sobota, 14 lutego 2015

#Pięćdziesiąt.



#Maja

  Tak jak się spodziewaliście opieka nad małym dzieckiem nie była łatwa. Obydwoje sypialiście ledwie po kilka godzin, nadrabiając to w ciągu dnie kiedy pozwalała wam na to wasza córka. Bywały momenty, iż błąkaliście się po domu ledwie przytomni. Może i chwilami mieliście serdecznie dość, ale chyba za bardzo oszaleliście na punkcie tego małego szkraba by zamienić to na cokolwiek innego. Chyba sami byliście zaskoczeni jak bardzo przypadła wam do gustu rola rodziców. Owszem, nie było łatwo bo dopiero się uczyliście funkcjonować jako rodzina odnajdując się w tym w nowych dla siebie rolach, ale metodą prób i błędów szliście do przodu.

Oczywiście z wiadomych przyczyn spędzałaś z Polą więcej czasu, a Michał chcąc ci to wynagrodzić zaoferował się jako niania abyś miała chwilę dla siebie. Korzystając z tej godziny, czy dwóch wolnego wyrwałaś się z domu wciąż zastanawiając się kto będzie bardziej płakał, Pola czy Michał, gdy dojdzie do konfrontacji. Dlatego też udałaś się w odwiedziny do Kowalczyk, którą ostatnimi dniami widywałaś bardzo rzadko. Może nie rozmawiałyście nie wiedzieć ile, ale każda doza dialogu z przyjaciółką doskonale wpływała na twoje samopoczucie. Mogłabyś spędzić z nią niemal cały dzień, ale świadoma ograniczonego pola manewru po godzince udałaś się w kierunku supermarketu na drobne zakupy. W mieszkaniu pojawiłaś się po szesnastej. Ku twemu zaskoczeniu nie zastałaś tam wrzeszczącej Poli i zrozpaczonego Kubiaka. Wręcz przeciwnie. Wasza pociecha, co prawda już nie spała, ale była zabawiana przez swojego tatę. Mogłabyś patrzeć na tą scenę godzinami, ale zostałaś namierzona przez baczną parę błękitnych oczu.

 -Jak widać obyło się bez ofiar.-uśmiecha się szatyn

 -Na całe szczęście, bo już zaczynałam się obawiać.-chichoczesz

 -Kiedy nie wrzeszczy jest naprawdę super.-spogląda na córkę

 -Nie ma dziecka, które by nie płakało.-zauważasz- Z resztą radzisz sobie z nią naprawdę doskonale.

 -Naprawdę?-pyta zupełnie zdziwiony

 -Naprawdę.-przytakujesz- Kto by się spodziewał.

 -Z całą pewnością nie ja.-śmieje się.

Zostawiasz go na kolejnych kilka minut z waszą pociechą po czym zajmujesz się przygotowaniem jakiegoś obiadu zanim szatyn będzie musiał wybyć na trening. Kilka minut materializuje się w kuchni oznajmiając, iż Pola ucięła sobie drzemkę. Przez chwilę znacznie utrudnia ci dokończenie posiłku, ale na całe szczęście w telewizji jak na zawołanie zaczynał się jakiś turniej tenisowy, więc miałaś go z głowy.

 -Niedługo jedziemy na Final Four.-rzuca kiedy kończycie konsumować

 -I co w związku z tym?-spoglądasz na niego

 -Nie będzie mnie parę dni.-odpowiada- Może…

 -O nie.-przerywasz mu- Nie będę dzwonić do żadnej z babć.-kręcisz głową- Jeszcze nie raz zdarzy się taka sytuacja i nie będę za każdym razem uciekać się do pomocy naszych matek. Poradzimy sobie, zawsze mogę zatrudnić Igę.

 -Jesteś pewna?

 -Oczywiście.-kiwasz głową- A teraz radzę ci się pośpieszyć bo za chwilę masz trening.

