piątek, 4 lipca 2014

#Dwadzieścia dwa.

#Maja
Dni mijały w tak zastraszającym tempie, że nie wiesz nawet kiedy z zaledwie początku czerwca zrobił się koniec sierpnia. Wszystko w twoim życiu ostatnimi miesiącami działo się tak prędko, że nawet nie wiesz kiedy to wszystko minęło. Można stwierdzić, że ostatnimi czasy przeszłaś wewnętrzną przemianę za sprawą pewnego niebieskookiego szatyna, który zdecydowanie zmienił twoje poglądy na pewne sprawy, a przede wszystkim zrobił coś czego nie udało się uczynić innym śmiałkom. Sprawił, że nieposkromiona femme fatale była w szczęśliwym związku i z pełną odwagą patrzyła na przyszłość, wspólną przyszłość. Gdyby ktoś rok temu powiedział ci, że będziesz szczęśliwa z facetem z całą pewnością szczerze byś go wyśmiała. A jednak wreszcie znalazłaś tego, na którego wydawać się mogło czekałaś. Może nie byliście idealnym związkiem, zdarzały się wam mniejsze lub większe kłótnie, ostatnimi czasy widywaliście się tyle co na lekarstwo bo szatyn podróżował po świecie z reprezentacją kraju i do domu wpadła na dzień czy dwa by tylko w zasadzie przepakować walizki i wyrzucić ci stertę brudów do prania, to mimo to wydawać się mogło, że łączące was uczucie tylko rosło. I choć bywały momenty, że okropnie za sobą tęskniliście, dzieliły was niekiedy tysiące kilometrów to nie było dnia byście nie zamienili choć słowa. Oczywiście ty, gdy tylko mogłaś i gdy tylko grał w kraju jak najwierniejszy kibic zjawiałaś się w halach, nie ważne czy były po drugiej stronie Polski. Szczerze polubiłaś tą fenomenalną atmosferę jaka panowała na polskich halach i niczym małe dziecko cieszyła się na samą myśl bycia częścią takie widowiska, ale i też zobaczeniu ukochanego, jednymi słowy przyjemne z pożytecznym. O dziwo udało wam się znów wyjechać na mały urlop, reprezentacja nie awansowała do turnieju finałowego ligi światowej i mieliście siebie na calutkie dziesięć dni w malowniczej Grecji. Standardowo po błogich wspólnie spędzonych chwilach już z początkiem sierpnia szatyn pognał w kierunku spalskich lasów w celu przygotowania się do mistrzostw Europy, których Polska była współgospodarzem i na których miałaś nadzieję zaszczycić swoją obecnością. Oczywiście w pracy również nie mogłaś narzekać na nudę. Wasza firma nawiązała współpracę z renomowaną międzynarodową placówką architektoniczną, a ty sama zostałaś wyznaczona do grupy pracującej nad jednym z ważniejszych projektów przez co chcąc nie chcąc ślęczałaś często do późnych wieczornych godzin mordując się z projektami. Do tego smaczku dodawał prezes owej firmy, który okazał się być Polakiem blisko trzydziestki i usilnie starającego się cię uwieść, co musiałaś przyznać szło mu z opłakanymi skutkami. Jednymi słowy w twoim życiu osobistym jak i zawodowym działo się naprawdę wiele.
 -Michał?-dziwisz się wracając wieczorem do mieszkania i zastając widok walizek okupujących przedpokój
 -Nie, włamywacz, wyprowadzam panią.-słyszysz po chwili znajomy głos- Już myślałem, że nie wrócisz dzisiaj.
 -Przepraszam, gdybym wiedziała ,że wracasz wcześniej bym się urwała.-odpowiadasz mu
 -Czyżby znowu boski Alvaro?-pyta
 -Po części.-wzdychasz po czym bez słowa wtulasz się w niego zupełnie spragniona jego bliskości
 -Czy ja mam temu kretynowi ręcznie wytłumaczyć, że nie jesteś zainteresowana?
 -Brakowało mi ciebie i tej twojej zazdrości Miśku.-chichoczesz
 -Po prostu wpienia mnie ten gość, gdyby nie był jakimś tam ważniakiem i nie zależała od niego twoja praca już dawno by dostał w pysk.
 -Jeśli cię pocieszę to zdradzę ci, że jego osoba wcale, a wcale mnie nie interesuje.-mówisz spoglądając w jego błękitne oczy- Za to osoba pewnego niezwykle przystojnego i nie mniej zazdrosnego siatkarza, który ostatnio bawi się w turystę owszem.
