wtorek, 26 sierpnia 2014

#Dwadzieścia dziewięć.



#Iga:

Owy gość prawdopodobnie nie miał zamiaru wycofać się z pola bitwy, dopóki nie wyjawisz mu dokładnego położenia przyjaciółki. Co więcej, miał chyba zamiar wydobyć to z ciebie siłą, a przynajmniej na takiego wyglądał.

- Błagam cię Iga, ostatni raz. Powiedz mi, gdzie ona jest. - takie oto słowa wydobywały się z jego ust kilkadziesiąt razy, próbując złamać twoją niewzruszoną postawę.

- Idź ty lepiej sprawdź, czy Monisi nie ma w twoim łóżku. Albo z szampanem w wannie. - odburknęłaś, nie mając zamiaru wdawać się z nim w jakiekolwiek dyskusje.

- Przecież ci tłumaczę, że ona to zrobiła specjalnie. Skąd miałem wiedzieć, że mnie pocałuje? - próbował się wytłumaczyć.

- Dlaczego ty masz tak opóźnione zjawisko myślenia? Spełniłam twoją prośbę i zaciągnęłam ją na tą halę, a ty na jej oczach obściskujesz się z byłą. To jest ta chwila, kiedy włączasz myślenie i  dociera do ciebie, jak to wyglądało w jej oczach. - robisz mu wyrzut, bo szczerze masz go dość. I tu już nie chodzi o zanik mózgu u tego osobnika. Po prostu denerwuje cię jego buńczuczny charakter i pretensja do całego świata, a nie do siebie. Zero wstydu, zero poczucia winy, na co to komu. Przecież można obwiniać cały świat zamiast siebie. Po co być odpowiedzialnym facetem, któremu za pięć miesięcy urodzi się dziecko. Lepiej postawić na jazdę bez trzymanki, a następnie zaaplikować wyrzuty matce dziecka. Do tego warto dodać nagłe zmiany i chęci powrotu ukochanej, z równolegle działającą korupcją w postaci byłej. Warto wspomnieć o nielegalnie działającym podziemiu w postaci dwójki przyjaciół rodziny, czyli ciebie i Łasko, którzy próbują przeciwstawić się konfliktowi  pary. Witamy w świecie Kubiaka.

- Powiesz mi gdzie jest, czy nie? - udaje, że w ogóle nie usłyszał twoich słów.

- Czego ty ode mnie oczekujesz? Już raz ci pomogłam i wszystko spieprzyłeś. - odpowiadasz ze złością.

- Proszę cię... - zaczął błagalnym tonem.

- Nie, Michał. To wasze życie. Nabroiłeś, to teraz cierp. - wytrzymujesz jego wzrok, który chyba miał cię zabić, ale coś nie wyszło.

- Super, naprawdę ci dziękuję. - mówi ironicznie. - Jak zwykle pomocna, tak to ona - Kowalczyk! - kontynuuje swój monolog.

- Jak zwykle pokrzywdzony, niezadowolony i niewinny Kubiak. - mówisz równie sarkastycznie.

- Ja naprawdę nie wiem, jak ten Łasko z tobą wytrzymuje. Ja bym chyba musiał na rok wyjechać do Ciechocinka odpocząć od ciebie. - ripostuje.

- Wszyscy byliby szczęśliwi, nikt by nie tęsknił. - odpowiadasz, na co on od razu szykuje się do kontry. Ni stąd ni zowąd na klatce schodowej pojawia się wielki nieobecny - Michał, czym przerywa waszą wymianę zdań.

- Kubiak?! - dziwi się na widok kolegi klubowego.

- Nie, Bernardi. - odpowiada przyjmujący z przekąsem. - Czyli mi nie powiesz, gdzie ona jest, tak? - zwraca się do ciebie.

- Szukaj, a znajdziesz. - mruknęłaś w jego stronę.

- Kubiak, naprawdę cię lubię, ale chyba nadszedł długo wyczekiwany czas, kiedy to powinieneś sam zacząć rozwiązywać swoje problemy. - odezwał się Łasko, który wyglądał na niezbyt zadowolonego obecnością przyjaciela.

- Dziękuję moi przyjaciele za pomoc. - odburkuje i zabiera swoje cztery litery sprzed waszego mieszkania. Zbiega po schodach i zostawia was z trzaskiem drzwi. Spoglądacie na siebie i zamykacie drzwi wejściowe. Wzdychasz głośno i wracasz do przygotowywania posiłku. Towarzystwa w kuchni dotrzymuje ci oczywiście Łasko.

- Rozumiem, że sam się wprosił? - zaczyna rozmowę.

- No przecież go nie zapraszałam. - odpowiadasz. - Coś mu się w poprzewracało w głowie, żeby nie powiedzieć, że gdzieś indziej.

- Nie pierwszy i nie ostatni raz. Spóźniłem się na najciekawszą część rozmowy, prawda? - pyta z lekkim uśmiechem.

- Oj spóźniłeś się, mój bodyguardzie. Musiałam bronić się sama przed najazdem wroga. - udziela ci się jego dobry humor i szybko twoje emocje po kłótni opadają.

- Widzę, że obeszło się bez ofiar. - kontynuuje tą bezsensowną, ale jakże zabawną rozmowę Łsko.

- Ofiary to dopiero będą, jak oni się jakimś cudem spotkają. Już mnie powoli zaczynają denerwować, zachowują się jak dzieci. - przewracasz oczami.

- I właśnie dlatego kazałem ci się przestać nimi przejmować. Jak to dzieci, pogadają, powrzeszczą i się pogodzą. - słysząc jego słowa zaczęłaś się śmiać.

- Tak, kochanie, ty jesteś specjalistą od dzieci. - uśmiechasz się.

- Oj niezbyt. Nigdy nie byłem dobrą opiekunką.

- Czy ty niedawno mówiłeś, że chcesz mieć dzieci? - podchodzisz do niego i siadasz mu na kolanach. - Wyjeżdżam na weekend.

- Dopiero mi o tym mówisz? - dziwi się.

- Dopiero dziś to zaplanowałam. Zawsze możesz jechać ze mną, wybieram się do rodziców, do Wrocławia. Mają rocznicę ślubu, a poza tym... chciałabym porozmawiać z mamą. - mówisz. - Jest położną. - dodajesz ciszej. Następuje chwila, kiedy to prawdopodobnie Michał musiał przetrawić przekazane mu informacje. Typowy facet.

- Rozumiem. Nie mogę jechać z tobą, bo w piątek gram na wyjeździe. Za to zawsze mogę po ciebie wpaść. - gładzi cię po plecach, najwyraźniej nie chcąc zgłębiać się w temat waszych zmartwień.

- Jak najbardziej. - kładziesz mu głowę na barku.

- A jak się czujesz? - pyta ukochany.

- Fenomenalnie. Jest we mnie tyle energii, że bez problemu pokiereszowałabym Kubiaka. - śmiejesz się i wstajesz, by dokończyć kolację.

- Wprowadzam w tym domu zakaz wspominania Kubiaka, Kubiaków, jak i całego ich klanu. - odpowiada, na co ty zanosisz się śmiechem. Cały wieczór mija wam w naprawdę miłej atmosferze, pomimo super wielkiego problemu w postaci skłóconych przyjaciół. Jak na złość, kiedy w waszym związku miewaliście świetne momenty, tamci musieli przeżywać rozstania i powroty. Ale Łasko miał rację. Nie minie kilka tygodni, a znów się zejdą. Taka ich natura, złączyły się dwa wybuchowe charakterki, to i do wybuchu doszło. Miejmy jedynie nadzieję, że ich dziecko będzie troszkę spokojniejsze od rodziców. Jak to dobrze, że z Łasko nie należycie do charakternych osób. Przynajmniej wasz związek jest spokojniejszy i nie obfituje w tak wiele burzliwych kłótni. Takie już z was ciepłe kluchy. Za to bardzo kochające się kluchy.

