#Iga:
Jak też mogłaś się spodziewać, w przypadku Kubiaka na jednym
kieliszku się nie skończyło i po dwóch godzinach był już w kompletnej rozsypce.
Nie bardzo chciało ci się oglądać go w takim stanie, a co dopiero wysłuchiwać
jego żali. Po tym, jak wygarnęłaś mu, co o nim myślisz, zdecydowanie był ci
obojętny. Na szczęście Łasko miał trochę oleju w głowie i zrezygnował z
wspólnej libacji. Żadne z was nie miało ochoty, by wstawiony przyjmujący
zalegał wam w mieszkaniu do rana, więc podjęliście kontrowersyjną decyzję,
która skończyła się telefonem do Majki. Pan pijący sam nie wiedział, gdzie też
posiał swoje klucze, więc jedynym ratunkiem była Wójcik. Całą akcję odholowania
Kubiaka do jego apartamentu przejął twój ukochany, a ty korzystając z jego nieobecności
wzięłaś długą, odprężającą kąpiel. Po wyjściu z łazienki w mieszkaniu wciąż
byłaś tylko ty. Nie wiedząc, co też ze sobą zrobić zabrałaś się do papierkowej
roboty, jaka czekała na ciebie od dobrych paru dni. Siedząc przy kuchennym
stole zajmowałaś się pracą, jednocześnie intensywnie myśląc nad minioną rozmową
z siatkarzem. Nadal męczył cię fakt, iż znów nie udało ci się powiedzieć mu o
dzieciństwie. Nie zdążyłaś jednak bić się z myślami zbyt długo, bo po niespełna
kilku minutach zaskrzypiały drzwi i twoim oczom ukazał się Michał Łasko w
pełnej okazałości.
- Kubiak odholowany? - zagadnęłaś, uśmiechając się lekko.
- Bezpieczny w swoim własnym świecie. - puszcza ci oczko.
- Jestem z ciebie dumna, ani kropelki alkoholu w
towarzystwie pijącego kolegi. - uśmiechasz się i odkładasz na bok stertę faktur
i pokwitowań.
- Ja niestety nie mogę być z ciebie dumny, kochanie. -
wskazuje na stosik leżący na stole. Wzruszasz ramionami i udajesz obrażoną.
- Ja ci siatkówki nie wypominam, mój drogi. - odgryzasz się
i wstajesz.
- W sobotę widzę cię w tłumie kibiców na hali! - mówi z
wielkim entuzjazmem.
- Zaczęło się.. - wzdychasz.
- Całe wakacje byłem twój, teraz czas, żebyś trochę
zatęskniła za twoim ukochanym. - pokazuje ci język i kieruje się do łazienki. -
Za chwilę wracam i nie chcę widzieć cię ponownie z długopisem w ręku. -
wskazuje na faktury i znika w pomieszczeniu. Chcąc nie chcąc, udajesz się do
sypialni, gdzie zamierzałaś poczekać na atakującego. Jednak dziwnym trafem
byłaś tak zmęczona, że kiedy znalazł się obok ciebie Michał, już spałaś. Jak
widać, własne problemy potrafią być bardzo męczące. Następnego dnia obudziłaś
się wraz z budzikiem i niechętnie udałaś się do kuchni, gdzie koczował już
niewyspany siatkarz.
- Ktoś tu się nie wyspał. - śmiejesz się i chwytasz kanapkę
z talerza.
- Tak gadałaś przez sen, że nie mogłem zasnąć.- tłumaczy się
i nalewa ci herbaty z porcelanowego dzbanka.
- Wypraszam sobie, proszę mi nie przypisywać czegoś, czego
nigdy nie robię. - uśmiechasz się i przez chwilę konsumujecie śniadanie w
ciszy. Tą piękną, niezobowiązującą chwilę przerywa dzwonek do drzwi. Unosisz
brwi do góry w zdziwieniu, bo kto też przychodzi wam na spotkanie przed ósmą
rano? Wstajesz i podchodzisz do drzwi, by je otworzyć. Zamierasz i po chwili
nie wiesz, czy się śmiać, czy płakać. W drzwiach stał Kubiak, który wyglądał
jakby nie spał od tygodnia, a do tego był głodzony i męczony katorżniczymi
pracami. Spoglądasz na niego pytającym wzrokiem. Obok ciebie materializuje się
Łasko.
