wtorek, 12 sierpnia 2014

#Dwadzieścia siedem.



#Iga:

Jak też mogłaś się spodziewać, w przypadku Kubiaka na jednym kieliszku się nie skończyło i po dwóch godzinach był już w kompletnej rozsypce. Nie bardzo chciało ci się oglądać go w takim stanie, a co dopiero wysłuchiwać jego żali. Po tym, jak wygarnęłaś mu, co o nim myślisz, zdecydowanie był ci obojętny. Na szczęście Łasko miał trochę oleju w głowie i zrezygnował z wspólnej libacji. Żadne z was nie miało ochoty, by wstawiony przyjmujący zalegał wam w mieszkaniu do rana, więc podjęliście kontrowersyjną decyzję, która skończyła się telefonem do Majki. Pan pijący sam nie wiedział, gdzie też posiał swoje klucze, więc jedynym ratunkiem była Wójcik. Całą akcję odholowania Kubiaka do jego apartamentu przejął twój ukochany, a ty korzystając z jego nieobecności wzięłaś długą, odprężającą kąpiel. Po wyjściu z łazienki w mieszkaniu wciąż byłaś tylko ty. Nie wiedząc, co też ze sobą zrobić zabrałaś się do papierkowej roboty, jaka czekała na ciebie od dobrych paru dni. Siedząc przy kuchennym stole zajmowałaś się pracą, jednocześnie intensywnie myśląc nad minioną rozmową z siatkarzem. Nadal męczył cię fakt, iż znów nie udało ci się powiedzieć mu o dzieciństwie. Nie zdążyłaś jednak bić się z myślami zbyt długo, bo po niespełna kilku minutach zaskrzypiały drzwi i twoim oczom ukazał się Michał Łasko w pełnej okazałości.

- Kubiak odholowany? - zagadnęłaś, uśmiechając się lekko.

- Bezpieczny w swoim własnym świecie. - puszcza ci oczko.

- Jestem z ciebie dumna, ani kropelki alkoholu w towarzystwie pijącego kolegi. - uśmiechasz się i odkładasz na bok stertę faktur i pokwitowań.

- Ja niestety nie mogę być z ciebie dumny, kochanie. - wskazuje na stosik leżący na stole. Wzruszasz ramionami i udajesz obrażoną.

- Ja ci siatkówki nie wypominam, mój drogi. - odgryzasz się i wstajesz.

- W sobotę widzę cię w tłumie kibiców na hali! - mówi z wielkim entuzjazmem.

- Zaczęło się.. - wzdychasz.

- Całe wakacje byłem twój, teraz czas, żebyś trochę zatęskniła za twoim ukochanym. - pokazuje ci język i kieruje się do łazienki. - Za chwilę wracam i nie chcę widzieć cię ponownie z długopisem w ręku. - wskazuje na faktury i znika w pomieszczeniu. Chcąc nie chcąc, udajesz się do sypialni, gdzie zamierzałaś poczekać na atakującego. Jednak dziwnym trafem byłaś tak zmęczona, że kiedy znalazł się obok ciebie Michał, już spałaś. Jak widać, własne problemy potrafią być bardzo męczące. Następnego dnia obudziłaś się wraz z budzikiem i niechętnie udałaś się do kuchni, gdzie koczował już niewyspany siatkarz.

- Ktoś tu się nie wyspał. - śmiejesz się i chwytasz kanapkę z talerza.

- Tak gadałaś przez sen, że nie mogłem zasnąć.- tłumaczy się i nalewa ci herbaty z porcelanowego dzbanka.

- Wypraszam sobie, proszę mi nie przypisywać czegoś, czego nigdy nie robię. - uśmiechasz się i przez chwilę konsumujecie śniadanie w ciszy. Tą piękną, niezobowiązującą chwilę przerywa dzwonek do drzwi. Unosisz brwi do góry w zdziwieniu, bo kto też przychodzi wam na spotkanie przed ósmą rano? Wstajesz i podchodzisz do drzwi, by je otworzyć. Zamierasz i po chwili nie wiesz, czy się śmiać, czy płakać. W drzwiach stał Kubiak, który wyglądał jakby nie spał od tygodnia, a do tego był głodzony i męczony katorżniczymi pracami. Spoglądasz na niego pytającym wzrokiem. Obok ciebie materializuje się Łasko.

