piątek, 14 marca 2014

#Sześć.

#Maja 
Dopiero ,gdy w okolicach osiemnastej twoja współlokatorka wyglądająca jak zdecydowanie starsza i o wiele seksowniejsza siostra siebie samej opuszcza wasze gniazdko podrywasz się z kanapy. Wędrujesz ku swojemu pokojowi i otwierasz szafę w celu znalezienia czegoś godnego ubrania. Po blisko dwudziestu minutach poszukiwania odpowiedniego zestawu, odnajdujesz idealną kreację. Rozciągnięty dres zamieniasz na rozkloszowaną spódnicę w kolorze pastelowej pomarańczy, rozciągniętą i za dużą koszulkę brata, z jedną z jego ulubionych drużyn koszykarskich na luźny biały t-shirt z napisami. Włosy prostujesz pozostawiając je proste. Oczy delikatnie podkreślasz liniami eyelinera, a ciało spryskujesz słodko pachnącą mgiełką. Absolutnie zadowolona z efektu końcowego okręcasz się dookoła własnej osi i wychodzisz z łazienki. Wkładasz na nogi odpowiednie obuwie, a na ramiona wkładasz ramoneskę z rękawami trzy czwarte. Nanosisz ostatnie poprawki i kilka chwil przed dwudziestą opuszczasz wasze mieszkanie. Nie zdążasz przejść w zasadzie kilku metrów, a w jednej chwili lądujesz w męskich ramionach. Oczywiście ich właścicielem nie mógł być nikt inny, jak Kubiak.
 -Jak zawsze olśniewająca.-rzuca z lubieżnym uśmiechem na twarzy
 -Jak zawsze punktualny.-odpowiadasz
 -A ty jak zawsze urocza i skora do rozmowy.-śmieje się- Gotowa?
 -Nie.-kręcisz głową
 -Mam nadzieję ,że to będzie długi wieczór.-szczerzy się ,a po chwili idziecie ramię w ramie w wyznaczonym przez szatyna kierunku. Gdy kroczycie obok siebie kątem oka dostrzegasz jego wzrok utkwiony na swojej osobie.  Zupełnie cię to nie wzrusza, choć gdy tylko mijacie jakiegoś osobnika płci przeciwnej ,który się za tobą ogląda i gdy widzisz w jego zachowaniu coś na kształt zazdrości, to niemiłosiernie cię to bawi. 
Musiałaś jednak przyznać ,że zaskoczył cię swoim wyborem na ten wieczór. Nie spodziewałabyś ,że zabierze cię na kolację. A już zupełnie miło cię zaskoczył swoim jakże szarmanckim zachowaniem, absolutnie uroczym flirtowaniem i próbą zwrócenia na siebie twojej uwagi. Przez chwilę wydawało ci się ,że spędzasz ten wieczór z zupełnie innym facetem.
 -Gdzie się podział ten Michał sprzed kilku godzin?-pytasz gdy porywa cię do tańca
 -Myślałaś ,że nie potrafię być szarmancki i te rzeczy?-unosi brew ku górze- Jak widać nie taki cham ze mnie.
 -Nawet jeśli cham, to całkiem przystojny.
 -Uznam to za komplement.-unosi kąciki ust ku górze- Mówiłem już ,że wyglądasz bardzo apetycznie?
 -A ja mówiłam ,że w tej koszuli wyglądasz zdecydowanie seksownie?-mruczysz mu przyjemnie do ucha powtórnie przyłapując się w jego towarzystwie na przygryzaniu wargi.
 -Chętnie o tym posłucham, ale w jakimś bardziej ustronnym miejscu.-delikatnie przygryza twoje ucho, a ty wydajesz ze swoich ust cichy pomruk zadowolenia. Nie miałaś zielonego pojęcia co on z tobą robił, ale jednego byłaś pewna. Niesamowicie na ciebie działał i zdecydowanie cię kręcił. Na tyle ,że już chyba dawno nie czułaś takie pożądania. Już dawno żaden facet tak mocno na ciebie nie działał.
W zasadzie nie wiesz nawet kiedy dajesz się mu wyprowadzić z restauracji i kiedy złapał cię za rękę. Nie wiesz nawet gdzie cię prowadzi, jednak jesteś pewna ,że on pragnie cię tak samo, jak ty jego.
