#Maja
Sama nie jesteś do końca pewna jak
przeżyliście te trzy dni w Turcji. Wasze spazmatyczne śmiechy z wymysłów Łasko
przerywały co najwyżej osoby z obsługi pytające czy wszystko w porządku. Byłaś
pełna podziwu dla narzeczonego Kowalczyk. Nie miałaś zielonego pojęcia skąd on
brał te wszystkie pomysły, ale podziwiałaś Igę, że jeszcze nie zawinęła go w
dywan i nie odesłała do Polski.
-W tym momencie
cieszę się, że jutro zwiedzamy Ankarę. Nie wiem czy wytrzymałabym kolejną dawkę
złotych sentencji Łasko.
-Nie
przesadzaj.-odpowiada rozbawiony Kubiak przeglądając coś w telefonie
-Nie przesadzam,
aczkolwiek widzę, że ty bawisz się wyśmienicie. Pamiętaj, nie uduś się tylko ze
śmiechu przypadkiem, masz rodzinę na wykarmieniu.
-Odrobina rozrywki
jeszcze nikomu nie zaszkodziła kochanie.-szczerzy się- Ale jestem pełen podziwu
dla twojej przyjaciółki, ja na jej miejscu bym go chyba zamknął w szafie albo
co najmniej ukradł skarpety.
-Gdybyś ty coś
takiego zrobił to bym się chyba z tobą rozwiodła i nie żartuję. Dom
wariatów.-kręcisz głową niedowierzając temu wszystkiemu.
Ten dzień postanowiliście spożytkować na leniuchowanie nad
wodą. Oczywiście Łasko był niezawodny i dumnie paradował w koszulce z napisem
„kapitan vodka” i oczywiście w śnieżnobiałych skarpetkach. Kubiak jak zwykle
siedział obok ciebie podśmiewając się z przyjaciela, a Iga bezskutecznie
starała się udawać, że wcale nie zna głównego autora zamieszania. Po kilku
dniach pobytu w kurorcie Łasko był zarazem największą gwiazdą i atrakcją w
jednym. Ludzie nie dość, że wytykali go już palcami to podchodzili i robili
sobie z nim zdjęcia, z czego był wyraźnie zainteresowany. Nie zapominał także o
swoim jaskrawożółtym atrybucie, który dumnie prezentował na fotografiach.
-Widzicie Polaczki
cebulaczki? Tylko mnie w tym kurorcie rozpoznają, powinniście się cieszyć, że
dane wam jest spędzać czas z taką personą jak ja.-rzekł dumny Łasko, który
powrócił z sesji zdjęciowej z jakąś niemiecką rodziną
-Dzięki temu na górze
za to, że wymyślił coś takiego jak szpital psychiatryczny.-wymamrotała pod
nosem Iga
-Jaki psychiatryk,
Iguś, co ty gadasz!-prycha- Ja po prostu się utożsamiam z krajem lat
dziecinnych.
-Te Mickiewicz, fani
cię wołają.-wtrąca rozbawiony Kubiak widzą małą grupkę ludzi spoglądającą w
kierunku atakującego
-Przestałbyś go
nakręcać.-gani twojego małżonka Iga
-Wywieź go do Ankary
to się zamknie.-odpowiada niewzruszony czytając jakąś gazetę- Najlepiej podróż
wierzchem na kozie, będzie wniebowzięty.-podśmiewał się szatyn.
Po jakichś piętnastu minutach powrócił organizator całego
zamieszania zarządzając przy tym zbiórkę przy wodzie. Gdy nikt się nie przejął
stwierdził, że jutro wszyscy obowiązkowo udają się do zagrody dla kóz żeby
wybrać jedną do zakupu, co zdecydowanie ożywiło resztę towarzystwa.
Popołudniem po skończonym obiedzie tradycyjnie już Łasko
zaciągnął Kubiaka, wymuszając to niemal płaczem wyprawę na bazar. Wy natomiast
postanowiłyście jeszcze trochę posmażyć się na słońcu.
-Ty sądzisz, że Łasko
jeszcze kiedyś będzie normalny?-pyta nagle przyjaciółka
-Mam być szczera czy
mam skłamać?
