piątek, 25 kwietnia 2014

#Dwanaście.

#Maja
Masz ciarki niemal na całym ciele. Dlaczego? Bo pewne błękitne tęczówki przypatrują ci się z ogromną ciekawością i ani na chwilę nie zmieniają obiektu zainteresowań. Do tego swoimi delikatnymi ruchami po twojej dłoni przyprawia cię o przejmie dreszcze. W duchu dziękujesz ,że chociaż on potrafi jakkolwiek mówić o tego typu sprawach. Ty choć miałaś ułożoną w głowie idealną formułkę ,którą chciałaś mu wygłosić to cały twój misterny plan legł w gruzach wraz z jego przeszywającym spojrzeniem. Nie miałaś zielonego pojęcia co ten facet z tobą robił. Sprawiał ,że momentami mogłaś zapomnieć języka w ustach. W jego obecności czułaś się tak swobodnie jak przy mało kim. I chyba powoli zaczynałaś przekonywać się co do diagnozy Igi.
 -Przyznam ,że na początku pociągałaś mnie tylko pod względem fizycznym i nasza relacja zaczynała się i kończyła w łóżku ,ale to się zmieniło.-mówi nieprzerwanie wlepiając w ciebie wzrok- Nie miałem zielonego pojęcia co to. Bo z każdym kolejnym spotkaniem z uporem narkomana chciałem więcej. Nie potrafiłem wybić sobie z głowy twojego uśmiechu czy chociażby tego jak uroczo wtulasz się we mnie za każdym razem. I choć broniłem się przed tym jak tylko mogłem, bo obiecałem sobie ,że na dłuższy czas dam sobie spokój z wszelkiego rodzaju związkami to poległem. Poległem na całej linii. Między nami był na początku dobry seks, ale teraz jest coś więcej. Nie sądzisz?
 -Proszę cię, ja nie potrafię…
 -Daj mi skończyć.-odpowiada- Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem to mnie trafiło. Ale który facet przeszedł by obojętnie koło takiej kobiety jak ty? Nie będę ukrywał jak typowy facet postawiłem sobie za cel odrobinę przyjemności z tobą. Tym bardziej ,że okazałaś się nie mniej uparta i charakterna ode mnie. Okazałaś się dość ciekawym wyzwaniem ,ale ja bym się nie podjął? Może i nie od razu przypadliśmy sobie do gustu, ale z każdym kolejnym spotkaniem jeszcze bardziej mnie pociągałaś. Obydwoje chcieliśmy wtedy jednego i zdecydowanie zadowalaliśmy swoje potrzeby.  W łóżku było wręcz idealnie, ale i poza nim zaczęliśmy się dogadywać. I choć większość naszych spotkań kończyła się w sypialni to mógłbym godzinami patrzeć jak się uśmiechasz albo jak się na mnie wkurzasz. I choć starałem się twardo trzymać swojego postanowienia to z czasem coś we mnie pękło. Coś uległo zmianie. Nie pragnąłem cię już tylko w łóżku. Chciałem cię mieć bliżej. Nie zależało mi już nawet na naszych sypialnianych relacjach. Zacząłem cię pragnąć też w innej sferze. Po prostu z dnia na dzień stałaś się dla mnie kimś dla kogo mógłbym i skoczyć w ogień. Chyba zaczęło mi… zależeć. Cholernie zależeć. I jak największy egoista świata chciałem mieć cię tylko i wyłącznie dla siebie. Móc w dalszym ciągu patrzeć rano jak śpisz wtulona we mnie, jak się śmiejesz albo gadasz jak najęta. A już na pewno jak paradujesz półnaga w mojej koszulce.-uśmiecha się- I już teraz nie boję się tego powiedzieć choć do tej pory bałem się przyznać do tego przed samym sobą. Cóż za ironia losu ,że uświadomić mi musiał to dopiero niczego nie świadom Łasko.-wzdycha przesuwając swoją dłonią po twoim policzku- Nie jesteś mi obojętna, od dłuższej chwili. Poczułem coś do ciebie, coś więcej niż tylko pociąg seksualny. Po prostu wpadłem po uszy. I w duchu dziękuję temu na górze ,że o mało co cię nie rozjechałem i Łasko wynalazł waszą firmę bo gdyby nie to, w życiu bym cię nie spotkał. Sam nie wierzę w to co mówię.-zatrzymuje się na chwilę bacznie obserwując twoją reakcję- Chyba się w tobie zakochałem.-mówi cicho opierając swoje czoło o twoje- I nic na to nie poradzę.
 -Michał, nie będę cię czarować i udawać ,że jest inaczej.-mówisz zatapiając się w lazurze jego spojrzenia- Wiesz doskonale ,że nie jestem kobietą ,która szuka kogoś na stałe czy ustatkowania. Żaden z moich dotychczasowych związków nie trwał więcej niż góra dwa miesiące. Szukałam bardziej chwilowej przyjemności niż kogoś na dłuższą metę. Nie bardzo wzruszały mnie koleżanki w moim wieku ze ślubem na karku czy gadania matki o założeniu rodziny. Chciałam się po prostu dobrze bawić. Jak się spotkaliśmy po raz pierwszy nie powiem ,że mi się nie spodobałeś, bo bym skłamała. Dobra, cholernie mnie kręciłeś i jak się domyślasz cel był jeden. Bo co to było dla mnie, ekspertki w takich relacjach. Na początku naszej znajomości był między nami istny ogień. Chcieliśmy wtedy jednego, po prosty zaznać odrobinę przyjemności. Nie powiem, to było… było naprawdę cudowne.-przygryzasz wargę na wspomnienie wszystkich nocy spędzonych z szatynem- Już chyba dawno żaden facet tak bardzo nie rozbudzał mojego pożądania czy zmysłów samym swoim dotykiem, czy obecnością obok. I masz rację, na początku to był dobry seks. Nic więcej. Ale i poza tym coś z czasem drgnęło. Coś między nami zaczęło się rodzić. Jak na początku nie rozmawialiśmy zbyt wiele tak teraz możemy robić to bez wszelkich oporów o każdej porze dnia i nocy. Czułam się przy tobie zupełnie swobodnie, jakbym znała cię kilka lat, nie miesięcy. I chyba nigdy w życiu czyjaś obecna nie robiła ze mną czegoś takiego, co robisz ty.-bierzesz głęboki oddech- Nie mówiłam nigdy o swoich uczuciach, bo najnormalniej w świecie nigdy nie czułam do nikogo niczego. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Nie mogłam przestać myśleć o pewnym przesadnie pewnym siebie szatynie o absolutnie cudownym uśmiechu. Nie było minuty bym nie myślała o tobie. Nie było dnia żebym nie chciała cię zobaczyć. Chyba pierwszy raz w życiu poczułam coś takiego, co czuję do ciebie.
 -Femme fatale poskromiona?-mruczy
 -Michał, ja nie potrafię być z nikim. Nie potrafię żyć z drugim człowiekiem.-kręcisz głową- Nigdy z nikim tak naprawdę nie byłam. Nie potrafię nawet okazywać swoich uczuć. Nie umiem się angażować. Nie chcesz tego..
 -Nie potrafisz?-pyta- Przez cały czas to robisz.
 -Ja nie umiem…
 -A teraz mnie posłuchaj.-ujmuje twoją twarz w dłonie- Nie wymagam od ciebie byś się zmieniała, byś próbowała czegoś niemożliwego. Dla mnie jesteś idealna właśnie taka, jaka jesteś. To w tej upartej, gadatliwej i jakże charakternej Mai się zakochałem.
 -Przecież zasługujesz na kogoś lepszego.-ciągniesz
 -Nie będzie nikogo lepszego od ciebie mała.-unosi kąciki ust delikatnie ku górze- Chcę spróbować. Nie musimy się śpieszyć. Ale jeśli ty tego nie chcesz…
 -Chcę.-mówisz cicho- Po prostu się boję. Boję się ,że nie będę w stanie dać ci tego, czego ode mnie oczekujesz Michał.
 -Głupatsie, już mi to dajesz.-przesuwa kciukiem po twoim policzku- Ja też się boję. Boję się ,że to nie wyjdzie bo chcąc nie chcąc mamy obydwoje charakterki i jesteśmy dość uparci, ale zaryzykuję.
 -Naprawdę jesteś pewien?-pytasz spoglądając na niego
 -Jak niczego innego.-odpowiada obejmując cię i ruchem swoich dłoni wzdłuż twojego kręgosłupa przyprawia cię o dreszcze na całym ciele- Proszę…
 -Przecież nie powiedziałam nie.-uśmiechasz się
 -Bez pośpiechu?
 -Bez.-odpowiadasz- Po prostu niech będzie co ma być.
 -I na taką odpowiedź zdecydowanie liczyłem.-szczerzy się po czym zatapia się w twoich ustach łącząc je w namiętnym pocałunku ,który mógłby trwać i trwać.
Kto by pomyślał ,że istna femme fatale znajdzie wreszcie swojego amatora? Że znajdzie się śmiałek ,który zmieni jej poglądy na sprawy damsko-męski? Że wreszcie obdarzy kogoś najpiękniejszym z możliwych uczuć? Z pewnością nie ty. Gdyby ktoś po twoim przyjeździe do Jastrzębia powiedział ci ,że się zakochasz w gościu ,który o mało cię nie potrącił to szczerze byś go wyśmiała.
 -Jeśli mam być szczery to chyba bym w życiu nie uwierzył ,że to między nami się tak skończy.-mówi gdy siedzicie wtuleni w siebie na kanapie w salonie
 -Skończy? To dopiero początek panie Kubiak.-odpowiadasz nieprzerwanie wsparta o jego ramię
 -W rzeczy samej panno Wójcik.-mruczy ci przyjemnie do ucha skradając przy tym całusa- Twoja współlokatorka bardzo się obrazi jak ją opuścisz tej nocy?
 -Myślę ,że nie będzie miała nic przeciwko bo z pewnością już znalazła sobie towarzystwo.-mówisz- Z resztą już chyba zdążyła przywyknąć do mojej nieobecności.
 -To fakt, jesteś to już tak często ,że już nawet nie pamiętam jak to jest spać samemu.-śmieje się
 -Zawsze mogę wrócić do siebie.-spoglądasz na niego wyczekująco
 -Ale ja nie mówię ,że mi się to nie podoba, wręcz przeciwnie. Lubię jak się we mnie wtulasz.-unosi kąciki ust ku górze- I jak dla mnie, mogłabyś to robić codziennie i nie miałby tego dość.
 -Jaki z ciebie romantyk się zrobił.
 -Zrobił? Zawsze ze mnie. No dobra, nie odpowiadaj.-chichocze- Co ty ze mną robisz.-przyciąga cię do siebie
 -A co pan robi ze mną, panie Kubiak?-muskasz delikatnie jego usta tym samym rozpalając istną falę pożądania między wami. W ekspresowym pozbywacie się swojego krycia wierzchniego. Kiedyś to było tylko szukanie przyjemności cielesnej, bez jakichkolwiek dodatkowych aspektów. A teraz? Pragnęliście się jeszcze bardziej ,ale nie robiliście tego już tylko i wyłącznie dla własnej rozkoszy. Wkradła się do tego pewna choroba serca przyprawiającego człowieka o szybsze bicie serca ,gdy ta druga osoba była obok.
Bo gdy otwierasz oczy dnia następnego w objęciach szatyna nie potrafisz się nie uśmiechnąć. Nie potrafisz  nie napawać się jego ciepłem i bliskością, czy też po prostu patrzeć na pogrążonego we śnie niebieskookiego. W tym momencie zdałaś sobie sprawę ,że to tak naprawdę było dla ciebie szczęście. Nie przygodne znajomości i zgrywanie wiecznie niedostępnej. I w duchu cieszyłaś się ,że na twojej drodze pojawił się Kubiak ,który sprawił ,że zaczęłaś patrzeć na te sprawy inaczej.
 -Mówiłem już ,że lubię się budzić rano i cię widzieć?-mruczy zaspany
 -Coś wspominałeś.-uśmiechasz się nie odrywając od niego wzroku
 -To powiem ci jeszcze raz. Uwielbiam widzieć cię zaraz po przebudzeniu i nawet to jak gadasz przez sen.-szczerzy się
 -Gadam przez sen?-pytasz zdumiona
 -Coś tam mruczałaś.
 -Co?-ciągniesz
 -Wolałbym to usłyszeć od ciebie nie przez sen.-mówi nieprzerwanie wlepiając w ciebie wzrok pełen ciepła i… z pewnością uczucia- Ale ci powiem ,że ja też.-mówi ci do ucha po czym smakuje twoich ust. Przez chwilę obawiałaś się ,że powiedziałaś coś głupiego, ale po tych słowach wiedziałaś zdecydowanie co takiego musiałaś powiedzieć. Musiałaś mu powiedzieć coś, na powiedzenie czego na trzeźwo zajmie ci z pewnością dobrych kilka miesięcy jak nie lat. Jednak to zostawiałaś, nie liczyło to się dla ciebie w tym momencie. Chciałaś żyć tym co było teraz. Nie wybiegać w przyszłość. Cieszyć się tym co teraz. Tym ,że wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej. Cieszyć się tym ,że ktoś rozbił kamienne serce i wlał w nie uczucie. Jedno z najpiękniejszych jakie istnieje. Miłość. Bo musiałaś przyznać. Wpadłaś po uszy i nie potrafiłaś się przed tym wzbraniać. Ale czy chciałaś?



