#Maja
Siedząc w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie zdecydowanie
wiedziałaś dlaczego tam właśnie się znajdowałaś. Za każdym razem atmosfera
panująca na hali robiła na tobie piorunujące wrażenie. Z resztą kto potrafiłby
przejść obojętnie wokół tak fenomenalnej atmosfery towarzyszącej każdemu
meczowi reprezentacji Polski w siatkówce? To co się działo w trakcie niemal
każdego meczu to była zupełna bajka. Widać było, że ci ludzie żyli tym sportem
i reagowali równie emocjonalnie na zdarzenia z boiska co sami zawodnicy. Choć
może nie byłaś ekspertem to doskonale wiedziałaś, że gra reprezentacji nie
należała do najlepszych. Mieli oni problemy z pokonaniem zdecydowanie niżej
notowanych Turków z którymi ostatecznie rozprawili się w czterech setach tak
samo jak ze Słowakami osładzając sobie porażkę z reprezentacją Francji w tym
samym stosunku, przez co musieli grać baraże do ćwierćfinałów i to nie byle z
kim, bo z odwiecznym przeciwnikiem jakim byli Bułgarzy.
-Nie denerwuj się tak
kochana, chłopaki dadzą radę.-rzuca Iga widząc twoje podenerwowanie
-Obyś miała rację bo
nie przeżyję kolejnego zawału.-odpowiadasz ze śmiechem z wielką uwaga
przyglądając się rozgrzewce, a zwłaszcza panu z numerem trzynastym na plecach, który zebrał sporą liczbę pochwał za swoją grę w meczach poprzednich. Po kilku
minutach rozgrzewka dobiegła końca i nadszedł czas na hymn. Nie było na hali
kibica, który nie wstałby ze swojego miejsca i nie odśpiewał acapella wraz z
zawodnikami Mazurka Dąbrowskiego. Odśpiewany przez kilkanaście tysięcy gardeł
robił naprawdę piorunujące wrażenie. Tak samo jak wspaniały doping jakim kibice
obdarzali swoich zawodników. Pierwsze dwa sety polscy siatkarze rozegrali wręcz
koncertowo pewnie pokonując przeciwników. Brakowało im tylko i aż jednego seta
do upragnionego zwycięstwa. Wtedy coś się zacięło i Bułgarzy przypomnieli sobie
o tym jak się gra. W czwartym secie byliśmy o włos od wygranej, niestety
zabrakło nam szczęścia i wszystkich zgromadzonych w hali czekał tie-break. W
nim prowadziliśmy już wydawać się mogło dość wysoko, ale nie potrafiliśmy
wykorzystać tego do końca. Było to jeden z najbardziej zaciętych setów tego spotkania. Nikt wtedy nie siedział
spokojnie na swoim miejscu. Wszyscy bez wyjątku wstali ze swoich miejsc i
zdzierali gardło byle tylko wspomóc swoją reprezentację. Piłka meczowa dla
Bułgarów przy stanie 17:16. Drzyzga rozgrywa do Kurka, wydawać się mogło
pewniaka, ten jednak nie kończy ataku z szóstej strefy i za wszelką cenę
starając się nie popełnić błędu przejścia linii środkowej niestety popełnia go
i przegrywamy. Całą halę spowija cisza i głęboka rozpacz zmieszana z
niedowierzaniem w to co właśnie się stało. Nie potrafiłaś patrzeć na tych
chłopaków bez żadnych emocji, nie mogłaś patrzeć spokojnie na Michała
siedzącego na boisku ze łzami w oczach. Choć to nie była twoja porażka, czułaś
się jakby właśnie tak było. Dopiero po dłuższej chwili podeszłaś do band
reklamowych. Kiedy szatyn spojrzał na ciebie tym swoim smutnym wzrokiem twoje
serce pękło na tysiące drobnych kawałeczków. Po chwili stał przed tobą przytulając
cię do siebie jak małą dziewczynkę. Żadne z was nic nie mówiło, w tej sytuacji
wszelkie słowa zdawały się być absolutnie zbędne. Staliście tuląc się do siebie
bez żadnego słowa przez dłuższą chwilę.