-Skłam
proszę.-odpowiada bez zastanowienia
-Oczywiście, że
będzie! Razem z moim.-śmiejesz się- Swoją drogą ciekawie gdzie te dwie łajzy
się plączą.
-Daję dychę na to, że
Łasko finalizuje właśnie zakup siódmej kozy.-wzdycha Kowalczyk
-A Kubiak przy tym
już płacze ze śmiechu, nie zdziwiłoby mnie to szczerze mówiąc.-kwitujesz to
rozbawiona. Po dwóch godzinach opalania wracacie do hotelu w którym na próżno
szukać oby panów. Po kolejnych godzinach zaczęłyście się niepokoić o te dwie
ciamajdy, wykonałaś więc telefon do swego ukochanego męża, gdyż dziwnym trafem
sułtan Łasko nie odbierał od Igi telefonów.
-No wreszcie!-rzucasz
kiedy tylko odbiera telefon- Gdzie przepadliście?
-A wybraliśmy się na
mała wycieczkę do…-mówi uradowany jednak ktoś, a raczej Łasko mu nagle
przerywa- IGA!! Matko moja jedyna zostałem uprowadzony!! Dzwońcie po
milicję!!-wył Łasko- Ten zakuty sułtański łeb Kubiaka musi być w zmowie z tym
Ahmedem z bazaru od którego nie chciałem kupić baraniny! Wiesz gdzie on mnie
wywiózł? DO ANKARY!!-rozpaczał- Miała być wycieczka do świątyni jakiejś
kebsowej królowej, dwadzieścia minut jazdy to się zdrzemnąłem, gwieździe należy
się odpoczynek, ja się budzę, a tu jakiś Arab macha mi ulotką, mówi coś o
jakimś Allahu, nie dość, że pewnie chciał mnie do jakiejś sekty wcielić to
pewnie sprzedać na targu niewolników, a na koniec ofiarował ulotkę z urokliwymi
zakątkami tego miasta szatana.-wyartykułował atakujący, a jedyne co byłaś wtedy
w stanie z siebie wydusić to siarczysty śmiech. Inaczej nie dało się zareagować
na ową sytuację. Kiedy obydwie popłakałyście się już ze śmiechu, do telefonuj
dorwał się twój małżonek obwieszczając, iż lada moment wrócą do kurortu. Kiedy
po jakichś piętnastu minutach ukazali się waszym oczom Łasko gorliwie przytulał
się do swojego jaskrawożółtego niezbędnika z miną co najmniej obłąkanego,
natomiast Kubiak kroczył wielce uradowany. Ten pierwszy bez słowa pognał jak
torpeda w stronę hotelu, więc także i przyjaciółka udała się w tamtym kierunku.
-Co ty mu
zrobiłeś?-pytasz rozbawiona
-Jak to co, pokazałem
mu wspaniałe miejsce naszego zamieszkania.-chichocze
-Skoro on tak
zareagował to nie wiem czy ja przeżyję tą jutrzejszą wycieczkę.-kręcisz głową
po czym udajecie się na obiad. Na stołówce na próżno było szukać Łasko. Jak
dowiedzieliście się od Igi, odmówił wyjścia z pokoju. Nie przejęci tym faktem
wybraliście się na spacer po całkiem urokliwym miasteczku. Powoli musiałaś
oswajać się z faktem, że niektóre obrazki rodem wyjęte ze starożytnych filmów
będziesz mieć na co dzień. Z waszej dwójki tylko ty się tak przejmowałaś, bo
Michał wyglądał na zdecydowanie zadowolonego i nie za bardzo przejętego Arabami
co rusz oferującymi wszelakie dobra tego regionu po okazyjnej cenie.
