#Maja
Tak jak się
spodziewaliście opieka nad małym dzieckiem nie była łatwa. Obydwoje sypialiście
ledwie po kilka godzin, nadrabiając to w ciągu dnie kiedy pozwalała wam na to
wasza córka. Bywały momenty, iż błąkaliście się po domu ledwie przytomni. Może
i chwilami mieliście serdecznie dość, ale chyba za bardzo oszaleliście na
punkcie tego małego szkraba by zamienić to na cokolwiek innego. Chyba sami
byliście zaskoczeni jak bardzo przypadła wam do gustu rola rodziców. Owszem,
nie było łatwo bo dopiero się uczyliście funkcjonować jako rodzina odnajdując
się w tym w nowych dla siebie rolach, ale metodą prób i błędów szliście do
przodu.
Oczywiście z wiadomych przyczyn spędzałaś z Polą więcej
czasu, a Michał chcąc ci to wynagrodzić zaoferował się jako niania abyś miała
chwilę dla siebie. Korzystając z tej godziny, czy dwóch wolnego wyrwałaś się z
domu wciąż zastanawiając się kto będzie bardziej płakał, Pola czy Michał, gdy
dojdzie do konfrontacji. Dlatego też udałaś się w odwiedziny do Kowalczyk,
którą ostatnimi dniami widywałaś bardzo rzadko. Może nie rozmawiałyście nie wiedzieć
ile, ale każda doza dialogu z przyjaciółką doskonale wpływała na twoje
samopoczucie. Mogłabyś spędzić z nią niemal cały dzień, ale świadoma ograniczonego
pola manewru po godzince udałaś się w kierunku supermarketu na drobne zakupy. W
mieszkaniu pojawiłaś się po szesnastej. Ku twemu zaskoczeniu nie zastałaś tam
wrzeszczącej Poli i zrozpaczonego Kubiaka. Wręcz przeciwnie. Wasza pociecha, co
prawda już nie spała, ale była zabawiana przez swojego tatę. Mogłabyś patrzeć
na tą scenę godzinami, ale zostałaś namierzona przez baczną parę błękitnych
oczu.
-Jak widać obyło się
bez ofiar.-uśmiecha się szatyn
-Na całe szczęście,
bo już zaczynałam się obawiać.-chichoczesz
-Kiedy nie wrzeszczy
jest naprawdę super.-spogląda na córkę
-Nie ma dziecka,
które by nie płakało.-zauważasz- Z resztą radzisz sobie z nią naprawdę
doskonale.
-Naprawdę?-pyta
zupełnie zdziwiony
-Naprawdę.-przytakujesz- Kto by się
spodziewał.
-Z całą pewnością nie
ja.-śmieje się.
Zostawiasz go na kolejnych kilka minut z waszą pociechą po
czym zajmujesz się przygotowaniem jakiegoś obiadu zanim szatyn będzie musiał
wybyć na trening. Kilka minut materializuje się w kuchni oznajmiając, iż Pola
ucięła sobie drzemkę. Przez chwilę znacznie utrudnia ci dokończenie posiłku,
ale na całe szczęście w telewizji jak na zawołanie zaczynał się jakiś turniej
tenisowy, więc miałaś go z głowy.
-Niedługo jedziemy na
Final Four.-rzuca kiedy kończycie konsumować
-I co w związku z
tym?-spoglądasz na niego
-Nie będzie mnie parę
dni.-odpowiada- Może…
-O nie.-przerywasz
mu- Nie będę dzwonić do żadnej z babć.-kręcisz głową- Jeszcze nie raz zdarzy
się taka sytuacja i nie będę za każdym razem uciekać się do pomocy naszych
matek. Poradzimy sobie, zawsze mogę zatrudnić Igę.
-Jesteś pewna?
-Oczywiście.-kiwasz
głową- A teraz radzę ci się pośpieszyć bo za chwilę masz trening.
