Następnego dnia przywitałyście nowy dzień we dwie, jak za
dawnych czasów, kiedy to mieszkałyście razem. O poranku twoja przyjaciółka
wyglądała już dużo lepiej, jednak wciąż było jej ciężko, a co więcej, nie
dziwiłaś się jej. Obowiązywały was obie urlopy, także po lenistwie do południa,
zaproponowałaś Majce zakupy. Nie chciałaś narażać ją na stres, więc dobrze główkując,
wybrałaś centrum handlowe położone najdalej od centrum Jastrzębia, gdzie mógłby
pojawić się jej adorator. Przystała na twoją propozycję i kilka minut później
jechałyście ku miejscu, które lubi każda kobieta. Liczyłaś na to, że podczas
zakupów uda jej się chociaż trochę zapomnieć o niemiłych wydarzeniach z dni
poprzednich. Wiedziałaś, że nigdy w stu procentach nie zagłuszysz jej myśli
wciąż krążących wokół osoby Kubiaka. Mimo to, w jakimś stopniu starałaś się
poprawić jej chociaż odrobinkę humor. Rozczuliłaś się, kiedy nagle straciłaś ją
z oczu i znalazłaś ją w sklepie z ubrankami dla dzieci.
- Nie mogłam się powstrzymać. - powiedziała na twój widok z lekkim
uśmiechem. - Przepraszam... nie powinnam. - zreflektowała się, na co ty
pokręciłaś głową.
- Daj spokój, Maja, dobrze wiesz, że jesteś ostatnią osobą,
która musi mnie za coś przepraszać. - wzruszasz ramionami i również przyglądasz
się różowym i niebieskim cudeńkom.
- Wiesz, o co mi chodzi. - mówi cicho.
- Wiem, ale nie chcę współczucia, czy litości. Dobrze o tym
wiesz. To nie jest koniec świata. Jeśli nie będzie dało się tego wyleczyć to
zostaje.. adopcja. - wzdychasz.
- Tak, ale wciąż mam wrażenie, że próbujesz zdusić to w
sobie. Nadal nie powiedziałaś Michałowi o dzieciństwie, prawda? - pyta,
doskonale znając odpowiedź na swoje pytanie.
- Mam zamiar mu o tym powiedzieć, jak wróci.
- Pamiętaj, że zawsze możesz mi się wygadać i zawsze cię
wysłucham, tak jak ty mnie wczoraj. - role się odwracają i to za chwilę to ty
możesz stać się osobą nie pocieszającą, a pocieszaną.
- Pamiętam. - mówisz i uśmiechasz się, trochę wymuszenie,
ale zawsze coś. Przemierzacie kolejne sklepy i po dwóch godzinach siedzicie
wraz z milionami toreb w małej, przytulnej kawiarni należącej do kompleksu
centrum handlowego.
Tam ty zamawiasz kawę, a twoja towarzyszka zadowala się
herbatą, a do tego raczycie się przepysznymi lodami z szarlotką. Przez chwilę
prowadzicie normalną rozmowę o błahostkach, ale spodziewałaś się, że długo tak
nie będzie i prędzej czy później któraś z was zacznie temat przykry dla
drugiej. Bałaś się rozmawiać o postawionej przed tobą możliwej diagnozie, a co
więcej, bolały cię rozmowy o tym. Nigdy nie lubiłaś litości, czy współczucia.
