż wierzchem na kozie, będzie wniebowzięty.-podśmiewał się szatyn.

Po jakichś piętnastu minutach powrócił organizator całego zamieszania zarządzając przy tym zbiórkę przy wodzie. Gdy nikt się nie przejął stwierdził, że jutro wszyscy obowiązkowo udają się do zagrody dla kóz żeby wybrać jedną do zakupu, co zdecydowanie ożywiło resztę towarzystwa.

Popołudniem po skończonym obiedzie tradycyjnie już Łasko zaciągnął Kubiaka, wymuszając to niemal płaczem wyprawę na bazar. Wy natomiast postanowiłyście jeszcze trochę posmażyć się na słońcu.

 -Ty sądzisz, że Łasko jeszcze kiedyś będzie normalny?-pyta nagle przyjaciółka

 -Mam być szczera czy mam skłamać?

 -Skłam proszę.-odpowiada bez zastanowienia

 -Oczywiście, że będzie! Razem z moim.-śmiejesz się- Swoją drogą ciekawie gdzie te dwie łajzy się plączą.

 -Daję dychę na to, że Łasko finalizuje właśnie zakup siódmej kozy.-wzdycha Kowalczyk

 -A Kubiak przy tym już płacze ze śmiechu, nie zdziwiłoby mnie to szczerze mówiąc.-kwitujesz to rozbawiona. Po dwóch godzinach opalania wracacie do hotelu w którym na próżno szukać oby panów. Po kolejnych godzinach zaczęłyście się niepokoić o te dwie ciamajdy, wykonałaś więc telefon do swego ukochanego męża, gdyż dziwnym trafem sułtan Łasko nie odbierał od Igi telefonów.

 -No wreszcie!-rzucasz kiedy tylko odbiera telefon- Gdzie przepadliście?

 -A wybraliśmy się na mała wycieczkę do…-mówi uradowany jednak ktoś, a raczej Łasko mu nagle przerywa- IGA!! Matko moja jedyna zostałem uprowadzony!! Dzwońcie po milicję!!-wył Łasko- Ten zakuty sułtański łeb Kubiaka musi być w zmowie z tym Ahmedem z bazaru od którego nie chciałem kupić baraniny! Wiesz gdzie on mnie wywiózł? DO ANKARY!!-rozpaczał- Miała być wycieczka do świątyni jakiejś kebsowej królowej, dwadzieścia minut jazdy to się zdrzemnąłem, gwieździe należy się odpoczynek, ja się budzę, a tu jakiś Arab macha mi ulotką, mówi coś o jakimś Allahu, nie dość, że pewnie chciał mnie do jakiejś sekty wcielić to pewnie sprzedać na targu niewolników, a na koniec ofiarował ulotkę z urokliwymi zakątkami tego miasta szatana.-wyartykułował atakujący, a jedyne co byłaś wtedy w stanie z siebie wydusić to siarczysty śmiech. Inaczej nie dało się zareagować na ową sytuację. Kiedy obydwie popłakałyście się już ze śmiechu, do telefonuj dorwał się twój małżonek obwieszczając, iż lada moment wrócą do kurortu. Kiedy po jakichś piętnastu minutach ukazali się waszym oczom Łasko gorliwie przytulał się do swojego jaskrawożółtego niezbędnika z miną co najmniej obłąkanego, natomiast Kubiak kroczył wielce uradowany. Ten pierwszy bez słowa pognał jak torpeda w stronę hotelu, więc także i przyjaciółka udała się w tamtym kierunku.

 -Co ty mu zrobiłeś?-pytasz rozbawiona

 -Jak to co, pokazałem mu wspaniałe miejsce naszego zamieszkania.-chichocze

 -Skoro on tak zareagował to nie wiem czy ja przeżyję tą jutrzejszą wycieczkę.-kręcisz głową po czym udajecie się na obiad. Na stołówce na próżno było szukać Łasko. Jak dowiedzieliście się od Igi, odmówił wyjścia z pokoju. Nie przejęci tym faktem wybraliście się na spacer po całkiem urokliwym miasteczku. Powoli musiałaś oswajać się z faktem, że niektóre obrazki rodem wyjęte ze starożytnych filmów będziesz mieć na co dzień. Z waszej dwójki tylko ty się tak przejmowałaś, bo Michał wyglądał na zdecydowanie zadowolonego i nie za bardzo przejętego Arabami co rusz oferującymi wszelakie dobra tego regionu po okazyjnej cenie.