- Chciałem podziękować za odwózkę wczoraj. To znaczy...
wnioskuję, że tak było, bo niewiele pamiętam. - drapie się po karku,
spoglądając to na ciebie, to na Łasko.
- Luz, stary. - odpowiada stojący obok ciebie atakujący.
- A tak właściwie to skąd mieliście klucze do mojego
mieszkania? Serio mam ogromną lukę w pamięci. - pyta, a wy nie wiecie co mu
odpowiedzieć. Nastąpiła niezręczna chwila ciszy.
- Yyy... sam nam je dałeś. - mówi po dłuższej chwili Michał,
spoglądając na ciebie ukradkiem. No tak, to było zdecydowanie bezpieczne
wyjście z tego pytania. Kubiak najwyraźniej był tak dobity wczorajszym
alkoholizowaniem własnego umysłu, że przyjął waszą wersję wydarzeń.
- Chcesz wejść do środka? - pyta z grzeczności Łasko, ale
gość stanowczo zaprzecza.
- Nie, tak właściwie to wpadłem przy okazji, bo lecę po
jakieś zakupy. W lodówce pozostało jedynie światło, tak to jest jak w domu brak
kobiety... - odzywa się cicho. Przez chwilę jest ci go nawet żal, ale dobrze
wiesz, że cała ta sytuacja jest z jego winy. Po raz kolejny nie wiecie jak
zareagować na jego słowa.
- No to do zobaczenia na treningu. - ucina Michał i uśmiecha
się do przyjaciela. Ten jednak nadal nie rusza się z miejsca, co zaczyna cię
odrobinę bawić.
- Tak, do zobaczenia. - odpowiada, wciąż stojąc w drzwiach.
Najwyraźniej chce coś powiedzieć i długo się do tego zabiera. - Iga, mogę mieć
do ciebie prośbę? - pyta, a ciebie zżera ciekawość, co też od ciebie chce.
- Nie wiem, czy będę mogła ją spełnić. -
odpowiadasz obojętnie, hamując swoją ciekawość.
- W sobotę jest mecz. Łasko wspominał, że na niego idziesz
i... Słuchaj, możesz zabrać na niego Majkę? - gubi się we własnych słowach, ale
w końcu przedstawia ci swoje błaganie. Inaczej tego nazwać nie można było,
wyglądał jakby przed chwilą ktoś zabił mu chomika kapciem.
- Nie wiem, czy ona chce tam być. - odzywasz się, a jego
zbolała mina trochę porusza twoje serce. - No dobra, spróbuję ją namówić. Ale
niczego nie obiecuję. - akcentujesz ostatnie zdanie, bo nie spodziewałaś się
zbyt wielkiego entuzjazmu ze strony Wójcik. Co więcej, miałaś wrażenie, że nie
zdążysz nawet skończyć zdania, a już ci kategorycznie odmówi.
- Dzięki. Naprawdę. - wykrzywia usta na wzór czegoś
podobnego do uśmiechu i kiwa wam głową. Schodzi po schodach na dół, a ty wraz z
Michałem długo jeszcze stoicie w drzwiach, będąc w kompletnym szoku.
- Kac morderca. - mówisz w końcu i zamykasz drzwi. Po
kilkunastu minutach całujesz ukochanego na pożegnanie i wybierasz się do pracy.
Tam spotykasz przyjaciółkę, która jak widać nadal koczowała w Jastrzębiu.
Najwyraźniej nie miała jeszcze ochoty uciekać do Wrocławia, więc na kolejnym
już nudnym spotkaniu nie byłaś sama. Firma wciąż prowadziła projekt z włoskim
zakładem, więc obie byłyście w to zaangażowane w stu procentach. Czy też
chciałyście, czy też nie, musiałyście być na każde zawołanie szefa i dopiero
podczas lunchu miałyście chwilkę, by pogadać. Długo zbierałaś się do rozpoczęcia
tematu sobotniego meczu.
- Majka? - zagadnęłaś ją, na co spojrzała na ciebie
podejrzliwie.
- Tak? - opowiedziała, popijając herbatę.
- Ee... bo wiesz, w sobotę startuje cała ta ich liga i... -
zacinasz się, obserwując jej reakcję. Nie musiałaś kończyć, bo przyjaciółka
niemal od razu ogarnęła o co chodzi.
- Kubiak cię prosił, żebym poszła na mecz, prawda? - pyta
beznamiętnie i wzdycha.