Dzieciństwo ukształtowało cię na osobę, która potrafiła podnieść na duchu
najbardziej zrozpaczoną osobę, ale sama nie lubiła rozmawiać o tym, co ją
trapi. W wieku trzynastu lat trafiłaś do domu dziecka, po latach życia z
rodzicami - alkoholikami i codzienną walką o ucieczkę przed wściekłym ojcem,
który w alkoholowej agonii nie raz podniósł rękę na ciebie, czy twoją matkę. Z
utęsknieniem zerkałaś na szczęśliwe dzieci z perfekcyjnymi mamusiami,
opiekuńczymi tatusiami i upierdliwym rodzeństwem, które pomimo wszystko
kochały. W dzień twoich trzynastych urodzin ojciec nie dostał zasiłku i nie miał
za co kupić wódki. Skończyłaś na pogotowiu, bo popchnął cię na szklany kredens,
rozbijając ci głowę i kalecząc plecy, po czym blizny miałaś do dziś. Dzień
później zostałaś zabrana państwu Malinowskim i rok później rozpoczęłaś życie
pod skrzydłami rodziny zastępczej pod nazwiskiem Kowalczyk. Jedyną osobą,
oprócz przybranych rodziców, która wiedziała o twoich problemach była Maja,
twoja przyjaciółka od piaskownicy. Pomimo, że przestałaś mieszkać w jej
okolicy, a najpierw w domu dziecka, a potem na drugim końcu Wrocławia, wciąż
byłyście najlepszymi przyjaciółkami. Wasza więź była na tyle wielka, że Majka
wyprosiła rodziców o zmianę szkoły i tak razem chodziłyście do gimnazjum w
twoim rejonie. Tamte lata nauczyły cię bardzo wiele i dojrzałaś dużo szybciej
od innych kolegów i koleżanek. Dlatego tak bardzo chciałaś mieć swoje dzieci,
by dać im to, czego tobie nigdy nie dali biologiczni rodzice. By dać im
wszystko, czego ty nigdy nie miałaś. I to właśnie o tej historii od dawna miał
dowiedzieć się Łasko. Jednak są to dla ciebie tak emocjonalne wspomnienia, że
ciężko ci o nich mówić. Przyrzekłaś sobie jednak w duchu, że powiesz mu o
wszystkim jak wróci. Przestaniesz to w końcu przekładać z dnia na dzień. Jesteś
mu to winna.
- Halo, ziemia do Kowalczyk? Ktoś tu chyba się zamyślił. -
Wójcik pomachała ci dłonią przed oczyma.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - wytłumaczyłaś i wzięłaś
łyk wyśmienitej kawy.
- Jak się czujesz? - zapytała, czym zbiła cię z tropu.
Dopiero po chwili przypomniałaś sobie, że jej też powiedziałaś o zaleceniach
pani doktor.
- Wyśmienicie, kochana. - odpowiadasz. - A ty?
- Nie potrafię przestać o nim myśleć. - słyszysz nutkę
rozpaczy w jej głosie. - Nie wiem co się ze mną dzieje, ale tak cholernie
chciałabym, żeby wszystko było dobrze. Ale nie jest i to mnie tak bardzo boli.
- widzisz jak jej tęczówki stają się szklane i szybko je przeciera.
- Majuś, zrobiłabym wszystko, żebyś była szczęśliwa. Nadal
nie potrafię sobie wyobrazić jak on mógł tak cię potraktować... - twoje słowa
przerywa wibracja jej telefonu. Przyjaciółka nawet nie patrząc na wyświetlacz,
od razu anuluje połączenie.
- To od Kubiaka? -
dziwisz się.
- Tak, jakieś siedemnaste połączenie. Mów dalej. - mówi,
wrzucając telefon do torebki. Spędzacie w kawiarni jeszcze kilkanaście minut, a
potem wybieracie się w podróż do twojego mieszkania. Po drodze przyjaciółka
zahacza jeszcze o toaletę, a ty w oczekiwaniu na nią rozmawiasz z ukochanym, który trafił ze świetnym wyczuciem
czasu.
- Rozmawiałeś może z Kubiakiem? - pytasz go, niemalże od
razu.
- Tak, tak, wiem o problemach w raju. - mruknął, na co ty
mimowolnie parsknęłaś śmiechem. Zapowiadały się naprawdę męczące tygodnie
konfliktu na linii Wójcik - Kubiak, gdzie ty i Łasko odgrywaliście bardzo ważne
role. Przedstawienie czas zacząć! Ale czy na pewno chcecie brać w tym udział?
#Maja
Nie chciałaś zawracać
Idze głowy i być dla niej ciężarem, ale byłaś jej niesamowicie wdzięczna, że
pozwoliła ci zostać u siebie. Nie potrafiłabyś wrócić do mieszkania w którym
miałabyś spotkać Kubiaka. Niesamowicie cię zranił. Rozbił twoje serce na
tysiące drobnych kawałeczków. Jeszcze długo będziesz mieć przed oczami jego
wyraz twarzy czy wzrok pełen absolutnej nienawiści. Znienawidził cię. Patrzył
na ciebie jak na największego wroga. Jak na zupełnie bezwartościowego
człowieka. Kochałaś go, a on zadał ci niesamowity cios. Nie potrafiłaś nie mieć
przed oczami tego co wydarzyło się dnia poprzedniego. Nawet ulubiona czynność
jaką były zakupy nie były w stanie odwieść cie od myślenia o Michale.