-Nie przerażają cię
te Araby?-wypalasz
-Kochanie daj spokój,
jesteśmy w kurorcie w którym aż roi się od turystów, więc nie dziwne, że
wyskakują z każdej strony. W Ankarze to wygląda o niebo inaczej.-odpowiada ze
stoickim spokojem
-Tam w gratisie do
mieszkania pewnie jest dwóch.-mówisz nieco sarkastycznie
-Hej.-zatrzymuje się
i staje naprzeciwko ciebie- Wiem, że się boisz bo to zupełnie inny świat,
odmienna kultura, dziwaczny język i porąbane zwyczaje, ale uwierz mi, damy
radę. Słowo ci daję, Ankara wygląda bardziej.. cywilizowanie.-uśmiecha się
-Jak będzie wyglądać
jak jedna wielka hodowla kóz i sprzedawców kebabów to sam sobie w niej trzy
lata posiedzisz.-boczysz się, jednak długo ci to nie zajmuje bo dostajecie
pilne wezwanie od Igi. Po drodze kupiliście drobne pamiątki dla rodziców i
Poli, po czym pognaliście w kierunku hotelu. Kiedy weszliście do pokoju
zajmowanego przez waszych przyjaciół nie wiedzieliście czy śmiać się czy
płakać. Łasko siedział na balkonie z wyraźnymi oznakami choroby sierocej, Iga
patrzyła na niego z chęcią mordu w oczach, a Kubiak obok zachodził się już ze
śmiechu. Jak tu nie zwariować?
-Jeśli sądziliśmy, że
było z nim źle to teraz jest nie wiem… TRAGICZNIE?-rzuca przyjaciółka
-Ale on tak na
poważnie?-dopytujesz
-Nie, od trzech
godzin tam siedzi gadając coś pod nosem dla jaj.-wzdycha Kowalczyk- A żebyś się
udusił ze śmiechu Kubiakowy sułtanie za to co z nim zrobiłeś.-mierzy wzrokiem
Kubiaka
-Ja zrobiłem? Nie
moja wina, że wybrałaś sobie na życiowego partnera i ojca swoich dzieci
największego pajaca na tej planecie.-przewraca oczami szatyn po czym po chwili
wyrusza w kierunku przyjaciela.
-Allah akbar, nie
podchodź sułtański szatanie wcielony! Akysz!-krzyczy jak poparzony Łasko
-Uspokój się
idioto.-rzuca ten drugi- Kebab na zgodę? A może szklaneczka koziego mleka na
uspokojenie?-mówi z trudem udając powagę
-Zejdź mi z oczu
niewierny sułtanie.
-Nie przesadzaj, ja
ci tu świat pokazuje, a ty co się mazgaisz?-odpowiada Kubiak
-Ładne mi to
pokazywanie świata jak podstępem wywozisz mnie do tej rozpusty.
-Tobie już do reszty
na mózg padło, a raczej w to miejsce gdzie on powinien być. Iga! Dzwoń do
psychiatryka, niech szukają kafatanu dla tego imbecyla.-rzuca przyjmujący po
czym opuszcza balkon w pokoju Igi i Michała po czym wychodzi. Stoicie dłuższa
chwilę w konsternacji po czym niewiele myśląc rozchodzicie się. Przez dłuższa
chwilę nie ruszasz swego małżonka bo widzisz, iż stopień wkurzenia w skali
dziesięciopunktowej sięgnął ze dwadzieścia. Dopiero wieczorem mu przechodzi i
zajmujecie się tematem waszej przeprowadzki do Ankary, gdzie nazajutrz
mieliście się udać na rekonesans.
Wedle zapewnień Michała stolica tego dzikiego kraju nie
wyglądała wcale na zacofaną, wręcz przeciwnie. Oczywiście widziałaś po drodze
co najmniej dziesięć bazarów i nie mniej restauracji oferujących kebaby, ale
musiałaś przyznać, że niektóre dzielnice wyglądały na całkiem europejskie. A
już na pewno ta, w której mieliście zamieszkać od października. Nie mogłaś
zaprzeczyć, iż byłaś oczarowana okolicą waszego przyszłego miejsca zamieszkania
bo z nowoczesnych mieszkań był piękny widok na Ankarę. Zdążyłaś się także
dowiedzieć, że niedaleko znajdowały się liczne sklepy w których na całe szczęście mówili po angielsku, co
było sporym ewenementem jeśli chodzi o Turków, a także wszelakie potrzebne
instytucje. Jednymi słowy, wyprawę uznałaś za naprawdę udaną i byłaś zbudowana tym,
co ujrzałaś.