#Maja
Nie wiesz nawet kiedy końca dobiegał tydzień spędzony w rodzinnym Wrocławiu. W ciągu tych kilku dni można by rzec, że nic wielkiego w twoim życiu się nie wydarzyło. Rodzice, a zwłaszcza mama skakali wokół ciebie jakbyś była co najmniej obłożnie chora i zupełnie niezdolna do wykonywania wszelakich czynności. Musiałaś przyznać, że wreszcie odpoczęłaś i to nie tylko w sensie fizycznym, ale też psychicznym. Cała ta sprawa z Kubiakiem nie spędzała ci już snu z powiek i nie zabierała każdej możliwej sekundy w życiu, choć nie da się ukryć, że sporo o tym myślałaś. O tym i o dziecku, które miało przyjść na świat za kilka miesięcy. W zasadzie to przemyślałaś swoją obecną sytuację oraz wszelkie możliwości na przyszłość niemal od a do z. Mimo wszystko, trudno było ci nie myśleć o facecie, którego chcąc nie chcąc wciąż kochałaś i który był ojcem dziecka jakie nosiłaś pod sercem. Musiałaś też przyznać, że sporo dały ci rozmowy z twoją własną rodzicielką. Jak do tej pory byłaś cała w strachu i na samo słowo ‘macierzyństwo’ przechodził cię dreszcz, tak po wysłuchaniu doświadczeń własnej matki byłaś o wiele spokojniejsza. Choć może i w dalszym ciągu w jakimś małym stopniu bałaś się tego, co czekało cię za pięć miesięcy, tak mogłaś stwierdzić, że poniekąd nie mogłaś się tego doczekać. Bo słuchając i widząc z jakim uczuciem i błyskiem w oku mówiła matka o początkach swojego rodzicielstwa nie mogłaś pozostać obojętna. Można by powiedzieć, że chyba zaszczepiła w tobie tego bakcyla, bo wzorem typowych przyszłych matek zaczęłaś o wiele bardziej się interesować tym wszystkim i rozpoczęłaś akcje doedukowania się w tych sprawach poprzez różnorakie poradniki czy artykuły zamieszczone na internecie. Mimo wszystko, wciąż z takim samym przerażeniem patrzyłaś na wagę, która stopniowo zaczęła ci przybywać, czy niektóre ubrania, które wydawały się robić trochę przy ciasne.
 -Niech zgadnę, przytyłaś?-chichocze twoja matka widząc twoją minę
 -Ja rozumiem, że w ciąży się tyje, ale przecież jeszcze ponad pięć miesięcy!-rzucasz
 -Kochanie, nie ma na to reguły.-uśmiecha się kobieta- W ciąży z tobą przytyłam niecałe dziesięć kilo, a już z twoim bratem szesnaście.
 -Ile?!-powtarzasz
 -Przy małym dziecku zrzucisz to w mgnieniu oka, z resztą nawet teraz nie wyglądasz jakbyś była w ciąży.
 -Skąd, wcale nie odstaje mi brzuch i nie przytyłam tu i ówdzie.-kręcisz głową ze śmiechem. Przez chwilę pogrążacie się w rozmowie na temat nie inny jakim była ciąża, który ostatnio wręcz królował w tematach rozmów przy stole jednak przez cały czas miałaś nieodparte wrażenie, że twoja matka gorliwie ci się przyglądała. Przez dłuższą chwilę zastanawiałaś się co też mogło być powodem jej rewizji wzrokiem i nie mając za bardzo pojęcia co mogło też nim być przerwałaś jej monolog.
 -Dlaczego mi się tak przyglądasz mamo?-pytasz nagle
 -Po prostu wciąż wydaje mi się, że to wszystko mi się śni.-odpowiada z uśmiechem
 -Może sprecyzuj.
 -Dalej mam w pamięci to, że jeszcze kawałek temu mówiłaś, że nie śpieszy ci się do poważnego związku, a na samo słowo ‘dzieci’ reagowałaś jakby ktoś co najmniej zabił ci pół rodziny.-śmieje się
 -Bo tak było.-przytakujesz jej rozbawiona swoimi słowami- Po prostu w moim życiu pojawił się ktoś kto delikatnie mówiąc zmienił mój pogląd na te sprawy, choć nie powiem żebym tak do końca pragnęła w tym właśnie momencie być matką.
 -Każdy z nas w swoim życiu potrzebuje takiego bodźca, osoby, która sprawi, że pewne sprawy w naszym życiu się wyprostują. Ta jedyna osoba dla której możemy wchodzić tysiąc razy do tej samej rzeki bo daje nam ogrom szczęścia.
 -Mamo, ty na pewno nie jesteś psychologiem?-pytasz rodzicielkę
 -Mając w domu trzech uparciuchów dziwisz się?-chichocze kobieta- I choć mi tego nie powiedziałaś to ja widzę, że coś jest nie tak i domyślam się o co, a raczej o kogo chodzi.
 -Pokłóciliśmy się, a ja nie za bardzo wiem jak sobie z tym poradzić i jak z tego wybrnąć..-wzdychasz
 -Nie wiem o co dokładnie wam poszło i nie będę wnikać bo to twoje życie skarbie, ale powiem ci jedną rzecz.-siada tuż obok ciebie- Jeśli naprawdę go kochasz, w co nie wątpię, to nawet pomimo tego co się między wami wydarzyło i bez względu jak poważna to sprawa była, to pomimo bólu jaki ci on zadał to powinniście obydwoje dać sobie szansę i porozmawiać. A już tym bardziej, że za parę miesięcy w waszym życiu pojawi się ten mały towarzysz i zwiąże was na dość długi kawał czasu.
 -Wiem, że nie unikniemy rozmowy, ale na razie sama jakoś muszę i chcę sobie poukładać.-mówisz- Po prostu chyba też musimy od siebie trochę odpocząć.
 -Mimo wszystko mam nadzieję, że jakoś uda się wam to poukładać i że zobaczę was we dwoje na ślubie Mateusza.-uśmiecha się ciepło.
Po dłuższej chwili rozmowy na temat niedługiego ożenku młodszego z klanu, którego z całą pewnością nikt w waszej familii się nie spodziewał w najbliższych dziesięciu latach postanowiłyście się wybrać całkiem spontanicznie na małe zakupy do galerii handlowej, w końcu zakupy były lekarstwem na wszystko. Po drobnym, ponad dwugodzinnym maratonie zakupowym z paroma pakunkami w rękach zrobiłyście sobie małą przerwę w jednej z kawiarni do której chodziłyście jeszcze w czasach gdy miałaś te kilka, a może i kilkanaście lat mniej, co było też doskonałą okazją do przywołania wspomnień. Co jak co, ale to była jedna z twoich ulubionych atrakcji w czasie pobytu u rodziców. Może inni na to narzekali, aczkolwiek ty szczerze uwielbiałaś gdy twoi rodzice opowiadali o waszych różnorakich szalonych pomysłach i eskapadach w latach młodzieńczych czy wyciągali najbardziej kompromitując zdjęcie z czeluści najstarszych albumów ze zdjęciami na świecie. Dlaczego to tak lubiłaś? Sama chyba do końca tego nie wiedziałaś, aczkolwiek może przez to, że sama widziałaś się taką za kilkadziesiąt lat? Zdecydowanie chciałabyś być taką kobietą jaką była twoja matka. Realizowała się zarówno zawodowo jak i prywatnie. Potrafiła poradzić sobie z niemal wszystkim, nawet największą burzą. Była jedną z nielicznych osób, które potrafiły cię rozgryźć w przeciągu kilku minut, a i też jedną z tych, które potrafiły zamienić nieskorą do wyznań i wszelkiego okazywania uczuć osobę w jej totalne przeciwieństwo. Między innymi dlatego tak bardzo chciałaś wyjechać z Jastrzębia na jakiś czas. Nie tylko by przemyśleć sobie pewne sprawy, choć faktycznie to było jednym z głównych celów, ale też by porozmawiać właśnie ze swoją matką, która zawsze doskonale wiedziała co ci powiedzieć. Do osoby, która miała na ciebie niesamowity wpływ i co by się nie działo, zawsze i wszędzie mogłaś liczyć na to, że cię wysłucha i trafnie poradzi. Tak też było i tym razem.
 -Iga?-dziwisz się przechadzając się jedną z parkowych alejek tym samym korzystając z ciepłego, weekendowego dnia
 -Nie, akwizytor handlowy.-śmieje się blondynka- Z resztą moja droga, powinnam cię zdrowo ochrzanić! Dlaczego się nie odzywałaś? Ja rozumiem, że do Kubiaka się nie odzywasz, ale do mnie? Nawet smsa?
 -Przepraszam, ale miałam serdecznie dość jego dobijania się i po prostu wyłączyłam telefon.-odpowiadasz przyjaciółce- No i kompletnie wyleciało mi to z głowy.
 -A wyobraź sobie, że ja tego też mam dość.-mówi wyraźnie zirytowana
 -O czym ty mówisz?-dziwisz się
 -Nawiedza nas średnio raz dziennie i tyle samo błaga, a wręcz wymaga na mnie bym powiedziała mu gdzie jesteś.-odpowiada Kowalczyk- Mam tego serdecznie dość i choć jesteś dla mnie jak siostra Majek to musicie sami załatwiać swoje sprawy do cholery. Jesteście dorośli, za chwilę będziecie rodzicami, więc z łaski swojej ogarnij się bo my z Łasko mamy swoje życie i nie zamierzamy robić za koła ratunkowe.-wyrzuca z siebie- Jesteście gorsi niż dzieci. Potraktowaliście to niczemu niewinne dzieciątko jak najgorsze zło tego świata, ale w czym ono jest winne? Zachowujecie się jak smarkacze, zamiast cieszyć się z tego to przeżywacie jak nie wiem co, a nie wiecie nawet jakie szczęście macie. Nawet nie masz pojęcia jak wiele jest kobiet na świecie, które chciałby być na twoim miejscu.
 -Czy to moja wina? On jest dorosły i nie odpowiadam za niego, więc nie obwiniaj mnie za jego wizyty.-odpowiadasz wyraźnie podenerwowana- A ty na naszym miejscu skakałabyś z radości?! Myślisz, że którekolwiek z nas chciało w tym akurat momencie mieć dziecko? Ja nawet nie planowałam ich mieć, nie wspomnę już nawet o byciu z kimś. Dlatego to jest dla mnie tak trudne i myślałam, że chociaż ty, będziesz w stanie mnie zrozumieć.
 -Po prostu jestem tym zmęczona, bo zajmuje się tym jakby to była moja sprawa i tym samym zaniedbuje swoje sprawy.-odgryza się
 -W porządku, w takim razie dam ci spokój.-rzucasz zła po czym odwracasz się na pięcie i odchodzisz nie zważając nawet na nawoływania Igi. Szybkim tempem kierujesz się w stronę domu. Wpadasz do niego po drodze o mało co nie taranując swojego młodszego brata wyraźnie zaskoczonego twoim nagłym powrotem po czym rzucasz się na łóżko w swoim pokoju. Potrzebujesz dłuższej chwili by uspokoić nerwy. Nie wiesz nawet dlaczego tak wybuchłaś, chociaż może było to po części poparte przez hormony dające o sobie znać w najmniej potrzebnym momencie. Dopiero po kilku minutach podnosisz się, zmieniasz ubranie na o wiele wygodniejsze, po czym nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić bierzesz w dłonie laptop i sprawdzasz pocztę oraz wszelkie interesujące cię nowinki. Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić decydujesz się na dość poważny krok bo uruchamiasz wreszcie swój nieczynny od blisko tygodnia telefon. W jednej sekundzie na ekranie pojawia się cała masa nieodebranych połączeń i wiadomości, a w ich nadawcach przodował zdecydowanie niebieskooki szatyn, choć należało przyznać, że i twoja przyjaciółka próbowała skontaktować się z tobą dość sporą ilość razy.  W niemal tej samej chwili zamierasz widząc na ekranie osobą próbującą się z tobą połączyć. Bijesz się z myślami czy aby powinnaś, jednak pod wpływem impulsu robisz to i odbierasz.
 -Maja?-słyszysz wyraźnie zdziwiony męski głos w słuchawce
 -A jak myślisz?-odpowiadasz z przekąsem
 -Ja wiem, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać i wcale ci się nie dziwię, ale błagam cię, powiedz mi tylko jedną, jedyną rzecz i się odwalę, przynajmniej na jakiś czas.
 -Co takiego?-pytasz niepewnie
 -Wrócisz?
 -Nie wiem.-odpowiadasz bez pardonu
 -Będziesz uciekać przede mną całe życie?
 -To nie tak…-wzdychasz cicho- Potrzebuję czasu.
 -Wiesz, że będę czekał ile będzie trzeba, ale… przecież jesteś w ciąży Maja… za kilka miesięcy będziemy rodzicami, proszę cię, ja muszę z tobą porozmawiać.-mówi wyraźnie skruszony
 -Ja nie wiem czy mamy jeszcze o czym rozmawiać Michał.
 -Przecież wiesz, że mamy o czym.-rzuca wręcz błagalnym tonem
 -Muszę kończyć.-rzucasz
 -Maja..
 -I proszę cię, nie wydzwaniaj więcej do mnie, a Idze i Michałowi też oszczędź bo oni mają swoje życie.-mówisz po czym wciskasz czerwoną słuchawkę i odkładasz telefon. Siedzisz przez dłuższą chwilę w milczeniu analizując waszą rozmowę. Swoją drogą jesteś pełna podziwu dla siebie samej, że odważyłaś się odebrać. Że w ogóle wytrzymałaś bez wybuchnięcia płaczem tudzież gniewem co ostatnimi czasy zdarzyło ci się dość często. Czy to był jakiś krok? Możliwe. A może drobna szansa dla waszej dwójki? Prawdopodobne. Jednak jedno było dość pewne. Nie zamierzał odpuszczać i chyba poniekąd, gdzieś w głębi duszy cieszyłaś się, że jest tak uparty. Dlaczego? Bo cholernie tęskniłaś za tym co było wcześniej, nawet pomimo bólu jaki ci zadał. Dalej kochałaś i nic nie potrafiłaś na to poradzić. Zupełnie.
~*~ 
Joan: Cześć kochane <3 W związku ze zbliżającym się końcem wakacji, mam zamiar wykorzystać je w 100% i wybieram się na ostatnie dni do kuzynki. :D Dlatego piszę ten odautorski dzień wcześniej. Myślę, że niektórzy będą zadowoleni z wprowadzonego zakazu przez Łasko, bo zdecydowanie Iga za bardzo przejmuje się Mają i Michałem. Ale co poradzić, skoro taka już jej natura? :) Niedługo rozpocznie się naprawdę ciekawy wątek, polecam czekać!:D Miłego ostatniego tygodnia laby! <3 

