#Maja
Dni mijały w tak zastraszającym tempie, że nie wiesz nawet
kiedy z zaledwie początku czerwca zrobił się koniec sierpnia. Wszystko w twoim
życiu ostatnimi miesiącami działo się tak prędko, że nawet nie wiesz kiedy to
wszystko minęło. Można stwierdzić, że ostatnimi czasy przeszłaś wewnętrzną
przemianę za sprawą pewnego niebieskookiego szatyna, który zdecydowanie zmienił
twoje poglądy na pewne sprawy, a przede wszystkim zrobił coś czego nie udało
się uczynić innym śmiałkom. Sprawił, że nieposkromiona femme fatale była w
szczęśliwym związku i z pełną odwagą patrzyła na przyszłość, wspólną
przyszłość. Gdyby ktoś rok temu powiedział ci, że będziesz szczęśliwa z facetem
z całą pewnością szczerze byś go wyśmiała. A jednak wreszcie znalazłaś tego, na
którego wydawać się mogło czekałaś. Może nie byliście idealnym związkiem,
zdarzały się wam mniejsze lub większe kłótnie, ostatnimi czasy widywaliście się
tyle co na lekarstwo bo szatyn podróżował po świecie z reprezentacją kraju i do
domu wpadła na dzień czy dwa by tylko w zasadzie przepakować walizki i wyrzucić
ci stertę brudów do prania, to mimo to wydawać się mogło, że łączące was uczucie
tylko rosło. I choć bywały momenty, że okropnie za sobą tęskniliście, dzieliły
was niekiedy tysiące kilometrów to nie było dnia byście nie zamienili choć
słowa. Oczywiście ty, gdy tylko mogłaś i gdy tylko grał w kraju jak
najwierniejszy kibic zjawiałaś się w halach, nie ważne czy były po drugiej
stronie Polski. Szczerze polubiłaś tą fenomenalną atmosferę jaka panowała na
polskich halach i niczym małe dziecko cieszyła się na samą myśl bycia częścią
takie widowiska, ale i też zobaczeniu ukochanego, jednymi słowy przyjemne z
pożytecznym. O dziwo udało wam się znów wyjechać na mały urlop, reprezentacja
nie awansowała do turnieju finałowego ligi światowej i mieliście siebie na
calutkie dziesięć dni w malowniczej Grecji. Standardowo po błogich wspólnie
spędzonych chwilach już z początkiem sierpnia szatyn pognał w kierunku
spalskich lasów w celu przygotowania się do mistrzostw Europy, których Polska
była współgospodarzem i na których miałaś nadzieję zaszczycić swoją obecnością.
Oczywiście w pracy również nie mogłaś narzekać na nudę. Wasza firma nawiązała
współpracę z renomowaną międzynarodową placówką architektoniczną, a ty sama zostałaś
wyznaczona do grupy pracującej nad jednym z ważniejszych projektów przez co
chcąc nie chcąc ślęczałaś często do późnych wieczornych godzin mordując się z
projektami. Do tego smaczku dodawał prezes owej firmy, który okazał się być
Polakiem blisko trzydziestki i usilnie starającego się cię uwieść, co musiałaś
przyznać szło mu z opłakanymi skutkami. Jednymi słowy w twoim życiu osobistym jak
i zawodowym działo się naprawdę wiele.
-Michał?-dziwisz się
wracając wieczorem do mieszkania i zastając widok walizek okupujących
przedpokój
-Nie, włamywacz,
wyprowadzam panią.-słyszysz po chwili znajomy głos- Już myślałem, że nie
wrócisz dzisiaj.
-Przepraszam, gdybym
wiedziała ,że wracasz wcześniej bym się urwała.-odpowiadasz mu
-Czyżby znowu boski Alvaro?-pyta
-Po części.-wzdychasz
po czym bez słowa wtulasz się w niego zupełnie spragniona jego bliskości
-Czy ja mam temu
kretynowi ręcznie wytłumaczyć, że nie jesteś zainteresowana?
-Brakowało mi ciebie
i tej twojej zazdrości Miśku.-chichoczesz
-Po prostu wpienia
mnie ten gość, gdyby nie był jakimś tam ważniakiem i nie zależała od niego
twoja praca już dawno by dostał w pysk.