- Skłamałabym mówiąc, że nie. - mówisz niechętnie. Ciężko
było ci ją namówić i już straciłaś wiarę, że w ogóle ci się uda. Jednak po
długiej rozmowie, niechętnie przystanęła na twoją prośbę.
- Zwariowałam, ale dobra. Będę miała okazję, by sprzedać mu
porządny policzek. - odpowiada. No tak, w sobotę atrakcji nie zabraknie.
Zapowiada się weekend obfitujący w niespodzianki. Tylko dlaczego musisz w tym
uczestniczyć?
#Maja
Nie bardzo wiedząco o co chodziło Łasko dzwoniącemu o dość
późnej porze, który był do tego dość tajemniczy niechętnie podnosisz się z
łóżka. Przez chwilę siedzisz na jego skraju zastanawiając się czy aby na pewno
powinnaś to robić. Nie chciałaś mieć z nim do czynienia, był z pewnością
ostatnią osobą jaką pragnęłaś widzieć w tym momencie. Jednak jakaś wewnętrzna,
bliżej ci nieznana siła zmusiła cię do podniesienia się z łóżka i zamienienia
wygodnej piżamy na coś trochę bardziej wyjściowego. Po jakichś dziesięciu minutach
byłaś gotowa, zgarnęłaś potrzebne klucze i po kilku minutach jazdy byłaś już
niemal na miejscu. Wzięłaś głęboki wdech i weszłaś do klatki do której wracać
nie chciałaś. Obraz jaki tam zastałaś kompletnie zwalił cię z nóg.
-Maja?-bełkocze
Kubiak
-Widzę była jakaś
grubsza impreza.-rzucasz w kierunku Łasko
-Błagam cię, pomóż mi
z nim, wiem, że pewnie nie chcesz i nie musisz, ale gwarantuję ci, że on tego
nie będzie pamiętał.-mówi niemal błagalnym tonem głosu
-Robię to tylko
dlatego, że mnie poprosiłeś Michał.-wzdychasz głęboko po czym sięgasz po klucze
do mieszkania Kubiaka i otwierasz je. Zdecydowanie stan jego lokum jaki
zastaliście był zupełnie inny aniżeli pamiętałaś sprzed ostatniej twojej wizyty
tutaj. Jednymi słowy zastaliście typowo męskie mieszkanie z dość sporym
bałaganem panującym w środku.
-Brak kobiety w
mieszkaniu i już syf.-kwituje Łasko niemal ciągnąc za sobą przyjmującego, który
wydawał się ledwo kontaktować
-W pierwszej górnej
szafce po lewej powinno coś być na ból głowy, to tak na porannego kaca bo nie
sądzę by był w stanie rano o tym myśleć.-kierujesz swoje słowa do Łasko, który
przez dłuższą chwilę przystaje przyglądając ci się- Poradzę sobie z nim.-rzucasz
jak gdyby rozwiewając jego wątpliwości po czym znika z twojego pola widzenia, a
ty przenosisz wzrok na będącego w opłakanym stanie Michała. Przez chwilę jest
ci go nawet żal, jednak pamięć o tym co wypowiedział i jak bardzo cię
skrzywdził wzięła zdecydowanie górę. Nie wiesz w zasadzie nawet dlaczego to
robisz. Chociaż może i wiesz. Pomimo tego co zrobił dalej był dla ciebie ważny
i dalej chcąc, nie chcąc darzyłaś go uczuciem. Do tego był też ojcem twojego
dziecka, więc chyba odezwał się w tobie głos sumienia.
-Maja skarbie co tu
robisz?-papla
-Nie ruszaj
się.-grzmisz pomagając mu ściągnąć nakrycie wierzchnie
-Już dawno mnie nie
rozbierałaś.-chichocze
-Zamknij się
Kubiak.-warczysz
-Fakt, teraz to ten
gość będzie najważniejszy!-prycha wskazując na twój niewidoczny jeszcze brzuch
-Daj
spokój.-odpowiadasz mu wciąż nie patrząc mu w oczy
-Jestem idiotą.-dodaje
po chwili
-Nie zaprzeczę.
-Dupa ze mnie nie
facet.-kręci głową
-Michał, jesteś
pijany i nie będziesz nawet pamiętał, że to mi powiedziałeś, więc proszę cię skończ.-mówisz
poirytowana po czym wstajesz. Z pewnością opuściłabyś pomieszczenie gdyby nie
jego silna dłoń zaciskająca się na twojej. W duchu przeklinałaś Łasko, który
zaginął gdzieś w akcji i wcale nie zamierzał się pojawić z tym co miał
przynieść.