 -I na taką odpowiedź liczyłem.-szczerzy się po czym kosztuje twoich ust na co ty zupełnie przystajesz bo okropnie brakowało ci jego bliskości. Jak mało czego w tym momencie. Zupełnie spragnieni siebie dajecie upust fali namiętności jaka was ogarnęła kończąc ten jakże męczący dzień jakże przyjemnym uniesieniem.
Gdy budzisz się rano nie potrafisz się nie uśmiechnąć pod nosem. Już zapomniałaś jak to jest czuć przyjemne ciepło obok czy ogromne ręce oplatające cię w pasie. Mogłabyś godzinami patrzeć na szatyna pogrążonego w śnie, jednak któryś z kolei dźwięk budzika zwiastujący kilka chwil przed godziną ósmą wygrał z nieodpartą chęcią zostania z nim w domu. W ekspresowym tempie odbywasz wszelkie poranne czynności i na dwadzieścia minut przed dziewiątą wychodząc mijasz jeszcze na wpół przytomnego Michała, którego witasz soczystym buziakiem w policzek po czym niemal wybiegasz z mieszkania gnając do pracy na zaplanowane spotkanie grupy projektowej. Wpadasz do sali konferencyjnej na chwilę przed szefem i zajmujesz miejsce tuż koło Igi. Po ponad godzinie bezsensownego gadania i przedstawiania mało interesujących zestawień opuszczacie pomieszczenie.
 -Ktoś tu widzę ma dobry humor.-zauważa przyjaciółka
 -Bo mam powód.-uśmiechasz się
 -Czyżby ten powód miał niespełna dwa metry wzrostu, niebieskie oczy i był reprezentantem Polski robiącym swojej ukochanej niespodziankę w postaci przyjazdu na całe dwadzieścia cztery godziny?-chichocze
 -Tym razem na całe siedemdziesiąt dwie!-poprawiasz ją ze śmiechem
 -W takim razie nie będziemy wam z Łasko przeszkadzać, rozumiem, że nasze towarzystwo będzie raczej zbędne.-odpowiada z szerokim uśmiechem
 -Myślę, że jakoś to przeżyjecie.-śmiejesz się
 -Jakoś trzeba będzie.-puszcza ci oczko po czym rozchodzicie się do swoich gabinetów i pochłaniacie się w pracy. Nie wiesz nawet kiedy z godziny dziesiątej z minutami robi się trzynasta, oznajmująca zbliżającą się porę lunchu. Standardowo już twój spokój zostaje zakłócony przez energiczne pukanie do drzwi i postać samego prezesa projektu we własnej osobie.
 -Miałem nadzieję, że jeszcze pani nie wywiało na lunch i się nie myliłem.-rzuca ma powitanie
 -Ale zaraz wywieje.-odpowiadasz mu
 -W takim razie może da się pani namówić na małą kawę?
 -Przykro mi, ale obiecałam już ją komuś innemu.-zbywasz go
 -To może lampka wytrawnego wina wieczorem? Słyszałem, że całkiem niedaleko otworzyli ciekawą restaurację.
 -Mam na głowie cała masę pracy związaną z projektem, a do tego bliskich, których zaniedbuję ostatnimi czasy przez projekt, więc muszę odmówić.
 -Dzieci w domu nie płaczą, prawda panno Wójcik?
 -Dzieci może nie, ale ukochany może.-odpowiadasz beznamiętnie po czym kierujesz się ku wyjściu- Wybaczy pan, ale chciałabym już wyjść.
 -A ja mam dla pani ofertę nie do odrzucenia.-rzuca stając tuż przed tobą na co aż cię wzdryga, go stoi zdecydowanie zbyt blisko.
 -Nie może poczekać?
 -Zależałoby mi na pani jak najszybszej odpowiedzi.-mówi wlepiając w ciebie wzrok- Półroczny staż w świetnej włoskiej firmie architektonicznej, oczywiście przy współpracy również ze mną. Jest pani młoda, pracowita, nie ma pani rodziny, a jest pani naprawdę świetna w tym co robi. Zależy mi na pani twierdzącej odpowiedzi.
 -To miłe co pan mówi i, że pan o mnie pomyślał, ale ja nie mogę wyjechać.
 -Myślę, że narzeczony by zrozumiał.
 -Nie chodzi już tylko o niego, choć przyznam, że w dużej mierze owszem.-mówisz ze stoickim spokojem
 -Proszę się zastanowić, oferta ważna nawet i do końca projektu.
 -Nie sądzę bym zmieniła zdanie.-odpowiadasz z przekąsem po czym go wymijasz i oddajesz waszemu asystentowi skończone projekty.
 -Jak mam panią przekonać?-słyszysz nagle pytanie
 -Nijak.-wzruszasz ramionami- Proszę wybrać sobie kogoś innego.
 -Ale ja chcę żeby to była pani.-powtórnie staje zbyt blisko ciebie co powoduje grymas na twojej twarzy. W niemal tej samej chwili dostrzegasz znaną ci postać nieopodal.
 -Michał?-dziwisz się i jednocześnie czujesz ulgę, że właśnie w tej chwili się pojawił w tym miejscu