 -Wino czy coś mocniejszego?-słyszysz jego pytanie gdy siedzisz na kanapie w jego salonie
 -To samo co ty.-odpowiadasz rozglądając się dookoła. Nie zauważasz kiedy podstawia ci pod nos kieliszek i siada zdecydowanie zbyt blisko ciebie. Zupełnie świadomie przygryzasz wargę, po czym upijasz łyk czerwonego wina. Nieprzerwanie też toczysz z nim wymianę spojrzeń. Nie potrafisz nie zatracić się w lazurze jego spojrzenia. Atmosfera między wami zagęściła się do tego stopnia, że wydaje ci się ,że zaraz się na niego rzucisz. Jednak on siedzi jak gdyby nigdy nic, zupełnie nie wzruszony z tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem na twarzy.
 -Od teraz będziemy siedzieć i toczyć walkę na spojrzenia?-przechylasz głowę w oczekiwaniu na odpowiedź szatyna.
 -A co byś chciała porobić?-uśmiecha się zalotnie
 -Nie wiem, nie wiem.-przygryzasz wargę po czym delikatnie odstawiasz kieliszek na stolik i uważnie obserwujesz jego reakcję.
 -Ale ja chyba wiem.-szczerzy się
 -Więc słucham panie Kubiak.
 -Potrzebuję tylko zgody.-unosi kąciki ust ku górze
 -Wyglądam jakbym się nie zgadzała?-pytasz
 -Wygląda pani, panno Wójcik na zdecydowanie chętną.
 -I co my z tym zrobimy?-uśmiechasz się uroczo
 -Ktoś tu chyba zabrał mi kwestię.-śmieje się
 -Czekam na karę.-spoglądasz na niego wyczekująco, jednak nie pozostaje ci dłużny. Nie mija sekunda, a już czujesz smak jego ust na swoich, a na sobie ciężar jego ciała. Jest zdecydowanie spragniony zarówno ciebie jak i twoich ust. Całuje tak namiętnie, że ledwo jesteś w stanie złapać oddech. Czujesz jego ogromną dłoń błądzącą po twoim udzie. I choć zdecydowanie przekroczył wszelkie granice, ty nie zamierzasz mu przerywać. Po dłuższej chwili namiętności odrywa się od ciebie. Podnosi cię tak ,że siedzisz z nim twarzą w twarz.
 -Mam na ciebie straszną ochotę maleńka.-mruczy ci przyjemnie do ucha drażniąc twój policzek swoim zarostem
 -Chyba wiem co trzeba zrobić żeby ją zaspokoić.-odpowiadasz mu cicho po czym zwinnym ruchem ręki odpinasz guziki jego koszuli. W reakcji otrzymujesz jego wyraźnie zadowolony wyraz twarzy. Nie pozwala ci jednak na dokończenie tejże czynności bo jednym zwinnym ruchem sprawia ,że lądujesz w jego ramionach, a po chwili salonową kanapę zmieniacie na jego przestronną sypialnię. Powtórnie smakujesz jego ust i czujesz jak jego ręka jednym delikatnym ruchem pozbawia cię spódnicy, a następnie bluzki. Nie pozostajesz mu dłużna i w ekspresowym tempie ściągasz z niego koszulę, a także pozbawiasz dolnej części garderoby.
Jego wielkie dłonie błądzą wzdłuż twojego kręgosłupa, wywołując tym samym przyjemne dreszcze na całym twoim ciele. Tak bardzo pragniesz jego fizycznej bliskości ,że o mało nie eksplodujesz z pożądania. On zdecydowanie to dostrzega, kwitując to usatysfakcjonowany wyrazem twarzy. Po chwili delikatnie popycha cię na łóżko, byś po chwili poczuła pod sobą miękki materac łóżka, a nad sobą pełnego pożądania mężczyznę. Dość sprawnie pozbywacie się nawzajem pozostałej części garderoby i przechodzicie do właściwej części zabawy. Już po chwili czujesz jego męskość w sobie oraz jego delikatne ruchy biodrami, które z każdą kolejną chwilą stają się co raz to szybsze, co raz to bardziej wprawiając cię w ekstazę. Kwilisz zupełnie nie kontrolując wydobywających się z siebie odgłosów przyjemności. Gdy oblewa cię gorąca fala przyjemności, krzyczysz jego imię wbijając paznokcie w jego plecy. Tuż po chwili zadowolony ze swojej pracy opada tuż obok ciężko dysząc.
