sobota, 10 stycznia 2015

#Czterdzieści sześć.


#Maja

  Po ostatniej eskapadzie z kochanymi ojcami twój ukochany był potulny jak baranek, co musiałaś przyznać było całkiem przyjemne. Beż żadnego „ale” przyjął do wiadomości fakt iż potwierdziłaś wasze przybycie na zabawę sylwestrową do jednego z kolegów z drużyny, a także to, ku twojemu większemu zdziwieniu, że nie protestował, gdy powiedziałaś, że z tej okazji wychodzisz na drobne zakupy z Igą. Albo miał na sumieniu to, że przez dwa dni umierał w siarczystych mękach i nie mógł sprawować na tobą kontroli albo cudownie go oświeciło i skończył być aż tak nadopiekuńczy. Bądź, co bądź, w ciemno brałaś pierwszą wersję.

 -Tylko mi nie szalej za bardzo na tych zakupach.-rzuca kiedy szykujesz się do wyjścia

 -Przecież ja nigdy nie szaleje.-śmiejesz się

 -Mówię poważnie.

 -Ja też.-szczerzysz się- Nie wiem co ci się stało ani gdzie zniknął najbardziej nadopiekuńczy przyszły ojciec świata, ale muszę skorzystać póki go nie ma. Baw się dobrze Misiu!-rzucasz na wyjściu po czym gnasz na spotkanie z przyjaciółką z którą planujecie znaleźć kreacje na Sylwestra. Obydwie miałyście zdecydowanie utrudnione zadanie, wasze dzieci wcale wam nie pomagały w dobraniu idealnego rozmiaru. Tym bardziej tobie, siódmy miesiąc ciąży to nie były już przelewki. Wszelkie poszukiwania zajęły wam całkiem sporo czasu, więcej aniżeli zazwyczaj. Pierwszym podstawowym problemem był typ kreacji, uwydatniamy czy chowamy przedni pakunek? A jeśli już zdecydowałyście się na któreś z rozwiązań to wtedy pojawiała się kolejna przeszkoda, czyli rozmiar. Miałyście jedynie nadzieję, że wyrobicie się do zamknięcia centrum handlowego oraz, że Kubiak nie naśle ekipy poszukiwawczej po ciebie. Kochałaś zakupy jak każda kobieta, ale nie w siódmym miesiącu ciąży kiedy przejście kilku metrów było całkiem niezłym wyzwaniem, zwłaszcza jeśli nie uprawiało się dłuższych spacerów od wieków.

 -Powinnaś ją wziąć.-komentuje przyjaciółka kiedy przymierzasz dość dopasowaną czarną sukienkę z delikatnymi koronkowymi zdobieniami

 -Wyglądam jak wieloryb.

 -Maja, jesteś w siódmym miesiącu ciąży, chcesz wyglądać jak modelka?-chichocze

 -W sumie co za różnica, czy wezmę rozkloszowaną czy nie, nie będzie różnicy.-kręcisz głową przyglądając się sobie w lustrze

 -Myślę, że Kubiakowi spodobałabyś się nawet i w dresie.

 -Och, w to nie wątpię.-śmiejesz się- A pani Łasko już ubrana?

 -Od godziny Majuś.-śmieje się- Lepiej się streszczajmy bo zaraz dostaną zawału, że tak długo nas nie ma.

Po niespełna godzinie kolejnego buszowania opuściłyście wreszcie galerię w pełni zadowolone z zakupów z rękami pełnymi zakupów. Musiałaś przyznać, że stęskniłaś się za tymi drobnymi szaleństwami nawet pomimo faktu iż czułaś się jakbyś przebiegła co najmniej maraton i to w szpilkach. Nawet morderczy wzrok twojego lubego pojawiającego się w korytarzu, gdy wróciłaś z przepustki nie był w stanie zepsuć ci dobrego humoru. Szczerze mówiąc nie pamiętałaś kiedy ostatnio mogłaś pozwolić sobie na odrobinkę rozmaitości w życiu klasztornika jakie ostatnimi miesiącami prowadziłaś.  

 -Rozumiem, że jutro pełna absytencja?