-I jak tam
Ankara?-dopytuje Iga
-W sumie nie
spodziewałam się, że tam może być tak ładnie.
-Jezus, tylko nie mów
tego Łasko bo już całkiem oszaleje.-mówi przerażona
-Wersja dla niego to
pustynia z barakiem i stajnią kóz.-wtrąca rozbawiony Michał
-Że co tam macie?!-pojawia
się nagle Łasko i już wiesz, że zaraz albo znowu dostanie załamania nerwowego
albo znajdzie ofertę gry jakiegoś od Kebab Arabi byle tylko dostać takie „wygody”.
#Iga:
Przeżycie wakacji w Turcji należało do ciężkich zadań. Łasko
codziennie gwarantował wam coraz lepsze atrakcje, ale czasami miałaś już dość
jego szalonych pomysłów. Na szczęście narzeczony najwięcej czasu spędzał na
przechadzkach z jego wiernym towarzyszem, co było dla ciebie prawdziwym
błogosławieństwem. Generalnie wyjazd mogłaś uznać za udany, bo co by nie mówić
zyskałaś ładną opaleniznę, wypoczęłaś, co było cudem w obecności Michała. Po
powrocie do Polski musieliście zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Siatkarz
powrócił do grona w miarę normalnych i nie atakował cię już co sekundę
ciekawostkami na temat Turcji, Ankary tudzież islamu. Całe dnie upływały wam na
opiece nad bliźniakami, a jeśli o nich mowa to zaczęły być naprawdę rozgadane i
baaardzo żywe. Ciągle utrzymywałaś się przy zdaniu, że tą drugą cechę
odziedziczyły po ojcu, który nie mógł minuty usiedzieć na miejscu. I tak z
początku lipca zrobił się jego koniec, nawet nie wiedziałaś kiedy minęły te
wszystkie dni.
- Kochanie, doszedłem ostatnio do ciekawego wniosku. Musimy
pobrać się w sierpniu. - oznajmił ci pewnego lipcowego wieczoru atakujący.
- Też tak sądzę, w końcu jest "r" w nazwie, ładna
pogoda, więc jaki jest plan? - uśmiechnęłaś się, wyobrażając sobie całą
ceremonię. Skłamałabyś, mówiąc, że nie kręcą cię takie rzeczy.
- Co? Jakie znowu "r"? - odparł tępo siatkarz.
- Nieważne, nie zaprzątaj sobie tym głowy, mów, co chciałeś.
- westchnęłaś.
- No więc widzę, że nie masz nic przeciwko, bo już
załatwiłem wstępny termin. 23 sierpnia, dokładniej. - dodał na widok twojego
szoku.
- Jestem pod wrażeniem, w końcu nie poszedłeś w ślady
koleżki i nie dałeś mi na przygotowanie kilka dni. - zaśmiałaś się. - Ale to
TYLKO ponad trzy tygodnie, masz jakiś pomysł jak to urządzimy?
- Tak na to wpadłem, bo w sumie trzeba korzystać póki Kubi
jest w Polsce, potem mistrzostwa, więc też średnio. Ogólnie to tak sobie
pomyślałem...
- Nie, Michał, żadnego wesela w tureckim stylu. - przerwałaś
mu od razu. - Świadkami Majka z Kubiakiem, tego jesteśmy pewni. Sukienka...
hmmm, myślę, że jutro zaciągnę świadkową na zakupy. Ty gajer masz, jedno z
głowy. I od razu ci mówię, Łasko, to ma być wesele z pompą. - rozgadałaś się.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach, rudzielcu, bo już
obiecałem całej drużynie zaproszenia...
- Czternastu siatkarzy, to o czternastu za dużo. - odparłaś.
- Kotek, klub klubem, a cały sztab? Trenerzy? Włoscy
kadrowicze? Przyjaciele z innych drużyn? Tak już sobie to przeliczałem i wyszło
mi, że koło pięćdziesiątki grających i koło dwudziestki emerytowanych. -
wyszczerzył się.
- Kiedyś zginiesz, ale na razie żyj, bo z kimś muszę ten
ślub wziąć. - mruknęłaś. - Myślę, że około dwustu gości naliczymy, jak nie
więcej...