 -Mała zadyszka panie Kubiak?-pytasz starając się unormować oddech
 -Skąd.-odpowiada opierając się o łokieć i bacznie ci się przyglądając
 -No co?-pytasz obracając się w jego stronę
 -Nawet z typową fryzurą po seksie, jesteś bardzo urocza.-trąca swoim nosem twój
 -Czyżby?-uśmiechasz się- Przyznam ,że i vice versa.
 -Nie kuś mnie.-całuje cię z takim samym pożądaniem jak i wcześniej- A teraz śpij, bo nie ręczę za siebie maleńka.-przesuwa kciukiem po twoim policzku po czym zupełnie cię zaskakuje. Przyciąga cię do siebie,  powtórnie obdarza cię namiętnym pocałunkiem i jak gdyby nigdy nic układa się do snu. Tobie również nie pozostaje nic innego jak odpłynąć w krainę Morfeusza po tym jakże obfitym dniu, co też po chwili czynisz.
Gdy nazajutrz otwierasz oczy dostrzegasz ,że jesteś sama w pokoju. Podnosisz się z łóżka i leniwie przeciągasz. Wkładasz na siebie swoje rzeczy ,które odnajdujesz idealnie złożone nieopodal łóżka.
 -Nawet rozczochrana, niezwykle apetyczna.-wita cię promiennym uśmiechem
 -Nawet z samego rana niezwykle czarujący.-zaczynasz z nim grę słowną jednak przerywa wam dźwięk dobiegający z twojego telefonu. 
Zamierasz na widok osoby, która właśnie starała się z tobą połączyć.


#Iga
Po szybkim zwierzeniu się Mai, udałaś się do łazienki, by krótko mówiąc: zrobić się na bóstwo. Stojąc przed ogromnym lustrem przez kilka minut po prostu wpatrywałaś się w swoje oblicze, cicho szepcząc "dam radę". Nałożyłaś kremową, koronkową sukienkę, idealnie podkreślającą twoją szczupłą figurę. Długie, bądź co bądź farbowane, blond włosy upięłaś w wysoki kok, a pojedyncze wystające pasma podkręciłaś lokówką. Wytuszowałaś rzęsy, podkreśliłaś je delikatnymi kreskami, a na usta nałożyłaś perłowy błyszczyk. Spryskałaś się ulubionymi perfumami i nałożyłaś czarną marynarkę. Wzrostu dodały ci dziesięciocentymetrowe szpilki. Ostatni raz przejrzałaś się w lustrze i uśmiechnęłaś się do siebie. Ten wieczór zapowiada się wyjątkowo ciekawie!
- Życz mi powodzenia! - krzyknęłaś do Wójcik na wychodne.
- I tego ci życzę, Kowalczyk! - dostałaś w odpowiedzi. Pomachałaś jej i wyszłaś z mieszkania. Dwa piętra schodów zdecydowanie nie były twoim marzeniem. W każdym bądź razie, przemierzyłaś je w miarę bezpiecznie i wyszłaś na zewnątrz. Ledwo uszłaś kilka kroków, a twoja równowaga została bezczelnie naruszona.
- Czy ty chcesz mnie przyprawić o trzeci już dziś stan przedzawałowy? - marudzisz, kiedy Michał zasłania ci oczy i łapie za talię. Kiedy próbujesz zabrać jego dłonie, on je zaciska na twoich nadgarstkach i zbliża do swoich ust, czym cię kompletnie zaskakuje.
- Cóż za szarmanckie powitanie. - uśmiechasz się, kiedy osobnik płci męskiej staje na wprost ciebie.
- Uznajmy, że wyszło całkiem dobrze, okej? - odwzajemnia uśmiech i prowadzi cię do swojego samochodu. Po drodze nie omieszka wyrazić swojego zainteresowania twoim wyglądem, co powoduje nową falę buraka na twojej twarzy. Chwalmy tapetę, może chociaż trochę to ukryła.
- Wyglądasz pięknie. - mówi bez ogródek, lustrując cię od stóp do głów.
- Dziękuję, panie Michale. - posyłasz mu wdzięczne spojrzenie, kiedy otwiera przed tobą drzwi pasażera.
