piątek, 28 marca 2014

#Osiem.

#Maja
Doskonale widzisz ,że coś wyraźnie siedzi jej na sumieniu. Widzisz jej niewyraźną minę i smutną minę. Jednak w jednej chwili ze smutku, przechodzi w wyraźne poirytowanie. Z pewnością faktem twojej obecności. Nie odpowiada ci nawet ,gdy się z nią witasz i pytasz jak jej minął dzień. Traktuje cię w zasadzie jak powietrze, co z całą pewnością nie jest zbyt przyjemne.
  -Stało się coś? Prócz tego ,że zabijasz wzrokiem.-pytasz w końcu, całkowicie znudzona jej obojętnością.
  -Może tak, może nie.-wzrusza ramionami- Ty mi się nie spowiadasz ze swoich prywatnych spraw, więc ja też nie mam takiego obowiązku.-rzuca na odczepne po czym znika za drzwiami swojego pokoju zostawiając cię w salonie samą, zdaną na łaskę dennych filmów lecących akurat w telewizji i odgrzewanego kotleta. Ostatecznie jednak wybrałaś zaczęcie nowych projektów i lampkę ulubionego półsłodkiego wina. Nawet w czasie pracy ciążyło ci to ,że okłamałaś Igę. Była dla ciebie jak siostra i zawsze była z tobą absolutnie szczera. A ty? Nie zachowałaś się jak przyjaciółka. Powinnaś była jej powiedzieć, zdradzić choć okrojoną wersję bez głębszych szczegółów. Ona na twoim miejscu z pewnością by to zrobiła.
 -Możemy porozmawiać?
 -Śpieszę się do pracy i tobie też to radzę bo nie lubimy spóźnialskich.-odpowiada chłodno po czym wychodzi z mieszkania. Nie należałaś do osób zbyt cierpliwych, więc kłamstwem byłoby gdybyś powiedziała ,że to cię zupełnie nie ruszyło. Musiałaś przyznać ,że pomimo wielu różnic w jednej rzeczy byłyście jak dwie krople wody. Byłyście tak samo okropnie uparte i rzadko kiedy potrafiłyście się przyznać do błędu. Tym razem jednak wiedziałaś ,że czas schować urażoną dumę do kieszeni i zrobić pierwszy krok, bo chcąc nie chcąc to ty zawaliłaś.
Z wszelakich przemyśleń na ten temat wyrwało cię energiczne pukanie do drzwi. Już po nim, byłaś niemalże pewna kogo za chwilę ujrzysz. Nie myliłaś się, bo po chwili ujrzałaś uśmiechniętego od ucha do ucha niebieskookiego szatyna. Nie byłby sobą gdyby na wejście nie rzucił czarującego komplementu czy uwodzicielskiego spojrzenia.
 -Widzę w jednym kawałku.
 -Powiedzmy.-rzucasz wzdychając jak gdyby nie będąc zupełnie zainteresowaną jego zalotami i wyciągając w całości gotowy projekt. Czujesz jego wzrok utkwiony na swojej osobie i gdy podnosisz wzrok napotykasz przeszywające spojrzenie. Nic sobie z niego nie robiąc stajesz obok niego i pokazujesz mu wszelkie poprawki naniesione na cały projekt.
 -Czy ty w ogóle mnie słuchasz?-pytasz widząc wyraźnie ,że jego uwaga skupiona jest na czym innym
 -Zawsze i wszędzie.-mruczy
 -Michał błagam cię, nie mam nastroju, więc z łaski swojej ogarnij się i udawaj ,że słuchasz, okej?-mówisz lekko zirytowana
 -Zamieniam się w słuch panno Wójcik.-odpowiada i potulnie kiwa głową ,gdy opowiadasz mu o projekcie. W zasadzie nie wiesz czy słuchał, czy też świdrował cię tym swoim przeszywającym błękitnym spojrzeniem, aczkolwiek wcale nie zamierzałaś tego sprawdzać. Jednak nie dało się zauważyć ,że stał o wiele bliżej ciebie aniżeli przed kilkoma minutami. W zasadzie odległość ta kurczyła się wraz z każdą sekundą.
 -Generalnie to zmieniłam najbardziej tylko tutaj bo byłoby to..-przerywasz czując jego dłoń ,która zsuwa delikatnie rękawek bluzki gdzie po chwili czujesz ciepłe pocałunki prowadzące aż do szyi- Jestem w pracy.
 -A ja nie.-szczerzy się
 -Jestem zła i nie mam najmniejszej ochoty się kłócić.-mówisz chłodno, lecz to wcale go nie zniechęca, a przynosi wręcz odwrotny skutek.
 -Złość piękności szkodzi.
 -Nie ważne.-wywracasz oczami- Proszę cię, w każdej chwili może wpaść do środka Alicja czy co gorsza Iga i wcale nie mam ochoty na tłumaczenie się przed nimi.
 -Wstydzisz się mnie?-unosi brew ku górze
 -Nie, tylko my nie jesteśmy razem ,a lepiej żeby nikt tak nie sądził. Zwłaszcza ,że mam z Igą dalej kosę i wie ,że nawciskałam jej kitu z koleżanką z liceum i jestem pewna ,że coś podejrzewa.
 -Nie jesteś przecież małym dzieckiem ,że musisz się tłumaczyć ze wszystkiego.
 -Po prostu ona jest ze mną zawsze w stu procentach szczera, a ja nie.-wyrzucasz z siebie- Nie chciałam jej okłamać, ale co miałam jej powiedzieć? Że ze sobą sypiamy?
 -Fakt, to nie wygląda za dobrze.-mówi rozbawiony- Ale błagam cię już się tak tym nie zadręczaj bo jestem pewien ,że sobie wszystko wyjaśnicie.
 -Mówisz tak żeby mnie pocieszyć czy dlatego ,że jesteś niewyżyty?
 -Myślę ,że jedno i drugie po trochu.-mruczy ci przyjemnie do ucha po czym składa namiętny pocałunek na twoich ustach wywołując tym samym na całym twoim ciele dreszcze. Rozbudził tym samym w tobie okropne pożądanie ,które chciałaś jak najszybciej zaspokoić i najchętniej dałabyś mu upust w tym właśnie momencie. W porę jednak oprzytomniałaś, bo zostało ci jeszcze kilka dobrych godzin pracy.
 -Choć przyznam ,że narobił mi pan strasznego apetytu panie Kubiak, to choćbym bardzo chciała to nie mogę.-studzisz jego zapał- W porównaniu z innymi pracuję do siedemnastej.
 -Powiedzmy ,że tym razem ci się udało mała, bo mam za chwilę trening.-rzuca wyraźnie zasmucony tym faktem- Nie martw się, przypomnę się.-szczerzy się
 -Nie wątpię panie Kubiak.-uśmiechasz się do niego niewinnie wywołując szeroki uśmiech na jego twarzy ,który sprawiał ,że w jednej chwili absolutnie miękłaś.- Nie miał pan mieć treningu?
 -Nie miała pani pracować?-uśmiecha się zawadiacko
