niedziela, 29 marca 2015

#Pięćdziesiąt sześć.



#Maja

  Widząc powyższe zaostrzenie sytuacji starałyście się z Igą jakkolwiek  złagodzić nastroje, ale ani Łasko ani Kubiak nie zrozumieli waszych intencji. Łasko wciąż podśmiewał się z szatyna, a ten będąc wciąż w słabym nastroju do żartów nie dawał mu się tak łatwo. Wychodząc do Poli domagającej się opieki zastanawiałaś się czy nie napotkasz tam sceny walki czy czegoś podobnego.

 -Weź się może odwal, co?-grzmi Kubiak

 -Coś się wrażliwy po tym upadku sułtanie zrobiłeś.-odpowiada mu Łasko

 -Po prostu daj sobie spokój kretynie bo nie jestem w nastroju na twoje głupawe żarty i zazdrość.

 -Zazdrość, tak?-prycha atakujący- Ciekawo czego mógłbym ci zazdrościć półgłówku? Raczej nie słabego wyjścia z progu.

 -Przestań bo już nawet śmieszny nie jesteś.-warczy- To, że tobie nie zaproponowali żadnego fajnego kontraktu i że nie będziesz miał szansy grania na mistrzostwach świata to już nie moja wina. Trzeba było grać, a nie uganiać się za nie wiadomo czym.

 -Ejej kolego!-grozi mu palcem- Bo jak zaraz ja zacznę ci wypominać co ty wyprawiałeś, a z tego można napisać całą epopeję narodową w dziesięciu księgach i przestanie być miło.

 -A było?-kpi z jego słów, a wy wraz z Igą nie macie zielonego pojęcia co robić

 -Wielki pan się znalazł! Też mi co, a jedź w cholerę do tych Arabów! Żebyś się tam kebabem nie udławił i piątej żony nie znalazł, co do reprezentacji to nie chwal dnia przed zachodem słońca bo na razie się nadajesz, ale do reprezentacji dla niepełnosprawnych.

 -Dobra pojadę, przez trzy lata będę miał cię z głowy!-podnosi ton głosu, a ty zastanawiasz się za ile ich krzyki obudzą dzieci

 -I vice versa, krzyżyk na drogę sułtanie od siedmiu boleści.-mówi poirytowany Łasko

 -A ty gnij w Jastrzębiu pajacu.

 -Jeszcze się przekonamy, kto gdzie będzie gnił jak cię ogram w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów.-odpowiada atakujący

 -Pomarzyć zawsze można, ale biletu na Final Four ci nie przyślę. Na finał mistrzostw świata też.-mówi z przekąsem Kubiak

 -I zajebiście!-wybucha Łasko, co natychmiast uruchamia małą konspirację w postaci dzieci płaczących po jego krzyku. Obydwie biegniecie ratować sytuację panom posyłając pełne gromów spojrzenia. Po kilku minutach wreszcie udaje się wam uspokoić płacz dzieci. Z salonu słychać jedynie mało przyjazne epitety rzucane przez panów.

 -Oni się zaraz zabiją.-szepcze Iga

 -Więc prędzej czym później trzeba ich rozdzielić, wystarczy, że Kubiak ma już jedną łapę w gipsie, a i pewnie wolałabyś Łasko bez obrażeń na ciele.-wtrącasz po czym udajecie się w samo epicentrum kłótni. W życiu nie widziałaś by tak złowrogo na siebie patrzyli. A tym bardziej by się kłócili i to nie na żarty. Nie musiałyście zarządzać rozejścia, uprzedzili was. Łaski dość sprawnie uwinęli się ze zbieraniem, a Michał bez większych chęci do rozmów zniknął ci z pola widzenia. Stwierdziłaś, że zostawisz go samego, wiedziałaś, że lepiej bez kija nie podchodzić kiedy jest tak wściekły. Zajęłaś się więc zabawianiem Poli, która co raz częściej miała ochotę na tego typu harce. Popołudniu do domu wrócili twoi rodzice, którzy ochoczo przejęli ukochaną wnusie w swoje władanie, a ty zajęłaś się poszukiwaniami swojego lubego. Długo ci to nie zajęło, siedział z posępną miną wgłębi ogrodu.

 -Przeszło ci już trochę?-pytasz kładąc dłoń na jego ramieniu

 -Nie.-mówi chłodno

 -Czyli mam sobie iść, tak?-pytasz niepewnie, a on spogląda w twoim kierunku beznamiętnie

 -Nie, zostań.-mówi łagodnie- Przepraszam, że musiałaś na to patrzeć.