wingspiker:  Wakacji pozostało nam już tyle, co na lekarstwo, pogoda mało wakacyjna i jedyną pociechą w tym wszystkim są zbliżające się co raz większym krokami Mistrzostwa Świata! Jednymi słowy wielkie święto dla kibiców, przyznam, że sama doczekać się nie mogę! Ale tyle o mś, przejdźmy do rozdziału. Majka wyjechała, co nieco przemyślała i chyba po trochu się przełamała bo podniosła słuchawkę i "porozmawiała" z Kubiakiem. Czyżby jakiś krok? Tego Wam zdradzić nie mogę ;) Tak samo jak Joan zachęcam do śledzenia historii bo całkiem niedługo będzie ciekawie, jeszcze bardziej niż teraz :P
Miłych, ostatnich dni wakacji !

środa, 20 sierpnia 2014

#Dwadzieścia osiem.

#Maja
  Gotuje się aż w tobie mając świadomość, że ona siedzi zaledwie kilka rzędów przed wami obdarzając cię można by rzec triumfalnym uśmieszkiem. Masz ochotę co najmniej wytargać ją za kudły, aczkolwiek powstrzymywała cię myśl o tłumach ludzi siedzących dookoła dla których byłoby to niezłą pożywką. Jakimś cudem dotrwałaś do końca meczu, choć instynkt mordercy tudzież może i zazdrosnej kobiety dawał o sobie znać. Sam mecz nie należał do zbyt porywających. Dość przeciętna gra Jastrzębian sprawiła, że dość niespodziewanie ulegli przed własną publicznością z drużyną z Olsztyna. Tuż po ostatnim gwizdku nie marzyłaś o niczym innym jak zniknąć z hali niezauważoną. Musiałaś jednak poczekać na Igę, która toczyła krótką pogawędkę ze swoim ukochanym tuż przy barierkach. Nie miałaś pojęcia gdzie był Kubiak, szczerze mówiąc mało cię to obchodziło, chciałaś jedynie zniknąć stąd jak najszybciej, nie narażając się na niechciane spotkanie z tymże osobnikiem. Stojąc i w duchu przeklinając przyjaciółkę za każdą kolejną minutę przedłużającego się czekania nagle zauważasz obrazek, którego zdecydowanie wolałabyś nie widzieć. Nagle nie wiedzieć skąd zauważasz Kubiaka, który wydaje się być nie mniej zaskoczony aniżeli ty obecnością swojej byłej na meczu, która wyjątkowo stara się mu przypodobać. Aż się w tobie gotowało na ten widok, co z całą pewnością musiała zauważyć brunetka bo zaczynała to skrzętnie wykorzystywać. Im dłużej ich obserwowałaś tym bardziej utwierdzałaś się w przekonaniu, że naprawdę dobrze się ze sobą dogadywali i co gorsza, byli dla siebie w jakimś stopniu wciąż ważni. Jednak czarę goryczy przelał gest, a właściwie czyn jaki za chwilę ujrzałaś. W jednej chwili poczułaś jak twoje i tak poszarpane serce, rozpada się na tysiące małych kawałeczków. To było za wiele. Nie mogłaś znieść widoku brunetki obdarzającej pocałunkiem dość zaskoczonego jej śmiałością Michała. Poczułaś jak łzy zaczęły gromadzić się pod twoimi powiekami i wiedziałaś, że nie możesz zostać tam ani chwili dłużej. Nie zważając na wołania przyjaciółki czy Łasko odwracasz się na pięcie i niema wybiegasz z sali. Wydawało ci się, że słyszałaś nawet głos szatyna nawołujący twoją osobę. Nie miałaś jednak w tej chwili najmniejszej ochoty z nikim rozmawiać, a już na pewno nie z nim. Czym prędzej znajdujesz swoje auto i nie zważając na wszelkie ograniczenia prędkości gnasz jak najszybciej w kierunku swojego mieszkania. Dopiero gdy się w nim znajdujesz dajesz upust swoim emocjom. Płaczesz jak małe dziecko momentami zachodząc się żałośnie. Nie płaczesz już tylko z powodu tego co też ujrzałaś jakąś chwilę temu. Płaczesz bo nie potrafisz zrozumieć dlaczego straciłaś faceta na którym tak bardzo ci zależało i w zasadzie dalej zależy. Dlaczego największy ból zadał ci ten, którego darzyłaś najszczerszym z możliwych uczuć? Nie potrafiłaś nijak tego zrozumieć. A może i nie chciałaś na chwilę obecną? Trudno było ci powiedzieć.
 -Majuś, mam przyjechać?-słyszysz ciepły głos przyjaciółki w słuchawce telefonu
 -Nie, chcę pobyć sama.-rzucasz- Z resztą.. chciałabym od poniedziałku urlop.
 -Na ile?
 -Dwa tygodnie?-rzucasz niepewnie
 -W porządku.-odpowiada ci Iga- Nie wiem co mam powiedzieć.-rzuca po chwili
 -Najlepiej nic, to nie wymaga żadnego komentarza.
 -Nie chcę go bronić bo dalej mam ochotę wydrapać mu oczy za to co ci zrobił kochana, ale wyglądał na dość zaskoczonego tym co zrobiła, z resztą z tego co mówił Michał to oni nie są razem, nawet się nie widują.
 -Nie obchodzi mnie to Iguś, to co się stało to się nie odstanie.-wzdychasz- Potrzebuję zmienić otoczenie i spojrzeć na to z chłodną głową.
 -Twoi rodzice wiedzą?-pyta niepewnie
 -O ciąży tak, o Kubiaku nie.-odpowiadasz pochmurnie. Wasza rozmowa nie trwa długo bo masz po dziurki w nosie wszystkiego co wydarzyło się w ciągu tych dwudziestu czterech godzin i nie marzysz o niczym innym jak o długiej kąpieli. Na chwilę odcinasz się od wszystkiego i delektujesz się aromatyczną kąpielą. Byłaś tak wyczerpana, że o mały włos nie spędziłabyś nocy w wannie, w porę jednak oprzytomniałaś i udałaś się ku sypialni. Kiedy rano wstajesz promienie słoneczne nieśmiało wpadają do pokoju. Podnosisz się i leniwie przeciągasz zauważając godzinę dziewiątą z minutami na zegarku. W spokoju zjadłaś śniadanie po czym wyciągnęłaś walizkę i zabrałaś się za pakowanie. Po jakichś trzydziestu minutach z drobnym haczkiem byłaś już niemal gotowa na wyjazd. Choć nie można ci się przemęczać i dźwigać, dzięki pomocy uprzejmego sąsiada mieszkającego piętro niżej udało ci się uporać z walizką, która czekała w samochodzie. Po uprzednim sprawdzeniu czy aby na pewno zabrałaś wszelkie potrzebne rzeczy wyruszasz w blisko dwugodzinną podróż, która mija ci dość szybko i bez większych problemów. Standardowo już zostajesz wyściskana przez rodzicieli z którymi musisz przyznać dość dawno się nie widziałaś i o dziwo brata, który był chyba jeszcze rzadszym gościem w domu aniżeli ty. Tradycyjnie już matka wpycha w ciebie niezliczone ilości jedzenia argumentując to tym, że musisz jeść teraz za dwoje. Po dość obfitym obiedzie lądujesz z młodszym bratem na tarasie korzystając z nieobecności rodziców urzędujących u znajomych na jakiejś imprezie okolicznościowej.
