piątek, 6 lutego 2015

#Czterdzieści dziewięć.

#Iga:
Można powiedzieć, że najgorsze było już za tobą. Po tym jak wspólnie zobaczyliście wasze małe szczęścia byłaś pewna, że teraz czekają was same dobre chwile. Oczywiście Łasko miał co do tego małe wątpliwości po powrocie z wizyty u Mai. To było dla niego kompletnie niezrozumiałe, że noworodek nie śpi dziesięciu godzin bez przerwy. Jasne, że podśmiewałyście się z Mają z głupoty Michała, ale później zaczęłaś się zastanawiać czy nie potrzeba wam jakiegoś kursu przed narodzinami dzieci. Zwłaszcza atakującemu, który bądź co bądź o maluchach wiedział tyle co o abstynencji alkoholowej. Ale skoro Kubiak jakoś to znosi, to może z Michałem nie będzie aż tak źle?
Naprawdę starałaś się nie narzekać na wszystkie trudności, jakie na ciebie spadły w związku z ogromnym brzuchem ciążowym i dwoma szkrabami buszującymi właśnie tam. Ale z każdym dniem było ci coraz ciężej. Pod koniec lutego praktycznie nie opuszczałaś domu, bo zakładanie butów okazało się dla ciebie syzyfową pracą. Próbowałaś wtedy robić coś w mieszkaniu. Oczywiście to również było z góry skazane na porażkę, bo poruszałaś się tempem żółwia i po raz kolejny musiałaś pogodzić się z tym, że najbliższe półtorej miesiąca będzie najnudniejszym w twoim życiu. Termin miałaś na połowę kwietnia i rzecz jasna, czekało cię cesarskie cięcie. Generalnie wyglądało to tak: ty, zmęczona, zdenerwowana i ociężała, Łasko zmęczony, zdenerwowany i jeszcze bardziej zestresowany od ciebie. Siatkarz ciężko znosił fakt, iż wszystkie domowe obowiązki spadły na niego, ale musiałaś powiedzieć, że okazał się świetnym kucharzem, gosposią i sprzątaczką.
- No i widzisz Misiu, gdyby nie moja ciąża to nie nauczyłbyś się tylu przydatnych rzeczy. A teraz popatrz, skończysz karierę sportowca i otworzysz pensjonat. - zaśmiałaś się, widząc ukochanego, który zabrał się za ścieranie kurzy w salonie.
- To na znak mojej dozgonnej miłości. - odparł. Uśmiechnęłaś się. Tak też wyglądało twoje życie w tej chwili. Ty, na kanapie, a narzeczony biega po domu ze szmatką w ręce. Kubiak widząc przyjaciela w takim stanie prawdopodobnie umarłby ze śmiechu.
- Będziesz mógł chwalić się kolegom na treningu, jak wiele potrafisz.
- Broń Boże, nie mogą się dowiedzieć. - powiedział ze strachem w głosie.
- Kto by się spodziewał. - mruknęłaś, wertując kolejne czasopismo dla matek.
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że jutro jedziesz do mamusi. - usłyszałaś po chwili.
- Słucham? - zdziwiłaś się. Nie planowałaś żadnej wizyty we Wrocławiu.
- No... zawiozę cię jutro i przyjadę po ciebie w poniedziałek wieczorem. - odparł. Spojrzałaś na niego jak na wariata. Dziś był czwartek. Wygląda na to, że siatkarz planuje coś, o czym nie możesz wiedzieć.
- A więc to tak postępuje się z kobietą w zaawansowanej ciąży? - powiedziałaś niezadowolona.
- Babo, przestań chociaż raz się denerwować. Jak mam ci robić niespodzianki, jeśli reagujesz w ten sposób, co? - zapytał zabierając się za odkurzanie.
- No dobra, dobra, nie marudź. - fuknęłaś i otworzyłaś kolejną gazetę. Nie minęła minuta, a rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Ledwo Michał ruszył się z miejsca by otworzyć drzwi, gość bez skrupułów wpadł do waszego mieszkania. Któż by inny się na to zdobył? Oczywiście, że Wójcik.
- Cześć grubaski! Dostałam wychodne na dosłownie pięć minut, ale jestem. O tobie ruda ni słychu, ni widu, więc uznałam, że czas cię odwiedzić. - powiedziała na powitanie i usiadła obok ciebie.
- To ja się zbieram. - odparł natychmiast Michał.
- Ooo, widzę, że szkolisz sobie faceta, kochana. - wskazała na jego zajęcie. - Jestem dumna.
- Daj spokój, chętnie zrobiłabym to za niego, ale no wiesz... Choćbym chciała, to nie mogę.