 -Czyli rozumiem, że to ten szczęściarz przez którego moja oferta została wyparta?-wtrąca się mężczyzna- Marcin Biłat, koordynator projektu pani Wójcik.
 -Michał. Michał Kubiak.-dość niechętnie podaje mu dłoń
 -Reprezentant Polski?-gwiżdże z uznaniem- Włochy wymiękają, faktycznie.-kiwa głową- Nie zabieram państwu dłużej czasu, do zobaczenia.-rzuca na odchodne po czym znika z waszego pola widzenia, a ty momentalnie czujesz przeszywający błękitny wzrok utkwiony na tobie, z całą pewnością oczekujący na jakiekolwiek wyjaśnienia tej sytuacji.
 -Co tu robisz?
 -Chciałem cię porwać na lunch, ale teraz najchętniej komuś bym przywalił.-mówi wyraźnie zły- O czym on mówił?
 -Zaproponował mi półroczny staż we Włoszech.-wzruszasz ramionami
 -I?
 -Odmówiłam. Nie mam najmniejszej ochoty nigdzie bez ciebie wyjeżdżać, a po drugie mam powoli dość tego pana.-odpowiadasz z uśmiechem co spotyka się z jego aprobatą i udajecie się na planowany lunch.
Standardowo wspólnie spędzone chwile mijają niczym kilka sekund i nim się orientujecie Michał powtórnie wybywa na ostatnie już zgrupowanie poprzedzające europejski czempionat. Nienawidzisz się z nim żegnać, aczkolwiek w chwilach rozłąki przyświeca ci myśl ,że za chwilę mieliście się zobaczyć, bo wybierałaś się wraz z Igą i Łasko, który miał w tym roku przerwę od gry w kadrze na podbój Gdańska.
 -Wszystko w porządku?-pyta przyjaciółka pojawiająca się w progach twojego gabinetu
 -Czemu pytasz?
 -Bo wyglądasz na zmęczoną.-zauważa
 -Bo jestem, nie pamiętam kiedy ostatnio spałam dłużej niż pięć godzin.-krzywisz się- Ten projekt mnie wykończy.
 -Przyda ci się chwila wytchnienia zanim pojedziemy do Gdańska, także zbieraj swój zgrabny tyłek i zmykaj do domu.-zarządza Kowalczyk- Kubiak mnie zabije jak zobaczy cię taką zmordowaną.
 -Zwariowałaś? Mam masę pracy.
 -Masz moja droga urlop od dnia dzisiejszego na życzenie samej szefowej Kowalczyk, więc pięć minut i cię nie widzę tutaj.-mówi- I ani mi się waż pracować w domu!-grozi ci palcem
 -Tak jest szefowo!-odpowiasz z udawana powagą po czym ściskasz przyjaciółkę w geście podzięki i nie mija chwila jak wyfruwasz jak na skrzydłach z miejsca pracy i gnasz do domu. Jesteś tak zmęczona tym morderczym tempem w pracy, że usypiasz niemal od razu na kanapie, a oczy otwierasz grubo po dwudziestej pierwszej, a i to wydaje się być niewystarczające. Po wmuszeniu w siebie zdawkowych ilości jedzenia, odbyciu krótkiej rozmowie z szatynem powtórnie wędrujesz ku krainie snów, tym razem budząc się nie bagatela, bo po godzinie dziesiątej. Doprowadzasz się do ładu i jak też obiecałaś swojej przyjaciółce stawiasz się o wyznaczonej godzinie w waszej ulubionej kawiarni na małe pogaduchy.
 -Wyglądasz jakby przejechała cię ciężarówka.-chichoczesz na widok wyraźnie zmarnowane przyjaciółki- Pobalowaliście z Łasko?
 -Kac w tym wypadku byłby zdecydowanie lepszą opcją.-odpowiada wzdychając- Po prostu ten projekt mnie wykańcza.-mówi przeglądając menu- Za to ty wyglądasz o niebo lepiej moja droga.
 -Spałam dzisiaj chyba z kilkanaście godzin, a i tak dalej najchętniej bym poleniuchowała.-śmiejesz się
 -W takie dni najlepiej nic nie robić.-odpowiada ci,a ty momentalnie zaczynasz się zastanawiać nad jej słowami. Byłyście tak zżyte, że nawet wasze organizmy funkcjonowały w podobnych cyklach, w zasadzie w większości przypadków.
 -Który dzisiaj jest?-pytasz
 -Trzynasty.-odpowiada ci nieprzerwanie starając się wybrać coś z karty zamówień.-Coś się stało?
 -Nie, po prostu czas tak szybko zleciał, że z trzech tygodni do wyjazdu do Gdańska zrobiły się tydzień.-mówisz nieprzerwanie gorliwie dedukując. Po chwili namyśleń to do czego dochodzisz wydaje ci się być zupełną abstrakcją z której masz ochotę roześmiać się w głos i zdecydowanie odrzucasz, nie chcąc zaprzątać sobie głowy. Nie może to być możliwe, nie widzisz takiej opcji...



