#Maja
Po ostatniej
eskapadzie z kochanymi ojcami twój ukochany był potulny jak baranek, co
musiałaś przyznać było całkiem przyjemne. Beż żadnego „ale” przyjął do
wiadomości fakt iż potwierdziłaś wasze przybycie na zabawę sylwestrową do
jednego z kolegów z drużyny, a także to, ku twojemu większemu zdziwieniu, że
nie protestował, gdy powiedziałaś, że z tej okazji wychodzisz na drobne zakupy
z Igą. Albo miał na sumieniu to, że przez dwa dni umierał w siarczystych mękach
i nie mógł sprawować na tobą kontroli albo cudownie go oświeciło i skończył być
aż tak nadopiekuńczy. Bądź, co bądź, w ciemno brałaś pierwszą wersję.
-Tylko mi nie szalej
za bardzo na tych zakupach.-rzuca kiedy szykujesz się do wyjścia
-Przecież ja nigdy
nie szaleje.-śmiejesz się
-Mówię poważnie.
-Ja też.-szczerzysz
się- Nie wiem co ci się stało ani gdzie zniknął najbardziej nadopiekuńczy
przyszły ojciec świata, ale muszę skorzystać póki go nie ma. Baw się dobrze
Misiu!-rzucasz na wyjściu po czym gnasz na spotkanie z przyjaciółką z którą
planujecie znaleźć kreacje na Sylwestra. Obydwie miałyście zdecydowanie
utrudnione zadanie, wasze dzieci wcale wam nie pomagały w dobraniu idealnego
rozmiaru. Tym bardziej tobie, siódmy miesiąc ciąży to nie były już przelewki.
Wszelkie poszukiwania zajęły wam całkiem sporo czasu, więcej aniżeli zazwyczaj.
Pierwszym podstawowym problemem był typ kreacji, uwydatniamy czy chowamy
przedni pakunek? A jeśli już zdecydowałyście się na któreś z rozwiązań to wtedy
pojawiała się kolejna przeszkoda, czyli rozmiar. Miałyście jedynie nadzieję, że
wyrobicie się do zamknięcia centrum handlowego oraz, że Kubiak nie naśle ekipy poszukiwawczej
po ciebie. Kochałaś zakupy jak każda kobieta, ale nie w siódmym miesiącu ciąży
kiedy przejście kilku metrów było całkiem niezłym wyzwaniem, zwłaszcza jeśli nie
uprawiało się dłuższych spacerów od wieków.
-Powinnaś ją
wziąć.-komentuje przyjaciółka kiedy przymierzasz dość dopasowaną czarną
sukienkę z delikatnymi koronkowymi zdobieniami
-Wyglądam jak
wieloryb.
-Maja, jesteś w
siódmym miesiącu ciąży, chcesz wyglądać jak modelka?-chichocze
-W sumie co za
różnica, czy wezmę rozkloszowaną czy nie, nie będzie różnicy.-kręcisz głową
przyglądając się sobie w lustrze
-Myślę, że Kubiakowi
spodobałabyś się nawet i w dresie.
-Och, w to nie
wątpię.-śmiejesz się- A pani Łasko już ubrana?
-Od godziny
Majuś.-śmieje się- Lepiej się streszczajmy bo zaraz dostaną zawału, że tak
długo nas nie ma.
Po niespełna godzinie kolejnego buszowania opuściłyście
wreszcie galerię w pełni zadowolone z zakupów z rękami pełnymi zakupów.
Musiałaś przyznać, że stęskniłaś się za tymi drobnymi szaleństwami nawet pomimo
faktu iż czułaś się jakbyś przebiegła co najmniej maraton i to w szpilkach.
Nawet morderczy wzrok twojego lubego pojawiającego się w korytarzu, gdy
wróciłaś z przepustki nie był w stanie zepsuć ci dobrego humoru. Szczerze
mówiąc nie pamiętałaś kiedy ostatnio mogłaś pozwolić sobie na odrobinkę
rozmaitości w życiu klasztornika jakie ostatnimi miesiącami prowadziłaś.
-Rozumiem, że jutro
pełna absytencja?