- Miło mi widzieć panią w dobrym humorze, pani Kowalczyk. - kontynuuje pochlebstwa, nawet wtedy, gdy siedzi obok obserwując drogę.
- A może uchyli pan rąbek tajemnicy, gdzie jedziemy? - przechylasz głowę w bok, nie mogąc oderwać wzroku od jego przystojnej aparycji. Ubrany był w gustowną białą koszulę i ciemne spodnie. Miałaś ochotę nigdy nie wychodzić z tego samochodu i wpatrywać się w niego bez przerwy. Nie miałaś pojęcia co on z tobą robi, ale świadomie ci się podobał i powodował szybsze bicie twojego serca.
- Jak na dżentelmena przystało, cały dzisiejszy wieczór jest niespodzianką. - odparł, ukradkowo ci się przyglądając, co nie uszło twojej uwadze.
- Proszę na mnie nie patrzeć, tylko bezpiecznie prowadzić, bo moim marzeniem nie jest śmierć w szpilkach. - oboje wybuchacie śmiechem. W końcu siatkarz parkuje przy ekskluzywnej restauracji, w której zapewne macie spędzić ten kwietniowy wieczór. No nic, panno Kowalczyk, pozostaje jedynie cieszyć się chwilą.
Po wejściu i zajęciu stolików oraz zamówieniu kolacji i podstawowych zdaniach rozpoczynających rozmowę byłaś już pewna, że atmosfera banalna nie będzie. Michał to nudnych facetów nie należy i czułaś się w jego towarzystwie bardzo swobodnie. Jak na siatkarza przystało, zostałaś poinformowana o wielu mniej lub bardziej ciekawych informacjach z tym związanych, na przykład, że mecz, na który masz bilet jest meczem o trzecie miejsce w rozgrywkach ligowych. Opowiadał ci również wszelakie anegdotki związane z jego pracą i nie pozwalał, aby między wami choć na chwilę pojawiła się cisza. Czas mijał wam bardzo szybko.
- Polej jeszcze miodu na moje serce i powiedz, że potrafisz grać w siatkówkę. - bacznie ci się przygląda, a uśmiech nie schodzi z jego twarzy.  Z pewnością wyglądasz tak samo, z lubością wpatrując się w jego oblicze.
- Muszę cię zmartwić, bo ostatni raz grałam w gimnazjum. Poza tym zawsze wybierali mnie do składów jako ostatnią. Rozmawiasz z największą siatkarską łamagą. - zwierzasz mu się.
- Chętnie to zmienię! - rozpromienia się cały. Gwałtownie się podnosi i łapie cię za rękę. - Nauczę cię każdego zagrania, zagrywki, przyjęcia, ataku, obrony, wszystkiego! - mało co nie płaczesz ze śmiechu, widząc jego entuzjazm. - Zbierajmy się stąd, już prawie dwudziesta, będę musiał na kolanach błagać panią Basię z obsługi, żeby mi otworzyła wejście na parkiet.
- Słucham? - pytasz oniemiała.
- Och, pani Kowalczyk, nie da się pani namówić na mały trening umiejętności z powszechnie znanym atakującym Jastrzębskiego Węgla - Michałem Łasko? Zapewniam, że niejedna kobieta chciałaby być na pani miejscu. - dosłownie porywa cię z tej restauracji i kilka sekund później znów jesteście w samochodzie.
- Jeśli uważasz, że będę grać z tobą w siatkówkę w szpilkach i sukience, to grubo się mylisz, mój drogi! - posyłasz mu tą małą uwagę, bacznie obserwując jego reakcję. Niepotrzebnie, bo po raz kolejny spaliłaś. Michał jak najbardziej zadowolony rzuca na twoje kolana małą reklamówkę. Ze zdziwieniem wyjmujesz z niej swoje sportowe buty, jakiś podkoszulek i czarne legginsy.
- Nie dziękuj. - uśmiecha się cwaniacko widząc twoje zrezygnowanie.