Nieustannie twe myśli były skoncentrowane wokół jego osoby i tego jak cię
wczoraj potraktował. Na każde wspomnienie miałaś ochotę wybuchnąć płaczem. Nawet
gdy zatrzymałaś się w dziale z dziecięcymi ubrankami w jednym ze sklepów i
przez moment zupełnie się nad nimi rozczulałaś i oczami wyobraźni widziałaś
swoje maleństwo w nich to twoje myśli wracały do szatyna. Pomimo tego, że wewnętrznie
krzyczałaś z bólu jaki zadał ci facet, którego szczerze pokochałaś to starałaś
się tego nie okazywać. Choć przed przyjaciółką mogłaś starać się udawać to ona
doskonale widziała jak bardzo cierpiałaś.
-Trzymasz się jakoś?-pyta Kowalczyk ,gdy
wracacie w kierunku jej mieszkania
-Na zewnątrz jako tako, w środku
wcale.-wzdychasz wbijając wzrok przez szybę
-Wcale ci się nie dziwię moja
droga.-odpowiada- Zachował się jak ostatni dupek i na twoim miejscu
wydrapałabym mu oczy, z resztą mam ochotę to zrobić przy najbliższym spotkaniu.
-Nie mam specjalnej ochoty ani go widzieć ani
z nim rozmawiać.
-I wcale nie musisz tego robić.
-To będzie trudne bo ciągle do mnie wydzwania, a do tego teoretycznie dalej razem mieszkamy i są u niego moje
rzeczy.-wzdychasz
-Przecież wiesz, że możesz zostać u mnie ile
tylko będziesz chciała Majuś.
-Nie chcę i nie mogę siedzieć tobie i
Michałowi na głowie.-kręcisz głową
-W takim razie jeśli chcesz to nasze dawne
mieszkanie stoi w tym momencie puste.
-Nie sprzedałaś go?-dziwisz się
-Wynajmowałam je przez jakiś czas, ale lokator
wyjechał na rok zagranicę i stoi puste.-odpowiada ci Iga na co ty kiwasz
delikatnie głową i zagłębiasz się w swoich myślach. Zastanawiasz się nad tym
jak sobie dasz radę z tym wszystkim co na ciebie spadło. Jak sobie poradzisz
zupełnie sama z wychowaniem dziecka. Twoje pojęcie w kwestii opieki na dziećmi
ograniczało się do trzymania przez sekundę, do momentu pierwszego płaczu
nowonarodzonego członka rodziny, co ostatnimi czasy zdarzało się bardzo rzadko.
Byłaś kompletnie przerażona wizją posiadania wrzeszczącego szkraba dwadzieścia
cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Wiedziałaś, że z pewnością będziesz
mogła liczyć na pomoc swoich najbliższych czy Igi, ale myśl o nieprzespanych nocach,
dzikich wrzaskach, zmienianiu pieluch i tym podobnych absolutnie cię
przewyższała. Kompletnie nie byłaś gotowa na rodzicielstwo w tym momencie, ale
jedyne co mogłaś teraz zrobić to oswoić się z tą myślą przez następne pół roku
i psychicznie przygotować na to, że twoja idealna figura zostanie zastąpiona
dodatkowymi kilogramami tu i ówdzie, a do tego pokaźnym pakunkiem z przodu.
-Zamierzasz odebrać?-pyta Iga, gdy po raz
kolejny twój telefon daje o sobie znać, a raczej próbujący usilnie się z tobą
skontaktować Kubiak
-Nie chcę z nim rozmawiać.-przyciągasz kolana
pod brodę
-Mam odebrać i powiedzieć żeby się odpieprzył?
-Nie.-kręcisz głową- Niech sobie dzwoni do
woli.-mówisz po czym wyjmujesz kartę z telefonu mając serdecznie dość jego
nachalności.
-Twarda sztuka z ciebie Majek.-kiwa z uznaniem
głową
-Szkoda, że nie chciał ze mną rozmawiać
wczoraj tylko nawrzeszczał na mnie i patrzył jak na największą zdzirę.-mówisz
czując jak twoje oczy ponownie zachodzą łzami
-Jak Łasko wróci to on już sobie z nim
porozmawia!