- Chciałem podziękować za odwózkę wczoraj. To znaczy... wnioskuję, że tak było, bo niewiele pamiętam. - drapie się po karku, spoglądając to na ciebie, to na Łasko.

- Luz, stary. - odpowiada stojący obok ciebie atakujący.

- A tak właściwie to skąd mieliście klucze do mojego mieszkania? Serio mam ogromną lukę w pamięci. - pyta, a wy nie wiecie co mu odpowiedzieć. Nastąpiła niezręczna chwila ciszy.

- Yyy... sam nam je dałeś. - mówi po dłuższej chwili Michał, spoglądając na ciebie ukradkiem. No tak, to było zdecydowanie bezpieczne wyjście z tego pytania. Kubiak najwyraźniej był tak dobity wczorajszym alkoholizowaniem własnego umysłu, że przyjął waszą wersję wydarzeń.

- Chcesz wejść do środka? - pyta z grzeczności Łasko, ale gość stanowczo zaprzecza.

- Nie, tak właściwie to wpadłem przy okazji, bo lecę po jakieś zakupy. W lodówce pozostało jedynie światło, tak to jest jak w domu brak kobiety... - odzywa się cicho. Przez chwilę jest ci go nawet żal, ale dobrze wiesz, że cała ta sytuacja jest z jego winy. Po raz kolejny nie wiecie jak zareagować na jego słowa.

- No to do zobaczenia na treningu. - ucina Michał i uśmiecha się do przyjaciela. Ten jednak nadal nie rusza się z miejsca, co zaczyna cię odrobinę bawić.

- Tak, do zobaczenia. - odpowiada, wciąż stojąc w drzwiach. Najwyraźniej chce coś powiedzieć i długo się do tego zabiera. - Iga, mogę mieć do ciebie prośbę? - pyta, a ciebie zżera ciekawość, co też od ciebie chce.

- Nie wiem, czy będę mogła ją spełnić. - odpowiadasz obojętnie, hamując swoją ciekawość.

- W sobotę jest mecz. Łasko wspominał, że na niego idziesz i... Słuchaj, możesz zabrać na niego Majkę? - gubi się we własnych słowach, ale w końcu przedstawia ci swoje błaganie. Inaczej tego nazwać nie można było, wyglądał jakby przed chwilą ktoś zabił mu chomika kapciem.

- Nie wiem, czy ona chce tam być. - odzywasz się, a jego zbolała mina trochę porusza twoje serce. - No dobra, spróbuję ją namówić. Ale niczego nie obiecuję. - akcentujesz ostatnie zdanie, bo nie spodziewałaś się zbyt wielkiego entuzjazmu ze strony Wójcik. Co więcej, miałaś wrażenie, że nie zdążysz nawet skończyć zdania, a już ci kategorycznie odmówi.

- Dzięki. Naprawdę. - wykrzywia usta na wzór czegoś podobnego do uśmiechu i kiwa wam głową. Schodzi po schodach na dół, a ty wraz z Michałem długo jeszcze stoicie w drzwiach, będąc w kompletnym szoku.

- Kac morderca. - mówisz w końcu i zamykasz drzwi. Po kilkunastu minutach całujesz ukochanego na pożegnanie i wybierasz się do pracy. Tam spotykasz przyjaciółkę, która jak widać nadal koczowała w Jastrzębiu. Najwyraźniej nie miała jeszcze ochoty uciekać do Wrocławia, więc na kolejnym już nudnym spotkaniu nie byłaś sama. Firma wciąż prowadziła projekt z włoskim zakładem, więc obie byłyście w to zaangażowane w stu procentach. Czy też chciałyście, czy też nie, musiałyście być na każde zawołanie szefa i dopiero podczas lunchu miałyście chwilkę, by pogadać. Długo zbierałaś się do rozpoczęcia tematu sobotniego meczu.

- Majka? - zagadnęłaś ją, na co spojrzała na ciebie podejrzliwie.

- Tak? - opowiedziała, popijając herbatę.

- Ee... bo wiesz, w sobotę startuje cała ta ich liga i... - zacinasz się, obserwując jej reakcję. Nie musiałaś kończyć, bo przyjaciółka niemal od razu ogarnęła o co chodzi.

- Kubiak cię prosił, żebym poszła na mecz, prawda? - pyta beznamiętnie i wzdycha.

- Skłamałabym mówiąc, że nie. - mówisz niechętnie. Ciężko było ci ją namówić i już straciłaś wiarę, że w ogóle ci się uda. Jednak po długiej rozmowie, niechętnie przystanęła na twoją prośbę.

- Zwariowałam, ale dobra. Będę miała okazję, by sprzedać mu porządny policzek. - odpowiada. No tak, w sobotę atrakcji nie zabraknie. Zapowiada się weekend obfitujący w niespodzianki. Tylko dlaczego musisz w tym uczestniczyć?



#Maja
Nie bardzo wiedząco o co chodziło Łasko dzwoniącemu o dość późnej porze, który był do tego dość tajemniczy niechętnie podnosisz się z łóżka. Przez chwilę siedzisz na jego skraju zastanawiając się czy aby na pewno powinnaś to robić. Nie chciałaś mieć z nim do czynienia, był z pewnością ostatnią osobą jaką pragnęłaś widzieć w tym momencie. Jednak jakaś wewnętrzna, bliżej ci nieznana siła zmusiła cię do podniesienia się z łóżka i zamienienia wygodnej piżamy na coś trochę bardziej wyjściowego. Po jakichś dziesięciu minutach byłaś gotowa, zgarnęłaś potrzebne klucze i po kilku minutach jazdy byłaś już niemal na miejscu. Wzięłaś głęboki wdech i weszłaś do klatki do której wracać nie chciałaś. Obraz jaki tam zastałaś kompletnie zwalił cię z nóg.
 -Maja?-bełkocze Kubiak
 -Widzę była jakaś grubsza impreza.-rzucasz w kierunku Łasko
 -Błagam cię, pomóż mi z nim, wiem, że pewnie nie chcesz i nie musisz, ale gwarantuję ci, że on tego nie będzie pamiętał.-mówi niemal błagalnym tonem głosu
 -Robię to tylko dlatego, że mnie poprosiłeś Michał.-wzdychasz głęboko po czym sięgasz po klucze do mieszkania Kubiaka i otwierasz je. Zdecydowanie stan jego lokum jaki zastaliście był zupełnie inny aniżeli pamiętałaś sprzed ostatniej twojej wizyty tutaj. Jednymi słowy zastaliście typowo męskie mieszkanie z dość sporym bałaganem panującym w środku.
 -Brak kobiety w mieszkaniu i już syf.-kwituje Łasko niemal ciągnąc za sobą przyjmującego, który wydawał się ledwo kontaktować
 -W pierwszej górnej szafce po lewej powinno coś być na ból głowy, to tak na porannego kaca bo nie sądzę by był w stanie rano o tym myśleć.-kierujesz swoje słowa do Łasko, który przez dłuższą chwilę przystaje przyglądając ci się- Poradzę sobie z nim.-rzucasz jak gdyby rozwiewając jego wątpliwości po czym znika z twojego pola widzenia, a ty przenosisz wzrok na będącego w opłakanym stanie Michała. Przez chwilę jest ci go nawet żal, jednak pamięć o tym co wypowiedział i jak bardzo cię skrzywdził wzięła zdecydowanie górę. Nie wiesz w zasadzie nawet dlaczego to robisz. Chociaż może i wiesz. Pomimo tego co zrobił dalej był dla ciebie ważny i dalej chcąc, nie chcąc darzyłaś go uczuciem. Do tego był też ojcem twojego dziecka, więc chyba odezwał się w tobie głos sumienia.
 -Maja skarbie co tu robisz?-papla
 -Nie ruszaj się.-grzmisz pomagając mu ściągnąć nakrycie wierzchnie
 -Już dawno mnie nie rozbierałaś.-chichocze
 -Zamknij się Kubiak.-warczysz
 -Fakt, teraz to ten gość będzie najważniejszy!-prycha wskazując na twój niewidoczny jeszcze brzuch
 -Daj spokój.-odpowiadasz mu wciąż nie patrząc mu w oczy
 -Jestem idiotą.-dodaje po chwili
 -Nie zaprzeczę.
 -Dupa ze mnie nie facet.-kręci głową
 -Michał, jesteś pijany i nie będziesz nawet pamiętał, że to mi powiedziałeś, więc proszę cię skończ.-mówisz poirytowana po czym wstajesz. Z pewnością opuściłabyś pomieszczenie gdyby nie jego silna dłoń zaciskająca się na twojej. W duchu przeklinałaś Łasko, który zaginął gdzieś w akcji i wcale nie zamierzał się pojawić z tym co miał przynieść.
 -Może i nie będę, ale to, że jestem największym debilem na świecie to z całą pewnością.-rzuca z trudem- Nie jestem na to przygotowany.
 -Dość.-przerywasz mu- Żadne z nas nie jest, ale ktoś z naszej dwójki musi być mądrzejszy, padło na mnie.-mówisz chłodno po czym udajesz się do kuchni w drodze do której wpadasz na poszukiwanego atakującego z potrzebnymi środkami.
 -Moja dalsza obecność tutaj jest raczej zbędna, myślę, że sobie z nim poradzisz.
 -Dzięki Maja.-odpowiada ci z delikatnym uśmiechem na twarzy Łasko na co ty kiwasz głową i wychodzisz, uprzednio zostawiając klucze do mieszkania na komodzie w przedpokoju i spokojnym krokiem kierujesz się ku swojemu autu. Po kilku minutach jazdy po niemal pustych ulicach Jastrzębia docierasz do mieszkania. Długo nie możesz zasnąć. Przewracasz się z boku na bok myśląc o tym wszystkim. Jak niemal co wieczór rozmyślasz o swojej przyszłości. O tym jak będzie wyglądać twoje życie z brzuchem rosnącym co raz to bardziej każdego miesiąca, czy samym dzieckiem o którego wychowaniu wiesz tyle co przeciętny facet na temat rozumowania kobiet. Choć może zdołałaś się już pogodzić z myślą iż będziesz matką, tak dalej sam fakt wychowania go kompletnie cię przerażał i wprawiał w panikę. Nie sądziłaś by przeczytanie sterty poradników dla przyszłych mam uczyniło cię ekspertką w tych sprawach. Tak naprawdę nigdy nie planowałaś zostać matką, może gdzieś w dalekiej przyszłości, ale na pewno nie teraz. Ostatnim o czym marzyłaś w tej chwili było dziecko, a już tym bardziej jego samotne wychowywanie bo po tym co zrobił co Michał, nie liczyłaś na to, że kiedyś będziesz w stanie pomyśleć o nim bez żadnego bólu. Na tą chwilę nie wyobrażałaś sobie by dać mu kolejną szansę, bo swoimi słowami dość jasno pokazał ci swój stosunek do waszego związku, już nie wspominając o ojcostwu. Miałaś gdzieś jego tłumaczenia, może i byłaś uparta jak osioł, ale jakoś nie potrafiłaś wierzyć już w żadne jego słowo. Na pewno nie teraz. To wszystko było zbyt świeże i zbyt bardzo bolało.
W okolicach ósmej standardowo rozbrzmiał dźwięk budzika oznajmujący kolejny dzień roboczy. Niechętnie podniosłaś się i udałaś się do kuchni. Musiałaś przyznać, że bycie w ciąży miało swoje plusy. Jak do tej pory musiałaś uważać na to co jesz czy też pilnować jego ilości tak teraz miałaś wilczy apetyt i jadłaś z pewnością nie mniej aniżeli wygłodniały siatkarz po treningu. W ekspresowym więc tempie pochłonęłaś przygotowane przez siebie śniadanie po czym po wybraniu odpowiednie garderoby udałaś się do łazienki. Stojąc przed lustrem i dokładnie analizując swoje zmieniające się ciało mogłaś dostrzec wypukłość jaka pojawiła się na twoim brzuchu. Powoli to maleństwo w jego środku dawało o sobie znać. Wtedy obudził się tobie instynkt macierzyński bo mimowolnie położyłaś dłoń na brzuchu i zaczęłaś go z uśmiechem gładzić, zastanawiając się kto też zamieszkiwał jego wnętrze. Dopiero po dłuższej chwili wróciłaś do żywych i po dość sprawnym doprowadzeniu się do ładu na kwadrans przed godziną dziewiątą opuściłaś swoje mieszkanie i skierowałaś się ku pracy. Standardowo dzień zaczęłaś od spotkania z koordynatorami projektu, bo chcąc nie chcąc wciąż współpracowaliście z włoską firmą, co rusz zasypującą was całą masą pracy. Byłaś tak zajęta, że nawet nie wiedzieć kiedy nastała przerwa na lunch w czasie której udało ci się wyskoczyć z Igą do waszej ulubionej kafejki. Ona standardowo zamówiła ulubioną kawę i szarlotkę, ty natomiast ze względu swojego stanu wzięłaś herbatę z imbirem i cytryną, a do tego korzystając z okropnej ochoty zamówiłaś sobie ciasto z dodatkiem czekolady. Wasza rozmowa zaczęła się dość nieśmiało bo od narzekania na nawał pracy jakim zostałyście obydwie obrzucone, jednak po chwili doskonale widziałaś w oczach przyjaciółki, że coś było na rzeczy. Nie ukrywasz, że byłaś dość zdziwiona jej propozycją pójścia na mecz za którą tak jak myślałaś krył się Kubiak, jednakże po chwili namysłu stwierdziłaś, że może to być całkiem niezła okazja do utarcia mu tego egoistycznego nosa. Dalej wasza rozmowa dotyczyła dość mało istotnych rzeczy.
 -Ogólnie jak się czujesz grubasku?-pyta przyjaciółka
 -Grubaskiem to ja dopiero będę kochana.-śmiejesz się upijając łyk herbaty- Fizycznie nienajgorzej, psychicznie dość słabo.-wzdychasz