- Do tego wymyśliłem, że weźmiemy ślub w parku. - dodał,
wyjątkowo zadowolony.
- O matko, zupełnie jak na filmach! Kochany, w końcu mogę
powiedzieć, że wymyśliłeś coś sensownego! - wizja ceremonii na powietrzu, w
kwiecistym parku należała do scen z twoich marzeń.
Ślubne szaleństwo ogarnęło was w zupełności. Całe dnie
planowaliście ceremonię i przyjęcie. Odwiedziliście chyba każdy lokal w
Jastrzębiu, ale w końcu udało wam się znaleźć odpowiedni. Z pomocą przyszli wam
przyjaciele, którzy załatwili za was sprawy formalne związane z wynajmem parku
na czas ślubu. Oprócz tego podjęli się ciężkiego zadania pilnowania Hani i
Antosia na czas waszych eskapad po całym mieście. Nie byłaś pewna, czy
zdecydują się na to drugi raz, po tym jak wasz syn zaznaczył Kubiaka jako
swojego, używając jego nowiutkich spodni jako pieluchy. Nie miał jednak za
wiele czasu na marudzenie, bo dni znów leciały jak szalone i przyszedł czas na
wybór sukienki. Maja oczywiście nie zostawiłaby cię z tym samą, pomimo, że
oprócz niej pomagała ci Oliwia i mama.
Klasycznie zwiedziłyście kilkanaście salonów, przymierzyłaś
dziesiątki sukienek, ale w końcu doszłyście do zgodnej opinii.
- Mój Boże, Kowalczyk, wyglądasz jak prawdziwa księżniczka!
- rozpromieniła się Maja na twój widok.
- Jestem na tak. - wyszczerzyła się Oliwia.
- A ja nie mogę uwierzyć, że mam tak piękną córkę! - dodała
twoja mama.
- Mi też się podoba. - zaśmiałaś się i przejrzałaś w
lustrze. - Minie dużo czasu, zanim uwierzę, że za dwa tygodnie stanę na ślubnym
kobiercu.
- Kochana, ja nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten kaleka
jest moim mężem, więc spokojnie. - zaśmiała się przyjaciółka.
W bardzo dobrym nastroju wróciłaś do domu, gdzie czekał już
na ciebie narzeczony.
- Już nie mogę się doczekać, by ujrzeć cię w tej sukni. -
wymruczał ci do ucha.
- Spokojnie, jeszcze masz trochę czasu. Za to ja mam
nadzieję, że nie wystąpisz w żadnym sułtańskim fraku. - zaśmiałaś się.
- Ja nie, ale myślę, że Kubiak i jego pomysły...
- Czy ja mam ci przypominać o twoim wakacyjnym stroju? -
parsknęłaś śmiechem.
- Bardzo dobrze go pamiętam. - wyszczerzył się. - Zaprosiłem
Kubiaczynę na ten wieczór.
- O nie, tylko jego tu brakuje. Cóż to za okazja do
spotkania?
- Muszę z nim skonsultować wybór alkoholi na wesele. -
odpowiedział, a ty nie byłaś pewna, czy dobrze usłyszałaś. - Po ostatnim
wybryku z tymi tureckimi dżinami przez tydzień musiałem przytulać się z muszlą
i nie chcę więcej popełnić tego błędu.
- Chyba nie chcę widzieć ani słyszeć tej konsultacji, to co,
dzieci do spania, do ciebie Kubiak, ja do Majki i jesteśmy kwita? - parsknęłaś
śmiechem, ale naprawdę rozważałaś opcję zgłoszenia Łasko na jakąś terapię
alkoholową.
Po dwudziestej minęłaś się tylko z przyjmującym i wybrałaś
się do przyjaciółki, która również podejrzliwie podchodziła do pomysłu
konsultacji siatkarzy.
- Powiedziałam Kubiakowi, że jak wróci do domu po więcej niż
jednym piwie to śpi na klatce. - opowiedziała ci i wyjęła z szafki dwie lampki
do wina. - A znam go bardzo dobrze, więc
żeby być kwita, co powiesz na winko, droga przyjaciółko?