 -Nie przerażają cię te Araby?-wypalasz

 -Kochanie daj spokój, jesteśmy w kurorcie w którym aż roi się od turystów, więc nie dziwne, że wyskakują z każdej strony. W Ankarze to wygląda o niebo inaczej.-odpowiada ze stoickim spokojem

 -Tam w gratisie do mieszkania pewnie jest dwóch.-mówisz nieco sarkastycznie

 -Hej.-zatrzymuje się i staje naprzeciwko ciebie- Wiem, że się boisz bo to zupełnie inny świat, odmienna kultura, dziwaczny język i porąbane zwyczaje, ale uwierz mi, damy radę. Słowo ci daję, Ankara wygląda bardziej.. cywilizowanie.-uśmiecha się

 -Jak będzie wyglądać jak jedna wielka hodowla kóz i sprzedawców kebabów to sam sobie w niej trzy lata posiedzisz.-boczysz się, jednak długo ci to nie zajmuje bo dostajecie pilne wezwanie od Igi. Po drodze kupiliście drobne pamiątki dla rodziców i Poli, po czym pognaliście w kierunku hotelu. Kiedy weszliście do pokoju zajmowanego przez waszych przyjaciół nie wiedzieliście czy śmiać się czy płakać. Łasko siedział na balkonie z wyraźnymi oznakami choroby sierocej, Iga patrzyła na niego z chęcią mordu w oczach, a Kubiak obok zachodził się już ze śmiechu. Jak tu nie zwariować?

 -Jeśli sądziliśmy, że było z nim źle to teraz jest nie wiem… TRAGICZNIE?-rzuca przyjaciółka

 -Ale on tak na poważnie?-dopytujesz

 -Nie, od trzech godzin tam siedzi gadając coś pod nosem dla jaj.-wzdycha Kowalczyk- A żebyś się udusił ze śmiechu Kubiakowy sułtanie za to co z nim zrobiłeś.-mierzy wzrokiem Kubiaka

 -Ja zrobiłem? Nie moja wina, że wybrałaś sobie na życiowego partnera i ojca swoich dzieci największego pajaca na tej planecie.-przewraca oczami szatyn po czym po chwili wyrusza w kierunku przyjaciela.

 -Allah akbar, nie podchodź sułtański szatanie wcielony! Akysz!-krzyczy jak poparzony Łasko

 -Uspokój się idioto.-rzuca ten drugi- Kebab na zgodę? A może szklaneczka koziego mleka na uspokojenie?-mówi z trudem udając powagę

 -Zejdź mi z oczu niewierny sułtanie.

 -Nie przesadzaj, ja ci tu świat pokazuje, a ty co się mazgaisz?-odpowiada Kubiak

 -Ładne mi to pokazywanie świata jak podstępem wywozisz mnie do tej rozpusty.

 -Tobie już do reszty na mózg padło, a raczej w to miejsce gdzie on powinien być. Iga! Dzwoń do psychiatryka, niech szukają kafatanu dla tego imbecyla.-rzuca przyjmujący po czym opuszcza balkon w pokoju Igi i Michała po czym wychodzi. Stoicie dłuższa chwilę w konsternacji po czym niewiele myśląc rozchodzicie się. Przez dłuższa chwilę nie ruszasz swego małżonka bo widzisz, iż stopień wkurzenia w skali dziesięciopunktowej sięgnął ze dwadzieścia. Dopiero wieczorem mu przechodzi i zajmujecie się tematem waszej przeprowadzki do Ankary, gdzie nazajutrz mieliście się udać na rekonesans.