Kolejne godziny mijają dość szybko. Niewiele po wyjściu
Michała wasze maleństwo dało o sobie znać. Dłuższą chwilę zajęło ci
zlikwidowanie jej płaczu, ale gdy to nastąpiło samo usnęłaś na kanapie. Kiedy
otworzyłaś oczy było grubo po dwudziestej pierwszej, a po szybkim rekonesansie
stwierdziłaś, iż Michała wciąż nie ma w domu, choć dawno skończył trening.
Kiedy do niego dzwonisz jedyne co słyszysz to poczta głosowa. Zaczyna cię to
martwić bo to nie był pierwszy raz kiedy przychodził później, aniżeli powinien.
Kombinował coś z Łasko, czy raczej było to coś innego? A może ktoś? Możliwe, że
popadłaś w paranoję, a on jak to facet potrzebował oddechu. Po chwili
stwierdziłaś jednak, że raczej nie było to do niego podobne, tym bardziej, iż
świata nie widział poza Polą. W tej chwili przyszła ci na myśl jedna osoba,
która niegdyś usilnie próbowała was rozdzielić, a do tego aktualnie panoszyła
się na twoim stanowisku po firmie. Twoje rozmyślania przerwał dźwięk
otwieranych drzwi wejściowych. Miałaś dość jego zbywania i tajemnic, więc
postanowiłaś przyjąć postawę dość obojętnej.
-Coś nie tak?-pyta
kiedy siada obok ciebie i mierzy cię wzrokiem
-Może ty mi
powiesz.-odpowiadasz chłodno, a on marszczy brwi. Przewracasz oczami i
wstajesz. Szczerze mówiąc nie masz ochoty bawić się z nim w kotka i myszkę.
Zaglądasz do Poli, która wciąż pogrążona była we śnie. Kiedy odwracasz się ku
wyjściu wpadasz w Michała, który musiał pójść za tobą.
-Maja.-mówi
-Zostaw mnie.-cedzisz
przez zęby
-Wiem, co ci chodzi
po głowie, ale to nie jest to.-rzuca
-Skąd możesz wiedzieć
o czym myślę?
-Bo znam cię zbyt dobrze
by nie wiedzieć, iż masz taką minę zawsze jeśli chodzi albo o moją byłą albo o
to, że się pokłóciliśmy.
-Nie muszę ci się z
niczego spowiadać, nie jesteśmy małżeństwem.-uderzasz w jego czuły punkt
-Masz rację, nie
jesteśmy.-wzdycha- Ale jesteśmy rodzicami, a do tego kiedy spytałem cię czy
zostaniesz moją żoną to się zgodziłaś, a więc coś jednak jest na rzeczy.-artykułuje
-Więc dlaczego robisz
z tego taką pieprzoną tajemnicę? Nie chodzi przecież o mnie, prawda?
-Pomagam Łasko w jego
tajnym planie, który sfinalizuje w najbliższy weekend.
-W czym znowu?
-Wiesz, on pomagał mi
z pokojem dla Poli, więc ja teraz odwdzięczam się jemu.-wzrusza ramionami
-Mam ci wierzyć?
-Jezus,
Majka.-przewraca oczami- To, że zostaliśmy rodzicami nie oznacza z automatu, iż
obracam się na innymi i przestałaś być dla mnie atrakcyjna. Wręcz przeciwnie.
Szaleję za tobą jeszcze bardziej i jesteś jedyną kobietą za którą się obracam i
obracać będę. No może jeszcze nasza córka.-uśmiecha się- Zazdrośnico kocham cię
najbardziej na świecie, nie zapominaj o tym.-dodaje ciszej po czym łączy wasze
usta w czułym pocałunku- Lepiej?
-Yhym.-odpowiadasz
patrząc mu w oczy- Więc co kombinuje Łasko?
-Nie powiem ci.-kręci
głową
-I tak powiedziałeś
za dużo.-odpowiadasz- Mów.