 -Zobaczysz, jakoś to będzie.-uśmiecha się krzepiąco
 -Jakoś musi.-wzruszasz ramionami
 -Kiedy planujesz wyjechać do Wrocławia?-pyta nagle
 -Nie wiem, myślałam o przyszłym tygodniu.-odpowiadasz jej niepewnie- Oczywiście jeśli pani kierownik wyrazi na to zgodę.
 -Kochana, jesteś w ciąży, więc masz trochę więcej przywilejów i masz moje błogosławieństwo.
 -Nie chodzi o to, że chcę uciec.-dodajesz po chwili ciszy- Chcę po prostu chwilę odpocząć, na spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim.
 -Majuś, ja cię absolutnie rozumiem, chociaż na twoim miejscu to bym Kubiaka chyba zadusiła gołymi rękami, uprzednio wygarniając mu to wszystko.-kręci głową wyraźnie rozwścieczona zachowaniem szatyna
 -Może i jeszcze kilka miesięcy temu bym to właśnie zrobiła, a teraz?-wzruszasz bezradnie ramionami- Teraz po prostu strasznie mnie to boli i nie potrafię nawet o nim myśleć bez uczucia bólu gdzieś tam w środku. Brakuje mi go, ale po tym co zrobił na tą chwilę nie potrafiłabym z nim być.
 -Rozumiem cię, bo widziałam, że naprawdę ci na nim zależało, a może i dalej zależy.-mówi delikatnie się uśmiechając- Bez względu na to jaką decyzję podejmiesz, jak to wszystko się potoczy to mogę cię zapewnić, że ja zawsze będę obok gotowa do pomocy. Choć nie powiem, tego cholernego dupka mam ochotę rozszarpać i wygarnąć, co już z resztą zrobiłam.
 -Wygarnęłaś mu?-pytasz zszokowana
 -Jesteś dla mnie jak siostra, a ja nie pozwolę by jakiś idiota cię skrzywdził.-mówi Iga- Z resztą nie tylko ty potrafisz przygadać jeśli trzeba.-chichocze.
Tak wam się dobrze rozmawia, że nie wiecie nawet kiedy czas waszej przerwy na lunch dobiega końca i niestety musicie skończyć błogie plotkowanie i powrócić do obowiązków. Standardowo wasz dzień pracy nie kończy się o godzinie siedemnastej tak jak powinien, a w okolicach siódmej wieczorem. Jesteś tak wykończona, że jedyne o czym marzysz to ciepła kąpiel i ciepłe, wygodne łóżko.  Ledwo docierasz do mieszkania, a już padasz ze zmęczenia na łóżku i zasypiasz niemal natychmiast.
Dwa dni dzielące od soboty minęły w przeraźliwie szybkim tempie. W zasadzie funkcjonowałaś w formie dom,praca, dom. Twoje życie towarzyskie ograniczało się ostatnimi czasy do zupełnego minimum bo zupełnie pochłaniałaś się w pracy, choć może i lepiej gdyż nie miałaś czasu myśleć o niebieskookim. Rano standardowo ruszyłaś na drobne zakupy spożywcze i po raz któryś z rzędy przyłapujesz się na przystaniu przy dziale z dziecięcymi śpioszkami, których widok absolutnie cię rozczulał. Wszelkie wątpliwości zaczęły cię dopadać w chwili gdy szykowałaś się na mecz. Biłaś się z myślami czy aby na pewno dobrze robisz pojawiając się tam. Jednak po chwili dedukcji stwierdziłaś, że nie możesz wystawić Igi. Po kilku dłuższych minutach przygotowań byłaś gotowa. Pełna obaw zaparkowałaś samochód na parkingu na którym roiło się aż od kibiców w pomarańczowych barwach. Przy wejściu spotkałaś przyjaciółkę wraz z którą udałyście się na trybuny. Zajęłyście dobrze wam znane miejsce i obserwowałyście rozgrzewkę, która dobiegała końca. Z pewnością siedziałabyś tam zupełnie niewzruszona gdyby nie pewien istotny szczegół. A w zasadzie osoba..
~*~ 
Joan: Witam moje drogie! :) Ciągle męczy mnie myśl, że jeszcze tylko "kilka" dni i rozpocznie się rok szkolny. :( Każdy dzień mija mi tak szybko, że dużo rzeczy mi umyka. W każdym bądź razie zaczęłam 28-dniowe wyzwanie z Ewą Chodakowską i staram się nie próżnować. :) Koniec o mnie, czas na małe podsumowanko dzisiejszego rozdziału. :) Jak widzicie, Kubiak to taki rzep, jak już się przyczepi to i ciężko go od siebie odkleić. :P A Iga i Michał są w o tyle nieciekawej sytuacji, że siedzą idealnie pośrodku "Kubiaków". Ciężka sprawa, ale z czasem wszystko obierze nowe tory. Mam nadzieję, że jesteście i czekacie na kolejne rozdziały! Do następnego! <3