#Iga:

Nawet nie wiedziałaś, kiedy minęły prawie trzy miesiące. Podczas nich nadeszło tak wiele zmian, że pod koniec sierpnia nie byłaś już tą samą Igą Kowalczyk, co wcześniej. Twoim lokum nie było już piękne mieszkanie dzielone z Mają, a równie piękny apartament dzielony z siatkarzem. Do dziś nie możesz zapomnieć miny wyżej wymienionego, kiedy zobaczył jak wiele ciuchów i rzeczy miałaś zamiar upchnąć w szafach należących do niego. Bądź co bądź była to syzyfowa praca, ale po kilku dniach mogłaś już z radością stwierdzić, że w dawnym mieszkaniu nie pozostała ani jedna twoja rzecz. Majka również szybko jak na ilość swoich "drobiazgów" uporała się z przeprowadzką, także powoli przymierzałaś się do sprzedania mieszkania. Oprócz tych ekscesów związanych ze zmianą zamieszkania, na głowie miałaś również pracę, w której działo się momentami więcej niż mogłaś to ogarnąć. Nawiązaliście współpracę z włoską firmą, a ty byłaś koordynatorką tego projektu. Co się z tym wiązało, wraz z Mają spędzałyście tam więcej czasu niż we własnych czterech ścianach. Oczywiście żaden z siatkarzy nie był z tego powodu zadowolony. Od przyjaciółki dowiedziałaś się, że Kubiak przygotowuje się do Mistrzostw Europy i bywał w ich lokum od święta. Do tego Łasko rozpoczął przygotowywania do sezonu klubowego, więc jego też ciężko było zastać w domu. Zarówno ich, jak i wasze kariery nabierały tempa, więc na brak atrakcji nikt z was nie mógł narzekać. Z tęsknotą oglądałaś zdjęcia z waszych czerwcowych wakacji i z takim samym smutkiem przywoływałaś wspomnienia z tamtego okresu. Twój związek jak każdy obfitował we wzloty i upadki, ale generalnie wasza więź była z każdym dniem coraz bardziej silniejsza. Byłaś bezgranicznie szczęśliwa i nie potrafiłaś żyć bez siatkarza. Gdyby nie on, już dawno zrezygnowałabyś z prowadzonego w firmie projektu. Dodawał ci otuchy i z cierpliwością znosił twoje narzekania na wyjątkowo nieogarniętych pracowników z Włoch. Starał się wspierać cię jak najczęściej i umilać ci wieczory, kiedy to padnięta wracałaś do mieszkania. W sierpniu osiągnęliście tak niesamowitą więź, że kiedy siedziałaś na nudnych spotkaniach przed zaśnięciem powstrzymywała cię myśl, że jeszcze kilka minut i wrócisz do domu, gdzie ktoś na ciebie czeka. W końcu nie wytrzymałaś szaleńczego tempa i na własne żądanie wzięłaś dwudniowy urlop. Widziałaś, że Majka również nie wyglądała zbyt dobrze i siłą wygoniłaś ją z firmy, również dając jej parę dni wolnego.