-Kupił dom pod
Jastrzębiem.-mówi zaskakując cię
-Powiedz jeszcze, że
planuje ślub to będzie dopełnienie.
-Myślę, że raczej
poczekają aż się małe Łaski urodzą, z resztą wiem co ci chodzi po głowie
kobieto.-pstryka cię w nos, a ty jedynie wzdychasz. Czemu? Bo miał rację.
Niezależnej niegdyś Mai Wójcik chodził po głowie ślub. Sama nie wiedziałaś
kiedy zrodziła się w tobie ta chęć, możliwe, że przeszło to na ciebie z Igi.
Byłaś też kobietą, a jedną z ich podstawowych żądz zaraz po torebkach i butach
był właśnie ślub. Natury nie oszukasz, chciałoby się rzec. Bo bez przyczyny nie
rzucasz od czasu do czasu drobnymi sugestiami w jego kierunku. Nawet jeśli jak
na faceta jest super domyślny. Chyba po prostu potrzebowałaś tego zapewnienia w
postaci kawałka metalu na serdecznym palcu prawej dłoni.
Tak jak się spodziewałaś twoja przyjaciółka była zachwycona
niespodzianką jaką sprawił jej Łasko. Przez godzinę gadała jak najęta zdając
cię najbardziej szczegółową relację świata z całej okoliczności. Już dawno nie
słyszałaś jej tak rozanielonej, tym bardziej, że ostatnimi dniami narzekała na
dzieci niedające jej spać po nocach i wyprawiające harce w jej brzuchu.
Oczywiście przystała na propozycję wspólnego weekendu w czasie, którego wasi
panowie mieli walczyć o medale Ligi Mistrzów w Ankarze, a przy okazji
przyuczając się opieki nad małym szkrabem. Jednymi słowy, same korzyści. Nim
się obejrzeliście Łasko i Kubiak polecieli na podbój Turcji, a wy zostałyście
teoretycznie we dwie.
-Wójcik, czy ty
naprawdę byłaś dopiero w ciąży?-pyta przyjaciółka- Nie widzę ani śladu po tych
kilogramach nad którymi tak rozpaczałaś.
-Nie denerwuj mnie
nawet bo wciąż jest ich jeszcze sporo.
-Wyglądasz świetnie,
macierzyństwo ci służy. Nie dziwię się Kubiakowi, że świata poza tobą nie
widzi.
-Poza mną? Żebyś ty
widziała go w akcji z małą. Zwariował na jej punkcie.
-Szczerze
powiedziawszy w życiu nie spodziewałabym się, że okaże się takim przykładnym
ojcem.-kręci z niedowierzaniem głową- To teraz pora na kolejne kroki, co?
-Chyba nie w tym
wcieleniu.-wzdychasz
-No nie
wierzę!-rzuca- Czy to było powątpiewanie? Czy Maja Wójcik ma ochotę na białą
kreację?-udaje zszokowaną
-Nie naśmiewaj się ze
mnie, twoje gadanie nie poszło w las.-odpowiadasz- Bo zobacz, nie dość, że mam
faceta o wiele dłużej niż miesiąc, to jestem mamą, a do tego ostatnio zaczynam
zamieniać się jeszcze bardziej w ciebie bo marzy mi się zmiana nazwiska.
-Spokojnie kochana,
myślę, że to kwestia czasu, a jak nie to ja już sobie porozmawiam z moim
ulubionym kolegą Kubiakiem, masz to jak w banku.-puszcza ci oczko.
Jak to zwykle bywa, Pola ma niesamowite poczucie czasu i
przerywa waszą rozmowę. Korzystając z tej okazji ulatniasz się do jej pokoiku. Karmisz
tego małego głodomora, po czym zabierasz się za kąpiel, której wyjątkowo nie cierpi.
Oczywiście wszystkiemu przygląda się bacznie twoja przyjaciółka. Po koncercie
wrzasków w czasie kąpieli mała zasypia jak na zawołanie w twoich ramionach.