-I co to zmieni? Wyraźnie dał mi zrozumienia, że nie interesuje go bycie ojcem.-wzdychasz głęboko z trudem panując nad
emocjami
-O nie moja droga, jak już powiedział a, to
musi też powiedzieć b.-mówi stanowczo- Jeszcze pożałuje, że skrzywdził moją
najlepszą przyjaciółkę! Obiecuję ci to.-siada obok otaczając cię ramieniem jak
gdyby doskonale wiedząc, że właśnie tego potrzebujesz. Czyjejś bliskości.
Do niemal samego
wieczora nie robiłyście nic konkretnego. Zupełnie jak za czasów wspólnego
mieszkania gadałyście o zupełnych bzdetach i mało ważnych sprawach skacząc po
kanałach telewizyjnych w celu znalezienia czegoś godnego uwagi. Na chwilę udało
ci się zapomnieć o szatynie. Niestety ta
sprawa była zbyt świeża i zbyt mało czasu minęło byś nie walczyła z emocjami
ilekroć nie myślałabyś o dziecku. Waszym dziecku.
Niemal w tej samej
chwili wasz spokój zakłóciło energiczne puknie do drzwi. Wzdrygnęłaś się na sam
jego dźwięk bo doskonale wiedziałaś kogo można było spodziewać się za drzwiami.
Wymieniłyście się z Igą spojrzeniami bo poczym przyjaciółka poszła w kierunku
drzwi.
-Wiem, że Maja tu jest.-słyszysz dobrze znany
męski głos
-Może jest, może jej nie ma.-rzuca chłodno
Kowalczyk
-Chcę z nią porozmawiać.
-Ale ona nie chcę z tobą.-odpiera Iga
-Maja!-dobiega cię jego głos- Teraz będziesz
rozmawiać ze mną przez adwokata?
-Powiedziałam ci już coś, ona nie chce cie
widzieć.-mówi twoja przyjaciółka wyraźnie podnosząc głos- I wcale jej się nie
dziwię. Gdybyś nie przyjaźnił się z Michałem wydrapałabym ci oczy za to co
zrobiłeś.
-Nie pójdę stąd dopóki ona ze mną nie
porozmawia.-protestuje
Nie wytrzymujesz i
pod wpływem impulsu wstajesz i kierujesz się ku korytarzowi na którym zastajesz
przyjaciółkę niemal mordującą wzrokiem Kubiakiem. Widzisz jego zaskoczenie, że
zdecydowałaś się pojawić przed jego oczami. Nie potrafisz spojrzeć mu prosto w
ocz bo gdy tylko to robisz masz przed sobą jego wzrok pełny chłodu i nienawiści
jakim obdarzył cię dnia poprzedniego. Niemal słyszysz jak wrzeszczał na ciebie.
Jak jednoznacznie dawał ci do zrozumienia, że to twoje dziecko, a nie wasze.
-Nie chcę cię widzieć. Nie mamy o czym rozmawiać.
Wczoraj powiedziałeś mi absolutnie wszystko, a nie, wykrzyczałeś mi to prosto w
twarz.-mówisz ze spuszczonym wzrokiem
-Proszę cię..
-Nie Michał, to ja cię proszę.-przerywasz mu-
Daj mi spokój.
-Nie słyszałeś co powiedziała?-dodaje
Kowalczyk, której ton głosu mówili tyle, że zaraz dokona mordu na siatkarzu.
Nie chcesz podnosić
wzroku bo doskonale wiesz, że na ciebie patrzył tym swoim świdrującym błękitnym
spojrzeniem. Stoisz nieugięta robiąc wszystko by nie wybuchnąć płaczem czy nie
spojrzeć mu w oczy co z pewnością skończyłoby się tym pierwszym. Po chwili
słyszysz jednie dźwięk zamykanych drzwi, a w jednej sekundzie po twoich policzkach
zaczynają płynąć mimowolnie łzy. Kowalczyk nie zdąża wypowiedzieć słowa jak znikasz
z jej pola widzenia i zwijasz się w kłębek na zajmowanym ostatniej nocy przez
siebie łóżku. Szlochasz cicho dając upust swoim skumulowanym w twoim wnętrzu
negatywnym emocjom. Dopiero po dłuższej chwili czujesz, że Iga siada obok
ciebie gładzi twoje plecy dłonią. Nie mówi nic, bo wie, że nie potrzebujesz
teraz jej gadania czy współczucia. Potrzebujesz po prostu jej obecności obok i
nic więcej.