 -Powinieneś raczej przeprosić Polę za to, że wasze krzyki przerwały jej drzemkę.-odpowiadasz- Wiem, że przeżywasz dalej to złamanie i nie dziwię ci się, że się wkurzyłeś na Łasko, ale powinieneś czasem się hamować.

 -Wiem, staram się, ale nie zawsze mi to wychodzi.-wzdycha- Po prostu ta kontuzja przyplątała się w najgorszym momencie, Łasko doskonale wie jak ważne są dla mnie te mistrzostwa, a mimo to jeszcze bardziej mnie dobija. A co jeśli nie zdążę?

 -Tylko mi się tutaj nie poddawaj!-odpowiadasz- Zbyt ciężko pracowałeś cały sezon na to powołanie żeby się dać teraz złamać, dosłownie i w przenośni.-uśmiechasz się krzepiąco- Jeszcze pokażesz Łasko jak się gra i jak zostaje się mistrzem świata i wtedy dopiero będzie miał czego zazdrościć.

 -Potrafi pani, pani Kubiak podnieść na duchu jak nikt inny.-uśmiecha się nieśmiało

 -Taka moja rola Kubiaczku.-gładzisz dłonią jego policzek- A teraz zbieraj tyłek i idziemy na rodzinny spacer!

Pomimo krwawej jatki w postaci kłótni naczelnych przyjaciół popołudnie spędziliście naprawdę miło. Nie pamiętałaś nawet kiedy mieliście tyle czasu tylko i wyłącznie dla siebie. Nie powiesz, że nie podobała ci się ta perspektywa, ale kontuzja i kłótnia z Łasko wyraźnie go dręczyły. Chcąc coś z tym zrobić umówiłaś się nazajutrz z Igą na małe spiskowanie w czasie spaceru.

 -Jak nastroje w obozie Łasków?-pytasz Igę

 -Kiepskie, a jak u was?

 -Nie dość, że dobija go ta kontuzja i biedny martwi się, że nie zdąży na mistrzostwa świata to jeszcze wyraźnie trapi go ta kłótnia z ukochanym kompanem.-odpowiadasz Kowalczyk

 -Nie powiem, czasem marzyłam żeby choć przez godzinę nie wspominał o Kubiaku, ale gdy to nastąpiło nie sądziłam, że będzie to takie przygnębiające.. dla niego samego. Snuje się po domu jak struty, jeszcze chwila, a trzeba będzie mu psychiatry.

 -Trzeba jakoś zażegnać ten kryzys bo nam panowie umrą z tęsknoty za sobą.-mówisz- Może i na nich narzekamy, ale widać, że te dwie ciamajdy nie mogą bez siebie żyć i uschną z tęsknoty za sobą jak wyjedziemy do tych Arabów, więc niech korzystają z ostatnich wspólnych chwil. Jakkolwiek to brzmi.-śmiejesz się

 -No więc jaki jest plan szefowo?-pyta Iga, a ty zabierasz się za omawianie szatańskiego planu pogodzenia zwaśnionych panów. Przy okazji omawiania go zeszło na bardziej przyziemne tematy i jak to bywało zwykle przy waszych spotkaniach zajęło wam to sporo czasu. Kiedy wróciłaś do domu byłaś pełna podziwu, że Kubiak nie wysłał po ciebie akcji poszukiwawczej. Co gorsza był potulny jak baranek do tego stopnia, iż po godzinie miałaś go serdecznie dość. Dziękowałaś niebiosom, że wpadł twój brat i zajął owego delikwenta rozmową. Nazajutrz Michał odbył kontrolę złamanej dłoni po czym wreszcie mogliście wrócić na stare śmieci do Jastrzębia. Temat Łasko wciąż był delikatną sprawą, więc wolałaś go nie poruszać.

 -Jak samopoczucie moja inwalido?-pytasz wieczorem

 -Bywało lepiej.-odpowiada beznamiętnie- Do czasu aż zdejmą mi ten pieprzony gips będę pewnie największą marudą świata, więc z góry przepraszam.-dodaje po chwili

 -No co ty nie powiesz?-pytasz rozbawiona- Przestań już, co się stało to się nie odstanie, za miesiąc ściągniesz gips i wrócisz na halę, a do tego czasu będziesz pełnoetatowym tatusiem i mężem.