-I kto cię tak
okłamał kochanie?-śmieje się
-Nie wiem, może tak
twój przyjaciel ostatnich dwóch poświątecznych dni.-chichoczesz mając w pamięci
eskapady szatyna ku łazience
-Nie planuję się
powtórnie doprowadzić do takiego stanu tudzież dać komuś innemu to
zrobić.-zaznacza- Granice będą, obiecuję!
-Dlaczego ci nie
wierzę?-pytasz rozbawiona- Dam sobie rękę uciąć, że ta noc nie skończy się dla
was z Łasko dobrze.
Godziny poprzedzające ostatni dzień w roku minęły nadspodziewanie
szybko i tak oto nastał trzysta sześćdziesiąta piąta doba dwa tysiące
trzynastego. Kiedy rani przy śniadaniu robiłaś mały rachunek sumienia za ten
rok musiałaś przyznać, że w ogólnym rozrachunku wyszłaś na plusie. To był dobry
rok, nawet wspaniały jeśli chodziło o ciebie. Działo się w nim naprawdę wiele i
przyniósł on w twoim życiu naprawdę wiele pozytywnych zmian. A należało
nadmienić, że i ten nadchodzący zapowiadał się całkowicie interesująco.
Chociażby z tego powodu, że w okolicach pierwszych dnia marca obydwoje
mieliście zadebiutować w nowej roli jaką było rodzicielstwo. Nie mogłaś sobie
tego wyobrazić, ale byłaś pewna, że będzie zdecydowanie ciekawie.
-Dobrze się
czujesz?-wyrywa cię z rozmyślań zatroskany głos Michała
-Tak.-kiwasz głową-
Po prostu jak sobie przypomnę co działo się w tym roku, a tym bardziej co czeka
nas w przyszłym to nie wierzę.
-Ach no tak,
trzydziesty pierwszy grudnia to czas na refleksje nad tym co się nam udało
dokonać przez całe wspaniałe dwanaście miesięcy naszego żywota.
-Nie śmiej się ze
mnie Kubiak, po prostu w ostatniego Sylwestra w życiu bym nie uwierzyła, że tak
właśnie skończę.-kładziesz dłoń na brzuchu
-No już dobra,
dobra.-przymila się widząc na horyzoncie tzw. foch- Ja też jestem w szczerym
szoku, że znalazł się ktoś kto zdoła z takiego idioty i zapędach na najbardziej
niewyżytego człowieka świata zdoła sprawić, że stanę się osobą jaką jestem
teraz.
-To fakt, nic nie
zapowiadało, że z takiego kretyna staniesz się najcudowniejszym facetem na
świecie.-uśmiechasz się stając przed nim- A teraz koniec tych ckliwości, jest
godzina piętnasta z minutami, ty siedzisz w dresie zarośnięty jak puszcza
amazońska, a ja wyglądam jak siedem nieszczęść.
-Ostatnio
twierdziłaś, że lubisz brodatych mężczyzn.-spogląda na ciebie z ukosa
-Michał, jestem kobietą,
a do tego jestem w ciąży, naprawdę wierzysz w to co mówię?-śmiejesz się- A tak
swoją drogą wiesz, że kocham wersję Kubiaczka drwala, ale idziesz do ludzi,
musisz się jakoś prezentować.
-Powiedzmy, że ci
wierzę.-rzuca całując cię czule w usta, co ku jego rozpaczy przerywasz i
zmykasz w objęciach łazienki. Po szybkiej kąpieli osuszasz włosy starając się
przy tym jakkolwiek je ułożyć by nie wyglądały jak mop. Gdy walka ta wreszcie
przynosi zamierzone skutki nakładasz makijaż, a gdy jesteś już gotowa wkładasz
swoją kreację. Postawiłaś na dopasowaną w kolano kreację z rękawami trzy
czwarte o odcieniach białego i niebieskiego. Musiałaś przyznać, że jak na
ciężarną kobietę prezentowałaś się całkiem nieźle. Kiedy pokazałaś całość swojemu
wybrakowi serca o mało nie zakrztusił się z wrażenia pitą właśnie kawą. Po komentarzu
Kubiaka wygnałaś go do łazienki, nie planowałaś iść na zabawę z dresiarzem. Gdy
po godzinie wpadłaś do łazienki był niemal gotowy, dzięki ci panie, że nie
należał on do grona panów, którzy kochali zajmować pół dnia łazienkę. Musiałaś
przyznać, że przyłapałaś się na dłuższym gapieniu się na Michała bo wygląd absolutnie
zjawiskowo. Jasna błękitna koszula, ciemna niebieska marynarka, a do tego mucha
z którą się mocował sprawiały, że w szkolnej skali ocen dostawał zdecydowanie
dziesięć.