 -I kto cię tak okłamał kochanie?-śmieje się

 -Nie wiem, może tak twój przyjaciel ostatnich dwóch poświątecznych dni.-chichoczesz mając w pamięci eskapady szatyna ku łazience

 -Nie planuję się powtórnie doprowadzić do takiego stanu tudzież dać komuś innemu to zrobić.-zaznacza- Granice będą, obiecuję!

 -Dlaczego ci nie wierzę?-pytasz rozbawiona- Dam sobie rękę uciąć, że ta noc nie skończy się dla was z Łasko dobrze.

Godziny poprzedzające ostatni dzień w roku minęły nadspodziewanie szybko i tak oto nastał trzysta sześćdziesiąta piąta doba dwa tysiące trzynastego. Kiedy rani przy śniadaniu robiłaś mały rachunek sumienia za ten rok musiałaś przyznać, że w ogólnym rozrachunku wyszłaś na plusie. To był dobry rok, nawet wspaniały jeśli chodziło o ciebie. Działo się w nim naprawdę wiele i przyniósł on w twoim życiu naprawdę wiele pozytywnych zmian. A należało nadmienić, że i ten nadchodzący zapowiadał się całkowicie interesująco. Chociażby z tego powodu, że w okolicach pierwszych dnia marca obydwoje mieliście zadebiutować w nowej roli jaką było rodzicielstwo. Nie mogłaś sobie tego wyobrazić, ale byłaś pewna, że będzie zdecydowanie ciekawie.

 -Dobrze się czujesz?-wyrywa cię z rozmyślań zatroskany głos Michała

 -Tak.-kiwasz głową- Po prostu jak sobie przypomnę co działo się w tym roku, a tym bardziej co czeka nas w przyszłym to nie wierzę.

 -Ach no tak, trzydziesty pierwszy grudnia to czas na refleksje nad tym co się nam udało dokonać przez całe wspaniałe dwanaście miesięcy naszego żywota.

 -Nie śmiej się ze mnie Kubiak, po prostu w ostatniego Sylwestra w życiu bym nie uwierzyła, że tak właśnie skończę.-kładziesz dłoń na brzuchu

 -No już dobra, dobra.-przymila się widząc na horyzoncie tzw. foch- Ja też jestem w szczerym szoku, że znalazł się ktoś kto zdoła z takiego idioty i zapędach na najbardziej niewyżytego człowieka świata zdoła sprawić, że stanę się osobą jaką jestem teraz.

 -To fakt, nic nie zapowiadało, że z takiego kretyna staniesz się najcudowniejszym facetem na świecie.-uśmiechasz się stając przed nim- A teraz koniec tych ckliwości, jest godzina piętnasta z minutami, ty siedzisz w dresie zarośnięty jak puszcza amazońska, a ja wyglądam jak siedem nieszczęść.

 -Ostatnio twierdziłaś, że lubisz brodatych mężczyzn.-spogląda na ciebie z ukosa

 -Michał, jestem kobietą, a do tego jestem w ciąży, naprawdę wierzysz w to co mówię?-śmiejesz się- A tak swoją drogą wiesz, że kocham wersję Kubiaczka drwala, ale idziesz do ludzi, musisz się jakoś prezentować.

 -Powiedzmy, że ci wierzę.-rzuca całując cię czule w usta, co ku jego rozpaczy przerywasz i zmykasz w objęciach łazienki. Po szybkiej kąpieli osuszasz włosy starając się przy tym jakkolwiek je ułożyć by nie wyglądały jak mop. Gdy walka ta wreszcie przynosi zamierzone skutki nakładasz makijaż, a gdy jesteś już gotowa wkładasz swoją kreację. Postawiłaś na dopasowaną w kolano kreację z rękawami trzy czwarte o odcieniach białego i niebieskiego. Musiałaś przyznać, że jak na ciężarną kobietę prezentowałaś się całkiem nieźle. Kiedy pokazałaś całość swojemu wybrakowi serca o mało nie zakrztusił się z wrażenia pitą właśnie kawą. Po komentarzu Kubiaka wygnałaś go do łazienki, nie planowałaś iść na zabawę z dresiarzem. Gdy po godzinie wpadłaś do łazienki był niemal gotowy, dzięki ci panie, że nie należał on do grona panów, którzy kochali zajmować pół dnia łazienkę. Musiałaś przyznać, że przyłapałaś się na dłuższym gapieniu się na Michała bo wygląd absolutnie zjawiskowo. Jasna błękitna koszula, ciemna niebieska marynarka, a do tego mucha z którą się mocował sprawiały, że w szkolnej skali ocen dostawał zdecydowanie dziesięć.