Układasz ją w jej łóżeczku, po czym opuszczasz jej pokoik zostawiając uchylone
drzwi.
-Jestem pełna
podziwu.-kiwa z uznaniem głową Iga- Chyba powinnam do ciebie chodzić na kurs
matkowania kochana.
-Daj spokój, to wszystko
wciąż jest dla mnie nowe.
-Ale ja nie żartuję,
ja to jak ja, ale chyba muszę wysłać Łasko na jakiś kursik do was bo jest
zrozpaczony informacjami jakie co raz to dostaje odnośnie małych dzieci.
-Faceci są już chyba
tak zaprogramowani, zobaczysz, że to mu przejdzie. Mam żywy przykład w domu.
-Też był taki
denerwujący?
-I to
jak!-chichoczesz wspominając jego nadopiekuńczość- Zawsze to jakieś
urozmaicenie, nawet jeśli czasem masz ochotę go zabić.
-O tak i to nie
raz.-śmieje się- Och Majuś, kto by pomyślał, że tak potoczy się nasze życie, że
w niemal jednym czasie wydarzy się w naszym życiu tak wiele rzeczy i że obydwie
będziemy tak szczęśliwe?
-Uwierz, ja byłam
ostatnią osobą.-odpowiadasz- Wcześniej nigdy w życiu nie marzyłam o małym,
wrzeszczącym dziecku i budziku, ale wiesz co? Nawet pomimo faktu, iż wyglądam
jak siedem nieszczęść, momentami mam serdecznie dość tego wszystkiego na czele
z Kubiakiem, to jestem w tej chwili najszczęśliwszą osobą pod słońcem bo mam
dwie cudowne osoby w swoim życiu do kochania, a do tego najlepszą przyjaciółkę
na świecie. Czego chcieć więcej?-uśmiechasz się.
#Iga:
Tak jak Łasko zapowiedział, tak i uczynił. Następnego dnia
byłaś spakowana na cztery dni, jakie miałaś spędzić u rodziców we Wrocławiu. Skłamałabyś
mówiąc, że ani trochę nie ciekawiła cię niespodzianka szykowana przez Michała.
Prawdą było, że ciekawość zżerała cię od środka, ale postanowiłaś sobie, iż nie
będziesz męczyć o to siatkarza. Skoro jak dotąd udało mu się to przed tobą
ukryć, tak więc niech się wykaże.
- Musisz sobie coś zorganizować na następny weekend, bo
lecimy na Final Four. - odezwał się podczas podróży do stolicy dolnośląskiego.
- Wiem, myślałam nad tym i chyba zakotwiczę się u Mai. Nie
będzie Kubiaka, więc może będzie potrzebowała jakieś małej pomocy przy Poli. -
odpowiedziałaś. Miałaś nadzieję, że przyjdzie ci wtedy czegoś się nauczyć. W
końcu w twoim rozumieniu Wójcik uchodziła teraz za skarbnicę dziecięcej wiedzy.
- Nie daj Boże Kubiak kiedyś zmieni klub, przecież wy się
wtedy zapłaczecie z tęsknoty. - zaśmiał się.
- Kto to mówi. Jeden dzień nie widzisz Michała i kręcisz się
po domu jak zbity pies. - odparłaś, uśmiechając się. No dobra, to logiczne, że
miał rację, bo Majka była dla ciebie jak siostra i dzień bez wspólnej rozmowy
był dniem straconym.
- Nie wiem o czym mówisz. - parsknął śmiechem.
- Dobrze, że się zaręczyliśmy, bo podejrzewałabym was o
jakiś romans. - mruknęłaś śmiertelnie poważnie.
- Właśnie w tej chwili obrzydziłaś mi mojego najlepszego
przyjaciela. Jak ja mu po tym spojrzę w oczy? - zdumiał się, ale również
wyglądał na rozbawionego. Dalsza część podróży minęła wam spokojnie i bez
większych rewelacji. Wspólnie zastanawialiście się ile przytyjesz po wizycie u
ukochanej mamusi. Wiadomo nie od dziś, że dokarmianie dzieci to jedno z ich
ulubionych zajęć.