 -Ktoś mi to skutecznie uniemożliwia.
 -A to drań!-rzuca ze śmiertelną powagą- Trzeba go jakoś ukarać.-uśmiecha się lubieżnie zbliżając się do ciebie.
 -Proszę być pewnym ,że ja już coś wymyślę.-kładziesz rękę na jego umięśnionym torsie i spoglądasz mu w oczy. Zatracasz się w błękicie spojrzenia. Tracisz kontrolę nad sobą i nie wiesz kiedy toczycie zaciętą walkę języków, a jego dłonie wodza pod twoją bluzką. Obydwoje jesteście przepełnieni okropnym pożądaniem. Jednak zapał wasz studzi pukanie do drzwi. W jednej chwili odskakujecie od siebie, poprawiasz garderobę i wymawiasz ‘proszę’. Alicja przynosi ci koleją stertę papierkowej roboty, wyraźnie się rumieniąc na widok Michała. Niemal wybuchasz śmiechem ,gdy ledwo trafia w drzwi z wyraźnym burakiem wymalowanym na twarzy. Widzisz jednak ,że szatyna wcale, a wcale nie wzruszyło jej zachowanie.
 -Podobasz się jej.-rzucasz spoglądając w jego kierunku
 -A ty mi.-deliktanie unosi kąciki ust ku górze
 -O nie, spadaj na trening Kubiak.-odwracasz głowę ,gdy tylko staje przed tobą- Na trening.
 -No już idę!-unosi ręce w geście kapitulacji. Oczywiście nie byłby sobą gdyby na odchodne nie obdarzył cię pocałunkiem ,który z pewnością trwał o wiele dłużej niż powinien i gdyby nie twoja interwencja to z pewnością szybko by nie wyszedł. Po kilku minutach potrzebnych na ochłonięcie postanawiasz załatwić sprawę, która spędzała ci sen z powiek. Pewnym krokiem wędrujesz ku gabinetowi przyjaciółki. Pukasz dwa razy, po czym wchodzisz do środka. Jest wyraźnie zaskoczona twoją wizytą, aczkolwiek nie wypowiada nawet słowa. Siadasz naprzeciwko niej i zaczynasz rozmowę.
 -Wiem ,że cię okłamałam, bo nawet ja sama nie kupiłabym tego dennego tekstu o koleżance z liceum. Zachowałam się paskudnie i na pewno nie jak przyjaciółka.-bierzesz głęboki wdech- Przepraszam ,że cię okłamałam, nie chciałam tego robić, ale kompletni nie wiedziałam co mam ci powiedzieć. Spanikowałam i walnęłam to, co mi przyszło do głowy. Ty jesteś ze mną w stu procentach szczera, więc ja też będę. Nie chodziło o żadną koleżankę. Chodziło o..
 -Faceta?-przerywa ci
 -O faceta.-przytakujesz jej- Nie mówiłam bo po prostu nie jestem pewna czy to coś wartego uwagi i tyle.-wzruszasz ramionami bacznie obserwując jej reakcję
 -Ja też nie powinnam się zachowywać jak obrażona smarkula.-wzdycha- Po prostu zabolało mnie to ,że do tej pory dzieliłyśmy się wszystkim, a teraz nie powiedziałaś mi całej prawdy. Ale wiem ,że nie mamy już po naście lat, mamy swoje życie i nie chcę wchodzić w twoje z butami bo nie mam takiego prawa.
 -Zgoda?
 -Zgoda Wójcik.-uśmiecha się po czym w geście zadowolenia z rozwiązanej sprawy jak za dawnych lat przytulacie się.
 -A teraz mów dlaczego byłaś taka nie w sosie, bo wiem ,że nie chodziło też o tą naszą kłótnię.
 -Chodzi o Michała.
 -Co z nim?-dociekasz
 -Dowiedziałam się wczoraj ,że się rozwodzi.
 -Co proszę?!-jesteś zupełnie zaskoczona
 -Też byłam zupełnie zszokowana i wkurzona tym ,że mi tego nie powiedział.-mówi- Ale wyprzedzę twoje pytanie i nie, nie uciekłam. Spytałam go wprost o tą sprawę i był ze mną naprawdę szczery. Byłam zła, ale teraz mi go cholernie szkoda, bo ta .. kobieta go zupełnie wykorzystała. Nie wiem jak mogła to zrobić takiemu facetowi jak Michał.
 -Ktoś tu chyba wpadł po uszy.-uśmiechasz się
 -Nie przesadzaj moja droga.-pokazuje ci język- Poczekaj, przyjdzie jeszcze twoja kolej.
 -Twoje niedoczekanie!-chichoczesz.
Reszta dnia w pracy mija nadspodziewanie szybko. W wyśmienitych humorach opuszczacie budynek i po drobnych zakupach w pobliskim supermarkecie wracacie do domu. Po załatwieniu swoich wszelkich spraw wieczorem bierzecie się za robienie kolacji. Zupełnie jak wcześniej, umiliłyście sobie wieczór lampką ulubionego trunku i babskiego filmu rozmawiając przy tym o wszystkim jak i o niczym. Zupełnie jakby kłótnia nie miała miejsca. 
 -Jesteś w domu?-słyszysz michałowy głos w słuchawce telefonu
 -Może i jestem, ale jestem okropnie zajęta.-odpowiadasz
 -Czyżby?-pyta- Spójrz za okno.
Nie wahasz się ani chwili i wędrujesz ku kuchni i wyglądasz wedle polecenia za okno. Niemal natychmiast wypatrujesz sylwetkę siatkarza.
 -Nic z tego Kubiak.-mówisz cicho by Kowalczyk nie usłyszała rozmowy- Nigdzie się nie wybieram.
 -Idź!-słyszysz krzyk przyjaciółki
 -Czekam na dole mała.-mówi wyraźnie zadowolony po czym rozłącza się. Wywracasz oczami i wędrujesz ku salonowi gdzie przebywa twoja przyjaciółka.
 -To ten facet?
 -Ten.-wzdychasz- Wolałabym posiedzieć z tobą Iguś.
 -Nie ma nawet mowy!-rzuca- Masz iść do niego bo jak nie to ja to zrobię. Skoro już się tu pofatygował to musi cię naprawdę lubić zołzo.
 -Muszę?
 -Nie dyskutuj ze mną tylko zmieniaj te dresy ze starszego brata na jakąś seksowną kieckę i zmykaj mi!-rzuca wyraźnie podekscytowana. Nie pałasz wielkim entuzjazmem, aczkolwiek wiesz ,że ona nie pozwoli ci zostać w domu, choć z pewnością była przygotowana na to ,że spędzi ten wieczór właśnie z tobą.
 -Nie chcę cie zostawiać samej.-krzywisz się tuż przed wyjściem
 -Poradzę sobie Majeczko.-klepie cię po ramieniu- Pamiętaj, tylko mi tam grzecznie!-rzuca z uśmiechem gdy wychodzisz.
 Bierzesz głęboki oddech i wychodzisz z klatki wyjściowej absolutnie nie przygotowana na wszelkie atrakcje dzisiejszego wieczora. Chociaż może jednak podświadomie byłaś przygotowana? Jedno było pewne. Kubiak z pewnością dołoży wszelkich starań byle byś tylko się nie nudziła…