- Myślę, że to dobry pomysł. - uśmiechnęłaś się.
Wieczór minął wam bardzo dobrze, przez cały czas
obgadywałyście siatkarzy i wspominałyście tureckie wygłupy Łasko.
- Maja, ja się tylko martwię, że on wywinie jakiś numer na
ślubie, tudzież weselu. - zwierzyłaś się jej.
- Daj spokój, aż taki głupi nie jest.
- No nie wiem, paradował po Turcji w sandałach ze
skarpetami, kupił nam pluszowe kozy, jest nieobliczalny! - upiłaś łyk wina.
Nie dokończyłyście rozmowy, bo drzwi otworzyły się z
trzaskiem i ukazał się wam Kubiak we własnej osobie.
- Witaj towarzyszu. - powitała go pani domu i zlustrowała od
góry do dołu. - Nie wierzę, jedno piwo tylko było?
- Łasko wyjął coś ze swojego dobytku, ale to chyba jakaś
włoska podróba Piccolo, bo musieliśmy zapić to konkretnym trunkiem. - odparł
wyraźnie zrelaksowany i w dobrym humorem.
- Boże, daj mi siłę, bo kiedyś zniszczę cały ten jego
dobytek! - westchnęłaś.
- Kobieto, a Łasko takie atrakcje na wesele przygotował!
Opowiadał mi, że ten wynajem kóz taki tani nie jest, a za hidżab kamieniami też
się nie płaci. Mówił też coś o jakichś kebabach w menu, także będzie wesele z
pompą! - wyszczerzył się, ale widząc twoją minę zmarkotniał. - Nic ci jeszcze
nie mówił prawda?
- Chyba oddam tą suknię z powrotem... - powiedziałaś cicho.
- Dobra, żartowałem, luz w dupie Iga, Łasko nigdy nie był
taki poważny!
Nie miałaś jednak pewności, czy to nie jest cisza przed
burzą.
~*~
wingspiker: Witamy po nieco dłuższej przerwie! Musicie wybaczyć, weekend majowy to czas wypoczynku, więc wraz z Joan z tego korzystałyśmy ;) Dacie wiary, że to już sześćdziesiąty epizod? Nawet nie wiem kiedy to zleciało! Bądź, co bądź, mamy ogromną nadzieję, że teraz będzie już z górki i będzie wraz z nami. W końcu złotousty Łasko i jego giermek Kubiak zasługują na docenienie! :P
Joan: Hej wszystkim! W końcu wróciłam do żywych po wyprawie do stolicy małopolskiego - Krakowa!:D Było wspaniale i mam nadzieję, ze jeszcze nie raz się tam pojawię. Dzisiaj przed wami okrągły rozdział, więc może jakaś okrągła liczba komentarzy? :D Nie zostawiajcie Łasków i Kubiaków samych, bo kto jak nie wy będzie kibicował Łasko podczas ślubu, a Kubiakowi w Turcji? :) Do następnego! <3
Boskie ♡♡
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Łasko nie wywinie takiego numeru Idzie.
OdpowiedzUsuńWięcej sielanki poproszę ♡
Pozdrawiam
Ciekaw mnie co takiego mógł wymyśleć Łasko razem ze swoim kompanem. PO Łasko można się wszystkiego spodziewać, a takich atrakcji jaką on zrobił w Turcji.
OdpowiedzUsuńświetny;) mam takie pytanie jak się nazywa piosenka grana w tle?
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze rewelacyjny <3 Pytanie do Joan. Ostatnio natrafiłam na Twoje opowiadanie o Jagodzie i Łukaszu Kadziewicz. Chciałam się zapytać czy będziesz kontynuowała ich historię? Bardzo się w nią wciągnęłam i polubiłam głównych bohaterów ;) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńHej :) Powiem ci szczerze, że trochę olałam to opowiadanie przez brak czasu i pomysłu. Postaram się w najbliższym czasie coś tam napisać, miło mi, że ci się spodobało!:)
UsuńJoan
Dziękuję bardzo ;*
UsuńHej świetny rozdział *.* Co to za piosenka w tle bo nie mogę jej nigdzie znaleźć? <3
OdpowiedzUsuń