wingspiker: Witam moje drogie,mam nadzieję, że u Was o niebo lepsza pogoda bo u mnie od rana leje, jednymi słowy szaro-buro i ponuro. Wizja września i szkoły co raz wyraźniej na horyzoncie, ale jest jeden pozytyw, bo oznacza to, że jest co raz bliżej do Mistrzostw Świata! To chyba jedyna dobra rzecz nadchodząca wraz z wrześniem :P Co do rozdziału, perypetii na linii Maja-Kubiak ciąg dalszy, obydwie strony idą w zaparte, tak to jest jak się spotykają dwie charakterne osoby. Co z tego będzie? Zobaczycie :)

4 komentarze:

  1. Liczę, że jednak Majka pozwoli Michałowi się wytłumaczyć. Niech się teraz przed nią płaszczy kretyn jeden. Zachował się jak nieczuły dupek, to teraz niech się pomęczy. Ale mam nadzieję, że w gruncie rzeczy znów będą razem. Iga i Michał mają nieciekawą rolę. Jedna przyjaźni się z jednym, a drugi z drugą stroną. Współczuję ;/
    Przy okazji zapraszam do siebie na gwiazdy-nam-sie-przygladaja.blogspot.com . Byłoby miło jakbyście oceniły moje wypociny ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Majka ma przed sobą naprawdę trudne zadanie. Czy powinna wybaczyć mężczyźnie ,który tak bardzo ją zranił? Czy będzie w ogóle potrafiła to zrobić ? Nie jestem tego pewna. Nawet jeśli zdecyduje się dać szansę Kubiakowi , nie będzie potrafiła zapomnieć o tych słowach. Będzie żyła w ciągłym lęku przed reakcjami Michała , bo niektórych ludzi po prostu nie da się zmienić. Z drugiej strony , czasem warto podjąć ryzyko. Myślę,że Kubiak będzie walczył o Majkę . Bo przecież o miłość walczyłby każdy z nas. Iga i Łasko są takimi dobrymi duszkami, czuwającymi nad dwójką ,która zmaga się z kłopotami.
    buziaki ♥
    lukrecja.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak się wciagnelam w ta historie ze nawet. nie zauwazylam ze to naradzie ostatni rozdział;) czekam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. obydwoje z kubiakiem są uparci to pewnie szybko sie nie dogadają ,ale muszą to zrobic dla dziecka. Iga i drugi Michał są prawdziwym przyjaciółmi takich szukac ze świecą!! U nich jest taki idealnie że coś mam przeczucie ze cos sie zepsuje ..

    OdpowiedzUsuń