#Iga
Michał Łasko bierze rozwód. Michał Łasko teoretycznie nadal ma żonę. Michał Łasko ma złamane serce. Hej, problemy! Witajcie w moich skromnych progach!
Maja Wójcik - tak nazywał się problem numer dwa. To nie było tak, że miałaś ją szeroko i głęboko w tyłach. Nigdy takie coś nie miało miejsca i na 99% nigdy mieć nie będzie. Jednak jej ostatnie poczynania odrobinę cię dobiły, nie tyle pod względem jej eskapad, bo do tego najzwyklej w świecie byłaś przyzwyczajona. Chodziło tu raczej o to, że zabolał cię jej stosunek do ciebie. Byłaś pewna, że w tej jednej kwestii jesteście zgodne i co najważniejsze: szczere. Kiedy wracasz od Łasko i próbujesz jakkolwiek zebrać myśli, dochodzisz do wniosku, że sama nic nie zdziałasz. Zależało ci na niej, w końcu to twoja przyjaciółka, a wręcz przyszywana więzami przyjaźni siostra. Niestety, nie ma co na siłę pchać się w jej życie. Najwyraźniej nie spełniałaś już dawnych wymogów.
Nie potrafiłaś powstrzymać przesiąkniętych goryczą myśli. A gdy do mieszkania weszła Majka, miałaś już kompletny mętlik w głowie. Najpierw dobiła cię sprawa z Michałem, potem na dokładkę zostałaś zmasakrowana problemem z Wójcik. Piękny scenariusz! Pomimo, że chęć odezwania się do niej była wielka i prawie to zrobiłaś, miałaś zamiar trwać niewzruszenie na swojej pozycji. W końcu jednak ani nie chciało ci się z nią rozmawiać, ani tam siedzieć, więc zebrałaś się do swoich czterech ścian, by ogarnąć w miarę wygląd przed wyjściem do pracy. Szybko się ogarnęłaś i ruszyłaś w podróż do firmy. Twój wyjątkowo denny humor zdecydowanie przełożył się na atmosferę w niej. W jednej chwili prawie zwolniłaś Alicję i zrobiłaś pięciominutowe kazanie grupce stażystów, a w drugiej siedziałaś sama w swoim gabinecie, zawzięcie wykonując masę papierkowej roboty. Na domiar złego w drzwiach ujrzałaś nikogo innego, jak Maję. Przecież w życiu nie wyrzuciłabyś jej stąd. Odbyłyście poważną i prawdopodobnie szczerą rozmowę, podczas której twój niewyobrażalny smutko-gniew się skumulował i doprowadził najpierw do pogodzenia stanu, a następnie do wyjawienia dalszych losów historii pod tytułem "Michał Łasko". Można więc rzec, że wszystko wróciło na dawne tory. A przynajmniej w kwestii waszej przyjaźni.
Praca mija nadzwyczaj szybko i nie zdążyłaś się obejrzeć, a już gnałyście do waszego mieszkania. Tam wróciłyście do dawnych rytuałów. W końcu wino i dobry film to zdecydowanie dobre połączenie. Dopiero kiedy Maja otrzymała telefon, upewniłaś się w jej słowach, że ktoś jakiś osobnik płci męskiej w jej życiu siedzi i nie jest to tata, brat, ani wujek Staszek z Radomia. Prawie że wypychasz ją z lokum na spotkanie z adoratorem. Może w końcu się ustatkuje i będzie naprawdę szczęśliwa? Warto poczekać na rozwój tej historii. Wyłożyłaś się wygodnie i poczęłaś przeglądać nudne powtórki w telewizji. Twoją teoretyczną harmonię spokoju zaburzył dzwonek do drzwi. Czyżby dzisiaj nie tylko Majka miała gościa? Chyba wiedziałaś, kogo spodziewać się w drzwiach.
- Powiedz proszę, że masz chwilę dla samotnego siatkarza bez ambicji. - mówi żałobnym tonem. Oczywiście, był to Łasko. Nie masz serca powiedzieć mu, że miałaś zamiar leżeć cały wieczór i nic nie robić. Miejmy nadzieję, że chociaż nie odstraszył go twój jakże "domowy" wygląd. Ale kto nie lubi rozciągniętych dresów?
- Zapraszam w moje skromne progi. - uśmiechasz się pokrótce i wskazujesz mu wnętrze mieszkania.
- Chyba powinniśmy jeszcze raz porozmawiać na tamten temat. - wyjmuje zza pazuchy butelkę wina, na co ty unosisz brwi ku górze. Dzisiejszy wieczór można zdecydowanie uznać za "winny".
- Michał, przecież wszystko mi wyjaśniłeś. - wzruszasz ramionami.
- A ja jednak nadal uważam, że siedzi ci to w głowie. - mówi cicho, kiedy już siedzicie na kanapie z lampkami wina w dłoniach.
- Michał... - wzdychasz i patrzysz na niego błagalnie.
- Iga, nic mnie z nią już nie łączy. Od kilku miesięcy jestem sam, a ta sprawa po prostu ciągnie się za mną. Przepraszam, że dowiedziałaś się o tym w tak głupi sposób, ale... to nie jest temat, o którym lubię rozmawiać. - zwierza ci się, powodując twoje niewyobrażalne poczucie winy. Czy naprawdę wyszłaś na zazdrosną idiotkę?
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam z tą sprawą. Tak bardzo mi przykro, że cię zraniła. - dukasz, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.
- Nie przepraszaj, to ja zawiniłem, powinienem powiedzieć ci o tym już wcześniej. - uśmiecha się gorzko. - Po prostu chciałem, żebyś wiedziała, że ja..
- Spokojnie, wszystko rozumiem. - przerywasz mu. - Może zmieńmy temat na jakiś weselszy, co? Nie, anegdotki z boiska zostawmy na kiedyś indziej. - puszczasz mu oczko.
- No więc, jak to możliwe, że taka piękna pani spędzała ten wieczór samotnie przed telewizorem? - śmieje się, a jego wzrok zatrzymuje się na winie, które piłaś z Majką. - Chyba nie jestem pierwszy.
-A widzisz, spóźniłeś się. - wybuchasz śmiechem, widząc jego minę. - O Boże, nie patrz tak na mnie, mieszkam z przyjaciółką! - przechylasz głowę. - Jestem taką nudziarą, że faceci omijają mój blok szerokim łukiem.
- No popatrz, jakiś wyjątek tu siedzi. - dodaje miodu na twoje serce, posyłając ci olśniewający uśmiech. - Przestań mieć tak zaniżoną samoocenę! - piorunuje cię wzrokiem.
- Ja po prostu mówię to, co wiem, kochany. - mówisz, a sekundę później siatkarz niespodziewanie zamyka cię w swoich ramionach, zmuszając do spojrzenia mu w oczy.
- Igo Kowalczyk, jesteś piękną kobietą o niesamowitym charakterze. I mogę cię zapewnić, że zadbam o to, by żaden nieproszony facet w twoim życiu się nie znalazł. - masz ochotę zatracić się w jego objęciach.
- Więc jaka jest konkluzja? - pytasz, niemalże nie oddychając.
- Wniosek jest taki, że tak szybko się mnie nie pozbędziesz, Iguś. - jego słowa dosłownie cię rozbrajają na małe kawałeczki.
- Ale ja w żadnym wypadku nie chcę się ciebie pozbyć, Michale. - tylko tyle udaje ci się z siebie wydusić. Matko Bosko, jak ten facet na ciebie działa! Zakochałaś się po uszy, tego byłaś pewna.
- Wiem, skarbie, wiem. - posyła ci jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jaki dane ci było widzieć. Nie zdążyłaś nawet coś odpowiedzieć, bo jego usta świetnie ci w tym przeszkodziły. Z pewnością, zbyt szybko nie opuścisz jego objęć.