-Michał..-odzywasz
się
-Nic nie mów.-kręci
głową- Przegraliśmy to jak najwięksi frajerzy. Nie jesteśmy nawet w
ćwierćfinale.-mówi ściszonym głosem
-Tak bardzo mi
przykro.-mówisz czując łzy napływające do oczy co z pewnością jest po części
winą hormonów buzujących w twoim wnętrzu
-Nie płacz, przecież
to ja przegrałem, nie ty.-unosi twój podbródek ku górze
-Ale tak właśnie się
czuję.-odpowiadasz mu- I co teraz?
-Teraz wracam do
Jastrzębia i zaczynam przygotowania do sezonu. Trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć.-wzrusza
beznamiętnie ramionami
-Nienawidzę widzieć
cię takiego smutnego.
-A ja nie cierpię tak
przegrywać.-krzywi się- Trzeba jakoś żyć, to nie koniec świata. Chyba.
-Za rok wszystkim
pokażecie. –nikle się uśmiechasz
-Innej opcji nie
widzę.-mówi zakładając kosmyk twoich włosów za ucho- Uciekaj bo jutro czeka cię
długa droga i musisz się wyspać.
-Pewien
jesteś?-pytasz
-Pewnie, że bym wolał
wrócić razem z tobą, ale to będzie długa noc.-wzdycha- Mamy z chłopakami parę
spraw do obgadania, z resztą wrócę dopiero pojutrze.
-W takim razie do
pojutrze?
-Do
pojutrze.-odpowiada z cienieniem uśmiechu po czym długo się żegnacie i
rozchodzicie każde w swoją stronę. Przesypiasz kilka godzin, a gdy nad ranem
coś wyrywa cię ze snu nie pozwala ci już zmrużyć oka nawet przez krótką chwilę.
Chcąc nie chcąc zwlekasz się z łóżka i choć powtórnie twój stan daje o sobie
znać w postaci złego samopoczucia wrzucasz do walizki resztę rzeczy po czym ją
domykasz. Po chwili opuszczasz zajmowany przez siebie pokój i zmierzasz ku
windzie przy której spotykasz Igę z Michałem. Schodzicie wspólnie na śniadanie
na którym wmuszasz w siebie większe ilości posiłku niż masz ostatnimi czasy w
zwyczaju by nie wzbudzić podejrzeń Igi. Chciałeś jej powiedzieć, aczkolwiek
wolałaś żeby to Michał był pierwszą osobą dowiadującą się o twoim
błogosławionym stanie. Po skonsumowaniu śniadania ruszacie w podróż, która
trochę się przedłuża przez niesamowite korki spowodowane masą polskich kibiców
opuszczających tak jak wy Trójmiasto. Po ponad siedmiu godzinach wreszcie
docieracie do Jastrzębia. Gdy tylko wchodzisz do waszego wspólnego mieszkania
wrzucasz rzeczy do pralki i wygodnie rozkładasz się na łóżku. Gdy przysypiasz
ktoś zaczyna dobijać się do drzwi. Nie mając zielonego pojęcia kto to może być
wędrujesz ku nim.
-A pani to?-rzuca
brunetka stojąca przed nią
-To chyba ja powinnam
o to pytać.-mówisz zakładając ręce
-Pomyliłam
mieszkania?
-Zależy kogo pani
szuka.
-Michał?
-Będzie dopiero
jutro.-odpowiadasz ze stoickim spokojem- Czemu zawdzięczam sobie tą wizytę?
-A kim pani jest żeby
o to pytać?-pyta z wyraźną kpiną w głosie- Sprzątaczce nie muszę się spowiadać.
-Sprzątaczce?-prychasz- A pani jest kim,
akwizytorką z firmy reklamującej fastfood'y?-pytasz uszczypliwie nie wiedząc
nawet skąd nagle w tobie znalazły się pokłady uszczypliwości
-Złotko, ty chyba nie
wiesz kim ja jestem.-prycha
-I szczerze mówiąc
mało mnie to interesuje.- Może dowiem się, że jesteś narzeczoną?