 -Jednorękim, zapomniałaś dodać.-dodaje rozbawiony

 -Jaki by nie był, Pola i tak aż piszczy na jego widok.-dodajesz z uśmiechem

 -A jak z panią Kubiak?-spogląda w twoim kierunku

 -To chyba oczywiste, że ja również szaleję za moim fajtłapowatym mężem.-przeczesujesz dłonią jego nieco przydługie włosy.

Nazajutrz miałyście wcielić w życiu plan pogodzenia Michałów w którym pomóc wam miał Damian Wojtaszek. No więc pierwszą częścią planu było wyciągnięcie obu na spacer pod pretekstem odprowadzenia ich na spotkanie właśnie z Damianem. To udało wam się ze stuprocentową skutecznością, gorsza była dalsza część planu.

 -Nie wiem skąd te nagłe chęci odprowadzenia mnie, ale doceniam to.-wtrąca Michał kiedy docieracie niemal na miejsce spotkania, czyli miejsce zamieszkania libero jastrzębskiej drużyny.

 -To z miłości kochanie.-odpowiadasz szczerząc się

 -Uważaj bo uwierzę.-śmieje się- O nie, a ten tu co.-mruży oczy widząc na horyzoncie Łasko

 -Baw się dobrze skarbie i pamiętaj, jedną rękę już masz złamaną, tyle wystarczy!-rzucasz, a on mierzy cię jedynie morderczym spojrzeniem. W pośpiechu znikasz z jego pola widzenia spoglądając za siebie czy aby nie doszło tam do rękoczynów.

Spokojnie powracasz do domu po drodze robiąc drobne zakupy. Pola tradycyjnie już zasnęła, więc miałaś sporo czasu dla siebie. Zabrałaś się za oglądanie komedii romantycznej, której obejrzenie planowałaś od dłuższego czasu. Kiedy ta dobiegła końca za oknem było już zupełnie ciemno, a Pola jak w zegarku zaczęła cicho pojękiwać. Wykąpałaś swojego małego szkraba, nakarmiłaś, po czym po pół godziny biegania wreszcie usnęła. Ty bez większych perspektyw na ten wieczór włączyłaś cicho telewizję i wybrałaś numer przyjaciółki. Jak zwykle zaczęłyście gadać o dzieciach i zeszło wam ponad godzinę, dopiero po tym czasie temat zszedł na panów.

 -Myślisz, że się pozabijali czy wciąż nasze dzieci mają ojców?-pyta Kowalczyk

 -Ja mam jedynie nadzieję, że Kubiak nie wróci bardziej kaleki niż wyszedł.-chichoczesz

 -Właśnie sobie wyobraziłam Łasko z połamanymi nogami i podbitym okiem, a Kubiaka z dwoma łapskami w gipsie i głową w bandażu, koniec tematu.-śmieje się przyjaciółka

 -Skoro długo ich nie ma, to albo się powybijali albo spili, którą opcje obstawiamy?-pytasz

 -Nie wiem, które gorsze szczerze mówiąc.-dodaje rozbawiona- Może z drobnym uszczerbkiem na zdrowiu i małym kacem?

 -No to się za chwilę przekonamy.-dodajesz po chwili słysząc dźwięk otwieranych drzwi ku którym wędrujesz. Przez dłuższą chwilę przyglądasz się Kubiakowi, który był zdecydowanie zdziwiony twoim zainteresowaniem.- Bez większego uszczerbku na zdrowiu, wciąż z jedną ręką w gipsie, wygląda na kontaktującego. Co oni tam herbatę tyle pili?-mówisz rozbawiona do słuchawki

 -Otóż Łasko w szampańskim nastroju w linii prostej poszedł do sypialni.-odpowiada Iga- Jezus, czy ktoś nam podmienił facetów?

 -Trzeba tą sprawę zbadać bo Kubiak też niby nie uprawia slalomu giganta i jakby nie bełkocze. Oczy nie przepite.-mówisz bacznie obserwując swojego ślubnego- Iga, oni chyba wreszcie dorośli!-chichoczesz, a Kubiak spogląda na ciebie jak na wariatkę. Po chwili kończysz rozmowę z przyjaciółką wciąż będąc pod obserwacją Michała.