Wedle zapewnień Michała stolica tego dzikiego kraju nie wyglądała wcale na zacofaną, wręcz przeciwnie. Oczywiście widziałaś po drodze co najmniej dziesięć bazarów i nie mniej restauracji oferujących kebaby, ale musiałaś przyznać, że niektóre dzielnice wyglądały na całkiem europejskie. A już na pewno ta, w której mieliście zamieszkać od października. Nie mogłaś zaprzeczyć, iż byłaś oczarowana okolicą waszego przyszłego miejsca zamieszkania bo z nowoczesnych mieszkań był piękny widok na Ankarę. Zdążyłaś się także dowiedzieć, że niedaleko znajdowały się liczne sklepy w których  na całe szczęście mówili po angielsku, co było sporym ewenementem jeśli chodzi o Turków, a także wszelakie potrzebne instytucje. Jednymi słowy, wyprawę uznałaś za naprawdę udaną i byłaś zbudowana tym, co ujrzałaś.

 -I jak tam Ankara?-dopytuje Iga

 -W sumie nie spodziewałam się, że tam może być tak ładnie.

 -Jezus, tylko nie mów tego Łasko bo już całkiem oszaleje.-mówi przerażona

 -Wersja dla niego to pustynia z barakiem i stajnią kóz.-wtrąca rozbawiony Michał

 -Że co tam macie?!-pojawia się nagle Łasko i już wiesz, że zaraz albo znowu dostanie załamania nerwowego albo znajdzie ofertę gry jakiegoś od Kebab Arabi byle tylko dostać takie „wygody”.