#Iga

Ciekawość cię zżerała. Dosłownie! I miałaś złe przeczucie. Obawiałaś się, że ta pilna informacja wcale nie będzie pozytywna. Cholernie się denerwowałaś, a kiedy usłyszałaś dźwięk dzwonka do drzwi, prawie dostałaś zawału. Szybko je otworzyłaś i niemalże od razu rzuciłaś się na szyję atakującego. Wyżej wspomniany zamknął je i delikatnie odsunął cię od siebie. Momentalnie się od niego oderwałaś i spojrzałaś na niego z wyczekiwaniem.

- Musimy porozmawiać. - powiedział i usiadł na kanapie. Poklepał miejsce obok siebie, które szybko zajęłaś. Splotłaś ręce, by nie zobaczył, jak bardzo się trzęsą. Tak, każde emocje tak mocno cię poruszają.

- Zła nowina, prawda? - pytasz, patrząc w przestrzeń. Michał chyba zauważa twój strach i obejmuje cię ramieniem, zmuszając do spojrzenia mu prosto w oczy.

- Muszę wyjechać na tydzień do Włoch. Mam ostatnią sprawę rozwodową. Poza tym muszę pozamykać parę starych spraw... - wzdycha i dotyka twojego policzka. - Nie chcę cię mieszać w moje błędy, Iguś.

- Kiedy wyjeżdżasz? - pytasz cicho, czując już narastający mętlik w głowie.

- Jutro w południe. - odpowiada i całuje cię w czoło.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? - dodajesz i krzyżujesz ramiona. Szykuje się przesłuchanie.

- Kochana, nie chcę cię w to mieszać, naprawdę. To moje stare sprawy, które muszę jak najszybciej zamknąć. Potem już nigdzie się  nie wybieram, będę cały dla ciebie, nie dostałem powołania  do reprezentacji. Dlatego chcę zakończyć już rozdział pt. Włochy. - wsłuchujesz się w jego słowa i cicho wzdychasz. - Damy radę, to tylko tydzień. - uśmiecha się.

- Tydzień, siedem dni, 1500 km ode mnie. - odwzajemniasz smutny uśmiech.

- Chyba nie jesteś zazdrosna o moją byłą żonę? - uniósł brwi do góry i wyszczerzył się, za to tobie zdecydowanie do śmiechu nie było.

- Jeszcze się z nią nie rozwiodłeś. - mówisz i wzruszasz ramionami.

- Czyli jesteś zazdrosna... - zaczyna.

- Nie, nie jestem! Po prostu uważam, że nie powinieneś podchodzić do tego tematu tak lekkomyślnie, bo w końcu to nadal twoja żona, mój drogi. Może nawet nie powinniśmy w tej chwili nawet planować czegokolwiek, czy być ze sobą, skoro we Włoszech jest jeszcze kobieta, której ślubowałeś miłość i wierność przed ołtarzem! - czujesz w oczach palące łzy i sama dziwisz się nad słowami, jakie uleciały z twoich ust. Chyba przekroczyłaś niepisaną granicę, bo aż odczuwasz to, że przesadziłaś. Powiedziałaś kilka słów za dużo i trafiłaś w czuły punkt. Między wami zaległa deprymująca cisza, a ty poczułaś falę wstydu. Co się w ogóle z tobą dzieje?