- Pilnuj się tam. - powiedział Łasko, odprowadzając cię pod
drzwi rodzinnego domu.
- Ty też, mam nadzieję, że mieszkanie nie zarośnie brudem
przez te kilka dni. - odparłaś.
- Po tych praktykach jakie mi zafundowałaś, takie myśli
powinny być karane. - fuknął i zadzwonił do drzwi. Nie minęła sekunda, a twoja
mama ukazała się wam na powitanie.
- Przywiozłem naszego grubaska. - powiedział Michał, a ty
słysząc to miałaś ochotę go dotkliwie pobić.
- No w końcu, bo sama to nie może się zdecydować na
odwiedziny! No chodź, przygotowałam twoje ulubione pierogi, Iguś. - dodała.
Uśmiechnęłaś się i starając się nie patrzeć Łasko w oczy, przytuliłaś się do
niego i pomachałaś mu na pożegnanie. Byłaś pewna, że teraz zaśmiewa się z
ciebie, bo naprawdę wrócisz z nadwagą.
Weszłaś do środka i rozpakowałaś swoje bagaże. Ostatnio
byłaś tutaj na święta, więc zdążyłaś już trochę zatęsknić za rodziną.
- No pięknie, jeszcze ostatnio prawie nic nie było widać, a
teraz... - zaczęła pani Kowalczyk.
- Tak wiem, a teraz noszę dość dużą piłkę lekarską. -
zaśmiałaś się i rozpoczęłaś akcję zwiększania masy, zabierając się do obiadu
przygotowanego przez rodzicielkę.
- A jak się czujesz? - zapytała po jakimś czasie.
- W sumie to dobrze. Trochę mi już kręgosłup siada i
kondycja nie ta, ale generalnie nie narzekam.
- Za to Michał pewnie bardzo. - dodała z uśmiechem.
- Mamo, nauczył się tylu przydatnych rzeczy, jak włączanie
pralki i zmywarki, czy odkurzanie. Na pewno nic mu się nie stało jak trochę
posprzątał. - odparłaś.
- Imiona wybrane? - kontynuowała swoje matczyne
przesłuchanie.
- Tak, ale zdradzę ci je za sześć tygodni, bo do tego czasu
pewnie jeszcze nam się coś zmieni i wiesz... - mruknęłaś. - Za to mogę ci
powiedzieć, że będziesz miała wnuczka i wnuczkę. - dodałaś.
- Naprawdę? No pięknie, a właśnie wczoraj zastanawialiśmy
się kogo też tam skrywasz. - powiedziała.
- No w końcu się dowiedzieliśmy. Nie powiem, długo się przed
nami chowały. - zaśmiałaś się. Jak to bywało, spędziłaś całe popołudnie na
rozmowach z mamą. Jako położna przekazała ci mnóstwo przydatnych informacji, na
których przetworzenie potrzebowałaś jeszcze trochę czasu. Do tego oczywiście
tylko podstawiała ci pod nos coraz to nowsze smakołyki. Tak upłynął ci piątek.
W sobotę po rodzinie rozeszła się już wiadomość, że zjechałaś do Wrocławia,
więc nie upłynęło kilka godzin, a w drzwiach stanęła Oliwia. Przecież nie mogła
przegapić okazji do spotkania.
- Jest i nasz grubasek! - zawołała na powitanie i mocno cię
uściskała. - Już myślałam, że zapomniałaś o rodzinie i zaszyłaś się w tym
Jastrzębiu na dobre.
- No wiesz, w obecnej sytuacji nie prędko mi do podróży. -
wskazałaś na swój brzuch.
- Daj spokój, przecież tylko się śmieję. Chyba Michał miał
cię dość skoro wywiózł cię sam. - zaśmiała się.
- Niewykluczone, że tak było. Ale wedle oficjalnych
informacji, szykuje coś ekstra i dowiem się o tym dopiero w poniedziałek. -
odpowiedziałaś.
- Stara się chłopak, powinnaś się cieszyć, mała. Uwierz mi,
że potem będzie coraz nudniejszy. - siostra jak zwykle podnosiła cię na duchu.
Weekend we Wrocławiu spędziłaś naprawdę dobrze, nie mogłaś narzekać na nudę, co
rusz przyjeżdżał ktoś z rodziny by się z tobą zobaczyć. Co prawda pomału już
cię to męczyło i z ulgą przywitałaś poniedziałkowy ranek, kiedy to wpadł po
ciebie Michał. Pożegnałaś się z rodzicami i wyruszyliście w podróż powrotną.
- I jak tam? - zapytał.
- W porządku. Co prawda już sama nie wiem, która ciotka mnie
odwiedzała, całowała i życzyła pomyślnego rozwiązania, ale jakoś dałam radę. -
odparłaś. - To ostatni raz, kiedy coś takiego ci się udało. - dodałaś.
- Dobrze, obiecuję, że już więcej nie wywiozę cię do mamusi.
- przyrzekł.
Nie minęły dwie godziny, a znaleźliście się w Jastrzębiu.
Lubiłaś to miasto, więc cieszyłaś się, że widzisz je ponownie. Po chwili
spostrzegłaś, że Michał nie kieruje się waszą zwykłą drogą do mieszkania.
- A ty co? Drogi pomyliłeś? - zapytałaś marszcząc czoło.
- Nie wiem o czym mówisz, słonko. - odpowiedział z uśmiechem
wymalowanym na twarzy. No tak. Zapewne chodzi o tego wielkiego suprajsa,
jakiego przygotowywał. Zamilkłaś i oczekiwałaś aż dojedziecie do celu. Po
jakimś czasie znaleźliście się na obrzeżach miasta i ku twojemu zdziwieniu na
małym osiedlu przepięknych domków.
- Coś ty zmalował... - zaczęłaś, rozglądając się wokół.
- Spokojnie, daj mi jeszcze minutkę. - odpowiedział i
ponownie ucichłaś. Zaparkował pod jednym z domów, wysiadł i otworzył drzwi, byś
również mogła wyczołgać się z samochodu.
- Otworzył bramę i bez słowa zaczął iść w kierunku dość
dużego, widocznie nowego domu. Bez słowa ruszyłaś za nim. Serce biło ci trzy
razy szybciej, kiedy otworzył przed tobą drzwi i weszłaś do pięknie
umeblowanego domku.
- Witam kochanie w naszym nowym lokum. - powiedział patrząc
na ciebie z miłością.
- Słucham? - zapytałaś niedowierzając w to, co widzisz. -
Kiedy ty to wszystko...
- Trochę wprawy, dobrych kontaktów, dobrego kumpla,
generalnie... chyba wyszło. - odparł spoglądając z dumą.
- Mój Boże, tu jest pięknie! - zawołałaś chodząc od pokoju
do pokoju. Przestronny salon, nowoczesna kuchnia, nie mogłaś się napatrzeć na
to wszystko. W końcu doszłaś do małego pokoju, a gdy weszłaś totalnie się
rozpłynęłaś. Stały tam dwa niemowlęce łóżeczka.
- Matko, Michał... - powiedziałaś i rzuciłaś mu się na
szyję. - Tu jest po prostu niesamowicie, nie mogę się doczekać aż tu
zamieszkamy. - wyszeptałaś i obrzuciłaś go tysiącem pocałunków. - I nawet nie
chcę wiedzieć ile pieniędzy na to wydałeś.
- Wszystko dla nas, kochanie. - odrzekł i obrzucił cię
promiennym spojrzeniem. Nie mogłaś w to wszystko uwierzyć i zapewne gdyby ktoś
wcześniej ci o tym powiedział, nie uwierzyłabyś mu. Byłaś pewna podziwu dla
Michała, któremu udało się to tak dobrze zorganizować, a co więcej, ukryć przed
tobą.