Kolejne godziny mijają dość szybko. Niewiele po wyjściu Michała wasze maleństwo dało o sobie znać. Dłuższą chwilę zajęło ci zlikwidowanie jej płaczu, ale gdy to nastąpiło samo usnęłaś na kanapie. Kiedy otworzyłaś oczy było grubo po dwudziestej pierwszej, a po szybkim rekonesansie stwierdziłaś, iż Michała wciąż nie ma w domu, choć dawno skończył trening. Kiedy do niego dzwonisz jedyne co słyszysz to poczta głosowa. Zaczyna cię to martwić bo to nie był pierwszy raz kiedy przychodził później, aniżeli powinien. Kombinował coś z Łasko, czy raczej było to coś innego? A może ktoś? Możliwe, że popadłaś w paranoję, a on jak to facet potrzebował oddechu. Po chwili stwierdziłaś jednak, że raczej nie było to do niego podobne, tym bardziej, iż świata nie widział poza Polą. W tej chwili przyszła ci na myśl jedna osoba, która niegdyś usilnie próbowała was rozdzielić, a do tego aktualnie panoszyła się na twoim stanowisku po firmie. Twoje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Miałaś dość jego zbywania i tajemnic, więc postanowiłaś przyjąć postawę dość obojętnej.

 -Coś nie tak?-pyta kiedy siada obok ciebie i mierzy cię wzrokiem

 -Może ty mi powiesz.-odpowiadasz chłodno, a on marszczy brwi. Przewracasz oczami i wstajesz. Szczerze mówiąc nie masz ochoty bawić się z nim w kotka i myszkę. Zaglądasz do Poli, która wciąż pogrążona była we śnie. Kiedy odwracasz się ku wyjściu wpadasz w Michała, który musiał pójść za tobą.

 -Maja.-mówi

 -Zostaw mnie.-cedzisz przez zęby

 -Wiem, co ci chodzi po głowie, ale to nie jest to.-rzuca

 -Skąd możesz wiedzieć o czym myślę?

 -Bo znam cię zbyt dobrze by nie wiedzieć, iż masz taką minę zawsze jeśli chodzi albo o moją byłą albo o to, że się pokłóciliśmy.

 -Nie muszę ci się z niczego spowiadać, nie jesteśmy małżeństwem.-uderzasz w jego czuły punkt

 -Masz rację, nie jesteśmy.-wzdycha- Ale jesteśmy rodzicami, a do tego kiedy spytałem cię czy zostaniesz moją żoną to się zgodziłaś, a więc coś jednak jest na rzeczy.-artykułuje

 -Więc dlaczego robisz z tego taką pieprzoną tajemnicę? Nie chodzi przecież o mnie, prawda?

 -Pomagam Łasko w jego tajnym planie, który sfinalizuje w najbliższy weekend.

 -W czym znowu?

 -Wiesz, on pomagał mi z pokojem dla Poli, więc ja teraz odwdzięczam się jemu.-wzrusza ramionami

 -Mam ci wierzyć?

 -Jezus, Majka.-przewraca oczami- To, że zostaliśmy rodzicami nie oznacza z automatu, iż obracam się na innymi i przestałaś być dla mnie atrakcyjna. Wręcz przeciwnie. Szaleję za tobą jeszcze bardziej i jesteś jedyną kobietą za którą się obracam i obracać będę. No może jeszcze nasza córka.-uśmiecha się- Zazdrośnico kocham cię najbardziej na świecie, nie zapominaj o tym.-dodaje ciszej po czym łączy wasze usta w czułym pocałunku- Lepiej?

 -Yhym.-odpowiadasz patrząc mu w oczy- Więc co kombinuje Łasko?

 -Nie powiem ci.-kręci głową

 -I tak powiedziałeś za dużo.-odpowiadasz- Mów.

 -Kupił dom pod Jastrzębiem.-mówi zaskakując cię

 -Powiedz jeszcze, że planuje ślub to będzie dopełnienie.

 -Myślę, że raczej poczekają aż się małe Łaski urodzą, z resztą wiem co ci chodzi po głowie kobieto.-pstryka cię w nos, a ty jedynie wzdychasz. Czemu? Bo miał rację. Niezależnej niegdyś Mai Wójcik chodził po głowie ślub. Sama nie wiedziałaś kiedy zrodziła się w tobie ta chęć, możliwe, że przeszło to na ciebie z Igi. Byłaś też kobietą, a jedną z ich podstawowych żądz zaraz po torebkach i butach był właśnie ślub. Natury nie oszukasz, chciałoby się rzec. Bo bez przyczyny nie rzucasz od czasu do czasu drobnymi sugestiami w jego kierunku. Nawet jeśli jak na faceta jest super domyślny. Chyba po prostu potrzebowałaś tego zapewnienia w postaci kawałka metalu na serdecznym palcu prawej dłoni.

