wtorek, 5 sierpnia 2014

#Dwadzieścia sześć.

#Maja
Byłaś nieugięta. Nie odbierałaś od niego telefonów. Nie reagowałaś, gdy jakimś cudem widział cię na mieście. Kompletnie się od niego odizolowałaś. Nie potrafiłaś postąpić inaczej. Zranił cię. Zadał cios prosto w serce, które jakiś czas temu sam z kamienia zamienił w tętniący życiem organ. Zraniła cię osoba po której tego byś się nie spodziewała. Zranił cię facet, którego jako pierwszego i jedynego potrafiłaś obdarzyć szczerą i bezwarunkową miłością. Ten wydawać się mogło jedyny, książę na białym koniu o jakim marzą małe dziewczynki. Ten twój ideał, któremu jak się okazało do ideału bardzo daleko. Zadał ci cios poniżej pasa. Zniszczył cię wewnętrznie. Jak na zewnątrz nie wyglądałaś najgorzej, tak w środku byłaś w kompletnej rozsypce. Zupełnie nie radziłaś sobie z sytuacją w jakiej się znalazłaś. Przerastało cię to, co na ciebie spadło. Z pewnością gdyby nie pomoc Igi to zwariowałabyś sama ze sobą. W tej chwili potrzebowałaś jej jak nikogo innego i ona doskonale to rozumiała. Jak prawdziwa przyjaciółka była na każde twoje skinienie, i nie ważne czy zadzwoniłabyś w środku nocy czy nad ranem, zawsze by znalazła się tuż obok. W duchu dziękowałaś temu na górze, że przed ponad dwudziestoma laty postawił na twojej drodze Kowalczyk i jak do tej pory nieustannie kroczyłyście tymi samymi ścieżkami. Właśnie w takich chwilach doceniało się takie wartości jaką była przyjaźń. Miłość mogła zniknąć, przeminąć, ale trwająca kilkanaście lat przyjaźń nigdy.
 -Michał umówił się dzisiaj wieczorem na pogadankę z Kubiakiem.-rzuca Iga
 -To będzie dobry moment żeby zabrać stamtąd swoje rzeczy.-odpowiadasz
 -Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
 -Iguś, a co mam zrobić?-spoglądasz na przyjaciółkę z konsternacją- Nie wyobrażam sobie życia z nim pod jednym dachem po tym, co od niego usłyszałam.
 -Ja na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo.-przytakuje- Wracasz do pracy?
 -Chciałabym.-wzdychasz- Na razie chyba jednak wyjadę do Wrocławia, muszę sobie to wszystko jakoś przemyśleć i poukładać.
 -Ale wrócisz?
 -Wrócę.-odpowiadasz jej- Mam tu pracę i najcudowniejszą przyjaciółkę i szefową w jednym!-uśmiechasz się
 -No ja myślę!-śmieje się Kowalczyk.
Reszta popołudnia mija w zasadzie nudno i bezpłciowo. Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić do wieczora i nie chcąc niszczyć Idze planów i zanudzać ją swoją osobą wyszłaś na mały spacer. Oczywiście istniało ryzyko, że spotkasz na nim tego o którym w tej chwili zdecydowanie wolałabyś nie widzieć, ale na chwilę obecną mało cię to obchodziło. Przechadzałaś się po parkowych alejkach nieustannie myśląc o tym jak będzie wyglądać twoje życie za parę miesięcy. Jak będą wyglądać najbliższe miesiące błogosławionego stanu. Jak i czy w ogóle dasz sobie radę z wychowaniem szkraba, który już za chwilę miał cię przyprawić o kilka dodatkowych kilogramów tu i ówdzie. Oczywiście w rozmyślaniach tych nijak nie umiałaś pominąć osoby Kubiaka. Ty też nie byłaś za nic w świecie gotowa na zostanie matka w tym momencie, ale nie mogłaś cofnąć czasu. Musiałaś stawić temu czoła i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, czego niestety nie mógł uczynić ten, którego na twoje nieszczęście wciąż darzyłaś ogromnym uczuciem i skrzywdził cię swoimi słowami jak nikt dotąd. Przez chwilę w twojej głowie krążyły myśli co by było gdyby nie był tej ciąży? Z pewnością bylibyście dalej szczęśliwi we dwoje nie bardzo paląc się do poważniejszych kroków jak Iga z Michałem. Jednak za nic w świecie nie mogłaś powiedzieć, że ta ciąża była najgorszym co cię spotkało, choć początkowo z całą pewnością tak myślałaś. To bezbronne stworzonko nie było niczemu winne, a już tym bardziej temu, że jego ojciec okazał się być jak każdy inny facet. Chociaż ty jedna musiałaś mieć na tyle odwagi by wziąć odpowiedzialność za czyny waszej dwójki, choćby to  było niewiadomo jak trudne to po prostu musiałaś to zrobić. W tej sytuacji nie miałaś żadnego innego wyjścia.
Choć może z początku tą ciążę traktowałaś jak karę od losu i przekleństwo tak teraz przyłapywałaś się na tkwieniu w dziale dziecięcym w sklepach czy tak jak w tej chwili na obserwowaniu z uśmiechem pociech i ich rodziców na placu zabaw czy podczas spacerów w parku. Wtedy mimowolnie dotykałaś swojego jeszcze niewidocznego brzucha oczami wyobraźni widząc jak za dobrych kilkanaście miesięcy i ty będziesz tu spacerować ze swoją kruszynką. I choć czułaś delikatne uczucie w sercu widząc szczęśliwe matki i ojców ze swoimi małymi pociechami to wiedziałaś, że bez względu na wszystko postarasz się być jak najlepszą mamą dla swojego dziecka.
 -Ja już sobie z nim dzisiaj porozmawiam.-kręci głową Łasko, gdy zastajesz go w ich wspólnym mieszkaniu z Igą- Nie mam pojęcia co mu strzeliło do tej pustej łepetyny, ale już go naprostuje.
 -Wydaje mi się, że swoje zdanie na ten temat wyraził i nie ma sensu go przekonywać.-wzrusza beznamiętnie ramionami
 -Trzeba serio być skończonym kretynem żeby powiedzieć coś takiego kobiecie, którą się kocha, a do tego nosi pod sercem dziecko.-kręci głową z niedowierzaniem
 -Ty tak myślisz Michał.-odpowiadasz
 -Jak widać kochanie takie gatunki facetów jak ty są na wyginięciu.-dodaje Iga
 -Nie zmienia to faktu, że i tak czeka go solidne kazanie.
Po krótkiej rozmowie z dwójką przyjaciół dajesz im chwilę prywatności i zgarniając klucze do waszego poprzedniego mieszkania od Igi udajesz się na małe zwiady. Kiedy wchodzisz do mieszkania panuje w nim półmrok i niemal od razu stwierdzasz, że niewiele się w nim zmieniło od czasu gdy byłaś tu po raz ostatni. Jedynym szczegółem były ogromne pustki na półkach dotychczas zapełnionych przez różnego rodzaju graty. Nie zamierzałaś tu wracać, jednak życie znacznie zweryfikowało twoje plany.
W okolicach siedemnastej z minutami wróciłaś do lokum przyjaciółki i siatkarza gdzie wyczekiwała na twoje przyjście przyjaciółka oznajmiając ci, że jej ukochany wyszedł dobrą godzinę temu. Oznaczało to mniej więcej tyle, że nie miałyście zbyt wiele czasu na swoją misję. Po zaledwie kilku minutach stałyście pod mieszkaniem, które miało być waszym wspólnym już zawsze. No właśnie, miało. Wzięłaś głęboki wdech i przekręciłaś zamek w drzwiach, a już po chwili znalazłyście się w środku. W mieszkaniu panował pół mrok i nie było w nim ani żywej duszy. W pośpiechu wraz z przyjaciółką zabrałaś się za spakowanie wszystkich swoich rzeczy, których okazało się być całkiem sporo. Zajęło wam to dłuższą chwilę i niemal przez cały czas obawiałaś się, że wpadniesz na Michała.
 -Pójdę jeszcze sprawdzić czy aby na pewno wszystko zabrałam.-rzucasz w kierunku przyjaciółki, która niepewnie kiwa głową po czym po raz ostatni kierujesz się ku mieszkaniu. W niemałym pośpiechu przechadzasz się po czterech ścianach przypominając sobie te wszystkie cudowne chwile jakie wspólnie przeżyliście. Zatrzymałaś się przed waszym wspólnym zdjęciem stojącym w ramce na komodzie. Byliście na nim niewiarygodnie szczęśliwi i nie mniej zakochani. Emitowało z niego takie szczęście i pozytywne wspomnienia, że nie umiałaś się choć nikle nie uśmiechnąć. Dałabyś wiele by te chwile wróciły, ale wiedziałaś ,że prawdopodobnie odeszły bezpowrotnie. Tak samo ja wy.
 -Maja?-wzdrygasz się na dźwięk swojego imienia bo doskonale wiesz czyj głos je wypowiedział. Przełykasz głośno ślinę i odwracasz się w jego kierunku. Widzisz jak obdarza cię smutny i można by powiedzieć skruszonym wzrokiem. Jego tęczówki nie są pełne radości i uczucia jak dotąd. Jego twarz nie wyraża w zasadzie nic. Stoi wbijając w ciebie smutny wzrok pod wpływem, którego spuszczasz spojrzenie.
 -Wyprowadzasz się.-zauważa
 -Spostrzegawczy jesteś.-wyduszasz z siebie
 -Maja, ja..
 -Nie mów nic. Powiedziałeś już wystarczająco Michał.-przerywasz mu
 -Proszę cię..-mówi cicho
 -Dla mnie jest wszystko jasne.-odpowiadasz stanowczo choć czujesz, że łzy zaczynają zbierać się pod twoimi powiekami- Nie chcesz tego dziecka, więc nie chcesz też mnie.
 -To nie tak.-kręci głową
 -No chyba właśnie tak.-wzdychasz- Po prostu zniknę, a właściwie znikniemy z twojego życia skoro tego właśnie chcesz. Nie będę cię ograniczać, z resztą jak powiedziałeś nie znamy się.
 -Byłem zły i zszokowany, nie wiedziałem co mówiłem.-broni się
 -Wiedziałeś i to doskonale, po prostu powiedziałeś mi co myślisz.-kręcisz głową- Myślałam, że przez te wszystkie miesiące zdążyłam cię poznać, żałuję, że tak bardzo się pomyliłam co do ciebie.
 -Nie chciałem..
 -Myślałam, że jesteś tym jedynym, szkoda, że okazało się, że wszyscy jesteście dokładnie tacy sami.-mówisz po czym chcesz go wyminąć jednak on tak łatwo ci na to nie pozwala łapie cię za rękę uniemożliwiając tym samym opuszczenie mieszkania.-Puść mnie.-warczysz
 -Maja, przecież jesteś w ciąży, będziemy mieli dziecko.-mówi żałosnym tonem głosu
 -Nie Michał, to ja będę mieć dziecko, ty go nie chcesz.-wyszarpujesz swoją rękę z jego uścisku po czym w pośpiechu opuszczasz mieszkanie. Niemal wybiegasz z klatki schodowej czując strużki łez spływające już któryś raz z kolei z twoich oczu w ciągu ostatniej doby. Nie zwracasz uwagi na Igę stojącą przy aucie tylko wsiadasz do jego środka dając absolutny upust swoim emocjom.
 -Nie miałam jak cię powiadomić.-rzuca przyjaciółka
 -Nie ważne.-pociągasz nosem
 -I co?-pyta cicho
 -To koniec.-chlipiesz
 -Tak mi przykro..
 -Mnie bardziej.-odpowiadasz- Myślałam, że to facet z którym się zestarzeję. Dlaczego zawszę muszę się mylić? Czy ja naprawdę mam wypisane na czole narób mi przez kilka miesięcy nadziei, a potem ucieknij jak tchórz przed odpowiedzialnością?-pytasz pociągając przy tym żałośnie nosem. To chyba jedyna rzecz jaką możesz teraz zrobić. Wyrzucić z siebie to wszystko co skumulowało się z twoim wnętrzu. Ten cały żal i ból. Ten, którego czara goryczy została właśnie przelana. Dlaczego tak sądziłaś? Bo siedziałaś i płakałaś jak dziecko za nic nie mogąc się uspokoić. Bo chyba właśnie straciłaś w tym momencie facet na którym zależało ci najbardziej na świecie, a co gorsza, nie do końca ze swojej winy. Skrzywdziła cię osoba po której byś się tego nie spodziewała. Osoba, której krzywdy bolały podwójnie.
 -Maja, mam do ciebie pytanie za sto punktów i od razu przepraszam, że tak późno dzwonię.-słyszysz głos ukochanego przyjaciółki w słuchawce
 -Mów o co chodzi.-odpowiadasz spoglądając na zegarek i widząc kilka minut po północy
 -Masz może przypadkiem klucze do waszego.. do mieszkania Kubiaka?-pyta
 -Jeszcze mam.-rzucasz chłodno- Czego pytasz?
 -Bo jakby to ująć, potrzebowałbym ich i to teraz.
 -W jakim celu? Chyba nie chcesz go okraść czy coś.-porywasz się na cichy śmiech
 -Uwierz, że zdecydowanie bym to wolał.-śmieje się siatkarz- To jak, byłabyś tak dobra i użyczyłabyś mi ich?
 -Sądzę, że mnie raczej się one już nie przydadzą.-mówisz nie bardo wiedząc o co chodziło Łasko i dlaczego był tak tajemniczy co zaczęło cię zdecydowanie zastanawiać, jednak doskonale wiedziałaś z czyją osobą się to wiązało. Byłaś jedynie ciekawa co też zrobił i czy aby na pewno nie zrobił nic głupiego, co z początku zaczęło wydawać ci się lekkim absurdem, jednak po chwili namysłu przestraszyłaś się, nie na żarty. –Powiesz mi o co chodzi?
 -To dość delikatna sprawa, w stanie błogosławionym nie będę cię denerwował.
 -Łasko mów!-rzucasz
 -Chodzi o Kubiaczka co pewnie już wywnioskowałaś.-urywa, a ty zaczynasz myśleć co też takiego mógł wywinąć i czy jeszcze w ogóle obchodzi cię jego osoba po tym wszystkim co do niego usłyszałaś…


#Iga:
Można rzec, że w szale problemów Majki w zupełności zapomniałaś o dbaniu o własne cztery litery. Lekceważyłaś zatroskanego Michała, który dzień w dzień marudził, że sama już nie wiesz jak się nazywasz. Co więcej, wróciłaś do pracy, a co się z tym wiąże - spadła na ciebie nowa fala obowiązków. Kolejnym, mało przyjemnym mankamentem, była planowana ucieczka Wójcik z Jastrzębia. Momentami miałaś ochotę pójść do Kubiaka i nawtykać mu, co też o nim myślisz. Jego logika, a właściwie jej brak po prostu cię dobijała, a jedynym jego ratunkiem przed twoim atakiem była przyjaźń obu Michałów. Wracając jednak do twojego tematu, to w ostatnim czasie praktycznie izolowałaś się od własnych myśli. Nie chciałaś siedzieć bezczynnie, bo wtedy wracały każde słowa lekarki, wszystko się kumulowało i doprowadzało do jednej wielkiej eksplozji w postaci kilkunastu chusteczek zmoczonych łzami. Co więcej, czułaś, że cierpi także Michał. A co gorsza, nie wiedziałaś jak ulżyć jego zmartwieniom. Zdecydowanie problemy zajęły miejsce w codziennym szeregu i z utęsknieniem wracałaś do wspomnień z waszych wakacji, kiedy to największą komplikacją był upierdliwy Kubiak. Generalnie zarówno ty, jak i Łasko byliście w kompletnej rozsypce, jednocześnie gorliwie udając, że wcale nie macie ochoty usiąść i tak po prostu powiedzieć, że jest źle. Rzadko kiedy mogliście razem nawet zjeść kolację, bo ty koczowałaś w firmie, a ukochany wylewał siódme poty na treningu, bowiem za dwa dni miał zagrać pierwszy mecz w sezonie. Dopiero właśnie czwartkowego wieczoru, siedząc obok siebie na kanapie i oglądając jakiś bezsensowny teleturniej doszło do pierwszej poważnej od dawna rozmowy.
- Tęsknię za tobą, Iguś. - powiedział szatyn, na co ty spojrzałaś na niego, jak na wariata.
- Przecież tu jestem, Michaś. - kwitujesz i podciągasz kolana pod brodę.
- Niedługo zamieszkasz w firmie. To już Kubiaka widuję częściej, niż ciebie, słońce. - mówi, na co ty odwracasz wzrok. Co masz mu odpowiedzieć? To, że jedyną rzeczą, jaka zagłusza twoje myśli jest praca? To, że boisz się z kimkolwiek o tym rozmawiać? To, że to wszystko niszczy cię wewnętrznie?
- Porozmawiaj ze mną. - dodaje, patrząc na ciebie błagalnym wzrokiem.
- Michał, ale ja... sama nie wiem co ci powiedzieć. - odpowiadasz.
 - Przecież widzę, jak jest. Jak się czujesz? - pyta, a ty wzdychasz.
- Fizycznie? Dobrze. Psychicznie? Fatalnie. - mówisz i uśmiechasz się smutno, zmuszając wszystkie mięśnie twarzy, by wykonać ten ruch. - A ty?
- Fizycznie padnięty, psychicznie... również padnięty. - mówi cicho, a ty masz ochotę wtopić się w tą kanapę. Widok zranionego Łasko kroił twoje serce na malutkie kawałeczki, równocześnie powodując ogromny wylew poczucia winy. Najgorsze było to, że chciałabyś mu się wygadać, ale nie wiedziałaś jak zacząć. Nie miałaś pojęcia, jak powiedzieć mu o tym, że miałaś trudne dzieciństwo, że własne maleństwo to twoje marzenie od długiego czasu. O tym, jak bardzo zależy ci, żeby dać dziecku to, czego sama nigdy nie miałaś podczas dzieciństwa. A także wyjawić mu, jak ciężko ci jest pocieszać Majkę, kiedy to pokłóciła się z Kubiakiem przez jej ciążę. Przez to, czego ty nigdy nie przeżyjesz. Chcesz mu opowiedzieć, że przestałaś chodzić na spacery do parku, gdzie roiło się od par z wózkami. Masz chęć przedstawić mu każdy szczegół twojego zmartwienia, ale cholernie boisz się, że tym samym dobijesz jego. W końcu to nie on mógł być bezpłodny. Wina leżała po twojej stronie. Fakt, że Łasko nigdy nie spełni podstawowego pragnienia każdego faceta, budującego jego ego spędzał ci sen z powiek. Cała ta sytuacja była piekielnie ciężka i trudna.
- Michał... przepraszam. To wszystko moja wina... - odzywasz się po długim czasie i czujesz pierwsze łzy na policzkach.
- To nie jest w żadnym stopniu twoja wina, kochanie. Nie masz na to wpływu. - przytula cię do siebie, a ty wtulasz się w niego, jakbyś robiła to pierwszy raz od dawna.
- Ale ja nie potrafię z tym żyć. Nie potrafię, po prostu sobie nie radzę. - łkasz cicho w jego bawełnianą koszulkę.
- Poradzimy sobie. Razem. Pamiętaj, że nigdy nie przestanę cię kochać. Bez względu na wszystko, słońce. Ale musisz mi powiedzieć wszystko co cię gryzie. Będzie ci lepiej, jak powiesz. - mówi, gładząc cię po plecach. Bierzesz głęboki oddech.
- Siedzę tyle godzin w pracy, bo to jedyna rzecz, jaka odciąga mnie od myślenia o tym wszystkim. Nie chodzę do parku, bo widuję tam pełno par z dziećmi. Przestałam chodzić po rynku, bo wydaje mi się, że widuję same sklepy dziecięce. Śni mi się, że jestem w ciąży. Majka... - urywasz. - Pokłóciła się z Kubiakiem, bo jest w ciąży. Ma to, czego ja nigdy nie będę miała, a mimo to oboje potraktowali to jak najgorsze zło. Pocieszam ją na głos, a wymyślam jej w myślach. Michał, ja zwariowałam. - kończysz i chowasz twarz w dłoniach. Między wami długo panuje cisza, aż w końcu głos zabiera siatkarz.
- Kochanie, jeszcze nic nie zostało potwierdzone. - odgarnia niesforny kosmyk z twojego czoła. - Zobaczysz, że jeszcze będziemy mieli dzieci. Całą gromadkę. Zobaczysz, że w końcu zajdziesz w ciążę. Weźmiemy ślub. Będziemy najszczęśliwsi na świecie. Obiecuję ci to. - całuje cię w czoło.
- Ale przecież... - zaczynasz.
- Nie ma ale. Mówię ci, że wszystko będzie dobrze. Damy radę. We dwoje. A jeśli nie uda nam się naturalnie, to zaadoptujemy. - dodaje cicho.
- Michał.. - odpowiadasz równie cicho, mając już na końcu języka historię swojego dzieciństwa. Jednak głuchą domową ciszę przerywa upierdliwy dzwonek do drzwi. Łasko szybko wstaje i idzie otworzyć,  a ty na szybkiego ocierasz policzki. No tak, chyba nigdy mu o tym nie powiesz. Wstajesz i idziesz do korytarza, by zobaczyć, kto też zapragnął przerwać wam rozmowę. Stajesz w przestronnym holu i zastanawiasz się, jak mogłaś w ogóle mieć co do tego wątpliwości. W drzwiach stał nie kto inny, jak Kubiak, trzymający butelkę wódki pod pachą. Prawie go zabiłaś wzrokiem. Nie mogłaś jednak winić ukochanego, który wpuścił tego domokrążcę do salonu. Jednego byłaś pewna, czekała cię noc pełna wrażeń.
Skierowałaś się do pokoju, gdzie też został zaproszony owy gość.
- Michał, zostaw nas na chwilkę samych, dobrze? - mówisz do Łasko i piorunujesz wzrokiem swoją ofiarę. Byłaś tak nabuzowana emocjami, że ochota nawtykania mu wzięła górę. Kiedy atakujący wyszedł, a w salonie pozostaliście tylko wy, mogłaś rozpocząć wojnę.
- Błagam cię, daj mi spokój kobieto, chociaż dziś. - broni się brunet, ale ty niewiele sobie robisz z jego próśb.
- Czy ciebie już do cna pojebało, za przeproszeniem? Jak mogłeś ją zostawić w takim stanie? Jakim cudem, nie odezwał się w tobie zew zatroskanego tatuśka i tak po prostu ją zraniłeś? Nie, nawet się nie odzywaj, bo ci coś zrobię. Jesteś tępym chujem, bo zaoferowałeś jej piękny, prawdziwy związek, a jak przyszły konsekwencje, to wielki pokrzywdzony, tak? Co ty sobie myślisz, że sama ze sobą w tą ciążę zaszła? I co, teraz będziesz topił smutki w wódeczce, bo ty jesteś nagle pokrzywdzony, tak? Gardzę tobą, Kubiak i cokolwiek by się wydarzyło w przyszłości - bardzo straciłeś w moich oczach. Rób ze swoim życiem co chcesz, ale nigdy nie waż się jeszcze raz zranić Majkę. - kończysz i wychodzisz, po drodze wzruszając ramionami, na widok zaszokowanego Łasko, który pewnie usłyszał twoje słowa. No cóż, cicho się do Kubiaka nie zwracałaś. W końcu z rozładowanymi emocjami mogłaś w spokoju udać się do sypialni i zatracić się w książce. A przecież miałaś przestać przejmować się Kubiakami...

~*~
wingspiker: Witam Was moje drogie w to jakże upalne, przynajmniej w lubelskim południe! Pogoda nie rozpieszcza upałami, ale w końcu od czego są wakacje? :P Czas leci jak szalony i już sierpień, a co za tym idzie.. za cztery dni premiera 'Drużyny'! Abstrahując od tego bo to raczej oczywiste, że większość z nas szturmuje kina w związku z tym. U naszych bohaterów wciąż dzieje się wiele, Kubi trochę oprzytomniał, aczkolwiek Maja nie planuje z nim rozmawiać, ale czy jest się jej czemu dziwić? Jednymi słowy u Kubiaków, jak to ich nazywa Joan dzieje się dość sporo i z całą pewnością jeszcze wiele się wydarzy, tego możecie być niemal pewne :) Miłego dnia!
Joan: Cześć i czołem!:) U mnie leje, także nie mogę przyłączyć się do słów wingspiker o upalnym popołudniu. :P Coraz bliżej do września, sierpień kurczy się w zastraszającym tempie. Mnie czeka jeszcze trochę atrakcji, "Drużyna" w kinie, szalone zakupy, bo wielkimi krokami zbliża się wesele mojego chrzestnego, a do tego wypady nad morze. Jak na razie Bałtyku nie polecam, glony, meduzy i woda ma -273 stopnie. :P Wracając jednak do rozdziału, dzisiaj wszystko i nic, zagubiona Iga przez problemy przyjaciółki zaniedbuje swoje życie, co niekoniecznie podoba się Michałowi. Prawie doszło do wyjawienia tajemnicy, ale któż to mógłby to przerwać? Tylko i wyłącznie Kubiak!:D Będzie ciekawie, oj będzie! Miłego tygodnia, kochane! <3

4 komentarze:

  1. Codziennie wchodzę tutaj czy przypadkiem nie ma czegoś nowego, ale kurde trzymacie się terminów ! Mniejsza o to, przejdę do rzeczy. Pominę fakt, że Kubiak to debil, bo to wiedzą już wszyscy, ale zajmę się Igą. Nie powinna uciekać do pracy, bojąc się problemów. Ma Michała, na którego może liczyć zawsze. przynajmniej jeden taki w opowiadaniu! Powinna mu opowiedzieć wszystko, to będzie jej lepiej. Na koniec dodam coś o Majce. Nie dziwię się, że nie chce rozmawiać z Kubiakiem, ale myślę, że jednak powinna dać mu się wytłumaczyć. Niech się teraz chłopak trochę pomęczy i postara o wybranke! Nie ma tak łatwo. przyjdzie, popatrzy i bum do łóżka! Drogi panie Michale, łóżko ma 2 metry, a życie jest niestety dłuższe *.*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze super! Michał to dupek i teraz myśli, ze przyjdzie zrobi słodkie oczka i po sprawie? hhahahha, naiwny. Fajnie, ze Iga wyznała Łasko całą swoją historię. teraz będzie jej lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachowanie Michała może i się poprawiło, jednak nadal jest dalekie od tego optymalnego i oczekiwanego przede wszystkim przez Maję. Szkoda mi jej bardzo mocno. Nie zasłużyła, żeby usłyszeć tyle przykrych słów, jakby to było jedynie jej dziecko. Nawet jeśli Michał zmadrzal, to zapomnienie czy wybaczenie mu za czyny i słowa może być bardziej trudne.
    Jak nie idzie to u wszystkich :/ Iga pozornie pociesza Majkę, jednak krzywdzi tym samą siebie :/ Cierpi jeszcze mocniej chyba niż przyjaciółka, bo nie ma nadziei na bycie matką. Wierzę jednak w to, że zarówno Iga jak i Michał doczekają się kiedyś małego szkraba, który da im masę szczęścia.
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kubiaczyna sb nagrabiła i nie zdziwie sie jak ona mu nie wybaczy ale tego bysmy nie przezyly c' nie? ;p Iga z Lasko są idealni ,pytanie kiedy i czy to sie zmieni??

    OdpowiedzUsuń