~*~
wingspiker: Witam Was w ostatnim marcowym i jakże słonecznym początku weekendu! Sprawy nabierają tempa, relacje się rozwijają, jednymi słowy się dzieje. Pisałam to już niezliczoną ilość razy, ale powtórzę. Pisanie duetu to sama radocha i niesamowita przyjemność. Przemawia za tym z pewnością fakt pisania rozdziałów do przodu, których powoli nam się robi zapas :P Relacja Kubiak-Maja nabiera kolorytu i obiera nieco inne tory. Co z tego wyniknie? O tym niebawem :) Miłego weekendu!

Joan: Witajcie w ten piękny piątek!:D Nie dość, że koniec tygodnia ciężkiej harówki, to jeszcze za oknem cudowna pogoda. Nic tylko cieszyć się życiem!:) My tu z Karoliną poszalałyśmy i mamy już rozdziały na zapas, tak świetnie nam się pisze razem. Jednego jesteśmy pewne: tak szybko nas się stąd nie pozbędziecie, o nie!:P Jak widzicie, Michał i Iga to typowe ciepłe kluchy, które jak już raz się spotkały, to rozstać się nie mogą. Miłego weekendu, kochane! <3 


piątek, 21 marca 2014

#Siedem.

#Iga


Próbując zabić czas, rozłożyłaś się na wygodnej kanapie, chwaląc dzień wolny od pracy. Na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru uśmiech sam cisnął ci się na usta. Oczywiście nie doszło do niczego większego niż pocałunek, ale sam ten fakt po prostu napawał cię szczęściem na długi, długi czas. Po tym zdarzeniu nawet nie myśleliście o kontynuacji treningu, przez długi czas po prostu siedzieliście obok siebie, zasypując się spojrzeniami. Nie byłaś typem dziewczyny, której zależało na ciągłych zapewnieniach uczucia. Takie chwile jak tamta są w twoim przekonaniu najbardziej magiczne i nastrojowe.  Będąc kompletnie pogrążona we własnych myślach, nie usłyszałaś odgłosu otwieranych drzwi. Dopiero kiedy do salonu wparowała Majka we własnej osobie, zerwałaś się z łoża.
- Miło, że odbierałaś moje telefony. - zaczynasz od razu.
- Nie denerwuj się, kochana. Telefon mi padł. - rzuca torebkę na kanapę i pada na nią, nie wyglądając na chętną do zwierzeń. Przygryzasz nerwowo wargę.
- A więc gdzie tak zabalowałaś, co? - pytasz, siadając obok niej.
- Długa historia. - wzdycha i nagle się podrywa. - Idę wziąć prysznic. - uśmiecha się krzywo.
- Czyli nie opowiesz mi gdzie byłaś? - próbujesz po raz kolejny dowiedzieć się, co też przyjaciółka robiła przez całą noc, lecz po chwili się poddajesz. Widząc jej niechętne spojrzenie wywieszasz białą flagę i również wstajesz. - Nie chcesz, to nie mów.
- Oj Iga, byłam na imprezie. Spotkałam tam Olkę, pewnie jej nie pamiętasz, taką starą znajomą z liceum i trochę zabalowałyśmy. - wzrusza ramionami. - Wolałam nie wracać w takim stanie do naszego lokum, więc mnie przenocowała. Ot cała historia. - mówi. - A teraz idę do łazienki. - oświadcza i ginie w drzwiach do tego pomieszczenia.
Marszczysz brwi. Cała ta historia wydaje ci się dość naciągana i masz nieoparte wrażenie, że Majka blefuje. Zwykle, a nawet zawsze, pierwsze co robiła po powrocie z nocnych wojaży, było "spowiedzią u Kowalczyk". Opisywała ci nawet te mniej ciekawe dla ciebie szczegóły jej przygód. A teraz? Teraz plotła trzy po trzy. Czy to ona tak widocznie kręciła, czy to też ty stałaś się aż nadto podejrzliwa?
Ruszasz się w końcu z miejsca i wrzucasz na siebie bluzę, po czym zakładasz czarne trampki. Tutaj już nic nie zdziałasz, a w innej sprawie masz jeszcze całe pole do popisu. Może warto odwiedzić wczorajszego adoratora? Zwłaszcza, że dnia poprzedniego opisał ci prawie że każdy szczegół jego życia. Nie pomijając swojego adresu i numeru telefonu.
Zanim jednak wybrałaś się w podróż do jego apartamentu, wolałaś najpierw zapowiedzieć się z wizytą. Wybrałaś jego numer i rozpoczęłaś wsłuchiwanie się w telefoniczne sygnały.
- Tutaj rezydencja Michała Łasko, w czym mogę pani pomóc? - już słysząc jego głos masz ochotę wybuchnąć radosnym śmiechem.
- Z tej strony Iga Kowalczyk. Czy miałby jaśniepan ochotę na spotkanie z moją osobą? Oświadczam, że dziś nie nabiorę się na żadne treningi siatkarskie, bowiem moje nadgarstki spowijają dwa, piękne siniaki. - odpowiadasz równie barwnie, co on. Słyszysz parsknięcie śmiechem.
- Będę zaszczycony mogąc ujrzeć panią po raz kolejny. Oczekuję na waćpannę w moim lokum, adres powinna pani pamiętać. Życzę miłej podróży! - dostajesz w odpowiedzi. Michał zdecydowanie poprawił ci humor po porannej pseudo rozmowie z Wójcik. Cieszysz się, że mieszka dość blisko waszego bloku i nie musisz przejść całego miasta, by się z nim spotkać. Masz jednak cichą nadzieję, że wasza relacja nie nabierze zbyt szybkich obrotów. Zdecydowanie wolałaś spokój i stopniowe poznawanie drugiej osoby. I to chyba było zasadniczą różnicą pomiędzy tobą, a Mają.
Po przemierzeniu kilku przecznic znalazłaś się przed jego drzwiami. Zadzwoniłaś do nich i niemalże od razu ujrzałaś w nich pana domu.
- Hej. - uśmiecha się na powitanie i przepuszcza cię w drzwiach. Również posyłasz mu uśmiech i ruszasz w głąb jego mieszkania. Nie mogłaś powiedzieć, że było źle urządzone. Jako magister architektury wnętrz byłaś wręcz zachwycona jego lokum. Było przestronne, pełne idealnie dobranych barw. Czułaś się niczym we własnym azylu.
- Nie sądziłem, że tak szybko się odezwiesz. Byłem pewny, że dziś znów będę musiał nawiedzić cię w pracy. - mówi, intensywnie się w ciebie wpatrując. Siadacie na kanapie, bądź co bądź bardzo wygodnej.
- Dziś mam wolne, jako pani kierownik mam naprawdę dużo przywilejów. A poza tym musiałam chyba odetchnąć, gdyż moja współlokatorka troszeczkę mi podniosła ciśnienie. - słysząc twoje słowa uśmiecha się pobłażliwie.
- Ach te baby. - mówi w odpowiedzi. - Więc co też takiego się wydarzyło?
- Czuję się trochę pominięta w jej życiu. To znaczy... czuję, że nie mówi mi wszystkiego i blefuje przede mną. To trochę mnie boli, bo uważałam, że mówimy sobie wszystko i jesteśmy ze sobą szczerze. - wzdychasz i mimowolnie się uśmiechasz, widząc minę Michała.
- Nie przejmuj się. Podobno wy, kobiety, tak macie. - rozbawia się totalnie, dzięki czemu nie masz już ochoty na rozmowy o przyjaciółce. - Co ze mnie za dżentelmen, nawet nie zaproponowałem ci czegoś do picia. Kawa? Herbata? Sok? Woda? Wóda? - pyta.
- Udam, że tego ostatniego nie słyszałam. W końcu sportowcy chyba nie powinni chomikować takich rzeczy w lodówce, co? - śmiejesz się. - Dla mnie woda. - odpowiadasz. Kiedy Michał wychodzi do kuchni rozglądasz się po salonie. Twoje spojrzenie przykuwa kartka papieru leżąca na stoliku. Mimowolnie twoje oczy czytają nadrukowane na niej literki. Przez ciało przechodzi ci dreszcz, kiedy widzisz napis "pozew o rozwód". A jednak aż tak idealnie nie było.