 -Mogę tak już wyjść do ludzi, czy niekoniecznie?

 -Myślę, że jakby przymknąć jedno oko, potem drugie…-wybuchasz śmiechem widząc jego minę- Wyglądasz niezwykle przystojnie Kubiak.-szepczesz mu do ucha

 -Nie prowokuj mnie proszę i tak się zaraz spóźnimy.-mruczy ci do ucha skradając soczysty pocałunek.

Jakimś cudem nie wpadliście spóźnieni, choć niewiele brakowało. Na całe szczęście nie wszyscy wzięli na poważnie godzinę spotkania, w tym i wasi kompani w postaci Igi i Łasko. Jeśli już o nich mowa zdecydowanie dawno widziałaś tą dwójkę razem, aczkolwiek wyglądali na naprawdę szczęśliwych, a to zdecydowanie radowało twoje serce. Nie wiedziałaś ile dokładnie było osób, ale śmiało mogłaś przypuszczać iż gospodarz prócz niemal całej drużyny z partnerkami zaprosił pół Jastrzębia.  Na całe szczęście nie musiałaś przejmować się tłokiem, gdyż twój niezastąpiony bodyguard w postaci Kubiaka nieustannie czuwał u twojego boku, no przynajmniej do czasu. Z kolejnymi minutami zabawa się zazębiała, wraz z Igą wpadłyście w towarzystwo znanych wam już partnerek siatkarzy z Jastrzębia, a więc rozmów nie było końca, natomiast panowie wpadli w towarzystwo Dimy, Damiana Wojtaszka i spółki, którzy nie zamierzali popuścić przyszłym ojcom chociażby jednej kolejki alkoholu.

 -Jak myślisz, o której padną?

 -Myślę, że o trzeciej już będą mieli delegację do sali zwierzeń.-chichoczesz

 -Czyli na dwa dni Nowego Roku  będziemy samotnymi ciężarnymi kobietami.-odpowiada Kowalczyk mając na uwadze kolejną już polewaną kolejkę, tym razem za zdrowie potomków kapitana drużyny.

Zabawa trwała w najlepsze, o mało nie przegapiliście północy! Na szczęście niezastąpiony Dima czuwał nad zegarkiem, w końcu wydawał się być najbardziej rozgarniętym facetem w tej zgrai dwumetrowców.

 -Iguś mój ulubiony grubasku!-rzucasz dopadając przyjaciółkę- Nie będę się rozgadywać bo pewnie właśnie jesteśmy namierzane przez Michałów. Życzę ci wiecznego uśmiechu na twarzy, szczęścia, pieniędzy, cierpliwości do Łasko i do mnie, żeby nasza przyjaźń wciąż trwała i trwała, bajkowego ślubu z panem kapitanem, żeby te kolejne miesiące ciąży minęły szybko i żebyśmy mogły razem śmigać po parku z wózkami, żebyś dalej była taką kochaną wariatką i panią bizneswoman jaką jesteś! Ach, no i żeby mini Łaski nie dały ci popalić.-uśmiechasz się

 -A tobie kochana życzę żebyś nigdy się nie zmieniała, wiecznej miłości z Kubiakiem, żebyście się pozabijali dopóki wasza córka nie skończy roku, żeby wreszcie któraś z nas przetarła szlak i zmieniła nazwisko, żeby Pola była spokojniejsza od swoich rodziców bo inaczej wszyscy wysiądziemy psychicznie, żeby te ciążowe kilogramy, które ponoć masz szybko zniknęły i żebyś była po prostu szczęśliwa Wójcik, przepraszam pani Kubiak!-chichocze po czym wymieniacie się uściskami, na tyle ile potrafią zrobić to dwie ciężarówki. Nie mija sekunda w przeciągu której pojawia się obok ciebie Michał, który ku twemu zaskoczeniu wyglądał jeszcze nienajgorzej.

 -Żeby ten rok był równie dobry, a nawet lepszy. Żebyś dalej była dla mnie tak ważna jak jesteś i nigdy nie zapominała, że za tobą okrutnie szaleję. Liczę, że w końcu uda mi się zmienić twoje nazwisko, a także doczekać syna. No i życzę ci moja najpiękniejsza kobieto żebyś zawsze była taka jaka jesteś, bo jesteś jedyną osobą na świecie, która potrafi ze mną wytrzymać i kocha mnie pomimo, że potrafię i często jestem okropnym debilem. Kocham cię mała.-szepcze po czym wasze usta łączą się w geście pocałunku, a za oknami słychać rozbrzmiewające niemal w całym mieście odgłosy fajerwerk zwiastujących wejście w Nowy Rok.

 -Prócz tego, że życzę ci więcej cierpliwości, pociechy ze swoich kobiet, spełnienia tych twoich głupawych celów związanych ze mną, żadnych mandatów w tym roku, zostania ojcem roku, abyś dalej był po prostu tym moim wkurzającym Kubiakiem to życzę ci samych sukcesów, nie tylko w klubie, ale i w kadrze. Jak zostaniesz złotym medalistą mistrzostw świata, a to raczej oczywiste to myślę, że możemy przedyskutować te twoje utopijne plany.-odpowiadasz wywołując na jego twarzy wielki uśmiech.

Po kolejnych minutach składania sobie życzeń wszyscy zgromadzeni powrócili do zabawy i to pełną parą. Zwłaszcza panowie, którzy wcale nie zamierzali folgować.

 -Widzisz Łasko, w końcu w czym jestem pierwszy!-rzuca już wyraźnie wstawiony szatyn

 -Dobra, dobra, ja to miałem wszystko zaplanowane, a ty jedyne co planowałeś to zakup nowego samochodu, nie założenie rodziny przyjacielu.-odpowiada mu- Może i dziecko będziesz miał pierwszy, ale ślub to nic straconego.

 -A po moim trupie.-komentuje- Lepiej przygotuj dom tornado koło wakacji.

 -Zaraz ty będziesz musiał przygotować na nie siebie, jeszcze trochę pogadaj.-wtrącasz rozbawiona

 -Kubiak pantoflarz, co za czasy.-prycha atakujący

 -A mam ci przypomnieć kto biegał wczoraj z listą z zakupami po mieście?-chichocze Kubiak

 -To z miłości!-rzuca

 -Zaraz z miłością to dostaniesz w ten swój makaroński zadek jak nie przestaniesz wrzeszczeć.-wtrąca się do rozmowy Dima- Wiem, że jesteś po trzydziestce i możesz wymagać aparatu słuchowego papa Łasko, ale nie strasz ludzi.

 -My emeryci tak mamy wnusiu.-odpowiada wesoły- Ej Kubiak, o ile zakład, że nasze dzieci będą wyższe?

 -Myślę, że powinniście obydwaj leczyć, chociaż nie wiem czy nie jest za późno.-mówi Kowalczyk

 -Nie wiem czy zauważyłeś idioto, ale po pierwsze, wciąż krzyczysz jak porąbany, po drugie masz dwoje, co za tym idzie dwie szanse.-odpowiada dyplomatycznie szatyn- Dima! Ten pan więcej nie pije.

 -Dima! Kubiak też nie!-krzyczy Łasko przyprawiając was już o ból brzucha ze śmiechu- Chociaż nie, polej mu. W sumie to mi też.-kiwa głową- W sumie to polej wszystkim, tylko nie tym dwóm, to znaczy tej piątce. Nie ważne.-macha.

Ponoć jakie wejście w Nowy Rok tak i on będzie. Jeśli było w tym choć ziarno prawdy to zapowiadało się naprawdę wariackie dwanaście miesięcy. Tych dwóch to z całą pewnością wam mogło zagwarantować, czyż nie?


#Iga:
Święta okazały się cudownym okresem dla ciebie. Wspaniała atmosfera, tona dobrego jedzenia i bardzo dobre towarzystwo sprawiło, że będziesz je pamiętać naprawdę długo. Jednak największym wydarzeniem były oświadczyny Michała. Mogłaś skonać, ale ani trochę nie podejrzewałaś, że za historią z kinem kryje się taka niespodzianka. Długo po tym wciąż nie mogłaś uwierzyć, że nosisz na palcu pierścionek zaręczynowy. Pomijając już fakt, że był wprost idealny, dokładnie  taki o jakim marzyłaś. Nie mogłaś wyjść z podziwu do inwencji twórczej Łasko, nigdy nie wpadłabyś na taki pomysł. I poniekąd cieszyłaś się, że to do niego należała taka trudność.
Byłaś niebywale szczęśliwa i kolejny dzień praktycznie spędziłaś wisząc na telefonie, to rozmowa z Mają, to z mamą, to z Oliwią i już pod koniec sama nie wiedziałaś z kim rozmawiasz i komu jeszcze o tym nie powiedziałaś. Ale taka już byłaś, nie potrafiłaś siedzieć cicho. Chciałaś obwieścić to całemu światu. W końcu tak bardzo ci na tym zależało i tak mocno się z tego cieszyłaś.
- Nadal nie mogę sobie wyobrazić jak ty to wszystko zaplanowałeś. - zagadnęłaś Michała na lotnisku. Był dwudziesty siódmy grudnia, w dodatku godzina siódma trzydzieści. Ale co poradzić, skoro czas wracać do Jastrzębia.
- To po prostu ta moja wrodzona inteligencja i inwencja wreszcie zadziałały. No i ten niebywały urok osobisty. - odparł.
- Zapomniałeś o skromności. Przecież to twoja ulubiona cecha. - parsknęłaś śmiechem, bawiąc się pierścionkiem, który spoczywał na serdecznym palcu. Nie mogłaś sobie wymarzyć lepszego.
- Och tak, to również. Widzę, że się podoba. - dodał wskazując na twoją rękę.
- I to jak. Już nie mogę się doczekać, żeby pokazać go Majce. - zaśmiałaś się.
- Czy wy kobiety musicie się wszystkim ze sobą dzielić? - zapytał rozbawiony. Westchnęłaś i włożyłaś swoją dłoń w jego.
- Niestety tak. Ale przynajmniej jesteśmy fajniejsze niż wy, pff, faceci, wielcy przybysze z Marsa.
- Czy ty właśnie się ze mnie naśmiewasz? Ten przybysz wczoraj ci się oświadczył!
- Ale jest bardzo czepialski.
- Przybyszowi jest przykro. - odpowiedział i zrobił smutną minkę. Pokręciłaś głową i wywróciłaś oczami.
- Dobrze, bardzo cię kocham i mam nadzieję, że już nie będziesz się czepiał, lepiej? - zapytałaś.
- Wyczuwam tą kipiącą ironię. - uśmiechnął się i dał ci całusa w czoło. - Ale to pierwsze bardzo mi się podobało. Niestety nie zdążyłaś mu odpowiedzieć, bo przyszedł czas na wsiadanie do samolotu i drogę powrotną do Polski. Lot minął wam spokojnie i już po trzech godzinach z kawałkiem stąpaliście po polskiej ziemi. Nie dane wam było także nacieszyć się sobą w mieszkaniu, bo Michał tak jakby przegrał życie i miał trening. Korzystając więc z jego nieobecności wymknęłaś się z Majką na małe zakupy. Sylwester za pasem, a ty nadal nie miałaś specjalnej kreacji na tą okazję. Oczywiście jak to z wami bywało, spędziłyście w centrum handlowym praktycznie cała resztę dnia. Nie obyło się bez herbaty w waszej ulubionej kawiarni (bo przecież na czas ciąży musiałyście zrezygnować z kofeinowego napoju bogów). Do tego bieganie po sklepach (a raczej wolne przemierzanie kolejnych butików, ze względu na zaawansowaną ciążę Mai) równa się kilka dobrych godzin. W końcu po długim czasie wybierania, przebierania i marudzenia obie miałyście piękne sukienki. Co prawda byłaś w trochę lepszej sytuacji, w końcu w czwartym miesiącu twój brzuch nie był ogromnych rozmiarów. Udało ci się znaleźć genialną czarną sukienkę z rozkloszowanym dołem i cekinowymi zdobieniami na ramionach. Trochę więcej czasu zeszło na strój Majki, ale wreszcie opuściłyście centrum, obie w świetnych humorach.
- Wiesz, w tym roku idziemy na Sylwestra chyba w roli żandarmów. - zaśmiałaś się.
- Czemu? - odparła Maja.
- Ktoś przecież musi pilnować Michałów. Widzę w głowie ten widok biednego Łasko, którego każdy będzie chciał upić do nieprzytomności, bo przecież dzieci trzeba opić. A w naszym przypadku podwójnie. To co, pierwszego i drugiego stycznia mamy ich z głowy, jakaś herbatka u mnie? - zapytałaś z rozbawieniem.
- Kubiak zaliczył w święta małą rozgrzewkę przed Sylwestrem. Ale myślę, że tak jak mówisz, jak dojdzie do opijania dzieci to... wpadam w Nowy Rok. W sumie drugiego stycznia też mogę. Żaden problem. - zaśmiała się.
Obie wiedziałyście co was czeka, ale byłyście już przyzwyczajone do tego, że Kubiak i Łasko to dusze towarzystwa i ich obecność na imprezie kończy się jednym. Wciąż miałaś w pamięci wypad na wakacje i śpiewy Kubiaka na balkonie. Nie chciałaś myśleć, jak w tym roku skończy się sylwestrowa zabawa.
Ostatnie dni roku 2013 minęły ci w spokoju i bez większych rewelacji. Ograniczały się do zupełnie leniwych dni, podczas których ograniczałaś się jedynie do odpoczywania. Nadszedł oczekiwany przez wszystkich trzydziesty pierwszy grudnia. Swoje przygotowania zaczęłaś już rano i jak zwykle z resztą, spotkały się one z wielkim rozbawieniem Michała. To było do przewidzenia, że będzie się z ciebie śmiał. Miał chyba zamiar zacząć ogarniać się za pięć dwudziesta. Godziny leciały bardzo szybko i nawet nie wiedziałaś kiedy nadszedł wieczór. Wzięłaś długą kąpiel i włożyłaś na siebie niedawno zakupioną sukienkę. Dobrałaś do niej biżuterię, a włosy tym razem wyprostowałaś i gustownie upięłaś. Po ogólnej ocenie stwierdziłaś, że wyglądasz całkiem dobrze. Jak na kobietę w ciąży.
- Matko, kobieto, przecież ci ludzie w życiu nie pomyślą, że jesteś w ciąży. - powiedział zaszokowany Michał, kiedy opuściłaś łazienkę.
- Aż tak źle wyglądam?
- Wyglądasz zniewalająco. Nie ma mowy, przetańczysz ze mną całą noc!
- Tak, Michał, tak. Dobrze wiemy, że ty i Kubiak imprezę rozpoczniecie przy stole, dokładniej rzecz biorąc przy napoju bogów, a skończycie... hmm, myślę, że pod nim. Nie mam racji? - wyszczerzyłaś się.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz! - odrzekł i w końcu udało ci się wygonić go do szykowania. Jak zwykle trochę się spóźniliście, bo wyjazd pięć minut przed dwudziestą nie był dobrym rozwiązaniem. Michał był zdania, że nie ma potrzeby wyjeżdżać wcześniej. Tak stwierdziło chyba całe Jastrzębie, bo korki były iście sylwestrowe. Po dotarciu na miejsce, zadziwiła cię ilość osób znajdujących się w jednym mieszkaniu.
- Cześć Łaski. Widzę, że wy również pod wrażeniem ilości pijących.. ekhem, bawiących się ludzi. Ale spoko, Dima zaprosił tylko pół Jastrzębia, luz. - powitał was Kubiak i niemal od razu zaciągnął Łasko do stołu.
- Zaczęło się. - mruknęła Majka.
- Zakład, że nie wyjdą stąd o własnych siłach? - dodałaś.
- Stawiam cały mój dobytek na to, że Kubiak o dwunastej będzie już w krainie Morfeusza.
- A ja samochód za to, że jutro będą wyglądali jak dwa zombie. 
Nie miałyście zamiaru stać i na to patrzeć. Również wpadłyście w wir zabawy, ale oczywiście nie piłyście. Nie przeszkadzało wam to za bardzo, bo bawiłyście się naprawdę dobrze. Poznałaś dużo ciekawych ludzi, co więcej każdy nie mógł nadziwić się nad sprawką Michała w postaci bliźniaków. Wszyscy życzyli ci powodzenia i wyrażali głębokie zainteresowanie tym, jak kapitan poradzi sobie z pieluchami. Ty także się nad tym zastanawiałaś.
- No i popatrz, jak wywróżyłyśmy. Piją jakby to była woda. - Maja wyszczerzyła się do ciebie.
- Wiesz co jest najgorsze?
- Co? - odparła.
- Jaki Sylwester, taki cały rok. - mruknęłaś ze znużeniem spoglądając na obu Michałów.
Najwyraźniej wzięli sobie za domenę, aby spić się do nieprzytomności. Jednak kiedy wpadłaś w ramiona Michała, tuż po życzeniach z Mają, wypowiadał się lepiej niż wyglądał.
- Życzę nam cudownych dzieci, dużo cierpliwości dla ciebie, bo wiem, że czasami jestem nie do wytrzymania. No i abyś więcej się na mnie nie obrażała. No i po prostu bądź, kochaj, całuj, przytulaj.. - powiedział i wpił się w twoje usta, jakbyście tego nie robili od miesięcy.
- A ja tobie życzę dobrej żony, grzecznych dzieci, no i żebyś przestał tyle pić z Kubiakiem, a także samych MVP i wygranych meczy, kochany. - odpowiedziałaś i wtuliłaś się w niego. Czy pod wpływem czy nie, zawsze był to twój ukochany Michał.
 - A ja mam dla ciebie jedno życzenie, moja droga przyjaciółko mojej narzeczonej. Pilnuj go! - wskazał na Łasko. - No i dobra, żebyśmy za rok spędzali Sylwestra w siódemkę. - jak widać ilość wypitego alkoholu zdecydowanie wpłynęła na ocieplenie twoich relacji z Kubiakiem.
- A ty żebyś szanował moją przyjaciółkę, bo jak nie to się policzymy. - zagroziłaś mu palcem.
Jak to Sylwester, minął szybko. Ale był naprawdę warty zapamiętania. W życiu nie widziałaś Kubiaka i Łasko schodzących na czworaka po schodach. Przed tobą dwa długie dni. 

~*~ 
wingspiker: Cześć i czołem! Minął tydzień, jesteśmy i my. U naszych bohaterów rozdział iście szampański z dużą dawką humoru. Przyznam, że ja osobiście niesamowicie się uśmiałam czytając część Joan, czy też potem spoglądając na swoje poczucie humoru zamieszczone w mojej części. Mamy ogromną nadzieję, że i Wam ono przypadło do gustu. Dziękujemy także za spore zainteresowanie pod ostatnim rozdziałem, naprawdę serce się raduje, gdy widzi się, że tyle osób docenia naszą pracę! Dziękujemy <3

Joan: Witam kochane. :) Jesteśmy baaardzo zadowolone z waszej reakcji na poprzedni rozdział, mam nadzieję, że nadal będziecie tak chętnie komentować. :D Tak jak powiedziała Caro, rozdział pełen śmiechu, w końcu Sylwester! Wierzę, że spodoba się wam i uśmiechniecie się nie raz czytając dzisiejszą część. Miłego weekendu! <3 

5 komentarzy:

  1. Rozwalił mnie Kubiak z : ,,Dima zaprosił tylko pół Jastrzębia, luz'' hahhaha no swietny tekst :D W ogóle cały rozdział był świetny. zarówno zabawny, jak i taki uroczy, gdy składali sobie zyczenia. Ahh udany Sylwester! Oby Nowy Rok był dla nich udany ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. no mój humor i tak był w miarę dobry ale teraz jest szampanski. bardzo zabawne sceny hihih.

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooo jak. zabawbie hehe. czekam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. normalnie sie popłkałam ze śmiechu, skąd wy bierzecie te dialogi? cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko superładnie ale ciekawie to sie zrobi jak się dzieciaczki urodzą ;)


    kiedy coś nowego słoneczka?

    OdpowiedzUsuń