-Jeśli cię pocieszę
to zdradzę ci, że jego osoba wcale, a wcale mnie nie interesuje.-mówisz
spoglądając w jego błękitne oczy- Za to osoba pewnego niezwykle przystojnego i
nie mniej zazdrosnego siatkarza, który ostatnio bawi się w turystę owszem.
-I na taką odpowiedź
liczyłem.-szczerzy się po czym kosztuje twoich ust na co ty zupełnie
przystajesz bo okropnie brakowało ci jego bliskości. Jak mało czego w tym
momencie. Zupełnie spragnieni siebie dajecie upust fali namiętności jaka was
ogarnęła kończąc ten jakże męczący dzień jakże przyjemnym uniesieniem.
Gdy budzisz się rano nie potrafisz się nie uśmiechnąć pod
nosem. Już zapomniałaś jak to jest czuć przyjemne ciepło obok czy ogromne ręce
oplatające cię w pasie. Mogłabyś godzinami patrzeć na szatyna pogrążonego w
śnie, jednak któryś z kolei dźwięk budzika zwiastujący kilka chwil przed
godziną ósmą wygrał z nieodpartą chęcią zostania z nim w domu. W ekspresowym
tempie odbywasz wszelkie poranne czynności i na dwadzieścia minut przed
dziewiątą wychodząc mijasz jeszcze na wpół przytomnego Michała, którego witasz
soczystym buziakiem w policzek po czym niemal wybiegasz z mieszkania gnając do
pracy na zaplanowane spotkanie grupy projektowej. Wpadasz do sali konferencyjnej
na chwilę przed szefem i zajmujesz miejsce tuż koło Igi. Po ponad godzinie
bezsensownego gadania i przedstawiania mało interesujących zestawień
opuszczacie pomieszczenie.
-Ktoś tu widzę ma
dobry humor.-zauważa przyjaciółka
-Bo mam
powód.-uśmiechasz się
-Czyżby ten powód
miał niespełna dwa metry wzrostu, niebieskie oczy i był reprezentantem Polski
robiącym swojej ukochanej niespodziankę w postaci przyjazdu na całe dwadzieścia
cztery godziny?-chichocze
-Tym razem na całe
siedemdziesiąt dwie!-poprawiasz ją ze śmiechem
-W takim razie nie
będziemy wam z Łasko przeszkadzać, rozumiem, że nasze towarzystwo będzie raczej
zbędne.-odpowiada z szerokim uśmiechem
-Myślę, że jakoś to
przeżyjecie.-śmiejesz się
-Jakoś trzeba
będzie.-puszcza ci oczko po czym rozchodzicie się do swoich gabinetów i
pochłaniacie się w pracy. Nie wiesz nawet kiedy z godziny dziesiątej z minutami
robi się trzynasta, oznajmująca zbliżającą się porę lunchu. Standardowo już
twój spokój zostaje zakłócony przez energiczne pukanie do drzwi i postać samego
prezesa projektu we własnej osobie.
-Miałem nadzieję, że
jeszcze pani nie wywiało na lunch i się nie myliłem.-rzuca ma powitanie
-Ale zaraz
wywieje.-odpowiadasz mu
-W takim razie może
da się pani namówić na małą kawę?
-Przykro mi, ale obiecałam
już ją komuś innemu.-zbywasz go
-To może lampka
wytrawnego wina wieczorem? Słyszałem, że całkiem niedaleko otworzyli ciekawą restaurację.
-Mam na głowie cała
masę pracy związaną z projektem, a do tego bliskich, których zaniedbuję
ostatnimi czasy przez projekt, więc muszę odmówić.
-Dzieci w domu nie
płaczą, prawda panno Wójcik?
-Dzieci może nie, ale
ukochany może.-odpowiadasz beznamiętnie po czym kierujesz się ku wyjściu-
Wybaczy pan, ale chciałabym już wyjść.
-A ja mam dla pani
ofertę nie do odrzucenia.-rzuca stając tuż przed tobą na co aż cię wzdryga, go
stoi zdecydowanie zbyt blisko.
-Nie może poczekać?
-Zależałoby mi na
pani jak najszybszej odpowiedzi.-mówi wlepiając w ciebie wzrok- Półroczny staż
w świetnej włoskiej firmie architektonicznej, oczywiście przy współpracy
również ze mną. Jest pani młoda, pracowita, nie ma pani rodziny, a jest pani
naprawdę świetna w tym co robi. Zależy mi na pani twierdzącej odpowiedzi.
-To miłe co pan mówi
i, że pan o mnie pomyślał, ale ja nie mogę wyjechać.
-Myślę, że narzeczony
by zrozumiał.
-Nie chodzi już tylko
o niego, choć przyznam, że w dużej mierze owszem.-mówisz ze stoickim spokojem
-Proszę się
zastanowić, oferta ważna nawet i do końca projektu.
-Nie sądzę bym
zmieniła zdanie.-odpowiadasz z przekąsem po czym go wymijasz i oddajesz waszemu
asystentowi skończone projekty.
-Jak mam panią
przekonać?-słyszysz nagle pytanie
-Nijak.-wzruszasz
ramionami- Proszę wybrać sobie kogoś innego.
-Ale ja chcę żeby to
była pani.-powtórnie staje zbyt blisko ciebie co powoduje grymas na twojej
twarzy. W niemal tej samej chwili dostrzegasz znaną ci postać nieopodal.
-Michał?-dziwisz się
i jednocześnie czujesz ulgę, że właśnie w tej chwili się pojawił w tym miejscu
-Czyli rozumiem, że
to ten szczęściarz przez którego moja oferta została wyparta?-wtrąca się
mężczyzna- Marcin Biłat, koordynator projektu pani Wójcik.
-Michał. Michał
Kubiak.-dość niechętnie podaje mu dłoń
-Reprezentant
Polski?-gwiżdże z uznaniem- Włochy wymiękają, faktycznie.-kiwa głową- Nie zabieram
państwu dłużej czasu, do zobaczenia.-rzuca na odchodne po czym znika z waszego
pola widzenia, a ty momentalnie czujesz przeszywający błękitny wzrok utkwiony
na tobie, z całą pewnością oczekujący na jakiekolwiek wyjaśnienia tej sytuacji.
-Co tu robisz?
-Chciałem cię porwać
na lunch, ale teraz najchętniej komuś bym przywalił.-mówi wyraźnie zły- O czym
on mówił?
-Zaproponował mi
półroczny staż we Włoszech.-wzruszasz ramionami
-I?
-Odmówiłam. Nie mam
najmniejszej ochoty nigdzie bez ciebie wyjeżdżać, a po drugie mam powoli dość
tego pana.-odpowiadasz z uśmiechem co spotyka się z jego aprobatą i udajecie
się na planowany lunch.
Standardowo wspólnie spędzone chwile mijają niczym kilka
sekund i nim się orientujecie Michał powtórnie wybywa na ostatnie już
zgrupowanie poprzedzające europejski czempionat. Nienawidzisz się z nim żegnać,
aczkolwiek w chwilach rozłąki przyświeca ci myśl ,że za chwilę mieliście się
zobaczyć, bo wybierałaś się wraz z Igą i Łasko, który miał w tym roku przerwę
od gry w kadrze na podbój Gdańska.
-Wszystko w
porządku?-pyta przyjaciółka pojawiająca się w progach twojego gabinetu
-Czemu pytasz?
-Bo wyglądasz na
zmęczoną.-zauważa
-Bo jestem, nie
pamiętam kiedy ostatnio spałam dłużej niż pięć godzin.-krzywisz się- Ten
projekt mnie wykończy.
-Przyda ci się chwila
wytchnienia zanim pojedziemy do Gdańska, także zbieraj swój zgrabny tyłek i
zmykaj do domu.-zarządza Kowalczyk- Kubiak mnie zabije jak zobaczy cię taką
zmordowaną.
-Zwariowałaś? Mam
masę pracy.
-Masz moja droga
urlop od dnia dzisiejszego na życzenie samej szefowej Kowalczyk, więc pięć
minut i cię nie widzę tutaj.-mówi- I ani mi się waż pracować w domu!-grozi ci
palcem
-Tak jest
szefowo!-odpowiasz z udawana powagą po czym ściskasz przyjaciółkę w geście
podzięki i nie mija chwila jak wyfruwasz jak na skrzydłach z miejsca pracy i
gnasz do domu. Jesteś tak zmęczona tym morderczym tempem w pracy, że usypiasz
niemal od razu na kanapie, a oczy otwierasz grubo po dwudziestej pierwszej, a i
to wydaje się być niewystarczające. Po wmuszeniu w siebie zdawkowych ilości
jedzenia, odbyciu krótkiej rozmowie z szatynem powtórnie wędrujesz ku krainie
snów, tym razem budząc się nie bagatela, bo po godzinie dziesiątej. Doprowadzasz
się do ładu i jak też obiecałaś swojej przyjaciółce stawiasz się o wyznaczonej
godzinie w waszej ulubionej kawiarni na małe pogaduchy.
-Wyglądasz jakby
przejechała cię ciężarówka.-chichoczesz na widok wyraźnie zmarnowane przyjaciółki-
Pobalowaliście z Łasko?
-Kac w tym wypadku
byłby zdecydowanie lepszą opcją.-odpowiada wzdychając- Po prostu ten projekt mnie wykańcza.-mówi przeglądając menu- Za to ty wyglądasz o niebo lepiej moja droga.
-Spałam dzisiaj chyba
z kilkanaście godzin, a i tak dalej najchętniej bym poleniuchowała.-śmiejesz
się
-W takie dni najlepiej
nic nie robić.-odpowiada ci,a ty momentalnie zaczynasz się zastanawiać nad jej
słowami. Byłyście tak zżyte, że nawet wasze organizmy funkcjonowały w podobnych
cyklach, w zasadzie w większości przypadków.
-Który dzisiaj jest?-pytasz
-Trzynasty.-odpowiada
ci nieprzerwanie starając się wybrać coś z karty zamówień.-Coś się stało?
-Nie, po prostu czas
tak szybko zleciał, że z trzech tygodni do wyjazdu do Gdańska zrobiły się tydzień.-mówisz nieprzerwanie gorliwie dedukując. Po chwili namyśleń to do czego
dochodzisz wydaje ci się być zupełną abstrakcją z której masz ochotę roześmiać
się w głos i zdecydowanie odrzucasz, nie chcąc zaprzątać sobie głowy. Nie może
to być możliwe, nie widzisz takiej opcji...
#Iga:
Nawet nie wiedziałaś, kiedy minęły prawie trzy miesiące.
Podczas nich nadeszło tak wiele zmian, że pod koniec sierpnia nie byłaś już tą
samą Igą Kowalczyk, co wcześniej. Twoim lokum nie było już piękne mieszkanie
dzielone z Mają, a równie piękny apartament dzielony z siatkarzem. Do dziś nie
możesz zapomnieć miny wyżej wymienionego, kiedy zobaczył jak wiele ciuchów i
rzeczy miałaś zamiar upchnąć w szafach należących do niego. Bądź co bądź była
to syzyfowa praca, ale po kilku dniach mogłaś już z radością stwierdzić, że w dawnym
mieszkaniu nie pozostała ani jedna twoja rzecz. Majka również szybko jak na
ilość swoich "drobiazgów" uporała się z przeprowadzką, także powoli
przymierzałaś się do sprzedania mieszkania. Oprócz tych ekscesów związanych ze
zmianą zamieszkania, na głowie miałaś również pracę, w której działo się
momentami więcej niż mogłaś to ogarnąć. Nawiązaliście współpracę z włoską
firmą, a ty byłaś koordynatorką tego projektu. Co się z tym wiązało, wraz z
Mają spędzałyście tam więcej czasu niż we własnych czterech ścianach.
Oczywiście żaden z siatkarzy nie był z tego powodu zadowolony. Od przyjaciółki
dowiedziałaś się, że Kubiak przygotowuje się do Mistrzostw Europy i bywał w ich
lokum od święta. Do tego Łasko rozpoczął przygotowywania do sezonu klubowego,
więc jego też ciężko było zastać w domu. Zarówno ich, jak i wasze kariery
nabierały tempa, więc na brak atrakcji nikt z was nie mógł narzekać. Z tęsknotą
oglądałaś zdjęcia z waszych czerwcowych wakacji i z takim samym smutkiem
przywoływałaś wspomnienia z tamtego okresu. Twój związek jak każdy obfitował we
wzloty i upadki, ale generalnie wasza więź była z każdym dniem coraz bardziej silniejsza.