- To spisek! - spoglądasz w jego ciemne tęczówki, oczekując na jakikolwiek ruch z jego strony. Wszystkie te słowa to tylko gra, tak naprawdę pojechałabyś z nim na koniec świata i jeszcze dalej. Nawet jeśli masz zbłaźnić się przed nim, ukazując swoje zerowe umiejętności sportowe, to przecież cały czas będziesz w jego obecności. Oszalałaś, ale w takim stanie jest ci bardzo dobrze. O dziwo, nie potrzebujesz swatki Wójcik. Czy ty się zakochałaś?
Kiedy znajdujecie się pod halą i idziecie ku wejściu zwalniasz trochę i wybierasz numer do przyjaciółki w celu zapowiedzenia jej, że zbyt szybko do mieszkania nie zawitasz. Jednak odpowiada ci tylko głucha cisza, na co wzruszasz ramionami. Nie miałaś zamiaru teraz zamartwiać się Majką, wrzuciłaś telefon do torebki i czym prędzej pognałaś do dwumetrowca. Jak się błaźnić, to tylko przy nim!
Będąc już w środku, po szybkim przebraniu się w strój sportowy i ukazaniu się w nim przed Michałem, wyżej wymieniony dał ci piłkę i zapytał, czy w ogóle wiesz do czego służy. Słysząc te słowa zmrużyłaś gniewnie oczy i założyłaś ręce na biodra. 
- Ty mnie już nie denerwuj! Won mi na dziewiąty metr do zagrywki, żebyś się nie zdziwił, jak ją przyjmę! - wytykasz mu język i szybko przemieszczasz się na drugą stronę boiska, gotowa do walki o piłkę. Albo o życie, jak to woli.
- Iguś, tylko uważaj na siebie! - krzyczy z drugiego końca. Z pewnością twoje policzki właśnie pokrywa rumieniec. 
- Nie gadaj, tylko zagrywaj! - odkrzykujesz, puszczając zdrobnienie swojego imienia mimo uszu. Słyszysz cichy śmiech i po chwili widzisz piłkę lecącą w twoją stronę, niczym bomba, gotowa cię zabić. Szybko robisz unik w bok, a piłka przelatuje prosto w trybuny. 
- Chciałeś mnie zabić! - podrywasz się z miejsca i stajesz przy siatce. Po chwili po drugiej jej stronie pojawia się sprawca zdarzenia, uśmiechający się zawadiacko. 
- Kochana, to był flot! 
- Flot, czy nie flot, zagrożenie życia było! Wymyśl coś lepszego, sportowcu. Coś, co mnie nie uszkodzi! 
- Pani Kowalczyk...
- Zaserwuj tak, żebym przyjęła, a wtedy będę wniebowzięta. - śmiejesz się i wracasz na swoją pozycję. 
- Jak odbierzesz moją zagrywkę, to cię pokocham. - nabija się z ciebie, co cię jeszcze bardziej podjudza. Skupiasz swoją całą uwagę na lecącej piłce i nie wiedząc nawet kiedy, pięknie ją przyjmujesz. Mimo, że nadgarstki paliły cię niezmiernie i przez chwilę myślałaś, że Michał ci je połamał, to satysfakcja opanowała cię w całości. 
- I jak? Pokochałeś mnie? - stajesz tuż przed nim.
- Oczywiście, odkąd tylko cię zobaczyłem, wiedziałem, że zajmiesz moje serce. 
- Przestań się ze mnie śmiać! 
- Ależ ja mówię całkowicie poważnie, Igo. - masz ochotę go pocałować, rzucić się w jego ramiona, powiedzieć mu, że chcesz spędzić z nim resztę życia, oznajmić mu,że zaplanowałaś już wasz ślub, liczbę waszych dzieci. Zakochałaś się, tak, kompletnie cię zauroczył. A teraz jeszcze jego słowa. Jak je zrozumieć? Czy to na pewno prawda?
Nie musiałaś się długo zastanawiać. Odpowiedź przyszła szybko. Zbyt szybko. Był zbyt blisko. Jego usta były w zbyt małej odległości od twoich. No jak to miało się skończyć, no jak?! 
Oczywiste, że skończyłaś w jego ramionach. 
Igo Kowalczyk, twój umysł rozpada się na drobinki. 
Budzisz się późnym porankiem i pierwsze co cię dopada, to myśl, gdzie jest Majka. Nie wróciła na noc do mieszkania, co cię kompletnie zdziwiło.  Albo po prostu do tego jeszcze nie przywykłaś. Wybrałaś jej numer, ale zupełnie jak wczoraj, zastałaś ciszę po drugiej stronie. Westchnęłaś głośno i padłaś z powrotem na łóżko. Może lepiej po prostu powspominać wczorajszy wieczór?


~*~
wingspiker: Witam Was moje drogie w ten oto ciepłe, marcowe popołudnie, zwiastujący początek upragnionego weekendu! Jak to zwykle bywa, pogoda aż sama wyrywa z domu, a ja siedzę zakatatarzona... Odbiegając od mojego 'szczęścia'przechodzę do sedna, czyli rozdziału. Przyznaję bez bicia, napisałam go jeszcze tydzień temu, ale pisanie tutaj sprawia mi taką radochę ,że rozdziały przychodzą z dziecinną łatwością. Cóż mogę powiedzieć? Dzieje się oj dzieje! Jak też się spodziewałyście, między ludźmi o tak wybuchowych charakterach i ogromnym temperamencie nudo być nie może. Jak się dalej potoczą ich 'relacje'? O tym, niebawem :) Miłego weekendu! <3

Joan: Cześć kochane! <3 Mam nadzieję, że tydzień minął wam bardzo dobrze, szczególnie, że pogoda nas rozpieszcza, oj bardzo! Po cichutku liczę, że moja część dziś spełnia swe zadanie i jest tu choć jedna osoba z teamu Łasko:P Oczywiście żarty żartami. Jak widzicie, Iga i Michał lgną do siebie i nie są sobie ani trochę obojętni. Takie ciepłe kluchy,no!:D 
Cieszę się każdym rozdziałem tutaj, ponieważ świetnie mi się tu pisze, a Karolina jest najlepszym partnerem w pisaniu ever! <3 Do następnego! Miłego weekendu wszystkim:)

6 komentarzy:

  1. jeju, boski rozdzial, spisalyscie sie na medal xD az szkoda konczyc czytac c: czekam na cd, Wam tez zycze milego weekendu c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no dziewczyny, zaszalałyście :D
    Tak samo zresztą jak Maja i Iga :D One to dopiero wystrzałowo zakochana kobiety są.
    Majka i Kubiak to się dobrali charakterne nie ma co :P Ale mnie tak strasznie rozczuliło to, jaki Michał jest taki mimo wszystko normalny, jaki czuły i ciepły. Taki, że tylko go ukraść i schować w szafie w swojej sypialni, żeby w nocy się do niego przytulać (no dobra, nie tylko przytulać :D ).
    A Igusia jest tak słodko zakochana. <3 Łasko zdecydowanie ma na nią dobry wpływ i tak ma być do końca :D Sama bym się tak wybrała na siatkarski parkiet i zaczęła "kłócić" z siatkarzem, żeby usłyszeć tak miłe słowa :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieje się, oj dzieje ;) To, ze Majka z Michałem skończą w łóżku, to wiedziałam od samego początku, ale nie spodziewałam się, że relacje Igi i Łasko tak się rozpędzą ;) Nie powiem, bardzo mi to odpowiada. Pomysł Łasko o zabraniu dziewczyny na halę był genialny! Sama bym tak chciała ;) Ciekawi mnie, dlaczego Majka zamarał, jak spojrzała na telefon. Sądząc po reakcji to chyba nie było to połączenie od Igi...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciuuu :D Genialny rozdział :D Maja i Michał w łóżku? To było do przewidzenia :D Jest tylko mała nieścisłość :D Iga też się przespała z Michałem? Bo nie ogarniam :D
    Zapraszam też do mnie na rozdział pierwszy :)
    http://be-my-mystery.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. MEKSYKAŃSKA FALA!
    Ja to chyba Was zgłoszę do jakiś Oscarów, pomijając to, że moja wyobraźnia przez to opowiadanie działa na krawędzi chaosu, psychikę mam roztrzaskaną, a łeb w ogóle nie pochłania żadnej wiedzy szkolnej. Po prostu do niczego się nie nadaję... Oprócz kibicowania oczywiście, bo to mogę robić all day, all night :D
    Mówiłam już że jastrzębski duet jest do schrupania? Jeśli nie to właśnie to mówię :D Michały są jak najbardziej do zjedzenia :D
    Pozdrawiam, Zuza.

    OdpowiedzUsuń