- Święty Panie, co się stało, że moje słońce tak szybko wróciło do domu, co? - tak oto zostałaś przywitana tego popołudnia.

- Wzięłam sobie wolne, bo dziś podczas rozmów z innymi koordynatorami czułam się, jakbym miała zaraz zemdleć. - wzdychasz i padasz na kanapę obok ukochanego.

- O nie, moja droga, marsz do łóżka. Jutro wpadnę tam do tych Włochów i im rzucę paroma określeniami, bo mi wykańczają moją Igę. - bierze cię na ręce i niesie do sypialni.

- Ty byś się chociaż z nimi dogadał. Ich znajomość języka angielskiego jest przerażająca. - parskasz śmiechem. Kilka sekund później znajdujesz się w łóżku z kubkiem herbaty w dłoniach.

- Oj nie patrz na mnie jakbym miała się zaraz rozsypać. Nic mi nie jest, jestem tylko i wyłącznie troszeczkę zmęczona. - mówisz na widok Michała, który siedział obok.

- Troszeczkę? Kochanie, w takim stanie to cię jeszcze nie widziałem. Martwię się. - odpowiada i głaszcze cię po włosach.

- Daj spokój, nie masz o co. Wyśpię się i wszystko wróci do normy. - próbujesz jakoś go przekonać, ale nie sądzisz, żeby ci się to udało. Prawdą było, że ostatnio nie czułaś się najlepiej, miewałaś mroczki przed oczami, nudności, czy zmiany nastrojów, ale niekoniecznie Łasko o tym wiedział. Nie chciałaś, żeby zaczął traktować cię jak jajko, a całą winę zwalałaś na niewyspanie i przemęczenie. Teraz jednak zaczynałaś się trochę zastanawiać, co też mogło być przyczyną.

- A teraz do spania, Iguś. - zabiera ci pusty kubek i szykuje się do wyjścia.

- A ty gdzie? - pytasz ze smutkiem.

- Trening, słońce, trening. Ale spokojnie, za dwie godziny jestem z powrotem. Chociaż myślę, że ty się za szybko nie obudzisz, więc spędzę samotny wieczór. - udaje smutnego, na co rzucasz go poduszką.

- A idź ty! - rzucasz mu na pożegnanie.