- Przestań, przynajmniej się chłop czegoś nauczy. Kubiak siedzi w domu z Polą, która wedle moich skrupulatnych obliczeń i rokowań powinna spać przez najbliższą godzinę, do dwóch. Zobaczysz, że to wcale nie jest takie straszne. - odparła z uśmiechem. - Chociaż w sumie.. U was mamy dwupak.
- W dodatku chłopiec i dziewczynka.
- Naprawdę? Boże, Iguś, tak się cieszę, że już wiesz. Jak jeszcze mi powiesz, że pan kapitan był z tobą u lekarza, to za rok zabieram twoje dzieci do siebie, a wam wykupię wakacje na Teneryfie. - zaśmiała się.
- Był! Stawiasz nam urlop, Wójcik. - również parsknęłaś śmiechem. - Chociaż nie wiem, czy przeżyjesz zabawy z trójką dzieci.
- Co tam ja, pomyśl o Kubiaku w otoczeniu gromadki dzieci, które próbują wleźć mu na głowę. Chcę to widzieć!
- Ale jakoś sobie radzi z Polcią, co? - zagadnęłaś.
- Jasne, nie spodziewałam się, że okaże się takim dobrym ojcem. Rada numer jeden, twój też się nauczy.
- Nie ma innego wyboru. Wiesz, co wymyślił? Na ten weekend wywiezie mnie do Wrocławia, bo musi załatwić pewną misję i ma być to niespodzianką. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie nic głupiego. - westchnęłaś.
- Powiem ci, że faktycznie coś knuje i to chyba z moim, bo dziwną sprawą, Kubiak ostatio przyjeżdża z treningu później niż zazwyczaj. A jak pytam czemu, to mnie zbywa. - mruknęła. - Ale ciesz się, skoro coś szykuje, to znaczy, że cię kocha! - zaśmiała się ponownie.
- Oj Wójcik, dobrze, że wpadłaś. Dziś mam zamiar zagadać z nim o imiona dla maluszków. Chyba już czas coś wymyślić.
- Macie combo, więc podwójna trudność. Chociaż jesteście na tyle zgodni, że na pewno coś znajdziecie. Rada numer dwa, imiona po dziadkach czy pradziadkach odpadają. - puściła ci oczko. - Tak w ogóle, to na kiedy masz termin grubciu?
- Zapomniał wół jak cielęciem był! Na 14 kwietnia dokładnie. - odpowiedziałaś.
- Boisz się, co? - zapytała, bacznie cię obserwując.
- No jasne, zaczyna mi się to śnić. Ciągle o tym myślę.
- Dasz radę, jesteś dzielna dziewczyna, w końcu od Kowalczyków. Zobaczysz, że jeszcze chwila i będziemy razem lansować się z wózkami w parku. - posłała ci promienny uśmiech. Tak to zawsze było, że każda wizyta Mai powodowała, że twój humor osiągał naprawdę wysoki poziom, a obawy ulegały skutecznemu zmniejszeniu. W końcu jednak przyjaciółka musiała wracać, już i tak cud, że udało jej się wyrwać z domu. Łasko gdzieś wybył, więc znów zaczytałaś się w ciążowej lekturze. Po jakimś czasie wrócił siatkarz i tak jak postanowiłaś, nadszedł czas by rozpocząć burzę mózgów w związku z imionami dla bliźniaków.
- Misiek, zastanawiałeś się już nad imionami dla maluszków? Chyba musimy w końcu coś wybrać. - zagadałaś go.
- Ustalmy żelazną zasadę. Imion babć i dziadków nie ruszamy.
- Co powiesz na Lenkę? - zapytałaś.
- Nie podoba mi się. Sara?
- Daj spokój, miałam kiedyś taką dziewczynę w klasie. W liceum dokladniej. Niezła pinda z niej była. Sonia?
- Jak dla psa. Wiktoria?
- Pełno teraz takich. Hmmm... A Hania? - zapytałaś z nadzieją w głosie.
- W  sumie to... całkiem ładne. Hanna Łasko. Brzmi jak królowa. - uśmiechnął się.
- No to jak, zostajemy przy Hani? - ucieszyłaś się.
- Jak na razie to chyba najlepsza opcja. A dla chłopca? Franek?
- Kacper?
- Średnie. Antoś?
- Antoni Łasko. Jakoś wspaniale nie brzmi, ale imię fajne. Mi podoba się jeszcze Filip. Co powiesz?
- W sumie to też dobre. Ale Antoś jednak jest takie... no.  - powiedział z nutką błagania w głosie.
- No dobra. Wylosujmy. - odparłaś.
- No proszę jaka mądra pani Kowalczyk. - wyciągnął z kieszeni monetę. - Orzeł - Antek, reszka Filip.
- Ach te twoje sportowe metody losowania. - westchnęłaś z uśmiechem.
- Nie marudź, kochanie, nie marudź. - rzucił i waszym oczom ukazał się... orzeł. - Ha! Wygrałem, słonko. - dał ci całusa w policzek.
- No dobra, dobra. - pogładziłaś swój brzuch. - No to mamy Hanię i Antosia. Nie mogę się doczekać aż będę mogła ich wycałować.