 -Ty coś brałaś?-pyta gładząc dłonią brodę

 -Chętnie spytałabym cię o to samo kochany mężu.-odpowiadasz

 -Jesteście obydwie z Kowalczyk szalone, tyle wam powiem.-mówi dopiero po chwili

 -Ale?-ciągniesz

 -Ale za tą wspaniałą konspirację przeciw nam wisimy wam chyba jakiś weekend w Spa.- mówi wciąż na ciebie patrząc, a widząc twoje podekscytowanie dodaje-Za dziesięć lat oczywiście, jak dzieci podrosną.

 -To było do przewidzenia, że towarzysze broni się pogodzą, przecież wy żyć nie możecie bez siebie.

 -Czy ja tam słyszałem nutkę zazdrości?-unosi brwi

 -Może.-uśmiechasz się szeroko, a gdy ten podchodzi do ciebie zdecydowanie za blisko dodajesz- Pamiętaj, że masz zakaz jakichkolwiek czynności ręką prawą.

 -A kto powiedział, że będę jej używał?-pyta z szelmowskim uśmiechem

 -A co, przetestowałaś już na Łasko drugą rękę w jakichś rękoczynach?

 -Udam, że tego nie słyszałem.-śmieje się- Ale gdzież bym swojego wspaniałego przyjaciela pobił?

 -Wy nie przeżyjecie tej Turcji.-chichoczesz- Wspominałam już, że jesteście najgłupszą parą przyjaciół tego świata?

Do przewidzenia było, że tych dwóch długo nie potrafiąc bez siebie funkcjonować dość szybko zażegna kryzys. Bądź, co bądź, ale przyjaźń ta dostarczała wam wielu rozrywek od ładnych kilkunastu miesięcy i za nic na świecie nie zamieniłybyście tych dwóch na kogoś innego.