- Uważasz, że to ja zawiniłem? Iga, czy chociaż przez chwilę pomyślałaś, że mogę cię zranić? Mówiłem ci to już chyba kiedyś, ale skoro sytuacja wymaga powtórnego przetworzenia kilku informacji to dobrze, powiem to jeszcze raz. Nigdy nie zdradziłem Mileny, a przyczyną rozpadu naszego związku były jej notoryczne zdrady mnie. Nigdy nie zraniłem kobiety, a w naszym krótkim małżeństwie starałem się cokolwiek naprawić, mimo, że wszystko zostało spisane na straty. Bierzemy rozwód i wszystko się kończy. Od dawna nic do niej nie czuję, a ta sprawa po prostu ciągnie się za mną z winy jej ciągłego nieprzychodzenia na rozprawy. To jest ostatnia i pojutrze wszystko dobiegnie końca. Kocham cię, Iguś i wziąłbym cię ze sobą, ale myślę, że nie powinnaś brać udziału w moich problemach. Obiecuję ci, że jak wrócę, będę tylko dla ciebie przez cały maj, czerwiec, lipiec, będę zawsze. Ale jutro naprawdę muszę tam pojechać i po prostu to wszystko zakończyć. - jego wyznanie doprowadza cię do istnego szału emocjonalnego. Nawet nie wiesz dlaczego powiedziałaś to wszystko i w tej chwili miałaś po prostu ochotę się rozpłakać. Mija kolejna chwila ciszy, kiedy nie wiesz co powiedzieć.

- Powiedz coś. - w końcu ponownie odzywa się Łasko.

- Przepraszam cię, Michał. Jestem taka głupia! Po prostu... zależy mi na tobie. Jesteś chyba pierwszym facetem, który tyle dla mnie znaczy i czasem gubię się sama we własnych myślach. Kocham cię i będę szalenie tęsknić przez ten tydzień. Przepraszam, naprawdę nie wiem... - brakuje ci słów, żeby opisać to, co się z  tobą dzieje. Momentami naprawdę twoje myśli szalały. Siatkarz bez słowa cię przytula, a ty mocno się w niego wtulasz. - Kocham cię. - szepczesz. Atakujący nic nie mówi, jedynie delikatnie gładzi cię po plecach i składa pocałunki na twoich ustach. Czasem jest ciężko. Są momenty, kiedy człowiek sam nie wie jakie emocje nim targają, a nawet dlaczego jest tak, a nie inaczej. Aczkolwiek są takie osoby, których obecność po prostu jest lekiem na całe zło.

- Zostań ze mną na noc. - mówisz cicho.

- Zostanę, zostanę. - wasze usta ponownie łączą się w pocałunku. Chyba po prostu przywiązałaś się do niego tak bardzo, że nie dopuszczałaś do siebie myśli, że kiedyś go przy tobie nie będzie. Nadchodzący tydzień z pewnością będzie jednym z najnudniejszych w ostatnim czasie.

~*~

Joan: Witam was kochane! <3 Naprawdę śmiać mi się chce, bo my z Karoliną tak gonimy z tymi rozdziałami. :P Jesteśmy już... troszeczkę do przodu:p ODROBINKĘ. :) Dzisiejszy rozdział to kolejny, z którego nie jestem zadowolona. :/ Mam nadzieję, że kolejny już bardziej wam przypadnie do gustu. :) Pozostaje mi jedynie życzyć wam miłego weekendu, bo sama śpieszę się na trening. :D Odpoczywajcie, z pogody korzystajcie!:D <3

wingspiker: Witam Was jak co piątek ,czyli weekendu początek! Trzy dni w szkole zleciały szybko, potem kolejne trzy i ja osobiście będę się przez tydzień płaszczyć w domu, z racji wolnego bo matury :P Jak ostatnio mnie ganiłyście za urywanie w takim momencie, tak macie rekompensatę w postaci tego czego oczekujemy już od dłuższego czasu, czyli poważnej rozmowy między Majką ,a Michałem. Muszę przyznać ,że jeszcze nigdzie nie pisało mi się tak sprawnie rozdziałów i jak tak dalej pójdzie to pobije swój osobisty rekord w ilości rozdziałów na jednym blogu, a uwierzcie, tego trochę jest :P Nie zanudzam więcej, życzę miłego weekendu! 
PS. Komentowanie nie boli, a nie wiecie jak motywuje! Dla Was to tylko kilka sekund, dla nas motywator :)

piątek, 18 kwietnia 2014

#Jedenaście.

#Iga

Ten tydzień miał zdecydowanie dobre zakończenie. Wraz z Majką zostałyście zaproszone na imprezę kończącą sezon Jastrzębskiego Węgla. Uznałaś, że ta druga powinna zdecydowanie na tym skorzystać, w końcu z pewnością pojawi się tam niejaki Kubiak. Prawdopodobnie jeśli Wójcik nie ustatkuje się do wakacji, będziesz musiała otworzyć prywatne biuro matrymonialne, w którym będziesz szukać kandydata na męża dla przyjaciółki. Wracając do tematu imprezy, była to z pewnością jedna z najlepszych w twoim życiu. Już nawet pomijając fakt, że wyciągnięcie cię do jakiegokolwiek klubu to syzyfowa praca. No dobra, Michałowi się udało. Ale wszyscy dobrze wiemy, że ten mężczyzna łamie wszystkie mury obronne, jakie udało ci się postawić w swojej osobowości przez kilka lat samotnego bytu w Jastrzębiu. W jego towarzystwie czułaś się zdecydowanie dobrze i momentami marzyłaś, by w ogóle nie opuszczał twojego boku. Najchętniej miałabyś go przy sobie dwadzieścia cztery godziny na dobę i zaciągnęłabyś nawet do swojej firmy. Chyba zwariowałaś, a co gorsza, dobrze ci było w takim stanie.

Impreza się udała, a w szczególności miała wyjątkowo ciekawe zwieńczenie. Bowiem twoja ukochana przyjaciółka zmyła się z klubu przed tobą, co już samo w sobie brzmiało co najmniej dziwnie. Poza tym klucze do mieszkania znajdowały się w jej torebce, więc o powrocie do swojego gniazdka mogłaś jedynie pomarzyć. Bóg wie, gdzie ona w tej chwili była. Oczywiście Michał nie byłby Michałem, gdyby uradowany nie zaproponował ci noclegu. Przetańczyliście prawie całą noc, więc gdy znaleźliście się w jego apartamencie, wszystkie kończyny krzyczały "spać!". Pozwoliłaś sobie na dosłownie minutowy prysznic, by po chwili leżąc pod ciepłą kołdrą wtulona w Łasko.

- Myślisz, że Majka jest z Kubiakiem? - szepczesz do ukochanego, który prawdopodobnie balansował na cienkiej granicy pomiędzy świadomością, a snem.

- Mhm. - dostałaś takie o pomruknięcie w odpowiedzi. To chyba było wystarczającym dowodem na niewielki udział mózgu Michała w rozmowie. Za to tobie najzwyklej w świecie odechciało się spać. Co za paradoks!

- Ale uważasz, że coś się między nimi kroi, a my nic o tym nie wiemy? - brnęłaś w to dalej, a bezradność siatkarza, którego chyba jedyną myślą w tym momencie była potrzeba snu, trochę cię bawiła.  - Bo ja myślę, że Maja nie mówi mi wszystkiego. Chociaż w sumie to do niej podobne. Pewnie mają trudne początki. Może ciężko jest jej wyrazić swoje uczucia? Tak, to do niej podobne. - z rozbawieniem obserwowałaś jak zmęczony atakujący podrywa się i zamyka ci usta pocałunkiem.

- A teraz do spania, bo jutro będziesz zasypiać na stojąco. - całuje cię w czoło i układa się obok ciebie.

- Oj przepraszam, ale wolę to, niż kaca mordercę, który na pewno kogoś z nas nawiedzi. - uśmiechasz się w ciemności.

- Śpij, Iguś, śpij. - odpowiada kompletnie dobity Michał.

- Ale ja nie mogę! - mówisz bezradnie i słyszysz westchnięcie. Mężczyzna bierze cię w swoje ramiona i otula kołdrą. Głaszcze cię po plecach i całuje w skroń. Nie mija kilka minut, a zasypiasz oparta czołem o jego tors.

Budzicie się w okolicach południa i pomimo głośnych protestów Łasko, zbierasz się do swojego mieszkania. Wytłumaczyłaś swój pośpiech wielką chęcią rozmowy z Mają na temat minionej nocy. Ukochany skwitował to tylko głośnym "ach, te baby!". Dwadzieścia minut później wchodzisz do waszego apartamentu, gdzie zastajesz już Wójcik.

- Będzie mord za pozbawienie kluczy? - odzywa się od razu.