#Iga:
Przeżycie wakacji w Turcji należało do ciężkich zadań. Łasko codziennie gwarantował wam coraz lepsze atrakcje, ale czasami miałaś już dość jego szalonych pomysłów. Na szczęście narzeczony najwięcej czasu spędzał na przechadzkach z jego wiernym towarzyszem, co było dla ciebie prawdziwym błogosławieństwem. Generalnie wyjazd mogłaś uznać za udany, bo co by nie mówić zyskałaś ładną opaleniznę, wypoczęłaś, co było cudem w obecności Michała. Po powrocie do Polski musieliście zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Siatkarz powrócił do grona w miarę normalnych i nie atakował cię już co sekundę ciekawostkami na temat Turcji, Ankary tudzież islamu. Całe dnie upływały wam na opiece nad bliźniakami, a jeśli o nich mowa to zaczęły być naprawdę rozgadane i baaardzo żywe. Ciągle utrzymywałaś się przy zdaniu, że tą drugą cechę odziedziczyły po ojcu, który nie mógł minuty usiedzieć na miejscu. I tak z początku lipca zrobił się jego koniec, nawet nie wiedziałaś kiedy minęły te wszystkie dni.
- Kochanie, doszedłem ostatnio do ciekawego wniosku. Musimy pobrać się w sierpniu. - oznajmił ci pewnego lipcowego wieczoru atakujący.
- Też tak sądzę, w końcu jest "r" w nazwie, ładna pogoda, więc jaki jest plan? - uśmiechnęłaś się, wyobrażając sobie całą ceremonię. Skłamałabyś, mówiąc, że nie kręcą cię takie rzeczy.
- Co? Jakie znowu "r"? - odparł tępo siatkarz.
- Nieważne, nie zaprzątaj sobie tym głowy, mów, co chciałeś. - westchnęłaś.
- No więc widzę, że nie masz nic przeciwko, bo już załatwiłem wstępny termin. 23 sierpnia, dokładniej. - dodał na widok twojego szoku.
- Jestem pod wrażeniem, w końcu nie poszedłeś w ślady koleżki i nie dałeś mi na przygotowanie kilka dni. - zaśmiałaś się. - Ale to TYLKO ponad trzy tygodnie, masz jakiś pomysł jak to urządzimy?
- Tak na to wpadłem, bo w sumie trzeba korzystać póki Kubi jest w Polsce, potem mistrzostwa, więc też średnio. Ogólnie to tak sobie pomyślałem...
- Nie, Michał, żadnego wesela w tureckim stylu. - przerwałaś mu od razu. - Świadkami Majka z Kubiakiem, tego jesteśmy pewni. Sukienka... hmmm, myślę, że jutro zaciągnę świadkową na zakupy. Ty gajer masz, jedno z głowy. I od razu ci mówię, Łasko, to ma być wesele z pompą. - rozgadałaś się.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach, rudzielcu, bo już obiecałem całej drużynie zaproszenia...
- Czternastu siatkarzy, to o czternastu za dużo. - odparłaś.
- Kotek, klub klubem, a cały sztab? Trenerzy? Włoscy kadrowicze? Przyjaciele z innych drużyn? Tak już sobie to przeliczałem i wyszło mi, że koło pięćdziesiątki grających i koło dwudziestki emerytowanych. - wyszczerzył się.
- Kiedyś zginiesz, ale na razie żyj, bo z kimś muszę ten ślub wziąć. - mruknęłaś. - Myślę, że około dwustu gości naliczymy, jak nie więcej...
- Do tego wymyśliłem, że weźmiemy ślub w parku. - dodał, wyjątkowo zadowolony.
- O matko, zupełnie jak na filmach! Kochany, w końcu mogę powiedzieć, że wymyśliłeś coś sensownego! - wizja ceremonii na powietrzu, w kwiecistym parku należała do scen z twoich marzeń.
Ślubne szaleństwo ogarnęło was w zupełności. Całe dnie planowaliście ceremonię i przyjęcie. Odwiedziliście chyba każdy lokal w Jastrzębiu, ale w końcu udało wam się znaleźć odpowiedni. Z pomocą przyszli wam przyjaciele, którzy załatwili za was sprawy formalne związane z wynajmem parku na czas ślubu. Oprócz tego podjęli się ciężkiego zadania pilnowania Hani i Antosia na czas waszych eskapad po całym mieście. Nie byłaś pewna, czy zdecydują się na to drugi raz, po tym jak wasz syn zaznaczył Kubiaka jako swojego, używając jego nowiutkich spodni jako pieluchy. Nie miał jednak za wiele czasu na marudzenie, bo dni znów leciały jak szalone i przyszedł czas na wybór sukienki. Maja oczywiście nie zostawiłaby cię z tym samą, pomimo, że oprócz niej pomagała ci Oliwia i mama.
Klasycznie zwiedziłyście kilkanaście salonów, przymierzyłaś dziesiątki sukienek, ale w końcu doszłyście do zgodnej opinii.
- Mój Boże, Kowalczyk, wyglądasz jak prawdziwa księżniczka! - rozpromieniła się Maja na twój widok.
- Jestem na tak. - wyszczerzyła się Oliwia.
- A ja nie mogę uwierzyć, że mam tak piękną córkę! - dodała twoja mama.
- Mi też się podoba. - zaśmiałaś się i przejrzałaś w lustrze. - Minie dużo czasu, zanim uwierzę, że za dwa tygodnie stanę na ślubnym kobiercu.
- Kochana, ja nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten kaleka jest moim mężem, więc spokojnie. - zaśmiała się przyjaciółka.
W bardzo dobrym nastroju wróciłaś do domu, gdzie czekał już na ciebie narzeczony.
- Już nie mogę się doczekać, by ujrzeć cię w tej sukni. - wymruczał ci do ucha.
- Spokojnie, jeszcze masz trochę czasu. Za to ja mam nadzieję, że nie wystąpisz w żadnym sułtańskim fraku. - zaśmiałaś się.
- Ja nie, ale myślę, że Kubiak i jego pomysły...
- Czy ja mam ci przypominać o twoim wakacyjnym stroju? - parsknęłaś śmiechem.
- Bardzo dobrze go pamiętam. - wyszczerzył się. - Zaprosiłem Kubiaczynę na ten wieczór.
- O nie, tylko jego tu brakuje. Cóż to za okazja do spotkania?
- Muszę z nim skonsultować wybór alkoholi na wesele. - odpowiedział, a ty nie byłaś pewna, czy dobrze usłyszałaś. - Po ostatnim wybryku z tymi tureckimi dżinami przez tydzień musiałem przytulać się z muszlą i nie chcę więcej popełnić tego błędu.
- Chyba nie chcę widzieć ani słyszeć tej konsultacji, to co, dzieci do spania, do ciebie Kubiak, ja do Majki i jesteśmy kwita? - parsknęłaś śmiechem, ale naprawdę rozważałaś opcję zgłoszenia Łasko na jakąś terapię alkoholową.
Po dwudziestej minęłaś się tylko z przyjmującym i wybrałaś się do przyjaciółki, która również podejrzliwie podchodziła do pomysłu konsultacji siatkarzy.
- Powiedziałam Kubiakowi, że jak wróci do domu po więcej niż jednym piwie to śpi na klatce. - opowiedziała ci i wyjęła z szafki dwie lampki do wina. - A znam go bardzo dobrze,  więc żeby być kwita, co powiesz na winko, droga przyjaciółko?
- Myślę, że to dobry pomysł. - uśmiechnęłaś się.
Wieczór minął wam bardzo dobrze, przez cały czas obgadywałyście siatkarzy i wspominałyście tureckie wygłupy Łasko.
- Maja, ja się tylko martwię, że on wywinie jakiś numer na ślubie, tudzież weselu. - zwierzyłaś się jej.
- Daj spokój, aż taki głupi nie jest.
- No nie wiem, paradował po Turcji w sandałach ze skarpetami, kupił nam pluszowe kozy, jest nieobliczalny! - upiłaś łyk wina.
Nie dokończyłyście rozmowy, bo drzwi otworzyły się z trzaskiem i ukazał się wam Kubiak we własnej osobie.
- Witaj towarzyszu. - powitała go pani domu i zlustrowała od góry do dołu. - Nie wierzę, jedno piwo tylko było?
- Łasko wyjął coś ze swojego dobytku, ale to chyba jakaś włoska podróba Piccolo, bo musieliśmy zapić to konkretnym trunkiem. - odparł wyraźnie zrelaksowany i w dobrym humorem.
- Boże, daj mi siłę, bo kiedyś zniszczę cały ten jego dobytek! - westchnęłaś.
- Kobieto, a Łasko takie atrakcje na wesele przygotował! Opowiadał mi, że ten wynajem kóz taki tani nie jest, a za hidżab kamieniami też się nie płaci. Mówił też coś o jakichś kebabach w menu, także będzie wesele z pompą! - wyszczerzył się, ale widząc twoją minę zmarkotniał. - Nic ci jeszcze nie mówił prawda?
- Chyba oddam tą suknię z powrotem... - powiedziałaś cicho.
- Dobra, żartowałem, luz w dupie Iga, Łasko nigdy nie był taki poważny!
Nie miałaś jednak pewności, czy to nie jest cisza przed burzą.