Tak jak się spodziewałaś twoja przyjaciółka była zachwycona niespodzianką jaką sprawił jej Łasko. Przez godzinę gadała jak najęta zdając cię najbardziej szczegółową relację świata z całej okoliczności. Już dawno nie słyszałaś jej tak rozanielonej, tym bardziej, że ostatnimi dniami narzekała na dzieci niedające jej spać po nocach i wyprawiające harce w jej brzuchu. Oczywiście przystała na propozycję wspólnego weekendu w czasie, którego wasi panowie mieli walczyć o medale Ligi Mistrzów w Ankarze, a przy okazji przyuczając się opieki nad małym szkrabem. Jednymi słowy, same korzyści. Nim się obejrzeliście Łasko i Kubiak polecieli na podbój Turcji, a wy zostałyście teoretycznie we dwie.

 -Wójcik, czy ty naprawdę byłaś dopiero w ciąży?-pyta przyjaciółka- Nie widzę ani śladu po tych kilogramach nad którymi tak rozpaczałaś.

 -Nie denerwuj mnie nawet bo wciąż jest ich jeszcze sporo.

 -Wyglądasz świetnie, macierzyństwo ci służy. Nie dziwię się Kubiakowi, że świata poza tobą nie widzi.

 -Poza mną? Żebyś ty widziała go w akcji z małą. Zwariował na jej punkcie.

 -Szczerze powiedziawszy w życiu nie spodziewałabym się, że okaże się takim przykładnym ojcem.-kręci z niedowierzaniem głową- To teraz pora na kolejne kroki, co?

 -Chyba nie w tym wcieleniu.-wzdychasz

 -No nie wierzę!-rzuca- Czy to było powątpiewanie? Czy Maja Wójcik ma ochotę na białą kreację?-udaje zszokowaną

 -Nie naśmiewaj się ze mnie, twoje gadanie nie poszło w las.-odpowiadasz- Bo zobacz, nie dość, że mam faceta o wiele dłużej niż miesiąc, to jestem mamą, a do tego ostatnio zaczynam zamieniać się jeszcze bardziej w ciebie bo marzy mi się zmiana nazwiska.

 -Spokojnie kochana, myślę, że to kwestia czasu, a jak nie to ja już sobie porozmawiam z moim ulubionym kolegą Kubiakiem, masz to jak w banku.-puszcza ci oczko.

Jak to zwykle bywa, Pola ma niesamowite poczucie czasu i przerywa waszą rozmowę. Korzystając z tej okazji ulatniasz się do jej pokoiku. Karmisz tego małego głodomora, po czym zabierasz się za kąpiel, której wyjątkowo nie cierpi. Oczywiście wszystkiemu przygląda się bacznie twoja przyjaciółka. Po koncercie wrzasków w czasie kąpieli mała zasypia jak na zawołanie w twoich ramionach. Układasz ją w jej łóżeczku, po czym opuszczasz jej pokoik zostawiając uchylone drzwi.

 -Jestem pełna podziwu.-kiwa z uznaniem głową Iga- Chyba powinnam do ciebie chodzić na kurs matkowania kochana.

 -Daj spokój, to wszystko wciąż jest dla mnie nowe.

 -Ale ja nie żartuję, ja to jak ja, ale chyba muszę wysłać Łasko na jakiś kursik do was bo jest zrozpaczony informacjami jakie co raz to dostaje odnośnie małych dzieci.

 -Faceci są już chyba tak zaprogramowani, zobaczysz, że to mu przejdzie. Mam żywy przykład w domu.

 -Też był taki denerwujący?

 -I to jak!-chichoczesz wspominając jego nadopiekuńczość- Zawsze to jakieś urozmaicenie, nawet jeśli czasem masz ochotę go zabić.

 -O tak i to nie raz.-śmieje się- Och Majuś, kto by pomyślał, że tak potoczy się nasze życie, że w niemal jednym czasie wydarzy się w naszym życiu tak wiele rzeczy i że obydwie będziemy tak szczęśliwe?

 -Uwierz, ja byłam ostatnią osobą.-odpowiadasz- Wcześniej nigdy w życiu nie marzyłam o małym, wrzeszczącym dziecku i budziku, ale wiesz co? Nawet pomimo faktu, iż wyglądam jak siedem nieszczęść, momentami mam serdecznie dość tego wszystkiego na czele z Kubiakiem, to jestem w tej chwili najszczęśliwszą osobą pod słońcem bo mam dwie cudowne osoby w swoim życiu do kochania, a do tego najlepszą przyjaciółkę na świecie. Czego chcieć więcej?-uśmiechasz się.


#Iga:
Tak jak Łasko zapowiedział, tak i uczynił. Następnego dnia byłaś spakowana na cztery dni, jakie miałaś spędzić u rodziców we Wrocławiu. Skłamałabyś mówiąc, że ani trochę nie ciekawiła cię niespodzianka szykowana przez Michała. Prawdą było, że ciekawość zżerała cię od środka, ale postanowiłaś sobie, iż nie będziesz męczyć o to siatkarza. Skoro jak dotąd udało mu się to przed tobą ukryć, tak więc niech się wykaże.
- Musisz sobie coś zorganizować na następny weekend, bo lecimy na Final Four. - odezwał się podczas podróży do stolicy dolnośląskiego.
- Wiem, myślałam nad tym i chyba zakotwiczę się u Mai. Nie będzie Kubiaka, więc może będzie potrzebowała jakieś małej pomocy przy Poli. - odpowiedziałaś. Miałaś nadzieję, że przyjdzie ci wtedy czegoś się nauczyć. W końcu w twoim rozumieniu Wójcik uchodziła teraz za skarbnicę dziecięcej wiedzy.
- Nie daj Boże Kubiak kiedyś zmieni klub, przecież wy się wtedy zapłaczecie z tęsknoty. - zaśmiał się.
- Kto to mówi. Jeden dzień nie widzisz Michała i kręcisz się po domu jak zbity pies. - odparłaś, uśmiechając się. No dobra, to logiczne, że miał rację, bo Majka była dla ciebie jak siostra i dzień bez wspólnej rozmowy był dniem straconym.
- Nie wiem o czym mówisz. - parsknął śmiechem.
- Dobrze, że się zaręczyliśmy, bo podejrzewałabym was o jakiś romans. - mruknęłaś śmiertelnie poważnie.
- Właśnie w tej chwili obrzydziłaś mi mojego najlepszego przyjaciela. Jak ja mu po tym spojrzę w oczy? - zdumiał się, ale również wyglądał na rozbawionego. Dalsza część podróży minęła wam spokojnie i bez większych rewelacji. Wspólnie zastanawialiście się ile przytyjesz po wizycie u ukochanej mamusi. Wiadomo nie od dziś, że dokarmianie dzieci to jedno z ich ulubionych zajęć.
- Pilnuj się tam. - powiedział Łasko, odprowadzając cię pod drzwi rodzinnego domu.
- Ty też, mam nadzieję, że mieszkanie nie zarośnie brudem przez te kilka dni. - odparłaś.
- Po tych praktykach jakie mi zafundowałaś, takie myśli powinny być karane. - fuknął i zadzwonił do drzwi. Nie minęła sekunda, a twoja mama ukazała się wam na powitanie.
- Przywiozłem naszego grubaska. - powiedział Michał, a ty słysząc to miałaś ochotę go dotkliwie pobić.
- No w końcu, bo sama to nie może się zdecydować na odwiedziny! No chodź, przygotowałam twoje ulubione pierogi, Iguś. - dodała. Uśmiechnęłaś się i starając się nie patrzeć Łasko w oczy, przytuliłaś się do niego i pomachałaś mu na pożegnanie. Byłaś pewna, że teraz zaśmiewa się z ciebie, bo naprawdę wrócisz z nadwagą.
Weszłaś do środka i rozpakowałaś swoje bagaże. Ostatnio byłaś tutaj na święta, więc zdążyłaś już trochę zatęsknić za rodziną.
- No pięknie, jeszcze ostatnio prawie nic nie było widać, a teraz... - zaczęła pani Kowalczyk.
- Tak wiem, a teraz noszę dość dużą piłkę lekarską. - zaśmiałaś się i rozpoczęłaś akcję zwiększania masy, zabierając się do obiadu przygotowanego przez rodzicielkę.
- A jak się czujesz? - zapytała po jakimś czasie.
- W sumie to dobrze. Trochę mi już kręgosłup siada i kondycja nie ta, ale generalnie nie narzekam.
- Za to Michał pewnie bardzo. - dodała z uśmiechem.
- Mamo, nauczył się tylu przydatnych rzeczy, jak włączanie pralki i zmywarki, czy odkurzanie. Na pewno nic mu się nie stało jak trochę posprzątał. - odparłaś.
- Imiona wybrane? - kontynuowała swoje matczyne przesłuchanie.
- Tak, ale zdradzę ci je za sześć tygodni, bo do tego czasu pewnie jeszcze nam się coś zmieni i wiesz... - mruknęłaś. - Za to mogę ci powiedzieć, że będziesz miała wnuczka i wnuczkę. - dodałaś.
- Naprawdę? No pięknie, a właśnie wczoraj zastanawialiśmy się kogo też tam skrywasz. - powiedziała.
- No w końcu się dowiedzieliśmy. Nie powiem, długo się przed nami chowały. - zaśmiałaś się. Jak to bywało, spędziłaś całe popołudnie na rozmowach z mamą. Jako położna przekazała ci mnóstwo przydatnych informacji, na których przetworzenie potrzebowałaś jeszcze trochę czasu. Do tego oczywiście tylko podstawiała ci pod nos coraz to nowsze smakołyki. Tak upłynął ci piątek. W sobotę po rodzinie rozeszła się już wiadomość, że zjechałaś do Wrocławia, więc nie upłynęło kilka godzin, a w drzwiach stanęła Oliwia. Przecież nie mogła przegapić okazji do spotkania.
- Jest i nasz grubasek! - zawołała na powitanie i mocno cię uściskała. - Już myślałam, że zapomniałaś o rodzinie i zaszyłaś się w tym Jastrzębiu na dobre.