#Maja

Gdy widzisz osobę usilnie próbującą się z tobą skontaktować niemal zamierasz, a serce o mało co nie wyrywa ci się z klatki piersiowej. Za żadne skarby nie wiedziałaś co powiesz Kowalczyk. Na śmierć zapomniałaś ,że twoja przyjaciółka nie należy do tych ,które zostałyby na noc. A co gorsza, znała cię na tyle dobrze ,że żadne bajki i próba kręcenia w zasadzie nie wchodziły w grę.
  -Stało się coś?-wyrywa cię z zamyśleń głos szatyna- Czyżby dzwonił stęskniony narzeczony?
  -Sądzisz ,że jakikolwiek facet by ze mną wytrzymał?-spoglądasz na niego wyczekująco, a w odpowiedzi dostajesz tylko lubieżny uśmiech ,który sprawia ,że mimowolnie twoje kąciki unoszą się ku górze formując się w uśmiech.-Zapomniałam o tym ,że prócz przyjaciółki mieszkam z agentem FBI ,który potrafi wyciągnąć z nawet największej niemowy wszystko.
 -To dlaczego z nią mieszkasz?
 -Bo to moja przyjaciółka i mi to zaproponowała.-wzrusza ramionami
 -To chyba jednak słabe rozwiązanie.-upija łyk kawy
 -Na dłuższą metę nie bardzo.-przyznajesz mu rację- Chyba będę uciekać.-wstajesz od stołu i udajesz się w kierunku korytarza jednak jak też się spodziewałaś, nie będzie ci dane tak szybko wyjść.
 -Podwiozę cię.
 -To nie jest najlepszy pomysł.-odpowiadasz mu
 -Ale to nie było pytanie.-uśmiecha się na co ty wywracasz tylko oczami, aczkolwiek nie zamierzasz protestować bo wiesz ,że na nic by się to zdało. Choć wiesz ,że ryzykujesz tym ,że twoja współlokatorka może was zobaczyć, to jak gdyby nigdy nic siedzisz grzecznie na miejscu pasażera spoglądając co rusz przez szybę.
 -Do zobaczenia?-rzuca łapiąc cię za rękę gdy masz wysiadać
 -Pomyślę.-rzucasz ,lecz widząc brak reakcji z jego strony dodajesz- Już możesz mnie puścić.
 -Wiesz ,że tak łatwo mi się nie wywiniesz.
 -Muszę iść bo Iga mnie zamorduje.-odpowiadasz mu
 -Ale ja nie mówię o tym.-mówi nieprzerwanie świdrując cię spojrzeniem
 -Miłego dnia panie Kubiak.
 -Dzięki pani jest wyśmienity.-szczerzy się po czym niemal w jednej chwili smakuje twoich ust jakże zachłannie. Nie mogłaś powiedzieć ,że wcale ,a wcale gest ten ci się nie podobał, ale jemu starałaś się tego nie pokazać. Powtórnie rzuciłaś na pożegnanie krótkie ‘cześć’ po czym wysiadłaś z samochodu. Wzięłaś głęboki oddech po czym weszłaś do mieszkania. Jeszcze w tej samej sekundzie zostałaś napadnięta przez swoją przyjaciółkę. Jak też się spodziewałaś tak tez zasypała cię całą masą pytań. Wedle twoich oczekiwań nie wyglądała jakby kupiła historyjkę o znajomej z liceum.  Nie chcąc jeszcze bardziej podsycać już i tak naelektryzowanej atmosfery zmyłaś się do łazienki. Wzięłaś długą i aromatyczną kąpiel. Odświeżyłaś makijaż i zmieniłaś ubranie na coś zwiewnego i wygodnego. Kiedy opuściłaś łazienkę w mieszkaniu nie zastałaś Kowalczyk. Byłaś w niemal stu procentach pewna ,że jest na ciebie niemiłosiernie zła i ma ochotę co najmniej wytargać cię za twoje czekoladowe włosy. Pomimo faktu ,że była dla ciebie jak starsza siostra i do tej pory dzieliłaś się z nią niemal każdym najdrobniejszym szczegółem ze swojego życia to fakt relacji z Kubiakiem postanowiłaś zachować jak na razie tylko dla siebie. Dlaczego? Bo wiesz doskonale ,że ona nie pochwaliłby tego rodzaju relacji i dostałabyś nie mniejsze kazanie jak od swojej matki. Nie chciałaś na chwilę obecną by ktokolwiek o was wiedział. Tym bardziej ,że sama nie byłaś pewna czy aby na pewno obydwoje chcecie tejże relacji czy nie jest to po prostu chwilowa fascynacja. Może i nie szukałaś kogoś na dłuższa metę, ale musiałaś przyznać ,że w Kubiaku było coś czego nie mogłaś opisać, coś co niesamowicie cię do niego ciągnęło i sprawiało ,że z każdą kolejną minutą z nim spędzoną pragnęłaś jeszcze więcej.
 -Wieniec pogrzebowy się przyda?-słyszysz z drugiej strony słuchawki znajomy męski głos
 -Na razie możesz jeszcze się wstrzymać.
 -Bez kazania?-pyta
 -Bez, ale jest zła jak osa i w sumie nie dziwę się jej bo też bym nie kupiła tego co jej powiedziałam.-śmiejesz się- Od kiedy jest pan, panie Kubiak taki troskliwy?
 -Jeśli chodzi o długonogie szatynki to zawsze i o każdej porze panno Wójcik.
 -Zapamiętam to sobie.-odpowiadasz- A teraz proszę mi wybaczyć, bo mam do skończenia projekt pewnego przystojnego siatkarza.
 -Czyżby jakieś spoufalanie z klientem?
 -Skądże, ja tylko wykonuję swoją pracę panie Kubiak.
 -I przyznaję, jest pani w tym wyborna.-mówi uwodzicielskim tonem głosu- I nie tylko w tym.
 -Kto jak kto, ale myślę ,że pan zna doskonale wszelkie moje walory.
 -Oczywiście, a także vice versa.
 -Koniec tego flirtowania przez telefon bo mam wściekłą współlokatorkę na głowie i tonę projektów. Miłego dnia Kubiak.
 -Baw się dobrze maleńka.-mruczy ci przyjemnie do ucha po czym odkładasz telefon i oddajesz się natłokowi pracy. Jesteś tak pochłonięta pracą ,że nawet nie wiesz kiedy z godziny dwunastej robi się szesnasta. Korzystając z chwili wytchnienia sprawdzasz pocztę i przeglądasz wszelkie nowinki na internecie. W okolicach szóstej zbierasz swoje rzeczy i chcąc zrobić dobry użytek z wolnego popołudnia udajesz się trochę się napocić w dobrej wierze. Słyszałaś ,że znajduje się tu dość dobry klub fitness, co zamierzałaś sprawdzić. Od małego nie stroniłaś od sportów, także wylewanie siódmych potów podczas zajęć fizycznych nie było ci wcale obce. Tym bardziej ,że jak każda kobieta marzyłaś o idealnej figurze, chcąc nie chcąc musiałaś trochę nad tym popracować. Musiałaś przyznać ,że półtorej godziny wysiłku fizycznego na tyle przypadły ci do gustu, że postanowiłaś o wiele częściej odwiedzać to miejsce. W spokojnym tempie opuszczasz budynek w którym jak mniemasz znajduje się także dość pokaźna hala sportowa po czym udajesz się w kierunku swojego ukochanego audi.
 -Kogo jak kogo, ale ciebie bym się tu nie spodziewał.-uśmiecha się szeroko niebieskooki
 -Śledzi mnie pan, panie Kubiak?
 -Tym razem wyjątkowo nie.-śmieje się- Jestem po treningu.
 -Cóż za przypadek.
 -Nie wierzę w przypadki.-odpowiada ci obdarzając cię delikatnym uśmiechem i lazurowym spojrzeniem na widok ,którego nie jedne żeńskie kolana by zmiękły- A więc fitnesik?
 -Coś trzeba robić.-wzruszasz ramionami. Wymijasz go ,gdy w jednej chwili zaledwie jednym zwinnym ruchem ręki sprawia ,że stoisz przygnieżdżona przez ciężar jego ciała do samochodu.-Nie jesteś przypadkiem zmęczony po treningu?
 -A wyglądam?-uśmiecha się szeroko
 -Jestem pewna ,że chętnie byś odpoczął, więc lepiej mnie puść.
 -Już mi chcesz uciec?
 -Widzieliśmy się kilka godzin temu, a ja mam dalej kosę z Igą ,więc musi się pan, panie Kubiak zadowolić wieczorem w samotności albo z kolegami.
 -Kusząca propozycja, aczkolwiek znam lepszą.-mruczy ci do ucha składając ciepłe pocałunki na szyi. Niemal zapominasz ,że stoicie na parkingu, a co najmniej kilka osób minęło was, wyraźnie zaciekawionych waszymi osobami. Gdy widzisz sekretarkę z waszego biura w panice chowasz się w ramionach niebieskookiego ,co zdecydowani go widzi.
 -Skąd ten przypływ czułości?-chichocze
 -Lepiej żeby Alicja nas nie zobaczyła bo jutro całe biuro na czele z Igą będzie o nas wiedziało.
 -O nas?-unosi brew
 -Nie łap mnie za słowa.-wywracasz oczami i gdy dostrzegasz ,że zagrożenie zniknęło z pola widzenia wyrywasz się z jego objęć. Spogląda na ciebie absolutnie uroczo po czym w przypływie chwili smakujesz jego ust i odchodzisz w kierunku swojego auta. O dziwo wcale cię nie zatrzymuje. Jak gdyby nigdy nic wracasz do mieszkania. Jak też się spodziewałaś zastajesz w nim Kowalczyk. Nie wyglądała na zbyt radosną, ani chętną do rozmowy. Coś musiało być na rzeczy. A raczej ktoś.
  