- Nie będzie. Aż tak źle nie było. - puszczasz jej oczko. - No dobra, było super. Możesz czuć się matką naszego związku. - dodajesz i padasz na kanapę obok niej. Chwilę rozmawiacie, a potem przenosisz się do swoich czterech ścian. Błogosławiąc weekend nie robisz nic szczególnego, od przeczytania paru stron jakiejś książki, do sprawdzenia nowinek w Internecie. Wielkim zdziwieniem była dla ciebie osoba Mai w drzwiach. Jeszcze większym było jej zwierzenie się tobie. Odniosłaś wrażenie, ba! byłaś pewna, że chodzi o niejakiego Kubiaka. Nie chciałaś jednak przerywać jej zwierzeń, bo taka chwila jak ta może już nigdy się nie powtórzyć. Zakochała się! Tak, tak, ku temu nie ma żadnych wątpliwości. Maja Wójcik poczuła do kogoś coś więcej. Wielka nieusidlona ma motylki w brzuchu! Próbowałaś doradzić jej jak najlepiej i chyba coś zadziałało, skoro wieczorem wybyła z domu. Zapowiadał się samotny wieczór? W każdym bądź razie do dwudziestej po prostu snułaś się po mieszkaniu i prawdopodobnie po raz pierwszy od dawna ci się nudziło! W końcu wybrałaś numer do Łasko, ileż można nudzić się samemu?

- Cześć, słońce. - już słysząc te pierwsze słowa masz ochotę go zobaczyć, przytulić się do niego i tak spędzić ten wieczór.

- Hej. Powiedz mi, że ty też się nudzisz... - do twoich uszu dobiega śmiech Michała.

- Musimy o czymś porozmawiać, Iguś. Będę za dziesięć minut. - odpowiada i się rozłącza.

Zapowiada się kolejny wieczór spędzony w towarzystwie siatkarza. Tylko czy aby na pewno wszystko jest w porządku?