-Może i nie będę, ale
to, że jestem największym debilem na świecie to z całą pewnością.-rzuca z
trudem- Nie jestem na to przygotowany.
-Dość.-przerywasz mu-
Żadne z nas nie jest, ale ktoś z naszej dwójki musi być mądrzejszy, padło na
mnie.-mówisz chłodno po czym udajesz się do kuchni w drodze do której wpadasz
na poszukiwanego atakującego z potrzebnymi środkami.
-Moja dalsza obecność
tutaj jest raczej zbędna, myślę, że sobie z nim poradzisz.
-Dzięki
Maja.-odpowiada ci z delikatnym uśmiechem na twarzy Łasko na co ty kiwasz głową
i wychodzisz, uprzednio zostawiając klucze do mieszkania na komodzie w
przedpokoju i spokojnym krokiem kierujesz się ku swojemu autu. Po kilku
minutach jazdy po niemal pustych ulicach Jastrzębia docierasz do mieszkania.
Długo nie możesz zasnąć. Przewracasz się z boku na bok myśląc o tym wszystkim.
Jak niemal co wieczór rozmyślasz o swojej przyszłości. O tym jak będzie
wyglądać twoje życie z brzuchem rosnącym co raz to bardziej każdego miesiąca,
czy samym dzieckiem o którego wychowaniu wiesz tyle co przeciętny facet na
temat rozumowania kobiet. Choć może zdołałaś się już pogodzić z myślą iż
będziesz matką, tak dalej sam fakt wychowania go kompletnie cię przerażał i
wprawiał w panikę. Nie sądziłaś by przeczytanie sterty poradników dla
przyszłych mam uczyniło cię ekspertką w tych sprawach. Tak naprawdę nigdy nie
planowałaś zostać matką, może gdzieś w dalekiej przyszłości, ale na pewno nie
teraz. Ostatnim o czym marzyłaś w tej chwili było dziecko, a już tym bardziej
jego samotne wychowywanie bo po tym co zrobił co Michał, nie liczyłaś na to, że
kiedyś będziesz w stanie pomyśleć o nim bez żadnego bólu. Na tą chwilę nie
wyobrażałaś sobie by dać mu kolejną szansę, bo swoimi słowami dość jasno
pokazał ci swój stosunek do waszego związku, już nie wspominając o ojcostwu.
Miałaś gdzieś jego tłumaczenia, może i byłaś uparta jak osioł, ale jakoś nie
potrafiłaś wierzyć już w żadne jego słowo. Na pewno nie teraz. To wszystko było
zbyt świeże i zbyt bardzo bolało.
W okolicach ósmej standardowo rozbrzmiał dźwięk budzika
oznajmujący kolejny dzień roboczy. Niechętnie podniosłaś się i udałaś się do
kuchni. Musiałaś przyznać, że bycie w ciąży miało swoje plusy. Jak do tej pory
musiałaś uważać na to co jesz czy też pilnować jego ilości tak teraz miałaś wilczy
apetyt i jadłaś z pewnością nie mniej aniżeli wygłodniały siatkarz po treningu.
W ekspresowym więc tempie pochłonęłaś przygotowane przez siebie śniadanie po
czym po wybraniu odpowiednie garderoby udałaś się do łazienki. Stojąc przed
lustrem i dokładnie analizując swoje zmieniające się ciało mogłaś dostrzec
wypukłość jaka pojawiła się na twoim brzuchu. Powoli to maleństwo w jego środku
dawało o sobie znać. Wtedy obudził się tobie instynkt macierzyński bo
mimowolnie położyłaś dłoń na brzuchu i zaczęłaś go z uśmiechem gładzić,
zastanawiając się kto też zamieszkiwał jego wnętrze. Dopiero po dłuższej chwili
wróciłaś do żywych i po dość sprawnym doprowadzeniu się do ładu na kwadrans
przed godziną dziewiątą opuściłaś swoje mieszkanie i skierowałaś się ku pracy.
Standardowo dzień zaczęłaś od spotkania z koordynatorami projektu, bo chcąc nie
chcąc wciąż współpracowaliście z włoską firmą, co rusz zasypującą was całą masą
pracy. Byłaś tak zajęta, że nawet nie wiedzieć kiedy nastała przerwa na lunch w
czasie której udało ci się wyskoczyć z Igą do waszej ulubionej kafejki. Ona
standardowo zamówiła ulubioną kawę i szarlotkę, ty natomiast ze względu swojego
stanu wzięłaś herbatę z imbirem i cytryną, a do tego korzystając z okropnej
ochoty zamówiłaś sobie ciasto z dodatkiem czekolady. Wasza rozmowa zaczęła się
dość nieśmiało bo od narzekania na nawał pracy jakim zostałyście obydwie
obrzucone, jednak po chwili doskonale widziałaś w oczach przyjaciółki, że coś
było na rzeczy. Nie ukrywasz, że byłaś dość zdziwiona jej propozycją pójścia na
mecz za którą tak jak myślałaś krył się Kubiak, jednakże po chwili namysłu
stwierdziłaś, że może to być całkiem niezła okazja do utarcia mu tego
egoistycznego nosa. Dalej wasza rozmowa dotyczyła dość mało istotnych rzeczy.
-Ogólnie jak się
czujesz grubasku?-pyta przyjaciółka
-Grubaskiem to ja
dopiero będę kochana.-śmiejesz się upijając łyk herbaty- Fizycznie
nienajgorzej, psychicznie dość słabo.-wzdychasz
-Zobaczysz, jakoś to
będzie.-uśmiecha się krzepiąco
-Jakoś
musi.-wzruszasz ramionami
-Kiedy planujesz
wyjechać do Wrocławia?-pyta nagle
-Nie wiem, myślałam o
przyszłym tygodniu.-odpowiadasz jej niepewnie- Oczywiście jeśli pani kierownik
wyrazi na to zgodę.
-Kochana, jesteś w
ciąży, więc masz trochę więcej przywilejów i masz moje błogosławieństwo.
-Nie chodzi o to, że
chcę uciec.-dodajesz po chwili ciszy- Chcę po prostu chwilę odpocząć, na
spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim.
-Majuś, ja cię
absolutnie rozumiem, chociaż na twoim miejscu to bym Kubiaka chyba zadusiła
gołymi rękami, uprzednio wygarniając mu to wszystko.-kręci głową wyraźnie
rozwścieczona zachowaniem szatyna
-Może i jeszcze kilka
miesięcy temu bym to właśnie zrobiła, a teraz?-wzruszasz bezradnie ramionami-
Teraz po prostu strasznie mnie to boli i nie potrafię nawet o nim myśleć bez
uczucia bólu gdzieś tam w środku. Brakuje mi go, ale po tym co zrobił na tą
chwilę nie potrafiłabym z nim być.
-Rozumiem cię, bo
widziałam, że naprawdę ci na nim zależało, a może i dalej zależy.-mówi
delikatnie się uśmiechając- Bez względu na to jaką decyzję podejmiesz, jak to
wszystko się potoczy to mogę cię zapewnić, że ja zawsze będę obok gotowa do
pomocy. Choć nie powiem, tego cholernego dupka mam ochotę rozszarpać i wygarnąć,
co już z resztą zrobiłam.
-Wygarnęłaś
mu?-pytasz zszokowana
-Jesteś dla mnie jak
siostra, a ja nie pozwolę by jakiś idiota cię skrzywdził.-mówi Iga- Z resztą
nie tylko ty potrafisz przygadać jeśli trzeba.-chichocze.
Tak wam się dobrze rozmawia, że nie wiecie nawet kiedy czas
waszej przerwy na lunch dobiega końca i niestety musicie skończyć błogie
plotkowanie i powrócić do obowiązków. Standardowo wasz dzień pracy nie kończy się
o godzinie siedemnastej tak jak powinien, a w okolicach siódmej wieczorem.
Jesteś tak wykończona, że jedyne o czym marzysz to ciepła kąpiel i ciepłe,
wygodne łóżko. Ledwo docierasz do
mieszkania, a już padasz ze zmęczenia na łóżku i zasypiasz niemal natychmiast.
Dwa dni dzielące od soboty minęły w przeraźliwie szybkim
tempie. W zasadzie funkcjonowałaś w formie dom,praca, dom. Twoje życie
towarzyskie ograniczało się ostatnimi czasy do zupełnego minimum bo zupełnie
pochłaniałaś się w pracy, choć może i lepiej gdyż nie miałaś czasu myśleć o
niebieskookim. Rano standardowo ruszyłaś na drobne zakupy spożywcze i po raz
któryś z rzędy przyłapujesz się na przystaniu przy dziale z dziecięcymi
śpioszkami, których widok absolutnie cię rozczulał. Wszelkie wątpliwości
zaczęły cię dopadać w chwili gdy szykowałaś się na mecz. Biłaś się z myślami
czy aby na pewno dobrze robisz pojawiając się tam. Jednak po chwili dedukcji
stwierdziłaś, że nie możesz wystawić Igi. Po kilku dłuższych minutach
przygotowań byłaś gotowa. Pełna obaw zaparkowałaś samochód na parkingu na
którym roiło się aż od kibiców w pomarańczowych barwach. Przy wejściu spotkałaś
przyjaciółkę wraz z którą udałyście się na trybuny. Zajęłyście dobrze wam znane
miejsce i obserwowałyście rozgrzewkę, która dobiegała końca. Z pewnością
siedziałabyś tam zupełnie niewzruszona gdyby nie pewien istotny szczegół. A w
zasadzie osoba..
~*~
Joan: Witam moje drogie! :) Ciągle męczy mnie myśl, że jeszcze tylko "kilka" dni i rozpocznie się rok szkolny. :( Każdy dzień mija mi tak szybko, że dużo rzeczy mi umyka. W każdym bądź razie zaczęłam 28-dniowe wyzwanie z Ewą Chodakowską i staram się nie próżnować. :) Koniec o mnie, czas na małe podsumowanko dzisiejszego rozdziału. :) Jak widzicie, Kubiak to taki rzep, jak już się przyczepi to i ciężko go od siebie odkleić. :P A Iga i Michał są w o tyle nieciekawej sytuacji, że siedzą idealnie pośrodku "Kubiaków". Ciężka sprawa, ale z czasem wszystko obierze nowe tory. Mam nadzieję, że jesteście i czekacie na kolejne rozdziały! Do następnego! <3
wingspiker: Witam moje drogie,mam nadzieję, że u Was o niebo lepsza pogoda bo u mnie od rana leje, jednymi słowy szaro-buro i ponuro. Wizja września i szkoły co raz wyraźniej na horyzoncie, ale jest jeden pozytyw, bo oznacza to, że jest co raz bliżej do Mistrzostw Świata! To chyba jedyna dobra rzecz nadchodząca wraz z wrześniem :P Co do rozdziału, perypetii na linii Maja-Kubiak ciąg dalszy, obydwie strony idą w zaparte, tak to jest jak się spotykają dwie charakterne osoby. Co z tego będzie? Zobaczycie :)
Liczę, że jednak Majka pozwoli Michałowi się wytłumaczyć. Niech się teraz przed nią płaszczy kretyn jeden. Zachował się jak nieczuły dupek, to teraz niech się pomęczy. Ale mam nadzieję, że w gruncie rzeczy znów będą razem. Iga i Michał mają nieciekawą rolę. Jedna przyjaźni się z jednym, a drugi z drugą stroną. Współczuję ;/
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie na gwiazdy-nam-sie-przygladaja.blogspot.com . Byłoby miło jakbyście oceniły moje wypociny ;)
Pozdrawiam ;*
Majka ma przed sobą naprawdę trudne zadanie. Czy powinna wybaczyć mężczyźnie ,który tak bardzo ją zranił? Czy będzie w ogóle potrafiła to zrobić ? Nie jestem tego pewna. Nawet jeśli zdecyduje się dać szansę Kubiakowi , nie będzie potrafiła zapomnieć o tych słowach. Będzie żyła w ciągłym lęku przed reakcjami Michała , bo niektórych ludzi po prostu nie da się zmienić. Z drugiej strony , czasem warto podjąć ryzyko. Myślę,że Kubiak będzie walczył o Majkę . Bo przecież o miłość walczyłby każdy z nas. Iga i Łasko są takimi dobrymi duszkami, czuwającymi nad dwójką ,która zmaga się z kłopotami.
OdpowiedzUsuńbuziaki ♥
lukrecja.
tak się wciagnelam w ta historie ze nawet. nie zauwazylam ze to naradzie ostatni rozdział;) czekam M.
OdpowiedzUsuńobydwoje z kubiakiem są uparci to pewnie szybko sie nie dogadają ,ale muszą to zrobic dla dziecka. Iga i drugi Michał są prawdziwym przyjaciółmi takich szukac ze świecą!! U nich jest taki idealnie że coś mam przeczucie ze cos sie zepsuje ..
OdpowiedzUsuń