~*~
Joan: Witam was kochane:) Natchnienie na ten rozdział przyszło mi bardzo gładko i napisałam go jakiś czas wcześniej. O rekordowym czasie już nie wspomnę, bo my tu z Karoliną bijemy wszystkie rekordy. :D Jak widzicie, jakoś próbuję zabić tą nudę pomiędzy Igą i Michałem, także... :D Mam wielką nadzieję, że rozdział się podoba. :) Życzę wam miłego weekendu! <3 (już nie będę wspominała, że cudnie pisze mi się z Caro:P)
wingspiker: Witam Was w tym pięknym i słonecznym dniu wiosny! Podobnie jak i u Joan rozdział w zasadzie napisał się sam ,że tak powiem. Na żadnym chyba blogu nie piszę rozdziałów w tak rekordowym tempie, co może świadczyć tylko o tym ,że uwielbiam to pisać i ,że pomysł na parę Maja&Michał jak najbardziej jest. Cóż mogę powiedzieć? Jak tez obiecałam na początku, między wspomnianą dwójką iskrzy i to niesamowicie, ale tak to jest jak spotkają się osoby o podobnych charakterkach :) Jestem jak najbardziej zadowolona i nie mogę się doczekać by napisać dalsze losy! :D
Miłego weekendu <3

piątek, 14 marca 2014

#Sześć.

#Maja 
Dopiero ,gdy w okolicach osiemnastej twoja współlokatorka wyglądająca jak zdecydowanie starsza i o wiele seksowniejsza siostra siebie samej opuszcza wasze gniazdko podrywasz się z kanapy. Wędrujesz ku swojemu pokojowi i otwierasz szafę w celu znalezienia czegoś godnego ubrania. Po blisko dwudziestu minutach poszukiwania odpowiedniego zestawu, odnajdujesz idealną kreację. Rozciągnięty dres zamieniasz na rozkloszowaną spódnicę w kolorze pastelowej pomarańczy, rozciągniętą i za dużą koszulkę brata, z jedną z jego ulubionych drużyn koszykarskich na luźny biały t-shirt z napisami. Włosy prostujesz pozostawiając je proste. Oczy delikatnie podkreślasz liniami eyelinera, a ciało spryskujesz słodko pachnącą mgiełką. Absolutnie zadowolona z efektu końcowego okręcasz się dookoła własnej osi i wychodzisz z łazienki. Wkładasz na nogi odpowiednie obuwie, a na ramiona wkładasz ramoneskę z rękawami trzy czwarte. Nanosisz ostatnie poprawki i kilka chwil przed dwudziestą opuszczasz wasze mieszkanie. Nie zdążasz przejść w zasadzie kilku metrów, a w jednej chwili lądujesz w męskich ramionach. Oczywiście ich właścicielem nie mógł być nikt inny, jak Kubiak.
 -Jak zawsze olśniewająca.-rzuca z lubieżnym uśmiechem na twarzy
 -Jak zawsze punktualny.-odpowiadasz
 -A ty jak zawsze urocza i skora do rozmowy.-śmieje się- Gotowa?
 -Nie.-kręcisz głową
 -Mam nadzieję ,że to będzie długi wieczór.-szczerzy się ,a po chwili idziecie ramię w ramie w wyznaczonym przez szatyna kierunku. Gdy kroczycie obok siebie kątem oka dostrzegasz jego wzrok utkwiony na swojej osobie.  Zupełnie cię to nie wzrusza, choć gdy tylko mijacie jakiegoś osobnika płci przeciwnej ,który się za tobą ogląda i gdy widzisz w jego zachowaniu coś na kształt zazdrości, to niemiłosiernie cię to bawi. 
Musiałaś jednak przyznać ,że zaskoczył cię swoim wyborem na ten wieczór. Nie spodziewałabyś ,że zabierze cię na kolację. A już zupełnie miło cię zaskoczył swoim jakże szarmanckim zachowaniem, absolutnie uroczym flirtowaniem i próbą zwrócenia na siebie twojej uwagi. Przez chwilę wydawało ci się ,że spędzasz ten wieczór z zupełnie innym facetem.
 -Gdzie się podział ten Michał sprzed kilku godzin?-pytasz gdy porywa cię do tańca
 -Myślałaś ,że nie potrafię być szarmancki i te rzeczy?-unosi brew ku górze- Jak widać nie taki cham ze mnie.
 -Nawet jeśli cham, to całkiem przystojny.
 -Uznam to za komplement.-unosi kąciki ust ku górze- Mówiłem już ,że wyglądasz bardzo apetycznie?
 -A ja mówiłam ,że w tej koszuli wyglądasz zdecydowanie seksownie?-mruczysz mu przyjemnie do ucha powtórnie przyłapując się w jego towarzystwie na przygryzaniu wargi.
 -Chętnie o tym posłucham, ale w jakimś bardziej ustronnym miejscu.-delikatnie przygryza twoje ucho, a ty wydajesz ze swoich ust cichy pomruk zadowolenia. Nie miałaś zielonego pojęcia co on z tobą robił, ale jednego byłaś pewna. Niesamowicie na ciebie działał i zdecydowanie cię kręcił. Na tyle ,że już chyba dawno nie czułaś takie pożądania. Już dawno żaden facet tak mocno na ciebie nie działał.
W zasadzie nie wiesz nawet kiedy dajesz się mu wyprowadzić z restauracji i kiedy złapał cię za rękę. Nie wiesz nawet gdzie cię prowadzi, jednak jesteś pewna ,że on pragnie cię tak samo, jak ty jego.
 -Wino czy coś mocniejszego?-słyszysz jego pytanie gdy siedzisz na kanapie w jego salonie
 -To samo co ty.-odpowiadasz rozglądając się dookoła. Nie zauważasz kiedy podstawia ci pod nos kieliszek i siada zdecydowanie zbyt blisko ciebie. Zupełnie świadomie przygryzasz wargę, po czym upijasz łyk czerwonego wina. Nieprzerwanie też toczysz z nim wymianę spojrzeń. Nie potrafisz nie zatracić się w lazurze jego spojrzenia. Atmosfera między wami zagęściła się do tego stopnia, że wydaje ci się ,że zaraz się na niego rzucisz. Jednak on siedzi jak gdyby nigdy nic, zupełnie nie wzruszony z tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem na twarzy.
 -Od teraz będziemy siedzieć i toczyć walkę na spojrzenia?-przechylasz głowę w oczekiwaniu na odpowiedź szatyna.
 -A co byś chciała porobić?-uśmiecha się zalotnie
 -Nie wiem, nie wiem.-przygryzasz wargę po czym delikatnie odstawiasz kieliszek na stolik i uważnie obserwujesz jego reakcję.
 -Ale ja chyba wiem.-szczerzy się
 -Więc słucham panie Kubiak.
 -Potrzebuję tylko zgody.-unosi kąciki ust ku górze
 -Wyglądam jakbym się nie zgadzała?-pytasz
 -Wygląda pani, panno Wójcik na zdecydowanie chętną.
 -I co my z tym zrobimy?-uśmiechasz się uroczo
 -Ktoś tu chyba zabrał mi kwestię.-śmieje się
 -Czekam na karę.-spoglądasz na niego wyczekująco, jednak nie pozostaje ci dłużny. Nie mija sekunda, a już czujesz smak jego ust na swoich, a na sobie ciężar jego ciała. Jest zdecydowanie spragniony zarówno ciebie jak i twoich ust. Całuje tak namiętnie, że ledwo jesteś w stanie złapać oddech. Czujesz jego ogromną dłoń błądzącą po twoim udzie. I choć zdecydowanie przekroczył wszelkie granice, ty nie zamierzasz mu przerywać. Po dłuższej chwili namiętności odrywa się od ciebie. Podnosi cię tak ,że siedzisz z nim twarzą w twarz.
 -Mam na ciebie straszną ochotę maleńka.-mruczy ci przyjemnie do ucha drażniąc twój policzek swoim zarostem
 -Chyba wiem co trzeba zrobić żeby ją zaspokoić.-odpowiadasz mu cicho po czym zwinnym ruchem ręki odpinasz guziki jego koszuli. W reakcji otrzymujesz jego wyraźnie zadowolony wyraz twarzy. Nie pozwala ci jednak na dokończenie tejże czynności bo jednym zwinnym ruchem sprawia ,że lądujesz w jego ramionach, a po chwili salonową kanapę zmieniacie na jego przestronną sypialnię. Powtórnie smakujesz jego ust i czujesz jak jego ręka jednym delikatnym ruchem pozbawia cię spódnicy, a następnie bluzki. Nie pozostajesz mu dłużna i w ekspresowym tempie ściągasz z niego koszulę, a także pozbawiasz dolnej części garderoby.
Jego wielkie dłonie błądzą wzdłuż twojego kręgosłupa, wywołując tym samym przyjemne dreszcze na całym twoim ciele. Tak bardzo pragniesz jego fizycznej bliskości ,że o mało nie eksplodujesz z pożądania. On zdecydowanie to dostrzega, kwitując to usatysfakcjonowany wyrazem twarzy. Po chwili delikatnie popycha cię na łóżko, byś po chwili poczuła pod sobą miękki materac łóżka, a nad sobą pełnego pożądania mężczyznę. Dość sprawnie pozbywacie się nawzajem pozostałej części garderoby i przechodzicie do właściwej części zabawy. Już po chwili czujesz jego męskość w sobie oraz jego delikatne ruchy biodrami, które z każdą kolejną chwilą stają się co raz to szybsze, co raz to bardziej wprawiając cię w ekstazę. Kwilisz zupełnie nie kontrolując wydobywających się z siebie odgłosów przyjemności. Gdy oblewa cię gorąca fala przyjemności, krzyczysz jego imię wbijając paznokcie w jego plecy. Tuż po chwili zadowolony ze swojej pracy opada tuż obok ciężko dysząc.
 -Mała zadyszka panie Kubiak?-pytasz starając się unormować oddech
 -Skąd.-odpowiada opierając się o łokieć i bacznie ci się przyglądając
 -No co?-pytasz obracając się w jego stronę
 -Nawet z typową fryzurą po seksie, jesteś bardzo urocza.-trąca swoim nosem twój
 -Czyżby?-uśmiechasz się- Przyznam ,że i vice versa.
 -Nie kuś mnie.-całuje cię z takim samym pożądaniem jak i wcześniej- A teraz śpij, bo nie ręczę za siebie maleńka.-przesuwa kciukiem po twoim policzku po czym zupełnie cię zaskakuje. Przyciąga cię do siebie,  powtórnie obdarza cię namiętnym pocałunkiem i jak gdyby nigdy nic układa się do snu. Tobie również nie pozostaje nic innego jak odpłynąć w krainę Morfeusza po tym jakże obfitym dniu, co też po chwili czynisz.
Gdy nazajutrz otwierasz oczy dostrzegasz ,że jesteś sama w pokoju. Podnosisz się z łóżka i leniwie przeciągasz. Wkładasz na siebie swoje rzeczy ,które odnajdujesz idealnie złożone nieopodal łóżka.
 -Nawet rozczochrana, niezwykle apetyczna.-wita cię promiennym uśmiechem
 -Nawet z samego rana niezwykle czarujący.-zaczynasz z nim grę słowną jednak przerywa wam dźwięk dobiegający z twojego telefonu. 
Zamierasz na widok osoby, która właśnie starała się z tobą połączyć.