- No wiesz, w obecnej sytuacji nie prędko mi do podróży. - wskazałaś na swój brzuch.
- Daj spokój, przecież tylko się śmieję. Chyba Michał miał cię dość skoro wywiózł cię sam. - zaśmiała się.
- Niewykluczone, że tak było. Ale wedle oficjalnych informacji, szykuje coś ekstra i dowiem się o tym dopiero w poniedziałek. - odpowiedziałaś.
- Stara się chłopak, powinnaś się cieszyć, mała. Uwierz mi, że potem będzie coraz nudniejszy. - siostra jak zwykle podnosiła cię na duchu. Weekend we Wrocławiu spędziłaś naprawdę dobrze, nie mogłaś narzekać na nudę, co rusz przyjeżdżał ktoś z rodziny by się z tobą zobaczyć. Co prawda pomału już cię to męczyło i z ulgą przywitałaś poniedziałkowy ranek, kiedy to wpadł po ciebie Michał. Pożegnałaś się z rodzicami i wyruszyliście w podróż powrotną.
- I jak tam? - zapytał.
- W porządku. Co prawda już sama nie wiem, która ciotka mnie odwiedzała, całowała i życzyła pomyślnego rozwiązania, ale jakoś dałam radę. - odparłaś. - To ostatni raz, kiedy coś takiego ci się udało. - dodałaś.
- Dobrze, obiecuję, że już więcej nie wywiozę cię do mamusi. - przyrzekł.
Nie minęły dwie godziny, a znaleźliście się w Jastrzębiu. Lubiłaś to miasto, więc cieszyłaś się, że widzisz je ponownie. Po chwili spostrzegłaś, że Michał nie kieruje się waszą zwykłą drogą do mieszkania.
- A ty co? Drogi pomyliłeś? - zapytałaś marszcząc czoło.
- Nie wiem o czym mówisz, słonko. - odpowiedział z uśmiechem wymalowanym na twarzy. No tak. Zapewne chodzi o tego wielkiego suprajsa, jakiego przygotowywał. Zamilkłaś i oczekiwałaś aż dojedziecie do celu. Po jakimś czasie znaleźliście się na obrzeżach miasta i ku twojemu zdziwieniu na małym osiedlu przepięknych domków.
- Coś ty zmalował... - zaczęłaś, rozglądając się wokół.
- Spokojnie, daj mi jeszcze minutkę. - odpowiedział i ponownie ucichłaś. Zaparkował pod jednym z domów, wysiadł i otworzył drzwi, byś również mogła wyczołgać się z samochodu.
- Otworzył bramę i bez słowa zaczął iść w kierunku dość dużego, widocznie nowego domu. Bez słowa ruszyłaś za nim. Serce biło ci trzy razy szybciej, kiedy otworzył przed tobą drzwi i weszłaś do pięknie umeblowanego domku.
- Witam kochanie w naszym nowym lokum. - powiedział patrząc na ciebie z miłością.
- Słucham? - zapytałaś niedowierzając w to, co widzisz. - Kiedy ty to wszystko...
- Trochę wprawy, dobrych kontaktów, dobrego kumpla, generalnie... chyba wyszło. - odparł spoglądając z dumą.
- Mój Boże, tu jest pięknie! - zawołałaś chodząc od pokoju do pokoju. Przestronny salon, nowoczesna kuchnia, nie mogłaś się napatrzeć na to wszystko. W końcu doszłaś do małego pokoju, a gdy weszłaś totalnie się rozpłynęłaś. Stały tam dwa niemowlęce łóżeczka.
- Matko, Michał... - powiedziałaś i rzuciłaś mu się na szyję. - Tu jest po prostu niesamowicie, nie mogę się doczekać aż tu zamieszkamy. - wyszeptałaś i obrzuciłaś go tysiącem pocałunków. - I nawet nie chcę wiedzieć ile pieniędzy na to wydałeś.
- Wszystko dla nas, kochanie. - odrzekł i obrzucił cię promiennym spojrzeniem. Nie mogłaś w to wszystko uwierzyć i zapewne gdyby ktoś wcześniej ci o tym powiedział, nie uwierzyłabyś mu. Byłaś pewna podziwu dla Michała, któremu udało się to tak dobrze zorganizować, a co więcej, ukryć przed tobą.
- Wprowadzimy się pewnie po Final Four, a jak już się urodzą nasze małe szkraby to zrobimy szaloną parapetówkę.
- Wiesz co? - zagadnęłaś.
- Tak?
- Mam najwspanialszego mężczyznę na całym świecie. - dodałaś i ponownie wtuliłaś się w jego tors. W życiu nie spodziewałabyś się takiej niespodzianki.
Nie dane wam było zbyt długo tulić się w nowym domu, bo Michał przed finałowym turniejem miał masę treningów i odpraw. Wróciłaś do mieszkania i pierwsze co zrobiłaś to obdzwoniłaś wszystkich, od Majki począwszy, na Oliwii skończywszy. Czas leciał jak szalony i nadszedł dzień, kiedy to zarówno ty, jak i Wójcik zostałyście same na polu bitwy. Tak jak myślałaś, to u niej spędziłaś ten samotny weekend, gdzie oprócz oglądania jednym okiem meczy waszych mężczyzn, doglądałaś opieki nad Polą. Generalnie, to był bardzo babski czas, ale po tylu dniach spędzonych praktycznie tylko w towarzystwie Michała, uznałaś, że potrzebowałaś tego. W końcu była dla ciebie jak siostra, więc mogłaś z nią gadać ile wlezie. Nie mogło być inaczej, prawda?
~*~