- Już niedługo będziemy wszyscy razem. Damy radę, w końcu Kubiak dał, a to ostatnia osoba, jaką mógłbym posądzić o ojcostwo. - zaśmiał się i objął cię ramieniem. Misję 6 tygodni do rozwiązania, czas rozpocząć!



#Maja

  Wciąż nie potrafiłaś uwierzyć w to, że ta malutka osóbka była już z wami. Momentami miałaś wrażenie, że to był tylko sen, a tobie pozostało jeszcze dobrych kilka dni do rozwiązania. A jednak, to się stało naprawdę. Byłaś tak okropnie zmęczona, że zasypiałaś na stojąco. Najchętniej położyłabyś się i spałabyś, co najmniej tydzień, ale twoja mała towarzyszka skutecznie odwodziła cię od tych planów fundując, średnio co dwie, trzy godziny solidną pobudkę. Była godzina dziewiąta z minutami, a ty wciągu ostatnich ośmiu godzin przespałaś zaledwie trzy. Oczy same ci się zamykały, ale tym razem obchód uniemożliwił ci choć kilka minut drzemki. Niewiele potem w drzwiach sali pojawił się świeżo upieczony tatuś i twój odpoczynek, za przeproszeniem szlag trafił.

 -Jak tam minęła noc?-pyta zatroskany

 -Wyglądam na wypoczętą?-spoglądasz na niego po czym dodajesz- No właśnie. Ciesz się póki jeszcze może spać więcej niż trzy godziny.-ziewasz

 -O tak, dziękuję temu na górze za te ostatnie chwile błogiego lenistwa.-śmieje się- A tak poważnie, bardzo marudziła?

 -Jak dla mnie baaardzo, ale ponoć jest wyjątkowo spokojnym dzieckiem.-odpowiadasz spoglądając na waszą małą kruszynkę spokojnie śpiącą nieopodal i ten widok absolutnie cię rozczula. Dopiero po chwili zauważasz, iż Michał ci się przygląda.- Wiem, że wyglądam tragicznie, nie patrz już tak na mnie.-mówisz nieco rozbawiona, a on jedynie kręci głową i po chwili siedzi na łóżku tuż obok ciebie. Widać nie przejął go zakaz wykonywania tejże czynności i już po chwili obdarowuje cię czułym pocałunkiem i uściskiem.-A to za co?-pytasz spoglądając na niego

 -Byłaś wczoraj okropnie dzielna.-uśmiecha się

 -Mhm.-opierasz głowę o jego ramię, a twoje powieki natychmiast robią się ciężkie

 -No i jestem z ciebie cholernie dumny mała.-kontynuje ściszonym głosem

 -Mhm.

 -Słuchasz mnie w ogóle?

 -Mmm.

 -Okej, dobranoc.-śmieje się, a ty niemal jak na zawołanie zasypiasz. Kiedy powtórnie otwierasz oczy czujesz się niemalże wypoczęta, a w sali panuje nadspodziewana cisza. Kiedy się podnosisz widzisz najbardziej rozczulający obrazek świata. Szczerzysz się jak głupia na widok szatyna trzymającego na rękach waszą córkę. Mogłabyś tak patrzeć na te dwie najważniejsze w twoim życiu osoby bez końca.

 -Widzisz maleńka, nawet daliśmy mamie troszkę pospać.-mówi do waszej pociechy, a ty niemal eksplodujesz z radości. Napawasz się tym widokiem do czasu, gdy Michał siada obok ciebie wciąż trzymając na rękach wasze maleństwo.

 -Jak idzie opieka tato?-pytasz

 -Skoro się mogłaś przespać to chyba całkiem przyzwoicie i uprzedzę twoje pytanie, poradziłem sobie absolutnie sam.-śmieje się cicho

 -Jestem z ciebie dumna.-odpowiadasz wpatrując się w Polę- Boże, ona wygląda jak ty.

 -Wydaje ci się.-marszczy brwi, a po chwili dodaje- No może troszeczkę.

 -Mhm, drugi Kubiak.-parskasz śmiechem

 -Masz już wprawę z nimi, nieprawdaż?-pyta i skrada ci całusa- A właśnie, Łaski pytają czy mogą wpaść z wizytą.

 -O tak, radzenie sobie z tobą to szkoła życia.-chichoczesz- Nawet jeśli powiedziałabym nie i tak wiem, że by wpadli.-wzruszasz ramionami.

Po godzinie spędzonej na czynnościach typowych dla świeżo upieczonych rodziców takich jak przyuczanie przez położną jak radzić sobie z maluchem przy codziennych czynnościach i typowym rozpływaniu się nad swoim maleństwem u progu sali pojawiają się państwo Łasko. Tak jak się spodziewaliście byli zachwyceni Polą, no przynajmniej do czasu, gdy zaczęła płakać, wtedy zostałaś sama na polu bitwy.

 -Przykro mi koleżanko, ale twoja córka na chwilę obecną to wypisz wymaluj tatuś.-mówi Iga

 -To swoją drogą, ale modlę się żeby nie poszła w niego z charakterem bo dwójki takich delikwentów mogę nie wytrzymać.-śmiejesz się cicho

 -Och Maja, nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę, że masz już to za sobą.-kładzie dłoń na swoim brzuszku

 -Spania trzy godziny raczej mi nie zazdrościsz, prawda?

 -Ile?-wtrąca się Łasko

 -Sądziłeś, że przy małym dziecku da się gnić do dziesiątej rano?-pyta Kubiak- O kolego, możesz przeżyć spory szok.-śmieje się szatyn- A nawet podwójny.-dodaje

 -Jezus Iga, w co my się wpakowaliśmy.

 -Spokojnie, kiedyś do niego to dotrze. Syndrom przyszłego tatusia.-zauważasz

 -Kiedyś, to znaczy kiedy?-chichocze przyjaciółka, a o sobie znać daje wasze maleństwo, jednak w ekspresowym tempie z pomocą przychodzi tatuś. Razem z Igą i Łasko patrzycie we troje jak szanowny pan Kubiak doskonale radzi sobie z maleństwem. A kiedy ten spostrzega się, iż znalazł się w centrum uwagi marszczy brwi i spogląda w waszym kierunku pytająco.

 -Kubiak przykładnym tatusiem, no kto by pomyślał.-wtrąca Łasko kręcąc głową

 -Na pewno nie on.-dodajesz ze śmiechem, a twój ukochany przewraca jedynie oczami po czym wybucha cichym śmiechem. Wasza rozmowa oczywiście nie schodzi z tematu przewodniego, który nie schodzi z waszych ust od kilku ładnych miesięcy.

 -Nie boisz się, że coś jej zrobisz?-dopytuje Łasko

 -Ona nie jest ze szkła.-odpowiada rozbawiony Kubiak, który wciąż trzymał na rękach córkę

 -Nie cwaniakuj tak bo sam odkryłeś to dopiero wczoraj.-wtrącasz, a pozostali towarzysze kwitują to śmiechem.

  Jak to zwykle bywało wasze spotkania opatrzone były dość znaczną dawką humoru, ale nie mogło trwać w nieskończoność. Iga i Michał stwierdzili, że otrzymali dość informacji jak na ten dzień, a także nie męcząc cię dłużej uciekli w okolicach godziny szesnastej. Michał oczywiście został z wami do dość późnej godziny, to jest do czasu, gdy salowa po raz dziesiąty kazała mu wyjść bo godzina odwiedzin już dawno się skończyła. Następne dwa dni minęły w zasadzie tak samo. Po odbytym treningu wpadał Michał, a popołudniami pojawiali się pierwsi goście. Zarówno twoi rodzice jak i rodzice twojego lubego zrobili nalot w tym samym dniu nie mogąc się nacieszyć wnuczką. Nie pamiętałaś nawet kiedy widziałaś ostatnio swoich rodziców w takim stanie. Emanowali wręcz szczęściem na kilometr, z resztą nie tylko oni. Zachwytów dziadków nie było wręcz końca. Kiedy emocje nieznacznie opadły zostałaś wzięta w wir matczynych porad, które również wydawały się nie kończyć. Dnia następnego powtórnie pojawili się dumni dziadkowie, tym razem na zmiany, gdyż tatuś w tym właśnie dniu rozgrywał mecz, a także zawitał twój młodszy brat. Na zwieńczenie tegoż dnia wpadł także i Michał, nie byłby sobą gdyby choć na pięć minut się nie pojawił. Swoją drogą na swoje nieszczęście musiałaś stwierdzić, iż był chyba jeszcze bardziej przewrażliwiony jeśli chodzi o ciebie i Polę aniżeli wtedy, gdy byłaś jeszcze w ciąży.

Na całe szczęście wasza kruszynka nie przechodziła żółtaczki, a więc w cztery dni po porodzie mogłyście wrócić do domu. Nie potrafiłaś opisać w słowach tej radości kiedy przekroczyłaś próg waszego mieszkania. Może za wiele nie spędziłaś tym razem w szpitalu, aczkolwiek zdążyłaś znienawidzić szpitalną rutynę, a w tym pobudki skoro świt czy salową, której zdecydowanie podpadł Kubiak.

 -Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, co?-pyta Michał stając za tobą, gdy ty obserwujesz śpiącą w swoim łóżeczku Polę

 -Zdecydowanie.-odpowiadasz odwracając się do niego- Jakoś dotrwaliśmy.-mówisz po chwili

 -I żadne z nas nie zwariowało, sukces.-śmieje się po czym zamyka cię w szczelnym uścisku

 -Wiesz, że kocham się do ciebie przytulać, ale oddam królestwo za godzinkę snu.

 -Masz dzisiaj szczęście bo w gratisie otrzymujesz najbardziej wkurzającego człowieka świata w postaci towarzysza.

Nie odpowiadasz mu nic, śmiejesz się cicho po czym wędrujesz ku sypialni i padasz na łóżko w jednej sekundzie. W tej chwili wychodzi twoje ogromne zmęczenie bo nie pamiętasz nawet kiedy Michał pojawił się obok. Z błogiej krainy snu wyrywa cię płacz waszej pociechy. Cicho jęczysz i dość niechętnie podnosisz się z łóżka.