#Iga:
Generalnie to nie spodziewałaś się tego, co nastąpiło między Kubiakiem a Łasko. Nie sądziłaś, że mały wypad do Wrocławia, w celu pocieszenia kolegi skończy się tym, że będziecie wracać do Jastrzębia w ciszy, a podczas następnych dni będziesz wysłuchiwać żali Michała.
- Z tego Kubiaka to miękka faja jest, wszystko bierze do siebie, jeszcze sobie o mnie przypomni jak coś będzie chciał, znalazł się sarmata. - w takich oto akompaniamentach spędziłaś pół tygodnia, nie wspominając już o innych obelgach w stronę przyjmującego. W prawdzie daleko ci było do bronienia męża Majki, ale dobrze wiedziałaś, że w pewnych momentach twój narzeczony po prostu przesadzał. Czasami miałaś wrażenie, że zamienił się w starą kasetę, bo wydawało ci się, że ten monolog codziennie wyglądał tak samo.
- Ale wiesz co ci powiem? Niech on sobie tam siedzi w tej Turcji ile chce. Jeszcze będzie do mnie dzwonił, a ja wtedy odbiorę i mu powiem jak to fajnie jest bez niego w drużynie. Niech go coś tam trzaśnie, może w końcu będzie normalny. - Michał kontynuował swój wywód o każdej porze dnia i nocy, co zaczynało cię trochę wkurzać, więc nie byłabyś sobą, gdybyś nie zadzwoniła do Majki.
- Wójcik, jest misja. - powiedziałaś na wstępie.
- Dobra, Kowalczyk, ale na przyszłość przypominam, że całkiem niedawno zmieniłam nazwisko. - zaśmiała się.
- Wybacz, wciąż nie mogę się przestawić. Co tam u mojego ulubionego męża przyjaciółki? - zagadnęłaś.
- Daj spokój, spodziewałabym się wszystkiego: tsunami w Polsce, ciepłego Bałtyku, sprzątnięcia naczyń po obiedzie przez Kubiaka, ale nie kłótni tych dwóch małpiszonów.
- Trzeba coś z tym zrobić, bo Łasko wpadł chyba w jakiś trans i ciągle tylko gada o tym, jaki to Michał jest zły. Myślę, że przyda się jakaś konspiracja. - odrzekłaś, planując już wspaniałe próby pogodzenia zwaśnionych koleszków.
-  Słuchaj blondi, to nie jest dobry moment na takie sprawy, bo mi Pola domaga się kolacji. Jutro, czternasta, spacer, park, dzieci uśpione, wtedy na pewno coś wymyślimy. - zakończyła rozmowę. W sumie to nie minęła sekunda, a Hania również zaoponowała całemu światu, że jest głodna. Byłaś pewna, że Pola kontaktuje się telepatycznie z twoimi dziećmi.
Jak gdyby nigdy nic spędziłaś następny wieczór z Łasko. Wyprzedziłaś jego wykład na temat godności i honoru, zaczynając rozmowę o waszych planach na wakacje. Musiałaś jakoś powstrzymać w nim żądzę mordu. Skoro miał niedługo okazać się ofiarą zmowy, nie mógł się niczego domyślać.
- Co robimy w te wakacje, kapitanie? - zagadnęłaś.
- Na pewno nie... - zaczął.
- Czy możemy chociaż jeden wieczór spędzić na rozmowie, w której nie poruszysz tematu Kubiaka, Turcji i wszystkiego co jest z tym związane? - westchnęłaś.
- Ale.. - spróbował ponownie.
- Michał, masz dwójkę dzieci i narzeczoną, jeśli podoba ci się Kubiak to mi po prostu powiedz i jakoś to ogarniemy, ale proszę cię, chociaż ten raz zamknij się, bo zaczynam rzygać opowiastkami o Kubiaku, ciągłym gadaniem na niego i wylewaniem żali. Jak tak dalej pójdzie, to nasze dzieci pójdą do szkoły, ukończą ją, a ty dalej będziesz gadał o Michale. - nie dałaś mu dojść do słowa. I nawet ci się podobała ta cisza, jaka nastała po twoich słowach. Ileż można znosić zawrotnych wywodów atakującego? Rozumiałaś, że sprzeczka z przyjacielem musiała go mocno zdenerwować, ale nie miałaś zamiaru być na drugim miejscu w jego życiu, zaraz po klubowym koledze.
- Nie kochasz już mnie? - zapytał z zupełnie poważną miną.
- Jezusie, Łasko, proszę cię, bo zaraz mnie coś strzeli. Kocham cię, ale ostatnio już naprawdę przesadzasz. - odpowiedziałaś i pokręciłaś głową.
- Ale gdybyś wiedziała, jak on mnie wkurzył!
- Kochanie, ja naprawdę wiem, co czujesz, ale to Kubiak, nie minie dzień, dwa, a się pogodzicie, więc proszę, dziś zapomnijmy o twoim ukochanym przyjacielu i może jak normalna para spędźmy ten wieczór w swoim towarzystwie, pijąc wino, śmiejąc się i gadając o wszystkim, ale nie o twoim ulubieńcu? - wstałaś z kanapy i podeszłaś do jednej z komód. Tam znajdował się cenny dobytek padre Łasko, czyt. mały sklep z alkoholami. Wyciągnęłaś wino, dwa kieliszki i usiadłaś ponownie obok zdezorientowanego ukochanego.
- Masz, wypij sobie, uspokój się, pocałuj mnie, chodźmy się kochać, ale błagam, wróć do mnie z tych zaświatów, bo zaczynam obawiać się o twoją psychikę od października, kiedy to Kubiak wyleci do Turcji. - powiedziałaś i po chwili zaśmiałaś się. - Co się tak patrzysz, co ty na "wieczór bez Kubiaków"?
- Brałaś coś dziś i nie mów, że nie, ale mogłaś chociaż się podzielić. - parsknął śmiechem. - No dobra, masz rację, przyznaję niechętnie. Może trochę przesadziłem w tym Wrocławiu, no.
- Okej, a od teraz nazwisko Kubiak w tym domu zostanie wypowiedziane tylko w sytuacjach krytycznych. - zagroziłaś mu palcem.
- Czy ty właśnie się rządzisz, pani Kowalczyk? - uniósł brwi.
- Czy ma pan jakieś obiekcje do moich kompetencji? - zapytałaś, mierzwiąc mu włosy.
- Żadnych, absolutnie żadnych. - odpowiedział.
W końcu, po niemal tygodniu lamentu i płaczu, w waszym domu zapanowała cisza, a "wieczór bez Kubiaków" okazał się całkiem przyjemnym. Do czasu conocnej pobudki dzieci, oczywiste.
Następnego dnia spotkałaś się z panną Kubiak, z którą opracowałyście plan idealny. Pogodzenie dwóch facetów, w dodatku upartych jak dwa kozły nie należało do łatwych. Zaplanowałyście wprowadzenie ich w maliny, proponując spotkanie z libero Jastrzębskiego Węgla i wiernym przyjacielem obu panów - Damianem Wojtaszkiem. Wedle waszych planów miałyście odprowadzić siatkarzy na pole bitwy czyt. pod blok Damiana. O ile Majce poszło całkiem zgrabnie, to z Łasko trzeba było użyć siły, żeby w końcu ruszył się z domu.
- Nadal myślę, że coś knujesz. - powiedział podczas spaceru jastrzębskimi chodnikami.
- A ty jak zwykle wymyślasz... Wybrałam się na spacer z maluchami, w dodatku odprowadzam cię do kolegi, niejeden facet dałby się zabić za taką narzeczoną, a ty kochanie wydziwiasz. - mruknęłaś.
- Oj przepraszam, po prostu ostatnio coś jest ze mną nie tak. - westchnął i objął cię ramieniem.
- Nie zaprzeczę, że coś tam u ciebie w głowie chodzi nie tak, jak trzeba. - zaśmiałaś się.
- No nie, wiedziałem, że tu coś jest zaplanowane. - powiedział po kilku minutach, widząc na horyzoncie... Kubiaka.
- Powodzenia, skarbie! - uśmiechnęłaś się i czym prędzej czmychnęłaś z pola rażenia. Jak gdyby nigdy nic wróciłaś do domu, gdzie zajęłaś się dziećmi. Zdążyłaś nawet ułożyć je do snu, zająć się sobą, czyli wziąć gorącą kąpiel, obejrzeć ulubiony serial, wisieć godzinę na telefonie z Mają, a po atakującym nadal nie było śladu.
- Mam tylko nadzieję, że wróci w całości. - mruknęłaś.
- Kowalczyk, pomyślałabyś rok temu, że ten frajer, którego spotkałaś na pasach będzie ojcem twoich dzieci? Bo tak ostatnio myślałam nad tym, że takich ciamajd, jak tych dwóch, to nie ma nigdzie na świecie. - usłyszałaś jej śmiech.
- Oho, słyszę szczęk zamka, głowa rodziny powróciła z wojaży. - relacjonowałaś, otrzymując to samo od Mai.
- Twój cały? - zapytała.
- Co do centymetra. - odparłaś. - A twój Armando?
- Również. Siostro, misję pogodzenia dwóch gadów uważam za udaną. - rozłączyłyście się i spojrzałaś na ukochanego.
- Widzę, że humor dobry, żadnych ubytków w wyglądzie nie widzę, zęby chyba całe, nie czuję alkoholu, powiedz mi, kochany, cóż się tam wydarzyło? - uwiesiłaś się na nim, a on cmoknął cię w czoło.
- Wariatka.
- Od zawsze. - uśmiechnęłaś się.
- Może on faktycznie nie jest taki głupi, jak mówiłem... - zaczął.
 - A widzisz! A teraz mi powiedz, że strzeliliście sobie kebaba na zgodę, a już będę spokojna. - zaśmiałaś się.
Jednego byłaś pewna po całej tej historii. Do października trochę czasu, ale następne trzy lata to będą lata męki i cierpienia.