#Iga
Po szybkim zwierzeniu się Mai, udałaś się do łazienki, by krótko mówiąc: zrobić się na bóstwo. Stojąc przed ogromnym lustrem przez kilka minut po prostu wpatrywałaś się w swoje oblicze, cicho szepcząc "dam radę". Nałożyłaś kremową, koronkową sukienkę, idealnie podkreślającą twoją szczupłą figurę. Długie, bądź co bądź farbowane, blond włosy upięłaś w wysoki kok, a pojedyncze wystające pasma podkręciłaś lokówką. Wytuszowałaś rzęsy, podkreśliłaś je delikatnymi kreskami, a na usta nałożyłaś perłowy błyszczyk. Spryskałaś się ulubionymi perfumami i nałożyłaś czarną marynarkę. Wzrostu dodały ci dziesięciocentymetrowe szpilki. Ostatni raz przejrzałaś się w lustrze i uśmiechnęłaś się do siebie. Ten wieczór zapowiada się wyjątkowo ciekawie!
- Życz mi powodzenia! - krzyknęłaś do Wójcik na wychodne.
- I tego ci życzę, Kowalczyk! - dostałaś w odpowiedzi. Pomachałaś jej i wyszłaś z mieszkania. Dwa piętra schodów zdecydowanie nie były twoim marzeniem. W każdym bądź razie, przemierzyłaś je w miarę bezpiecznie i wyszłaś na zewnątrz. Ledwo uszłaś kilka kroków, a twoja równowaga została bezczelnie naruszona.
- Czy ty chcesz mnie przyprawić o trzeci już dziś stan przedzawałowy? - marudzisz, kiedy Michał zasłania ci oczy i łapie za talię. Kiedy próbujesz zabrać jego dłonie, on je zaciska na twoich nadgarstkach i zbliża do swoich ust, czym cię kompletnie zaskakuje.
- Cóż za szarmanckie powitanie. - uśmiechasz się, kiedy osobnik płci męskiej staje na wprost ciebie.
- Uznajmy, że wyszło całkiem dobrze, okej? - odwzajemnia uśmiech i prowadzi cię do swojego samochodu. Po drodze nie omieszka wyrazić swojego zainteresowania twoim wyglądem, co powoduje nową falę buraka na twojej twarzy. Chwalmy tapetę, może chociaż trochę to ukryła.
- Wyglądasz pięknie. - mówi bez ogródek, lustrując cię od stóp do głów.
- Dziękuję, panie Michale. - posyłasz mu wdzięczne spojrzenie, kiedy otwiera przed tobą drzwi pasażera.
- Miło mi widzieć panią w dobrym humorze, pani Kowalczyk. - kontynuuje pochlebstwa, nawet wtedy, gdy siedzi obok obserwując drogę.
- A może uchyli pan rąbek tajemnicy, gdzie jedziemy? - przechylasz głowę w bok, nie mogąc oderwać wzroku od jego przystojnej aparycji. Ubrany był w gustowną białą koszulę i ciemne spodnie. Miałaś ochotę nigdy nie wychodzić z tego samochodu i wpatrywać się w niego bez przerwy. Nie miałaś pojęcia co on z tobą robi, ale świadomie ci się podobał i powodował szybsze bicie twojego serca.
- Jak na dżentelmena przystało, cały dzisiejszy wieczór jest niespodzianką. - odparł, ukradkowo ci się przyglądając, co nie uszło twojej uwadze.
- Proszę na mnie nie patrzeć, tylko bezpiecznie prowadzić, bo moim marzeniem nie jest śmierć w szpilkach. - oboje wybuchacie śmiechem. W końcu siatkarz parkuje przy ekskluzywnej restauracji, w której zapewne macie spędzić ten kwietniowy wieczór. No nic, panno Kowalczyk, pozostaje jedynie cieszyć się chwilą.
Po wejściu i zajęciu stolików oraz zamówieniu kolacji i podstawowych zdaniach rozpoczynających rozmowę byłaś już pewna, że atmosfera banalna nie będzie. Michał to nudnych facetów nie należy i czułaś się w jego towarzystwie bardzo swobodnie. Jak na siatkarza przystało, zostałaś poinformowana o wielu mniej lub bardziej ciekawych informacjach z tym związanych, na przykład, że mecz, na który masz bilet jest meczem o trzecie miejsce w rozgrywkach ligowych. Opowiadał ci również wszelakie anegdotki związane z jego pracą i nie pozwalał, aby między wami choć na chwilę pojawiła się cisza. Czas mijał wam bardzo szybko.
- Polej jeszcze miodu na moje serce i powiedz, że potrafisz grać w siatkówkę. - bacznie ci się przygląda, a uśmiech nie schodzi z jego twarzy.  Z pewnością wyglądasz tak samo, z lubością wpatrując się w jego oblicze.
- Muszę cię zmartwić, bo ostatni raz grałam w gimnazjum. Poza tym zawsze wybierali mnie do składów jako ostatnią. Rozmawiasz z największą siatkarską łamagą. - zwierzasz mu się.
- Chętnie to zmienię! - rozpromienia się cały. Gwałtownie się podnosi i łapie cię za rękę. - Nauczę cię każdego zagrania, zagrywki, przyjęcia, ataku, obrony, wszystkiego! - mało co nie płaczesz ze śmiechu, widząc jego entuzjazm. - Zbierajmy się stąd, już prawie dwudziesta, będę musiał na kolanach błagać panią Basię z obsługi, żeby mi otworzyła wejście na parkiet.
- Słucham? - pytasz oniemiała.
- Och, pani Kowalczyk, nie da się pani namówić na mały trening umiejętności z powszechnie znanym atakującym Jastrzębskiego Węgla - Michałem Łasko? Zapewniam, że niejedna kobieta chciałaby być na pani miejscu. - dosłownie porywa cię z tej restauracji i kilka sekund później znów jesteście w samochodzie.
- Jeśli uważasz, że będę grać z tobą w siatkówkę w szpilkach i sukience, to grubo się mylisz, mój drogi! - posyłasz mu tą małą uwagę, bacznie obserwując jego reakcję. Niepotrzebnie, bo po raz kolejny spaliłaś. Michał jak najbardziej zadowolony rzuca na twoje kolana małą reklamówkę. Ze zdziwieniem wyjmujesz z niej swoje sportowe buty, jakiś podkoszulek i czarne legginsy.
- Nie dziękuj. - uśmiecha się cwaniacko widząc twoje zrezygnowanie.
- To spisek! - spoglądasz w jego ciemne tęczówki, oczekując na jakikolwiek ruch z jego strony. Wszystkie te słowa to tylko gra, tak naprawdę pojechałabyś z nim na koniec świata i jeszcze dalej. Nawet jeśli masz zbłaźnić się przed nim, ukazując swoje zerowe umiejętności sportowe, to przecież cały czas będziesz w jego obecności. Oszalałaś, ale w takim stanie jest ci bardzo dobrze. O dziwo, nie potrzebujesz swatki Wójcik. Czy ty się zakochałaś?
Kiedy znajdujecie się pod halą i idziecie ku wejściu zwalniasz trochę i wybierasz numer do przyjaciółki w celu zapowiedzenia jej, że zbyt szybko do mieszkania nie zawitasz. Jednak odpowiada ci tylko głucha cisza, na co wzruszasz ramionami. Nie miałaś zamiaru teraz zamartwiać się Majką, wrzuciłaś telefon do torebki i czym prędzej pognałaś do dwumetrowca. Jak się błaźnić, to tylko przy nim!
Będąc już w środku, po szybkim przebraniu się w strój sportowy i ukazaniu się w nim przed Michałem, wyżej wymieniony dał ci piłkę i zapytał, czy w ogóle wiesz do czego służy. Słysząc te słowa zmrużyłaś gniewnie oczy i założyłaś ręce na biodra. 
- Ty mnie już nie denerwuj! Won mi na dziewiąty metr do zagrywki, żebyś się nie zdziwił, jak ją przyjmę! - wytykasz mu język i szybko przemieszczasz się na drugą stronę boiska, gotowa do walki o piłkę. Albo o życie, jak to woli.
- Iguś, tylko uważaj na siebie! - krzyczy z drugiego końca. Z pewnością twoje policzki właśnie pokrywa rumieniec. 
- Nie gadaj, tylko zagrywaj! - odkrzykujesz, puszczając zdrobnienie swojego imienia mimo uszu. Słyszysz cichy śmiech i po chwili widzisz piłkę lecącą w twoją stronę, niczym bomba, gotowa cię zabić. Szybko robisz unik w bok, a piłka przelatuje prosto w trybuny. 
- Chciałeś mnie zabić! - podrywasz się z miejsca i stajesz przy siatce. Po chwili po drugiej jej stronie pojawia się sprawca zdarzenia, uśmiechający się zawadiacko. 
- Kochana, to był flot! 
- Flot, czy nie flot, zagrożenie życia było! Wymyśl coś lepszego, sportowcu. Coś, co mnie nie uszkodzi! 
- Pani Kowalczyk...
- Zaserwuj tak, żebym przyjęła, a wtedy będę wniebowzięta. - śmiejesz się i wracasz na swoją pozycję. 
- Jak odbierzesz moją zagrywkę, to cię pokocham. - nabija się z ciebie, co cię jeszcze bardziej podjudza. Skupiasz swoją całą uwagę na lecącej piłce i nie wiedząc nawet kiedy, pięknie ją przyjmujesz. Mimo, że nadgarstki paliły cię niezmiernie i przez chwilę myślałaś, że Michał ci je połamał, to satysfakcja opanowała cię w całości. 
- I jak? Pokochałeś mnie? - stajesz tuż przed nim.
- Oczywiście, odkąd tylko cię zobaczyłem, wiedziałem, że zajmiesz moje serce. 
- Przestań się ze mnie śmiać! 
- Ależ ja mówię całkowicie poważnie, Igo. - masz ochotę go pocałować, rzucić się w jego ramiona, powiedzieć mu, że chcesz spędzić z nim resztę życia, oznajmić mu,że zaplanowałaś już wasz ślub, liczbę waszych dzieci. Zakochałaś się, tak, kompletnie cię zauroczył. A teraz jeszcze jego słowa. Jak je zrozumieć? Czy to na pewno prawda?
Nie musiałaś się długo zastanawiać. Odpowiedź przyszła szybko. Zbyt szybko. Był zbyt blisko. Jego usta były w zbyt małej odległości od twoich. No jak to miało się skończyć, no jak?! 
Oczywiste, że skończyłaś w jego ramionach. 
Igo Kowalczyk, twój umysł rozpada się na drobinki. 
Budzisz się późnym porankiem i pierwsze co cię dopada, to myśl, gdzie jest Majka. Nie wróciła na noc do mieszkania, co cię kompletnie zdziwiło.  Albo po prostu do tego jeszcze nie przywykłaś. Wybrałaś jej numer, ale zupełnie jak wczoraj, zastałaś ciszę po drugiej stronie. Westchnęłaś głośno i padłaś z powrotem na łóżko. Może lepiej po prostu powspominać wczorajszy wieczór?


~*~
wingspiker: Witam Was moje drogie w ten oto ciepłe, marcowe popołudnie, zwiastujący początek upragnionego weekendu! Jak to zwykle bywa, pogoda aż sama wyrywa z domu, a ja siedzę zakatatarzona... Odbiegając od mojego 'szczęścia'przechodzę do sedna, czyli rozdziału. Przyznaję bez bicia, napisałam go jeszcze tydzień temu, ale pisanie tutaj sprawia mi taką radochę ,że rozdziały przychodzą z dziecinną łatwością. Cóż mogę powiedzieć? Dzieje się oj dzieje! Jak też się spodziewałyście, między ludźmi o tak wybuchowych charakterach i ogromnym temperamencie nudo być nie może. Jak się dalej potoczą ich 'relacje'? O tym, niebawem :) Miłego weekendu! <3

Joan: Cześć kochane! <3 Mam nadzieję, że tydzień minął wam bardzo dobrze, szczególnie, że pogoda nas rozpieszcza, oj bardzo! Po cichutku liczę, że moja część dziś spełnia swe zadanie i jest tu choć jedna osoba z teamu Łasko:P Oczywiście żarty żartami. Jak widzicie, Iga i Michał lgną do siebie i nie są sobie ani trochę obojętni. Takie ciepłe kluchy,no!:D 
Cieszę się każdym rozdziałem tutaj, ponieważ świetnie mi się tu pisze, a Karolina jest najlepszym partnerem w pisaniu ever! <3 Do następnego! Miłego weekendu wszystkim:)