 -A teraz powiedz, dlaczego tak naprawdę przyjechałaś do domu?-rzuca Mateusz
 -Spytałabym cię o to samo braciszku.-chichoczesz
 -No, więc? Mnie nie wciśniesz kitu, że stęskniłaś się za rodzicami.-mierzy cię wzrokiem
 -Po prostu potrzebuję trochę odpocząć od tego wszystkiego i zastanowić się nad pewnymi sprawami.-wzdychasz
 -Pokłóciłaś się z nim?-pyta nagle
 -Zdecydowanie za dobrze mnie znasz.-mówisz- Coś w tym guście.
 -Możesz mu przekazać ode mnie, że ma w mordę za krzywdzenie mojej ukochanej, starszej siostry.-mówi z uśmiechem
 -Kochany brat!-rzucasz z uśmiechem- No to teraz ty się pochwal, co tu robisz.
 -W sumie to też potrzebowałem przemyśleć to i owo.
 -Którą tym razem?-śmiejesz się mając na uwadze miłosne podboje brata
 -Bo wiesz..-mówi wyraźnie zakłopotany- Bo chyba jednak cię wyprzedzę.
 -Nie chcesz mi powiedzieć, że zostaniesz ojcem?-chichoczesz jednak widząc jego minę poważniejesz
 -W sumie to też.-odpowiada ci z powagą- Ale nie o to mi chodzi.
 -Chajtasz się?-pytasz zupełnie zdziwiona
 -Za niecały miesiąc.-przełyka głośno ślinę
 -Dlaczego?-pytasz bez ceregieli
 -Przespałem się z Jagodą.
 -Czy wy się przypadkiem nie przyjaźniliście?
 -I przyjaźnimy.-przytakuje- Po prostu uznaliśmy, że to będzie najlepsza opcja.
 -Kochasz ją w ogóle? Czy jest sens brać ślub ze względu na dziecko? Jak widzisz ja też jestem w ciąży, teoretycznie się kochamy, ale jakoś nie planuję ślubu w najbliższym czasie.
Kompletnie nie potrafiłaś tego zrozumieć. Nie widziałaś sensu brania ślubu z człowiekiem, którego się nie kochało, bądź nie było się pewnym tego uczucia tylko i wyłącznie ze względu na ciążę. Było to dla ciebie kompletnym idiotyzmem, może i owszem dziecko było ważne, ale nie można było w twoim mniemaniu przedkładać własnego szczęścia ponad czyjeś. Takie było twoje zdanie, jednak widziałaś, że swoimi słowami namąciłaś mu w głowie.
 -Przepraszam, nie powinnam.-dodajesz po dłuższej chwili- Po prostu jesteście jeszcze młodzi i jeśli nie jesteście tego pewni to…
 -Jagoda jest dla mnie kimś więcej, choć może teraz do końca nie potrafię zdefiniować czy jest dla mnie tak ważna jak dla ciebie Michał, ale wiem jedno. Chcę to zrobić.-rzuca z cieniem uśmiechu na ustach
 -Skoro tak mówisz.-rzucasz spoglądając na brata- W takim razie czekam na zaproszenie.-śmiejesz się
 -No właśnie!-klaszcze w dłonie po czym na chwilę znika z twojego pola widzenia w głębi domu. Po kilku minutach powtórnie pojawia się obok i wręcza ci kopertę. Wyjmujesz ją po czym odczytujesz jej treść, ówcześnie zachwycając się pięknym wyglądem, ręcznie stworzonego zaproszenia. Z pewnością dalej byś się zachwycała jego wyglądem, gdyby nie fakt, że zaproszenie było nie tylko dla ciebie.
 -Nie mogę się doczekać.-mówisz wymuszając uśmiech
 -Nie musisz przychodzić z nim jeśli tego nie chcesz.-rzuca
 -Chyba trochę słabo wyglądałoby jakbym przyszła sama z brzuchem, nie sądzisz?-zmuszasz się do śmiechu
 -Czyli rozumiem, że mam liczyć dwoje?
 -Do kiedy muszę ci dać odpowiedź?-pytasz
 -Możesz mi ją dać nawet na dzień przed ślubem.-uśmiecha się ciepło po czym obejmuje cię ramieniem- Pierwszy raz widzę żeby moja ukochana o lekko feministycznych zapędach siostrzyczka była zakochana, więc mam nadzieję, że jakoś to poukładacie.
 -Chciałabym żeby to było tak proste jak mówisz.-wzdychasz po czym pod przypływem chwili opowiadasz mu całą historię od samego początku. Wiesz, że pomimo faktu iż dzielą was ponad dwa lata to zna cię jak mało kto i jak mało kto potrafi cię słuchać i zawsze coś doradzić. Może jak w każdym rodzeństwie zdarzały się wam kłótnie, ale mimo to zawsze trzymaliście się razem i byliście dla siebie zawsze oparciem, bez względu na to gdzie byliście. Był dla ciebie jak najlepszy przyjaciel, któremu mogłaś się wypłakać w rękaw o każdej porze dnia i nocy gdy taka zaszła potrzeba. Oczywiście ten układ działał w dwie strony, choć musisz przyznać, że to ty częściej miałaś problemy aniżeli on.
 -Wcale nie dziwię się Idze, że mu nawtykała.-kręci głową- Nie chcę żeby to zabrzmiało jak męska solidarność bo nie podoba mi się wcale, a wcale to jak cię potraktował Majek, ale możesz powinnaś mu dać choć szansę na jakieś wytłumaczenia? Wiesz, że my faceci jesteśmy dość prostymi stworzeniami i często robimy coś czego żałujemy pod wpływem emocji.
 -Sądzisz, że powinnam?-pytasz cicho
 -Ja nie twierdzę, że powinnaś mu od razu wybaczyć, bo to co zrobił to świństwo i powinien się z tym pomęczyć bo sobie zasłużył, ale tak właśnie sądzę. Zdajesz sobie sprawę, że to chcąc nie chcąc będzie ojciec twojego dziecka i będziesz z nim w jakimś stopniu związana do końca życia.
 -Zaczynam mieć wątpliwości czy ty aby na pewno jesteś młodszy Mati.-śmiejesz się- Może i masz rację, ale na razie muszę sama sobie to jakoś poukładać.
Rozmowa z bratem zdecydowanie poprawiła ci humor i dała dość sporo do myślenia. Wiedziałaś, że na pewno miał w pewnym stopniu rację, jak nie w stu procentach. Musiałaś to wszystko jednak sobie przemyśleć na spokojnie, bez zbędnych emocji. Dać sobie i jemu czas na to poukładać wszystkie te wydarzenia. Bo z pewnością wiele słów zostało wypowiedzianych w nerwach bez zbędnego przemyślenia. Może też potrzebowaliście czasu żeby za sobą zatęsknić? Bo pomimo tych złości, kłótni i wyrządzonych przez niego krzywd naprawdę ci go brakowało. Brakowało ci budzenia się o poranku i uczucia przyjemnego ciepła jego ciała obok. Jego zaspanego widoku i cudownego uśmiechu jakim cię witał niemal każdego poranka. Jego błękitnych oczu pełnych radości i uczucia. Jego ciepła i bliskości. Jego czułości. Jego osoby obok. Po prostu jego całego. Tego życia z nim do jakiego zdążyłaś już zupełnie przywyknąć którego momentami naprawdę ci brakowało. I choć serce krwawiło bo zadał ci cios, to dalej kochałaś. Dalej był dla ciebie szalenie ważny. Dalej tęskniłaś za jego dotykiem i ciepłem. Dalej bolało myślenie o nim. Dalej to wszystko było dla ciebie trudne. Momentami chyba zbyt trudne.



#Iga:

Oddałabyś wszystko, byle tylko cofnąć czas. Twoje przeczucia sprawdziły się w stu procentach. Wiedziałaś, że zwykłe wyjście z Majką na mecz chłopaków nie skończy się dobrze. Co więcej, czułaś się poniekąd winna, bo zgodziłaś się na głupi pomysł Kubiaka. Chciałaś odegrać dobrą rolę i pomóc im w dotarciu do siebie, a skończyło się jak zwykle. Jedną, wielką burzą z piorunami. A do tego gradobicie i hektolitry deszczu. Jak to bywało w siatkarskim świecie, na rozgrywki ligowe przychodzą tak zwane WAGS. Normalna rzecz, ale co robiła przed wami była Kubiaka, tego nie potrafiłaś zrozumieć. Próbowałaś jakkolwiek zająć uwagę przyjaciółki, żeby nie rozpoznała kruczoczarnych włosisk naprzeciw was, ale na nic twoje marne próby. Wójcik szybko zauważyła obecność wroga i niemal od razu nachmurzyła się i przez większość trwającego meczu nie odezwała się nawet słowem. Ciężko było ci skupić się na grającym Łasko i jego drużynie, kiedy obok brunetka próbowała wypalić wzrokiem dziury w jaskrawej bluzce rywalki. Kamień spadł ci z serca, gdy ostatnia piłka wpadła boisko. Niestety, Jastrzębianie ulegli Olsztynianom i przegrali na własnym boisku. Zawzięcie obserwowałaś wstającą czarnowłosą, która wyglądała jak gdyby na coś czekała. Albo gorzej: na kogoś. Zostawiłaś Maję tylko na kilka minut, by zamienić chociaż słowo ze zmarnowanym po porażce siatkarzem - ukochanym. Sądziłaś, że to za krótki czas, żeby coś się tutaj wydarzyło. I się nie pomyliłaś, pomiędzy obiema dziewczynami nic nie wybuchło. Jednak stało się coś gorszego, na czego widok zarówno ty, jak i Łasko staliście z rozdziawionymi gębami. Dosłownie. Nie spodziewałaś się takiego obrotu spraw i zaczynałaś powoli wierzyć w tak ogromną głupotę Kubiaka. Przyjmujący znalazł się obok swojej byłej i nie wyglądał na zadowolonego z jej wizyty. Ale co to miało do rzeczy, skoro kilka sekund później ich usta złączyły się w długim pocałunku? A do tego okropnie głośnego i obrzydliwego. Nie ruszało cię nawet to, że wyglądał on na wymuszonego i jednostronnego. Wtedy obchodziła cię jedynie Maja, której już nie było w zasięgu twojego wzroku. Widziałaś ją ginącą w tłumie wychodzących kibiców i twoje nawoływania na nic się tu zdały. W jednej chwili miałaś zamiar zatłuc zarówno Kubiaka, jak i jego byłą, obecną, czy kto to dla niego był.

- Oni nie są razem. - pokręcił głową Łasko, widząc twoje niezadowolenie i zniesmaczenie. Odwróciłaś wzrok od zdecydowanych gwiazd dzisiejszego wieczoru. Aczkolwiek w negatywnym sensie.

- Teraz to chyba nie ma znaczenia. Wydarzyło się pomiędzy nimi wyjątkowo dużo, jak na osoby, które nie są razem. - kręcisz głową z niesmakiem. - No nic, zobaczymy się w mieszkaniu. Spróbuję porozmawiać z Mają. - mówisz, zbierając się do wyjścia.

- Iguś... - zaczyna Łasko.

- No co? - zwracasz się do niego ponownie.

- Przestań się tak nimi zadręczać. To ich życie, my mamy swoje. Nie powinnaś tracić zdrowia na ich problemy, które sami stworzyli przez własną głupotę. - gani cię, a ty wzdychasz głośno.

- Chciałabym się tak tym nie przejmować, ale nie potrafię. To moja przyjaciółka, jak mam ją z tym wszystkim zostawić samą? - pytasz. - Zobaczymy się później. - nie czekasz na jego odpowiedź i odchodzisz. Szybkim krokiem przemierzasz korytarz jastrzębskiej hali i po chwili znajdujesz się na zewnątrz. Michał miał rację. Zadręczałaś się ich problemami. Zbyt wiele czasu poświęcałaś na myślenie o ich zmartwieniach. Ale nie potrafiłaś tak po prostu zostawić Majkę samą w tym bagnie. Była dla ciebie jak młodsza siostra i nie czułabyś się dobrze udając, że nie widzisz tego, co rozgrywa się w jej życiu. Po prostu bałaś się, że sama nie da z tym sobie rady. Jednak momentami wydawało ci się, iż robisz zbyt wiele. Za bardzo się w to wszystko pakowałaś. Zapominałaś o własnym szczęściu, skupiając się na życiu przyjaciółki. Dlatego słowa Michała tak bardzo cię ruszyły. Wpadłaś do wspólnego mieszkania i usiadłaś na kanapie. Długo myślałaś nad tym, co zrobić. W końcu złapałaś komórkę i zadzwoniłaś do Wójcik, bo to wyjście wydawało ci się jedynym racjonalnym. Tak jak myślałaś, nie była skora do zwierzeń i rozmów, więc po kilku zamienionych słowach dałaś jej spokój. Poprosiła o urlop, na co się zgodziłaś. Może i to lepiej, jak trochę odpoczną od swojej obecności. Udałaś się do kuchni, by sprawić Łasko miłą niespodziankę i przygotować coś smacznego na kolację. Zabrałaś się do robienia spaghetti i podśpiewując pod nosem starałaś się odwieść myśli od Kubiaków. Za to dużo czasu poświęciłaś na rozmyślania o własnym życiu. Czułaś się dobrze w takim stanie, w jakim się znajdowałaś. Miałaś kochającego i wiernego faceta, dobrą pracę i problematyczną przyjaciółkę. Standard, normalne życie. Wróciłaś myślami do ostatniego powodu własnych zmartwień i z czystym sumieniem mogłaś powiedzieć sobie samej, że fizycznie czujesz się dobrze. Wcześniejsze dolegliwości przestały cię nękać i nie narzekałaś już na ból. Niedługo powinnaś stawić się ponownie u lekarza, ale miałaś wątpliwości. Może lepiej jeszcze trochę poczekać? Nie bardzo spieszyło ci się, by dowiedzieć się, czy też własne zdrowie z ciebie zakpiło i uczyniło cię bezpłodną. Może nie wszystko stracone? Może zostałaś źle zdiagnozowana? Może to wszystko jest nieprawdą i błędem lekarskim? Gryzłaś się z własnymi myślami, bo tyle już naczytałaś się o błędnym diagnozach. Nagle na myśl wpadła ci własna mama, która pracowała w szpitalu na oddziale położnictwa. Z pewnością znała jakichś wybitnych specjalistów. Na pewno podniosłaby cię na duchu. W tej chwili zdałaś sobie sprawę, jak bardzo tęsknisz za rodziną. Tak dawno ich nie odwiedzałaś, praca zabierała ci mnóstwo czasu. Spojrzałaś na kalendarz i aż kamień spadł ci z serca, widząc zbliżającą się datę. Jak na zawołanie. W weekend twoi rodzice będą obchodzić dwudziestą rocznicę ślubu. Może czas sprawić im niespodziankę i zawitać w rodzinne progi?

Z rozmyślań wyrywa cię dzwonek do drzwi. Będąc pewna, że to zapominalski siatkarz - Łasko zapomniał jak zwykle kluczy, wychodzisz mu na przywitanie.

- Kochanie, niedługo dorobię dziesiątki kluczy i powsadzam do twojej każdej torby meczowej. - śmiejesz się i otwierasz drzwi... No właśnie. Mina od razu ci rzednie, bo twój wzrok nie napotyka znanej osoby. Zamiast ukochanego Łasko miałaś przed sobą zabłąkanego siatkarza numer dwa. I co też z tym fantem zrobić? Jest tylko jedna sprawa, w jakiej mógł tu przyjść. Wygląda na to, że jesteś w samym środku konfliktu Wójcik - Kubiak. I ten ostatni właśnie zapragnął złożyć ci wizytę.


~*~
wingspiker: Witam Was moje drogie! Małą obsuwę biorę na siebie, gdyż mój komputer odmówił mi współpracy i zyskałam dysk do wymiany przez co od soboty byłam bez dostępu do blogosfery. Teraz biorę się za nadrabianie wszelkich zaległości. Przeraża wizja szkoły, która zbliża się wielkimi krokami, ale jedynym plusem w tejże sytuacji są MŚ jako rekompensata kolejnych 10 miesięcy ciężkiej pracy. Co do rozdziału, zawirowań ciąg dalszy, Kubiak sobie nagrabił, co spowodowało wyjazd Majki. Tak to jest jak spotykają się dwie osoby o równie mocnych charakterach, ciężko im się dogadać, ale nie ma niemożliwego prawda? ;) Czy to się stanie i kiedy dowiecie się niebawem! Życzę miłego tygodnia! 

Joan: Cześć wam! :) Trochę opóźnienia ze względu na małe problemy z laptopem Caro. Ale już przybywamy do was z nowym rozdziałem. :) Nie wiem co dziś napisać, bo czas mnie goni, gdyż chcę wykorzystać ostatnie dni wakacji jak najlepiej z moją przyjaciółką. :D Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział wam się podoba i czekacie na kolejne przygody "Kubiaków" i "Łasków". :D Pozdrawiam was i życzę miłego tygodnia. <3

wtorek, 12 sierpnia 2014

#Dwadzieścia siedem.



#Iga:

Jak też mogłaś się spodziewać, w przypadku Kubiaka na jednym kieliszku się nie skończyło i po dwóch godzinach był już w kompletnej rozsypce. Nie bardzo chciało ci się oglądać go w takim stanie, a co dopiero wysłuchiwać jego żali. Po tym, jak wygarnęłaś mu, co o nim myślisz, zdecydowanie był ci obojętny. Na szczęście Łasko miał trochę oleju w głowie i zrezygnował z wspólnej libacji. Żadne z was nie miało ochoty, by wstawiony przyjmujący zalegał wam w mieszkaniu do rana, więc podjęliście kontrowersyjną decyzję, która skończyła się telefonem do Majki. Pan pijący sam nie wiedział, gdzie też posiał swoje klucze, więc jedynym ratunkiem była Wójcik. Całą akcję odholowania Kubiaka do jego apartamentu przejął twój ukochany, a ty korzystając z jego nieobecności wzięłaś długą, odprężającą kąpiel. Po wyjściu z łazienki w mieszkaniu wciąż byłaś tylko ty. Nie wiedząc, co też ze sobą zrobić zabrałaś się do papierkowej roboty, jaka czekała na ciebie od dobrych paru dni. Siedząc przy kuchennym stole zajmowałaś się pracą, jednocześnie intensywnie myśląc nad minioną rozmową z siatkarzem. Nadal męczył cię fakt, iż znów nie udało ci się powiedzieć mu o dzieciństwie. Nie zdążyłaś jednak bić się z myślami zbyt długo, bo po niespełna kilku minutach zaskrzypiały drzwi i twoim oczom ukazał się Michał Łasko w pełnej okazałości.

- Kubiak odholowany? - zagadnęłaś, uśmiechając się lekko.

- Bezpieczny w swoim własnym świecie. - puszcza ci oczko.

- Jestem z ciebie dumna, ani kropelki alkoholu w towarzystwie pijącego kolegi. - uśmiechasz się i odkładasz na bok stertę faktur i pokwitowań.

- Ja niestety nie mogę być z ciebie dumny, kochanie. - wskazuje na stosik leżący na stole. Wzruszasz ramionami i udajesz obrażoną.

- Ja ci siatkówki nie wypominam, mój drogi. - odgryzasz się i wstajesz.

- W sobotę widzę cię w tłumie kibiców na hali! - mówi z wielkim entuzjazmem.

- Zaczęło się.. - wzdychasz.

- Całe wakacje byłem twój, teraz czas, żebyś trochę zatęskniła za twoim ukochanym. - pokazuje ci język i kieruje się do łazienki. - Za chwilę wracam i nie chcę widzieć cię ponownie z długopisem w ręku. - wskazuje na faktury i znika w pomieszczeniu. Chcąc nie chcąc, udajesz się do sypialni, gdzie zamierzałaś poczekać na atakującego. Jednak dziwnym trafem byłaś tak zmęczona, że kiedy znalazł się obok ciebie Michał, już spałaś. Jak widać, własne problemy potrafią być bardzo męczące. Następnego dnia obudziłaś się wraz z budzikiem i niechętnie udałaś się do kuchni, gdzie koczował już niewyspany siatkarz.

- Ktoś tu się nie wyspał. - śmiejesz się i chwytasz kanapkę z talerza.

- Tak gadałaś przez sen, że nie mogłem zasnąć.- tłumaczy się i nalewa ci herbaty z porcelanowego dzbanka.

- Wypraszam sobie, proszę mi nie przypisywać czegoś, czego nigdy nie robię. - uśmiechasz się i przez chwilę konsumujecie śniadanie w ciszy. Tą piękną, niezobowiązującą chwilę przerywa dzwonek do drzwi. Unosisz brwi do góry w zdziwieniu, bo kto też przychodzi wam na spotkanie przed ósmą rano? Wstajesz i podchodzisz do drzwi, by je otworzyć. Zamierasz i po chwili nie wiesz, czy się śmiać, czy płakać. W drzwiach stał Kubiak, który wyglądał jakby nie spał od tygodnia, a do tego był głodzony i męczony katorżniczymi pracami. Spoglądasz na niego pytającym wzrokiem. Obok ciebie materializuje się Łasko.

- Chciałem podziękować za odwózkę wczoraj. To znaczy... wnioskuję, że tak było, bo niewiele pamiętam. - drapie się po karku, spoglądając to na ciebie, to na Łasko.

- Luz, stary. - odpowiada stojący obok ciebie atakujący.

- A tak właściwie to skąd mieliście klucze do mojego mieszkania? Serio mam ogromną lukę w pamięci. - pyta, a wy nie wiecie co mu odpowiedzieć. Nastąpiła niezręczna chwila ciszy.

- Yyy... sam nam je dałeś. - mówi po dłuższej chwili Michał, spoglądając na ciebie ukradkiem. No tak, to było zdecydowanie bezpieczne wyjście z tego pytania. Kubiak najwyraźniej był tak dobity wczorajszym alkoholizowaniem własnego umysłu, że przyjął waszą wersję wydarzeń.

- Chcesz wejść do środka? - pyta z grzeczności Łasko, ale gość stanowczo zaprzecza.

- Nie, tak właściwie to wpadłem przy okazji, bo lecę po jakieś zakupy. W lodówce pozostało jedynie światło, tak to jest jak w domu brak kobiety... - odzywa się cicho. Przez chwilę jest ci go nawet żal, ale dobrze wiesz, że cała ta sytuacja jest z jego winy. Po raz kolejny nie wiecie jak zareagować na jego słowa.

- No to do zobaczenia na treningu. - ucina Michał i uśmiecha się do przyjaciela. Ten jednak nadal nie rusza się z miejsca, co zaczyna cię odrobinę bawić.

- Tak, do zobaczenia. - odpowiada, wciąż stojąc w drzwiach. Najwyraźniej chce coś powiedzieć i długo się do tego zabiera. - Iga, mogę mieć do ciebie prośbę? - pyta, a ciebie zżera ciekawość, co też od ciebie chce.

- Nie wiem, czy będę mogła ją spełnić. - odpowiadasz obojętnie, hamując swoją ciekawość.

- W sobotę jest mecz. Łasko wspominał, że na niego idziesz i... Słuchaj, możesz zabrać na niego Majkę? - gubi się we własnych słowach, ale w końcu przedstawia ci swoje błaganie. Inaczej tego nazwać nie można było, wyglądał jakby przed chwilą ktoś zabił mu chomika kapciem.

- Nie wiem, czy ona chce tam być. - odzywasz się, a jego zbolała mina trochę porusza twoje serce. - No dobra, spróbuję ją namówić. Ale niczego nie obiecuję. - akcentujesz ostatnie zdanie, bo nie spodziewałaś się zbyt wielkiego entuzjazmu ze strony Wójcik. Co więcej, miałaś wrażenie, że nie zdążysz nawet skończyć zdania, a już ci kategorycznie odmówi.

- Dzięki. Naprawdę. - wykrzywia usta na wzór czegoś podobnego do uśmiechu i kiwa wam głową. Schodzi po schodach na dół, a ty wraz z Michałem długo jeszcze stoicie w drzwiach, będąc w kompletnym szoku.

- Kac morderca. - mówisz w końcu i zamykasz drzwi. Po kilkunastu minutach całujesz ukochanego na pożegnanie i wybierasz się do pracy. Tam spotykasz przyjaciółkę, która jak widać nadal koczowała w Jastrzębiu. Najwyraźniej nie miała jeszcze ochoty uciekać do Wrocławia, więc na kolejnym już nudnym spotkaniu nie byłaś sama. Firma wciąż prowadziła projekt z włoskim zakładem, więc obie byłyście w to zaangażowane w stu procentach. Czy też chciałyście, czy też nie, musiałyście być na każde zawołanie szefa i dopiero podczas lunchu miałyście chwilkę, by pogadać. Długo zbierałaś się do rozpoczęcia tematu sobotniego meczu.

- Majka? - zagadnęłaś ją, na co spojrzała na ciebie podejrzliwie.

- Tak? - opowiedziała, popijając herbatę.

- Ee... bo wiesz, w sobotę startuje cała ta ich liga i... - zacinasz się, obserwując jej reakcję. Nie musiałaś kończyć, bo przyjaciółka niemal od razu ogarnęła o co chodzi.

- Kubiak cię prosił, żebym poszła na mecz, prawda? - pyta beznamiętnie i wzdycha.

- Skłamałabym mówiąc, że nie. - mówisz niechętnie. Ciężko było ci ją namówić i już straciłaś wiarę, że w ogóle ci się uda. Jednak po długiej rozmowie, niechętnie przystanęła na twoją prośbę.

- Zwariowałam, ale dobra. Będę miała okazję, by sprzedać mu porządny policzek. - odpowiada. No tak, w sobotę atrakcji nie zabraknie. Zapowiada się weekend obfitujący w niespodzianki. Tylko dlaczego musisz w tym uczestniczyć?



#Maja
Nie bardzo wiedząco o co chodziło Łasko dzwoniącemu o dość późnej porze, który był do tego dość tajemniczy niechętnie podnosisz się z łóżka. Przez chwilę siedzisz na jego skraju zastanawiając się czy aby na pewno powinnaś to robić. Nie chciałaś mieć z nim do czynienia, był z pewnością ostatnią osobą jaką pragnęłaś widzieć w tym momencie. Jednak jakaś wewnętrzna, bliżej ci nieznana siła zmusiła cię do podniesienia się z łóżka i zamienienia wygodnej piżamy na coś trochę bardziej wyjściowego. Po jakichś dziesięciu minutach byłaś gotowa, zgarnęłaś potrzebne klucze i po kilku minutach jazdy byłaś już niemal na miejscu. Wzięłaś głęboki wdech i weszłaś do klatki do której wracać nie chciałaś. Obraz jaki tam zastałaś kompletnie zwalił cię z nóg.
 -Maja?-bełkocze Kubiak
 -Widzę była jakaś grubsza impreza.-rzucasz w kierunku Łasko
 -Błagam cię, pomóż mi z nim, wiem, że pewnie nie chcesz i nie musisz, ale gwarantuję ci, że on tego nie będzie pamiętał.-mówi niemal błagalnym tonem głosu
 -Robię to tylko dlatego, że mnie poprosiłeś Michał.-wzdychasz głęboko po czym sięgasz po klucze do mieszkania Kubiaka i otwierasz je. Zdecydowanie stan jego lokum jaki zastaliście był zupełnie inny aniżeli pamiętałaś sprzed ostatniej twojej wizyty tutaj. Jednymi słowy zastaliście typowo męskie mieszkanie z dość sporym bałaganem panującym w środku.
 -Brak kobiety w mieszkaniu i już syf.-kwituje Łasko niemal ciągnąc za sobą przyjmującego, który wydawał się ledwo kontaktować
 -W pierwszej górnej szafce po lewej powinno coś być na ból głowy, to tak na porannego kaca bo nie sądzę by był w stanie rano o tym myśleć.-kierujesz swoje słowa do Łasko, który przez dłuższą chwilę przystaje przyglądając ci się- Poradzę sobie z nim.-rzucasz jak gdyby rozwiewając jego wątpliwości po czym znika z twojego pola widzenia, a ty przenosisz wzrok na będącego w opłakanym stanie Michała. Przez chwilę jest ci go nawet żal, jednak pamięć o tym co wypowiedział i jak bardzo cię skrzywdził wzięła zdecydowanie górę. Nie wiesz w zasadzie nawet dlaczego to robisz. Chociaż może i wiesz. Pomimo tego co zrobił dalej był dla ciebie ważny i dalej chcąc, nie chcąc darzyłaś go uczuciem. Do tego był też ojcem twojego dziecka, więc chyba odezwał się w tobie głos sumienia.
 -Maja skarbie co tu robisz?-papla
 -Nie ruszaj się.-grzmisz pomagając mu ściągnąć nakrycie wierzchnie
 -Już dawno mnie nie rozbierałaś.-chichocze
 -Zamknij się Kubiak.-warczysz
 -Fakt, teraz to ten gość będzie najważniejszy!-prycha wskazując na twój niewidoczny jeszcze brzuch
 -Daj spokój.-odpowiadasz mu wciąż nie patrząc mu w oczy
 -Jestem idiotą.-dodaje po chwili
 -Nie zaprzeczę.
 -Dupa ze mnie nie facet.-kręci głową
 -Michał, jesteś pijany i nie będziesz nawet pamiętał, że to mi powiedziałeś, więc proszę cię skończ.-mówisz poirytowana po czym wstajesz. Z pewnością opuściłabyś pomieszczenie gdyby nie jego silna dłoń zaciskająca się na twojej. W duchu przeklinałaś Łasko, który zaginął gdzieś w akcji i wcale nie zamierzał się pojawić z tym co miał przynieść.
 -Może i nie będę, ale to, że jestem największym debilem na świecie to z całą pewnością.-rzuca z trudem- Nie jestem na to przygotowany.
 -Dość.-przerywasz mu- Żadne z nas nie jest, ale ktoś z naszej dwójki musi być mądrzejszy, padło na mnie.-mówisz chłodno po czym udajesz się do kuchni w drodze do której wpadasz na poszukiwanego atakującego z potrzebnymi środkami.
 -Moja dalsza obecność tutaj jest raczej zbędna, myślę, że sobie z nim poradzisz.
 -Dzięki Maja.-odpowiada ci z delikatnym uśmiechem na twarzy Łasko na co ty kiwasz głową i wychodzisz, uprzednio zostawiając klucze do mieszkania na komodzie w przedpokoju i spokojnym krokiem kierujesz się ku swojemu autu. Po kilku minutach jazdy po niemal pustych ulicach Jastrzębia docierasz do mieszkania. Długo nie możesz zasnąć. Przewracasz się z boku na bok myśląc o tym wszystkim. Jak niemal co wieczór rozmyślasz o swojej przyszłości. O tym jak będzie wyglądać twoje życie z brzuchem rosnącym co raz to bardziej każdego miesiąca, czy samym dzieckiem o którego wychowaniu wiesz tyle co przeciętny facet na temat rozumowania kobiet. Choć może zdołałaś się już pogodzić z myślą iż będziesz matką, tak dalej sam fakt wychowania go kompletnie cię przerażał i wprawiał w panikę. Nie sądziłaś by przeczytanie sterty poradników dla przyszłych mam uczyniło cię ekspertką w tych sprawach. Tak naprawdę nigdy nie planowałaś zostać matką, może gdzieś w dalekiej przyszłości, ale na pewno nie teraz. Ostatnim o czym marzyłaś w tej chwili było dziecko, a już tym bardziej jego samotne wychowywanie bo po tym co zrobił co Michał, nie liczyłaś na to, że kiedyś będziesz w stanie pomyśleć o nim bez żadnego bólu. Na tą chwilę nie wyobrażałaś sobie by dać mu kolejną szansę, bo swoimi słowami dość jasno pokazał ci swój stosunek do waszego związku, już nie wspominając o ojcostwu. Miałaś gdzieś jego tłumaczenia, może i byłaś uparta jak osioł, ale jakoś nie potrafiłaś wierzyć już w żadne jego słowo. Na pewno nie teraz. To wszystko było zbyt świeże i zbyt bardzo bolało.
W okolicach ósmej standardowo rozbrzmiał dźwięk budzika oznajmujący kolejny dzień roboczy. Niechętnie podniosłaś się i udałaś się do kuchni. Musiałaś przyznać, że bycie w ciąży miało swoje plusy. Jak do tej pory musiałaś uważać na to co jesz czy też pilnować jego ilości tak teraz miałaś wilczy apetyt i jadłaś z pewnością nie mniej aniżeli wygłodniały siatkarz po treningu. W ekspresowym więc tempie pochłonęłaś przygotowane przez siebie śniadanie po czym po wybraniu odpowiednie garderoby udałaś się do łazienki. Stojąc przed lustrem i dokładnie analizując swoje zmieniające się ciało mogłaś dostrzec wypukłość jaka pojawiła się na twoim brzuchu. Powoli to maleństwo w jego środku dawało o sobie znać. Wtedy obudził się tobie instynkt macierzyński bo mimowolnie położyłaś dłoń na brzuchu i zaczęłaś go z uśmiechem gładzić, zastanawiając się kto też zamieszkiwał jego wnętrze. Dopiero po dłuższej chwili wróciłaś do żywych i po dość sprawnym doprowadzeniu się do ładu na kwadrans przed godziną dziewiątą opuściłaś swoje mieszkanie i skierowałaś się ku pracy. Standardowo dzień zaczęłaś od spotkania z koordynatorami projektu, bo chcąc nie chcąc wciąż współpracowaliście z włoską firmą, co rusz zasypującą was całą masą pracy. Byłaś tak zajęta, że nawet nie wiedzieć kiedy nastała przerwa na lunch w czasie której udało ci się wyskoczyć z Igą do waszej ulubionej kafejki. Ona standardowo zamówiła ulubioną kawę i szarlotkę, ty natomiast ze względu swojego stanu wzięłaś herbatę z imbirem i cytryną, a do tego korzystając z okropnej ochoty zamówiłaś sobie ciasto z dodatkiem czekolady. Wasza rozmowa zaczęła się dość nieśmiało bo od narzekania na nawał pracy jakim zostałyście obydwie obrzucone, jednak po chwili doskonale widziałaś w oczach przyjaciółki, że coś było na rzeczy. Nie ukrywasz, że byłaś dość zdziwiona jej propozycją pójścia na mecz za którą tak jak myślałaś krył się Kubiak, jednakże po chwili namysłu stwierdziłaś, że może to być całkiem niezła okazja do utarcia mu tego egoistycznego nosa. Dalej wasza rozmowa dotyczyła dość mało istotnych rzeczy.
 -Ogólnie jak się czujesz grubasku?-pyta przyjaciółka
 -Grubaskiem to ja dopiero będę kochana.-śmiejesz się upijając łyk herbaty- Fizycznie nienajgorzej, psychicznie dość słabo.-wzdychasz
 -Zobaczysz, jakoś to będzie.-uśmiecha się krzepiąco
 -Jakoś musi.-wzruszasz ramionami
 -Kiedy planujesz wyjechać do Wrocławia?-pyta nagle
 -Nie wiem, myślałam o przyszłym tygodniu.-odpowiadasz jej niepewnie- Oczywiście jeśli pani kierownik wyrazi na to zgodę.
 -Kochana, jesteś w ciąży, więc masz trochę więcej przywilejów i masz moje błogosławieństwo.
 -Nie chodzi o to, że chcę uciec.-dodajesz po chwili ciszy- Chcę po prostu chwilę odpocząć, na spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim.
 -Majuś, ja cię absolutnie rozumiem, chociaż na twoim miejscu to bym Kubiaka chyba zadusiła gołymi rękami, uprzednio wygarniając mu to wszystko.-kręci głową wyraźnie rozwścieczona zachowaniem szatyna
 -Może i jeszcze kilka miesięcy temu bym to właśnie zrobiła, a teraz?-wzruszasz bezradnie ramionami- Teraz po prostu strasznie mnie to boli i nie potrafię nawet o nim myśleć bez uczucia bólu gdzieś tam w środku. Brakuje mi go, ale po tym co zrobił na tą chwilę nie potrafiłabym z nim być.
 -Rozumiem cię, bo widziałam, że naprawdę ci na nim zależało, a może i dalej zależy.-mówi delikatnie się uśmiechając- Bez względu na to jaką decyzję podejmiesz, jak to wszystko się potoczy to mogę cię zapewnić, że ja zawsze będę obok gotowa do pomocy. Choć nie powiem, tego cholernego dupka mam ochotę rozszarpać i wygarnąć, co już z resztą zrobiłam.
 -Wygarnęłaś mu?-pytasz zszokowana
 -Jesteś dla mnie jak siostra, a ja nie pozwolę by jakiś idiota cię skrzywdził.-mówi Iga- Z resztą nie tylko ty potrafisz przygadać jeśli trzeba.-chichocze.
Tak wam się dobrze rozmawia, że nie wiecie nawet kiedy czas waszej przerwy na lunch dobiega końca i niestety musicie skończyć błogie plotkowanie i powrócić do obowiązków. Standardowo wasz dzień pracy nie kończy się o godzinie siedemnastej tak jak powinien, a w okolicach siódmej wieczorem. Jesteś tak wykończona, że jedyne o czym marzysz to ciepła kąpiel i ciepłe, wygodne łóżko.  Ledwo docierasz do mieszkania, a już padasz ze zmęczenia na łóżku i zasypiasz niemal natychmiast.
Dwa dni dzielące od soboty minęły w przeraźliwie szybkim tempie. W zasadzie funkcjonowałaś w formie dom,praca, dom. Twoje życie towarzyskie ograniczało się ostatnimi czasy do zupełnego minimum bo zupełnie pochłaniałaś się w pracy, choć może i lepiej gdyż nie miałaś czasu myśleć o niebieskookim. Rano standardowo ruszyłaś na drobne zakupy spożywcze i po raz któryś z rzędy przyłapujesz się na przystaniu przy dziale z dziecięcymi śpioszkami, których widok absolutnie cię rozczulał. Wszelkie wątpliwości zaczęły cię dopadać w chwili gdy szykowałaś się na mecz. Biłaś się z myślami czy aby na pewno dobrze robisz pojawiając się tam. Jednak po chwili dedukcji stwierdziłaś, że nie możesz wystawić Igi. Po kilku dłuższych minutach przygotowań byłaś gotowa. Pełna obaw zaparkowałaś samochód na parkingu na którym roiło się aż od kibiców w pomarańczowych barwach. Przy wejściu spotkałaś przyjaciółkę wraz z którą udałyście się na trybuny. Zajęłyście dobrze wam znane miejsce i obserwowałyście rozgrzewkę, która dobiegała końca. Z pewnością siedziałabyś tam zupełnie niewzruszona gdyby nie pewien istotny szczegół. A w zasadzie osoba..
~*~ 
Joan: Witam moje drogie! :) Ciągle męczy mnie myśl, że jeszcze tylko "kilka" dni i rozpocznie się rok szkolny. :( Każdy dzień mija mi tak szybko, że dużo rzeczy mi umyka. W każdym bądź razie zaczęłam 28-dniowe wyzwanie z Ewą Chodakowską i staram się nie próżnować. :) Koniec o mnie, czas na małe podsumowanko dzisiejszego rozdziału. :) Jak widzicie, Kubiak to taki rzep, jak już się przyczepi to i ciężko go od siebie odkleić. :P A Iga i Michał są w o tyle nieciekawej sytuacji, że siedzą idealnie pośrodku "Kubiaków". Ciężka sprawa, ale z czasem wszystko obierze nowe tory. Mam nadzieję, że jesteście i czekacie na kolejne rozdziały! Do następnego! <3

wingspiker: Witam moje drogie,mam nadzieję, że u Was o niebo lepsza pogoda bo u mnie od rana leje, jednymi słowy szaro-buro i ponuro. Wizja września i szkoły co raz wyraźniej na horyzoncie, ale jest jeden pozytyw, bo oznacza to, że jest co raz bliżej do Mistrzostw Świata! To chyba jedyna dobra rzecz nadchodząca wraz z wrześniem :P Co do rozdziału, perypetii na linii Maja-Kubiak ciąg dalszy, obydwie strony idą w zaparte, tak to jest jak się spotykają dwie charakterne osoby. Co z tego będzie? Zobaczycie :)