- Wprowadzimy się pewnie po Final Four, a jak już się urodzą
nasze małe szkraby to zrobimy szaloną parapetówkę.
- Wiesz co? - zagadnęłaś.
- Tak?
- Mam najwspanialszego mężczyznę na całym świecie. - dodałaś
i ponownie wtuliłaś się w jego tors. W życiu nie spodziewałabyś się takiej
niespodzianki.
Nie dane wam było zbyt długo tulić się w nowym domu, bo
Michał przed finałowym turniejem miał masę treningów i odpraw. Wróciłaś do
mieszkania i pierwsze co zrobiłaś to obdzwoniłaś wszystkich, od Majki
począwszy, na Oliwii skończywszy. Czas leciał jak szalony i nadszedł dzień,
kiedy to zarówno ty, jak i Wójcik zostałyście same na polu bitwy. Tak jak
myślałaś, to u niej spędziłaś ten samotny weekend, gdzie oprócz oglądania
jednym okiem meczy waszych mężczyzn, doglądałaś opieki nad Polą. Generalnie, to
był bardzo babski czas, ale po tylu dniach spędzonych praktycznie tylko w
towarzystwie Michała, uznałaś, że potrzebowałaś tego. W końcu była dla ciebie
jak siostra, więc mogłaś z nią gadać ile wlezie. Nie mogło być inaczej, prawda?
~*~
wingspiker: No i stuknęła nam pięćdziesiątka, dacie wiary? Nawet nie wiem kiedy to minęło! Pomysłów mamy jeszcze całą, a do tego szczerze kochamy pisać o losach naszych bohaterów dlatego nie róbcie nam tego i nie zostawiajcie nas! Wiemy, że różnie bywa z czasem, ale naprawdę, jeden drobny komentarz to dla nas naprawdę ogromna motywacja, a wszystko to piszemy w pocie czoła tylko i wyłącznie dla Was! Doceńcie to ;)
Joan: Hej kochane! Przed wami okrągły, pięćdziesiąty urywek historii Kubiaków i Łasków! No i tu właśnie chciałyśmy wam postawić pewien warunek. Nie chcemy uchodzić za natrętne, czy przewrażliwione, ale średnio nas satysfakcjonują dwa-trzy komentarze pod rozdziałem. Znamy swoją wartość, o czym mnóstwo razy przypominałyśmy. Wprowadzamy minimum, 5 komentarzy = nowy rozdział. Mamy nadzieję, że może to zmotywuje was do komentowania. Pozdrawiam. :)
swietny;) czekam na następny
OdpowiedzUsuńNo takiej niespodzianki to ja się nie spodziewałam :) Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Coś mi się zdaje, że Michał K coś kombinuje.
OdpowiedzUsuńSuper :D czekam na następny !!!!!!!!!!!!!!!! ~szalona
OdpowiedzUsuńRaz tylko komentowałam, ale skoro jest minium jesli chodzi o rozdziały, to też dodaję! Rozdział oczywiście genialny! Pola daje popalić Kubiakom, ale przy tym to takie słodkie, że po prostu się rozpływam! <3 Łasko totalnie kupił mnie tym nowym domem, że po prostu Go uwielbiam! To co piszecie jest wspaniałe i oby było tego jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Wierna czytelniczka M. ;*
Rozdział jak zwykle genialny ;) Jak na razie sielankowo, mam nadzieję, że nie będziecie tego za szybko zmieniać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
cudowny ;)
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny :)
OdpowiedzUsuńa jeśli moge wiedzieć jak się nazywa piosenka która leci w tle ?
Świetny <3
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNo to nieźle Łasko wymyślił....
OdpowiedzUsuńŚwietna jest ta historia !
Pozdrawiam :*
Jak zwykle cuudo :) do następnego :*
OdpowiedzUsuń