-Na pewno jestem
bliższą mu osobą aniżeli ty.
-Polemizowałabym.-mówisz- Jak mniemam jesteś
Monika i zostawiłaś go ponad rok temu dla jakiegoś nadzianego kolegi z
pracy, więc nie rozumiem dlaczego tu jesteś.
-Dziwię się, że
Michał jest z kimś takim.-mówi z pogardą
-Dziwie się, że był z
kimś takim jak ty.-mierzysz ją wzrokiem
-A jednak i to
dobrych parę lat i przykro mi skarbie, ale długo tu nie zabawisz.
-Grozisz mi?-śmiejesz
się
-Nie, ja cię
uprzedzam.-odpowiada ze sztucznym uśmieszkiem
-Dziękuję za te dobre
rady i ostrzeżenia, ale jakby to ująć, mam je gdzieś.-odpowiadasz po czym
trzaskasz drzwiami tuż przed jej nosem. Chciałabyś zobaczyć jej minę raz jeszcze.
W tym momencie zdecydowanie wyszła z ciebie dawna Maja, której pozostałości wciąż
w tobie siedziały i czekały na ujawnienie. Po dłuższej chwili bicia się sama ze
sobą wreszcie sięgnęłaś po telefon i umówiłaś się na wizytę do ginekologa. W
zasadzie nie bałaś się już jej. Wszystkie znaki na niebie i ziemi niezbicie
wskazywały na to, że byłaś w ciąży, dlatego wizyta ta była jedynie
formalnością.
-To już prawie trzeci
miesiąc.-rzuca pani ginekolog patrząc na ekran
-Jak to możliwe, że
do tej pory nie było żadnych oznak tego, że jestem w ciąży?
-Ciąża to indywidualna
sprawa każdej kobiety i każda przechodzi ją inaczej.-odpowiada pani doktor- Nie
wygląda pani na uradowana jak większość przyszłych mam.
-Bo zupełnie nie
planowałam ciąży, zwłaszcza teraz.-odpowiadasz
-Chyba nie chce pani
jej usunąć?-pyta prosto z mostu
-Nie, choć w
pierwszej chwili przeszło mi to przez myśl.-wzdychasz- Choć nie planowałam
zostania matką, nie umiałabym chyba sobie spojrzeć w twarz po czymś takim.
-Macierzyństwo to
jeden z najpiękniejszych okresów życiu kobiety, proszę mi wierzyć.-uśmiecha
się.
Po kilku minutach rozmowy z lekarką dostajesz wszelkie
zalecenia oraz witaminy jakie masz przyjmować i umawiasz się na kolejną wizytę.
Wychodzisz z gabinetu ze zdjęciem usg w ręku. Pod wpływem impulsu dotykasz
swojego brzucha i zaczyna ogarniać cię panika. Nie z powodu przyszłego
macierzyństwa choć tego się bałaś równie mocno, ale z tego, że okropnie
obawiasz się jak tą ‘radosną’ nowinę zareaguje przyszły tata. Kiedy wracasz do
mieszkania w korytarzu już stoją walizki. Bierzesz głęboki oddech. Wiesz, że
musisz mu to powiedzieć, prędzej czy później.
-Nie spodziewałem się, że będę pierwszy.-uśmiecha się po czym obejmuje cie i skrada całusa- Okej?
-Chyba musimy
porozmawiać.-odpowiadasz mu
-Mam się bać?
-Nie
wiem.-przygryzasz wargę z nerwów
-O co chodzi?-pyta
spoglądając na ciebie wyczekująco
-Nie mam pojęcia jak
ci to powiedzieć ,więc powiem najprościej jak potrafię.-wzdychasz głęboko-
Jestem… w ciąży.
-W czym
jesteś?!-rzuca niemal natychmiast zupełnie zszokowany po czym wstaje z
zajmowanego miejsca i nerwowo przeczesuje dłonią włosy- To pewne?
-Byłam u
lekarza.-odpowiadasz cicho spuszczając wzrok
-Kurwa mać!-podnosi
ton głosu- Majka, znamy się kurwa pięć minut, jaka ciąża?!