Byłaś bezgranicznie szczęśliwa i nie potrafiłaś żyć bez siatkarza. Gdyby nie
on, już dawno zrezygnowałabyś z prowadzonego w firmie projektu. Dodawał ci
otuchy i z cierpliwością znosił twoje narzekania na wyjątkowo nieogarniętych
pracowników z Włoch. Starał się wspierać cię jak najczęściej i umilać ci
wieczory, kiedy to padnięta wracałaś do mieszkania. W sierpniu osiągnęliście
tak niesamowitą więź, że kiedy siedziałaś na nudnych spotkaniach przed
zaśnięciem powstrzymywała cię myśl, że jeszcze kilka minut i wrócisz do domu,
gdzie ktoś na ciebie czeka. W końcu nie wytrzymałaś szaleńczego tempa i na
własne żądanie wzięłaś dwudniowy urlop. Widziałaś, że Majka również nie
wyglądała zbyt dobrze i siłą wygoniłaś ją z firmy, również dając jej parę dni
wolnego.
- Święty Panie, co się stało, że moje słońce tak szybko
wróciło do domu, co? - tak oto zostałaś przywitana tego popołudnia.
- Wzięłam sobie wolne, bo dziś podczas rozmów z innymi
koordynatorami czułam się, jakbym miała zaraz zemdleć. - wzdychasz i padasz na
kanapę obok ukochanego.
- O nie, moja droga, marsz do łóżka. Jutro wpadnę tam do
tych Włochów i im rzucę paroma określeniami, bo mi wykańczają moją Igę. - bierze
cię na ręce i niesie do sypialni.
- Ty byś się chociaż z nimi dogadał. Ich znajomość języka
angielskiego jest przerażająca. - parskasz śmiechem. Kilka sekund później
znajdujesz się w łóżku z kubkiem herbaty w dłoniach.
- Oj nie patrz na mnie jakbym miała się zaraz rozsypać. Nic
mi nie jest, jestem tylko i wyłącznie troszeczkę zmęczona. - mówisz na widok
Michała, który siedział obok.
- Troszeczkę? Kochanie, w takim stanie to cię jeszcze nie widziałem.
Martwię się. - odpowiada i głaszcze cię po włosach.
- Daj spokój, nie masz o co. Wyśpię się i wszystko wróci do
normy. - próbujesz jakoś go przekonać, ale nie sądzisz, żeby ci się to udało.
Prawdą było, że ostatnio nie czułaś się najlepiej, miewałaś mroczki przed
oczami, nudności, czy zmiany nastrojów, ale niekoniecznie Łasko o tym wiedział.
Nie chciałaś, żeby zaczął traktować cię jak jajko, a całą winę zwalałaś na
niewyspanie i przemęczenie. Teraz jednak zaczynałaś się trochę zastanawiać, co
też mogło być przyczyną.
- A teraz do spania, Iguś. - zabiera ci pusty kubek i
szykuje się do wyjścia.
- A ty gdzie? - pytasz ze smutkiem.
- Trening, słońce, trening. Ale spokojnie, za dwie godziny
jestem z powrotem. Chociaż myślę, że ty się za szybko nie obudzisz, więc spędzę
samotny wieczór. - udaje smutnego, na co rzucasz go poduszką.
- A idź ty! - rzucasz mu na pożegnanie.
- Kocham cię! - odkrzykuje i przesyła ci całusa w powietrzu.
Kręcisz głową z dezaprobatą i chwilę potem do twoich uszu dochodzi dźwięk
zamykanych drzwi. Obracasz się na bok i otulasz szczelniej ciepłą kołdrą. Przez
chwilę męczyło cię pytanie, co też mogło się dziać w twoim organizmie. Nigdy
nie miałaś złych wyników, nigdy nie odwiedzałaś lekarzy, a krew pobierano ci
łącznie dwa razy. Raz tuż po narodzinach i podczas badań do prawa jazdy. Nagle przez
twoją głowę przemyka ci pewna myśl, która powoduje u ciebie zupełne otępienie.
Nie, to niemożliwe. W zupełności się tego nie spodziewałaś. Ale przecież tak
długo na to czekałaś, prawda? Ale czy na pewno tak jest?