#Maja
Choćbyś niewiadomo jak się starała nie potrafiłaś wyrzucić ani odstawić choć na chwilę wydarzeń sprzed kilkudziesięciu minut. Nie umiałaś nie wracać myślami do słów szatyna, czy po prostu tego jak wybawił cię z opresji. Choć starałaś się tego nie okazywać to nie potrafiłaś szaleć tak jak zawsze przy rytmach muzyki. Twoja zabawa była dość stonowana i ograniczona do pląsów w towarzystwie dwóch Michałów i swojej przyjaciółki. W zasadzie nie spostrzegłaś się nawet kiedy dookoła dało się usłyszeć wolniejszą muzykę ,a dookoła widać było pary poruszające się w rytmach Eda Sheeran’a. Na twojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech na widok wręcz rozanielonej przyjaciółki w objęciach nikogo innego jak Michał Łasko. Nie mija chwila jak pojawia się przed tobą Kubiak we własnej osobie i absolutnie urzekającym uśmiechem zaprasza cię do tańca. Po chwili lądujesz w jego objęciach napawając się jego ciepłem i bliskością.  Gdy wsłuchujesz się w słowa piosenki cicho śmiejesz się pod nosem. Dlaczego? Bo jest iście adekwatna do twojego stanu.
 -Trafny tekst.-mruczy ci do ucha
 -Może tak, ale chyba do tamtej dwójki.-kiwasz delikatnie głową w kierunku przyjaciółki i siatkarza.
 -Czyżby?-pyta ,a ty spoglądasz na niego pytająco ,a jedyne co dostajesz w odpowiedzi to jego firmowy uśmiech. Powtórnie lądujesz w jego ramionach, tym razem widząc wyraźnie zadowolony wzrok swojej przyjaciółki na waszej dwójce. Widząc jej minę wywracasz oczami ,co musiała dostrzec bo dostrzegłaś jej śmiech. Zapomniałaś ,że masz na głowie Igę nie gorszą niż FBI czy CSI w swoich domysłach i śledztwach i musiałaś mieć się na baczności ze wszystkimi swoimi słowami i gestami. Nie zauważasz nawet kiedy w głośnikach rozbrzmiewa powtórnie głośna, dyskotekowa muzyka i zostajesz wyswobodzona z ramiom w których najchętniej potkwiłabyś jeszcze dłuższą chwilę. Po przetańczeniu paru piosenek wymykasz się z grona znajomych twarzy i kierujesz się ku barowi. Zamawiasz drinka i siadasz przy stoliku obserwując dobrze bawiących się znajomych. Nie miałaś zielonego pojęcia co się z tobą działo. Normalnie wirowałabyś na parkiecie jak szalona, a tak? Dopadła cię jakaś dziwna nostalgia i refleksja nad sobą i nad.. No właśnie, nad czym? Nad tym nad czym wolałabyś z pewnością się nie zastanawiać. Nad tym co łączyło lub też nie z pewnym niebieskookim szatynem. Gdy dopadł cię przyjemny dreszcz wiedziałaś ,że stoi tuż obok. Nie myliłaś się bo po chwili siedział tuż obok ciebie wyraźnie ci się przyglądając.
 -Jeśli dobrze pamiętam ostatnio dość trudno było cię wyrwać z imprezy.-rzuca
 -Teraz to Igi nie będzie można stąd wyrwać.-prychasz widząc jak twoja przyjaciółka wyśmienicie bawi się w towarzystwie dwumetrowa.
 -Wszystko w porządku?-pyta z wyraźną troską w głosie
 -Chyba tak.-odpowiadasz beznamiętnie sącząc drinka
 -Chyba?
 -Nie łap mnie za słowa Kubiak.
 -Powiesz o co chodzi?
 -Żebym jeszcze sama wiedziała co ze mną nie tak.-wzdychasz ,nie odpowiada ci nic, a jedynie przytula i w szybkim geście składa pocałunek na ustach, tym samym rozpalając w tobie absolutną falę pożądania. Doskonale wiedział co zrobił swoim czynem i jak gdyby nigdy nic wyciąga cię za sobą na parkiet. Zdecydowanie świadomie co rusz wywoływał dreszcze na całym twoim ciele swoim dotykiem. Szczerze powiedziawszy najchętniej zrobiłabyś mu krzywdę za to znęcanie się na twoją osobą, ale też jednocześnie chętnie pozbyłabyś się błękitnej koszuli idealnie podkreślającej jego kolor oczu. Nie pomagał ci z pewnością fakt kolejnych wpitych szklanek alkoholu i delikatnie mówiąc po pierwszej byłaś lekko wstawiona.
 -Ktoś tu chyba ma dość.
 -Ciebie to i owszem.-odpowiadasz z przekąsem
 -Zła kobieta to groźna kobieta.-chichocze zakładając ci kosmyk włosów za uch- Chodź, odprowadzę cię do domu.
 -Nie potrzebuję twojej troski.-burczysz
 -Dobra już dobra, chodź.-mówi ze stoickim spokojem, a ty posłusznie kroczysz tuż za nim. Gdy wychodzicie na zewnątrz i głośna muzyka nie dobija się już do twoich uszu uderza do ciebie potworny ból głowy zwiastujący wielkiego kaca. Jesteś tak zmordowana wszelkimi wydarzeniami tego dnia ,że nie pamiętasz nawet kiedy i w jakim stanie wróciłaś do mieszkania. Nie pamiętasz w zasadzie co się wydarzyło potem gdyż delikatnie mówiąc urwał ci się film. Przytomniejsze dopiero nazajutrz ,gdy znajdujesz się na granicy snu i przytomności czując przyjemne ciepło tuż przy sobie.
 -Michał?-dziwisz się widząc szatyna
 -A wolałabyś kogoś innego?-mruczy zaspany
 -Skądże, lepiej nie mogłam trafić panie Kubiak.-unosisz kąciki ust ku górze- Czy my..?
 -Nie.-śmieje się- Ledwo doszłaś do domu, a zasnęłaś niemal na stojąco ,także zasnęłaś prędzej niż się spodziewałem. Z resztą wolę żebyś pamiętała pewne rzeczy.-szczerzy się
 -O matko, Iga!-zasłaniasz usta w popłochu
 -Spokojnie, na całe szczęście ty miałaś klucze, a na noc przygarnął ją kolega Łasko.-odpowiada- Myślę ,że on się nią odpowiednio zajął.
 -Już ja się dowiem.-puszczasz mu perskie oczko- To chyba mamy za sobą pierwszy raz panie Kubiak.
 -Słucham?-śmieje się
 -Kolejny raz robimy coś po raz pierwszy.-odpowiadasz- Przyznam ,że nigdy nie zdarzyło mi się po prostu spać z kimś. Już na pewno nie z facetem.
 -Muszę przyznać ,że jak na kogoś nie przyzwyczajonego do spania z drugą osobą to całkiem uroczo się do mnie przytuliłaś.
 -Przytuliłam?
 -A sądzisz ,że siłą zmusiłem cię do duszenia mnie przez pół nocy?-pyta z uśmiechem
 -Dobra, dobra i tak wiem ,że ci się podobało.-pokazujesz mu język
 -Nie powiem, całkiem przyjemnie dzieli się z panią łóżko.-obdarza cię swoimi absolutnie najpiękniejszym uśmiechem po czym smakuje twoich ust. Niewinny pocałunek przeradza się w zaciętą walkę języków spragnionych siebie osób, a ty zostajesz przygnieżdżona do materaca przez napór ciała szatyna.
 -A teraz mi wszystko ładnie wyśpiewasz piękna.-odrywa się od ciebie- Powiesz mi czego wczoraj byłaś taka nieswoja?
 -Miałam po prostu zły dzień.
 -Sądzisz ,że to kupię?-pyta z uśmiechem- Oj Majeczko.-mruczy ci przyjemnie do ucha po czym składa mokre pocałunki wzdłuż całej szyi. Właśnie wtedy dokańczacie to, czego nie było wam dane skończyć przez twoje zmęczenie. Leżąc tuż koło niego i badając opuszkami palców fakturę jego twarzy rozmyślałaś nad tym wszystkim. Rozmyślałaś nad tym co było między wami na rzeczy, bo z pewnością było.
 -Jesteś niewyżyty.-mówisz gdy ten składa pocałunki na twojej szyi gdy robicie śniadanie.
 -Ciekawe dlaczego? A już wiem! Bo nie mogę oderwać się od pewnej jakże seksownie wyglądającej w mojej koszulce szatynki.-mruczy- Swoją drogą, kiedy mi ją podprowadziłaś?
 -To już moja słodka tajemnica mój drogi.-odpowiadasz zupełnie niewzruszona jego zalotami, co niemal natychmiast dostrzega i przechodzi do działania. Odwraca cię w swoim kierunku i sadza na kuchennym blacie. Staje tuż przy tobie tak, że czujesz jego oddech na sobie.
 -Pogadamy?-gładzi dłonią twoją twarz
 -Nie możemy zrobić tego na przykład wieczorem? Teraz w każdej chwili może wrócić Iga, wolę żeby nas nie zastała w taki wydaniu.-odpowiadasz wymuszając uśmiech i wodząc opuszkami palców po jego kilkudniowym zaroście. On przytakuje kiwając głową po czym pozwala ci na dokończenie pichcenia śniadania. Zjadacie wspólnie posiłek w akompaniamencie świetnych humorów, po czym około dwunastej szatyn opuszcza wasze wspólne z Igą lokum. Ledwo zdążasz doprowadzić się do stanu względnego ogarnięcia ,a do mieszkania wpada przyjaciółka.
 -Jak minęła noc?-szczerzy się
 -Nie narzekam, a jak u ciebie?
 -Noc jak noc, ale kac jest.-śmiejesz się- Wygodnie się spało?
 -Chyba to ja powinnam cię o to spytać bo cholero jedna pozbawiłaś mnie kluczy od mieszkania i spałam u obcych!
 -Obcych? Ci obcy to nie przypadkiem pewien dwu metrowy siatkarz?-uśmiechasz się
 -Skąd wiesz?-mruży oczy- No nie wierzę! Rozmawiałaś z Kubiakiem? A może..-na jej twarzy jawi się uśmiech
 -Może i rozmawiałam, ale nie, zasmucę cię. Do niczego między nami nie doszło. Rozstaliśmy się kulturalnie.-gryziesz się w język mając w pamięci dokładny przebieg dzisiejszego poranka.
 -Jak widziałam jak na ciebie patrzył na tej imprezie to przyznam ,że zrobiłam sobie nadzieję ,że może coś między wami będzie, ale skoro tak mówisz.-wzrusza ramionami po czym znika w czeluściach łazienki. Do popołudnia nie robisz w zasadzie nic konkretnego. Męczy cię ból głowy, a do tego niedająca zapomnieć o sobie sprawa z pewnym szatynem o nieprzeciętnym wzroście. Nie potrafiłaś znaleźć sobie miejsca w mieszkaniu. Robiłaś dosłownie wszystko. Oglądałaś telewizję, czytałaś kolorowe gazety, sprawdzałaś pocztę i wszelkie nowinki na internecie, leżałaś nawet bez celu na swoim łóżku wgapiając się w sufit. Żadna z tych czynności nie przynosiła ukojenia. Żadna z nich nie potrafiła odwieść twoich myśli od sprawy niecierpiącej zwłoki.
 -Iga, możemy pogadać?-stajesz w progu salonu w którym twoja przyjaciółka płaszczy się przed ekranem telewizora.
 -No pewnie, siadaj.-podrywa się z kanapy- O co chodzi Majek?
 -Mam problem i jakoś nie potrafię go przetrawić.-wzdychasz- Muszę się komuś wygadać bo po prostu zaraz głowa mi eksploduje.
 -Chodzi o faceta?-pyta na co ty kiwasz twierdząco głową i bierzesz głęboki oddech. Teraz albo nigdy mówisz sobie w duchu.
 -Po prostu nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.-zatrzymujesz się na chwilę i spoglądasz na przyjaciółkę w skupieniu oczekującej na twoją opowieść- Mówiłam ci, poznałam kogoś. Na początku nasza relacja była dość specyficzna, ale z czasem coś zaczęło się zmieniać. Z czasem w jego towarzystwie zaczęłam się czuć naprawdę dobrze. Nie musiałam udawać przed nim kogoś, kim nie jestem. Momentami wydawało mi się ,że znamy się dobre kilka lat, a nie tygodni. Z każdym kolejnym spotkaniem pragnęłam więcej i więcej. A teraz? Nie potrafię nie myśleć o nim i zupełnie nad tym nie panuję. Nie potrafię zdefiniować nawet tego co dzieje się w środku mnie.-wzdychasz głęboko
 -Ty nie wiesz, ale ja chyba wiem. Jestem niemalże pewna.-uśmiecha się delikatnie- Chyba wreszcie znalazł się taki ,który ruszył skamieniałe serce Mai Wójcik.-śmieje się- Najnormalniej w świecie się zakochałaś.
 -Sądzisz ,że to możliwe?
 -Nie ma rzeczy niemożliwych ,a jak widać i ciebie dosięgła strzała Amora.-uśmiecha się- On o tym wie?
 -Nie bardzo.-krzywisz się- Iga, ja nie potrafię mówić o uczuciach.
 -Kiedyś musi być ten pierwszy raz.-uśmiecha się krzepiąco- Jestem pewna ,że nie jesteś mu obojętna.
 -Skąd możesz to wiedzieć?
 -Bo jeśli Maja Wójcik naprawdę się w kimś zakochała to to musi działać obustronnie.
 -A jeśli on nie czuje tego samego i wyjdę na idiotkę?
 -A nie czuje?-pyta ,a ty zastanawiasz się nad jego słowami. Nad słowami jakimi obdarował cię ostatnimi czasy. Zastanawiasz się także nad słowami przyjaciółki. Czy ty potrafiłaś obdarować kogoś uczuciem? Czy potrafiłaś kochać drugiego człowieka? Byłaś kompletnie przerażona jej diagnozą. Nie mogłaś jednak jej przeczyć. Czułaś do niego coś więcej aniżeli zwykłe pożądanie. Coś czego nie potrafiłaś tak do końca zdefiniować.
 -Maja?-dziwi się szatyna gdy stoisz w jego drzwiach
 -Nie, komornik.-wywracasz oczami
 -Bardzo atrakcyjny.-uśmiecha się zawadiacko- Jestem gotowy na wszelką karę.-przyciąga cię do siebie.
 -Zaczekaj.-hamujesz jego rozochocenie- Powinniśmy porozmawiać.
 -Mam się bać?
 -Doceń to ,że w ogóle chcę rozmawiać bo jakbyś zauważył nie jestem zbyt skora do zwierzeń.
 -Domyślam się o czym.-wyraźnie poważnieje po czym siadacie na kanapie. Przez dłuższą chwilę siedzicie w ciszy rzucając sobie spojrzenia. Masz w głowie okropny natłok myśli. Nie wiesz co powiedzieć. Jakbyś nagle zapomniała całej tek formułki jaką sobie ułożyłaś w drodze do jego mieszkania. Cały plan szlag trafił.
 -Teraz będziemy sobie siedzieć i milczeć?-przerywa ciszę
 -Po prostu nie potrafię o tym mówić.-wzdychasz- Nie potrafię dzielić się z nikim takimi rzeczami.
 -A tu jest co omawiać?-wzrusza ramionami
 -Tak, masz rację, nie ma co.-mówisz zupełnie zła i zaskoczona jego obojętnością.-Zapomnij ,że był temat jakiejkolwiek rozmowy.-wstajesz z miejsca

 -Poczekaj.-łapie cię za rękę ,gdy chcesz wyjść- Przyznam ,że ja też nie potrafię otwarcie mówić o pewnych sprawach, a już na pewno nie relacji między nami. Ale chyba nie da się ukryć ,że coś uległo zmianie. Nie zaprzeczysz ,że nasze relacje się zmieniły. Że my się zmieniliśmy.-patrzy na ciebie przenikliwym spojrzeniem niebieskich tęczówek, a ty nie potrafisz oderwać od nich wzroku. Siedzisz jak wryta na kanapie czując jego dłoń na swojej. I już wiesz ,że to nie będzie łatwa rozmowa.

~*~
Joan: Cześć kochane! <3 My tu z Karoliną trochę się podśmiewamy, bo mamy napisane już trochę rozdziałów do przodu, a przed wami jeszcze tyyyle akcji!:) Jedno jest pewne, będzie ciekawie i sama nie mogę się doczekać, aż przeczytacie kolejne części Samotności w Jastrzębiu. :) Na pewno ten duet się za szybko nie skończy, także przygotujcie się na jeszcze wiele wiele chwil spędzonych z naszymi bohaterkami. To tyle z mojej strony, dziś jestem trochę zabiegana, bo wiadomo, zbliżają się święta.:) Życzę wam moje drogie, cudownego czasu spędzonego z rodzinkami i mokrego Dyngusa!:D Niech dopisze u was pogoda, bo moja jakaś taka kapryśna. :C Wesołego Jajka! <3
wingspiker: Witam Was moje kochane z jakże wyśmienitym humorem! Wczorajsza wygrana Resovii smakowała tym lepiej ,że widziałam ją na własne oczy i muszę Wam powiedzieć ,że to co się działo na hali to istna bajka, nie da się tego opisać słowami, to trzeba samemu przeżyć! W środę powtórkę z rozrywki proszę :P Wracając do rozdziału! Pisze nam się szalenie dobrze, na tyle ,że mamy napisanych już dobrych kilka rozdziałów do przodu i wcale nie zamierzamy stopować. Zapewniam Was ,że tu się wydarzy jeszcze baaaardzo wiele, taka mieszanka wybuchowa :D Co do Majki i Michała, sprawy robią się poważne, ale jak bardzo, o tym za tydzień!
Z okazji świąt życzę Wam moje drogie spokojnych, spędzonych w rodzinnym gronie świąt Wielkiej Nocy, smacznego jajka, mokrego Dyngusa i co to mówić, wesołego Alleluja! ♡♥

piątek, 11 kwietnia 2014

#Dziesięć.