- Kocham cię! - odkrzykuje i przesyła ci całusa w powietrzu. Kręcisz głową z dezaprobatą i chwilę potem do twoich uszu dochodzi dźwięk zamykanych drzwi. Obracasz się na bok i otulasz szczelniej ciepłą kołdrą. Przez chwilę męczyło cię pytanie, co też mogło się dziać w twoim organizmie. Nigdy nie miałaś złych wyników, nigdy nie odwiedzałaś lekarzy, a krew pobierano ci łącznie dwa razy. Raz tuż po narodzinach i podczas badań do prawa jazdy. Nagle przez twoją głowę przemyka ci pewna myśl, która powoduje u ciebie zupełne otępienie. Nie, to niemożliwe. W zupełności się tego nie spodziewałaś. Ale przecież tak długo na to czekałaś, prawda? Ale czy na pewno tak jest?
Długo nie mogłaś zasnąć i owa myśl nawet przyszła do ciebie w śnie. Zmęczenie spowodowało, że obudziłaś się po piętnastu godzinach następnego dnia. Nie chciałaś nic mówić Michałowi i pierwszy raz z niecierpliwością czekałaś aż pojedzie na poranny trening. Odczekałaś kilka minut od jego wyjścia z mieszkania i pognałaś do apteki. Wróciłaś do mieszkania z.. testem ciążowym. Tak, musiałaś sprawdzić. Podczas oczekiwania na wynik o mało nie przegryzłaś sobie wargi. Musiałaś to sobie przyznać, chciałaś, żeby pojawiły się dwie kreski. Zawsze chciałaś mieć dziecko, a w ostatnim czasie dużo na ten temat rozmawialiście z Łasko. Z trzęsącymi się rękoma spojrzałaś na test. Twoim oczom ukazała się jedna mocno widoczna kreska i jedna słabo. Nie dostałaś jednoznacznej odpowiedzi i wciąż wprost umierałaś ze stresu. Po długich rozmyślaniach uznałaś, że lepiej poczekać na ukochanego i mu powiedzieć o podejrzeniach. Kiedy ukazał się w drzwiach od razu oznajmiłaś mu, że musicie poważnie porozmawiać.

- Zamieniam się w słuch. - odpowiedział i usiadł obok ciebie, bacznie się przyglądając.

- Michał... - złapałaś go za dłonie, nie bardzo wiedząc jak mu o tym powiedzieć.

- No mów. - ponaglił cię.

- Chyba jestem w ciąży... - odpowiedziałaś cicho. Teraz pozostało ci jedynie modlić się, żeby rozmówca w końcu coś odpowiedział... Ale przecież to tylko podejrzenia i nic nie było jasne. Mimo, że bardzo chciałaś by się sprawdziły.
~*~
 Joan: Dziś witam was tylko ja. :) Karolina przebywa w słonecznej Italii i nie ma możliwości napisania paru słów od siebie. W każdym bądź razie, wingspiker serdecznie was wszystkich pozdrawia! ♥ Myślę, że jeśli ktoś przeczytał dzisiejszy rozdział uważnie, to paru rzeczy się domyśla. :P Liczę na to, iż wam się podoba i macie ochotę na więcej rozdziałów naszych z naszymi bohaterami. :) Dziś nie będę się za wiele rozpisywać, gdyż jutro wybieram się na mecz do Ergo Areny i zaczynam małe przygotowania. Jeśli ktoś również się tam wybiera i w dodatku ma miejsca w okolicach sektora 513, to pozdrawiam ja - kurdupel w koszulce Wlazłego. :D No nic, pozostawiam was z #22 i lecę oczekiwać na dzisiejszy mecz. Dziś okaże się, czy jutro pojadę na pełen emocji decydujący mecz. :) Pozdrawiam was kochani, i ja, i Caro! <3 Kolejny rozdział w niedzielę, gdyż wtedy wraca wingspiker.

Zapraszam do komentowania i zdawania nam opinii z dzisiejszego rozdziału, chętnie poczytam co wam się podoba, a co nie. :) 

4 komentarze:

  1. Iga w ciąży? będą małe łaskii!!! W sumie ciekawie by bylo ;) Myśle, ze Michał sie ucieszy. Gorzej z Majką, bo stwierdzam, że ona też u siebie podejrzewa ten stan. U nich ta sielanka może się skończyć... w dodatku ten Włoch. grr, irytuje mnie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Iga w ciazy! <3 <3 <3 jak pieknie <3 Agnieszka ma racje BEDA MALE ŁASKI !!! <3
    cos podejrzewam, ze Majka bedzie miala to o czym mysle <3 choc ma cos zle przeczucia, ze to moze byc nie to tylko cos bardzo bardzo zlego :( prosze powiedzcie, ze sie myle i nie psujcie tej sielanki :(
    no nic, pozostaje mi czekac :)
    pozdrawiam i zycze weny :*
    PS grrr denerwuje mnie ten Wloch, mam ochote mocno mu przypiep... sorki przywalic :)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak! powiedzcie, ze beda male łaski i małe kubiaki ! ;> no prosze, powiedzcie, ze to prawda ! :D
    z niecierpliwością czekam na nastepny rozdzial ! :D
    p.s. tez w sobote bylam w Ergo ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń