wtorek, 26 sierpnia 2014

#Dwadzieścia dziewięć.



#Iga:

Owy gość prawdopodobnie nie miał zamiaru wycofać się z pola bitwy, dopóki nie wyjawisz mu dokładnego położenia przyjaciółki. Co więcej, miał chyba zamiar wydobyć to z ciebie siłą, a przynajmniej na takiego wyglądał.

- Błagam cię Iga, ostatni raz. Powiedz mi, gdzie ona jest. - takie oto słowa wydobywały się z jego ust kilkadziesiąt razy, próbując złamać twoją niewzruszoną postawę.

- Idź ty lepiej sprawdź, czy Monisi nie ma w twoim łóżku. Albo z szampanem w wannie. - odburknęłaś, nie mając zamiaru wdawać się z nim w jakiekolwiek dyskusje.

- Przecież ci tłumaczę, że ona to zrobiła specjalnie. Skąd miałem wiedzieć, że mnie pocałuje? - próbował się wytłumaczyć.

- Dlaczego ty masz tak opóźnione zjawisko myślenia? Spełniłam twoją prośbę i zaciągnęłam ją na tą halę, a ty na jej oczach obściskujesz się z byłą. To jest ta chwila, kiedy włączasz myślenie i  dociera do ciebie, jak to wyglądało w jej oczach. - robisz mu wyrzut, bo szczerze masz go dość. I tu już nie chodzi o zanik mózgu u tego osobnika. Po prostu denerwuje cię jego buńczuczny charakter i pretensja do całego świata, a nie do siebie. Zero wstydu, zero poczucia winy, na co to komu. Przecież można obwiniać cały świat zamiast siebie. Po co być odpowiedzialnym facetem, któremu za pięć miesięcy urodzi się dziecko. Lepiej postawić na jazdę bez trzymanki, a następnie zaaplikować wyrzuty matce dziecka. Do tego warto dodać nagłe zmiany i chęci powrotu ukochanej, z równolegle działającą korupcją w postaci byłej. Warto wspomnieć o nielegalnie działającym podziemiu w postaci dwójki przyjaciół rodziny, czyli ciebie i Łasko, którzy próbują przeciwstawić się konfliktowi  pary. Witamy w świecie Kubiaka.

- Powiesz mi gdzie jest, czy nie? - udaje, że w ogóle nie usłyszał twoich słów.

- Czego ty ode mnie oczekujesz? Już raz ci pomogłam i wszystko spieprzyłeś. - odpowiadasz ze złością.

- Proszę cię... - zaczął błagalnym tonem.

- Nie, Michał. To wasze życie. Nabroiłeś, to teraz cierp. - wytrzymujesz jego wzrok, który chyba miał cię zabić, ale coś nie wyszło.

- Super, naprawdę ci dziękuję. - mówi ironicznie. - Jak zwykle pomocna, tak to ona - Kowalczyk! - kontynuuje swój monolog.

- Jak zwykle pokrzywdzony, niezadowolony i niewinny Kubiak. - mówisz równie sarkastycznie.

- Ja naprawdę nie wiem, jak ten Łasko z tobą wytrzymuje. Ja bym chyba musiał na rok wyjechać do Ciechocinka odpocząć od ciebie. - ripostuje.

- Wszyscy byliby szczęśliwi, nikt by nie tęsknił. - odpowiadasz, na co on od razu szykuje się do kontry. Ni stąd ni zowąd na klatce schodowej pojawia się wielki nieobecny - Michał, czym przerywa waszą wymianę zdań.

- Kubiak?! - dziwi się na widok kolegi klubowego.

- Nie, Bernardi. - odpowiada przyjmujący z przekąsem. - Czyli mi nie powiesz, gdzie ona jest, tak? - zwraca się do ciebie.

- Szukaj, a znajdziesz. - mruknęłaś w jego stronę.

- Kubiak, naprawdę cię lubię, ale chyba nadszedł długo wyczekiwany czas, kiedy to powinieneś sam zacząć rozwiązywać swoje problemy. - odezwał się Łasko, który wyglądał na niezbyt zadowolonego obecnością przyjaciela.

- Dziękuję moi przyjaciele za pomoc. - odburkuje i zabiera swoje cztery litery sprzed waszego mieszkania. Zbiega po schodach i zostawia was z trzaskiem drzwi. Spoglądacie na siebie i zamykacie drzwi wejściowe. Wzdychasz głośno i wracasz do przygotowywania posiłku. Towarzystwa w kuchni dotrzymuje ci oczywiście Łasko.

- Rozumiem, że sam się wprosił? - zaczyna rozmowę.

- No przecież go nie zapraszałam. - odpowiadasz. - Coś mu się w poprzewracało w głowie, żeby nie powiedzieć, że gdzieś indziej.

- Nie pierwszy i nie ostatni raz. Spóźniłem się na najciekawszą część rozmowy, prawda? - pyta z lekkim uśmiechem.

- Oj spóźniłeś się, mój bodyguardzie. Musiałam bronić się sama przed najazdem wroga. - udziela ci się jego dobry humor i szybko twoje emocje po kłótni opadają.

- Widzę, że obeszło się bez ofiar. - kontynuuje tą bezsensowną, ale jakże zabawną rozmowę Łsko.

- Ofiary to dopiero będą, jak oni się jakimś cudem spotkają. Już mnie powoli zaczynają denerwować, zachowują się jak dzieci. - przewracasz oczami.

- I właśnie dlatego kazałem ci się przestać nimi przejmować. Jak to dzieci, pogadają, powrzeszczą i się pogodzą. - słysząc jego słowa zaczęłaś się śmiać.

- Tak, kochanie, ty jesteś specjalistą od dzieci. - uśmiechasz się.

- Oj niezbyt. Nigdy nie byłem dobrą opiekunką.

- Czy ty niedawno mówiłeś, że chcesz mieć dzieci? - podchodzisz do niego i siadasz mu na kolanach. - Wyjeżdżam na weekend.

- Dopiero mi o tym mówisz? - dziwi się.

- Dopiero dziś to zaplanowałam. Zawsze możesz jechać ze mną, wybieram się do rodziców, do Wrocławia. Mają rocznicę ślubu, a poza tym... chciałabym porozmawiać z mamą. - mówisz. - Jest położną. - dodajesz ciszej. Następuje chwila, kiedy to prawdopodobnie Michał musiał przetrawić przekazane mu informacje. Typowy facet.

- Rozumiem. Nie mogę jechać z tobą, bo w piątek gram na wyjeździe. Za to zawsze mogę po ciebie wpaść. - gładzi cię po plecach, najwyraźniej nie chcąc zgłębiać się w temat waszych zmartwień.

- Jak najbardziej. - kładziesz mu głowę na barku.

- A jak się czujesz? - pyta ukochany.

- Fenomenalnie. Jest we mnie tyle energii, że bez problemu pokiereszowałabym Kubiaka. - śmiejesz się i wstajesz, by dokończyć kolację.

- Wprowadzam w tym domu zakaz wspominania Kubiaka, Kubiaków, jak i całego ich klanu. - odpowiada, na co ty zanosisz się śmiechem. Cały wieczór mija wam w naprawdę miłej atmosferze, pomimo super wielkiego problemu w postaci skłóconych przyjaciół. Jak na złość, kiedy w waszym związku miewaliście świetne momenty, tamci musieli przeżywać rozstania i powroty. Ale Łasko miał rację. Nie minie kilka tygodni, a znów się zejdą. Taka ich natura, złączyły się dwa wybuchowe charakterki, to i do wybuchu doszło. Miejmy jedynie nadzieję, że ich dziecko będzie troszkę spokojniejsze od rodziców. Jak to dobrze, że z Łasko nie należycie do charakternych osób. Przynajmniej wasz związek jest spokojniejszy i nie obfituje w tak wiele burzliwych kłótni. Takie już z was ciepłe kluchy. Za to bardzo kochające się kluchy.

#Maja
Nie wiesz nawet kiedy końca dobiegał tydzień spędzony w rodzinnym Wrocławiu. W ciągu tych kilku dni można by rzec, że nic wielkiego w twoim życiu się nie wydarzyło. Rodzice, a zwłaszcza mama skakali wokół ciebie jakbyś była co najmniej obłożnie chora i zupełnie niezdolna do wykonywania wszelakich czynności. Musiałaś przyznać, że wreszcie odpoczęłaś i to nie tylko w sensie fizycznym, ale też psychicznym. Cała ta sprawa z Kubiakiem nie spędzała ci już snu z powiek i nie zabierała każdej możliwej sekundy w życiu, choć nie da się ukryć, że sporo o tym myślałaś. O tym i o dziecku, które miało przyjść na świat za kilka miesięcy. W zasadzie to przemyślałaś swoją obecną sytuację oraz wszelkie możliwości na przyszłość niemal od a do z. Mimo wszystko, trudno było ci nie myśleć o facecie, którego chcąc nie chcąc wciąż kochałaś i który był ojcem dziecka jakie nosiłaś pod sercem. Musiałaś też przyznać, że sporo dały ci rozmowy z twoją własną rodzicielką. Jak do tej pory byłaś cała w strachu i na samo słowo ‘macierzyństwo’ przechodził cię dreszcz, tak po wysłuchaniu doświadczeń własnej matki byłaś o wiele spokojniejsza. Choć może i w dalszym ciągu w jakimś małym stopniu bałaś się tego, co czekało cię za pięć miesięcy, tak mogłaś stwierdzić, że poniekąd nie mogłaś się tego doczekać. Bo słuchając i widząc z jakim uczuciem i błyskiem w oku mówiła matka o początkach swojego rodzicielstwa nie mogłaś pozostać obojętna. Można by powiedzieć, że chyba zaszczepiła w tobie tego bakcyla, bo wzorem typowych przyszłych matek zaczęłaś o wiele bardziej się interesować tym wszystkim i rozpoczęłaś akcje doedukowania się w tych sprawach poprzez różnorakie poradniki czy artykuły zamieszczone na internecie. Mimo wszystko, wciąż z takim samym przerażeniem patrzyłaś na wagę, która stopniowo zaczęła ci przybywać, czy niektóre ubrania, które wydawały się robić trochę przy ciasne.
 -Niech zgadnę, przytyłaś?-chichocze twoja matka widząc twoją minę
 -Ja rozumiem, że w ciąży się tyje, ale przecież jeszcze ponad pięć miesięcy!-rzucasz
 -Kochanie, nie ma na to reguły.-uśmiecha się kobieta- W ciąży z tobą przytyłam niecałe dziesięć kilo, a już z twoim bratem szesnaście.
 -Ile?!-powtarzasz
 -Przy małym dziecku zrzucisz to w mgnieniu oka, z resztą nawet teraz nie wyglądasz jakbyś była w ciąży.
 -Skąd, wcale nie odstaje mi brzuch i nie przytyłam tu i ówdzie.-kręcisz głową ze śmiechem. Przez chwilę pogrążacie się w rozmowie na temat nie inny jakim była ciąża, który ostatnio wręcz królował w tematach rozmów przy stole jednak przez cały czas miałaś nieodparte wrażenie, że twoja matka gorliwie ci się przyglądała. Przez dłuższą chwilę zastanawiałaś się co też mogło być powodem jej rewizji wzrokiem i nie mając za bardzo pojęcia co mogło też nim być przerwałaś jej monolog.
 -Dlaczego mi się tak przyglądasz mamo?-pytasz nagle
 -Po prostu wciąż wydaje mi się, że to wszystko mi się śni.-odpowiada z uśmiechem
 -Może sprecyzuj.
 -Dalej mam w pamięci to, że jeszcze kawałek temu mówiłaś, że nie śpieszy ci się do poważnego związku, a na samo słowo ‘dzieci’ reagowałaś jakby ktoś co najmniej zabił ci pół rodziny.-śmieje się
 -Bo tak było.-przytakujesz jej rozbawiona swoimi słowami- Po prostu w moim życiu pojawił się ktoś kto delikatnie mówiąc zmienił mój pogląd na te sprawy, choć nie powiem żebym tak do końca pragnęła w tym właśnie momencie być matką.
 -Każdy z nas w swoim życiu potrzebuje takiego bodźca, osoby, która sprawi, że pewne sprawy w naszym życiu się wyprostują. Ta jedyna osoba dla której możemy wchodzić tysiąc razy do tej samej rzeki bo daje nam ogrom szczęścia.
 -Mamo, ty na pewno nie jesteś psychologiem?-pytasz rodzicielkę
 -Mając w domu trzech uparciuchów dziwisz się?-chichocze kobieta- I choć mi tego nie powiedziałaś to ja widzę, że coś jest nie tak i domyślam się o co, a raczej o kogo chodzi.
 -Pokłóciliśmy się, a ja nie za bardzo wiem jak sobie z tym poradzić i jak z tego wybrnąć..-wzdychasz
 -Nie wiem o co dokładnie wam poszło i nie będę wnikać bo to twoje życie skarbie, ale powiem ci jedną rzecz.-siada tuż obok ciebie- Jeśli naprawdę go kochasz, w co nie wątpię, to nawet pomimo tego co się między wami wydarzyło i bez względu jak poważna to sprawa była, to pomimo bólu jaki ci on zadał to powinniście obydwoje dać sobie szansę i porozmawiać. A już tym bardziej, że za parę miesięcy w waszym życiu pojawi się ten mały towarzysz i zwiąże was na dość długi kawał czasu.
 -Wiem, że nie unikniemy rozmowy, ale na razie sama jakoś muszę i chcę sobie poukładać.-mówisz- Po prostu chyba też musimy od siebie trochę odpocząć.
 -Mimo wszystko mam nadzieję, że jakoś uda się wam to poukładać i że zobaczę was we dwoje na ślubie Mateusza.-uśmiecha się ciepło.
Po dłuższej chwili rozmowy na temat niedługiego ożenku młodszego z klanu, którego z całą pewnością nikt w waszej familii się nie spodziewał w najbliższych dziesięciu latach postanowiłyście się wybrać całkiem spontanicznie na małe zakupy do galerii handlowej, w końcu zakupy były lekarstwem na wszystko. Po drobnym, ponad dwugodzinnym maratonie zakupowym z paroma pakunkami w rękach zrobiłyście sobie małą przerwę w jednej z kawiarni do której chodziłyście jeszcze w czasach gdy miałaś te kilka, a może i kilkanaście lat mniej, co było też doskonałą okazją do przywołania wspomnień. Co jak co, ale to była jedna z twoich ulubionych atrakcji w czasie pobytu u rodziców. Może inni na to narzekali, aczkolwiek ty szczerze uwielbiałaś gdy twoi rodzice opowiadali o waszych różnorakich szalonych pomysłach i eskapadach w latach młodzieńczych czy wyciągali najbardziej kompromitując zdjęcie z czeluści najstarszych albumów ze zdjęciami na świecie. Dlaczego to tak lubiłaś? Sama chyba do końca tego nie wiedziałaś, aczkolwiek może przez to, że sama widziałaś się taką za kilkadziesiąt lat? Zdecydowanie chciałabyś być taką kobietą jaką była twoja matka. Realizowała się zarówno zawodowo jak i prywatnie. Potrafiła poradzić sobie z niemal wszystkim, nawet największą burzą. Była jedną z nielicznych osób, które potrafiły cię rozgryźć w przeciągu kilku minut, a i też jedną z tych, które potrafiły zamienić nieskorą do wyznań i wszelkiego okazywania uczuć osobę w jej totalne przeciwieństwo. Między innymi dlatego tak bardzo chciałaś wyjechać z Jastrzębia na jakiś czas. Nie tylko by przemyśleć sobie pewne sprawy, choć faktycznie to było jednym z głównych celów, ale też by porozmawiać właśnie ze swoją matką, która zawsze doskonale wiedziała co ci powiedzieć. Do osoby, która miała na ciebie niesamowity wpływ i co by się nie działo, zawsze i wszędzie mogłaś liczyć na to, że cię wysłucha i trafnie poradzi. Tak też było i tym razem.
 -Iga?-dziwisz się przechadzając się jedną z parkowych alejek tym samym korzystając z ciepłego, weekendowego dnia
 -Nie, akwizytor handlowy.-śmieje się blondynka- Z resztą moja droga, powinnam cię zdrowo ochrzanić! Dlaczego się nie odzywałaś? Ja rozumiem, że do Kubiaka się nie odzywasz, ale do mnie? Nawet smsa?
 -Przepraszam, ale miałam serdecznie dość jego dobijania się i po prostu wyłączyłam telefon.-odpowiadasz przyjaciółce- No i kompletnie wyleciało mi to z głowy.
 -A wyobraź sobie, że ja tego też mam dość.-mówi wyraźnie zirytowana
 -O czym ty mówisz?-dziwisz się
 -Nawiedza nas średnio raz dziennie i tyle samo błaga, a wręcz wymaga na mnie bym powiedziała mu gdzie jesteś.-odpowiada Kowalczyk- Mam tego serdecznie dość i choć jesteś dla mnie jak siostra Majek to musicie sami załatwiać swoje sprawy do cholery. Jesteście dorośli, za chwilę będziecie rodzicami, więc z łaski swojej ogarnij się bo my z Łasko mamy swoje życie i nie zamierzamy robić za koła ratunkowe.-wyrzuca z siebie- Jesteście gorsi niż dzieci. Potraktowaliście to niczemu niewinne dzieciątko jak najgorsze zło tego świata, ale w czym ono jest winne? Zachowujecie się jak smarkacze, zamiast cieszyć się z tego to przeżywacie jak nie wiem co, a nie wiecie nawet jakie szczęście macie. Nawet nie masz pojęcia jak wiele jest kobiet na świecie, które chciałby być na twoim miejscu.
 -Czy to moja wina? On jest dorosły i nie odpowiadam za niego, więc nie obwiniaj mnie za jego wizyty.-odpowiadasz wyraźnie podenerwowana- A ty na naszym miejscu skakałabyś z radości?! Myślisz, że którekolwiek z nas chciało w tym akurat momencie mieć dziecko? Ja nawet nie planowałam ich mieć, nie wspomnę już nawet o byciu z kimś. Dlatego to jest dla mnie tak trudne i myślałam, że chociaż ty, będziesz w stanie mnie zrozumieć.
 -Po prostu jestem tym zmęczona, bo zajmuje się tym jakby to była moja sprawa i tym samym zaniedbuje swoje sprawy.-odgryza się
 -W porządku, w takim razie dam ci spokój.-rzucasz zła po czym odwracasz się na pięcie i odchodzisz nie zważając nawet na nawoływania Igi. Szybkim tempem kierujesz się w stronę domu. Wpadasz do niego po drodze o mało co nie taranując swojego młodszego brata wyraźnie zaskoczonego twoim nagłym powrotem po czym rzucasz się na łóżko w swoim pokoju. Potrzebujesz dłuższej chwili by uspokoić nerwy. Nie wiesz nawet dlaczego tak wybuchłaś, chociaż może było to po części poparte przez hormony dające o sobie znać w najmniej potrzebnym momencie. Dopiero po kilku minutach podnosisz się, zmieniasz ubranie na o wiele wygodniejsze, po czym nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić bierzesz w dłonie laptop i sprawdzasz pocztę oraz wszelkie interesujące cię nowinki. Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić decydujesz się na dość poważny krok bo uruchamiasz wreszcie swój nieczynny od blisko tygodnia telefon. W jednej sekundzie na ekranie pojawia się cała masa nieodebranych połączeń i wiadomości, a w ich nadawcach przodował zdecydowanie niebieskooki szatyn, choć należało przyznać, że i twoja przyjaciółka próbowała skontaktować się z tobą dość sporą ilość razy.  W niemal tej samej chwili zamierasz widząc na ekranie osobą próbującą się z tobą połączyć. Bijesz się z myślami czy aby powinnaś, jednak pod wpływem impulsu robisz to i odbierasz.
 -Maja?-słyszysz wyraźnie zdziwiony męski głos w słuchawce
 -A jak myślisz?-odpowiadasz z przekąsem
 -Ja wiem, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać i wcale ci się nie dziwię, ale błagam cię, powiedz mi tylko jedną, jedyną rzecz i się odwalę, przynajmniej na jakiś czas.
 -Co takiego?-pytasz niepewnie
 -Wrócisz?
 -Nie wiem.-odpowiadasz bez pardonu
 -Będziesz uciekać przede mną całe życie?
 -To nie tak…-wzdychasz cicho- Potrzebuję czasu.
 -Wiesz, że będę czekał ile będzie trzeba, ale… przecież jesteś w ciąży Maja… za kilka miesięcy będziemy rodzicami, proszę cię, ja muszę z tobą porozmawiać.-mówi wyraźnie skruszony
 -Ja nie wiem czy mamy jeszcze o czym rozmawiać Michał.
 -Przecież wiesz, że mamy o czym.-rzuca wręcz błagalnym tonem
 -Muszę kończyć.-rzucasz
 -Maja..
 -I proszę cię, nie wydzwaniaj więcej do mnie, a Idze i Michałowi też oszczędź bo oni mają swoje życie.-mówisz po czym wciskasz czerwoną słuchawkę i odkładasz telefon. Siedzisz przez dłuższą chwilę w milczeniu analizując waszą rozmowę. Swoją drogą jesteś pełna podziwu dla siebie samej, że odważyłaś się odebrać. Że w ogóle wytrzymałaś bez wybuchnięcia płaczem tudzież gniewem co ostatnimi czasy zdarzyło ci się dość często. Czy to był jakiś krok? Możliwe. A może drobna szansa dla waszej dwójki? Prawdopodobne. Jednak jedno było dość pewne. Nie zamierzał odpuszczać i chyba poniekąd, gdzieś w głębi duszy cieszyłaś się, że jest tak uparty. Dlaczego? Bo cholernie tęskniłaś za tym co było wcześniej, nawet pomimo bólu jaki ci zadał. Dalej kochałaś i nic nie potrafiłaś na to poradzić. Zupełnie.
~*~ 
Joan: Cześć kochane <3 W związku ze zbliżającym się końcem wakacji, mam zamiar wykorzystać je w 100% i wybieram się na ostatnie dni do kuzynki. :D Dlatego piszę ten odautorski dzień wcześniej. Myślę, że niektórzy będą zadowoleni z wprowadzonego zakazu przez Łasko, bo zdecydowanie Iga za bardzo przejmuje się Mają i Michałem. Ale co poradzić, skoro taka już jej natura? :) Niedługo rozpocznie się naprawdę ciekawy wątek, polecam czekać!:D Miłego ostatniego tygodnia laby! <3 

wingspiker:  Wakacji pozostało nam już tyle, co na lekarstwo, pogoda mało wakacyjna i jedyną pociechą w tym wszystkim są zbliżające się co raz większym krokami Mistrzostwa Świata! Jednymi słowy wielkie święto dla kibiców, przyznam, że sama doczekać się nie mogę! Ale tyle o mś, przejdźmy do rozdziału. Majka wyjechała, co nieco przemyślała i chyba po trochu się przełamała bo podniosła słuchawkę i "porozmawiała" z Kubiakiem. Czyżby jakiś krok? Tego Wam zdradzić nie mogę ;) Tak samo jak Joan zachęcam do śledzenia historii bo całkiem niedługo będzie ciekawie, jeszcze bardziej niż teraz :P
Miłych, ostatnich dni wakacji !

3 komentarze:

  1. Kurde, jeszcze ciekawiej? Nie mogę się doczekać! uwielbiam tą historię <3 Strasznie polubiłam obie bohaterki. Iga już widac ma dość Kubiaków, tak jak Łasko. nie dziwię im się. mają własne życie, własne problemy, a jeszcze ta dwójka ich męczy. Majka i Kubiak zachowują sie jak dzieci. Powinni ze soba normalnie porozmawiać, bo do cholery będą rodzicami za 5 miesięcy! Dziecko to nie jet zabawka.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze ciekawiej... superrr czekam;) M.

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś nominowana do Liebster Aword przez http://sport-pasja-nasza-jest.blogspot.com/


    Ps. Mam nadzieję, że wszystko się u Kubiaków ułoży:P

    OdpowiedzUsuń