-Sama sobie w nią nie
zaszłam!-nie wytrzymujesz i również podnosisz ton głosu
-Kurwa, przecież
mówiłaś, że bierzesz tabletki?!
-I co z tego, że
brałam!-krzyczysz
-Ja pierdole, myślisz, że marzyłem o zostaniu ojcem? Przecież my się praktycznie nie znamy!
-A myślisz, że ja
sobie zaplanowałam tą ciążę? Że chciałam zostać matką w tym momencie?!-patrzysz
na niego ze łzami w oczach
-Przecie to jest
jakiś pierdolony żart.-kręci głową
-A myślisz, że ja
skacze z radości? Nawet nigdy nie planowałam mieć dzieci!
-Nie wierzę kurwa w
to co się dzieje.-patrzy na ciebie tak jak nie patrzył nigdy, jakby miał ochotę
co najmniej zabić cie wzrokiem
-Wy faceci jesteście
pierwsi do zaliczenia, ale oczywiście jak przyjdzie co do czego to umywacie
ręce, pierdolone dupki!-rzucasz wściekła
-Nie jest gotowy na
to żeby zostać kurwa ojcem!
-Wy nigdy nie jesteście!-rzucasz-Zajebiście,
w takim razie ja i moje dziecko nie będziemy ci zajmować dłużej czasu.-rzucasz
wściekła po czym zgarniając po drodze kurtkę trzaskasz z całych sił drzwiami.
Czujesz jak łzy spływają strumieniami po twoich policzkach. Siadasz na parkowej
ławce i przyciągasz do siebie kolana. Szlochasz zanosząc się przy tym żałośnie.
Masz gdzieś mijających cię przy tym ludzi patrzących z politowaniem. Dopiero po
dłuższej chwili ocierasz łzy i idziesz przed siebie. Nie bardzo wiesz co masz
ze sobą uczynić, więc idziesz do jedynej osoby, którą masz ochotę widzieć w tym
momencie.
-Boże Majuś, co się
stało?-pyta Iga zupełnie zszokowana twoim widokiem
-Wszystko się
spieprzyło.-pociągasz nosem, a przyjaciółka zaprasza cię do środka i niemal
natychmiast przytula do siebie.
-Co się dzieje?
-Iga.. ja jestem.. w
ciąży.-z trudem wyrzucasz z siebie po czym powtórnie wybuchasz cichym płaczem, a przyjaciółka powtórnie przytula cię do siebie pozwalając wypłakać się w
ramie. Kompletnie nie masz pojęcia co zrobić z tym wszystkim. A przede
wszystkim co zrobić ze swoim własnym życiem.
#Iga:
Totalnie zadziwił cię widok Majki stojącej w twoich drzwiach
w godzinach wieczornych. Już nie mówiąc o fakcie, że jej policzki pokrywała
mieszanka łez i tuszu do rzęs. Nie zwlekając zaprosiłaś ją do środka, gdzie
rozkleiła się kompletnie. Z nóg zwaliła cię informacja o jej... ciąży.
- Kubiak, prawda? - zapytałaś cicho, na co przyjaciółka
pokiwała głową. Przytuliłaś ją, próbując nie wyobrażać sobie faceta brunetki w
konwulsjach bólu. Nie podobało ci się to, jak ją potraktował i miałaś ochotę mu
coś zrobić. Minęło kilka minut zanim Wójcik choć trochę się uspokoiła i była w
stanie opowiedzieć ci całą sytuację.
- Przepraszam, że przychodzę o tej porze, ale naprawdę nie
wiedziałam co ze sobą zrobić. - powiedziała z rozpaczą w głosie.
- Daj spokój, zawsze jesteś tu mile widziana. Możesz zostać
na noc, jeśli nie chcesz tam wracać. - odparłaś ciepłym tonem. Serce krajało ci
się na widok przyjaciółki w takim stanie.
- Nie chcę przeszkadzać tobie i Łasko. - westchnęła.
- Michał jest w Gliwicach, gra jutro i pojutrze sparing,
także wróci za trzy dni. - odpowiedziałaś. - To jak, powiesz mi co się
wydarzyło, Majuś? - zagadnęłaś ją.
- Ja po prostu sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
Przepraszam, że nie powiedziałam ci od razu o ciąży, ale... nie wypadało mi.
- Przestań, nie rozmawiajmy o tym. Życie toczy się dalej i
tyle. - przygryzłaś wargę, zawzięcie mrugając oczami. - Mów, co się wydarzyło.
- Musiałam mu powiedzieć. Przecież nie mogłam tego przed nim
ukrywać... No to powiedziałam. Zareagował, jakbym sama ze sobą zaszła w tą
ciążę. Krzyczał, przeklinał, zachowywał się, jak gdyby moja osoba nic dla niego
nie znaczyła i traktował nasz związek jak przelotną znajomość. Nie spodziewałam
się tego po nim. Wiesz co, Iga? Wszyscy faceci są tacy sami i jestem głupia, bo
dałam się nabrać w prawdziwy związek. - wylewa swoje żale, a ty cierpliwie ją
wysłuchujesz. Ta sytuacja bardzo ci nie pasowała i byłaś wprost wściekła na
amanta Wójcik. Może i nie należał do szczególnie przez ciebie lubianych, ale
nie spodziewałaś się po nim czegoś takiego.
- Dupek. Cholerny z niego dupek. Niech ja go tylko
spotkam... - ukazałaś swoje zdenerwowanie w dość kulturalny sposób, bowiem w
głębi siebie określiłaś Kubiaka troszeczkę innymi epitetami.
- To nie wszystko. Wiesz, kto mnie dzisiaj odwiedził? Jego
była! Tego to się naprawdę nie spodziewałam, zwłaszcza, że przyszła jak do
siebie. Nie mam pojęcia czego chciała od Kubiaka, bo wpadła wtedy, jak jeszcze
go nie było. Jeśli okaże się, że oni mieli ze sobą jakiś kontakt... - kręci
głową ze złością. - Ja już sama nie wiem co ja mam robić, Iga. Wszystko
układało się tak świetnie, a teraz przyszło to... i się popsuło. - ściszyła
głos i spojrzała na ciebie ze smutkiem.
- Na pewno nie rezygnuj od razu. Może po prostu to syndrom
zszokowanego tatusia? - próbowałaś jakoś ocieplić tą sytuację, ale było
naprawdę ciężko. - A tak serio, to chyba powinnaś trochę poczekać. Nie sądzę,
aby on już cię skreślił. Myślę, że po prostu się tego nie spodziewał. Nie chcę
go tłumaczyć, bo przy wypowiadaniu jego nazwiska nóż mi się otwiera w kieszeni,
ale może faktycznie tak jest? Przecież nagle nie zmienił swoich uczuć do
ciebie, Majuś... - dodajesz jej otuchy. Wójcik przeciera oczy i uśmiecha się
smutno.
- Iga, nie widziałaś go. Wyglądał, jakby miał mnie zaraz sam
wyrzucić z mieszkania. Potraktował to maleństwo jak jakieś zło największe. Ja
też się tego nie spodziewałam, ba! miałam przez chwilę myśli niezbyt dobre, ale
przecież sama sobie tego dziecka nie zrobiłam! Dlaczego to wszystko jest takie
trudne... - westchnęła.
- Daj mu czas. Niech się z tym prześpi. Niech zatęskni.
Niech się nad tym po prostu zastanowi, bo powiedział parę słów za dużo. Możesz
przecież u mnie zostać. - dotykasz jej ramienia, a ona z pewnością wciąż
przywoływała kłótnię z Kubiakiem w myślach, bo oczy miała zaszklone.
Przytuliłaś ją jeszcze raz. - Będzie dobrze, zobaczysz kochana.
- Dziękuję ci za wszystko, Iguś. - odpowiada i ociera
pojedyncze łzy.
- Od tego jestem, moja droga. Właściwie to chciałam ci
zaproponować wieczór przy winie, bo Łasko ma tu zachomikowane naprawdę niezłe
pokłady włoskich trunków. Jednak
zważając na twój stan błogosławiony myślę, że wystarczy nam herbatka. Z
cytryną, ewentualnie. - uśmiechasz się ciepło i wpadasz do kuchni. - Co powiesz
na malinową? Mam też zieloną, gruszkową, truskawkową, ooo, nawet meliskę,
kochana! Co wybierasz? - wołasz z pomieszczenia.
- Ja naprawdę nie wiem, skąd ty czerpiesz tą energię, pani
Łasko. - odpowiada z delikatnym
uśmiechem. Parskasz śmiechem, słysząc te ostatnie dwa słowa.
- Ktoś kiedyś mi powiedział, że czasem trzeba dotknąć dna,
by móc wzbić się w górę i zaznać szczęścia. - mówisz.
- Kto dał ci taką okropną radę? - śmieje się brunetka.
- Moja przyjaciółka. - uśmiechasz się. - To jak, meliska na
uspokojenie? - zagadujesz.
- Podwójna! - odpowiada ci Majka i chwilę później siedzicie
przy stole, pijąc gorące napoje. Wciąż ciężko było ci się pogodzić z przykrą
możliwą diagnozą ginekolog. Ale w tym momencie odłożyłaś na bok własne
zmartwienia. Przyjaciółka cię potrzebowała i to było w tym momencie
najważniejsze.
~*~
wingspiker: Witam Was kochane, dość nietypowo bo we wtorek, ale od dzisiaj to będą standardowe dni. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko ;) Tak jak i niektóre z Was się spodziewały przyszły tatuś pokazał swój charakterek i nie skakał z radości na wieść o potomku. Jednymi słowy namieszałam, ale to chyba norma w moim wykonaniu. Będzie teraz gorąco i wcale nie chodzi mi tutaj o temperaturę za oknem :P Nic więcej jednak Wam nie zdradzę, życzę miłego tygodnia!
Joan: Cześć wszystkim!:) Powracamy do was w nowe dni, od teraz w każdy wtorek nowe rozdziały. :) Jak widzicie, cały dzisiejszy rozdział poświęcony jest "Kubiakom", a dokładniej Mai, która przeżywa kłótnię z Michałem. Tutaj jeszcze wydarzy się tyle ciekawych rzeczy, że wolę już nic nie mówić. :P Bawcie się dobrze, wypoczywajcie i korzystajcie ze słoneczka ile się da!:) A do tego pamiętajcie, by każdemu z rodziny poświęcić chociaż chwilkę, dać coś od siebie. Nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie nam go pożegnać na zawsze... Do następnego! <3
No i pierwza część moich przewidywań się sprawdziła ;/ Wiedziałam, że ze stylem zycia i charakterem Michała to on na bank wybuchnie złością na wieść o dziecku ;/ Ale bez jaj, dziecko nie bierze sie z powietrza! Do łóżka pierwszy idzie, ale jak przychodzi odpowiedzialność, to chowa głowę w piasek. Dupek -.-
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Świetny rozdział!;) A Kubiak... eh no tak, Majka sama zrobiła sobie te dziecko, no przecież! Tak jak mówi Iga niech On się z tym prześpi, to może się coś zmieni...może.
OdpowiedzUsuńTylko szkoda że cała cześć Igi jest praktycznie o Majcie, nic do tego nie mam, ale nic o Łasko... o nich.. ;)
Pozdrawiam i do następnego!
Naprawdę dobry rozdział. Szkoda mi Majki... Absolutnie nie rozumiem zachowania Michała.
OdpowiedzUsuńPrzecież sama sobie dziecka nie zrobiła. Mam nadzieję, że nie będziecie zbyt okrutne dla bohaterów.
Pozdrawiam i czekam na następny :*
W wolnej chwili zapraszam także do mnie na 3 rozdział :) eternalantidote.blogspot.com
Ale się porobiło... Kubiak zachował się bardzo nieodpowiedzialnie i dupkowato. Teraz powinien wykupić całą kwiaciarnię i na kolanach błagać Maję żeby mu wybaczyła.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział:D
OdpowiedzUsuń