Byłaś tak wyczerpana
wydarzeniami dnia, że nie wiesz nawet kiedy usnęłaś. Oczy otworzyłaś dopiero
dnia następnego, gdy promienie słoneczne wpadały przez zasłony do
pomieszczenia. Podnosisz się i leniwie przeciągasz. Włóczysz nogami w kierunku
łazienki i zupełnie przeraża cie własne odbicie w lustrze. Blada twarz,
podkrążone i zapuchnięte od płaczu oczy. Wyglądałaś jak kompletne siedem
nieszczęść. Zmyłaś resztki makijażu i przemyłaś przemęczoną twarz. Ogarnęłaś
włosy wystające każde w inną stronę po czym udałaś się ku kuchni z której
dobiegało cię krzątanie Igi.
-To dla mnie?-pytasz zszokowana ilością
jedzenia jakie podstawiła ci pod nos przyjaciółka
-Kochana, musisz jeść teraz za dwoje.
-No właśnie, za dwoje nie za pułk
wojska.-chichoczesz cicho, lecz po chwili stwierdzasz, że doskonale wymierzyła
porcję bo niemal wszystko zniknęło w twojego talerza. Od bardzo dawna masz
apetyt, można by rzec, że wilczy i pochłonęłaś jedzenie w ekspresowym tempie co
nie uszło uwadze twojej przyjaciółki.
-Co teraz zamierzasz?
-Muszę zabrać swoje rzeczy.-mówisz niepewnie
-Pomogę ci.-kiwa głową- Ale wiesz o co pytam.
-Wychowam je jakoś.-odpowiadasz łamiącym się głosem-
Będę musiała sobie poradzić. Sama.
-Majuś, przecież wiesz, że możesz liczyć na
mnie zawsze i wszędzie i poradzimy sobie ze wszystkim razem, zupełnie jak
byłyśmy małe.-uśmiecha się krzepiąco w twoim kierunku po czym otacza cię
ramieniem.
Nie wiesz jak sobie
poradzisz. Nie wiesz czy w ogóle dasz sobie radę bo zostałaś sama z brzuchem, który będzie rósł z miesiąca na miesiąc co raz bardziej sprawiając, że
będziesz wyglądać jak chodzący wieloryb. Nie możesz jednak się wycofać. Musisz
stawić temu czoła, z nim czy bez niego. Choć ty jedna musisz mieć odwagę i
wziąć na siebie tą odpowiedzialność jaką niewątpliwie było dziecko. Musisz być
silna, nie tylko dla siebie, ale właśnie dla tego maleństwa jakie nosiłaś pod
sercem. Bez względu na to czy będzie miało tylko mamę. Zrobisz to dla niego.
Będziesz się starać być jak najlepszą matką. To było twoim celem. To ono w tym
momencie było dla ciebie najważniejsze. A nie facet, który zostanie ojcem, a
wcale nie pali się do tego by nim być.
~*~
Joan: Cześć wszystkim!:) Pogoda za oknem piękna, nic tylko wskoczyć do naszego zimnego Bałtyku. :P Przede mną trochę wrażeń, dość ciekawie zaplanowałam sobie nadchodzące tygodnie, więc na nudę narzekać nie mogę. :) Mam nadzieję, że wy także dobrze się bawicie. W dzisiejszym rozdziale wszelakie tajemnice z dzieciństwem Igi rozwiane, możecie powiedzieć "w końcu". :D Jak na razie konflikt Mai i Michała zajmuje dużo miejsca w życiu obu par. Co będzie dalej? Tego niestety zdradzić wam nie możemy, ale od razu wam mówię: nudno nie będzie! :D Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia, kochane! <3
wingspiker: Witam Was moje drogie w ten jakże upalny i lipcowy dzień. Po krótkim wypoczynku w rodzinnych stronach powracam nieco wypoczęta i gotowa na dalszą część wakacji jak i pisania dla Was. U naszych bohaterów w dalszym ciągu 'małe' komplikacje, ale ja bym nie skomplikowała im życia? :P Sprawa dość poważna, strony konfliktowe równie uparte, a czas ograniczony przez małego towarzysza. Nic więcej Wam nie zdradzę, ale jednego możecie być niemal pewne: będzie ciekawie! ;)
Miłego tygodnia!