~*~ 
wingspiker: Witamy po nieco dłuższej przerwie! Musicie wybaczyć, weekend majowy to czas wypoczynku, więc wraz z Joan z tego korzystałyśmy ;) Dacie wiary, że to już sześćdziesiąty epizod? Nawet nie wiem kiedy to zleciało! Bądź, co bądź, mamy ogromną nadzieję, że teraz będzie już z górki i będzie wraz z nami. W końcu złotousty Łasko i jego giermek Kubiak zasługują na docenienie! :P

Joan: Hej wszystkim! W końcu wróciłam do żywych po wyprawie do stolicy małopolskiego - Krakowa!:D Było wspaniale i mam nadzieję, ze jeszcze nie raz się tam pojawię. Dzisiaj przed wami okrągły rozdział, więc może jakaś okrągła liczba komentarzy? :D Nie zostawiajcie Łasków i Kubiaków samych, bo kto jak nie wy będzie kibicował Łasko podczas ślubu, a Kubiakowi w Turcji? :) Do następnego! <3

8 komentarzy:

  1. Boskie ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Łasko nie wywinie takiego numeru Idzie.
    Więcej sielanki poproszę ♡
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekaw mnie co takiego mógł wymyśleć Łasko razem ze swoim kompanem. PO Łasko można się wszystkiego spodziewać, a takich atrakcji jaką on zrobił w Turcji.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny;) mam takie pytanie jak się nazywa piosenka grana w tle?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze rewelacyjny <3 Pytanie do Joan. Ostatnio natrafiłam na Twoje opowiadanie o Jagodzie i Łukaszu Kadziewicz. Chciałam się zapytać czy będziesz kontynuowała ich historię? Bardzo się w nią wciągnęłam i polubiłam głównych bohaterów ;) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Powiem ci szczerze, że trochę olałam to opowiadanie przez brak czasu i pomysłu. Postaram się w najbliższym czasie coś tam napisać, miło mi, że ci się spodobało!:)
      Joan

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo ;*

      Usuń
  6. Hej świetny rozdział *.* Co to za piosenka w tle bo nie mogę jej nigdzie znaleźć? <3

    OdpowiedzUsuń