-Mogę tak już wyjść
do ludzi, czy niekoniecznie?
-Myślę, że jakby przymknąć
jedno oko, potem drugie…-wybuchasz śmiechem widząc jego minę- Wyglądasz
niezwykle przystojnie Kubiak.-szepczesz mu do ucha
-Nie prowokuj mnie
proszę i tak się zaraz spóźnimy.-mruczy ci do ucha skradając soczysty
pocałunek.
Jakimś cudem nie wpadliście spóźnieni, choć niewiele
brakowało. Na całe szczęście nie wszyscy wzięli na poważnie godzinę spotkania,
w tym i wasi kompani w postaci Igi i Łasko. Jeśli już o nich mowa zdecydowanie
dawno widziałaś tą dwójkę razem, aczkolwiek wyglądali na naprawdę szczęśliwych,
a to zdecydowanie radowało twoje serce. Nie wiedziałaś ile dokładnie było osób,
ale śmiało mogłaś przypuszczać iż gospodarz prócz niemal całej drużyny z
partnerkami zaprosił pół Jastrzębia. Na
całe szczęście nie musiałaś przejmować się tłokiem, gdyż twój niezastąpiony
bodyguard w postaci Kubiaka nieustannie czuwał u twojego boku, no przynajmniej
do czasu. Z kolejnymi minutami zabawa się zazębiała, wraz z Igą wpadłyście w
towarzystwo znanych wam już partnerek siatkarzy z Jastrzębia, a więc rozmów nie
było końca, natomiast panowie wpadli w towarzystwo Dimy, Damiana Wojtaszka i
spółki, którzy nie zamierzali popuścić przyszłym ojcom chociażby jednej kolejki
alkoholu.
-Jak myślisz, o
której padną?
-Myślę, że o trzeciej
już będą mieli delegację do sali zwierzeń.-chichoczesz
-Czyli na dwa dni
Nowego Roku będziemy samotnymi
ciężarnymi kobietami.-odpowiada Kowalczyk mając na uwadze kolejną już polewaną
kolejkę, tym razem za zdrowie potomków kapitana drużyny.
Zabawa trwała w najlepsze, o mało nie przegapiliście północy!
Na szczęście niezastąpiony Dima czuwał nad zegarkiem, w końcu wydawał się być
najbardziej rozgarniętym facetem w tej zgrai dwumetrowców.
-Iguś mój ulubiony
grubasku!-rzucasz dopadając przyjaciółkę- Nie będę się rozgadywać bo pewnie
właśnie jesteśmy namierzane przez Michałów. Życzę ci wiecznego uśmiechu na
twarzy, szczęścia, pieniędzy, cierpliwości do Łasko i do mnie, żeby nasza
przyjaźń wciąż trwała i trwała, bajkowego ślubu z panem kapitanem, żeby te
kolejne miesiące ciąży minęły szybko i żebyśmy mogły razem śmigać po parku z
wózkami, żebyś dalej była taką kochaną wariatką i panią bizneswoman jaką
jesteś! Ach, no i żeby mini Łaski nie dały ci popalić.-uśmiechasz się
-A tobie kochana
życzę żebyś nigdy się nie zmieniała, wiecznej miłości z Kubiakiem, żebyście się
pozabijali dopóki wasza córka nie skończy roku, żeby wreszcie któraś z nas
przetarła szlak i zmieniła nazwisko, żeby Pola była spokojniejsza od swoich
rodziców bo inaczej wszyscy wysiądziemy psychicznie, żeby te ciążowe kilogramy,
które ponoć masz szybko zniknęły i żebyś była po prostu szczęśliwa Wójcik,
przepraszam pani Kubiak!-chichocze po czym wymieniacie się uściskami, na tyle
ile potrafią zrobić to dwie ciężarówki. Nie mija sekunda w przeciągu której
pojawia się obok ciebie Michał, który ku twemu zaskoczeniu wyglądał jeszcze
nienajgorzej.
-Żeby ten rok był
równie dobry, a nawet lepszy. Żebyś dalej była dla mnie tak ważna jak jesteś i
nigdy nie zapominała, że za tobą okrutnie szaleję. Liczę, że w końcu uda mi się
zmienić twoje nazwisko, a także doczekać syna. No i życzę ci moja
najpiękniejsza kobieto żebyś zawsze była taka jaka jesteś, bo jesteś jedyną
osobą na świecie, która potrafi ze mną wytrzymać i kocha mnie pomimo, że
potrafię i często jestem okropnym debilem. Kocham cię mała.-szepcze po czym
wasze usta łączą się w geście pocałunku, a za oknami słychać rozbrzmiewające niemal
w całym mieście odgłosy fajerwerk zwiastujących wejście w Nowy Rok.
-Prócz tego, że życzę
ci więcej cierpliwości, pociechy ze swoich kobiet, spełnienia tych twoich
głupawych celów związanych ze mną, żadnych mandatów w tym roku, zostania ojcem
roku, abyś dalej był po prostu tym moim wkurzającym Kubiakiem to życzę ci
samych sukcesów, nie tylko w klubie, ale i w kadrze. Jak zostaniesz złotym
medalistą mistrzostw świata, a to raczej oczywiste to myślę, że możemy
przedyskutować te twoje utopijne plany.-odpowiadasz wywołując na jego twarzy
wielki uśmiech.
Po kolejnych minutach składania sobie życzeń wszyscy
zgromadzeni powrócili do zabawy i to pełną parą. Zwłaszcza panowie, którzy wcale
nie zamierzali folgować.
-Widzisz Łasko, w
końcu w czym jestem pierwszy!-rzuca już wyraźnie wstawiony szatyn
-Dobra, dobra, ja to
miałem wszystko zaplanowane, a ty jedyne co planowałeś to zakup nowego
samochodu, nie założenie rodziny przyjacielu.-odpowiada mu- Może i dziecko
będziesz miał pierwszy, ale ślub to nic straconego.
-A po moim trupie.-komentuje-
Lepiej przygotuj dom tornado koło wakacji.
-Zaraz ty będziesz
musiał przygotować na nie siebie, jeszcze trochę pogadaj.-wtrącasz rozbawiona
-Kubiak pantoflarz,
co za czasy.-prycha atakujący
-A mam ci przypomnieć
kto biegał wczoraj z listą z zakupami po mieście?-chichocze Kubiak
-To z miłości!-rzuca
-Zaraz z miłością to dostaniesz
w ten swój makaroński zadek jak nie przestaniesz wrzeszczeć.-wtrąca się do
rozmowy Dima- Wiem, że jesteś po trzydziestce i możesz wymagać aparatu
słuchowego papa Łasko, ale nie strasz ludzi.
-My emeryci tak mamy
wnusiu.-odpowiada wesoły- Ej Kubiak, o ile zakład, że nasze dzieci będą wyższe?
-Myślę, że
powinniście obydwaj leczyć, chociaż nie wiem czy nie jest za późno.-mówi
Kowalczyk
-Nie wiem czy
zauważyłeś idioto, ale po pierwsze, wciąż krzyczysz jak porąbany, po drugie
masz dwoje, co za tym idzie dwie szanse.-odpowiada dyplomatycznie szatyn- Dima!
Ten pan więcej nie pije.
-Dima! Kubiak też
nie!-krzyczy Łasko przyprawiając was już o ból brzucha ze śmiechu- Chociaż nie,
polej mu. W sumie to mi też.-kiwa głową- W sumie to polej wszystkim, tylko nie
tym dwóm, to znaczy tej piątce. Nie ważne.-macha.
Ponoć jakie wejście w Nowy Rok tak i on będzie. Jeśli było w
tym choć ziarno prawdy to zapowiadało się naprawdę wariackie dwanaście
miesięcy. Tych dwóch to z całą pewnością wam mogło zagwarantować, czyż nie?
#Iga:
Święta okazały się cudownym okresem dla ciebie. Wspaniała
atmosfera, tona dobrego jedzenia i bardzo dobre towarzystwo sprawiło, że będziesz
je pamiętać naprawdę długo. Jednak największym wydarzeniem były oświadczyny
Michała. Mogłaś skonać, ale ani trochę nie podejrzewałaś, że za historią z kinem
kryje się taka niespodzianka. Długo po tym wciąż nie mogłaś uwierzyć, że nosisz
na palcu pierścionek zaręczynowy. Pomijając już fakt, że był wprost idealny,
dokładnie taki o jakim marzyłaś. Nie
mogłaś wyjść z podziwu do inwencji twórczej Łasko, nigdy nie wpadłabyś na taki
pomysł. I poniekąd cieszyłaś się, że to do niego należała taka trudność.
Byłaś niebywale szczęśliwa i kolejny dzień praktycznie
spędziłaś wisząc na telefonie, to rozmowa z Mają, to z mamą, to z Oliwią i już
pod koniec sama nie wiedziałaś z kim rozmawiasz i komu jeszcze o tym nie
powiedziałaś. Ale taka już byłaś, nie potrafiłaś siedzieć cicho. Chciałaś
obwieścić to całemu światu. W końcu tak bardzo ci na tym zależało i tak mocno się
z tego cieszyłaś.
- Nadal nie mogę sobie wyobrazić jak ty to wszystko
zaplanowałeś. - zagadnęłaś Michała na lotnisku. Był dwudziesty siódmy grudnia,
w dodatku godzina siódma trzydzieści. Ale co poradzić, skoro czas wracać do
Jastrzębia.
- To po prostu ta moja wrodzona inteligencja i inwencja
wreszcie zadziałały. No i ten niebywały urok osobisty. - odparł.
- Zapomniałeś o skromności. Przecież to twoja ulubiona
cecha. - parsknęłaś śmiechem, bawiąc się pierścionkiem, który spoczywał na
serdecznym palcu. Nie mogłaś sobie wymarzyć lepszego.
- Och tak, to również. Widzę, że się podoba. - dodał
wskazując na twoją rękę.
- I to jak. Już nie mogę się doczekać, żeby pokazać go
Majce. - zaśmiałaś się.
- Czy wy kobiety musicie się wszystkim ze sobą dzielić? -
zapytał rozbawiony. Westchnęłaś i włożyłaś swoją dłoń w jego.
- Niestety tak. Ale przynajmniej jesteśmy fajniejsze niż wy,
pff, faceci, wielcy przybysze z Marsa.
- Czy ty właśnie się ze mnie naśmiewasz? Ten przybysz wczoraj
ci się oświadczył!
- Ale jest bardzo czepialski.
- Przybyszowi jest przykro. - odpowiedział i zrobił smutną
minkę. Pokręciłaś głową i wywróciłaś oczami.
- Dobrze, bardzo cię kocham i mam nadzieję, że już nie
będziesz się czepiał, lepiej? - zapytałaś.
- Wyczuwam tą kipiącą ironię. - uśmiechnął się i dał ci
całusa w czoło. - Ale to pierwsze bardzo mi się podobało. Niestety nie zdążyłaś
mu odpowiedzieć, bo przyszedł czas na wsiadanie do samolotu i drogę powrotną do
Polski. Lot minął wam spokojnie i już po trzech godzinach z kawałkiem stąpaliście
po polskiej ziemi. Nie dane wam było także nacieszyć się sobą w mieszkaniu, bo
Michał tak jakby przegrał życie i miał trening. Korzystając więc z jego
nieobecności wymknęłaś się z Majką na małe zakupy. Sylwester za pasem, a ty
nadal nie miałaś specjalnej kreacji na tą okazję. Oczywiście jak to z wami
bywało, spędziłyście w centrum handlowym praktycznie cała resztę dnia. Nie
obyło się bez herbaty w waszej ulubionej kawiarni (bo przecież na czas ciąży
musiałyście zrezygnować z kofeinowego napoju bogów). Do tego bieganie po
sklepach (a raczej wolne przemierzanie kolejnych butików, ze względu na
zaawansowaną ciążę Mai) równa się kilka dobrych godzin. W końcu po długim
czasie wybierania, przebierania i marudzenia obie miałyście piękne sukienki. Co
prawda byłaś w trochę lepszej sytuacji, w końcu w czwartym miesiącu twój brzuch
nie był ogromnych rozmiarów. Udało ci się znaleźć genialną czarną sukienkę z
rozkloszowanym dołem i cekinowymi zdobieniami na ramionach. Trochę więcej czasu
zeszło na strój Majki, ale wreszcie opuściłyście centrum, obie w świetnych
humorach.
- Wiesz, w tym roku idziemy na Sylwestra chyba w roli
żandarmów. - zaśmiałaś się.
- Czemu? - odparła Maja.
- Ktoś przecież musi pilnować Michałów. Widzę w głowie ten
widok biednego Łasko, którego każdy będzie chciał upić do nieprzytomności, bo
przecież dzieci trzeba opić. A w naszym przypadku podwójnie. To co, pierwszego
i drugiego stycznia mamy ich z głowy, jakaś herbatka u mnie? - zapytałaś z rozbawieniem.
- Kubiak zaliczył w święta małą rozgrzewkę przed Sylwestrem.
Ale myślę, że tak jak mówisz, jak dojdzie do opijania dzieci to... wpadam w
Nowy Rok. W sumie drugiego stycznia też mogę. Żaden problem. - zaśmiała się.
Obie wiedziałyście co was czeka, ale byłyście już przyzwyczajone
do tego, że Kubiak i Łasko to dusze towarzystwa i ich obecność na imprezie
kończy się jednym. Wciąż miałaś w pamięci wypad na wakacje i śpiewy Kubiaka na
balkonie. Nie chciałaś myśleć, jak w tym roku skończy się sylwestrowa zabawa.
Ostatnie dni roku 2013 minęły ci w spokoju i bez większych
rewelacji. Ograniczały się do zupełnie leniwych dni, podczas których
ograniczałaś się jedynie do odpoczywania. Nadszedł oczekiwany przez wszystkich
trzydziesty pierwszy grudnia. Swoje przygotowania zaczęłaś już rano i jak
zwykle z resztą, spotkały się one z wielkim rozbawieniem Michała. To było do
przewidzenia, że będzie się z ciebie śmiał. Miał chyba zamiar zacząć ogarniać się
za pięć dwudziesta. Godziny leciały bardzo szybko i nawet nie wiedziałaś kiedy
nadszedł wieczór. Wzięłaś długą kąpiel i włożyłaś na siebie niedawno zakupioną
sukienkę. Dobrałaś do niej biżuterię, a włosy tym razem wyprostowałaś i
gustownie upięłaś. Po ogólnej ocenie stwierdziłaś, że wyglądasz całkiem dobrze.
Jak na kobietę w ciąży.
- Matko, kobieto, przecież ci ludzie w życiu nie pomyślą, że
jesteś w ciąży. - powiedział zaszokowany Michał, kiedy opuściłaś łazienkę.
- Aż tak źle wyglądam?
- Wyglądasz zniewalająco. Nie ma mowy, przetańczysz ze mną
całą noc!
- Tak, Michał, tak. Dobrze wiemy, że ty i Kubiak imprezę
rozpoczniecie przy stole, dokładniej rzecz biorąc przy napoju bogów, a
skończycie... hmm, myślę, że pod nim. Nie mam racji? - wyszczerzyłaś się.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz! - odrzekł i w końcu udało
ci się wygonić go do szykowania. Jak zwykle trochę się spóźniliście, bo wyjazd
pięć minut przed dwudziestą nie był dobrym rozwiązaniem. Michał był zdania, że
nie ma potrzeby wyjeżdżać wcześniej. Tak stwierdziło chyba całe Jastrzębie, bo
korki były iście sylwestrowe. Po dotarciu na miejsce, zadziwiła cię ilość osób
znajdujących się w jednym mieszkaniu.
- Cześć Łaski. Widzę, że wy również pod wrażeniem ilości
pijących.. ekhem, bawiących się ludzi. Ale spoko, Dima zaprosił tylko pół
Jastrzębia, luz. - powitał was Kubiak i niemal od razu zaciągnął Łasko do
stołu.
- Zaczęło się. - mruknęła Majka.
- Zakład, że nie wyjdą stąd o własnych siłach? - dodałaś.
- Stawiam cały mój dobytek na to, że Kubiak o dwunastej
będzie już w krainie Morfeusza.
- A ja samochód za to, że jutro będą wyglądali jak dwa
zombie.
Nie miałyście zamiaru stać i na to patrzeć. Również
wpadłyście w wir zabawy, ale oczywiście nie piłyście. Nie przeszkadzało wam to
za bardzo, bo bawiłyście się naprawdę dobrze. Poznałaś dużo ciekawych ludzi, co
więcej każdy nie mógł nadziwić się nad sprawką Michała w postaci bliźniaków.
Wszyscy życzyli ci powodzenia i wyrażali głębokie zainteresowanie tym, jak
kapitan poradzi sobie z pieluchami. Ty także się nad tym zastanawiałaś.
- No i popatrz, jak wywróżyłyśmy. Piją jakby to była woda. -
Maja wyszczerzyła się do ciebie.
- Wiesz co jest najgorsze?
- Co? - odparła.
- Jaki Sylwester, taki cały rok. - mruknęłaś ze znużeniem
spoglądając na obu Michałów.
Najwyraźniej wzięli sobie za domenę, aby spić się do
nieprzytomności. Jednak kiedy wpadłaś w ramiona Michała, tuż po życzeniach z
Mają, wypowiadał się lepiej niż wyglądał.
- Życzę nam cudownych dzieci, dużo cierpliwości dla ciebie,
bo wiem, że czasami jestem nie do wytrzymania. No i abyś więcej się na mnie nie
obrażała. No i po prostu bądź, kochaj, całuj, przytulaj.. - powiedział i wpił
się w twoje usta, jakbyście tego nie robili od miesięcy.
- A ja tobie życzę dobrej żony, grzecznych dzieci, no i
żebyś przestał tyle pić z Kubiakiem, a także samych MVP i wygranych meczy,
kochany. - odpowiedziałaś i wtuliłaś się w niego. Czy pod wpływem czy nie,
zawsze był to twój ukochany Michał.
- A ja mam dla ciebie
jedno życzenie, moja droga przyjaciółko mojej narzeczonej. Pilnuj go! - wskazał
na Łasko. - No i dobra, żebyśmy za rok spędzali Sylwestra w siódemkę. - jak
widać ilość wypitego alkoholu zdecydowanie wpłynęła na ocieplenie twoich
relacji z Kubiakiem.
- A ty żebyś szanował moją przyjaciółkę, bo jak nie to się
policzymy. - zagroziłaś mu palcem.
Jak to Sylwester, minął szybko. Ale był naprawdę warty
zapamiętania. W życiu nie widziałaś Kubiaka i Łasko schodzących na czworaka po
schodach. Przed tobą dwa długie dni.
~*~
wingspiker: Cześć i czołem! Minął tydzień, jesteśmy i my. U naszych bohaterów rozdział iście szampański z dużą dawką humoru. Przyznam, że ja osobiście niesamowicie się uśmiałam czytając część Joan, czy też potem spoglądając na swoje poczucie humoru zamieszczone w mojej części. Mamy ogromną nadzieję, że i Wam ono przypadło do gustu. Dziękujemy także za spore zainteresowanie pod ostatnim rozdziałem, naprawdę serce się raduje, gdy widzi się, że tyle osób docenia naszą pracę! Dziękujemy <3
Joan: Witam kochane. :) Jesteśmy baaardzo zadowolone z waszej reakcji na poprzedni rozdział, mam nadzieję, że nadal będziecie tak chętnie komentować. :D Tak jak powiedziała Caro, rozdział pełen śmiechu, w końcu Sylwester! Wierzę, że spodoba się wam i uśmiechniecie się nie raz czytając dzisiejszą część. Miłego weekendu! <3
Rozwalił mnie Kubiak z : ,,Dima zaprosił tylko pół Jastrzębia, luz'' hahhaha no swietny tekst :D W ogóle cały rozdział był świetny. zarówno zabawny, jak i taki uroczy, gdy składali sobie zyczenia. Ahh udany Sylwester! Oby Nowy Rok był dla nich udany ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
no mój humor i tak był w miarę dobry ale teraz jest szampanski. bardzo zabawne sceny hihih.
OdpowiedzUsuńooooo jak. zabawbie hehe. czekam;)
OdpowiedzUsuńnormalnie sie popłkałam ze śmiechu, skąd wy bierzecie te dialogi? cudowne!
OdpowiedzUsuńwszystko superładnie ale ciekawie to sie zrobi jak się dzieciaczki urodzą ;)
OdpowiedzUsuńkiedy coś nowego słoneczka?