Długo nie mogłaś zasnąć i owa myśl nawet przyszła do ciebie
w śnie. Zmęczenie spowodowało, że obudziłaś się po piętnastu godzinach
następnego dnia. Nie chciałaś nic mówić Michałowi i pierwszy raz z
niecierpliwością czekałaś aż pojedzie na poranny trening. Odczekałaś kilka
minut od jego wyjścia z mieszkania i pognałaś do apteki. Wróciłaś do mieszkania
z.. testem ciążowym. Tak, musiałaś sprawdzić. Podczas oczekiwania na wynik o
mało nie przegryzłaś sobie wargi. Musiałaś to sobie przyznać, chciałaś, żeby
pojawiły się dwie kreski. Zawsze chciałaś mieć dziecko, a w ostatnim czasie
dużo na ten temat rozmawialiście z Łasko. Z trzęsącymi się rękoma spojrzałaś na
test. Twoim oczom ukazała się jedna mocno widoczna kreska i jedna słabo. Nie
dostałaś jednoznacznej odpowiedzi i wciąż wprost umierałaś ze stresu. Po
długich rozmyślaniach uznałaś, że lepiej poczekać na ukochanego i mu powiedzieć
o podejrzeniach. Kiedy ukazał się w drzwiach od razu oznajmiłaś mu, że musicie
poważnie porozmawiać.
- Zamieniam się w słuch. - odpowiedział i usiadł obok
ciebie, bacznie się przyglądając.
- Michał... - złapałaś go za dłonie, nie bardzo wiedząc jak
mu o tym powiedzieć.
- No mów. - ponaglił cię.
- Chyba jestem w ciąży... - odpowiedziałaś cicho. Teraz
pozostało ci jedynie modlić się, żeby rozmówca w końcu coś odpowiedział... Ale
przecież to tylko podejrzenia i nic nie było jasne. Mimo, że bardzo chciałaś by
się sprawdziły.
~*~
~*~
Joan: Dziś witam was tylko ja. :) Karolina przebywa w słonecznej Italii i nie ma możliwości napisania paru słów od siebie. W każdym bądź razie, wingspiker serdecznie was wszystkich pozdrawia! ♥ Myślę, że jeśli ktoś przeczytał dzisiejszy rozdział uważnie, to paru rzeczy się domyśla. :P Liczę na to, iż wam się podoba i macie ochotę na więcej rozdziałów naszych z naszymi bohaterami. :) Dziś nie będę się za wiele rozpisywać, gdyż jutro wybieram się na mecz do Ergo Areny i zaczynam małe przygotowania. Jeśli ktoś również się tam wybiera i w dodatku ma miejsca w okolicach sektora 513, to pozdrawiam ja - kurdupel w koszulce Wlazłego. :D No nic, pozostawiam was z #22 i lecę oczekiwać na dzisiejszy mecz. Dziś okaże się, czy jutro pojadę na pełen emocji decydujący mecz. :) Pozdrawiam was kochani, i ja, i Caro! <3 Kolejny rozdział w niedzielę, gdyż wtedy wraca wingspiker.
Zapraszam do komentowania i zdawania nam opinii z dzisiejszego rozdziału, chętnie poczytam co wam się podoba, a co nie. :)
Iga w ciąży? będą małe łaskii!!! W sumie ciekawie by bylo ;) Myśle, ze Michał sie ucieszy. Gorzej z Majką, bo stwierdzam, że ona też u siebie podejrzewa ten stan. U nich ta sielanka może się skończyć... w dodatku ten Włoch. grr, irytuje mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Iga w ciazy! <3 <3 <3 jak pieknie <3 Agnieszka ma racje BEDA MALE ŁASKI !!! <3
OdpowiedzUsuńcos podejrzewam, ze Majka bedzie miala to o czym mysle <3 choc ma cos zle przeczucia, ze to moze byc nie to tylko cos bardzo bardzo zlego :( prosze powiedzcie, ze sie myle i nie psujcie tej sielanki :(
no nic, pozostaje mi czekac :)
pozdrawiam i zycze weny :*
PS grrr denerwuje mnie ten Wloch, mam ochote mocno mu przypiep... sorki przywalic :)
tak! powiedzcie, ze beda male łaski i małe kubiaki ! ;> no prosze, powiedzcie, ze to prawda ! :D
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nastepny rozdzial ! :D
p.s. tez w sobote bylam w Ergo ! ;)
Kiedy nowy rozdzial?
OdpowiedzUsuń