 -Jezus, nie da się jej wyłączyć, a przynajmniej wyciszyć?-mruczy

 -Przez następne kilka miesięcy niestety nie.-odpowiadasz po czym włóczysz się w kierunku pokoju waszej córki. Spełniasz jej usilne prośby jakimi był płacz i po nakarmieniu tego małego głodomora powtórnie wracasz do łóżka. Wtulasz się w Michała po czym w mgnieniu oka zasypiasz. Wedle waszych oczekiwań za kolejne trzy godziny otrzymujecie kolejną pobudkę. Tym razem szatyn cię ubiega i to on gna z misją. Po dobrych kilkunastu minutach powraca.

Tejże nocy czynność tą powtarzacie jeszcze cztery razy. Obydwoje o poranku, gdy jecie śniadanie jesteście ledwo przytomni. Ty byłaś w nieco lepszej sytuacji bo nie szłaś za chwilę na dwugodzinny trening.  Choć w zasadzie bardzo chętnie byś się z nim zamieniła.

 -Jesteś pewna, że sobie poradzisz?-pyta całując cię w czubek głowy

 -A mam inne wyjście?-spoglądasz na niego- Jakoś damy radę Miśku.

 -Moje dzielne dziewczynki.-powtórnie składa słodki pocałunek, tym razem na twoich ustach, a już po chwili wychodzi na trening.

Siadasz przy kuchennym stole popijając herbatę jednocześnie zastanawiając się jak bardzo zmieniło się ostatnimi miesiącami twoje życie. Jak bardzo zmieniło je pojawienie się w nim pewnego niebieskookiego szatyna, który stał się dla ciebie centrum twojego wszechświata. I dzięki, któremu zyskałaś także drugie centrum, które w chwili obecnej domagało się usilnie twojej uwagi, tym samym przerywając twoje rozważania. Może i byłaś zmęczona, ale to schodziło na dalszy plan. Dlaczego? Bo byłaś naprawdę szczęśliwa. I to się liczyło. 

~*~ 
Joan: Cześć wam! Jak mija wam mija pierwszy tydzień lutego? Macie ferie? Ja korzystam i leniuchuję ile wlezie. :D W dzisiejszym rozdziale Iga i Michał zadecydowali jak nazwą swoje bliźniaki. Powiem wam, że miałam nie lada problem ze znalezieniem ciekawych imion. :P Dzisiaj to ja zajmuję się dodaniem wpisu, więc bądźcie wyrozumiałe i komentujcie! Do zobaczenia!<3

wingspiker:  Witam kochane! Pierwszy tydzień aktywnego lenistwa, czyli ferii niemal dobiegł końca, a więc jesteśmy i my. Pola jest już na świecie, a jak widać w powyższym rozdziale rewolucja w życiu Majki i Michała ewidentnie widoczna. Kubiaki, jak to nazywa ich Joan nie spodziewali się jej w aż tak sporych rozmiarach, co może Was zapewnić, iż akcji nie zabraknie :P Pozdrawiam z zimowej stolicy Polski, czyli Zakopanego! Ahoj!

5 komentarzy:

  1. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał z Mają bedą super rodzicami, mimo ze narazie przeżywaja calkiem duży szok, cudowni są! Najbardziej mnie robzbroil Łasko ,biedaczysko nie wiee co go czeka ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuuuuuuuuuudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. chciałabym zobaczysz takiego Lasko z miotła w ręku! Oni z Igą są uroczy ,a jeszcze ta niespodzianka hmm nie mam pomyslu. Kubiak tatą no kto by pomyslał ? Pewnie czeka ich wszystkich niejedno tornado

    OdpowiedzUsuń
  5. dzisiaj dopiero przeczyralam i stwierdzam ze cudo czekam. ;)

    OdpowiedzUsuń