wingspiker: No i stuknęła nam pięćdziesiątka, dacie wiary? Nawet nie wiem kiedy to minęło! Pomysłów mamy jeszcze całą, a do tego szczerze kochamy pisać o losach naszych bohaterów dlatego nie róbcie nam tego i nie zostawiajcie nas! Wiemy, że różnie bywa z czasem, ale naprawdę, jeden drobny komentarz to dla nas naprawdę ogromna motywacja, a wszystko to piszemy w pocie czoła tylko i wyłącznie dla Was! Doceńcie to ;)
Joan: Hej kochane! Przed wami okrągły, pięćdziesiąty urywek historii Kubiaków i Łasków! No i tu właśnie chciałyśmy wam postawić pewien warunek. Nie chcemy uchodzić za natrętne, czy przewrażliwione, ale średnio nas satysfakcjonują dwa-trzy komentarze pod rozdziałem. Znamy swoją wartość, o czym mnóstwo razy przypominałyśmy. Wprowadzamy minimum, 5 komentarzy = nowy rozdział. Mamy nadzieję, że może to zmotywuje was do komentowania. Pozdrawiam. :)

11 komentarzy:

  1. swietny;) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. No takiej niespodzianki to ja się nie spodziewałam :) Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Coś mi się zdaje, że Michał K coś kombinuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :D czekam na następny !!!!!!!!!!!!!!!! ~szalona

    OdpowiedzUsuń
  4. Raz tylko komentowałam, ale skoro jest minium jesli chodzi o rozdziały, to też dodaję! Rozdział oczywiście genialny! Pola daje popalić Kubiakom, ale przy tym to takie słodkie, że po prostu się rozpływam! <3 Łasko totalnie kupił mnie tym nowym domem, że po prostu Go uwielbiam! To co piszecie jest wspaniałe i oby było tego jak najwięcej!
    Ściskam,
    Wierna czytelniczka M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny ;) Jak na razie sielankowo, mam nadzieję, że nie będziecie tego za szybko zmieniać :)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział cudowny :)
    a jeśli moge wiedzieć jak się nazywa piosenka która leci w tle ?

    OdpowiedzUsuń
  7. No to nieźle Łasko wymyślił....
    Świetna jest ta historia !
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle cuudo :) do następnego :*

    OdpowiedzUsuń