 #Maja
Z jednej strony byłaś absolutnie przerażona natłokiem najróżniejszych pytań wyrzucanych z nadmierną łatwością z ust swojej przyjaciółki, a równocześnie miałaś ochotę udusić Kubiaka za wypaplanie takich, a nie innych słów. Byłaś na niego wręcz wściekła i będzie musiał się bardzo postarać żeby to zmienić, jeśli w ogóle będzie w stanie.
 -Ziemia do Majki!-macha ci rękami przed twarzą- To powiesz mi coś na temat niejakiego pana Kubiaka i jego nieziemsko błękitnych oczach?
 -No co mam ci powiedzieć?-wzruszasz ramionami- Suszył mi głowę o kawę to się w końcu dałam namówić, poszłam raz czy dwa i tyle.-odpowiadasz beznamiętnie
 -I nic ,a nic nie zaiskrzyło?-pyta z wyraźną nadzieją w głosie- On cię pożerał wzrokiem przez cały czas jak rozmawialiśmy.
 -Nie on pierwszy i nie ostatni.-wzdychasz
 -I chcesz mi powiedzieć ,że on ci się wcale nie podoba?
 -No może i przyznam ,że opakowanie ma całkiem niczego sobie, aczkolwiek po prostu nie mój typ.
 -A miałam nadzieję..
 -Że znalazł się amator ,któremu udało się mnie usidlić?-śmiejesz się- Jeszcze nie teraz.
 -To też.-szczerzy się- Wiesz, bo oni z Michałem się kumplują..
 -Nie kończ!-przerywasz jej- Żadnych podwójnych randek.-śmiejesz się.
 -Dobra już dobra, żebym tylko nie miała przypadkiem racji jak się spikniecie bo przyznam ,że byłaby z was ładna para.-uśmiecha się.
Gdyby tylko wiedziała jak było naprawdę. Gdyby tylko wiedziała ,że tak naprawdę to poniekąd ma rację bo spotykacie się we dwoje od pewnego czasu. A gdyby wiedziała ,że to co was łączyło to nie był nawet związek. W tej właśnie chwili poczułaś się okropnie. Twoja najlepsza przyjaciółka, powierniczka nawet najbardziej wstydliwych sekretów  zawsze wiedziała co ci poradzić i zawsze mogłaś powiedzieć jej wszystko, powierzyć każdy nawet najbardziej błahy problem. A teraz? Miałaś tak koszmarny mętlik w głowie i zupełnie sprzeczne myśli ,że miałaś ochotę wyjechać daleko stąd i za pomocą czarodziejskiej różdżki wszystko rozwiązać. Potrzebowałaś rozmowy. Potrzebowałaś z kimś o tym wszystkim porozmawiać. Nie potrafiłaś dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie. Najchętniej w tej właśnie chwili wyśpiewałabyś jej wszystko jak na spowiedzi. Podświadomie jednak w ostatniej chwili coś cię przed tym powstrzymało. Wiedziałaś jedno. Wiedziałaś ,że coś między tobą, a szatynem uległo zmianie. To nie były już jak na początku tylko i wyłącznie relacje łóżkowe i suche rozmowy poza nim. Teraz potrafiliście rozmawiać ze sobą jak starzy, dobrzy znajomi. Potrafiliście można by powiedzieć jak normalni ludzie spotykać się na głupiej kawie, czy chodzić do kina. Można by rzec ,że łóżko powoli stawało się nieco dalszym planem tej relacji. I to właśnie zaczynało cię przerażać. Bałaś się ,że to zabrnie za daleko. Bałaś się.. No właśnie, czego się tak obawiałaś? Ah no tak. Bałaś się ,że pogłębienie relacji nie będzie go interesować, a co gorsza, ciebie. Nigdy nie potrafiłaś inaczej. Nigdy żadne twoje relacje z facetami nie były dłuższe aniżeli marne trzy, cztery miesiące. Nie byłaś na tą chwilę typem kobiety pragnącej za wszelką cenę się ustatkować i chcącej związku na dłuższą metę. Lubiłaś być niezależna, ceniłaś sobie tą wolność jaką dawało ci bycie singielką. Jednak z perspektywy czasu, jak widziałaś tryskającą szczęściem przyjaciółkę ,której relacje z Łasko szły ewidentnie w dobrym kierunku czułaś ,że twój pogląd na te sprawy ulega co raz to, wyraźniejszym zmianom. Czyżby wieczna singielka i femme fatale nie pragnąca posiadania przy sobie faceta ,którego darzyłaby uczuciem wreszcie tego zapragnęła? Czyżby Maja Wójcik powoli zaczynała dojrzewać do bycia z kimś nie na tydzień, dwa czy miesiąc? Powoli to chyba stawało się faktem.
 -Co robisz w sobotę?-słyszysz głos przyjaciółki kiedy ślęczysz na projektem dla dość ważnego klienta.
 -Jeszcze nie wiem.-rzucasz nieprzerywając pracy
 -Ale ja wiem.-szczerzy się, a ty spoglądasz na nią pytająco- Pójdziemy się troszkę rozerwać.
 -I mówi to pierwsza hejterka tłocznych dyskotek Iga Kowalczyk?-dziwisz się
 -Kobieta zmienną jest prawda?-puszcza ci oczko
 -Lepiej mi powiedz skąd ten nagły entuzjazm.
 -Tak po prostu.-wzrusza ramionami
 -Uważaj bo ci uwierzę Kowalczyk.-kwitujesz- A może to ma związek z pewnym dwumetrowcem?
 -No dobra, masz mnie.-rumieni się- Michał nas zaprosił w sobotę na imprezę, z okazji zakończenia sezonu.
 -Ale cię wzięło Iguś.-chichoczesz- Ja musiałam cię wyciągać na takie imprezy tygodniami, a tu wystarczyło jedno słowo i już jesteś gotowa?
 -Dobra już nie narzekaj Wójcik.-pokazuje ci język- Dodam ,że również będzie tam Kubiak.
 -I co w związku z tym?
 -Myślałam ,że cię to zainteresuje.-odpowiada
 -Przyznam ,że nie bardzo.-wzdychasz mając na uwadze to ,że dalej byłaś na niego wściekła za to co ostatnio powiedział i nie odzywałaś się do niego dobre kilka dni. Nie słuchasz już nawet paplaniny przyjaciółki tylko pogrążasz się w pracy. Nie zauważasz nawet kiedy opuszcza twój gabinet, a jedyne co dźwięczy między czterema ścianami to cichy pomruk radia i lecących w nim hitów.
 -Czyżbyś zgubiła mój numer? Albo co gorsza telefon?-słyszysz nagle znajomy męski głos
 -Nic z tych rzeczy.-odpowiadasz nie odrywając się od projektu
 -Ktoś tu jest zły.-zauważa i jesteś niemal pewna ,że na jego twarzy widnieje ten charakterystyczny uśmieszek.- Mylę się?
 -Z tego co wiem nie byliśmy umówieni na żadne spotkanie panie Kubiak, więc proszę nie marnować mojego czasu.-uśmiechasz się ironicznie
 -W skali od jednego do dziesięciu myślę ,że poziom wkurzenia określiłbym na piętnaście.-śmieje się- I chyba znam jego powód.
 -Albo pan pozwoli mi pracować panie Kubiak, albo będę zmuszona wezwać ochronę.
 -Dobrze ,że nie można zabijać wzrokiem, bo pewnie bym w tej chwili nie żył.
 -To nie jest zabawne.-warczysz
 -Skąd.-odpowiada ledwie hamując śmiech- Bardzo sobie nagrabiłem?
 -Nie, nie jestem zła.-rzucasz spokojnie- Jestem na ciebie wściekła i doskonale wiesz za co kretynie.
 -No to mam przerąbane.-dodaje ze śmiertelną powagą- I co ja mam teraz zrobić żebyś mi wybaczyła?
 -Z łaski swojej mógłbyś mi nie przeszkadzać w pracy, ja ci nie przerywam w powiedzmy ,że twojej pracy.-rzucasz chłodno- Mam ważny projekt do skończenia panie Kubiak, więc lepiej jeżeli pan już pójdzie.
 -Skoro i tak nic nie zdziałam.-wzrusza ramionami zrezygnowany- Do soboty mała!-rzuca na wyjście po czym znika z twojego gabinetu. Po tej rozmowie, jeżeli w ogóle można to tak nazwać byłaś jeszcze bardziej niespokojna i nie mogłaś się skupić na pracy. Byłaś na niego okropnie zła, choć nie potrafisz ukryć ,że widząc jego skruszoną minę nie miałaś ochoty odgonić wszelkich złości i po prostu usiąść mu na kolanach i zatopić się w jego ustach. Nie byłabyś jednak sobą gdybyś się ugięła. Szłaś ostro w zaparte i zostawałaś przy swoim. Musiał się jeszcze trochę pomęczyć aby powtórnie wkupić się w twoje łaski.
Następne dwa dni minęły ci nadspodziewanie nudno i bezpłciowo. Kursowałaś między waszym wspólnym mieszkaniem, a firmą, siedząc do późna w pracy i pracując na międzynarodowym zleceniem jakie przypadło waszej firmie. Byłaś tak zapracowana ,że nawet nie zauważyłaś kiedy ze środka tygodnia, zrobiła się sobota. Nie był to dla ciebie jakiś specjalnie wyjątkowy dzień. Jak co weekend rano skoczyłaś na małą przebieżkę, a potem zrobiłaś drobne zakupy bo wypadała twoja kolej. Popracowałaś trochę nad projektami i nim się spostrzegłaś wybiła godzina siedemnasta. Po przeglądzie swojej garderoby postawiłaś na dopasowaną, idealnie podkreślającą twoje nienaganne kształty sukienkę. Włosy z niesfornych fal zamieniłaś na idealnie proste, a oczy uwydatniłaś liniami eyelinera. Jak zwykle w przedpokoju czekała już na ciebie przyjaciółka gorliwie spoglądając na zegarek ,co mogło znaczyć nie nic innego jak to ,że przekroczyłaś już dawno przewidywany czas na przygotowania. Widząc jej zniecierpliwienie zgarniasz po drodze torebkę i w trybie natychmiastowym opuszczasz mieszkanie. Po kilku minutach podróży docieracie wreszcie we wskazane przez adoratora Igi miejsce. Niemal od razu do uszu uderza ci głośna muzyka i przed oczami pojawia się spora liczba ludzi. Dopiero po chwili dostrzegasz facetów o ponad przeciętnym wzroście i niemal natychmiast twój wzrok zatrzymuje się na niebieskookim szatynie ,który lustruje cię spojrzeniem z pewnością od dłuższej chwili. W zasadzie w jednej chwili Iga zostaje przejęta przez Łasko, a ty zostajesz sama. No może niezupełnie bo otacza cię cały tłum ludzi, a i za chwilę dopada cię pewien osobnik. Gdy czujesz czyjeś ręce na swojej talii aż się wzdrygasz i zaczynasz czuć niepokój. Dlaczego? Bo wiesz ,że na dotyk Michała reagujesz zupełnie inaczej. Wiesz ,że jego dotyk jest o wiele bardziej subtelny i delikatny. Odwracasz się i w jednej chwili widzisz wstawionego i bliżej nieznanego ci faceta. Gdy chcesz go odepchnąć i tym samym dać znak ,że nie jesteś zainteresowana jego osoba on ci na to nie pozwala chwytając cię za nadgarstki.
 -Albo mnie puścisz dupku, albo nie będzie już tak miło.-warczysz
 -Maleńka nie bądź taka niedostępna. Zabawimy się!-bełkocze co powoduje grymas na twojej twarzy. Zaczynasz się z nim szarpać, ale niestety jest od ciebie o wiele silniejszy. W tejże chwili zastanawiasz się gdzie są niebieskie tęczówki ,które obserwowały cię niemal od samego wejścia do klubu.
 -Nie słyszałeś kolego, pani nie zainteresowana.-przychodzi twoje wybawienie- Z resztą do twojej wiadomości jest już zajęta, więc albo ją puścisz albo pogadamy inaczej.
 -A ty to niby kto?
 -To moja dziewczyna.-mówi ze stoickim spokojem, a ty jesteś zupełnie zszokowana jego wyznaniem.- Masz pięć sekund żeby się stąd zmyć.
 -Albo?
 -Albo wytłumaczę ci to ręcznie.-warczy zły i na reakcję nachalnego typa długo czekać nie musi. Ucieka w popłochu w jednej chwili mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. Stoisz jak sparaliżowana, nawet nie tym zdarzeniem jakie miało miejsce chwilę temu. Tym, co wypowiedział ze swoich ust szatyn, który właśnie wbijał w ciebie błękitne spojrzenie i czekał na twój ruch. Widząc brak jakiejkolwiek reakcji z twojej strony łapie cię za rękę i wyprowadza z tłumu. Gdy znikacie z pola widzenia jakichkolwiek ludzi, a zwłaszcza Igi i Michała jak gdyby nigdy nic cię obejmuje. Żadne z was nie wypowiada ani słowa przez dłuższą chwilę. Tkwisz w jego ramionach napawając się jego bliskością i ciepłem. Wtedy właśnie doszłaś do dość prostego wniosku. Michał Kubiak przestał ci być zupełnie obojętny.
 -Przepraszam.-mruczy ci do ucha po dłuższej chwili
 -Gdybyś wiedział jak mnie przemaglowała to nie byłoby ci tak do śmiechu.-odpowiadasz- Z resztą dalej jestem na ciebie zła.
 -Dobra, dobra, gdyby nie ja to ktoś tu by miał mała kłopoty z nawalonym gościem, który rozbierał cię wzrokiem.
 -Sądzę ,że nie pozwoliłbyś na to.-unosisz delikatnie kąciki ust ku górze.
 -Jak mi zniknęłaś z pola widzenia to od razu wiedziałem ,że coś się święci.-wzdycha- Co za kretyn, jeszcze chwila, a bym mu…
 -Poczułeś się zagrożony?-przechylasz głowę
 -Po prostu nie podobało mi się to jak na ciebie patrzył i ,że cię dotykał.-odpowiada- Jesteś tylko i wyłącznie moja i tylko ja mogę to robić.-uśmiecha się błądząc delikatnie swoją dłonią po twoich plecach i wywołując tym samym przyjemne dreszcze na całym twoim ciele.
 -Mówiłeś wtedy serio, czy tylko dlatego ,że sytuacja tego wymagała?-pytasz po dłuższej chwili
 -Co takiego?-mruży oczy
 -Wiesz co.-odpowiadasz spoglądając na niego
 -Myślę ,że mamy do pogadania.-unosi twój podbródek ku górze- Ale to nie jest ani miejsce, ani czas na takie rozmowy mała.-odpowiada nieprzerwanie wpatrując się prosto w twoje oczy- Chodź bo zaraz zaczną nas szukać i dopiero będziesz miała magiel.-uśmiecha się po czym składa szybki pocałunek na twoich ustach i prowadzi z powrotem do środka.
Nie potrafisz nie myśleć o tym co powiedział. Nie potrafisz nie skupiać swoich rozmyślań wokół rozmowy ,którą będziecie musieli przeprowadzić. Rozmowy po której mogłaś się spodziewać dosłownie wszystkiego.



#Iga

Z pewnością wtorkowy wieczór mogłaś zaliczyć do udanych. Nie miałaś pojęcia, że kibicowanie tak was pochłonie! Siatkówka zaczynała cię naprawdę rajcować i na pewno było to winą pewnego pana, któremu wzrostu matka natura nie pożałowała. Oczywiście wygrana padła łupem Jastrzębian, co spowodowało falę ogólnego poruszenia na trybunach. Zastanawiałaś się, jak wielkie jest to przeżycie dla zawodników, którzy widzą łzy szczęścia na policzkach kibiców. Sama jakoś czułaś więź z tymi ludźmi. Sport jest piękny, nawet ty - wielka łamaga i osoba, która piłki dotykać nie powinna, musiałaś to przyznać. Tuż po zakończonym spotkaniu i rozdaniu medali, pucharu i milionie zdjęć dla fotoreporterów wedle obietnicy Michał zaszczycił zasięg twojego wzroku i pojawił się tuż obok ciebie. Nie można zapomnieć o jego wiernym towarzyszu, którego oczy dosłownie pochłaniały Majkę w całości. Jeszcze większą niespodzianką było to, iż oboje się znali. Miałaś ochotę suszyć jej głowę już w tamtej chwili, ale powstrzymałaś się od komentarzy dopóki nie znalazłyście się w mieszkaniu.

- Ja wiem, że mówiłam ci to już milion razy, ale cokolwiek powiesz, wiedz, że w tej kwestii zawsze będę ci kibicować, Majuś. - obrzucasz ją ciepłym uśmiechem. - Także... działaj, bo masz błogosławieństwo pani dyrektor. - puszczasz jej oczko i obie udajecie się do swoich pokoi. Było już dość późno, więc po szybkim prysznicu uznałaś, że po dniu pełnym wrażeń warto odpocząć. Ułożyłaś się wygodnie w łóżku i spojrzałaś na wyświetlacz telefonu. Otworzyłaś zaległą wiadomość i już na sam widok imienia Michał poczułaś ciepło na sercu.

Mam nadzieję, że nie było aż tak źle. :) Polecam jutro wybrać się do pracy z koleżanką, bo nigdy nie wiadomo, czy po południu nikt nie będzie na ciebie czekał pod firmą. :) Dobranoc, rudzielcu.

Uśmiechnęłaś się i odłożyłaś telefon na szafkę. Dobra, dobra, jeszcze te kilka miesięcy temu nie uwierzyłabyś w to, co właśnie się dzieje. I kto by pomyślał, że to wszystko zaczęło się z przyjazdem Majki?

Rano, jak zwykle z resztą siedziałaś przy śniadaniu z Mają. Naprawdę zastanawiałaś się, jakim cudem jeszcze się nie ustatkowała. Miałaś cichą nadzieję, że ta wiekopomna chwila wkrótce nastąpi. Nie żebyś myślała o podwójnych randkach, te czasy już dawno się zakończyły. Po prostu uważałaś, że przyjaciółce ostatnio ktoś chodzi po głowie i ktokolwiek by nim był, modliłaś się by spróbował do niej dotrzeć. Wbrew pozorom nie była łatwowierną dziewczyną, która poleci na wszystko. Czasem wydawało ci się, że ciężko jest zdobyć jej uznanie. A może jednak ten Kubiak się postara?

- Gotowa na kolejny super dzień w pracy? - zagadujesz ją, na co otrzymujesz kciuk uniesiony w górę i uśmiech Wójcik.

- Zwarta i gotowa, pani kierownik. A jak samopoczucie po wczorajszym? Miło się oglądało swojego delikwenta w akcji, co? - pyta, na co zakrztusiłaś się owsianką. - Przecież nie powiedziałam nic głupiego!

- Ty lepiej faceta szukaj, bo jedyna będziesz sama. - pokazujesz jej język i wkładasz naczynia do zmywarki. - Słuchaj, dziś do pracy jadę z tobą, Majuś. - mówisz, na co ona od razu zaczyna się śmiać.

- A co z powrotem? - celowo cię podpuszcza.

- Powrót mam zapewniony. - odpowiadasz, a widząc, że szykuje się jakaś riposta szybko dodajesz. - Ty się lepiej ruszaj, bo się spóźnimy i nie będzie awansu! - odkrzykujesz i szybko poprawiasz swój wygląd. Chwilę potem wyruszacie w codzienną podróż do pracy, podczas której obgadujecie kierowców innych samochodów. Co jak co, ale nie lubiłyście stać w korkach. Z resztą, kto lubi.

Dwadzieścia minut później siedziałaś już w swoim biurze i zarządzałaś kolejnymi projektami, jakie składali ci pracownicy. Czas mijał ci szybko i zanim się obejrzałaś, a opuszczałaś budynek firmy. Pomachałaś jedynie po drodze Mai i udałaś się na zewnątrz w poszukiwania tajemniczego osobnika, jaki miał zaszczycić cię swoją obecnością. Nie musiałaś długo czekać, bo wkrótce jego dłonie oplotły cię w talii.

- Witam panią Kowalczyk. - wymruczał ci do ucha.

- Witam pana Łasko. - odpowiedziałaś, a za chwilę było ci dane oglądać jego przystojne oblicze. Mogłaś tak po prostu tam stać i na niego patrzeć. Czasem są takie momenty, kiedy słowa są zbędne.

- Co powiesz na spacer? - pyta, a ty niechętnie zmuszasz usta do odpowiedzi.

- Ale... - zaczynasz.

- Spokojnie, poniosę ci torebkę! - wybuchasz śmiechem, słysząc jego słowa. W końcu przystajesz na tą propozycję i wedle jego propozycji wyruszacie w drogę.  Po kilku minutach znajdujecie się w uroczym parku. Siedzicie na jednej z wielu ławek, wtuleni w siebie, a zalegająca między wami cisza wcale nie jest uciążliwa. Wręcz przeciwnie, jest to najpiękniejsze milczenie na świecie.

- Michał... - odzywasz się po długiej ciszy.

- Słucham? - wpatruje się w ciebie, na co przygryzasz wargę.

- Kochasz mnie? - pytasz, a siatkarz uśmiecha się ciepło.

- Kocham. - odpowiada i jeszcze mocniej cię przytula.

- Tak tylko pytam, bo jeszcze nigdy mi tego nie powiedziałeś. - opierasz głowę na jego ramieniu.

- Od teraz będę ci to mówił codziennie. I dziś, i jutro, i pojutrze, i za miesiąc, i za dwa...

Totalnie się rozpływasz. Czy jest coś piękniejszego?
~*~
wingspiker: Witam Was moje kochane w ten dość szary i zimny kwietniowy dzień. Ten tydzień zleciał tak niesamowicie szybko ,że coś okropnego. Aczkolwiek weekend to coś co lubię najbardziej i nie tylko dlatego ,że mamy calutkie dwa dni odpoczynku od szkoły. Weekend to dość pracowity dzień dla bloggerek i muszę potwierdzić tę tezę, aczkolwiek w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tym bardziej ,że na tym blogu rozdziału piszą nam się samiutkie i mamy już spory zapas na którym z pewnością nie poprzestaniemy :P Cóż mogę powiedzieć? Między Majką i Miśkiem coś zdecydowanie się zmienia, można by rzec ,że obiera zupełnie nowe tory. Jak to ujęła Joan między nimi coś 'normalnieje'. Nie zanudzam Was moimi wywodami. Tydzień temu z moją obecnością na hali się nie udało, ale dzisiaj z całego serducha kibicujemy.. #GoSOVIA ! :D 
Miłego weekenedu kochane! <3
Joan: Cześć wam!:) Dzisiejszy dzień pomimo swojej mało zachęcającej pogody okazał się dla mnie wyjątkowo miłym, bowiem dostałam list od rozpisującej się  wyżej wingspiker!:D Sprawiła mi wielką niespodziankę i również tutaj, po raz milion pierwszy chciałabym jej bardzo podziękować za wszystko! <3 Wracając do tematu duetu, i jeden, i drugi Misiek działają, zdobywając jeszcze więcej uczucia dziewczyn. :) Za nami już dziesiąta część, a my tu z Karoliną mamy jeszcze milion pomysłów! Oczywiście zapas rozdziałów jest, także wiemy troszkę więcej od was na temat kolejnych losów Majki i Kubiaka oraz Igi i Łasko:3 W każdym bądź razie, będzie ciekawie, zapewniam was! Życzę wam miłego weekendu, ja dziś będę powiernikiem emocji i reakcji Karoliny podczas meczu Reski. :D Trzymajcie się, kochane! <3