~*~

wingspiker: Na wstępie przepraszamy za opóźnienia, nadszedł czas świątecznych porządków i Final Four, który dość skutecznie zaabsorbował naszą uwagę. Jakoś się już wygrzebałyśmy z tego, co prawda w różnych nastrojach, ale taki już jest sport ;) U panów wdarł się drobny zgrzyt, ale jak się można było spodziewać, dwóch kompanów długo się gniewać nie będzie. 
Miłego tygodnia!

Joan: Hej wszystkim! :) Po godzinnym ślęczeniu przed telewizorem meldujemy się z nowością! Szczerze powiedziawszy, to byłam prawie pewna, że nie dojdzie do tych 5 komentarzy i rozdziału nie będzie. Na szczęście dobiliście do tej liczby i przed wami stoi otworem część, w której panowie po BARDZO DŁUGIEJ KŁÓTNI podają sobie dłoń na zgodę. Oczywiście nie doszłoby do tego tak szybko, gdyby Majka z Igą nie wzięłyby się za całą sprawę. Miłego tygodnia, ahoj! <3 

4 komentarze:

  1. Takiej awantury to ja się nie spodziewałam. Żeby obydwu Michałów tak się pożarło. Ach boje się myśleć co będzie jak jeden wyjedzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. co za piosenka leci w tle ? :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj panowie... Ta Turcja będzie nie do przeżycia. Jak Iga i Maja dadzą sobie radę z takimi partnerami co chwili bez siebie nie mogą wytrzymać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń